Tereny Poza Watahą > Las
Czarna polana
Razer:
Razer większość rozmowy milczał,rozmyślając na temat bitwy,bądź wielkiej wojny.Wsłuchiwał się w wypowiadanie słowa wadery jak i ducha.Nie znał się zbytnio na tych sprawach,ale przeszła mu przez myśl pomoc jakiegoś specjalisty.Podrapał się za uchem i wtem wpadł na pomysł,że może Rachil byłaby w stanie pomóc tutejszym mieszkańcom,jednak szybko odrzucił ten pomysł.Pewnie szamanka jest zajęta swoją pracą.Praca jakichkolwiek Mistrzów jest ciężka i nie mają czasu na takie błahostki.Wyjątkiem była wadera obok niego.Wyraźnie posiadała chęci i odwagę stawienia się wrogom duchów.Ocknął się i spojrzał na wilczycę,a potem na ducha.Chyba medyczka chciała wykonać zadanie sama.Westchnął i postanowił się odezwać.
-Każda dodatkowa para łap się przyda.Nie ma czasu na sprzeczki-powiedział poważnie i na jego ciele pojawiła się zbroja.
Nero01:
Wleciał. Nie miał co robić. Wylądował delikatnie na ziemi. Poszedł przed siebie. "Zatopił" się myślach. Po jego głowie krążyły przeróżne myśli. W oddali zobaczył jakieś wilki. Jednego już parę razy wcześniej widział, ale tego drugiego nie. Postanowił do nich podejść. Bezszelestnie udał się w stronę wilków.
Razer:
Jeśli chodziło o poważniejszą walkę,basior zawsze starał się zachować choć resztki godności.Być może wadera nie przyjmie jego oferty współpracy.Rozumiał to.Westchnął czekając na reakcję któreś ze stron.Nagle poczuł na sobie czyiś wzrok.Rozejrzał się dookoła,po chwili jednak skierował wzrok ponownie na rozmówców.
-Możemy razem pomóc wam pokonać wroga-powiedział z trudem.
Nero01:
Widział, że basior się rozgląda. By go zauważył, ale nie obchodziło go to. Mógłby nawet stać na jednej łapie, gdyby umiał. Stanął i spojrzał jeszcze raz na wilka. Jednak po kilku sekundach jego wzrok przeniósł się na resztę. Podszedł jeszcze parę kroków bardzo cichutko i usiadł. Zaczął się tak wpatrywać w wilki i obserwować co robią.
Cynthia:
Spojrzała na basiora krytycznie. Umiał on w ogóle walczyć? Może. No ale każdy do pomocy się przyda.
- No... dobra, jeśli chcesz - mruknęła i wzruszyła ramionami. Tylko czy w ogóle będą walczyć? Dziewczynka milczała. Yenn nie miała pojęcia jak niby miałaby pomóc duchowi, ale może zabicie bądź wypłoszenie stąd ich dawnych wrogów, który sprowadzili na te ziemie wojnę, coś da.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej