Tereny Poza Watahą > Góry

Góry

<< < (272/274) > >>

Ashe:
*Ashe POV*
-Ok, ok. Spokojnie głuptasie. Nie tak szybko.-odpowiedziała spokojni.
~Ja nie za bardzo to potrafię robić!~ pomyślała. Nie było to takie znowu proste. Powinna to potrafić, bo jej matka była szamanem, ale jej tego nie naczyła. Gdby tylko nzała jakiegoś szmana, może by jej pomógł, ale niestety nikogo tu nie znała prócz Marvela i Jaqui, czy jak jej tam było.
*Dusiek POV*
|No ja myślę!| odparł lekko oburzony.
Nie wiedział czy wadera znała tę sztukę, ale sądził, ze tak. Jej matka w końcu była szamanem, więc nie powinno jej to sprawiać problemów. Ale nie wiedział i nie zamierzał się o to pytać. Westchnął i wskoczył na łepek waderki.

Ashe:
*Ashe POV*
-Ok, spadamy z tąd.-powiedziała do fretki.
Szybko zawróciła i wybiegła kilkoma susami.

Dominique:
Dumnie stawiał każdą łapę po śniegu które zlewały się z nim przed białe futro. Wyróżniały go jedynie trzy punkty będące nosem i oczami na białym tle. Rozejrzał się dookoła czy komuś samotności nie zaburzył jednakże nikogo niema. Położył się w zimnym śniegu a źrenice skierował ku górze obserwując niebo.

Dominique:
Genialnie... przez myśli mu przeleciało kiedy od kilku godzin takie pustki zapewne to nie jest zbyt częsty teren zasiedleń wilków. Wstał po czym wyszedł z terenu.

Razer:
U podnóża gór znajdował się niewielki obóz.Otoczony był drewnianymi palami.W jego centrum znajdowało się wygasłe już ognisko.
-Jesteśmy na miejscu.Połóż go przy ognisku-mruknął Radsul do czarno-białego wilka.Wilk wykonał posłusznie rozkaz i odłożył Razera.
-Moli!-zawołał Radsul.Zza drewnianego schronu wyszła biała wilczyca.
-Wołałeś mnie?-zapytała i zauważyła leżącego przy ognisku,półprzytomnego Razera.-Razer!Co z nim?!-panicznie podbiegła do samotnika.
-Kolejny atak tych dziwnych istot..Tym razem to on ucierpiał-odpowiedziała ruda wilczyca stojąca obok Radsula.
-Przyniosę bandaże!-powiedziała pośpiesznie Moli i szybko pobiegła po opatrunki.
-Kilka godzin później-
-Czujesz się lepiej?-zapytała zatroskana Molinezja.
-Chyba tak..Jak mnie znaleźliście?-zapytał cicho Razer leżący na grzbiecie obok niej.
-Twój orzeł wskazał nam miejsce twojego pobytu-
-Vocis?-
-Tak..-Zapanowała chwila milczenia.
-Razer,proszę..zostań z nami-wyszeptała smutno biała wilczyca.
-Nie mogę..-odparł Razer.
-Ale my ciebie potrzebujemy!Błagam Razer,nie chcę,aby coś ci się stało.
-O mnie się już nie martw-pocieszył uśmiechając się lekko.
-Jak mam się nie martwić?Nie chcę,abyś zaginął jak moja siostra.
-Odnajdę ją,bądź tego pewna..Muszę już iść-mruknął Razer.
-Ale dopiero co otarłeś się o śmierć!-krzyknęła.
Nagle do drewnianego schronu wszedł szary wilk.
-Co to za krzyki?-zapytał Radsul patrząc na przyjaciół.
-On chce opuścić obóz!-krzyknęła  z żalem Moli.
-Razer musisz tutaj zostać..dla twojego i naszego bezpieczeństwa.Zrób choć raz
to,o co cię proszę.
-Ale ja nie mogę.Muszę coś jeszcze załatwić-powiedział Razer wstając powoli.
-Ech..Nie dajesz nam innego wyboru.Związać go..-rozkazał z powagą szary basior.
Nagle ruda wilczyca i czarno-biały wilk wbiegli do schronu i związali samotnika.
-Radsul proszę!-krzyknął Razer.
-Nie będziesz już nikogo narażać.Ani siebie,ani nas-warknął zazwyczaj spokojny Radsul.
Wszyscy po chwili opuścili pomieszczenie.Wszyscy oprócz Moli.
-Idź za resztą..-wyszeptał Razer do wilczcy
-Wybacz za nich.To przez ten stres.Oni..-mruknęła wilczyca.
-Wiem..-odparł samotnik.Znowu zapanowała ta niezręczna cisza.
-Skoro tak bardzo chcesz tam wrócić..wypuszczę cię-
-Ale Moli..-
-Chciałam abyś został,ale nie jako więzień naszego klanu-
-Dziękuje...-powiedział ze smutkiem basior.Teraz samotnik czuł się zupełnie rozdarty.
Wilczyca rozwiązała Razera z grubych sznurów i pomogła mu wstać.
-Wróć tutaj kiedyś..cały i zdrowy-na pysku wadery pojawił się lekki,lecz zarazem przykry uśmiech
-Odwiedzę was,gdy to wszystko się skończy.Żegnaj..-powiedział Razer i skierował się w stronę wyjścia.
Nikogo w obozie Moli i nim nie było.Najwyraźniej poszli na poszukiwania innych zaginionych członków klanu.
Razer spojrzał na obóz po raz ostatni i odszedł.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej