Tereny Poza Watahą > Las
Czarna polana
Rachil:
wszyscy tu są. ukryci. boją się was. wyglądacie jak oni.,
przez chwilę wydawała się być przerażona
kiedyś rozpętała się tu wielka wojna. pojawiło się okrutne zło
bogowie stanęli w naszej obronie. ale nawet oni..
"rozpłakała się"
Cynthia:
- Jacy oni? - zapytała. To wszystko brzmiało... no dosyć nieprawdopodobnie. Jaka wojna, jakie zło, jacy bogowie? Nigdy nie słyszała choćby o tym, że w tym lesie coś się stało, a co dopiero o czymś złym i jeszcze jakichś bogach. Od kiedy to żyli tu bogowie?
Aniołek:
- Tak byli tu bogowie. I wciąż powinni być, ale niestety już nie czuwają nad tym miejscem. Powinni byli nam pomóc, kiedy oni... kiedy oni na nas napadli- zająknęła się dziewczynka, ale po chwili kontynuowała- Ale przestało ich interesować nasze ziemskie życie. O nie, ich interesowały tylko ważniejsze wydarzenia, zresztą my nie byliśmy im potrzebni! Nigdy im tego nie wybaczę! Zresztą widzicie co zostało z tamtego miejsca... a kiedyś było tak potężne...
Po tym wyznaniu na chwilę zapadła cisza.
Rachil:
ktoś kradnie moje kwestie xD
jbc tu się odbywa event i jestem mg ale jak chcesz możesz pomóc
Cynthia:
Szczerze mówiąc zrobiło jej się żal ducha. Jeśli mówiła prawdę i doszło tu do jakiejś wojny, a ich "sojusznicy" ich opuścili to faktycznie wydarzyła się tu dość smutna historia.
- A czy możemy... mogę jakoś wam pomóc, coś zrobić? - zapytała. W sumie to nie wiedziała co mogła by zrobić, ale miała wrażenie, że ta dziewczynka czegoś od nich oczekiwała. Chociaż nie miała pojęcia w jaki sposób mogła w jakikolwiek sposób pomóc zagubionym duszom, które postanowiły pozostać w tym świecie, zamiast przejść na drugą stronę jak większość zmarłych. Może się na coś przyda. Specjalnie poprawiła się z liczby mnogiej, bowiem awanturniczy basior z okresem będzie się pewnie wykłócał.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej