Tuż u podnóża gór znajdują się dwa nawet dość wysokie wzgórza. Gdy nocna łuna je otuli przylatują tu czarne ptaki, a porywisty wiatr nieźle tu daje się we znaki, gwiżdże i odstrasza małe zwierzaki.
Wylądował na jednym ze wzgórz.Usiadł i spojrzał na daleki horyzont.W oddali widział lasy,ocean,a nawet lodowiec.Wiatr o dziwo był teraz spokojniejszy niż zwykle. -Wszyscy zwracają się przeciwko mnie.Klan,Samozwańcy...Stałem się ich wspólnym wrogiem.Mam się ukrywać do końca życia i czekać na zbawienie? Nagle zobaczył lecącego w jego stronę ptaka. -Vocis?-zawołał Razer. Faktycznie,tym ptakiem okazał się orzeł samotnika.Orzeł wylądował na grzbiecie Razera. -Ty mnie nie opuściłeś,dlaczego?Przecież nie należysz już do mnie..-powiedział Razer.Orzeł spoglądał na niego ze zrozumieniem w oczach. -Gdybyś wiedział przez co ostatnio przeszedłem.Chyba muszę opuścić krainę Mirabilis towarzyszu-rzekł do orła.
-Ech..przecież ucieczka nie rozwiąże problemów.To zwykłe tchórzostwo.Oni tylko na to czekają.Wszyscy.Szamani,powstańcy ,samozwańcy i te paskudne plugastwo czymkolwiek jest.Vocisie,mam prośbę.Stań po mojej stronie-powiedział. Vocis zaskrzeczał cicho. -Uznam to za zgodę.Chodźmy stąd.Nie przepadam za wiatrem-wyszeptał Razer i odleciał razem z towarzyszem.
Visage wybrał do lądowania jedno ze wzgórz u podnóża gór. Nie widziałam, czy czerwony smok nas ściga, czy nie. Tu przynajmniej nie groziła nam lawina. Zapadał zmrok. Ziewnęłam. -Może pójdziesz spać, a ja będę pilnował, czy krwawołuski nie leci. - zaproponował Visage, widząc moje zmęczenie. -Czemu nazywasz go "krwawołuskim"? -Jak to "czemu"? Przecież jest czerwony. -Więc dlaczego nie "czerwonołuski"? Visage pokręcił głową i powiedział: -A dlaczego wilki nie mówią na samicę "wilczyca", tylko "wadera"? To tak samo inteligentne pytanie. Ziewnęłam po raz drugi i, nie znajdując na to dobrej odpowiedzi, położyłam się i zasnęłam. Visage usiadł i zaczął rozglądać się dookoła.
Zgrabnie wylądowała i rozejrzała się. Podeszła spokojnie parę kroków w stronę wadery, w razie czego będąc przygotowaną na atak. - Um.. Nemhain, wybacz. Nie wiedziałam, że to tak walnie - ciekawe, jak wyglądała głowa wilka w ciele smoka. Pancerza. Jeden pies, jak to mówią. - Nie ostrzegłem jej przed tym, jakie duże może być uderzenie. To moja wina, przepraszam - odezwał się smok. Jej ręka zaświeciła, gdy Ddraig mówił.
- A no ja. Próba nowej mocy. Tak to jest, jak się zostaje Cesarzem Czerwonego Smoka, nah - wyszczerzyła się, "zakładając" pancerz na łeb. Spojrzała na smoka. Schowała skrzydła, nie widziała powodu by ich używać. Machnęła parę razy ogonem. - Jak już wspomniałam, jestem Cesarzem Czerwonego Smoka - mruknęła do towarzysza. - Mogę zmieniać się w smoka, i te pe, i te de. - A ręka świeci, bo się odzywam - odparł Ddraig. - Jestem Ddraig. Czerwony Smok.
-Krwawołuscy mają cesarza? W sumie żadnego krwawołuskiego jeszcze nie spotkałem, więc nie wiem. - mruknął Visage. Ja nic nie powiedziałam, tylko spojrzałam na stado ptaków obniżających lot. Dziwne, że nie bały się naszej trójki. Część obsiadła wzgórza, a reszta latała w pobliżu, kracząc.
- Cesarz, czyli osoba która przejęła moją duszę jest moim przedstawicielem. Od Wielkiej Wojny, w której brały udział demony, anioły i upadłe anioły, gdy konflikt mój z Białym Smokiem został nierozstrzygnięty krążę sobie i szukam kogoś, u kogo mogę "zamieszkać" w duszy. Ostatni mój partner okazał się totalnym idiotą i w ten sposób pojawiłem się tutaj - opowiedział Ddraig. Wadera zmieniła się w wilka, pozostawiając lewą łapę w pancerzu.
- Wszystko zależy od woli Cesarza. Jednakże, gdy nadużycie mocy może zniszyć mojego Partnera, wtedy staram się go ostrzec. Ale czy posłucha, to zależy wszystko od niego. Ja jestem tylko głosem w środku, twórcą mocy, którą posiada Karo.
-Teraz już chyba rozumiem. Zerknęłam na Visage'a, który poruszył skrzydłami, gdyż natrętne ptaszyska chciały na nim usiąść. Kłapnął zębami, zgarniając jednego do pyska i zjadając go. -Co za głupie ptaki. Powinny się trzymać z dala! -stwierdził. -Faktycznie, dziwnie się zachowują.-odpowiedziałam mu.- Mają tyle miejsca do siedzenia, a wybrały akurat te wzgórza.
-Róbcie, co chcecie. Ja lecę na polowanie, tamte kilka kozic to dla mnie za mało. - stwierdził Visage, rozwinął skrzydła i odleciał. -Hej, kiedy wrócisz?! - krzyknęłam, jednak smok mnie już nie usłyszał.
Odwróciłam głowę, gdy usłyszałam szum skrzydeł. Był to oczywiści Visage. Jego niebieskie oczy lekko lśniły w gasnącym świetle. Wylądował i złożył skrzydła. -Najadłem się. Robicie coś?
-Skoro tego pragniesz... W jaki sposób, na jakich zasadach? - odpowiedział Visage. Mruknęłam coś pod nosem, ale nie na tyle głośno, aby smok mnie usłyszał.
- Hmm.. masz jakąś moc? Bo gdyby coś było, to ja bym używała swego Boosted Gear'a, żeby być smokiem, by było uznane jako walka smoków i w sumie żadnej więcej mocy mi nie trzeba. Co sądzisz o tym, Ddraig? - Nie zapominaj, że gdzieś na świecie krąży jeszcze Cesarz Białego Smoka, jednak taki sparring może Ci się przydać, partnerze - odparł smok, gdy fragment jej łapy zaświecił się. - To jak? Tylko, żebym nie zapomniała, gramy nie do śmierci, czy coś, bo to tak średnio nam wyjdzie, gramy dopóki któreś z nas nie stwierdzi, że koniec, lub sędzia* powie, że koniec. *Potrzebny nam sędzia, czyli osoba z zewnątrz, która będzie sędziowała, żeby to jako sprawiedliwie było xD
Machnęła ogonem. Zmieniła się w smoka, rozwinęła skrzydła i przeciągnęła się. ____________________________________ No to zrobimy, że piszemy Ja Ty Nana Ja Ty Nana Chodzi, żeby kolejność była zachowana.. xD
-Mamy się bić na całego? Ze szponami, zębami i ogonami? - wyszczerzył się Visage - Dawno się z nikim nie biłem. -Tylko się nie uszkodź. - stwierdziłam i westchnęłam. Skoro ma z kimś walczyć, niech chociaż uważa. Visage nie odpowiedział. Rozłożył skrzydła i sprężył się do skoku w powietrze. Otworzył pysk i przez chwilę węszył w powietrzu, wysuwając lekko język. -Mocny wiatr. - powiedział, ni to radosnym, ni to ponurym tonem. -To dobrze? - zapytałam z niepokojem. -To dodatkowy czynnik, jaki muszę wziąć pod uwagę. Niektóre manewry są łatwiejsze, inne trudniejsze, jeśli wieje. Skoczył i zamachał skrzydłami, wznosząc się kilka metrów. Zaczął machać skrzydłami na ukos, dzięki czemu zawisnął w jednym miejscu.
- Z.. z pazurami? - ups, tego nie mówiła. No świetnie, świetnie będzie się bić z większym od siebie smokiem. Super. - A może jednak lepiej nie? Że z pazurami itd, bo w sumie mi to by było ciężko. ___________________________ Lepsza bitwa na moce.. xD Tak robili w animu ;3;
-Nie z pazurami? To jak?- Visage wylądował lekko zdziwiony, a ja westchnęłam z ulgą. _________________ Ale Visage nie ma mocy, którą się można bić. Raczej taką... no... pomagającą w walce, a nie samodzielną.
- Oczywiście - wyszczerzyła się pod pancerzem. - Jedziemy, Ddraig. Nim jednak wadera zaatakowała, jej moc parę razy wzrosła. Echo rozniosło się po okolicy, ciągle powtarzając "wzrost", wypowiedziane przez jej rękę. Zatoczyła ręką koło w powietrzu, tworząc czarną kulę zniszczenia. Wycelowała prosto w smoka.
Visage stał spokojnie, czekając aż kula poleci w jego kierunku. Gdy to zrobiła, wystrzelił szybko kilka mistycznych strzałów, które uderzyły w bok kuli, nie zatrzymując jej, a jedynie zmieniając lekko tor lotu. Wystrzelił ostatni z pięciu pocisków, jakie zdążył przygotować, w stronę Karo. Odchylił skrzydło, gdy zorientował się, że niewiele brakuje, by czarna kula go trafiła. Pociski same z siebie nie niosły niszczycielskiego ładunku, dopiero łącząc się zwiększały moc, więc ten nie był zbyt potężny. Na pewno nie mógł przebić się przez czerwony pancerz, a co dopiero zabić. Visage w ciągu lat treningu przekonał się, że zabójczy skutek ma dopiero dwanaście połączonych pocisków.
______________________________ Aha, okej. Nigdy nie walczyłam. A jak nie ominie, to co? Wybucha, ginie, a Nemhasia nie ma zwierzątka? Bo tak mniej więcej działają te twoje "kulki".
___________________________ Nienienienie, smoki są o tyle silne, że potrafią przeżyć takie dupnięcie.. i tak w sumie to jakotako groźne dla Twojego smoka nie było, bo to nowa moc i Karo jeszcze się uczy i nie wie o swojej sile, soo.. xD
_________________ Karo w Visage'a czymś rzuciła, Visage rzucił czymś w Karo. Ty masz określić skutek obu tych rzutów. Ładnie opisać pełnymi zdaniami - jak każe nasza polonistka. Masz być narratorem.
_____________________ To na logikę smok jest bardziej wytzrymalszy id wilka wiec sory Karo ciebie jebło bardziej... Lae to z ranami tez co? Dobrze zobaczmy cóż tego wyjdzie
*Narracja* Visage był bardziej wytrzymalszy od Karoiiiny. Wadera nawet umocniona zbroją, była tylko wilkiem . Obydwa pociski trafiły. Visage'a i Karo rzuciło do tyłu. Obydwoje wydali z siebie okrzyk bólu i cierpienia. Ból był nie do zniesienia. Lecz pierwszy podniósł się Visage. Zaraz po nim Karo. Obydwoje krwawili z klatki piersiowej.
Oberwanie pociskiem skierowanym od jej przeciwnika wytrąciło ją z równowagi. Zachwiała się lekko w powietrzu, lecz nie na tyle, by spaść i się potłuc. *Ddraig.. i co do cholery ja mam teraz zrobić?* - spytała się w myślach swego partnera. *Masz do wyboru: albo powtórzyć to co zrobiłaś przed chwilą, ewentualnie walnąć promieniem świetlnym, co chwilowo sprawi, iż Twój przeciwnik straci chwilowo orientację, lub walnąć z pięści. Nie zapominaj, iż bycie Cesarzem Czerwonego Smoka daje Ci ogromną siłę* - odparł spokojnie Czerwony Smok. No dobra.. A więc spróbujmy promień światła. Spokojnie wyciągnęła rękę i skupiając się, strzeliła promieniem świetlnym, celując w brzuch smoka. Nie było to specjalnie mocne uderzenie, próbowała tego ataku pierwszy raz i wolała nie ryzykować.
Visage z wielką uwagą spróbował odskoczyć przed promieniem - jako smok nekromancji był szczególnie narażony na magię światła. Przygotował salwę kolejnych trzech pocisków, ale jeszcze ich nie wystrzelił.
Prychnęłam i krzyknęłam: -Cześć! Idę gdzieś indziej! Zostawiam was, mając nadzieję, że się nawzajem nie zabijecie! Po chwili cicho dodałam: -Nie żebym mogła was przed tym powstrzymać... Wyszłam.
Visage został odrzucony do tyłu przez promień światła. Zawarczał wściekły i krzyknął: -Hej, nie ostrzegałaś że zamierzasz bić się światłem! Przysiadł na ziemi, sapnął wściekle i znów wzbił się w powietrze, wylatując z tego miejsca.