Tereny Poza Watahą > Góry

Góry

<< < (264/274) > >>

Razer:
-Pfuu!Nie boje się ciebie! Nie jesteś zdolna do uśmiercenia innych,a ból zawsze kiedyś zniknie.Śmiało!wal! Pokaż kim tak naprawdę jesteś!-uśmiechnął się szyderczo.

Karoiiina:
Usłyszała jakąś kłótnię. Zaiście. Może się biją? Nie, na pewno nie. Odszukała wzrokiem źródło hałasu.
- Tarcza - syknęła i nie było jej widać i czuć. Podleciała do Razera i Michonne. Wylądowała na głazie obok nich. Nie widzieli jej. Uśmiechnęła się. Przysłuchiwała się dość ciekawej kłótni.

Michonne:
Łapą wzięłam trochę śniegu i wtarłam "mordę" Razera. Później znalazłam jakiś kamień, którym raz, ale mocno, uderzyłam basiora.
-Kim naprawdę jestem? Kto to wie?
Usiadłam obok basiora i wyczarowałam kawałek metalu, którym szturchałam go po głowie.
-Ostatnio polubiłam twoje towarzystwo. Wiesz dlaczego, bo ja cię walnę, a ty mi oddasz słabiej.

Razer:
-Gdy zagoją mi się rany przyjdę do ciebie i rozegramy uczciwą walkę.Bez mocy...-powiedział i wstał
-A gdzież podział się twój kochany sznureczek?Zgubił się?Jaka szkoda...-dodał

Michonne:
-Spaliłam go!
Rzuciłam się na basiora.
-Bez mocy? Kiedy indziej? Chyba sobie żarty robisz!-burknęłam.-Może ty też chcesz być w płomieniach? Proszę bardzo.
Podpaliłam basiora.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej