Tereny Pierwotnych > Łąka
Duża łąka
Nana:
-Raczej wątpię. Co prawda nie był zadowolony ale koniec końców mnie pokonał. A poza tym czemu miałby iść i się wypłakiwać? Nie zapominaj, że tak naprawdę jest z nas najsilniejszy i w ogóle...Także gdyby chciał już dawno by mnie pokonał.- powiedziała z lekkim zdziwieniem i oburzeniem. Może i owszem dziwnie się zachowywał jak na jego charakter, ale to nie jest jej sprawą ingerowanie w czyjeś życie.
Karoiiina:
- Siła nie świadczy o wrażliwości. Z resztą, słuchaj się Karo, weteranki, która była zajebistą Alphą Mroków, których już nie ma i świetną przywódczynią wojowników. Dobra, mniejsza - mruknęła. - Ale zawsze go podziwiałam. Niezły jest, był i będzie.
Nana:
Zaśmiała się.
-Jednak przyznałaś mi rację!- uśmiechnęła się pogodnie.
-W sumie to mogło być bolesne....- szepnęła cicho.
-Karo? Czy to by cię zabolało? Gdybym zrobiła coś czego się nie spodziewasz...- mruknęła jeszcze.
Karoiiina:
- To zależy o czym mówisz. Każdy wojownik powinien dobrze wiedzieć, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Tyle że jeśli bym się czegoś spodziewała, a to by tknęło mój słaby punkt to byłoby źle - mruknęła.
Nana:
Futro Nany, z pięknej kremowej bieli, zmieniło się w popielate i ciemniejsze, a wilk który przed chwilą siedziało obok Karo był większy i wydawał się być całkowitym jej przeciwieństwem. Spojrzał się na nią, swoim łobuzerskim spojrzeniem, zupełnie innym od jej spojrzenia. Kaazar stanął na przeciwko Karo i posłał jej jedno ze swoich słynnych uśmieszków, które doproadzały ją do szału.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej