Mirabilis!
Tereny Pierwotnych => Łąka => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 20, 2013, 00:56:35
-
Dość spory pagórek, na którego szczycie znajduje się olbrzymi głaz. Gdzieś tam za nim kryje się mroczna grota. Całe wzgórze otoczone jest lasem i niskimi krzewami. Żyje tu wiele różnych zwierząt przez co to miejsce jest idealne na polowania, jak i do wypoczynku.
-
Wszedłem i położyłem się w niewieljiej grocie.
-
Weszłam. Zauważyłam Demona i do niego podbieglam.
-Siemka.
-
-hej-powiedziałem radośnie
------------------
ja juz ide spać....paaaaaaa
-
Wyszłam
-
Usiadłem na skale.
-
Weszłam i usiadłam obok Demona.
-Hej. - powiedziałam i dodałam :
-Patrz co mam. - wyjęłam dwa brudne od krwi miecze, diamentowy i meteorytowy.
-
Spojrzałem z zaciekawieniem na miecze
-Skąd to masz?
-
-Znalazłam w sali tortur, ale wiesz co mnie dziwi, że krew tam nie krzepnie... - popatrzyłam na Demona
-
-To jest magiczne miejsce...jak się przyjrzysz to ścianami ciągle płynie krew...ogólnie te lochy, podziemia są dziwne
-
Weszłam
Fajne miecze Kryształowa,skąd masz?
-
-Takie fajne, mroczne ! - powiedziałam podekscytowana.
-Uwielbiam takie miejsca. - wzięłam trochę wody i sprawiłam, że woda sama myła miecze.
-
-Star, z tajemniczego miejsca. - popatrzyłam na waderę
-
Odwróciłam się i powiedziałam
-Idę do mojego brata
Wbiegałam
-
-Tak też tam lubię przebywać...-powiedziałem
-Paa Star
-
-Brata ? Jakiego Brata ? - popatrzyłam jak na głupią.
-Może ma zwidy.. - popatrzyłam na miecze, które lśniły czystością.
-
Wbiegałam i uusiadłam
-
Wzięłam miecz i zaczęłam nim zwinnie wymachiwać, jakbym robiła to od urodzenia.
-
Moj brat mial taki miecz
Powiedziqlam i popatzrzylam na miwcz
-
-Takie miecze, mogą być wszędzie. Zwykły diament i meteoryt. - schowałam je do torby.
-
-Dokładnie Kryształowo - powiedziałem.
-
A tak do waszej wiadomości nie mam zwidow ja miałam kiedys brata
-
Nagle w mojej torbie zaczęło się coś świecić. Zauważyłam to i popatrzyłam na mój medalion..
-On się.. Przeobraża. - patrzyłam na medalion, który się uniósł w powietrze. Szybko go złapałam.
-
Usmiechnelam się i zobaczylam ducha wilka krory się do mnie uśmiechał
-
-Każdy ma jakieś rodzeństwo...tylko teraz tak to wszyscy rozpamiętują - westchnąłem znudzony troche tym faktem
-
-Star chyba naprawdę ma zwidy.. - popatrzyłam na nią. Nagle na moim medalionie zaistniał napis *Krystal, ja żyję, tu Herman.*
-
-Herman ? Ty mnie słyszysz ? - popatrzyłam na medalion. *Tak, słyszę.*
-
Ale nie każdy ma rodzenstwo krorew nie żyje bo zgonelo w pozarze i które przychodzi w postaci ducha
-
-Demon ! To.. jest możliwe ? (Jak co Herman, to ten mój przyjaciel..) - pokazałam Demonowi medalion
-
Popatzrzylam na medalik i położyłam się
-
Wstalam i wbiegałam
-
-Może i możliwe...ja tam nwm...mojego rodzeństwa nie poznałem i nie poznam i nawet nie smutno mi z tego powodu..pogodziłęm się z tym.
-
-Hmm.. ja znałam swoje rodzeństwo 1miesiąc.. potem mnie wyrzucili.. inaczej mówiąc "zgubiłam się" przez ich winę. - dalej patrzyłam na medalion.
-
-Aaa...-również spojrzałem na medalion.
-
*Krystal, cieszę się, że zginąłem dla ciebie.* - na medalionie pojawił się nowy napis.
-
Schowałam medalion i wyszłam stąd.
-
Wszedłęm do groty i zasnąłem.
-
Obudziłem się i wyszedłem.
-
Wszedłem. *Nigdy tu nie byłem. Rozejrzałem się.. Wyszedłem.
-
Wszedł na piękną łąkę z olbrzymim głazem, który dawał przyjemne miejsce na leniuchowanie. Z krzaków wybiegła podniecona kuropatwa. Wilk jednak spojrzał na nią znudzonym wzrokiem i położył się w trawie i westchnął. Jego oczy zostały na chwilę zasłonięte powiekami. Tylko delikatne poruszanie się boków basiora zdradzało, że wciąż żyje i ma się dobrze. Wyglądał na konającego i mógł swoim obecnym wyglądem przestraszyć. Dodatkowo miał zmierzwioną sierść z powodu walki z lwami. Nos miał wilgotny, z lekka połyskujący w słońcu. Patrzył bacznie kuropatwę. Przyczaił się i ruszył na małego ptaka. Jednak nie wyszło tak kolorowo i łatwo jak to sobie zaplanował...
Ptak go zauważył i wbił się w powietrze, jednak Demon zwinnie za nim ruszył w górę. Nie całe 2 metry nad ziemią ptak był już martwy w szczękach basiora. Wylądował na ziemi i zaczął się żywić smakowitą zdobyczą.
-
weszłam
-
wyszłam
-
Ptak został zjedzona a Demon oblizał tylko pysk z krwi. Spojrzał po niebie po czym się położył na głazie i obserwował gwiazdy.
-
Wbiegłam szybko. Byłam zdyszana.
-
weszłam z Lajną...
- coś się tak zmęczyła?- zapytałam
-
Weszłam i przywitałam się z waderami
- Witajcie - mruknęłam
-
hej- powiedziałam
-
-Ty masz trochę lepiej-powiedziałam i na nią wskazłam
-
może...- powiedziałam- zależy jak rozumieć lepiej
-
Połozyłam się.
______________
z/w
-
_____________
ok
-
Położyłam się w cieniu i pogrążyłam się w rozmyślaniach
______________
ok
-
weszłam po cichu
-
rozejrzałam sie
-
zobaczyła pierwotnych i usiadłam w cieniu
-
-Co ty tu robisz Łobi?-warknęłam gdy ją ujarzałam
_____________-
jj
-
Oderwałem wzrok od gwiazd
*A się tu robi tłu* p omyślałem i spojrzałem po waderach i po... Łobi?
*Co ona tu robi?* - zbytnio nie chciałem na głos o to pytać bo zbytnio nie chciało mi się kłócić.
-Hej - powiedziałem cicho.
-
- Nie twoja sprawa - odpowiedziałam spokojnie
____
jak to co ? xD Zadyme ! xD
-
hej...- powiedziałam
-
- hejka
-
-To nie twoje tereny..-powiedziałam
-
- Może i nie moje
-
warknęłam
-
- Co za agresja ...
-
Przewrócił oczyma.
-No jednak bądź co bądź to nie twoje tereny, więc nie możesz tu wchodzić - skierował się do Łobi.
-
popatrzyłam na wszystkich dookoła
-
już chciałam coś powiedzieć ale pomyślałam że lepiej siedzieć cicho nie nie zwracać na siebie uwagi
-
- Mam tu sprawę do załatwienia - powiedziałam z takim samym spokojem
-
Siadłam. Odwróciłam się do Łobi.
*Tia... Niech spada mam ją gdzieś* Myślałam
-
podeszłam do najbliższej brzozy i sie rozejrzałam . Zaczęłam odliczać kroki od brzozy do pagórka
-
-Jaką? -zapytałem Łobi
_________________
A ty Śnieżko to jesteś tym duchem czy już w swoim ciele?
-
zkiedy doszłam na pagórek znowu sie rozejrzałam . Zaczęłam odbierzać kroki do następnego drzewa .
-
___________________
duch zmartwychwstanę 2 :P
-
Przekręciłam głowę w geście dezaprobaty
- Łobi... Nie twoje tereny
-
Wstałem z głazu i zacząłem łazić za Łobi.
-Co ty kombinujesz? - zapytałem już trochę podejrzliwie.
-
_____________
chciałam dodać, że moja praca nad mocami opóźni się, bo jutro mam zawody. Pewne dodam w niedzielę ;)
-
odwróciłam sie do Demona z dzikim błyskiem w oczach - ważną -z powrotem zaczęłam odmierza kroki do nastepnego drzewa - moze i nie moje - powiedziałam do Jeidy - ale mam tu ważną sprawę ... 25
-
uhh no powiedz już- powiedziałam
-
- Hmmm ... - zaczełam sie zastanawiać - 25 ... razy 7 ... - zaczęłam sie zastanawiać - co tam jeszcze było - usiadłam zamyślona
-
Stanąłem przed Łobi uniemożliwiając jej dalsze pójście.
-A dokładniej?! W końcu to nasze tereny, wiec mamy prawo wiedzieć co ty tu odwalasz!
-
zaczęłam odmierzać kroki do następnego drzewa . Tam stanełam i sie rozejrzałam
-
-Idę do Vi-powiedziałam i wyszłam
-
stanęłam jak wryta - Demon ... pzrez ciebie zgubiłam kroki ! - zgromiłam basiora spojrzeniem - musze znowu liczyc ! - wróciłąm do poprzedniego drzewa
-
a.. a ja.. idę na plażę.. nie chcę się mieszać zresztą w walce dużo nie zdziałam- powiedziałam i wybiegłam
-
od drzewa odmierzyłam równo 156 kroków a potem stanęłam i zaczęłam sie rozglądać
-
- W którą północ ... - zaczęłam mamrotać pod nosem . Rozejrzałam sie i zaczęłam w prawo . Tam stanęłam i kątem oka dostzregłam mała karteczke
-
-Powiesz albo wypad stąd! -warknął gdyż zaczęła go już denerwować tajemniczość Mroka.
-
- Jest ! - krzyknęłam i podbiegłam do karteczki . wzięłam ja - teraz idę - uśmiechnełam się do Demona
-
wyszłam
-
Prychnąłem coś pod nosem i wyszedłem.
-
Rebeka w wesołych podskokach przemierzała jakże piękne tereny WP, podśpiewując sobie dziwaczną piosenkę. Nos wykrył to, co Rebekałki lubią najbardziej. Zioła. Przyśpieszyła, skacząc niczym kangur, z lekkim obłędem w oczach i wyśmienitym humorem. Od kochanków (ziół) dzieliła ją ściana drzew. Ni to przejść, ni się przepchać. Jak nie dołem, to górą. I zręcznym ruchem wskoczyła na niską gałąź, wspinając się wyżej. Oceniając odległość, skoczyła na inne drzewo. Tak oto pokonała dobre kilkanaście metrów, lądując na koniec na tyłku. A tu raj. Kocimiętka, konopie i co najważniejsze, Kwiat życia. Wadera aż usiadła z wrażenia.
-
"Naćpała" się kocimiętki i zaczęła latać jak szalona, kręciła się i wyczyniała różne inne sztuczki.
-
Wylądowała na wielkim głazie, przeciągnęła się leniwie i wyszła.
-
wbiegłam.usiadłam w grocie.księżyc zachodził.stałam sie normalna(ale wilkopirem)
-
Łaził z opuszczonym łbem po różnych tutejszych terenach, jednak gdy dotarł tutaj od razu ożył. Powoli wyszedł na niewielkie wzniesienie i o dziwo nie wyskoczył na głaz na nim, jak to już miał w zwyczaju. Z krzaków większość liści już opadła, a na... a no właśnie dopiero teraz zauważył, że tu rośnie piękna jabłoń. Podszedł do niej i położył się tuż obok jej pnia.
-
-Ach te uroki jesieni - westchnął i położył pysk na łapach, a po chwili przewalił się na grzbiet. Oglądał rudą koronę drzewa, delikatny wiaterek delikatnie kołysał liśćmi, niektóre te słabsze zrzucając. I spadło jabłko, a ten był tak rozkojarzony, że tego nie zauważył i dostał nim prostą w czoło. Położył się na brzuchu i z oburzeniem spojrzał na jabłko, no bardzo go zaskoczyła jego nieuwaga, i te fakt że nie widział spadającego jabłka.
-Ja ślepnę chyba - burknął.
Przyglądał się jabłku, jakby nie wiadomo jaki to był skarb, no ktoś jakby go teraz widział to by chyba nie wiedział co mu jest, taki jakiś zafascynowany tym jabłkiem? Kilka minut leżał w bezruchu, wydawało się nawet, że nie oddycha... i z jabłka wyszedł robal.
-
-Jaki agresor! - burknął zaraz po tym jak robal próbował bardzo szybko wskoczyć mu w oko. Zadźgał go pazurem, tak że z robala wypłynęły tylko wnętrzności.
-Blee! - Warknął i wyszedł.
-
________________________
no wiesz ty co?? ja chciałam tu wejść a ty mi wylazłeś!!
-
________________________
Sorry, mogłaś się streszczać?
A ok, zaraz już gdzieś wbijam, tylko nie wiedziałem co tu dalej robić więc wylazłem, może by tak teraz klify? Dawno tam nie byłem.
-
_________________
spk... klify... xD.. zjeżdżalnia z lodu :P
-
Wszedłem i czekałem na Scar.
-
Weszła i usiadła obok basiora.
-
-Cześć - powiedział i spojrzał na nią a potem na otoczenie.
-No to dzisiaj pora na polowania na coś większego niż ptaki - rzekł i podszedł trochę do zarośli, jednak szybko wrócił na swe miejsce.
-O no właśnie, może łoś - wydukał i usiadł.
-
-Więc łoś... trudna sztuka. W całym życiu złapałam łosia tylko raz. Dobra. -podeszła do krzaków i zaczęła czujnie przyglądać się ofiarze. Zaczęła powoli się zbliżać. Gdy była już tylko kilka metrów od niego łoś wyczuł niebiezpieczeństwo i zaczął uciekać. Scarrece nie tracąc ani chwili zaczęła go gonić. Łoś zaczął biec w gęstwinę, by łatwiej ją zgubić, lecz ona zwinnie omijała drzewa. Potknęła się o wystający korzeń drzewa, co trochę ją spowolniło. Gdy była już tuż przy zwierzęciu rzuciła się na niego, lecz on przyśpieszył i tylko zadrasnęła go pazurami. Poturlała się i zatrzymała obijając w jedno drzewa. Wstała i otrzepała się.
-
Podbiegł szybko do głazu i na niego wskoczył, stamtąd wszystko doskonale widział. Jednak Scar miała za mało cierpliwości, i zwierz ją za wcześnie spostrzegł.
-
Wyszła z lasu i usiadła na łące otrzepując się z liści.
Ja za mało cierpliwości?! xD
MIałam ci napisać tam dokładny czas przyczajania się i obserwowania ofiary?!
-
_______________________________________
No tak jakby xD
-
Tak...
masz gwarantowany wpie***l.
Cieszysz się? :3
-
-Coś nie wypaliło... za szybko ciebie spostrzegł - mruknął i znów się rozejrzałem.
-No to może sarna?
_____________________________________________
Aj bo się zacznę bać tego wpie***lu :P
Ja ogółem być radosny człowiek i się ciesze z byle czego xD
-
_________________-
On takli jest :P
-
-Będzie łatwiej... -zaczęła ją obserwować.
Zw. ;<
-
-Może... zobaczymy -powiedział i śledziłem działanie Scar wzrokiem.
__________________________
A ja ogółem muszę iść, będę koło 17.00 a możee szybciej... a ty tu pisz wyczerpujące polowanie :P
-
Zaczęła się przyczajać. Po kilku minutach podeszła do krzaka bliżej. Sarna się niczego nie spodziewała i podeszła bliżej w jej stronę. Gdy sarna była tylko 4 metry od wadery zaczęła powoli podchodzić od tyłu. Zaczęła biec i zadrasnęłą ją w żebro. Sarna zaczęła uciekać a Scar pędziła cały czas za nią. CIągle przyśpieszała, a gdy już wyprzedzała rzuciła jej się do gardła. Sarna na początku się szarpała, ale było już po tętnicy, więc nie trwało to długo. Zaciągnęła sarnę do basiora. I dumna z siebie usiadła.
Kurde. xD
-
-No bravo, o wiele lepiej niż z łosiem. I się w ogóle temu nie dziwię, jak na Twoje umiejętności to łoś jest trudnym przeciwnikiem, lecz niedługo będzie szło coraz lepiej. Ogółem super Ci idzie - powiedział i zeskoczył z głazu.
-Prosz, jesteś drapieżcą - powiedział.
-
Uśmiechnęłą się i skinęła głową.
-
Wyszedłem.
-
Wybiegła.
-
Wbiegłam. Usiadłam i czekałam.
-
Wszedłem.
-Cześć Lajno, przepraszam za spóźnienie ale musiałem coś zrobić, mam nadzieję, że się nie gniewasz? - powiedziałem i podszedłem bliżej niej.
-
-Cześć Demon. A tam nic się nie stało, każdy ma jakieś obowiązki i nie, nie gniewam się.-powiedziałam
-
-Ok, to się cieszę, dzięki - powiedziałem i się lekko uśmiechnąłem.
-To zaczynajmy, dobrze?
-
-No pewnie-powiedziałam z uśmiechem. Wstałam i stanęłam na łapy.
-
-Z tego co wiem to na szczurołapa, więc pierwsze tropy - powiedziałem i zacząłem spacerować po pratum.
-O proszę, podejdź tu -zawołałem Lajnę.
-Tą samą ścieżką szła łania, borsuk i jeleń... jednak tam gdzieś z jednego wspólnego toru się rozeszli. Twoje zadanie to rozpoznać, który trop należał do którego zwierzęcia, i w jakim stanie byli (zdrowe/chore). Jeśli chodzi o łanię i jelenia to zapach jest bardzo podobny, jednak czymś się różni - powiedziałem.
-
Podbiegłam do Demona.
-Rozumiem.-powiedziałam. Na początku od razu wyczułam borsuka. Jego zapach był niezbyt ładny by najmniej dla mnie. Łania i jeleń sprawiły mi trochę problemu. Tylko ja miałam jeden atut. Jestem vege. Po tylu latach polowań i wyczuwania zwierzyny ułatwiło mi to rozróżnienie tropów.
-Tedy szedł borsuk, tędy łania a tędy jeleń.-powiedziałam wskazując łapą.
________________________
Eyy a skąd niby mam wiedzieć które chore a które zdrowe?!
-
_________________________________
Po zapachu, po stawianych krokach, np jedno kulawiło... trop to nie tylko zapach xD
-
Wbiegłem ..
-
Borsuk wydzielał swój naturalny zapach więc stwierdziłam, że jest zdrowy.
Łania stawiała trochę rzadsze kroki. Ale miała złamaną prawą tylna nogę, lecz jeleń był chory.
-Borsuk był zdrowy, łania była lekko chora dopiero w pierwszym stadium choroby a przy tym miała złamaną nogę, a jeleń był stary i chory.-powiedziałam
______________________-
JEZU!!
20 minutowa avaria!! JPRDL!!
-
-No dobrze - powiedziałem i spojrzałem na Arsera.
-Cześć - przywitałem go i zaraz potem spojrzałem na Lajnę.
-To jeszcze mini polowanko - powiedziałem.
-Zazwyczaj poluje się na większe ptaki, ale ty będziesz musiała wykazać się większą zręcznością, szybkością, ponieważ będzie musiała złapać 3 bardzo dzikie sikorki - powiedziałem.
-
-Cześć Demon ,cześć Laj -wydukałem z szerokim uśmiechem na pysku ..
-
__________________
Grr!! Ja muszę spadać :(
Bd o 8.30
-
Ja się dziwie jak ty możesz tak wcześnie wstawać xD
-
______________________
ja o 8.30 będę bardzo głęboko spał, ja będę koło 12.00
-
_______________________
mnie nie bd o 12. Jestem teraz a później dopiero na 16.30
-
-Sikorki....-mruknęłam. Zaczęłam wypatrywać ptaków. Zauważyłam je na głazie. Zaczęłam się skradać. Postanowiłam pójść przeciw wiatrowi by nie wyczuły mojego zapachu. Udało się! Złapałam jedną z sikor. Ta się ciągle wyrywała. W końcu aby jej nie męczyć wbiłam pazury. Sikora szybko padła. Pozostałe uciekły. Szybko je znalazłam. Usiadły na drzewie. Przylgnęłam do ziemi. Przeczołgałam się do drzewa. Powoli się wspięłam. Zaskoczyłam sikory. Zanim odleciały zrzuciłam jedną. Przygniotłam ją i szybko zabiłam. Została jeszcze jedna. Była największa. Schowała się w wysokiej trawie. Wyczułam jej zapach. Stanęłam i zaczekałam cierpliwie aż sikora się uspokoi. Cicho podeszłam bliżej. Szybko się na nią rzuciłam.Walczyła zacięcie. Dziobała, drapała tymi malutkimi pazurkami.Ugryzłam ją w tchawicę. Sikora była martwa. Wzięłam ją w łapę i poszłam po pozostałe. Położyłam wszystkie przed Demonem.
-Gotowe.-powiedziałam szczęśliwa. W tej samej chwili zobaczyłam Ariego. Wcześniej go słyszałam, ale uznałam, że się przesłyszałam.
-Hej Ari-powiedziałam i zamerdałam ogonem.
-
-Bardzo dobrze, proszę o teraz z szaraka avansujesz na szczurołapa, gratulacje - powiedziałem.
-
-Yey!-krzyknęłam radośnie. Podskoczyłam radośnie.
-Dzięki!!-powiedziałam do Demona
-
-Nie ma za co - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-To w przyszłym tygodniu albo w niedzielę następny trening czy na razie stop? -zapytałem.
-
-Dalej- powiedziałam i usiadłam.
-
-Ok, to najwcześniej w niedzielę - powiedziałem.
_______________
bo dzisiaj mam lenia i temu dzisiaj odpada xD
sorry
-
-Hmm możemy w poniedziałek bo w niedzielę mam treningi-powiedziałam
_______________________--
hah leniwiec :P
-
Weszlam rozgladajac sie. Nigdy nie bylam w takim miejscu. Zobaczylam inne wilki. Jednak nie chcialam podejsc. Moja niesmialosc daje o sobie znac.
-
Wyczułam wilczycę. Odwróciłam się. Podeszłam do niej śmiało.
-Cześć jestem Lajna-powiedziałam
-
- Cz-cześć.. Jestem Kimi, ale przyjaciele mówią do mnie Kim. - uśmiechnęłam się do wadery
-
Weszłam.Zobaczyłam nową waderę i uśmiechnęłam się.Podbiegłam do niej wesoło.
-Hej,jestem Rossa,a ty? Jestem tu przewodniczką,więc jak chcesz,to oprowadzę cię po terenach ^^
-
- Jestem Kimi. - odpowiedziałam troszkę nieśmiało
-
-Miło mi cię poznać ^^
-
- Mi też. Z chęcią bym się przeszła po terenach.
-
Spojrzałem na nową waderę, ucieszyłem się na widok nowej w stadzie.
-No witam, witam. Nowa jak mniemam? Ahh jestem Demon - przedstawiłem się.
________________________
A może by tak pierwsze ceremonijka z amulecikiem? :P
-
-Dobra ^^ Chcesz zwiedzać wszystkie tereny? W sensie:tereny WP,WM,WA i TN? Bo jak nie chcesz wszystkiego,to nie musisz.
___________
Ok ;)
Nawet ja nie mam takiego amuleciku o.O
-
- Jestem Kimi. - powiedziałam do basiora
Co do ceremonii - ok
-
________________________
oj tam, załóżmy że ci co są tu dłużej, zanim weszły amulety to je mają.
A ceremonię kiedy zrobimy?
-
Może być teraz? Bo idę potem z Rossą. ;)
-
Szybko wyczarowałem z garstki ziemi i trawy pewien medalion.
Podszedłem do Kimi.
-To jest o to medalion Watahy Pierwotnych, symbol przynależności do WP, dopóki go nosisz jesteś oficjalnym członkiem naszego stada, gdy założę Ci ten medalion będziesz miała obowiązek służyć pomocą w kłopotach swym rodakom a oni zawsze pomogą i Tobie. Jesteś pewna, że chcesz być z nami, na dobre i na złe, w czasach spokoju jak i wojny? - zapytałem i trzymałem medalion tuż przed nosem Kimi.
-
Przyglądalem się wilkom z zaciekawieniem ..
-
____________________________
O zapomniałem, jakbyś nie wiedziała jak wygląda medalion to to jest taki o xD
http://img843.imageshack.us/img843/4931/fg0.png
-
- Eee.. Tak. - odpowiedziałam
Widziałam.
-
Uśmiechnęłam się.
-
Założyłem medalion na szyję Kimi.
-No to witaj w naszych szeregach hehe - powiedziałem radośnie i usiadłem.
-No to możecie iść już zwiedzać, nie trzymam Was już -powiediałem.
-
- Supcio. - powiedziałam
-
-Chodźmy! Zaczniemy może od WP...Do dżungli?
-
- Okej.
-
Wyszłam.
-
Wyszłam za Rossą.
-
Wyszedłem.
-
Wyszlem
-
Warknęłam pod nosem i wyszłam.
-
Wszedłem i usiadłem na głazie.
-
Weszłam.
-
-No to dzisiaj szybki trening na tropiciela, tak?
-
-Tak!-powiedziałam. Podeszłam do Demona.
-
-No dobra, to się streszczajmy bo dzisiaj mam coś ważnego do zrobienia na pustyni - powiedziałem i zeskoczyłem z głazu.
-No to jak na tropiciela to poszlaki. Dobra. Jakie ślady może zostawić po sobie królik/zając?
-
-Zazwyczaj nie są to za wielkie ślady. Mają 5 palców. Nie są zbyt glębokie-powiedziałam
-
-A oprócz odcisków łap i zapachu?
-
_______________________--
Nie kumam >.<
-
______________________________
No co zając prócz śladów łap może zostawić, np. sarny prócz odcisków zrywają korę z drzew rogami lub zębami, a zające robią jeszcze coś w ziemi.
-
BDJQP
B - be
D - de
J - jot
Q - ku
P - pe
BeDe Jot KuPe.
-
-Można zobaczyć jeszcze nory w ziemie lub dołki, które wykopują-powiedziałam
_______________________
Ale ja mało kumata >.<
-
-No barwo Lajna, tak dokładnie o to mi chodziło. Grzebią w ziemi w poszukiwaniu korzeni. No to idziemy dalej. - powiedziałem i wszedłem w krzaki. O na liściu znalazłem ślad krwi.
-Lajna popatrz na tę gałąź powiedz co tu widzisz, czujesz do kogo to coś należy.
________________________
Na serio? O.O
O fuu współczuję Karo c:
-
Mój kolega to wymyślił.. I tak teraz na żarty mówimy :P :P
-
-Na pierwszy rzut oka widać krew. Czuć, że to krew jakiejś sarny-powiedziałam
________________________-
Zagaduj-zgadula :P
-
-Dobrze - przytaknąłem i wyskoczyłem z zarośli.
-O teraz to co ci się najbardziej spodoba haha - zaśmiał się i szybko przywlekł odchody borsuka i skunksa* i położył je przed Lajną.
-Proszę, powiedz które do jakiego zwierzęcia należą i czy są stare czy nowe.
_____________________________
* Załóżmy, że wyglądem są identyko :P
-
-Ooo Feee!! -krzyknęłam i odskoczyłam jak oparzona.
-Na serio?!-spytałam
-
-No serio serio - powiedział takim głosem jak Shrek.
-
-Odchody skunksa czuć na kilometr... to te po prawej..-powiedziałam obrzydzona.
-Te są borsuka...po lewej..-powiedziałam. Poszłam po jakiś patyk. Wzięłam i rozpołowiłam odchody na pół. Poszedł okropny zapach. Zatkałam se nos.
-Stare są skunksa a świeże są borsuka- mówiłam przez zatkany nos. Przez co śmiesznie brzmiałam.
-
- O jeny jaka lalunia kupy nie dotknie hahaha -zaśmiałem się.
-No rozwaliłaś mnie hahaha a proszę ten avans, masz tą tropicielkę haha - mówił śmiejąc się jednocześnie.
-
-To ohydne- pisnęłam i rzuciłam patyk jak najdalej
-Thx-mówiłam
____________________________
moja mina xD
http://g.wieszjak.pl/p/_wspolne/pliki_infornext/505000/mina_20.jpg
-
-Dobra ja idę, bye - powiedziałem do wadery i wyszedłem.
________________
hahaha
-
-Bay-powiedziałam
_________________________--
hueheuheu
-
Położyłam się. Przymknęłam oczy. Przysnęłam lecz wciąż byłam czujna.
-
Obudziłam się i wyszłam.
-
Weszlam, rozgladajac sie. Zaczelam spacerowac. Fajnie tu bylo. Machnelam ogonem.
- A gdyby tak zapomniec o, zasadach co, trzymaja w klatce nas.. - zanucilam.
-
Wszedł ujrzał waderę.
-Witam, jestem Demon, z tego co mi wiadomo coś pani chciała ode mnie, tak? Czy mam złe wiadomości - powiedział i się sztucznie uśmiechnął. Zero humoru na cokolwiek, ale cóż...obowiązek to obowiązek.
-
Z lekka juz mnie to denerwowalo. Musze przestac byc niesmiala. Westchnelam tylko.
- Tatiana.. Tak, to prawda.. chyba.
-
Wydawała się być nie pewna tego czy na pewno dobrze trafiła.
-Emm, test na II stopień łowcy? - zapytał dla pewności.
-
- Tak.. - powiedzialam, juz troche pewniej. Nie mialam pewnosci, czy to nie byla podpucha, zeby mnie wysmiac. Trudno, zobacze.
-
-Ok, czyli dobrze trafiłaś, czy tam ja trafiłem... nie ważne. To tak na dobry początek powiedz mi co wiesz o łowcach?
-
- Lowcy.. jedna z rang, zajmuja sie polowaniem na zwierzeta, ale nie tylko. Szukaja tez niekiedy ranne zwierzeta, czasem zabijaja, jesli jest za duzo sztuk w stadzie, czyli podobnie jak u ludzi mysliwi, tyle ze lowcy tutaj maja jeszcze, jak juz wspomnielam polowac na pozywienie, np. podczas wojny.
-
-Czym się charakteryzują?
-
- Na pewno odwaga, bo czesto poluja na wieksze zwierzeta, a nawet grozniejsze. Spryt, myslenie logiczne i strategiczne. Trzeba miec jakas taktyke, zeby zaatakowac zwierze. Bezlitosny, bo ktos latwowierny z trudem moglby zlapac zwierze.
Brak weeeennyyyy..
-
-Hmn... dobrze, a fizycznie też musi być jakoś lepszy, czy może być taki przeciętny?
-
- Musi byc silny i sprawny, aby dogonic zwierze. Nie moze byc taki przecietny.
-
-A dokładniej? Więcej szczegółów proszę podaj.
-
- Silny, bo byle jaki wilk nie powali jelenia. Sprawny, azeby jakis wilk ze zlamana lapa.. - tutaj sie zacielam. Tak, mialam czesciowo na mysli siebie, kaleke. - Nie bedzie tak biegal szybko. Czujny, bo musi jakos wyczuc odpowiedni moment na zaatakowanie.
I wena gdzies poszla. Czemóż na wojownika nie poszlam?
-
-Jeśli jest sprytny, przebiegły ma wprawę to potrafi zabić jelenie nawet bez przewalenia, mięśnia dobrze rozwinięte, kondycja by móc biec na długich dystansach za ofiarą, cierpliwy by na nią wyczekiwać, uważny, czujny by nic nie przegapić. Zwinny. - rzekł i spojrzał na waderę obojętnie jak to ostatnio miał w zwyczaju, coś się zmienił, nawet drastycznie.
-Dobra, jesteś szczurołapem - powiedział i skinął jej łbem po czym wyszedł.
-
Skinelam lbem i wyszlam.
-
Wszedł.
-
Weszła.
-
Zobaczył znajomą waderę, chyba ten, avans chciała.
-Hey Sara - odezwał się.
-
-Witaj Demon- powiedziała -Wiesz, chyba po co tu jesteśmy, mam rację?- dodała i usiadła niedaleko basiora.
-
-Tak, wiem... czyli co, zaczynamy dzisiaj od ziółek - rzekł i usiadł.
-Co wiesz o omanie?
-
-Rośnie na polanie obcej watahy. Jest przeciw gorączce i przeciw pasożytom. Działa również wzmacniająco. Jego część podziemna, czyli korzeń, jest bogaty w insulinę. Stosowany w większych dawkach powoduje wymioty (czasami rzecz jasna). Przydatny podczas leczenia niektórych chorób.- powiedziała
-
-A wiesz coś o smoczym kwiecie?
-
-A tak- mruknęła.
-Jest niezbędny podczas leczenia zatrucia. Trzeba podać go pacjentowi natychmiast po rozpoznaniu trucizny. Gdy zostanie podany wystarczająco szybko i użyty prawidłowo, to wypłucze trutkę z żył.-powiedziała na jednym wdechu.
_____________________
Paczaj nie idę na łatwiznę. Sama pisze zdania ^^
-
-A opiszesz wygląd tej rośliny?
_________________
I bdb ;)
-
-Różowa, gruba skórka, która kształtem przypomina skórkę ananasa. W środku biały miąższ. Ma też czarne malutkie pestki, których jest bardzo dużo.- odpowiedziała
-
-Dobrze, widzę, że zioła nawet znasz, mam nadzieję, że się nie mylę. Czy może jeszcze ciebie z nich przepytać? - zapytał.
-
-Jeśli wydaje ci się, że umknęło coś mojej uwadze i tego nie umiem, to pytaj.- odparła
-
-Jakie znasz jeszcze podstawowe zioła lecznicze?
-
-Między innymi:
LECZNICZE ZIELE
OGNISTE ZIELE
KOCIMIĘTKA
OMAN
MLECZ SZARY
MAK
ARCYDZIĘGIEL
DZIEWANNA
LAWENDA
BŁĘKITNY NUTRIS
ANYŻ
TATARAK
MELISA
GOŹDZIK
ALOES-Zaczęła wymieniać wadera
-
-No jest ich o wiele więcej ale te podstawowe znasz czyli ok, na razie wystarczy. A to może teraz leczenia ran? Jesteś gotowa?
-
-Tak.- powiedziałam i czekałam co zrobi Demon
-
-W lecznicy nikogo chyba nie ma, więc na zwierzętach jakiś będziesz musiała się uczyć - rzekł i rozejrzał się w koło szeroko otwartymi oczami. O, tam może coś będzie pomyślał i szybko czmychnął w zarośla.
-Sara, choć za mną, szybko! - zawołał waderę i krótko się uśmiechnął. Zwolnił nieco tempa i zaczekał na nią chwilkę a zaraz potem powoli ruszył przed siebie. Po kilku minutach marszu trafił na niewielką grupkę saren. Przystanął i je obserwował, chciał znaleźć jakąś ranną istotę jednak nie chciało iść po jego myśli i wszystkie sarny były wręcz okazami zdrowia. A niech to...! pomyślał oburzony i omiótł spojrzeniem okolicę, jednak nic nie było takiego godnego uwagi.
-Kurde, jakimś dziwnym trafem żadne nie chce być ranne - burknął pod nosem i ruszył przed siebie ponownie. Gdy już myślał, że na serio nic nie znajdzie, tuż niedaleko kątem oka ujrzał królika, który szedł tylko na przednich łapach, a tylne powłóczył za sobą jakby był sparaliżowany częściowo. O, ten był idealny. Szybko podbiegł do istotki, która na jego widok mega się przeraziła, aż taki śmiertelny strach było widać w jego oczach. W normalnej sytuacji by tego osobnika pożarł, jednak teraz zadaniem ważnym było go wyleczeniem, więc by jego serducho nie pękło ze stresu, Demon wpłynął na niego swą iluzją, przez co królik kompletnie nie wiedział, że wilki są obok niego, zapomniał o tym, że ma sparaliżowane łapy.
-No, Saro... ten królik będzie idealny. Jak widzisz jest częściowo sparaliżowany, co mogło to spowodować?
-
Pobiegłam za Demonem. Minęliśmy- niestety całe i zdrowe- sarny. Chwile potem Demon zauważył królika i spytał się mnie co mogło spowodować sparaliżowanie jego łapek.
-Paraliż może wystąpić m.in. przez silne uderzenie w głowę lub to wada wrodzona....-westchnęłam- ma szczęście, że żyje...-
________________
Ja chcę go przygarnąć O.o będzie jak Angel fluttershy xD
-
-Jakby mocno go uderzyło się w głowę to by się go ogłuszyło bądź nawet zabiło, więc to odpada. Wada wrodzona... no moż mogłoby być jednak zazwyczaj młode chore osobniki szybko giną a ten jest już dorosły, więc ogółem musiał zostać zaatakowany i coś uszkodziło jego kręgosłup lub miednicę, obejrzyj go i zdiagnozuj co mu jest, jakie ma rany powerzchowne.
-
Przytaknęłam i obejrzałam królika.
- Kilka siniaków, blizny w okolicy szyji i kręgosłupa, i tyle. Blizny tworzą się jak chyba każdy wie po głębszych ranach. Możliwe jest w takim razie uszkodzenie nerwu... biedny króliczek...- powiedziałam i zaczęłam błagalnie patrzec się na Demona. Taki odruch typowy dla mnie. Czekałam aż mnie skrytykuje. Przyzwyczaiłam się.
-
-Uszkodzenie nerwu powiadasz? A więc dobrze, to skoro znasz ziółka to teraz bierz go i idziemy do lecznicy, zrobimy mu operacyjkę gdzie również wykażesz się znajomością ziół i noo... zobaczymy jak to będzie - rzekł chwilę poczekał, aż Sara weźmie kicaja, a po chwili sam wyszedł i ruszył w stronę lecznicy.
-
Chwyciłam króliczka i poszłam za Demonem.
-
Wbiegłam. Kiedy tutaj przychodziłam, po drodze dużo rozmyślałam. "Chcę być potrzebna! Chcę pomagać innym!"-myślałam. Co jeśli będzie powtórka jak kiedyś? Gdzie będę? Co się ze mną stanie? Rozzłościłam się na samą siebie, cała złość zaczęła ze mnie kipieć. Widać już było po mnie, że jestem zła. Idąc ciężkimi i szybkimi krokami, niechcący kopnęłam zajączka. To jak mały wstał i zaczął kuśtykać, przeminęła cała złość. Zwierzątko chciało wrócić do norki, do mamy. Zauważyłam szybko jego mieszkanko i wzięłam go delikatnie. Zrobiło mi się przykro. Od paru dni byłam samotna, nigdzie żywego wilka nie widziałam. Zaczęłam biec, zauważyłam kamień. Przeskoczyłam przez niego i "mocno" wylądowałam. Usłyszałam czyjeś kroki, zaczęłam merdać ogonem i odwróciłam się. Była to sarna! Opuściłam ogon i usiadłam, zajadałam się teraz trawą. Po chwili wstałam na równe nogi, uniosłam ogon do góry i biegałam sobie uśmiechnięta. Od czasu do czasu wyłam. "Może ktoś przyjdzie?"-pomyślałam.
-
Traciłam już nadzieje, że kogoś spotkam. "Może zgłupieje?"-pomyślałam. Stanęłam przy kamieniu, położyłam się i łeb położyłam na łapach. Zaczęłam gryźć swój sznurek, tak z nudów. Po chwili zasnęłam.
-
Wszedł spokojnym, miarowym krokiem tradycyjnie z wysoko uniesionym łbem i bystrymi oczyma, które obserwowały wszystko wokół. Po kilku chwilach tego oto spaceru natknął się na białą waderę, cóż... to była chyba ta, która ostatnio zwiała, a teraz sobie spała. Usiadł i z pewnej odległości się jej przyglądał.
-
Obudziłam się jednak nie otwierałam oczu. Nie byłam już sama, nieco przeraziła mnie myśl, że będę traktowana jako wróg. Wstałam już na równe nogi i rozejrzałam się. Dostrzegłam basiora, siedział nieco dalej ode mnie. Miałam ochotę uciec, nieco ruszyłam się w bok jednak postanowiłam poczekać na jego ruch.
-
Zauważył chęć ucieczki wadery.
-Nowa i już po raz drugi chce mi zwiać - powiedział i się uśmiechnął krótko.
-Spokojnie, nie pożeram nowych, nie gryzę... mocno - mruknął tą końcówkę tak tylko pod nosem.
Wstał i rozejrzał się po czym ponownie przeniósł wzrok na waderę.
-A tak poza tym miło widzieć kogoś nowego, już myślałem, iż te tereny na serio zaczęły wszystkich odstraszać a tu jednak, niespodzianka... ktoś jest - i no proszę się nasz alpha rozpaplał.
-
Popatrzyłam na niego dziwnym wzrokiem. Nie wiedziałam co zrobić.
-Nowa?
Zapytałam, nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Mam na imię Michonne, nie znam za bardzo was wilków. Jestem jedną z was, ale wychowałam się jako pies, a więc nie chcę robić kłopotu.
-
-Um, no nowa... jakoś ciebie nie kojarzę, a co do tego to mam dobrą pamięć, tzn... chyba ostatnio w lesie ciebie widziałem, ale zwiałaś - powiedział.
-Kłopotu nie robisz, tutaj nikt (no prawie) nie robi kłopotu - mruknął i zrobił kilka kroków w przód.
-A więc, skoro już tutaj kilka dni krążysz to może zostaniesz na dłużej? W sumie, miło by było.
-
-Nie nazwałabym tego "zwianiem" tylko nieco nieudaną akcją. A czy zostać na dłużej to owszem, ale nadal was nie rozumiem. My psy, zostajemy przy tym kto nas karmi i utrzymuje. Rzadko sami sobie polujemy...
No nie wiedziałam co powiedzieć...
-
-Ale ty przecież nie jesteś psem. Sama przed chwilą powiedziałaś, iż urodziłaś się jako wilk, jednak pozostałaś wychowana jako pies, czyli mam rozumieć że przez ludzi, tak? A no więc, skoro chcesz być z nami, czyli aktualnie wymarłą watahą, to musisz nieco przyjąć nasze obyczaje, o teraz nie będziesz niczyim niewolnikiem, który nie jest samodzielny. Teraz musisz obudzić w sobie to drugie 'ja' i nauczyć się polować, owszem czasami organizujemy stadne polowania, jednak na co dzień będziesz musiała sobie sama radzić. - gdy skończył na razie mówić, zaczął się zastanawiać nad tym, co się mogło stać iż domowy wilko-pies stoi właśnie przed nim, a co jeśli ludzie ją przysłali by ta ich potem zdradziła i zaprowadziła do ludzkiej pułapki? No w końcu była taka możliwość.
-Więc pasowałoby byś nauczyła się polować, oczywiście ja mogę służyć pomocą, a tak poza tym jestem Demon.
-
-Polować umiem w końcu byłam nie raz na polowaniach. Może urodziłam się jako wilk, ale stałam się psem bo mnie zdradzili. Poszłam szukać pomocy u psów, tam też mnie zdradzili. Ludzie, psy i wilki...mnie zdradziły!
Zaczęłam kopać dołek w ziemi. Ta myśl mnie denerwowała, dajesz im pomoc i wierność, a oni cię zdradzają.
-Pomoc? Na ten czas nie skorzystam.
-
Wysłuchał spowiedzi wadery i przypomniał sobie swoje wcześniejsze życie. *Ech, niektórzy byli w gorszych sytuacjach* pomyślał i odpuścił sobie głośnego komentarza.
-Yhym, dobra... - westchnął i usiadł.
-
Rozejrzałam się, podbiegłam do jakiegoś kamienia i wskoczyłam na niego. Tam usiadłam i obserwowałam otoczenie.
-
//No pasuje jakoś do tego testu/treningu nawiązać xDD//
Jakoś tak wyszło, że znikł.
-
Po chwili ciszy odezwałam się:
-Teraz jestem na niższej pozycji, prawda? Chciałabym dostać wyższą...
Zeskoczyłam na równe łapy i uniosłam ogon do góry. Miałam zacząć nim merdać, tak odruchowo, ale jednak pozostał w bezruchu.
-----------------------------
Ja nie umiem :c
-
rachil podskakując weszła na polanę śpiewała sobie jakąś głupkowatą piosenkę o króliczku i jastrzębiu oczywiście niesłychanie się przy tym śmiała. zauważyła jakieś wzniesienie więc automatycznie się tam skierowała. mniej więcej w połowie drogi usłyszała jakieś głosy, wiatr wiał w jej stronę więc wszystko przynosił, nie pierwszy raz wiatr jej podpowiadał co się dzieje i orientował ją w drodze. ostrzegał i przywoływał, tak wiatr to wspaniały donosiciel i przyjaciel.
wilczyca podkradła się schowała za kamieniem i nasłuchiwała.
-
Słyszałam kroki, uszy nieco zmieniły swój stan. Rozejrzałam się, widziałam tylko Demona. Przyszyłam nis do ziemi szukając. Chodziłam po polanie aż znalazłam trop wilka.
-
och rachil ofermo widzisz znaleźli cię jesteś do niczego. warknęła wilczyca i wynurzyła się za kamienia,
- HEJ uśmiechnęła się machając do znajdujących się powyżej wilków
-
Zaczęłam radośnie szczekać i merdać ogonem. Nie dawno byłam sama a teraz jestem w towarzystwie.
-
rachil z deczka onieśmielona podeszła bliżej , zamachnęła ogonem i przywitała się.
-hej my jesteśmy rachil , to znaczy jestem ,szybko się poprawiła
-a ty?
-
-Jestę Michonne, przepraszam za swoje psie zachowanie ale wychowałam się jako pies. Err po co ci to mówię, z resztą zapomnij-zaśmiałam się
-
ojj nie ma się czego wstydzić my,, ja też przebywałam wśród ludzi mam nawet po nich pamiątkę , wskazała na chustę zawiązaną na czole.
-
-Ja się niewstydzę tylko mam złe wspomnienia
-
Wleciałam, a za mną suneła chmura z porażonym lisem. Nagle zobaczylam wesołą parke wilków. Zmierzylam ku parce lecz chmura jak zaczarowana poleciala za mną
-Chmura,zostań!-powiedziałam jak do psa i chmura została tam gdzie była. Podleciałam troche blizej i zobaczylłm,że to dwie wadery,a jedna przypominała psa,lae nie zwracalłm szczegolnie na to uwagi.
-Cześć!-przywitalłm się z ogromną pewnoscią siebie.
-
Kolejny wilk! Cieszyłam się coraz bardziej
-Witaj-odpowiedziałam merdając ogonem.
-
-Jestem Sierra!-Powiedzialłm szczęśliwie swoim chrypkowatym głosem.Naprężyłam skrzydła i machnęlam kilka razy ogonem. Zobaczyłam, że moja obecność sprawia uśmiech. Uśmiechnęlłm sie szeroko
-
Zaszczekałam kilka razy i powiedziałam
-Ja jestem Michonne.
-
Zaśmiałam się krótko.
-Fajne imię! I do tego fajnie szczekasz!- powiedziałam i przyglądałam się waderze, która miała mini adhd.
-------------------
Bez obrazy xD
-
wilczyca momentalnie zwróciła się ku nowo przybyłej waderze
-heej uśmiechnęła się
jestem rachil.
-
-Lata nauki, a wolę to imię niż te które używali ludzie.
Zaczęłam węszyć, byłam głodna. Rzuciłam się na mysz polną.
-Chcecie trochę?
------------------------
Nicz się nie dzieje xD
-
*jeej! Nowe znajomości! Ale bomba!*- pomyślałam i uśmiechnęłam się do Rachil. Spojżałam na moją chmurę.
-A tak apropos żarcia... Trzasnęłam piorunem lisa ale nie jestem głodna... chcecie go?-zapytałam je pacząc na chmurę.
-
-Mam gryzonia.
Zaczęłam wcinać mysz.
-
zdążyłam upolowac królika wiec nie narazie dzięki,
zachichotała
-
Zrobilam zakłopotaną minę.
-Chmura, chodź...-powiedzialam a wnet chmura pryleciała wesoło jak piesek i zaczęla się przymilać. Posłałam jej zle spojrzenie a chmura zrzucilł lisa
-Ahh...co ja z tym zrobię...-powiedzialłm smutno
-
czy chmura może jeśc jesli tak to moze niech go pochlonie, jesli nie zostaw sobie na pozniej lub zostaw to tu, moze ktos inny sie skusi
-
-Niestety chmury nie jedzą-popaczalam na nią ( sensie że na chmure)- Zostawimy to tutaj...może ktos sobie przekąsi... Chmura!!!-zwrociłam sie do chmury ostrym tonem,a ona ulegle zaskamlała- Weź to -pokazałam na sfajczonego lisa- I zanies to!-powiedziałam spokojniej. Usiadłam,słońce za mocno grzało i przywołałam następną chmure i kazałam sobie, żeby była nademną i osłaniała mnie przed słońcem.
- Jest wam gorąco? Bo mi tak...-powiedziałam ciężko i usiadłam.
-
-Mi nie.
Oblizałam pyszczek. Z myszy zostały resztki mięsa przy kościach.
-
-Ta myszka nie miała szczęścia spotykając Ciebie-zaśmiałam się, zamachałam przyjaźnie ogonem i położyłam się na brzuchu. Prychnęłam z gorąca, oddaliłam trochę słońce by nie dogrzewało zbyt mocno.
-
-Muszę pozbywać się tych szkodników. Nie chciałbym ataku jej krewnych.
Wskazałam na mysz lekko śmiejąc się pod nosem.
-
-Ha,ha...Inwazja mysz!!-zaśmiałam się. Wyobraziłam sobie jaj wyglądałaby wataha gdyby zaatakowały nas szczury. Otrząsnęło mnie i przestałam sobie wyobrarzać...
-
wilczyca już dawno nie słuchała towarzyszek zrobiła się ospała i leniwa,
rachil ziewnęła,
-rachil się zdrzemnie. oznajmiła
-naprawdę przepraszam ale jestem wyjątkowo senna, dodała wyjasniając swoje dziwne zachowanie
no bo przeciez kto normalny zasypia podczas rozmowy?
ponownie ziewnęła po czym ułożyła się w kłębek, i już po chwili słychac bylo ciche chrapanie
-
Przewróciłam oczami i zaśmiałam się cicho,by nie zbudzić Rachil. Była już noc,więc niepotrzebna była mi chmura do osłony, kazałam chmurze odlecieć.
-
Coś zaszeleściło, odruchowo szybko uniosłam łeb do góry. Usłyszałam ten dźwięk jeszcze raz. Wskoczyłam w krzaki, znalazłam tam małego króliczka. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Znowu ty? Zgubiłeś się pewnie.
-
Popaczyłam na Mich z zaciekawieniem. Podeszłam do niej po cichu,by zobaczyć co tam jest.
-
rachil dalej chrapała ale zaczęła się niespokojnie wiercić. co chwila przewracała się na bok i czasami drżała powarkiwała i machała łapami jakby chciała coś z siebie zrzućić.
-
Nagle zwróciłam wzrok wiercącej się Rachil. Zapalał się we mnie maleńki płomyk niepokoju.
-
rachil dalej się trzęsła jakby dostała jakiegoś ataku.
co chwila coś pojekiwała albo mówiła przez sen. normalny wilk dawo juz by sie obudził rachil nie mogła
-
Podeszłam do dziwnie śpiącej Rachil i dźgnęłam ją lekko łapą mówią przy tym:
-Rachil...Raachil...
-
zerwała się na nogi dysząc przy tym jakby jej ktoś powietrze zabrał
-gdzie my jesteś...
NIE KTÓRA GODZINA ?? spytała się stojącej obok sierry
-
-Jest południe...-Powiedziałam jakbym doznała szoku,patrząc przy tym na słońce osadzone w centrum nieba
_____________________
PW....Rachil (prywatne wiadomości jkbc.)
-
-południe południe , mruknęła
no nic dzięki za info i dzięki że mnie obudziłaś bo przespałabym 2 dni zachichotała.
idę się przejść idziesz z mną?
-
-Hmmm...-Zastanowiłam się i spojrzałam na niebo.-A miałaś kiedyś zaszczyt latać?-zapytała dalej lampiąc się w niebo.
-
-hmmm tak ale nie w ten sposób.
zastanowiła się chwilę
potem nagle zaczęła drżeć i się kurczyć.
kości strzykały i wbijały się w siebie formując zupełnie inną postać
.mięśnie zmieniły położenie a futro zmieniło się w brązowawe pióra
zamiast wilczego warknięcia z gardła rachil wydobył się ptasi pisk
po chwili obok sierry stał dosyć duży sokół
- to co lecimy? spytała się rachil/sokół
-
-Ahhhhhh.....-a-Spojrzałam nie dowierzając-Ścigamy się? Meta jest w lesie...Narka!-Użyłam prędkości światła,już mnie tutaj nie było .
-
owwwwww mruknęła to oszustwo ja tak nie umiem ! wrzasnęła za nią
zachichotala i wzbiła się w powietrze
-
"Niektórzy umieją latać, inni zmieniać się w coś, a ja przenikam."-pomyślałam. Skierowałam wzrok na króliczka, jego łapka spuchła. Nie mógł nią ruszać. "Amputować ją czy co?"-zastanowiłam się.
-Maluszku?
Popatrzył tymi oczkami na mnie.
-Mogę zjeść ci nogę?
Przeraził się.
-Popatrz, zrobię ci nową. Z metalu czy z drewna. Będzie sprawniejsza i lepsza w użytku. Możesz to potraktować to jako zwycięstwo!
Stanęłam przed nim, bał się, czułam jego strach. Opuściłam łeb w dół i po cichu powiedziałam do siebie:
-Nawet zajączkowi pomóc nie umiem...
Na ziemię zaczęły kapać moje łezki. Popatrzyłam na zwierzątko. Przywlókł jakiś kawał metalu i jakiegoś materiału. Zaczęłam lekko się śmiać.
-Będziesz teraz szpanować swoją protezą, no nie?
Wyciągnęłam do niego łapę, chciałam żeby przybił mi "żółwika". Delikatnie odcięłam łapkę gryzonia, przymocowałam już "metalową" łapkę. Zajączek wyglądał jakby chciał mi podziękować. Pokicał sobie chwilę i znikł.
-
Zaczęło mi się nudzić. Goniłam już swój ogon, potem kopalam dołek. W końcu usiadłam. Po chwili wybiegłam.