Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Siedlisko ludzi => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 21, 2013, 01:27:22
-
(http://www.desakatowice.com/uploads/thumbs/jan-bulhak-zaulek-kazimierzowski-wilno-_2612.jpg)
-
Weszłam. Stałam się niewidzialna. Nikt mnie nie zobaczył. Może czuły mnie bezpańskie psy, nie wiem.
Przy ognisku siedzieli bezdomni ludzie. Nie widzieli mnie. Zrobiło mi się ich żal, ale nie mogłam się ujawnić. Dzięki moim mocom z kubła wyleciało jeszcze dobre mięso, podleciało do ludzi i wylądowało.
"Chociaż tyle mogę zrobić" pomyślałam. Nagle rozległ się hałas. Byli tu chuligani. Podeszli do bezdomnych i zabrali im mięso. Zaczęli się przedrzeźniać. Zdenerwowałam się. Z jednej strony chciałam ich zaatakować, lecz z drugiej strony mogli mnie mocno poranić. Czarami zaczęłam im dokuczać. Dzięki mocy wyrwałam im mięso z rąk i położyłam przy ludziach. Ludzie się zdziwili, ale ja się nie ujawniłam. Chuligani uciekli. Wyszłam z Zaułku.
-
Gdy wychodziłam, ktoś chwycił mnie za kark i przeniósł do opuszczonej chatki.
-
Wszedłem. Zaczęło śmierdzieć. Pewien starzec przechodził koło zaułka. Podkuliłem ogon, bo pomyślałem, że uderzy mnie laską.
-Spokojnie piesku.-powiedział starzec.
Wziął linę i zawiązał mi na około karku. Wyszedł pomału ze mną.
-
Weszłam.Miałam ochotę kogoś zabić...Świetnie trafiłam.Zauważyłam zdziczałego psa grzebiącego w śmieciach.Popatrzył na mnie i zaczął warczeć,zbliżając się do mnie.Uśmiechnęłam się,zadowolona.Szybko rzuciłam się na ofiarę i wgryzłam w dużego psa swoje kły.Polało się dużo krwi.Leżał,nie ruszając się.Dobiłam go,żeby się nie męczył.
-
Nie było tu więcej zwierząt-uciekły.Jedyne,co zauważyłam na końcu zaułka byli ludzie....Kilku nastoletnich chłopaków.Zaczęłam warczeć,ale mnie nie usłyszeli.Podeszłam do nich bliżej.W końcu jeden mnie zauważył,krzyknął coś i rzucił we mnie puszką po piwie.Sprawnie złapałam ją w zęby i rozgryzłam.Nie przestraszył się.Podbiegł do mnie i spróbował mnie kopnąć,ale nie wyszło mu to.Zrobiłam szybki unik i ugryzłam go w nogę.Mocno.Polało się dużo krwi,a chłopak upadł na ziemie i nie mógł wstać.Jego kolega był lekko przerażony,ale chciał się zemścić.Rzucił się na mnie całym ciałem,myśląc,że mnie przestraszy.Wyślizgnęłam się spod jego rąk i ugryzłam go w ramię i mocno szarpnęłam,prawie je urywając.Zostało jeszcze trzech...
-
Któryś z nich postanowił mnie ominąć i uciec...Pozwoliłam mu.Kiedy kolejny postanowił iść w ślady swojego poprzednika...złapałam go za nogę w ostatnim momencie i mocno szarpnęłam.Zjadłam kawałek oderwanego,ludzkiego mięsa i się oblizałam.Popatrzyłam za siebie.Chłopak,którego puściłam,stal teraz za mną z ogromną siatką.Rzucił ją na mnie tak,że nie mogłam się wydostać.*Kurde,nie przeniknę przez nią,bo się wydam!*.Nagle usłyszałam odgłosy syreny...Pogotowie i policja.zdrowi chłopcy wbili mi strzykawkę pomiędzy łopatki,a ja zasnęłam.Wynieśli mnie,uciekając przed policją.Nie chcieli się z tego tłumaczyć...
Ps.Nie ratujcie mnie.
-
Weszłam.
Wyglądałam jak zwykły pies. Usiadłam pod ścianą. Nagle pojawił się mój ojciec.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - mruknął
Zaczęłam warczeć i szykować się do ataku.
- Jak mogłeś mi to zrobić. - warknęłam.
-
Wbiegłem.
-Tak jak myślałem szczeniaki.-powiedziałem do Liny.
Uwięziłem ją w klatce z wody.
-
I nie umożliwiłem zdjęcie zaklęcia.
-
- Ja nic im nie zrobiłam. - warknęłam do Nera.
Jednak mój ojciec zaśmiał się. Wyciągnął mnie z klatki, złapał za kark i zniknął ze mną.
(wyszłam)
-
Wybiegłem.
________________________---
nie mozesz się wydostawac z nie zniszczalnej klatki!!!!
-
_______________
Ja sie nie wydostałam sama, to mój ojciec. Wrr.
-
___________________________________-
i tak nie może
daję skargę
-
______________
Nie bądź zgredem.. Ja należę do WP a nie WM!
-
Wbiegłem. Zobaczyłem Rossę. Warknąłem na ludzi.
-SIO!-krzyknąłem ludzkim głosem.
Ludzie uciekli.
Wziołem Rossę i wybiegłem.
-
Nero...jakby ci to...
Mnie tu nie ma xD Już od dawna..
-
___________________________________
oj nie wiedziałam
-
Wszedłem. Nagle poczułem podmuch wiatru i śmiech. *Diablo!* pomyślałem.
-
Nagle przede mną pojawiła się postać wilka zrobiona z mgły. Zacząłem warczeć.
-Witaj! Oj ty mój Nerusiu. Powiedziałeś, że kiedy indziej pogadamy. Więc to jest kiedy indziej.-zaśmiał się.
-Diablo! Gadaj czego chcesz!-byłem wściekły jak nigdy dotąd.
-
Patrzyłem się na niego moimi zielonymi ślepiami.
-Ty dobrze wiesz. Duszy z waszej rodziny. Najlepiej młodej i to Sierry!-zaśmiał się ponownie.
-Ty chyba rozum straciłeś.-zaśmiałem się.
-Może i jestem tylko mgłą, ale teraz jestem potężniejszy!-krzyknął.
-Jeszcze raz do mnie przyjdziesz, a tego sobie nie wybaczysz.
-I tak muszę lecieć.-znikł.
-
*Pfff... Tchórz* pomyślałem i wyszedłem spokojniejszy.
-
Weszła. Smutnie spuściła głowę. Chodziła i krzątała się smęnie,nie dobając o ruchy,przez to zachaczała siałem o kamienie i ściany.
-
Weszłam cicho machając ogonem.
-
Podniosła łeb. Ujrzała matkę. Podeszła do niej i mruknęła przyjaźnie
-Hej...Mamo.
-
Spojrzałam na Sierrę. Przekręciłam łeb.
-Cześć-powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-
-Ktoś nowy się pojawił? Lub coś nowego?-powiedziała po czym ustawiła się do Lajny prostopadle, przy jej ciele.
-
Wzruszyłam ramionami.
-
-Aha..To wszystko wyjaśnia.
_______________________________
AAAA!! Nie!!. Si naczytała sie Ranibow Factory i ma teraz plan na Arsera... NIE!!!
-
-Co u ciebie?-spytałam przygnębiona
-
-Do...Dobrze...-odparła cicho.-A u mamy?
-
Skinęłam smętnie łbem. Zapatrzyłam się w czarną przestrzeń przed sobą. Nagle zaczęłam mimowolnie wspominać. Początki forum, Księżyca, Ariego, Sierre, wszystkie przygody. Było nieziemsko. Westchnęłam cicho nadal wspominając.
-
-Cieszę się Twoim szczęściem... -uśmiechnęła się-Dobrze,żę chociaż Ciebie mam...
Lajna,jaka faza xD
-
Spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek.
-A Ari?-spytałam i uśmiechnęłam się lekko.
-
-Kto?...
Si już zapomniała xD Ma kurzą pamięć xDD
-
-Twój ojciec i mój narzeczony-powiedziałam-Ale gdzie przepadł to nie wiem-powiedziałam cicho i się położyłam.
-
-Ale ja nie mam ojca...-powiedziała i usiadła.
Si się w głowe poprzewracało od tego czasu xDD
-
-Jest dla ciebie przybranym ojcem-powiedziałam cicho.
___________________________
Można kiedyś zrobić z biologicznym.
-
-Ahha...-odparłam niedbale.Niby w to uwierzyła,lecz w głowie pozostał a gorycz i żal do niego.
Nieeeeeeeeee cem.
-
Nic nie powiedziałam już. Skuliłam się tylko.
__________________________
Ne ces poznać biol. tatusia?
-
Westchnęła i wstała. Zmarszczyła groźnie oczy i rozglądała się. Wyczuła groźny zapach. Zawarczała.
Uj mu w upę. xD Ne cem '^'
-
Podniosłam łeb i spojrzałam na Sierrę.
-Co?-spytałam.
__________________________________
Śkoda Y.y
-
Spoglądnęła w stronę łuku. Nic tam nie było.
-Ahh...Nic. Życie mnie wykańcza psychicznie...-odparła i przysiadła koło Lajny.
-
Przygarnęłam Sierrę skrzydłem i liznęłam.
-Damy radę skarbie...Damy radę-powiedziałam. Liznęłam ją po pysku.
-
-Heh..-chrypnęła lekko i oparła się o Lajnę.
-
Zaczęłam cicho nucić piosenkę.
-
Zamknęła oczy. Poraz pierwszy czuła się bezpiecznie. Smutekpowoli zaczą znikać z jej twarzy. Pojawił się lekki uśmieszek.
-
-Pamiętasz tę piosenkę?-spytałam i nie czekając na odpowiedź dalej mówiłam.
-Jak byłaś bardzo mała śpiewałam Ci ją wieczorami na dobranoc. Miałaś wtedy może 2 tygodnie lub 3.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-
Otworzyła oczy. Zaczęła sobie przypominać. Udało się jej conieco przypomnieć...
-Taak...Najszybciej to mnie usypiało...-Ziewnęła.- teraz chyba też działa.-zamilkła na jakiś czas. Po tym czasie zapytała Lajnę- Powiedz,byłam nieznośna kiedyś? Nie pamiętam tych czasów tak zabardzo...
-
Zaśmiałam się.
-Jako mały szczeniak byłaś rozbrykana i chyba Ci tak do dziś zostało. Lubiłaś zabawę, biegać. Potem się zmieniłaś, dorosłaś.-powiedziałam
-
Czasem trzeba zwiedzić jakieś inne miejsca, niż tereny watah. Mogą być tereny ludzi.
Brulant się przeciągnął. Rozejrzał się i dostrzegł inne wilki.
-
Weszła. Machnęła ogonem i oblizała się, czując zapachy ludzi. Zaraz, chwila. Były tu inne wilki, basior i dwie wadery. Zaciągnęła się powietrzem (ale faza xD). Spojrzała zielonymi oczami na teren. Miała ochotę na ludzkie mięso. Jednak jakoś nie widziała ludzi. Powoli, po cichu, zaczęła się skradać, mając nadzieję, że zobaczy tego dwunożnego stwora, by następnie zabić go i zjeść.
-
*Jezu...Jakieś zebranie czy co?*-pomyślała. Si lubiła towarzystwo innych wilków-kiedyś. Teraz jedynym wilkiem,z którym chce przebywać to jej matka, Lajna. Mimo to zaakceptowała obecność innych wilków. Lekko warknęła i odparła:
-Hah...Pamiętam tylko jak byłam punk-iem i latającym szogunem. Czas zmienia duszę....-powiedziała spokojnie Si,ale nadal nie pozwalała się zbliżać do siebie innym wilkom.
-
Postawiłam uszy i odwróciłam łeb. Skinęłam łbem Brulantowi na powitanie. Zerknęłam na nową. Cicho warknęłam. Po chwili powróciłam do rozmowy z Sierrą.
-Weź nie przypominaj. Wpadłam w załamanie nerwowe wtedy przez ciebie.p-jęknęłam
-
Przypomniała sobie "osy w nosie". Otrząsnęła się i odparła
-Jak ja mogłam się tak zachować... Wybaczysz mi tamto? Byłam w fazie buntu i wiesz...-mruknęła zwieszając łeb. Obserwowała pozostałe wilki. Basior wydawał się spokojniejszy,a wadera była dziwna...
-
-Zawsze Ci wybaczę skarbie-powiedziałam i liznęłam ją po pysku.
-
-Heh... Dzięki? -odparła i usiadła dyskretnie patrząc na waderę.
-
Mrugnęłam do niej.
-
Odpowiedziała tym samym. Ziewnęła. Na ziemię spadło coś...to coś to zdechły ptak,kruk na jej gust. Podeszła do niego,powąchała i odsunęła łapą mówiąc...
-Ee...Mam jakiś dziwny wstręt do mięsa... Nie jadłam od kilku miesięcy go. Jadłam rośliny...teraz trudno się przyzwyczaić.-Wróciła na swoje miejsce.
-
Zaśmiałam się.
-Idziesz w moje ślady?
-
Trzepnęła grzywką. Co ją obchodziło, co o niej myślą, jak i tak ona nie należała do tych, którzy od razu uprzykrzają życie. No tak, miały skrzydła, pewnie były kimś ważnym.. Jednak to wataha, ona do watahy nie należała i ją to nie interesiło. Machnęła ogonem i mlasnęła. Ludzi wszak tu nie było, będzie trzeba iść gdzieś indziej poszukać. No ale cóż.
-
-Heh... Chyba tak.-odparła. Nudziło jej się. Zaczęła się bawić pogodą... Raz był deszcz,a raz śnieg. Bawiło ją to.
-
Zaśmiałam się. Trzepnęłam skrzydłami i wstałam.
-Dawno nie latałam tak dla frajdy.-powiedziałam
-
-Ja nie latałam od kilku miesięcy...Nawet od pół roku. Już nie wiem jak to jest. Nie mam chęci na latanie i niech tak zostanie.-Powiedziała smutno.
-
Dotknęłam nosem Sierry. Uśmiechnęłam się ciepło.
-
Odetchnęła ciężko i pacznęła na Lajnę.
-
-Wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść i wypłakać się czy wygadać? Od tego masz matkę..-powiedziałam
-
-Hah... Narazie nie mam takiej potrzeby.-odparła
-
-I się cieszę-zaśmiałam się
-
Uśmiechnęła się. Machnęła ogonem.
-
Dotknęłam językiem nosa. Mlasnęłam.
-
-Ahh... Zmęczyłam się trochę tym wszystkim.-odparła i położyła się na prawym boku.
-
Zmrużyłam oczy i westchnęłam.
-
Przymknęła oczy. Odetchnęła ciężko.
-
Kichnęłam.
-
-Na zdrowie.-odparła i lekko uśmiechnęła się.
-
-Dzie...dzie..ki. APSIK!-znów kichnęłam, aż się zatoczyłam.
-
+Masz alergię?... Dobrze się czujesz?- Wstała i zaniepokojona zapytała.
-
-Nie chyba /apsik/ nie mam /apsik/ -powiedziałam przerywając kichaniem.
-
-nie wygląda mi to dobrze...-mruknęła.-Ale nigdy nie miałaś takich ataków kichania?
-
-E tam-powiedziałam i się uśmiechnęłam. Zamrugałam i znów kichnęłam.
-
Wyszła.
O ile nie wyszłam xD.
-
I po co wylazłaś?Ja za chwilę tutaj przyjdęxD Chyba,że o tym wiedziałaś i celowo ucieklaś@_@
-
Nie, lezę gdzie indziej :P
-
Wszedł i zatańczył Gangnam stylexD
-
Oppan Gangnam Style...8)
-
-Ahhh...-spuściła łeb i popatrzyła na matkę niepokojącym wzrokiem.
FRUZIA!! C'mon,Fruzia. Dawno nie byłam z Tobą w fa-bułce xD
-
Kichnęłam.
-Mam dziwne przeczucia skarbie. Chodź ze mną do jaskini-powiedziałam i kichnęłam. Rozłożyłam skrzydła i wyleciałam.
-
-Ahha...-odparła ze obawiającym zdziwieniem i wyleciała.
-
Wyszedł