Tereny Poza Watahą > Góry

Góry

<< < (168/274) > >>

Arser:
 Pobiegłem za nią !

Lajna:
Wyszłam

Księżyc:
Wszedłem.
Spacerowałem, oglądając szczyty. Zawsze wywierały na mnie wielkie wrażenie.
Czasem chciałbym zatrzymać czas, bądź go cofnąć.
Gdyby Lajna, naprawdę mnie kochała, to by nie zakochała się, bądź zauroczyła w innym wilku. To nie tak. Teraz jest pewnie szczęśliwa, i dobrze. Nie zasługuję, ja na szczęście, przez to, że ranię innych, stwarzam nadzieję.
Tak rozmyślając, oddaliłem się o niemałe 300 km.
Wzruszyłem tylko ramionami.
-I tak nie będą mnie szukać. - mruknąłem pod nosem i poszedłem dalej.

Lajna:
_________________
fajny av ;)

Księżyc:
Dalsza ścieżka była już trochę gorsza, miałem już zawracać, gdy zauważyłem coś niepokojącego.
W oddali widać było 2, czarne, tak jak ja wilki.
Przygotowałem się do tego, że walka będzie nieunikniona.
Wilki powoli zaczęły się zbliżać w moją stronę.
Czyżby to Ogniści trenerzy ? Teraz to będzie gorąco.
Samce podeszli.
-Kogoż tu mamy ? Naszego Fuego, o ile się nie mylę. - zaśmiał się jeden.
-Księżyc. - powiedziałem stanowczym głosem.
-Wilczek-uciekinier. Oj, ups, zapomniałem, że to nie wilk. To tylko wytwór czyjejś chorej wyobraźni. - parsknęli śmiechem.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej