Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Siedlisko ludzi => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 21, 2013, 01:40:38
-
Piękne miejsce, jednak należy uważać bo ludzie przychodzą tutaj zazwyczaj z psami.
(http://th02.deviantart.net/fs26/200H/i/2008/106/c/e/City_Park_Green_6_by_Kicks02.jpg)(http://th07.deviantart.net/fs70/200H/i/2012/215/8/6/stairway_in_the_green_by_gokate1-d59ny64.jpg)
(http://th03.deviantart.net/fs70/200H/i/2012/290/5/c/morning_in_the_park_by_josivbg-d5i29tk.jpg)
-
Weszła
-
Warknęła, widząc dwunogów.
-
Jeden zagroził jej parasolem.
Wyrwała mu go z dłoni.
-
Wybiegła, przewracając śmietnik i ławkę.
-
Wszedłem, cichutko. W parku było wiele dwunogów. Czempion schował się na drzewie. Podszedłem do chłopca.
-Mamo, patrz piesek!-krzyknęło dziecko.
-Możemy go wziąść, jeśli chcesz.-powiedziała mama dziecka.
-Tak, tak!-krzyczał.
Ugryzłem dziecko. Rozpłakało się. Czempion wleciał mi na grzbiet.
-Mamo chce tego ptasza!-krzyknęło dziceko.
-Dobrze.-powiedziała mama i próbowała złapać Czempiona.
Uciekłem.
-
Weszłam spokojnie. Wyglądałam raczej jak normalny pies. Pochodziłam po alejach. Ludzie się dziwnie mi przyglądali. "Pewnie dlatego, że mam bandaż na ogonie i łapach" pomyślałam. Jakiś pies podbiegł do mnie.
- Cześć. - powiedział zalotnie - Jak się masz?
- Daruj sobie. - warknęłam - Nie jestem psem.
- Trele morele. - powiedział - To dlaczego wyglądasz jak pies?
- Nie twój interes. - warknęłam powtórnie
- Nie złość się tak.. - powiedział
Zdenerwowałam się na niego. Ugryzłam go w kark. On również mnie ugryzł. Zaczęła się prawdziwa walka.
-
Jakiś człowiek zaczął nas przeganiać kijem. Poraniona uciekłam z parku.
-
Weszłam znowu. Schowałam się w krzakach i czekałam, aż ten pies przyjdzie.
-
Gdy zobaczyłam psa, skoczyłam na niego i zaciągnęłam w krzaki. Zaczął mnie gryźć. Straciłam przytomność. Gdy się obudziłam uciekłam.
-
Weszłam. Zauważyłam psiaka. Od razu podbiegł.
-Co maluszku ? - syknęłam. Pies wystawił swoje ząbki.
-Uważaj, bo się pokaleczysz. - pies skoczył na mnie. Gdy skakał wbiłam mu swoje kły, które go "przebiły".
-Ups..- uśmiechnęłam się
-
Podpaliłam pieska.
-Płoń - zaśmiałam się i wybiegłam.
-
Wbiegłam i zaczęłam wszystkicvh gryść.
-
wyszłam z krwią na pysku
-
Przywlókł mnie tu ten starzec. >:( Był tak wolny, że o mało nie zasnąłem.
-Choć.-powiedział do mnie.
-
Usiadł na ławce i wypóścił mnie.
-Jesteś bardzo ładnym wilkiem.-powiedział starzec.
-Skąd wiesz, że jestem wilkiem?-spytałem.
-To ja twój brat, zamieniony w człowieka.-powiedział.
Usiadłem zdziwiony.
-To ty Iven?-spytałem.
-Tak.-powiedział.
Zmienił się w wilka i wybiegliśmy.
-
weszłam. Była ciemna noc a widziałam tylko dlatego bo jestem wilkiem.Szłam przed siebie i rozgłądałam sie
-Całikiem tu ładnie powiedziałam.-powiedziałam.
Nagle usłyszałam w głowie donośny głos
-Słabe punkty przeciwnika.Kark i prawa przednia kończyna.
- to znowu ta moc ,ale skoro ją słysze to ktoś sie zbliża.
Usłyszałam szelest w krzakach.Odwróciłam się , poza do ataku ....i skok.
jedyne co miałam w pysku to jakaś mysz. Wyplułam ją i powiedziałam
- przeraziłam się myszy.
Jednym kłapnięciem zjadłam ją. Znalazłam duży krzak i zrobiłam sobie drzemke
-
wyszłam
-
Wchodzi powoli do parku, była pora kiedy dużo ludzi spacerowało, każdy kto mnie zobaczył wpadał z krzyk i próbował mnie kijem wygonić ale się nie udawało im, wystarczyło spojrzeć im w oczy a od razu zostali sparaliżowani strachem.
-Jesteście zabawni, tylko stać was na kije? Błagam was...
-
-Dobra koniec zabawy śmiecie.- Wychodzi z parku biegiem.
-
Wchodzi.
-
Wbiega do parku z hukiem.
-Witajcie...czas na wylew krwi!- Krzyknął z szałem w głosie i zagryzał każdego kto wpadł mu w drogę.
-
Wbiegła. Nigdy wcześniej tu nie była.
-
Robiła to co Aszli, czyli skakała na każdego, którego widziała i rozszarpywała ludziom gardła.
-
-No co ludzie? Chyba się mnie nie boicie!- Z radością widzi jak ludzie uciekają w strachu.
-
Rozglądała się-fakt że się cb boją-powiedziała.
-
Zobaczył jak jedna osoba kulała skoczył na niego i spojrzał prosto w oczy.
-Widzisz moje oczy? Zobacz w nich demona- Powiedział z szyderczym uśmiechem i przy okazji obnażając kły.
-
Patrzyła jak Ash i Blue atakują i obserwowała ich.
-
-Tchórzysz? - omiotła Deferę zimnym spojrzeniem i powróciła do swego zajęcia.
-
Co prawda była tchórzliwa ale nienawidziła jak jej ktoś to wmawiał. Rzuciła się na jednego człowieka i zabiła go.
-
Człowiek panikował i próbował mnie rzucić ale się mu nie udało próbował mnie zranić scyzorykiem i drasną mnie w łapę.
-Chyba bardzo pragniesz śmierci.- Powiedział szaleńczo a czarna krew mi wrzała.
-
Przeskoczyła nad Aszli i przewróciła kolejnego człowieka.
-
Chwilowo stanęła-pokazać wam coś?-zapytała.
-
Czarna Krew zaczęła mocno działać na szał Ashland'a wpadł w czyste szaleństwo zaczął w szale gryźć człowieka a następnie gonił każdego po kolei.
-Uga-ubuga! No dalej nie uciekajcie i tak was złapię!
-
Wykorzystała furię i uśmiercenie, zaatakowała człowieka tak szybko jak go zabiła.
-
Odsunęła się, pozwoliła by Aszli się zabawiła.
-Uga-ubuga?
-
gdy zabiła kolejnego człowiek -też mnie to zdziwiło-powiedziała.
-
-Uga-Ubuga! To takie fajne słowo!-. Chwycił w zęby jakieś dziecko i rzucił nim
-Ale odlot!
------
Zamknijcie mnie w wariatkowie xD
-
Nagle ocknęła się furia zniknęła, odsunęła się na bok i obserwowała.
-
Teraz już tylko patrzyła.
----------
Nie xD
-
-chyba już wystarczy-powiedziała.
-
-ja..ja..ja muszę już iść-powiedziała i wybiegła.
______________________________________
Spadam bye.
-
-No dalej ktoś jeszcze!?
-------
Jestem zarażona furią Maki! xD
-
Czarna krew przestawała działać.
-Ale jazda..
-
-Dobra..koniec zabawy.- Wychodzi.
-
Wyszła.
-
Wszedłem ..
-
Weszła, podeszła do Arsera-oo cześć-powiedziała
__________________________________
Ty jej jeszcze jako demona nie widziałeś xDD
-
-Cześć -spojrzałem na nią dziwnie ..
No nie ..Aż taka straszna ??
-
-Coś się stało?-zapytała.
_____________________________
Jeżeli chodzi o zmianę wyglądu to tak xD
-
-Nie nic tylko mi się coś przywidziało -odpowiedziałem ..
A teraz jest normalna ??
-
-Heh ciekawe-powiedziała.
_______________________________
Ona jest demonem xD Na stałe xD
-
-Tak troche się zmieniłaś -powiedzialem wpatrując się w nia .
ahaaamn ,bo ja nie wiem co jak gdzie ..Tępy jestem xD
-
-ehhh taa nie zdziw się jak gdzieś napotkasz rozszarpanego człowieka-powiedziała
__________________________________
Zmieniłam?
-
-Ok bd uważal gdzie stąpam -powiedzialem po czym dodałem - tak wgl to czemu jesteś taka ?
Sorka pisze na sidiego ..
-
-długaaa historia-powiedziała.
___________________
spk. ja od teraz tez xd
-
-Chętnie wysłucham -spojrzałem na nią i uśmiechnałem się serdecznie ..
Ja się już powoli nie wyrabiam xD
-
-ehhh.....-zaczęła opowiadać co się wydarzyło.
_________________________________
Nie chce mi się pisać xD
-
Przysłuchiwałem się uważnie ..
oj ty leniuy ..xD
-
Zakończyła.
________________
No wiem wiem xD
-
-To troche dziwne ..-powiedziałem ..
Ona się zabiła >?
-
-taaaa wiem coś o tym xD-powiedziała.
_______________________________
Nie...juz była na tamtym świecie ale coś ją zesłało na ziemię ale jako demona xD
-
Wchodzi cały w własnej krwi
-Woda gdzie woda!?
-
Wchodzi.
-To... Co z herbatą?
-
-A nie możesz sama sobie wyczarować!?
-
-Nie! - rusza do wyjścia po Jenovę.
-
-Leniwiec.- Wychodzi.
-
-Dobra żartowałam, wracaj.
-
Obserwowała wszystkich.
-
Wchodzi.
-Masz tu sadzonki i niech Tobie rośnie!
-
-Cześć-podeszła.
-
-Grzeczny Aszli.
-Hay.
-
-Ohayou.
-
-Co tam u was-zapytała.
-
-Dajesz Aszli, pochwal jej się tym, że mi nie chciałeś dać herbaty.
-
-eeee herbaty?-zapytała.
-
-Nie dałem jej herbaty i zostałem poturbowany przez Kadaja, Vincenta i Cloud'a i teraz jestem we krwi.- Powiedział z uśmiechem.
-
-Przez nich?? Ja tam jestem za Tifą-uśmiechneła się.
-
-Trzeba mi było dać tą herbatę. A Vincent'a wkurzyłeś.
-
-ja się nie mieszam-powiedziała.
-
-A czy to moja wina że krzyczę w takich sytuacjach?
-
-Ehh-westchnęła.
-
-Hm. Trochę tak.
-
-No to fakt-powiedziała.
-
Kładzie się na trawie.
-
Zobaczyła Tifę podbiegła -hejka!-krzykneła do niej.
-
Kładzie się koło Aszli.
-A jakby iść teraz po Jenovę...
-
Tifa popatrzyła na nią.-Ja idę-powiedziałam i poszłam do Blue i Ash, usiadła.
-
-Przyznaj się chcesz mnie zabić Holly.
-
-Spadam-powiedziała i wyszła.
-
-Dobra, dobra, ja tylko żartuję przecież!
-
-Chcesz żeby mnie Kadaj nienawidził, ty...diable ty!
-
-Nieprawda!
-
Przyglądalem się im ..
-
Weszła-to się pobawimy-powiedziała z szyderczym uśmiechem.
-
Zaczęła szaleć i nagle poczuła na sobie czyjś dotyk była to Tifa -spokojnie-powiedziała i usiadła obok na ławce- spokojnie?-zapytałam się ją -Tak, spokojnie..jak na razie-powiedziała rzucając czymś w drzewo.-a co jeżeli ktoś mnie zaatakuje?-zapytałam wnerwiona-wtedy obydwie mu pokażemy-powiedziała spokojnym głosem.
-
Cichutko wstaję i wymyka się do wyjścia.
-
-Ej Holly zostań- krzyknęła.
-
Klnie pod noskiem.
-Ja tylko po Jenovę!
-
-Jenovę?-zapytała Tifa-Weź jakiegoś człeka ze sobą-dodała jeszcze. Defera popatrzyła na Holly- Wracaj szybko -powiedziała z uśmiechem.
-
Wymyka się.
-
-taa przyjdzie z Jenovą...chociaż zobaczę co to jest-powiedziała Def-taki coś....zobaczysz-powiedziała Tifa.
-
Wyszedłem ..
-
Wszedł. Usiadł pod drzewem z kwiatem i bombonierką. (którą znalazł)
-
Weszłam powoli...
Szłam przed siebie, o tej porze raczej ludzi nie było... W oddali dostrzegłam Niewidzialnego, podeszłam do niego.
-
-Witaj piękna.- Odparł.-To dla ciebię.
-
-Dziękuję-Powiedziałam i przyjęłam prezent, uśmiechając się.
-
-Nie wiem dlaczego wybrałem to miejsce... Może dlatego że jest tu cicho...- powiedział zamyślony.
-Yyyy, przepraszam, zamyśliłem się. Siadaj.
-
-Teraz faktycznie cicho, w dzień jednak nie zawsze...
-
-No.... Chyba nigdzie niema takiej ciszy jak tu.
-
Kiwnęłam głową.
-
-Siadaj- powtórzył.-Jak znam życie to nic nowego.
-
Usiadłam.
-
-Śnieżka i Demon wiedzą że chodzimy razem?
-
-Ja im nie mówiłam, nie jakoś nie wpadamy za często na siebie...
__________________________
Muszę spadać -.-
Pap
-
-Tak pytam
______________
FUCK!
Bay! Zresztą ja też spadam
-
Wpada do parku jak koń galopem oczywiście gubiąc pióra ponownie.
-
-przejdziemy się?
-
-Dobra ja spadam-powiedziała Tifa i sobie poszła,-ja też idę-odparłam i poszłam.
-
Wychodzi biegiem.
-
weszłam truchtem i wskoczyłam na ławke ,nikogo niebyło :
-tak tu ładnie -powiedziałam
-i pomyśleć że my tu przychodzimy polowa , atakować ,rozlewać krew.I pomyśleć że ja takie mądre rzeczy mówie.- Zeskoczyła i zaczeła spacerować po cegłach.
-tak tu bezpiecznie, cicho, - podniosła kasztana podrzuciła i uderzyła łapą celując w drzewo.
-tak tu cudownie. - i wybiegła z kasztanem.
-
________
Nie można wejść i wyjść w jednym poście.
-
Wbiegła szybko -jak ja dawno nie widziałam tych ,,Ludzi"-powiedziała i podkreśliła słowo ludzi.
-
Wchodzi powoli.
-Hmpf, ludzie...- Tworzy 'zagrodę' z żywopłotu który jest z uschniętych róż.
-
-No to co?-zapytała uśmiechając się.
-
-Rób co chcesz ja się mocą mogę bawić.
-
-Phi-sykneła, użyła furii i zaatakowała człowieka, skoczyła mu do gardła.
-
Używając mocy z ziemi wyłaniają się kościste ręce chwytające mocno każdego człowieka w pobliżu.
-
Zdziwiła się - taaa też chce taką moc.-powiedziała.
-
-Moc demonologa, dobra ja idę na plaże.- Wychodzi.
-
Biegnie za nią.
-
Wyszedłem.
-
Wbiegła.
-
weszła i zobaczyła defere
-hej -krzykneła
-
-hej znów-powiedziała- to z nimi robimy-powiedziała i wskazała na grupę ludzi.
-
-Może każda złapie po jednym i poznamy ich anatomie ... Ja biore tego w niebieskiej -powiedziałam
-
-Wezmę tą w czerwonej-powiedziała i rzuciła się na dziewczynie w jasno-brązowych włosach.
-
-Ok - powiedziała i pobiegła w strone chłopaka gryząc go po rękach.
-
-dobra ja swojego sparaliżowałam gryząc po karku a ty skończyłaś
-
Dziewczyna upadła, ugryzłam ją jeszcze raz w szyję, dziewczyna nie żyła-no gotowe...mogłam użyć furii byłoby szybciej.-powiedziała.
-
-może na testach niepozwalają używać umiejętności skoro idziemy na zwiadowcach- i zaczełam drapać swoją ofiare
-
- dobra ja sie zajme dolną częścią ty górną i podsumujemy ich słabe punkty na szybkie zabijanie.
-
-Okej...rola gammy mi się nudzi, jestem dodatkowo zwiadowcą...-powiedziała drapiąc martwą dziewczynę.
-
-ja najchętniej bym była cichocimnym a póżniej przywódcą-powiedziałam licząc długość jelit
-
-Na przywódcę będzie ciężko ale cichociemny bd okej-powiedziała.
-
-Cichociemni będą pracowć z łowcami łapią zwierzęta do sklepu- powiedziałam łamiąc kości nogi
-
-Eee tam-powiedziała wstała i popatrzyła na uciekających ludzi.
-
oj zostaw ich bo niedług ich zabraknie ...i na kogo będziemy polować
-
-Zające nie są złe i też szybko biegają...nie no mimo że mam ochotę ich zabić nie zrobię tego-powiedziała dobierając się do płuc.
-
ciesze sie że potrawisz sie powstrzymywać ...mogła bym cie zapisać jako przyjaciela w podpisie- zapytałam niepewnie
-
-Jasne..ja też cię dopisze-powiedziała-o ręka-powiedziała i odgryzła rękę-nie oddam-zaśmiała się.
-
zawiąż ją sobie na sznureczku i noś na szyi ozdoba niepowtarzalna -powiedziała i sie zaśmialam zdejmując buta i odrywając palce u stup
-
-Spoko-oderwała dziewczynie kilka włosów i zawiązała sobie rękę na włosy a potem na szyi-piękny naszyjnik-powiedziała. xD
-
(narysuje ci ten naszyjnik w photoshopie i bedziesz miała w przedmiotach)
-ok ja mam kilka słabych punktów -spojrzałam na krocze
-
-Dawaj-powiedziała.
(spoko xD)
-
niedługa dostaniesz naszyjnika na pw i teraz słabe punkty-powiedzialam
to to pomiedzy nogami ale chyba żaden wilk z resztką honoru tego niezrobi
gryzienie kolana od przodu ich zatrzymuje
a brzuch za dobrze bronią
-
-Jeżeli już mowa o brzuchu to zawsze można dobrać się do płuc i zatrzymać oddychanie.-powiedziała.
-
dobry sposób bo jak skakalaś jej do płuc to zaczeła bronić twarz a nie płuca
-
-Heh boi się o swoją buźkę-powiedziała żartobliwie.
-
-niechce cie stresować ale moja moc mi mówi że ktoć sie zbliża i jego najsłabszym punktem jest...Stopa?! -powiedziałam cicho i spokojenie
-
-hahahahahahaha-wybuchła śmiechem.
-
lepiej chodźmy na pastwisko zabijem kilku przyjdzie więcej
-
i wybiegłam w strone pastwiska
-
Pobiegłam za nią.
-
Wyszłam.
-
weszłam
-o ho ho ho hooo-ile mięsa -spojrzała na grupe ludzi
-poczekam na szubura
-
Wchodze
-Juz jestem . Loooooo ile mieska
-
-ciekawe czy upolujesz bezszelestie bez niewidzialności...bierz te w niebieskiej-pokazałam na dziewczyne
-
Wchodzi w krzaki , zbliza sie do ofiary , i atakuje ognistym pazurem.
-Zobacz ,juz pod smazone
-
podeszła
-dziękuje lubie smażone -i zzaczeła jeśc
-a ty chcesz
-
-No pewnie
Podszedl i zaczol jesc
-
podsunełam mięso
-prosze
-
-Dziekuje , troche nudno sie robi
-
-Hmm ide sie gdzies przejsc ...sam.
Wychodzi
-
-pa- usiadła na ławce i zasneła
-
Wchodzi, zaczaja się w krzakach i skaczę na jakiegoś samotnego człowieka. Zagryzła go, zanim ten wydał choć jeden odgłos, by nie zaalarmował innych. I kolejna dusza. Podkradła się do kolejnego człowieka, który drzemał na ławce i zrobiła to samo. Gdzieś dalej słyszała sporą grupę nastolatków i kilku niegroźnych pijaczków. Ruszyła w ich kierunku pozostawiając na swej drodze dusze ludzi dla Aszli.
-
-YEEAAA! - Wydał się najgłośniej jak się da a ludzie od razu zaczęli uciekać a Coranidev biegł za nimi co jakiś czas pomagał sobie ich zatrzymać poprzez macki z ziemi, wystarczyła jedna macka a wywali się śmiesznie. Od razu rzucał się wtedy na nich i gryzł centralnie w tętnice.
-
Już podkradała się do grupki ludzi, gdy usłyszała wrzask Aszli. Posłała mu oskarżycielskie spojrzenie, gdy ludzie odwrócili się w jej stronę i zaczęli uciekać. Kilkoma susami dogoniła ich i skoczyła między ich. Jeden przewrócił się i uderzył głową w kamień, więc dobiła go. Drugiemu skoczyła na plecy i ugryzła w kark, kolejny został owinięty roślinami, dzięki czemu go dopadła i zagryzła, i tak zabawa trwała. Kilka osób zaraziła chaosem, przez co zataczali się, a zabicie ich było dziecinną zabawą.
- Ile ich teraz jest? - ryknęła do Aszli i pognała za kolejną grupą ludzi, powtarzając całą akcję, tylko tym razem musiała się bardziej wysilić by ich dogonić.
-
-55! - Usiadł na środku parku, z ziemi wyrosła duża ilość macek, każda po po kolei przebijała każdego człowieka na jakiego trafi.
-To się nazywa rzeźnia! - Wstał i zaczął pożerać duszę na jakie trafi.
-
Cholera, dopiero 55, a tu już wielu ludzi uciekło. Zaczęła rzucać w nich ognistymi kulami, przez co spaliła kilka drzew. I nagle obok niej przebiegło kilku ludzi. Od razu skoczyła na jednego, ale zamiast w szyję ugryzła człowieka w ramię, a gdy ten się przewrócił zostawiła go i pognała na następnego. Ugryzła go w nogi, i pobiegła do kolejnego, i tak raniła ludzi by nie mogli uciekać, a czarną robotę zostawiała Aszli. Następnie przeszła do drugiej części parku, tutaj ludzie jeszcze nie uciekali, bo niczego nie słyszeli. I zabawa zaczęła się od nowa. Zabiła kilku kolejnych, ale większość tylko poraniła. Gdy już była pewna, że dusz będzie 99 usiadła i patrzyła jak Aszli zjada duszę.
-
Pożerał duszę jednej po drugiej, po kilku minutach pożarł wszystkie jakie były w końcu pożarł 99 dusz.
-To teraz chyba do wiedźmy no nie?
-
- No to teraz dopiero będzie zabawa - powiedziała i wyszła, w poszukiwaniu wiedźmy.
-
Wychodzi.
-
Wszedłem. Schowałem się za drzewem.
-
Wyszedłem z parku.
-
Wszedłem. Nie było za dużo ludzi więc spokojnie sobie chodziłem.
-
Wezwałem Chempiona-feniks. Wleciał i usiadł mi na grzbiecie.
-
Wyszedłem z Chempionem na grzbiecie.
-
Weszłam.Jak gdyby nigdy nic,zaczęłam sobie spacerować.Wyjątkowo mało osób było podczas spaceru.Większość osób mnie mijała,choć widziałam w ich oczach lęk i zdziwienie...chyba nawet nie wiedzieli,że jestem wilkiem.
-
Poczułam znajomy zapach,kiedy minął mnie jakiś chłopak.Pachniał tak...miło.Znajomo. Odwróciłam się i,węsząc i próbując sobie przypomnieć,kto to,poszłam za nim...Patrzył na mnie kątem oka.On chyba nie wiedział,kim jestem...ja sobie przypomniałam.Luca.To na pewno on.Urósł,trochę się zmienił...ale nie zapomniałam o nim.Po chwili stanął,więc też się zatrzymałam.Odwrócił się do mnie i kucnął,patrząc na mnie....w jego oczach nie widziałam radości ze spotkania,czy chociażby tego,że mnie zna.Pomimo to,zamerdałam ogonem i również na niego patrzyłam...
-Rossa?-odezwał się po chwili,a na moim pysku pojawił się uśmiech,a ogon prawie mi się nie urwał.Poznał mnie! Po chwili również on,ze śmiechem zaczął mnie głaskać i pieścić po brzuchu.
-
-Może chodźmy gdzie indziej,pogadamy...-wstał i poszedł w kierunku jego domu.Wyszłam za nim.
-
Wszedł.Ukazały się przed nim piękne dróżki,drzewa,ławki..a nawet fontanna.Ptaszki radośnie ćwierkały nad głową basiora.Jednak wilk nie przybył tu na odpoczynek.W oddali ujrzał młodą,zakochaną parę nastolatków z wózkiem.Usiedli na ławce i rozmawiali pozostawiając wózek z dzieckiem tuż obok. Razer wyczuł okazję.Podszedł cicho i niepostrzeżenie do wózka.Złapał je pyskiem i pociągnął za sobą.Uciekał razem z bezbronnym niemowlęciem,a przerażone młode małżeństwo ścigało go.Chłopak wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił pod 112.
Razer pewny swojej wygranej zwolnił i spokojnie szedł ścieżką,nie widząc za sobą nastolatków.Zajrzał do środka.Dotychczas ciche dziecko,po ujrzeniu przeraźliwego pyska basiora zaczęło płakać.
-Cśśśśś....wszystko będzie dobrze..-uciszał wilk dziecko,choć niemowlę go nie rozumiało.
Basior otworzył szeroko pysk i chciał je zabić,lecz nagle usłyszał wycie syren policyjnych.
-Tam jest!-krzyknął młody chłopak,który wezwał policję
-Ratujcie nasze dziecko,błagam!-krzyczała rozpaczliwie dziewczyna obok
Policjanci wyciągnęli broń i mierzyli w basiora. Razer odwrócił się w stronę ludzi i zawarczał.
-Co to jest?!-krzyknął przechodzień widząc przeraźliwy wyraz pyska wilka.
-Strzelać!strzelać!-Huk strzałów rozszedł się po parku.Trwał zaledwie kilka sekund,po czym nastała cisza.
Małżeństwo widząc leżącego i zakrwawionego wilka na ziemi podbiegło szybko do wózka.Dziecko było całe i zdrowe,lecz płakało przerażone.
-Dziękujemy!Bardzo dziękujemy!Gdy by nie wy...-powiedziała nadal przestraszona dziewczyna przytulając małą,rozpłakaną córeczkę.
-To nasz obowiązek proszę pani-rzekł policjant chowając broń i podchodząc do leżącego basiora.
-Wygląda jak wilk..tylko w jaki sposób dostał się do parku?-zapytał.
-To miejsce nie jest strzeżone.Mogą tutaj wprowadzać psy.-odpowiedział jeden z policjantów.
-Co z nim zrobić?-
-Jest martwy.Zakopać-
Gdy świadkowie się rozeszli policjant wykopał dół i wrzucił do niego ciało basiora.Przyglądał mu się.
-Okropny...-burknął
Gdy zbliżył do niego metalową łopatę i szturchnął basiora,Razer otworzył oczy i złapał ją kłami.
-Puszczaj!-wrzasnął przerażony człowiek
Wilk wyrwał łopatę z jego rąk i mocno uderzył nią w głowę policjanta.
-
Wleciałam i z góry wszystko obserwowałam.
Wylądowałam obok dołu. Skinęłam głową na znak lekkiego podziwu.
-
Basior spojrzał na nią podejrzliwe.
-Czy to jakaś sztuczka?-zapytał wyrzucając łopatę i będąc w gotowości do ataku
-
Zaśmiałam się.
-A to niby czemu?-spytałam i rozłożyłam skrzydła, a te zgasły. Oczy powróciły do poprzedniego stanu.
-Ale i tak wygrałam-powiedziałam i wystawiłam mu język.
-
-Nie mam na ciebie czasu...-rzekł podchodząc do drzewa i kładąc się pod nim.
-
-Fajnie-powiedziałam ironicznie.
-Bym tu nie przyłaziła gdyby nie Sierra, która mówiła coś o powtórce. O co jej chodziło?
-
-Nie wiem o czym mówisz...-powiedział ignorując waderę,a przyglądając się amuletowi,któremu ukradł Rachil
-
Zrobiłam minę typu -.-'
-Jesteś takim idiotą czy udajesz??
-
-Czyż nie jest za wcześnie,aby mnie oceniać?..-
-
Pokręciłam łbem.
-
-Ta Sierra...to twoja znajoma?...jeśli tak wyrazy współczucia...-powiedział ironicznie nadal wpatrując się w amulet.
-
-Czemu?-spytałam podchwytliwie.
-
-Hmmm..Czemu?Ahh...Otóż jest to najbardziej idiotyczne,głupie i bezmózgie stworzenie w całej tej krainie..poza tym.."Sierra"?pffff....okropne imię...matka jej chyba nie kochała...Może dlatego jest taka zbuntowana...Jakaż matka mogłaby pozwolić,aby taka istota stąpała po ziemi?Zabić można by było i problem z głowy...Nie ma wadery,nie ma kłopotów i niepotrzebnych nerwów...zastanówmy się....hm...-
-
Moje oczy zapłonęły wściekłością jak i cała ja. Wystawiłam kły i zaczęłam warczeć.
-Jak śmiesz?! Jak śmiesz ją obrażać?! JAK ŚMIESZ OBRAŻAĆ MOJĄ CÓRKĘ TY IDIOTO?!-krzyknęłam. Już nie panowałam nad sobą. Moje futro zmieniło barwę na czerwono-czarną jak zawsze, a sierść zaczęła płonąć. Kły się wydłużyły, a ja sama powiększyłam się 3 krotnie. Rozłożyłam skrzydła i spojrzałam na niego z nienawiścią.
-
Razer przekręcił łeb.
-Ohooo...już wiem po kim córeczka ma charakterek..a gdzie ojczulek? gdzie mężuś? Zostawił was?Biedactwa...-Basior nadal miał na pysku uśmiech.
-
Przekręciłam łeb i wyszczerzyłam się w uśmiechu. Nagle basiorowi wydawało się, że jest na pustyni i leży pod suchym kaktusem. Dookoła niego z ziemi wystawało coraz więcej kolców.
-Może przepiję Cię w licytacji?-spytałam, a mój głos odbił się echem.
-
-Znam już twoje sztuczki...to tylko iluzja..oszczędź sobie...-burknął
-Prawda boli...co?-kontynuował rozmowę na temat ojca Sierry.
-
-Zamknij pysk-syknęłam i wylądowałam obok niego. Złapałam go szczękami za gardło i zaczęłam dusić jak zwierzynę.(Pamiętaj, że jestem 3 krotnie większa niż wcześniej)
-
-Jakiż dajesz przykład dla swojej córki...-powiedział,choć nie ruszał pyskiem.Te słowa wydobyły się z niego. Razer dusił się,ale zła dusza,która go opętała nie.
-
Podleciałam do góry wciąż dusząc go coraz mocniej i z potężną siłą rzuciłam nim w dół.
-Ona wpojone ma najważniejsze, jak postępuje tego nie zmienie-warknęłam wypluwając sierść.
-
Basior wstał na drżących łapach.
-Najważniejsze maniery głupoty...-mruknął
Razer przypomniał sobie o skradzionym amulecie.
-Przybądź tu towarzyszu...-szepnął trzymając łapą amulet.
-
(w związku z tym że to mój towarzysz a ta fajtłapa nie wie jak sie nim posługiwac piszę za niego)
gellus poczuł wzywającą go siłę nie wiedział kto i jak, nie miało to dla niego większego znaczenia. ważne kto trzymał amulet. wstał otrzepał się i teleportował sie do swojego pana.
-
-Przepadnij pomiocie szatana.-syknęłam i przywołałam swych towarzyszy (Mam 5).
Z impetem walnęłam basira i wyrzucajac go wprost na drzewo, które pod uderzeniem się złamało w pół.
-
Razer ledwo wstał.
-Co tak stoisz?!Zabij ją!-wydał rozkaz gellusowi
_____________________________
Ałaaaaa...
-
Uruchomiłam moce obronne i przeszłam do dalszego szturmu na basiora.
-
przyteleportował się i ze zdziweniem nie zastał rachil a może? może zmieniła ciało kto wie.. rozejrzał się po wilkach i zobaczył leżącego basiora z naszyjnikiem na szyji. usłyszał rozkaz wiec natychmiast sie powiększył . dwa metry. 3 dochodził do 4 3 pary łap wyposażył w pazury o pysk obrał wściekły grymas. najeżył się i 100 kilowa bestia rzuciła się na lajnę
-
-Atakuj bez litości..-wyszeptał
-
stworznie ryknęło wściekle odepchnęło sie z całej siły środkowymi łapami i skoczyło w powietrze gdzie teleportowało się tuż przed nos lajny zadając potężny cios. znowu się przeteleportowało tym razem uderzając ją w bok z całym impetem.
-
Razer zaśmiał się mrocznym głosem.
-
-Cześć-powiedziałam i zniknęłam z pola widzenia olbrzyma, a pokazałam się tuż przed pyskiem Razera. Zacisnęłam szczęki na jego gardle tak, by nie mógł wydobyć się z niego rzadem dźwięk.
Zerwałam naszyjnik i spaliłam w łapie. Rzuciłam razerem o drzewo z dużym impentem.
-----------------------------
Nie fair bo nie mam szansy wysłać posta!
Tamten usuńce b to nie fair play .-.
-
(musiałabyś założyc sobie naszyjnik żeby go kontrolowac pozatym zrobiłaś to na oczach gellusa więc będzie sie dobijał i chronił raziego xD)
stworznie otrząsnęło się i widząc co zrobiła wilczyca rzucił się ku amuletowi którego złapał w pysk i połknął (a co mi tam wyciągne go później) po czym użył swoich 6 łap i nadał sobie takiej prędkości że zrzucił lajne z razera a samego basiora wziął w pysk jak szczenię i uniknął kolejnego ataku zdeterminowanej wilczycy
-
-------------------------
Ja uważam, że to nie fair bo;
1. Spaliłam, ten naszyjnik wiec stwór zostaje uwolniony i nie ma prawa atakować bez powodu
2. Wcześniej nie miałam możliwości wysłania postu
3. Zwierzę jest trochę zbyt zmyślone. Przecież takie zwierze za iednym dotknięciem zabije zwierze!!!
4. To walka jeden na jedne a nie jeden na dwa
-
______________________
Rachil,więc niech Razer straci nad nim kontrolęxD Lajna może być?
-
w sumie z tym spaleniem nie przeczytałam sorki xD
zmyślone no troszkę bo to zombie teoretycznie raczej mój duch w pozszywanym ciele
ale nie pozwolę ci zabic razia bo to moj uczeń będzie więc się stanowczo nie zgadzam >:V
-
------------
Nie miałam zamiaru go zabija zanim pojawił się ten stwór tamten ciocps miał być końcem a tu nagle potworek i lecim dalej.
-
a tam allahu akbar niech teraz raziu się bije a ja będe pomagac xD
-
--------------------------
Nom nom Zrazie jeden co się innymi wysługujesz? .-.
-
___________________
Jestem leniemxD No dobra...to robimy tutaj porządek?
-
daaa to ty się może pobaw gellusem bo ja będe musiała spadac
D;
-
________________________
Nie ma problemuxD Dzięki,że pomogłaśxD Dobranoc
-
-----------------------------------
Robimy.-.
Towarzyze znikaja a my padamy zmęczeni?
XD
-
__________________
Do nieprzytomnościxD
-
puff wyparowuje
-
Zachwiałam się na łapach przed oczami zrobiło mi się ciemno. Padłmam na ziemię nieprzytomna z wyczerpania. Moi towarzysze zniknęli, tak jak wszystkie iluzje. Sama ja powrócilam do poprzednigo wyglądu.
-
Razer zbliżał się do wadery,chcąc ją dobić,jednak obraz przed nim stał się niewyraźny i basior padł bezwładnie obok Lajny.
-
Gellus rozpłynął się w powietrzu.
-
-------------------------------
Ja już uciekam spać bo nie wstane xd
To co jutro kończymy?
-
__________________
Yhm:D
Uciekaj,uciekajxD nq.To ja też spadam...
-
Idąc tak sobie, doszła tutaj. Sama nie wie, co ją przyciągnęło, chyba ten zapach krwi. Ona potrafi to odróżnić od innych zapachów. Rozejrzała się i ujrzała Lajnę i tego tego ciotowatego wilka. Machnęła ogonem i stanęła nad nimi, tykając wpierw Lajnę łapą.
Pojawił się Harry, kotołak Karo. Spojrzał na nich.
- Uu, walka była. Ciekawe, kto wygrał, jak obydwoje padli.
- Przymknij się. Podczas walki każdy może się zmęczyć. To jest normalne. Ale widać, że ON na wojownika nie zasługuje. Czuć magię.
-
Jęknęłam. Otworzyłam oczy lecz nie miałam siły się podnieść.
-
- Laj, wszystko ok? W sumie, po kiego grzyba pytam, widać że z Tobą nie najlepiej. Pomóc Ci?
-
-Pierw jemu. Niby to ja go tak urządziłam*Tutaj lekki uśmiech*, ale należało mu się. Niech nie zdycha jeszcze. Będzie się z kim bić-wyszeptałam cicho i znów padłam nieprzytomna.
-
Razer słyszał czyjeś głosy.Otworzył szeroko oczy i wstał gwałtownie."Zasyczał" głośno i uciekał widząc przewagę wader.
-
- Nie sycz, boś nie wąż deklu - burknęła. - No to leziemy do lecznicy!
Magią uniosła ich do góry. Wyszła, wraz z kotołakiem.