Tereny Poza Watahą > Góry

Góry

<< < (260/274) > >>

Razer:
Basior odszedł od wadery.Od dawna nic nie jadł.Stanął w miejscu i obserwował okolicę.Coś ruszyło się wśród bieli.To zając.Razer powoli zbliżał się do niego.

Rachil:
raziu polował więc miała chwilę żeby przyjrzeć się kamieniowi,
poszła za zaspę i go otworzyła. kamień zaświecił się na zielono i rozwarł się jak barwny kwiat.

Razer:
Skoczył na zająca.Echo rozniosło jego krzyki po całej okolicy. Razer złapał go za uszy i ukrył się w krzakach,aby nic nie przeszkadzało mu podczas uczty.

Karoiiina:
Słyszała całą walkę. Zaśmiała się. Sama podleciała do góry. Walnęła piorunami w krzaki, które stały dookoła jej. Zaczęły płonąć. Wadera wylądowała i położyła się, patrząc z uśmiechem na ogień.
________________________
Ja spadam, z fona sis pisze c: papa

Michonne:
Zdjęłam sznurek z szyi.
-Nie przyda się, prawda?
Ogień zgasł, zapaliłam jeszcze raz. Wrzuciłam swój sznurek do ognia.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej