Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Zaginione Królestwo => Podziemia => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 21, 2013, 00:48:30
-
Tylko ściany pamiętają co tu się działo.
Przeraźliwe krzyki wciąż zaklęte w nich są.
Obijają się niekiedy o uszy...
Krwiste plamy sączą się z sufitu, rytmicznie spadając na zimną podłogę.
Pomieszczenia czarno-szare, wszędzie łańcuchy, noże, bicze i inne przyrządy niezbędne do tortur nieszczęśników, zdrajców lub wrogów.
-
Weszłam. Z sufitu kapała krew. *Dziwne, że jeszcze nie skrzepła..* Patrzyłam na nią. Poszłam dalej. Na ścianie wisiały miecze. Od żelaznego po diamentowy lub meteorytowy. * Może jeden wezmę..* Wyciągnęłam łapę po diamentowy i meteorytowy miecz. Schowałam je do torby. Rozglądałam się dalej.
-
*Może lepiej już stąd pójde..* Wybiegłam
-
Weszłam. Wskoczyłam na łoże na którym odcinano częsci ciała. Patrzyłam na spływającą nadal krew po ścianach.
-
-Po co im te noże, miecze.. Udają, że umieją nimi wsładać.. A potem podcinane głowy. - warknelam. Podeszłam do stołu z różnymi organami.
-
-Nic ciekawego. Same serca i oczy. - popatrzyłam
-
Podeszłam do maszyny, która rozciąga tak, że urywa ręce i nogi.
-uuu..fajne. - przyjżałam się i wyszłam
-
Wbiegłam z płaczem. Usiadłam i łzy leciały jak wodospad.
-
-Oby nikt tu nie przyszedł, chociaż i tak by tego nie zrobili.. - płakałam
-Czemu ja taka jestem, czemu !? - płakałam
-
Wyszlam,
-
Weszłam ma ścianach bylo pelno krwi i to świeżej.Zobaczylam łuki były ze wszystkiego z czego się tylko da zauważyłam worek i naladowalam do wszystlimi łukami i wbiegałam z trudnością taszczac worek
-
Weszłam do środka. Było tam bardzo strasznie. Krew się lała z sufitu. Zaczęłam przyglądać się maszynom. Chciałam zobaczyć jak działają. Wybrałam odpowiednie zaklęcie. Niestety... jakaś maszyna złapała mnie za kark i przywiązała.
- Kurcze! Nie to zaklęcie! - warknęłam i tym razem wypowiedziałam ODPOWIEDNIE zaklęcie. Maszyna mnie puściła.
- Ufff... - sapnęłam i wyszłam.
-
Weszłam. Spokojnie spacerowałam patrząc na narzędzia zbrodni. Krew mnie przyciągała.
-
Podeszłam do stosu mieczy. *Może wezmę kolejny ?*
-
Spojrzałam na świecący miecz. Wzięłam go .
(http://republika.pl/blog_ss_3745877/4861346/sz/miecz.jpg)
-
Wyszłam.
-
Wszedłem. Usiadłem w kącie.
-Jestem idiotą, kundlem i psiarzem ! - zacząłem warczeć.
-
Wbiegl
-ksaiężyc -wykrzyczał !
-
Weszła.
-
-Spadaj stąd ! - warknąłem.
-
- Wiesz mi chcialbym ,ale nie moge musze coś zrobić -wymamrotałem podchodząc do niego - Ona nadal cię kocha nawet bardziej ode mnie !
-
Szedł za Arserem...
-
-Nie mogla byy znieść gdyby coś ci się stalo..rozumiem ją wkońcu ty jestes pierwszy
---------------
Edward jesteś
-
Usiadła nieco z boku obserwując Arsera i Księżyca mając zamiar interweniować gdyby coś się stało.
________
Boże jak to brzmi ,-,
-
-Ku*** czy nie możecie mnie zostawić samego ?! - warknąłem.
-Teraz to nie mam sił do nikogo ! Mam ochotę tylko śmierci .. Gdybym szybciej wybrał dla niej prezent.. to by tego nie było. - wybieglem
-
________________________
a nie bo żaden ja umrę!
*Panika się udziela*
-
*Chyba wiem jak do nich dotrzeć...*
-
-wiecie co mam tego powoli dość ..wszyscy chca umrzeć ,aja nie bd się juz w to pakowal
-
wybiegł
-
Warknął cicho i wyszedł.
-
Wyszła.
-
Wbieglem po cichu !
-
Nigdy tu nie bylem...i nie chciałem być, jednak nie miałem dokąd pujść !
-
Siedzial cicho i wybiegl !
-
Weszła. Zaczęła się rozglądać.
-
Zaczęła mówić coś w języku węży. Nagle pojawił się przywódca węży. Zaprowadził mnie do dużej sali, gdzie raczej odbywały się walki. Wyzwał mnie na pojedynek.
-
Zaczęła chodzić w kółko. On również. Jednak w końcu on zaatakował. Jego jad był trujący. Nagle na arenę wpełzły kolejne węże i zaczęły mnie dusić. W końcu padłam na ziemię. Nie mogłam się ruszać.
- Już nigdy nie zwątpisz w moją moc! - syknął
- Nie. - powiedziała i podniosła się
Wybiegła kulejąc.
-
Wszedł.[]Ow..[/i]
Patrzył na narzędzia do tortur.
-
Weszłam.
-
Zobaczył Lajnę.
Oby jej nie przyszło do głowy,żeby coś ze mną zrobić..-czarne myśli,ta.
-
-Cześć!-powiedziuałam radośnie
-
Cześć-uśmiechnął się.
Podszedł do czegoś co..urywało łapy.
-
-Przepraszam teraz-powiedziałam.
Wyszłam.
-
Popatrzył niezrozumiale na nią.Wyszedł.
-
Wleciała. Zmieniła się w siebie. Usiadła. Po chwili wkroczył mój daleki kuzyn John.
- Czego tu szukasz. - mruknęła
- Widzę, że masz problem z pewną waderą. - powiedział
- I tak nic nie pomoże.
-
- A skąd wiesz? Każdy ma swoją słabość.. Coś, czego się boi.. - powiedział
- Ona? Poszarpaniec? Daruj sobie. - warknęła
-
___________________________________________
MYSZY!! MYSZY!! SZCZURY!! SZCZURY!!
-
Wybiegłam.
-
________
Jakieś zamachy na mnie szykujecie?
-
Weszła powoli. Rozejrzała się.
- Miejsce pełne wspomnień. Ile razy się tutaj łaziło bez potrzeby? Całkiem dużo.
-
- I tak tu nie ma co robić. Idę dalej.. - mruknęła i wyszła.
-
Wyszedłem. Patrzyłem się po pomieszczwniu. Wszędzie noże i w ogóle. Uśmiechnął się pod nosem.
-
Nagle pojawiła się dusza.
-Czego chcesz?-warknąłem.
-Spokojnie nic ci nie zrobię.-powiwdziała mgiełka.
-Ta i mam wierzyć mgle.-powiedziałem z sarkazmem.
-Nic ci nie zrobię.-odpowiedziała.
-
-Ok. Czego chces?-spytałem spokojniejszy.
-Niczego.-zaśmiała się dusza.
-Nie żartuj mi tu!-warknąłem.
-Twojej duszy.-z mgły zrobił się wilk.
-
-Że co?!-byłem zdziwiony.
-Słyszałeś wyraźnie. Twojej duszy!-zaśmiał się złowieszczo.
-A więc to ty.-przypomniałem sobie.
-
-Tak Nero, to ja.-uśmiechął się złowieszczo.
-Nie znoszę cię!-krzyknąłem.
-Wiem o tym, wiem.-powiedział.
-
-Odczep się ode mnie i od Arsera, Diablo!-warknąłem.
-Nigdy.-powiedział.
-Może porozmaiwamy sobie kiedy indziej.-powiedziałem spokojniej.
-Do zobaczenia.-powiedział i zniknął.
Odetchnąłem z ulgą.
-
Popatrzyłem się jeszcze na to miejsce i wyszedłem.
-
Weszła z zwiszoną głową.Podniosła głowę i to co zobaczyła wprawiło ją w zachwyt!Poplamione krwią ściany,stare ostre zabaweczki i krzesła elektryczne...
-To mój raj!-Zaczęła zachwycać się widokami.
-
-La,la,la,la,la-śpiewała i przechadzająć się po sali.
-
Weszlam, dosc szybkim krokiem. Nie wiedzialam, gdzie moje trzy lapy chcialy mnie zaniesc, wazne, ze jak najdalej od nich. Musialam troche przemyslec. Gdy juz ujrzalam, gdzie bylam, mialam ochote wyjsc. Nie przepadalam za krwia i innymi zlymi rzeczami.
-
-La la..-przerwała przechadzkę i podeszła śmiałym krokiem do nieznanej wader.Przyglądała jej się badawczo-Heej?
-
Spojrzalam na teczowego szczeniaka. Przypatrzylam sie jej badawczo. I znow ta niesmialosc.
- Ee.. czesc?
-
Wszedłem za zapachem wadery. Zacząłem spacerować i rozglądać się
-
Rozejrzałam się po lochach. Ujrzałam go.
-
Podszedłem do wadery.
-Masz na imię Tatiana?
-
- E.. tak?
-
-Co tam-powiedziała do wadery-A więc ty jesteś Tatiana...
-
- Stety, niestety.
-
-Czemu niestesty...fajne imię-powiedziała luzacko
-
-Witaj siostro....
-
- Yuki..? To na prawde ty? - spytalam, podchodzac do niego.
-
Poczuła się niezręcznie
-To może ja nie będę przeszkadzać.-cofała się
-
-Tak, to ja...-uśmiechnołem się
-
- Ide pocwiczyc.. - mruknelam i wyszlam.
-
-Żadnego zaskoczenia? Nic?...-mruknąłem sam do siebie i wyszedłem
-
Ziewnęła i wyleciała.
-
Wszedłem do sali,
-
Zobaczyłem stół. Podszedłem do niego, wskoczyłem. Położyłem się na nim.
-
_______________________
Mogę, już pisać w fabule ?? mogę ? mogę xD Plose ...
no błagam sam się prosisz ...
-
Spojrzałem na ścianę.
__________
Tak
-
W dreptałam po cichu. Dostrzegłam, basiora.
-Cześć-powiedziałam z szyderczym uśmieszkiem,siadając nie daleko niego.
Mój ogon niespokojnie czyścił podłogę.
Luknęłam na stół obok. Niedaleko leżała całkiem fajna, i
atrakcyjna sikiera xD
-
Podniosłem łeb i poapatrzyłem się na wadere.
-Hej.-powiedziałem.
Spojrzałem na toporek.
-
-A więc... co tu robisz ?-spytałam powoli się podniosłam, ruszyłam w stronę toporka.
Podniosłam go, spojrzałam na ostrze. Moje oczy błysnęły. Coś się we mnie obudziło tak jak wtedy kiedy opuszczałam
watahę. Wyjęłam z mojej małej skórzanej torby, nóż który zaczęła ostrzyć o topór.
-Ładny nieprawdaż ?-spytałam nie spuszczając oka z "pięknego ostrza"..
-
-Jak nie widać siedzę.-wstałem i zeskoczyłem ze stołu.
Spojrzałem się na waderę podejrzliwie.
-Ymm... nawet.-powiedziałem.
-
-Dowcipniś-mruknęłam pod nosem.
Podniosłam naostrzony nóż, sprawdziłam jego ostrość na swojej łapie. Pociekła smuga krwi.
Oblizałam krew.A potem pyszczek z krwi.
-Nadaje się..-powiedziała spoglądając na Basiora.
-
Spojrzał na waderę.
-
Wyszedłem.
-
Spojrzałam na wychodzącego basiora. Wywróciłam oczyma.
-Tchórz-mruknęłam za basiorem.
Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-
Ziewnęłam. Przeciągnęłam się wyciągając do przodu łapy, ujawniły się moje pazury.
-Boże.. zanudzę się tu-mruknęłam. Wzięłam topór w pysk po czym wydreptałam (Wyszłam)
-
Weszła,a raczej wleciała do tego dziwnego miejsca. Nie bała się ani trochę ,bo wie,że te plamy krwi na suficie,ostre narzędzia i łańcuchy nie zrobią jej krzywdy same. Przystała na środku sali.
-
Wsunęłam się powoli. W zasadzie nie zamierzałam tu wchodzić, nie tak dokładnie tu. Ale co tam, każde miejsce dobre. Rozejrzałam się z ciekawością. Łańcuchy, krew, narzędzia tortur - to wszystko przypominało moje poprzednie miejsce... Bytu. Westchnęłam cicho i w tej chwili dostrzegłam, że nie jestem tu sama.
-
Usłyszała kroki. Odwróciła się w stronę wejścia i zobaczyła młodą waderkę (Bo ty chyba szczeniakiem jesteś,nie? xD). Przyglądała jej się i w końcu odparła:
-Myślisz, że to jest idealne miejsce dla Ciebie? Nie boisz się?-zapytała łagodnie.
-
Wyprostowałam się, nie tracąc jednak czujności. W razie potrzeby mogłam szybko wyciągnąć pistolet.
- Idealne... Może nie. - uśmiechnęłam się kwaśno. - Bać się... Gdyby nawet... To co? Ale czego się tu bać, skoro nie ma tu nikogo oprócz nas? - mówiłam równie łagodnie, co nieznajoma, nie podnosząc głosu. Tu wszystko było słychać. Postąpiłam dwa kroki w jej kierunku.
-
Kiedy mała waderka przybliżyła się Si nieufnie oddaliła się te dwa kroki.
-Jesteś jeszcze szczeniakiem i wyobraźnia szczenięca nie zna granic...-odparła troszkę ciszej.
-
Obca była równie nieufna co ja. Można i tak. Nie stałam się przez to mniej ostrożna.
- Może. A może nie... - mruknęłam niejasno. Zmrużyłam turkusowe oczy.
-
-Więc po co tu przybyłaś?...-zapytała. Było dosyć ciemno,więc nie było widać jej wystających żeber i tłustego futra.
-
'Zgubiłam się w lochach'. Tak, to by brzmiało epicko. Zaśmiałam się w duchu. Na słowa wadery wzruszyłam tylko ramionami.
Czy ty mnie zamierzasz zeżreć? xD
-
Przytaknęła na znak zrozumienia. Przysiadła koło jakiegoś stołu z łańcuchem.
To nie te czasy i wiek kochana xD Starość nie radość xD
-
_________
A już wziąłem kamerę i chciałem to wrzucić na yt...
-
Wiedziałam,że ten za chwile tu się będzie udzielać xD
-
Wycofałam się te dwa kroki, wpatrując się wciąż w waderę. Nadal byłam czujna. Nie zamierzałam się jednak odzywać.
To ile ty lat masz, neh? xD Wydawało mi się, że 2 coś xD
Ta... Szpięg jeden xD
-
____________
Szpiegować chyba mogę?Nikomu NIE przeszkadzamxD
-
Westchnęła.
-Trochę ciemno tu...-odparła,by zacząć jakikolwiek temat.
Mi przeszkadzasz... :.
Ja? 2 lata xD...chyba xD
-
Usiadłam, strząsając z oczu grzywę rudych włosów.
- Nieco. Ale ciemności mi nie przeszkadzają. - widziałam bardzo dobrze, mimo nikłego światła. (tu się w ogóle coś świeci? xD)
Chyba...xD W twoim KP pisze, że 2,8 xD
-
-Ciemność jest lepsza od światła...Nie wiem dlaczego,ale kiedy wychodzi słońce czuje się nieswojo i jakbym nie dostrzegała optymizmu we wszystkim i...i. Eee tam. -machnęła łapą-zaczęłam się rozgadywać...Przepraszam. (Chyba raczej nieee... xD)
O:... To niec tyle będzie xD
-
- Optymizm... - mruknęłam, bardziej do siebie niż do niej. - Od 8 miesięcy nie wiem, co to. I wciąż nie znam twojego imienia. - spojrzałam na waderę przenikliwie. - O ile zechcesz je wyjawić.
-
-W sumie...Też nigdy nie doznałam tego odczucia... No może jak byłam mała...Ale to dawne czasy...-urwała temat.-A moje imię to Sierra...Mam zaszczyt poznać Twoje?
-
- Jacqui. - machnęłam ogonem.
-
_____________
Nudy!Chcę rozlewu krwi!
-
Razer,won. Zaraz jak chcesz to mogę tobie sprawić rozlew krwi.
-
______________________
To se żyły podciachaj, zrazie jeden ;w;
-
Razik zrazik C:
Jack odpisuj w bułce xD
-
_____
Dobre pomysły:D
-
Idź precz!!! różyczko zrazikowa kochana ^^ xD
-
__________________________
O ile bułka to fabuła, to już odpisałam xD Tera ty xD
-
Uśmiechnęła się na krótko.
-Ładne imię...-odparła.
Ehh...Ślepota Putinoowa...
-
Zadreptałam przednimi łapami w miejscu.
- Jakieś takie... Zagraniczne. - mruknęłam cicho. Nie pamiętałam nic z mojego wczesnego dzieciństwa poniżej 4 miesięcy.
-
-Ja wgl nic nie pamiętam...Jakby ktoś pranie mózgu mi zrobił i wykasowała te dobre chwile.-odparła smutno. Westchnęła.-Ale to nic. Życie toczy się dalej...
-
Kiwnęłam głową.
- Taaak...
Ni wim co pisać ;-;
-
Przytaknęła. Nastała grobowa i niezręczna cisza.
Nwm jak ty Jackuś ale ja konam...Idę spać Branoc :*
Jutro coś podziałamy xD Może kogoś zaprosimy xD Takiego Razerka potorturować huhuhuuuhuhuuhuhuhuhuhuhuhuh xD
-
Znów nie wiedziałam co mówić. Z zakłopotaniem spojrzałam na swoje łapy.
Okieu, ja te xD
Dobry pomysł, nie powiem >:D