Tereny Poza Watahą > Góry

Góry

<< < (271/274) > >>

Michonne:
Wbiegła.
Była na dnie przepaści. Zaczęła czegoś szukać. Znalazła. Ciało wiernej kompanki, Chonnuś. Podeszła do niego.
-Przepraszam... Ja nie chciałam...-zaczęła.-Jakby nie to... to byłabyś żywa.
Zakręciła się jej łezka w oku.
-Prze...Przepraszam.

Michonne:
Michonne zaczęła ciągnąć ciało swojej towarzyszki. Nie było to łatwe, Mi nie była dosyć silna, a ciało smoczycy było ciężkie i wielkie. Nagle z za rogu wybiegła mała, słodka waderka-Cui. (Haha słodka xD)
-Dzień dobry, proszę pani.
Michonne popatrzyła się na nią.
-Ym... Cześć-odpowiedziała.-Nie chcę być nie miła, ale (muszę xD) zajęta jestem.
-To ja bym pani pomogła!-krzyknęła radośnie.
Waderka chwyciła szczękami za łapę smoka, zaczęła ciągnąć. Po chwili przestała, popatrzyła się na Michonne.
-No już, ciągniemy, ciągniemy!
Obydwie zaczęły ciągnąć.
Michonne wyszła razem z truchłem i szczenięciem.

Ashe:
*Ashe POV*
Wspomnienia, to one żądzą jej życiem (weszła). ~I co ja mam zrobić?~ spytała się samej siebie. Nikt jej nie mógł pomóc. Nawet jej towarzysz, fretka. Dusiek (to imię może się zmienić xD) popatrzył na nią wesoło. Ona na niego. Jej oczy nie wyrażały, żadnego uczucia. Były matowe, bez życia jak ona sama. Dusiek zeskoczył z jej grzbietu i stanął przed nią. Ona się zatrzymała. Usiadła. Nie wiedziała co chce od niej fretka. Ale cuż mogła poradzić. Tata podarował jej Duśka, aby zawsze się mu zwierzała i w ogóle.
*Dusiek POV*
Przekrzywił łepek i spojrzał na wilczycę. Wspóczuł jej całej przeszłości, ale nie mógł się cofnąć w czasie i wszystko naprawić. To było nie wykonalne. Trzeba było jej pomóc. On, w każdej chwili mógł na nią liczyć, a ona na niego
|Co się stało Ashe?| sptał ją poprzez myśli, bo nie umiał innaczej.
Uczył się dopiero mowy wilczej i ludzkiej.
*Ashe POV*
Nie chciała zamartwiać Duśka, więc lekko uniosła kąciki pyska do góry.
-Nic kochany.-odpowiedziała.

Ashe:
*Dusiek POV*
Nie wierzył w to co mówiła, nie wierzył. Po prostu on jako jedyny wiedział co waderka przeszła. On wiedział, że nadal rozmyśla o rodzicach, dawnej watasze i wszystkim innym.
|Powiedz prawdę. Nie wierzę, że nic się nie stało.| upierał się.
*Ashe POV*
Westchnęła.
-No ok, ja naprawdę nie chcę tu być, ale muszę. Co ja poradzę, że Drake musiał mnie wywalić! Chciałabym spotkać mamę i tatę.-westchneła i zaczęła szlochać.
Faktycznie marzyła, aby spotkać rodzinę. Wolała jednak spotkać Sophie, jej najwspanialszą siostrę.

Ashe:
*Ashe POV*
-Ok, choć Dusiek idziemy dalej.-powiedziała do fretki.
Wstała i ruszyła przed siebie.
*Dusiek POV*
Tylko on znał tajemnicę, lecz nie mógł jej wydać. Waderka by się na niego obraziła, czego by nie mógł znieść. Westchnął tylko i ruszył za nią.
|Ashe naucz mnie w końcu mówić po waszemu!| przekazał myśli do niej.
Nie lubiał przesyłąć myśli. Szczerze mówiąc to było naprawdę upierdliwe.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej