Tereny Poza Watahą > Góry
Góry
Michonne:
Poleciała mi krew, jednak nie przejęłam się bólem i trzepnęłam z całej siły basiora w bok, aż się przewrócił.
-Ale fajnie, może jeszcze raz?!
Uderzyłam tak Razera kilka razy.
Razer:
Razer wył z bólu.Nie miał już siły wstać.Uderzał waderę resztkami sił łapami.Śnieg był poplamiony krwią obu wilków.Nad ich głowami zaczęły krążyć kruki.
Michonne:
-Zapamiętaj sobie tą lekcję! Bo zawsze będzie tak!
Uderzyłam go ostatni raz.
-Głupie ptaki, prawda?
Pokazałam na kruki.
-Wolę kiedy ich nie ma...
Zaczęłam się śmiać tym swoich śmiechem. Podpaliłam jednego, upadł obok Razera.
-Słabi zawsze trafiają na swoich.
Usiadłam przed basiorem.
Razer:
Basior z przerażeniem spojrzał na kruka,a potem na Michonne.Wstał powoli i ostrożnie.
Michonne:
Obserwowałam basiora z powagą, jednak po chwili znów wybuchłam śmiechem.
-Ty się mnie boisz!
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej