Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Góry => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Marzec 03, 2013, 13:30:45
-
W naszych chłodnych górach znajdują się gorące gajzery, które potrafią wyrządzić wiele szkód, ran. Znajdują się na samym końcu pasma górskiego.
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/257608.jpeg)(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/265601.jpeg)(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/269520.jpeg)
-
Wszedłem, ostrożnie...starałem się omijać gajzery...-uff udało mi się-pomyślałem gdy tuż koło mnie wybuchnął jeden.
-
Weszłam i zaczełam iść w tym czsie zaczeły wybuchać gejzery Wyszłam
-
Szedłem dalej odważnie i wyprostowany...*idę na szczyt* - pomyślałem i poszedłem na wulkan (czyt. wyszedłem).
-
wbiegłąm
-
wybiegłam zostawiłam skałke
-
wbiegłam i zostawiłam skałę
-
wbiegłam zostawołam kamien
-
wybiegłam
-
wyszlam
-
Położyłam obok gejzera kamyk
-
wybiegłam
-
połozyłam obok gejzera kamień i wybiegłam
-
połozyłam kamień i wybiegłam
-
wbiegłam wybiegłam
-
Wleciałam.
-
Wszedłem
-
Wszedłem.
-
Użyłem silnej woli i każdy gejzer po kolei wybuchał gorącą parą.
-
Poczułam wybuchy. Podeszłam bliżej,
--MM ciepełko.
-
-Super to wygląda.-uśmiechnąłem się.
-
weszłam... jak zwykle ostatnia
-
-I super was może spażyć -zaśmiałem się szyderczo.
-
-Mnie nie. - mruknęłam.
-
weszłam
-Sorry za spóźnienie
______________________
robiłam myjuy myju :P
-
-Dobra streszczami się bo to jeszcze krótko trening trwa.
Tak więc ja wam stworzę jakąś iluzję, że nie będziecie widzieć nic prócz tego co wam pokażę i będziecie musieli przejśc tymi oto co sekundę wybuchającymi gajzerami.
-
-Cb Kryształowo tez bo nie ma latanie huehue
-
-Gdzie mamy dojść?-spytałem.
-
-Będzecie musieli posługiwac się dotykiem, słuchem i węchem by nie wejść w gejzer
-
-Na drugi koniec gejzerów.
-
-Czyli tak nic nie widzicie tylko moją iluzję... radzę się skupić.
-
-juz zaczynamy?
-
wszystko musisz utrudniać- mruknęłam
-
-Ok, fajny dziś jest trening. Najlepszy.
-
-Nom musi być trudny, ruszycie na mój znak.
-
-aham
mruknęłam i skupiłam się na gejzerach
-
-No dajesz te iluzje!
-
-Ustawcie się bo zaraz już nie będziecie widzieć.
-
ymm. Okej- powiedziałam nie do końca pewna
-
Wilki się ustawiły. Ja skupiłem się na każdym i stworzyłem milutką iluzję zielonej, bezpiecznej łąki.
-Teraz jesteście na łące, nc nie widzicie a przed wami niebezpieczeństwo... nie popażyć się bo Śnieżka będzie miała robotę -zaśmiałem się.
-Start! - powiedziałem i mogli ruszyć.
-
Byłem dalej bardzo skupiony i utrzymywałem iluzję łaki.
-
biegłam zatrzymywały mmnie gejzery dobiegłam do końca i wruciłam
-
Byłem skupiony, na każdym kroku. Nagle usłyszałem jak z gejzeru wylatuje para, odskoczyłem. Szedłem powili.
-
______________
Star to było niemożliwe, jak możesz biegnąc nic nie widząc a ciągle wybuchają gejzery.?
-
robiłam ostrożne kroki starając się usłyszeć każde trzęsienie ziemi... zrobiłam kilka kroków i nagle koło mnie wystrzelił jeden w gejzerów odskoczyłam na bok...
-
Przeszedłem wszystko.
-Już!-krzyknąłem wyszedłem.
_____________--
za chwile wejdę
-
upadłam byłam poparzona tak że krew lała się ze mnie strumieniami
___________________________________________
popażona parą 1 :P
-
-Uważajcie - powiedziałem a iluzja dalej była
_______________________
bez komentarza.
-
dalej skupiona szłam przed siebie nie zwracając uwagi na iluzję i uważnie nasłuchując
-
nie trzeba było nas tu wysyłać- powiedziałam do Demona i na chwilę zapomniałam o gejzerach
-
leżałam.....
_____________________
hahahahahahahahaha
Demon?! NIE DAŁ KOMENTARZA?
SZOK!!!!! :o :o :o :o
-
-No to gdzie? To mi wpadło to głowy
_____________
Kryształowa zniknęła :P
-
Szłam. Poczułam zapach spalenizny. Skręciłam w prawo. Dalej szłam prosto. Poczułam delikatne drżenie z prawej strony. Trzymałam się lewej.
-
__________
Star: słów brakło ;/
-
wstałam
nie byłam poparzona już...
-kto byl pierwszy?
zapytałam suadając nieco dlaje od Demona
_______________________________________
no ba a mi nigdy nie brakuje!
-
Doszłam do końca.
-
-A czy widzisz tu kogoś oprócz mnie i ciebie? Raczej nie, oni dalej się męczą bo używają zmysłów a nie pobiegli tak na "odwal się" nieostrośnie.
_____________-
Jak już nie jesteś pparzona, nic nwm że masz moc samo uzdrowienia o.O
-
byłam już prawie przy końcu gdy jeden z gejzerów wystrzelił gorącą wodą. Cofnęłam się trochę i znów szłam przed siebie...
- już?- zapytałam wciąż nic nie widząc
-
Zdyszana popatrzyłam na Demona i Star,
-Udało mi się.
-
-hahahaha a ja se bieglam itp. itd. na "odwal się"
zaśmiałam się i położyłam się
-BRAVO!
krzyknęłam
-
-Już - powiedziałem i skończyłem iluzję.
_______________
Ono właśnie star, jak mogłaś do mnie dobiec i usiąść jak dalej trwała iluzja?? huehue
-
usiadłam...
-
-kto był pierwszy?
__________________________________
mialam dobiec do konca a ja postanowiłam wrócić,pokonalam dłuzszy dystans
-
...
_________________________
tak ale miałaś uważać i nasłuchiwać... :P
-
-To koniec dzisiejszego treningu - oznajmiłem.
-Teraz to Nero był pierwszy.
-
to ja idę... do...- powiedziałam i wybiegłam
-
______________
Star: dyskwalifikacje, bo tak jak powiedziała Śnieżka, miałaś używać zmysłów... a co to tam napisać "ruszyła, przebiegłam, stanęłam"?! każdy tak umiem, a takto trochę się trzebabyło rozpisać
-
wyszłam
-
Wyszedłem.
-
Wyszłam.
-
Wbiegła.
-
Wybiegła.
-
wbiegł
-
wybiegł
-
Wbiegła. Rozejrzała się. Usiadła gdzieś z boku.
-
"Muszę się zabić. Nikt mnie nie potrzebuje" - zaczęłam myśleć.
-
Westchnęła. "Odłożę to na później" - pomyślała i wyleciała.
-
wleciała ospale i usiadła na jednym z gejzerze nie wiedząc o tym.
-
weszłam
-Sierra wiesz że siedzisz na gejzerze
-
Wbiegłam i zobaczyłam Sierrę siedzącą na gejzerze.
- Sierra, uważaj, to jest gejzer!- krzyknęłam.
-
-co?...a,tak...-odpowiedziała niedbale.Zrobiła oslonę powietrzną
-
-co taka nudna
-
Położyłam się obok gejzeru.
-
-no to dlaczego tak nudno?
-
- Nie wiem.
-
-to troche nudne -stanełam na gejzerze ktory wedlug mnie...niedziałał
-
-Eee...nie warto ryzykować...ahh mówi to osoba która ma ADHD
-
-to włącz swoje adhd
-
-Zuzm, lepiej nie ryzykuj- powiedziałam.
-
(który lepszy ten: http://th04.deviantart.net/fs42/PRE/f/2009/087/6/7/675638cefec80ed493dbcd6a07bd1771.jpg czy ten: http://fc00.deviantart.net/fs70/i/2012/349/d/a/thank_you_by_sadsonata-d5o2qrg.jpg)
-
-nie mogę-powiedziała bawiąc się kamykiem
----------
2 xD
-
-dobrze -zeszlam
(2)
-
Wzięłam kamień do pyska i rzuciłam nim daleko.
Dzięki xD
-
Zlazła i Zaczęła omijać gejzery.
-
poszłam w slady sierry
-
Przeskoczyłam przez jeden z gejzerów.
-
nagle gejzer na którym stałam wybuchł ze strasznym impetem
-
- Zuzm, uważaj!- krzyknęłam.
-
dyskretnie zaglądnęła za sb. Przewruciła oczami i wzbiła się do góry
-
Skoczyłam i zepchnęłam Zuzm z gejzeru.
-
-dzięki...rybkę?
-
Zleciała na dół i zepchnęła Aishę
gejzer zgasła a ona była żywa.
-ha nieśmiertelność się ma!!
-
-ale sie ratujemy -i przed karzdą z wiczyc spadł szczupak
-jeszcze trzepoczące ...Sierra niewolisz rekina
-
Do Sierry
- Dzięki Sierra.
Do Zuzm
- Okej.- odpowiedziałam.
Do gejzerów xD
Spojrzałam ze złością na gejzery.
- Foch forever- powiedziałam do pewnego bardzo dziwnego gejzeru. Walnęłam go łapą.
-
*Me gusta* -Nie !!!!-zeszła
-
na jeden z gejzerów spadł rekin a gejzer wybóchł zostawiając rekina gotowanego na parze
-shusi
-
(spadam D:)
-
-Już mówiłam, że nie znoszę ryb!-wybuchła
--------
bay
-
-dobra to zostaw -powiedziałam odrzucając wszystkie ryby na bok
(pap)
-
-Jej,sierra co ty robisz...-Westchnęła zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu.
-
-co robisz sierra
-
-no właśnie nw!
-
-spokojnie, uspokój sie nic sie niestało...
-
-Dziękuję że wszystko zjadłaś...nie nawidzę ryb
-
-powidz co sie stało prucz ryb
-
-Nieeee...nic sie nie stało.to tylko chwilowa sutuacja
-
-to dobrze
-
Ziewnęła i usiadła w bezpiecznym miejscu.
-
spać ci sie chce
-
-nie,nudzi mi się...
-
-Ja chyba bede isć Sierro papa
-
wyszłam
-
-Pa-wyleciała
-
Wszedłem. Stanąłem przed gejzerami i zacząłem się na nie patrzeć.
-
Zacząłem iść między nimi.
-
Nagle wystrzelił jeden z gejzerów, obok mnie. Odskoczyłem. Zacząłem iść dalej.
-
Nagle wybuchły wszystkie na raz. Usiadłem i zacząłem czekać, aż wszytskie wygasnął.
-
Zgasły. Więc wstałem i zacząłem iść dalej.
-
Zawróciłem. Wyszedłem z gejzerów.
-
Weszłam. Dookoła były kamienie i gejzery. Czułam jak gorąca woda ma zaraz wystrzelić jak z procy. Zastanawiałam się czy nie zawyć, nie mogłam wywołać lawiny, jedynie ktoś mógłby mi odpowiedzieć. Zawyłam więc, a w tym czasie wybuchł gejzer.
-
Odskoczyłam na bok i cicho pisnęłam. Woda lekko podrażniła mój ogon, jednak nic poważnego się nie stało. Zaczęłam chodzić między gejzerami.
-
Postanowiłam już gdzieś pójść, ale wzięłam sobie na pamiątkę jeden kamień i wybiegłam.
-
Wbiegł i zatrzymał się przed gejzerami.
-
Wleciała. Wylądowała obok Demona.
- Ty tak na poważnie, czy kryzys wieku średniego?
-
Miał właśnie taką nadzieję, że jednak Karo się ruszy.
-Fajnie, że jednak ruszyłaś się. - oznajmił tylko, skoro już przylazła to pewnie chciała się rozerwać.
Postąpił jeden krok do przodu.
-Masz jakąś moc ochronną, albo magię/czarować umiesz?
-
- No mam magię.. czarować też umiem..
-
-Co wiesz o gejzerach?
__________________
Gej gej gejzery!
jaka głupia nazwa xdd
-
- Nooo.. że buchają ciepłą wodę i w ogóle.. co ja jestem, wikipedia?
-
-No, no nie prychaj już tyle, spokojnie. Mało wiesz o gejzerach - stwierdził.
-Ponoć tam w środku... jest coś, ale by tam wejść, trzeba się zabezpieczyć. Ja to tam panuję nad wodą, więc mogę sobie ochronę łatwo zrobić, i nic mi nie będzie, a ty jak chcesz tam wejść to ten... wiesz.
-
- Uhm, skąd miałam wiedzieć? Władam żywiołami, coś się da zrobić.
Zabezpieczyć i już skojarzenia -,-
-
-Ech no nwm... z życia, ksiąg jakiś, od różnorakich wilków, które na pewno spotkałaś w ciągu tych lat wędrówek? Nie ważne. Ciekawe co tam będzie, czy to prawda to co ja myślę - powiedział, zrobił obok siebie tarczę, bardziej bańkę ochronną przed gorącą parą wodną i wskoczył w sam środek gej gejzeru, który właśnie wybuchł. Zaśmiał się wesoło gdy zjeżdżał jakimś ciemnym tunelem w dół, to zaś w prawo, to zaś w lewo itd.
-
'O masakro, ciekawe jak podczas swej wędrówki miałam to zrobić, gdy, a z resztą' - pomyślała. Stworzyła wokół siebie magiczną bańkę i również wskoczyła do gejzeru. Leciała wprost za Demonem.
-
//Karo, weź też pisz jakieś opisy czy coś, bo moja wena ma granice... a to co teraz napiszę jest chore jak ma się nie równo pod sufitem, bo jak ktoś normalnie myśli itp. to nic tu dziwnego nie zobaczy xDD//
Ujrzał w tym mroku jakieś oczojebne błękitne światło, wydawało się bardzo podejrzane, więc nie chciał za bardzo zbliżać się do niego. Wbił pazury w ściany tunelu jednak rozpęd był za duży, spadał wciąż, aż w końcu wpadł w to błękitne coś, niby światło ale to właściwie było jak jakaś cienka błona, ściana elastyczna, //Hahaha rozdziewiczamy tunel, chyba coś mi się stało// od której się miękko odbił a następnie został przeniesiony do nieznanego miejsca, to był jakiś teleport czy coś.
-
//Ja? Ja nie umiem pisać opisów! .x. A z tą błoną to przesadziłeś.//
Rozejrzała się.
- DEMON - powiedziała, lądując gdzieś tam. Zobaczyła to światło, podeszła lekko i powąchała. Przekrzywiła łeb. Jakoś nie wierzyła temu czemuś, wszak nie zamierzała tak tutaj zostawać. Cofnęła się na maksymalną odległość. Raz się żyje, może warto spróbować? Rozbiegła się i wskoczyła do tego czegoś, niby teleportu. Wylądowała w jakiejś krainie, tuż obok Demona. Wszystko było jak w bajce, po prostu wszystko było kolorowe, jakieś neonowe czy tam oczojebne.
- Gdzie my, kurde, jesteśmy? Jak własne życie kocham, niczego takiego nie widziałam - mruknęła, rozglądając się. Nie czekając na jego odpowiedź ruszyła przed siebie i nosem trąciła wszystkie drzewa, krzaki czy coś takiego, sama nie wie jak to się nazywało. Idąc tak zobaczyła jakąś chatkę. W oknach świeciło się światło. Z komina leciał dym. Wadera niezauważalnie wycofała się.
Ty, robimy że tam będzie jakaś rodzinka i wezmą ich za pieski? xD
-
//To nie jaa... rodzinka, domek? Cóż... miałem plan na coś bardziej wymyślnego, ale w sumie wena mi przeszła, więc róbmy po twojemu :P //
Wybałuszył oczy i tak się wszystkiemu wkoło przyglądał.
-Ja chyba chcę z powrotem na górę - mruknął i spojrzał w górę na coś, z czego wypadł.. tzn. nie spojrzał bo tego czegoś już tam nie było. Po prostu puf i zniknęło pozostawiając ich tu na pastwę losu.
-I dalej nie wiadomo skąd ta para wodna itd... chyba nie od tego światła. Wody żadnej nie było... to wgl nie jest takie jak głosi nauka - mruczał pod nosem idąc za Karo.
-
//Pffyyyy... leniu jeden xD//
- A ja niby nie chcę - burknęła. Sierść jej nieco poczerniała, po chwili wróciła do normalnych odcieni. Pokręciła głową.
- Nauka nauką, ale zauważ, iż praktykujemy też magię.. zauważ, że nie jesteśmy u siebie.. Ale u kogoś innego.. idziemy do tego domu? - spytała, mając nadzieję, że Demon pójdzie pierwszy..
-
Nagle oczy zaszły mu mgłą, chyba tu pod gejzerami brakowało powietrza... chociaż nie płuca go ściskały lecz wnętrzności. Nagle przeszył go ból, ale taki jakby go coś bolało.
-O cholera, zaraz... muszę... zaraz wracam - coś mu się działo i nie chciał by Karo go widziała jak zaraz będzie wył z bólu jak nie wytrzyma. Mocno zacisnął zęby i chwiejnym krokiem poszedł gdzieś tam. Jednak nim zdążył jej zniknąć z pola widzenia, poczuł jak mutują się jego kości, sierść wypada. Warknął groźnie i nagle spowiła go wielka czarna chmura. Chwilę trwał ten jego koszmar a zaraz potem jak chmura zniknęła już nie było Demona, że Demona wilka... teraz był Demon z piekła rodem prawdziwy. Chwilę kręciło mu się w głowie i stracił równowagę, upadł na kolana.
*O cholera, dwie nogi, gdzie cztery łapy?* To była jego pierwsza myśl, potem się skapnął iż to teraz jakoś wypada wolf spirits, ale... czy to nie spóźniło się?
-Możemy iść, chociaż wątpię by się ucieszyli na mój widok - powiedział i wstał podchodząc znów do Karo.
-To co, idziemy im napędzić stracha? - powiedział i ruszył pewnie w stronę domu.
-
Spojrzała na Demona osłupiała. Wybuchnęła śmiechem.
- No super, się odstawił. Ja tam się nie zmieniam, coś mnie jeszcze nie bierze na to - mruknęła. Zadumała się.
- Ty, że ja mam grać Twojego psa? Zróbmy scenkę, że Ty panikujesz, bo Twemu psu łapę coś odgryzło i ich tam wyzabijamy - powiedziała, machając ogonem.
-
-Pies i pan? Hahaha spoko, skoro chcesz być tylko moją suczką, nie ma sprawy, a więc szykuj się. Wyzabijamy? A przecież mogą być fajni. - powiedział i ruszył do domku. Zapukał do drzwi, odchrząknął i czekał aż ktoś przyjdzie.
W końcu drzwi się zaczęły otwierać.
-Pomocy, ratunku, pomóżcie mi. Mój pies, moją naukochańszą suczkę coś zaatakowało, biedactwo łapy nie ma, ratunku, ratunku! - wrzeszczał nim drzwi w pełni się otworzył, starał się mieć jakiś histeryczny babski głos, tak by było śmieszniej. A na dodatek dziwnie wymachiwał rękoma gdy to mówił, starał się wczuć w rolę.
W końcu drzwi się otworzyły i nie wyszedł wcale człowiek, Demon od razu zaniemówił.
-
Słysząc jego słowa starała się nie roześmiać. Gdy to coś otworzyło drzwi, schowała się za jego nogami. Oko, bo tylko jedno miała, było rozwarte szeroko.
*Co to kurde jest?* - wysłała Demonowi myśl.
- Nie co, tylko kto - burknął stwór.
-
Pokraka wyglądała jak krzyżówka cyklopa, psa i jakiegoś węża.
-Cofnij się oślizgła bestio i wyjaw na swe imię! - nakazał Demon i pogroził stworowi kosą, która błysnęła groźnie.
-
Wadera cały czas stała wystraszona za Demonem. Coś ją ukuło w sercu, zdawało jej się, że..
- Shibuiatu - syknęła (pierwsze lepsze co mi do głowy przyszło xd).
Pokiwał głową.
- A ty kurde kim jesteś, że znasz me imię, a ja Twego nie?
- Demon zadał Ci pytanie. Masz odpowiedzieć.
- MILCZEĆ! - huknął. Nie bał się kosy, co mu mogła zrobić.
-
-Nie rozkazuj panu złemu, bo skrócę cię o głowę! - warknął groźnie Demon.
-
- A co, jakbym skrócił Cię o kosę? - rzekł i czary mary, w jego ręce pojawiła się kosa Demona.
Karo najeżyła sierść. Warknęła.
- Oddawaj - rozkazała. - Nie należy do Ciebie.
- Oh, Ty psinko się nie mieszaj - mruknął i wadera została zamknięta w klatce, jakiś magik z niego czy coś, no ale najważniejsze jest to, że po prostu była zamknięta. I tyle.
-
*Lutschen* pomyślał i poczuł ja magiczna energia wychodzi ze stwora.
-Teraz sobie poczaruj - i nim potwór zdążył mu coś odpowiedzieć, Demon zasadził mu mocnego sierpowego.
Stwór już po ciosie Demona chwycił wężowym ogonem jego nogi, próbując go podciąć.
Jednak Demon był szybszy, wyrwał mu swoją kosę i odciął ogon.
-
Spoglądała na całą walkę, jednocześnie myślała jak wyjść tej cholernej klatki. Ani magia nie działała, ani nic. Kurde. Próbowała przewrócić klatkę, jednak za mocno walnęła pyskiem, szrama jej została i krew zaczęła lecieć.
Potwór zawył. Próbował walnąć, czy tam kopnąć Demona.
-
Demon w porę odskoczył. Lata treningu, doskonalenia zdolności i teraz na serio był nawet dobry w te klocki.
-Radziłbym ci ją uwolnić, albo skończysz z jeszcze czymś obciętym i to nie będzie głowa, będzie bardziej bolało... - pogroził.
-
Próbowałam jakoś siłą rozwalić tą klatkę, nie dało się. Krew z kilku miejsc lała się na ziemię. Drobne ranki, blizn mało będzie. Pokręciła głową.
- Ja się jeszcze stąd wydostanę - mruknęła, dysząc nieco.
- Bo się boję. Może pana Strasznego też zamknąć w takiej klatce? - spytał.
-
Wiedział, że zaraz powróci magia stwora.
Przywalił go swoim cielskiem i zręcznie pozbawił go rąk oraz jednej nogi.
- Chcesz coś jeszcze głupiego powiedzieć, czy ją wyciągniesz? Wciąż mogę jeszcze wielu rzeczy cię pozbawić i nawet wyrzutów sumienia nie będę miał... bo ja nie mam sumienia, serca aktualnie też. Więc nie pieprz smutów tylko się ratuj ratując ją jeśli masz choć trochę oleju w głowie.
-
Sierść lekko sczerniała. Zauważyła, że zawsze jak się denerwuje, sierść jej zaczyna robić się czarna. Stanęła. Przed jej obliczem pojawiła się mała błyskawica. Walnęła w kraty, co spowodowało, że wadera walnęła cielskiem w metal, odrzucona swą mocą. Zaklęła, podnosząc się.
- No już, już! - wydarł się i klatka zniknęła.
Ty, robimy że idą tam dalej w tej krainie? xD
-
Demon puścił potwora.
-A teraz jak nam udzielisz pewnej wskazówki, to oddam ci kończyny. Wchodzisz w ten układ? - zapytał poważnie.
-
Otrzepała się. Podeszła do Demona, w międzyczasie sierść wróciła do białego koloru. Zaklęła ponownie, widząc strumyki krwi. Trudno, do wesela się zagoi.
- Słucham - burknął.
-
-Wskoczyliśmy do gejzeru i przeszliśmy tutaj przez jakiś teleport, ale on zniknął. I jak możemy znów powrócić do swojego świata? -zapytał.
Teraz chciałaś wędrówkę po tym tu, to szalej XD
-
- Bo ja wiem - burknął. - Nigdy nie byłem w waszym świecie.
Wadera warknęła. Rzuciła się na potwora i przydusiła go.
- MÓW! - warknęła, aż jej głos rozszedł się po prawie całej krainie.
- No dobra! - syknął, próbując się na marne uwolnić. - Na końcu krainy jest wąska ścieżka. Jeśli dobrze odgadniecie zagadkę, wrócicie skąd przybyliście.
Puściła go. Nie czekając na Demona, ruszyła dalej. Burczała coś pod nosem.
-
Ruszył za Karo, jednak potwór zaczął krzyczeć, że miał mu kończyny przywrócić. Westchnął i za pomocą szybkiego czaru kończyny stwora znów były nienaruszone, na miejsce.
-Ciekawe jaka będzie ta zagadka? - zastanawiał się głośno, wciąż idąc za waderą, potwora już nie było widać.
-
- A bo ja wiem? - mruknęła, lekko rozbawiona zachowaniem potwora. Machnęła ogonem. Szła po ścieżce, która z każdym stąpnięciem zmieniała kolor. Po chwili poczuła, jak ów ścieżka zaczyna.. ożywiać?
Robimy kolejny dołek? xD
-
-Martwe istoty, które czują żywych obecność budzą się ze snu? - zapytał gdy poczuł, że ziemia chce jego nogę zatrzymać.
Nie, nie dołek, prędzej coś w górę.
-
Poczuła, że coś zaczyna łapać ją za łapy. Próbowała się wyrwać, machając mocno skrzydłami. Udało jej się, ale zamiast tego została wyrzucona gdzieś wysoko, coś al'a niebo.
- CHOLERA NO - wydarła się.
-
Wyrwał nogę z objęć, ale to żyjącemu dywanowi się nie spodobało, gdyż zaczął falować, jakby chciał pozbawić go równowagi.
-
- DEMON KURDE, zamiast tam się bawić to weź coś zrób z tym - mówiąc to próbowała odepchnąć ten chodniczek czy coś.
-
-Jestem na fali, fali... haha - zaśmiał się i szedł dalej.
-A co mogę zrobić? Lepiej to szybko przejść i git, kiedyś musi się skończyć.
-
- Jak ja to mam przejść, jak to za wszelką cenę wypycha mnie do góry? - mruknęła. Zauważyła, że ten chodnik, ścieżka za każdym razem ją wypycha, jak jest nad cegłą, która jest tam wetknięta, znajdowała się ona co kilkanaście centymetrów. Rozpędziła się i zrobiła slalom, omijając te wypuklenia. Wylądowała na końcu ścieżki.
-
Na chwilę znów stało się coś dziwnego Demonowi, a potem znów był w ciele wilka.
*Wreszcie święto się skończyło* pomyślał i podreptał do Karo.
-To teraz w lewo czy prawo? -zapytał gdyż ścieżka prosto się skończyła, za to pojawiły si dwie inne.
-
Spojrzała na ścieżki. Zamyśliła się.
- Obstawiam tę po lewej. Mimo, iż nie wiem czy to dobra droga, obstawiam tę. Ale rób jak uważasz - mruknęła rozbawiona.
-
-Ok, idziemy w lewo. Zawsze mówią, że jak nie wiesz gdzie iść to idź w lewo... - powiedział, jednak po chwili zrobił nie pewną minę. Właściwie to nie pamiętał jak to szło.
-... Albo w prawo, jakoś tak... w każdym bądź razie mamy do wyboru prawo, lub lewo, najwyżej się wróci - powiedział i poszedł w lewo.
-
- Nigdy nie wiadomo, czy się wróci. Zawsze gdzieś na końcu może być pułapka - mruknęła. Machnęła ogonem i weszła na ścieżkę po lewej. Nic się nie stało, więc zaczęła iść. Doszła do końca. Kolejne rozwidlenie, tym razem 3 ścieżki.
-
-Co ty tak szaro widzisz przyszłość? Równie dobrze może się wszystko dobrze i szybko skończyć za pierwszym razem itd. - zatrzymał się znów przed ścieżkami.
-Prosto czy lewo?
-
- Bo ja wiem? Ja wybrałam przedtem tą po lewej, teraz Ty wybieraj - wystawiła mu jęzor.
- Przyzwyczajenie. Chyba nie chcesz, żebym na wszystko patrzyła jak na różowy..
-
-Różowy to okropny kolor, ale tak na kolorowo by wystarczyło - mruknął i poszedł w lewo, chociaż szczerze miał zamiar iść w lewo, jak to zazwyczaj radzą.
Dotarli na jakieś wielkie wzgórze, gdzie to rosła tylko jedna, potężna sosna. Basior przystanął na szczycie by spojrzeć w dół wzgórza. Znajdowała się przed nimi dolina, którą przecinał mały potoczek, a zamiast trawy rosły tu olbrzymie, niebieskie kwiatki. Gdzieś tam zauważył wydeptaną ścieżkę, jakby ktoś często tędy chodził, gdzieś tam na końcu zauważył coś, co można by nazwać końcem doliny, może właśnie to ich stąd wyciągnie. Ruszył przed siebie, jednak odbił się od jakieś niewidzialnej tarczy. Cofnął się zaskoczony i spojrzał na Karo czy też takie coś przeżyła. Podjął się drugiej próby zejścia ze wzgórza, jednak nie szło wyjść dalej niż ta sosna.
Nagle jej korzenie ożyły, tworząc jakąś wielką dziurę skąd wyszła dziewczyna. Tak, taka ludzka dziewczyna, ubrana cała na czarno, skórzana kurtka nabita ćwiekami, mocno wymalowana i wytapirowanymi lub tak skołtunionymi włosami, również czarnymi. Przyjrzała nam się, a w jej dłoniach pojawiły się czerwone kule, ale raczej nie zamierzała atakować, raczej to tylko pełniło funkcje ostrzegawczą. Demon i tak przyjął pozycję gotową do uniku i rozpoczęcia ataku.
-Wilki, spokojnie. Nie przejdziecie tędy dopóki nie udowodnicie Sośnie, iż macie szczere, dobre zamiary - oznajmiła i zmierzyła wilki wzrokiem
-Oczywiście, że mamy dobre zamiary, chcemy tylko powrócić do swojego świata, tutaj jesteśmy przypadkiem a ktoś nam powiedział, że musimy dotrzeć na koniec doliny. - oznajmił Demon i tak jak ona przyglądała się mu, tak i on przyglądał się jej. I doszedł do wniosku iż to nie człowiek, a przynajmniej nie w pełni. Była to jakaś mieszanka, ale nie wiedział z czym.
Dziewczyna raczej nie w pełni dała się przekonać.
-Dobra, w takim razie bym was przepuściła musicie dobrze odpowiedzieć na pewne pytanie, zagadkę.
-
Dreptała cały czas za Demonem. Gdy ujrzała ów dziewczynę, czy coś takiego, zadumała się. Spojrzała na basiora. Machnęła ogonem.
Że ja mam myśleć nad zagadką? NO. Dam coś z matmy -,-
-
Dziewczyna spojrzała po wilkach.
-Kto to jesy Nikt? - zadała zagadkę i czekała na mądrą odpowiedź
-No więc... nikt to osobnik... ej, ile mamy prób... wiesz, błędnych odpowiedzi czy coś?
-0, jedna poprawna odpowiedź, jak nie to nie przejdziecie i jesteście tu udupieni.
-Aha, fajnie... Karo... więc jakie pomysły - narada.
Jaka matma, niee...
-
Spojrzała na Demona. Zamyśliła się.
- Nikt.. nikt.. nie ma takiego kogoś.. chyba - mruknęła cicho.
-
- Nikt to żaden człowiek! - wypaliła.
Tak pisze w słowniku xD.
-
-Eee... nikt... tooo osoba której nie zna nikt, a zna ją każdy, bo jest nikim, ponieważ robi nic, czyli jest kimś, ale nikim, bo wszyscy go znają, ale on nikogo nie zna, no bo nikt nie może być nikim, ponieważ każdy jest kimś, ale nikt nie może być kimś, bo wszyscy jesteśmy nikim? - powiedział nie pewnie, sam chyba nie ogarniał tego co powiedział, spojrzał na Karo.
-
Zamrugała okiem, jakby niedowierzała. Co Demon właśnie powiedział?
Dziewczyno-coś tam uśmiechnęła się.
- Dobra odpowiedź - powiedziała. Magiczna brama (czy coś takiego) zniknęła.
-
*Ale która dobra odpowiedź? Bo kilka ich padło* przebiegła taka myśl po głowie Demona, jednak nie zamierzał dłużej się tym zadręczać, tylko ruszył przed siebie chcąc jak najszybciej dostać się do swego świata.
-
Wzbiła się w powietrze i leciała tuż nad Demonem. Rozglądała się, czy nic ich nie atakuje.
Dobra, jeszcze jakaś akcja? xD
-
Biegł sobie 'kłusem', truchtem czy jak to tam nazwiesz, jakąś wąską ścieżką.
a masz pomysł, bo mi na razie wyobraźnia się wyczerpała.
-
Leciała sobie spokojnie. Nagle, nie wiadomo skąd, przed jej pyskiem wyrosło ogromne drzewo. Cudem go ominęła i wylądowała obok Demona.
- Co to kurde było?
Mam pomysł, akuratnie.
No to jak Karo sobie leciała, coś jej wyrosło przed pyskiem. Zmienili się, leciał Demon, Karo szła. No i nagle ziemia pod Karo się zapada, jest w pułapce. Demon jej nie widzi, nie słyszy, aczkolwiek ktoś wiąże jej pysk. Zabierają ją do swojego obozowiska. Demon po pewnym czasie orientuje się, że wadery nie ma. Zlatuje na dół, biegnie jej śladem i widzi jakichś ludków, którzy trzymają ją w klatce. Basiora też złapali, mimo tego, że on się bronił. Zamykają ich razem w klatce. Udaje im się po pewnym czasie uciec. Gdy tego dokonają, ponownie ich łapią: teraz dwójka naszych bohaterów ma wybór - albo będą ugotowani i zjedzeni w wielkim kotle, albo muszą stoczyć ze sobą walkę, ale nie zabijając się. No i oni wybierają to drugie. Początkowo nie biją się za bardzo. Gdy chcą odpocząć, tamci wstrzykują im jakiś płyn przez strzykawkę. Nic nie pamiętają na czas walki. Zaczynają się atakować, bić i tak dalej, krew się leje. No i w końcu któreś z nich oprzytomnieje, uspokoi tego drugiego i będą musieli wymyślić, jak zwiać. A dalej to się zobaczy.
I jak pomysł? : D
-
-Może tutejsza natura nie lubi latających wilków? Hehe - powiedział wesoło i wciąż sobie dreptał przed siebie, byleby już stąd wyjść.
Jak najbardziej jestem za.
-
Pokręciła głową. Nie miała humoru. Poczuła mrowienie pod łapami. Po chwili ziemia zapadła się pod nią. Była w pułapce. Rozejrzała się. Spojrzała w górę.
- Demon - mruknęła dość głośno. - Gdzie Cię k***a wcięło?
-
-Zaniemówiłaś? - spytał i się odwrócił by na nią spojrzeć. Zdziwił się gdy już od dłuższego momentu nie otrzymał odpowiedzi, ani żadnego prychnięcia itd.
-Ej, to nie jest śmieszne, to nie za fajny moment na zabawę w chowanego - mruknął.
-
- JA SIĘ NIE BAWIĘ W CHOWANEGO! - wydarła się, rozglądając.
- Świecenie - mruknęła cicho. Prawe oko zaświeciło się jej. Widziała wszystko. Ujrzała Demona, gdzieś nad ziemią. Nie miała sił, żeby wzbić się w górę.
-
-Ej, odezwij się czy coś, bo jak nie to pójdę sam, zostawię ciebie tu na pastwę losu, jestem do tego zdolny - pogroził, oczywiście żartował.
-
- JA SIĘ k***a MAĆ ODZYWAM, TO TY MUSISZ BYĆ GŁUPI, ŻE NIE SŁYSZYSZ! - wydarła się teraz tak głośno, że chyba cała ta kraina ją usłyszała.
-
-Idę - oznajmił i zrobił dwa kroki w przód, jednak zaraz się znów cofnął.
Dobra, kiedy oni ci ten pysk zawiążą? Bo ten, miałem ciebie nie słyszeć, ale to mieli ci związać pysk, a ja ciebie nie słyszę (głupi ja, nie zauważyłem, że noo...) a ty pyska wciąż związanego nie masz...
-
Tak, i właśnie w tym momencie ktoś złapał ją od tyłu i brutalnie związał. Przewiesił przez ramię jak wór i powoli zaczął oddalać się skąd przybył.
Masz.
Wow, Demon odpisał O.O
-
*To już robi się wkurzające* pomyślał i zakręcił. Szedł przed siebie, aż w końcu zobaczył jakiś większy dołek, teraz wszystko mu się rozjaśniło w głowie. Wskoczył tam i zgrabnie wylądował na czterech łapach, niczym kot. Poczuł wyraźny zapach Karo i jeszcze jakiś innych istot. Puścił się biegiem w jej stronę. Zaraz potem zobaczył ów istotki, a gdzieś tam waderę.
- Trzeba było krzyczeć - powiedział i zaraz potem rzucił się na stwory. Chciał je rozszarpać na strzępy.
Noo, po dwóch dniach raczyłem odpisać...
-
W międzyczasie te cośki zdążyły wepchnąć waderę do klatki. Ta spokojnie leżała sobie i patrzyła na całą akcję. Przewróciła oczami.
- No nie, w cale się nie darłam - westchnęła cicho, mówiąc zachrypniętym już głosem. Machnęła ogonem.
Wooooow O:
-
Zignorował Karo przewróceniem oczami, miał teraz inne problemy na głowie, niż jej tam mruczenia pod nosem. Rzucił się na jednego stwora, to zaś 3 inne na nim już były. Rozłożył potężne skrzydła tym samym zrzucając je z siebie, jednak rany które im zadał strasznie szybko się goiły, tak szybko, że możnaby uznać, iż nie idzie ich zranić.
Sięgnął więc po czary, pierwsze iluzja, która nie zadziałała, potem podporządkowanie... również, na końcu magia, również nic. A to dziwne, gdyż zazwyczaj jego czarów nic nie może się oprzeć, jednak te stwory musiała chronić czarna, najpotężniejsza, starodawna magia, którą w sumie jakby ktoś pomógł mógłby pokonać, ale to wymagałoby również czasu, którego on aktualnie nie posiadał. Wkrótce i on był na przegranej pozycji, zagnany w kąt, warczący ze zjeżoną sierścią, co jakiś czas atakujący miniludki, chociaż to nie miało sensu, jednak Demon się nie podda, nigdy.
-
Wadera zaczęła nerwowo łazić po klatce. Co tu robić, co tu robić. Właśnie.
Przypomniało jej się, że ma taką super epicką moc, dokładniej mówiąc, syreni śpiew. Każdy może jej się podporządkować. Machnęła ogonem, przywarła mocno łapami do ziemi. Nabrała powietrza do płuc.
- Słuchajcie mnie stwory, słuchajcie mnie! Od Demona odwalić macie się. Z klatki wypuścić mnie, odejść sobie tam gdzie - to co pierwsze przyszło jej na myśl, wypowiedziała śpiewnie. I tak, jak oczarowani, puścili basiora, wypuścili ją z klatki. Przeciągnęła się.
- Dobra, a teraz ziomki, stworki, czy jak tam się kurde zwiecie, po co nas tu trzymacie i czy łaskawie możecie nas wypuścić? - spytała. - Znaczy, nie do końca łaskawie, bo my nie żebrzemy o jakąś pieprzoną łaskę, chcemy po prostu sobie wrócić do domu, tak trudno zrozumieć?
Stwory zamyśliły się. W końcu rozstąpili się tak, że po dwóch stronach stało po dwóch. Wkroczył, najwyraźniej mówiąc, władca. Uśmiechnął się.
- Do domu? Nie za wcześnie? Może się czegoś napijecie? - spytał beztrosko, jakby miał wyjebane. Słudzy podali dwie miski napełnione czymś podobnym do wody.
- Pijcie, jak wypijecie będziecie w domu.. tam gdzie wasze miejsce - powiedział z tajemniczym uśmiechem i zniknął, tak jak jego słudzy.
Wadera machnęła ogonem i powąchała ciecz. Pachniała jak woda. Spojrzała na Demona.
- Pijesz? - spytała cicho.
-
Patrzył zdziwiony na karzełki, jednak nic nie powiedział, tylko się otrzepał z kurzu i postąpił dwa kroki do przodu, nie lubił kątów.
-A co jeśli nie wypijemy a i tak stąd wyjdziemy? - zapytał i uśmiechnął się chytrze.
-Wiadome, że nie... - szepnął do Karo.
-
- Mam jakieś złe przeczucia co do tego.. - westchnęła.
Patrzyłam? O_O
-
- Ja też. Co teraz?
------
Mistrzu, mistrzu nananana nana mistrzu.
Czy jak napiszę, że nie wolno ograniczać się płciowo to będzie słabe i głupie wytłumaczenie? Taa, będzie głupie bo tak nie uważam, więc? Zdarza się jak się za dużo z babami siedzi i szybko pisze, straszne, chłopaki, brać ode mnie Andziałke, ona mnie niszczy, to jej wina, to jej to -am. xD
-
- Pijemy. Najwyżej wylądujemy gdzieś jak jacyś inni - zaśmiała się i powoli zaczęła pić.
No żartuję, żartuję xD. Ja też czasem piszę -em, więc się nie dziw .o.
-
-Ej, no nie pij tego... - powiedział, jednak nie ciągnął dalej, ponieważ sam wypił nieco.
xD
-
- Przecież to dooooobre.. chyba nic nie bęęęęęęędzie - ziewnęła i natychmiast padła plackiem, spała jak zabita.
-
Pijcie, a jak wypijecie będziecie w domu przypomniał sobie słowa stwora, w sumie nie miał już co tracić, wypił ile mógł tej wody i położył się w kącie. Zaraz potem zapadł w głęboki sen, który trwał kilka długich godzin, lecz gdy się już wybudził był na skraju gejzerów.
-Karo! Wywaliło cię już tu, jesteś? - zawołał. Oczy miał jeszcze nieco przyspane, a poza tym strasznie dużo się tu tej pary wodnej zgromadziło i słaba była widoczność.
-
Uhm.. mieliśmy robić, że mieli się pogryźć.. xD
-
Wiem, ale skróciłem wersję, bo już prawie miesiąc ciebie blokuję, to nie chciałem, jeszcze dłużej... a to gryzienie można najwyżej następny razem w innych okolicznościach wykorzystać.
-
Sama też się ocknęła. Rozejrzała się i podniosła, po chwili przeciągając się. Wybuchnęła śmiechem.
Spoko, tam możesz mnie blokować dłużej, mam klonowanie i tak łaziłam do fabuły ^.^' Kiedyś zrobimy xD
-
- Co się tak cieszyć jak głupi do sera? - spytał, gdy to w końcu ją znalazł.
-
- Przecież.. to było śmieszne! Ten potwór, ta klatka.. haha - zaśmiała się, przypominając że jest cała w strużkach zakrzepniętej krwi, przewróciła się ze śmiechu.
ADHD co chwila męczy mnie ADHD heeej xD
-
Westchnął, przewrócił oczami i ruszył w stronę dżungli.
-
- Poczucia humoru nie ma - mruknęła i wyszła.