Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Lodowiec => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Marzec 03, 2013, 13:14:46
-
Aby dojść do tej polanki trzeba zboczyć trochę z gór i ruszyć przez taki szlak:
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/238717.jpeg)
Omijając mroźną część oceanu...
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/234147.jpeg)
A polanka wygląda tak:
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/227809.jpeg)
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/249441.jpeg)
Na tej polanie często pojawiają się zorze polarne.Czasami trzeba dojść do jej końca i wtedy sa na wodą itp.
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/185763.jpeg)(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/206990.jpeg)(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/211982.jpeg)(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/218450.jpeg)
-
Weszłam-Jak pięknie!- mówię - Ale zimno!! -Wyszłam
-
weszłam. usiadłam na śniegu i popatrzyłam w niebo
-
...
jestem już
-
wyszłam
________________
wiem
-
weszłam i położyłam się na śniegu. patrzyłam na piękną zorze polarną
-
podobno w zorzy pojawiają się duchy przodków- pomyślałam. jeżeli tak to może zobaczę rodziców. Ucieszyłam się na tę myśl
-
nie lubię siedzieć sama. powiedziałam i wyszłam
-
Wszedłem
-
weszłam i położyłam się na śniegu.
-
...
___________________________
teraz wszyscy wyjdą z dżungli
-
Położyłem się koło Śnieżki
-No to teraz jesteśmy sami...-uśmiechnąłem się i obsypałem Śnieżkiem białym puszkiem.
________________________________
Zobaczymy
-
tak.- powiedziałam i kichnełam, bo snieg wpadl mi do nosa
-
-Chora jesteś? - zapytałem zaskoczony.
-
nie. Śnieg mi wpadł do nosa- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-
-Hahahaha to nie rób mnie w konia hahaha - śmiałem się - to jak wszystko ok. to może idziemy poskakać po krach na jeziorze?
-
-Śnieżko?
-
wcale nie robiłam cię w konia- powiedziałam.
jak chcesz to moźemy iść
_______
wysyłam z telefonu i troche wolno sie włączają strony
-
Wszedłem. Położyłem się na śniegu. * Śnieżka i Demon może się oddalę*
-
Leaz słyszę cię-powiedziałam
-
-Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać..
-
jak ci idzie z Kryształową- zapytałam
-
-Ona nic do mnie nie czuje.. - usiadłem
-
*Kolejne problemy miłostkowe... Ehh* - przesłałam Śnieżce wiadomość telepatycznie
-
Weszłam. - Jeida nauczysz mnie rzucań nożem? - Spytałam
-
-Ale.. Jak można czuć coś do takiego... kto był najgorszym wilkiem. Nikt mnie nie pokocha. To jest wiadome. - powiedziałem stanowczo.
-Witaj Jeido. -Zauważyłem waderę.
-
Dam ci radę. Idź teraz do niej i zaproś w jakieś miejsce gdzie bedziecie sami. a potem powiedz co do niej czujesz. jak sie nie uda to poproś by dala ci szanse- powiedziałam i uśmiechnęłam się. popatrzyłam na Demona.
żyjesz?- Zapytałam
* jak ci sie podoba moja rada*- zapytałam telepatycznie Jeidę
-
-Ale.. ona wie o tym. Przecież dlatego ja akurat zostałem ożywiony.
-
-Kto idzie na plaże? - Odrywam się od tematu
-
-Pójdę ja. Nie będę przeszkadzał. Naszej nowej parce. - zaśmiałem się. Wyszedłem
-
-To chodź Leaz. -Wyszłam
-
śmiej sie śmiej - powiedziałam Leazowi X ja tez sie będe z Ciebie śmiać jak juź znajdiesz sobie wybrankę
-
Demon? Jeszteś tu? - Zapytałam
-
wstalam i napisałam na śniegu:
"gdybyś mnie szukał jestem na plaźy. Śnieżka"
-
Wyszedłem.
-
Wszedłem i położyłem się na polance.
-
Wyszedłem.
-
Wszedłem tuż na skraj polanki, przy oceanie wypatrując lamparta morskiego.
-
weszłam...
-
Wbiegłam.
____________________
Zaraz muszę kończyć.
-
...
________________________________
ja tez muszę lecieć. Demon nie zabijaj :P
-
-Tam jest!-oznajmiłem gdy coś wyskoczyło z wody i dalej zanurkowało.
_______________
Szkoda. ale ok.
to do zobaczenia
-
_________
Cb Śnieżko to zamorduję a nie zabiję :P (ale różnica hahah)
-
...
_________________________________
wielka :P nie znajdziesz mnie hehe..
-
___________
mam znajomości wśród gliniarzy :P
-
On obiecał, lecz ona nie.
- Przyjdź tu - powiedziała.
Lapmart wyskoczył z wody. Szybko go powaliła.
- Zabijcie go za nim ucieknie - powiedziała i wyszła.
-
wyszłam (potem tu wrócę :P )
-
Podszedłem do lamparta i zwinnie go zabiłem.
-
....
_______________________________________________
sam zabiłeś Lamparta?? łał a w dziale zwierzyna pisze że polujemy grupą 4 osobową :P
-
____________________
a tam... trzeba zmienić, bo moce dodchodzą itp.
-
...
_______________________________
w 100% popieram
spam :P
-
Wyszedłem
______________
nom ::)
-
weszłam. Położyłam sie na śniegu i patrzyłam na zorzę polarną
-
Wszedłem za Śnieżką. Położyłem się obok niej i spojrzałem w górę.
-
pięknie- powiedziałam
-
Wszedłem. Zobaczyłem innych. -Hej.-przywitałem się.
-
hej- powiedziałam do Nero zamyślona
-
-Nudzi mi się.-powiedziałem. -Nie zauważyliście czegoś innego w moim wyglądzie?-spytałem.
-
-Halo??? >:(
-
nie a coś się zmieniło?- zapytałam i zaśmiałam się- zauważyłam
-
-Cały.-pokazałem. -Wcześniej byłem biało-czarny, a teraz jakby wilk mroku.-pokazałem na siebie. Usiadłem na śniegu.
-
no przecież widzę widzę- powiedziałam i przytuliłam się do Demona
-
Przytuliłem Śnieżkę.
-Ale podnieta z tego powodu hahaha
-
wilk mroku... masz zamiar tam przejść?- zapytałam Nero
-
Spojrzałem podejrzliwie na Nero.
-
no cóż... ja tam nie mam zamiaru zmieniać miejsca zamieszkania- powiedziałam nie usłyszawszy odpowiedzi
-
-No coś ty.-powiedziałem.- Zmieniłem się koło Muru.-powiedziałem.
-
aha- powiedziałam i popatrzyłam na zorzę... mieniła się wieloma kolorami
-
Popatrzyłem na zorzę. Wybiegłem.
-
weszłam
-
______________________________
Jej to ileż ja tych przemian koloru przeżyłem? hahaha
(http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2012/177/8/d/i_love_real_by_charies2011-d54x8xz.gif)
Taak tera wyglądam tuląc się do Śnieżki hahaha
-
Przekręciłem głowę by się rozejrzeć.
-Siema Łobi.
-
hej Łobi- powiedziałam
_______________
haha :P
-
- słyszeliscie o stadzie mroków ?
-
wyszłam
-
-Tylko tyle, ze Kryształowa tam przeszła. - powiedziałem oschle.
-
tak słyszałam- powiedziałam
-
Wbiegłem zdyszany. -Muszę wam powiedzieć...-powiedziaęłm zdyszany.
-
-Co takiego?
-
-Byłem w przyszłości i...-nie zdążyłem dokończyć zdania.
-
i...- ponaglałam
-
-I... Będzie walka. Kilka wilków bardzo nam bliskich zginie.-powiedziaęłm w końcu. Usiadłem.
-
Przewróciłem oczyma.
-Aha
-
-Co?-spytałem Demona. Opóściłem łeb.
-
a jak się przeniosłeś w przyszłość?? - zapytałam
-
-W pokoju, w mojej jaskini. Dziś znalazłem ten pokój. Tam jest wszystko możliwe.-powiedziałem.
-
Weszłam. Usiadłam, nie zauważona.
-
-Hejo!-powiedziałem sam do siebie.
-
Nastawiłam uszy.
-
wyczułam zapach Krystal... popatrzyłam na nią
-
Spojrzałam na Śnieżkę. Położyłam się.
-
Usłyszałem szelesty. Nie zwracałem na to uwagi. Położyłęm się.
-
Spojrzałem na Krystal. W moich oczach pojawiła się wściekłość.
-
wywróciłam oczami *zaraz się zacznie*
-
Zamknęłam oczy.
-
-Co się stało Demon?-spytałem.
-
weszłam niezauważona i bezszelestnie wskoczyłam na drzewo
-
patrzyłam ra na Demona , raz na kryształową
-
(Łobi tu nie ma drzew xD )
-
__________________--
no właśnie hahahahahhaha XD
-
____________
aaaaa... zapomniałam xD
-
Usiadłem. Zamyśliłęm się.
-
*Eh.*
-
-Nic, po prostu niedobrze mi się robi gdy po naszych terenach chodzą wrogi! - prychnąłem.
-
- Ni9e jesteśmy wrogami , jesteśmy przeciwnikami . Duża różnica .
-
możecie przestać?- zapytałam
-
-A wy jak wchodzicie, na nasze, to jest dobrze ? - spytałam.
-
Przystałem do ataku. -Nie lubię mroków.-powiedziałem. -Demon ma racje co do was.-powiedziałem.
-
- Nero , jak ci przeszkadzamy , to idź gdzie indziej , masz jeszcze jakiś problem ? - warczę
-
Nie obchodziło mnie zachowanie Nera.
-A ja nie lubię ciebie. - uśmiechnęłam się chamsko.
-
siadam z arogancką miną
-
.
Demon ty jesteś Dave ?
-
Wstałem i wystrzeżyłem kły.
-No kiedy niby tam byliśmy?! Co?! Chyba zanim przeszłyście na ich stronę! - warkąłęm.
___________________
taaa
-
_____________________________
A ty Patrick? XD
-
- Nie przeszłyśmy , po prostu wróciłyśmy na swoje miejsce - warknęłam
-
-Dzisiaj na naszych terenach był Nero. - spojrzałam przelotnie na Demona.
To wejdź :D
-
- Macie jeszcze jakiś problem ?!
-
Dalej byłem w pozie ataku. Patrzyłem da wadery. Oczy zaczęły mi się świecić na niebiesko. -Będzie źle.-mruknąłem.
-
-No i.. A wy czego tu szukacie!?
-
__________________________-
Rozkosz?
-
- Masz racje ! - Krzyknełam i walnęłam piorunem pod łapami basiora .
-
__________________
0 czym wy rozmawiacie ? xD
-
-Pff... tsa bo się będzie bał piorunu haha - zaśmiałem się ironicznie.
_______________________
o
http://www.life.darmowefora.pl
-
-Ja niczego, jestem tu przelotem..
Tak. :D
-
-Co ty robisz?!-spytałem krzycząc Łobi.
-
ejj!!- krzyknęłam i wstałam- jesteście na naszych terenach
-
Silną wolą sprawiłem, iż pod Łobi lód się zaczął załamywać tworząc przepaść.
-
_____________
Demojn , piorun nie był w ciebie tylko w Nera -.-'
-
-Wiem. - powiedziałam do Śnieżki.
-
zorientowałam się w ostatniej chwili . Szybko odskoczyłam w inne miejsce . Strzeliłam kulą ognia w lód naokoło Demona a lód sie rozpuścił .
-
Pobiegłem do Łobi i ugryzłem ją w kark. Póściłem. Umieścięłm ją w klatce z pnącz.
-
-Wara mi z naszych terenów! -warknąłem a lód coraz bardziej pękał przy mrokach.
__________________________
ups sorka poprawiłem
-
z klatki walnęłam w basiora piorunem . Zaczęłam podpalać klatke .
-
Syknęłam. Zaatakowałam Nero. Wbiłam mu kły w kark.
-
Czarami zniszczyłem klatkę z Łobi.
-Idźcie stąd... to nie jest czas na bitwę!
-
popatrzyłam na Łobi z wrogim spojrzeniem. Zadałam jej ból wzrokiem
-
W końcu pnacza sie spaliły . Wyskoczyłam , jednym susem dopadłam Nera , przewróciła i pzrycisnełam do ziemi z całej siły . ,
-
Odskoczyłem w ostatniej chwili. Zamroziłem kły Krystal i nie umożliwiłem ich podpalenie.
-
przestańcie!
-
Odrzuciłem Krystal i Łobi od Nero.
-Nie pora na walkę... nawet z takimi dwulicowymi zdrajcami jak wy!
-
zw na 5 min . wieć mnie ni bić w tym czasie -.-
-
__________________
Było mówione że bez przesady z tymi mocami...
przeczytać sobie "regulamin walk"
-
Zrobiłem w około Watahy Pierwotnych kulę obronną z wody i nieumożliwiłem jej zdjęcie. -I co teraz?-spytałęm Krystal.
-
____________sory Demon ale zapomniałam
-
dlaczego chcecie walczyć??- zapytałam
-
-Ja już nie.-powiedziałem.
-
Nero dlaczego poszedłeś na ich tereny?- zapytałam
-
-Chciałem zobaczyć zamek.-powiedziałem.-I nie chcę o tym gadać. Zawsze ja winny.-dodałem.
-
-To już nie ważne, było minęło ale po co one tu przyszły?
-
Wyszedłem. (poza tym każdy dobry wilk może przechodzić przez tarczę ochronną)
-
-Nero, on zaczal walczyc. Ja nic nie robilam.. tylko sie polozylam
-
już wszystko dobrze?- zapytałam
-
ja nie chcialam sie bic.. zaczal Nero. - polozylam sie
-
Usiadłem dalej wściekły z obecności Mroków.
-
-Skoro aż tak, moja obecność przeszkadza, to pójdę. - wstałam
-
-Papapa
________________
A tak poza tym to fajny avek *.*
-
-Hej. - warknęłam i wyszlam
thx xd
-
popatrzyłam na Krystal
-
-To jeszcze Łobi pomyliła tereny - powiedziałem ironicznie.
-
usiadłam nieco smutna
-
-Co się tak smucisz? -zapytałem troskliwie Śnieżki.
-
wiesz lubiłam Krystal... ale ona się zmieniła
-
-ja też... idziemy stąd?
________
Łobi chyba dalej tu jest XD
-
gdzie?- zapytałam
______________
tia.. poszła pewnie spać... w końcu jest już niedziela!!
-
-Na plaże?
___________
Taa ale chodzi mi o to, że nie napisała "wyszłam" chyba o.O
-
yhym -powiedziała i wyszła
_______
no cóż... :P
-
Podniosłem się i zacząłem zmierzać w stronę plaży. Wszedłem.
-
Wyszłam
-
Wszedłem na skraj polany tuż obok wody.
-
weszłam. Podeszłam do Demona i popatrzyłam na wodę...
__________________________
glonojad?? :P
-
Weszłam. Spacerowałam po polance, nie zwracając na nic uwagi.
-
-Nie no... gdzie byśmy nie poszli to wrogi za nami! -spojrzałem wściekle w stronę gdzie spacerowała.
-Księgi nie mogę zabrać do wody a tutaj zstawić też nie...
-
Podniosłam ucho.
-Możesz przez żywioły.. - uśmiechnęłam się i dalej szłam.
-
-Wiem co - powiedziałem i myślałem nad zakleciem.
-
patrz jaka prościzna- powiedziałam i owinęłam księgę magiczną tarczą która oczywiście musiałam też mieć na sobie..- nie zamoczy się
-
-Iam vos ire et reverti ad vocationem mne- powiedziałem i księga zniknęła.
-
-Lepiej i tak jest jak jej nie ma...
-
tak też można było - powiedziałam
-
______________________
ja już powoli będę zmykać... jutro szkoła ja nie mam lekcji odrobionych... Matko e-mail miałam napisać na angielski !!
paa.
jeszcze we wtorek egzaminy...
paa znów... :P
-
_________________
a ja mam utro spr z fizi ale nie idę...
papapa
to dokończymy jutro
-
-Zaraz wracam - powiedziałem i wyszedłem.
-
Wyszłam
-
Wszedłem z wierszami w ręce.
Zacząłem je czytać po cichu.
'Teraz leżę, ciężko oddycham, umieram, i w głowie rozproszone myśli zbieram. I pytam już chyba tylko sam siebie, Bożę czy widzisz gdzie szukać mam Ciebię?
Niestety zapóźno, nie cofnie się czasu, dlaczego pozwoliłeś im wejść do lasu? Teraz swą duszę na twe ręce znoszę i o jedno jeszcze Cię prosze, niech moi bracia będą już zawsze wolni, a ludzie tylko do miłości zdolni...
Jesteś moim mężczyzną,
Moim samotnym wilkiem,
Patrząc swym ciemnym,
nieprzeniknionym okiem,
w bezkresną dal...
Tragiczna przeszłość minęła,
a przyszłość jawi się za mgłą,
Nawet twój przenikliwy wzrok, nie może odgadnąć co Cię czeka...
Widzisz mnie, swoją szarą wilczycę,
Przesuwam się pomiędzy ludźmi,
Jak pośrud drzew bezlistnych, zimowych,
Lecz nie dają schronienia przed pogonią.
Rzeczywistość dopada mnie bezlitosna,
Nie, nie zabija, ale rani duszę i serce,
Odbiera marzenia, moją wilczą wolność.
Siedzę skowycząc zamknięta w klatce,
Zamykam oczy i ogarnia mnie mrok,
Przenoszę się do lasu wspomnień,
Siadam na górze, samotnej skale.
Podnoszę swój czarny łeb do nieba,
Nieprzeniknionym, pełnym bólu,
Wzrokiem wpatruję się w księżyc,
I zaczynam głośno i boleśnie wyć...
Jest to pieśń samotnej wilczycy,
Pieśń pełna roździelającego bólu,
Przeciąknięta cierpieniem i tęsknotą...
Otwieram oczy... Widzę kraty... Blask oczu gaśnie.
Kły, ścigają cichą nocą,
Pazur, kieł, wązik, skowyt,
Zostali wysłani w łowy,
Biegną, pędzą, wilk za wilkiem, Nie odpoczną ni na chwilę, Tylko błądzą niepotrzebnie, Pracę robiąc swą chwalebnie, Wtem pojawia się wataha,
Smutni, nędzni, także w łachach, I kurczącą się potęgą,
Pragną zabić świata piękno,
Wilki jako przyjaciele,
Pomagają sobie wiele,
Zwłaszcza w chwilach walk nieznośnych,
Przychodzących z sercem wiosny,
Dziś to jeszcze puch w pazurach,
Nad lasami śnieżna chmura,
I tak prosząc o zwolnienie,
Zdrowych szczeniąt urodzenie,
Kilka próśb wysłanych bogom,
Długi, rudy, piękny ogon.....
Z daleka widać jasne ślepia, słabnące powoli,
Coś się porusza, białe kły, Nie widoczne odbicie w wodzie,
Krew, coś pada w wodę, ślepia zamykają się, Wilk umiera.
I znów kolejna inna noc,
Nie jesteś na to gotowy,
Nie uchronią Cię już łzy,
Nie zmienisz nic...
Księżyc będzie Ci świadkiem,
Nie czułym, zimnym jak lód,
Ześle Ci deszcz, zamiast łez,
Oświetli Ci drogę cierpienia...
Wiem, chcesz być inny,
Księżyc ogląda zza szyby,
Ze wnątrz jesteś złą bestią,
W środku kimś mi bliskim...
Pozwól dziś mi się zbliżyć,
Chcę znaleść w tej bestii,
Mojego, dobrego przyjaciela,
Daj mi się znów rozpiznać...
Błagam, nie zostawiaj mnie,
Dla Ciebie, zostanę nikim,
Nie znikniesz poraz kolejny,
Przypisując mi potok łez...
Czy nie może być znów tak,
Jak było zanim się zmieniłeś?
Nie zasługujesz, by cierpieć,
Nie zasługuję na samotność...
Ciekawe czy komuś się spodobają?-powiedziałem.
Położyłęm wiersze pod łapą i zasnąłem.
-
Obudziłem się. Zobaczyłem, że nie ma moich wierszy. Oczy ze złości zaświeciły mi się na niebiesko.
-Gdzie one są!!!-krzyknąłem.
-
*Musi być w piekle*pomyślałem.
Wybiełem zły.
-
Weszła. Położyła się na śniegu.
-
Weszłam i zmęczona padłam na śnieg.
-
-Co ty taka zmęczona Lajna?- zapytała wilczycy.
-
-Ja nic-powiedziałam ciężko dysząc.
-
Wszedłem zły.
Oczy nadal mi się świeciły. Zauważyłem wadery, lecz nic im nie powiedziałem.
-Gdzie są moje wiersze!!!-krzyknąłem, a oczy przybrałąy mocniej zaświeciły na niebiesko.
-
-Nie chcesz mówić to nie - położyła głowę na łapach i zamknęła oczy. Uwielbiała śnieżne klimaty.
-
Wstałam.
-Wiersze śnieg je przykrył-powiedziuałam i wzięłam wiersze-jakie piękne-powiedziałam chowając do torby
-
Stałem się wesoły. Lecz oczy dalej świeciły mi na niebiesko.
-Widziałyście moje wiersze?-spytałem.-A i hej.-dodałem.
________________________
Lajna schowaj moje wiersze gdzieś i ukrywaj je prze demną.
-
-Hej-padłam na ziemię
_____________
już to zrobiłam
hehe :P
-
-Widziałaś moje wiersze?-powtórzyłęm pytanie.
+___________________
pobiegnij gdzieś i schowaj je
-
-Nie-powiedziałam
______________________
Przeczytaj
Ja nie wstanę bo ledwo oddfycham i nie mam siły!
-
-Jakie znów wiersze?
-
-Napisałem wiersze. Zasnołem, a potem zniknęły.-powiedziałem.
-Brzmiały tak:
'Teraz leżę, ciężko oddycham, umieram, i w głowie rozproszone myśli zbieram. I pytam już chyba tylko sam siebie, Bożę czy widzisz gdzie szukać mam Ciebię?
Niestety zapóźno, nie cofnie się czasu, dlaczego pozwoliłeś im wejść do lasu? Teraz swą duszę na twe ręce znoszę i o jedno jeszcze Cię prosze, niech moi bracia będą już zawsze wolni, a ludzie tylko do miłości zdolni...
Jesteś moim mężczyzną,
Moim samotnym wilkiem,
Patrząc swym ciemnym,
nieprzeniknionym okiem,
w bezkresną dal...
Tragiczna przeszłość minęła,
a przyszłość jawi się za mgłą,
Nawet twój przenikliwy wzrok, nie może odgadnąć co Cię czeka...
Widzisz mnie, swoją szarą wilczycę,
Przesuwam się pomiędzy ludźmi,
Jak pośrud drzew bezlistnych, zimowych,
Lecz nie dają schronienia przed pogonią.
Rzeczywistość dopada mnie bezlitosna,
Nie, nie zabija, ale rani duszę i serce,
Odbiera marzenia, moją wilczą wolność.
Siedzę skowycząc zamknięta w klatce,
Zamykam oczy i ogarnia mnie mrok,
Przenoszę się do lasu wspomnień,
Siadam na górze, samotnej skale.
Podnoszę swój czarny łeb do nieba,
Nieprzeniknionym, pełnym bólu,
Wzrokiem wpatruję się w księżyc,
I zaczynam głośno i boleśnie wyć...
Jest to pieśń samotnej wilczycy,
Pieśń pełna roździelającego bólu,
Przeciąknięta cierpieniem i tęsknotą...
Otwieram oczy... Widzę kraty... Blask oczu gaśnie.
Kły, ścigają cichą nocą,
Pazur, kieł, wązik, skowyt,
Zostali wysłani w łowy,
Biegną, pędzą, wilk za wilkiem, Nie odpoczną ni na chwilę, Tylko błądzą niepotrzebnie, Pracę robiąc swą chwalebnie, Wtem pojawia się wataha,
Smutni, nędzni, także w łachach, I kurczącą się potęgą,
Pragną zabić świata piękno,
Wilki jako przyjaciele,
Pomagają sobie wiele,
Zwłaszcza w chwilach walk nieznośnych,
Przychodzących z sercem wiosny,
Dziś to jeszcze puch w pazurach,
Nad lasami śnieżna chmura,
I tak prosząc o zwolnienie,
Zdrowych szczeniąt urodzenie,
Kilka próśb wysłanych bogom,
Długi, rudy, piękny ogon.....
Z daleka widać jasne ślepia, słabnące powoli,
Coś się porusza, białe kły, Nie widoczne odbicie w wodzie,
Krew, coś pada w wodę, ślepia zamykają się, Wilk umiera.
I znów kolejna inna noc,
Nie jesteś na to gotowy,
Nie uchronią Cię już łzy,
Nie zmienisz nic...
Księżyc będzie Ci świadkiem,
Nie czułym, zimnym jak lód,
Ześle Ci deszcz, zamiast łez,
Oświetli Ci drogę cierpienia...
Wiem, chcesz być inny,
Księżyc ogląda zza szyby,
Ze wnątrz jesteś złą bestią,
W środku kimś mi bliskim...
Pozwól dziś mi się zbliżyć,
Chcę znaleść w tej bestii,
Mojego, dobrego przyjaciela,
Daj mi się znów rozpiznać...
Błagam, nie zostawiaj mnie,
Dla Ciebie, zostanę nikim,
Nie znikniesz poraz kolejny,
Przypisując mi potok łez...
Czy nie może być znów tak,
Jak było zanim się zmieniłeś?
Nie zasługujesz, by cierpieć,
Nie zasługuję na samotność...
-skończyłem.
Położyłem się.
-
-ten wiersz jest komuś 'publikowany' czy to nagły przypływ weny?
-
-Wena.-powiedziałem i wybiegłem szukać dalej moich wierszy.
-
-A! Ładny-powiedziałam
-
_________________
ejj dużo mnie ominęło... Gdyby co to ja tu cały czas byłam ;)
-
Wszedłem i podszedłem do Śnieżki.
-Nom już jestem... płynę po tego glona - powiedziałem i wskoczyłem do wody.
-
hej... ejj ale poczekaj na mnie- krzyknęłam i skoczyłam za Demonem
-
Poczekałem na Śnieżkę chwilę po czym dalej płynąłem w lodowatej wodzie, do samego dna... które było baaarddzzoo głęboko.
-
płynęłam i płynęłam i płynęłam..
_________________________
nie przesadzaj za bardzo z tą głębokością :P
-
_________________
na howrse dzisiaj RO do wygrania XD
-
Weszłam i z przekrzywioną głową patrzyłam się na bawiących się w wodzie Demona i Śnieżkę. Z brzegu wyglądali na malutkie punkciki.
[patrzyłam się z ukrycia, nie widać mnie ;)]
-------
Hahahha, ja wygrałam, ale zostawiam sobie do jakiejś promocji w stylu : "wygraj boskiego konia otwierając RO" ;P
-
daleko jeszcze??- zapytałam
_______________________
yeyy zaraz tam wejdę :)) szykuj się na wielkie zamulenie z mojej strony :P
tak wgl... zaczynam zamieniać się w osła ze Shreka z tym daleko jeszcze :P
Jeida my jesteśmy głęboko pod wodą :P
-
...
-------
No wiem, chodziło mi o to, że z brzegu wyglądacie jak malutkie rybki ;) a was jako tako widzę, bo mam dobry wzrok :)
-
_____________________________
trzeba było tak wprost :P
-
..
-___________________-
a ja mam urodziny dziś 22
-
________________
A ja mój RO wymieniam na 2x zj.
Lajna: sto lat, sto lat. Niech żyje, żyje Nam. Jeszcze raz, jeszcze raz... niech żyje, żyje nam. Niech żyje nam!!!
Niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie, nigdy nie zagaśnie a kto z nami nie wypije niech go piorun trzaśnie. 100 lat xd
-
....
_______
nom, sto latek :))
-
_________________________
Dem... ja nie piję.. jeszcze... tooo gdzie ten piorun?? (rozgląda się po bezchmurnym niebie)
-
__________________________
ojj tak sie tylko śpiewa XD
-
..
______________________
zrobię imprę za chwilę
kto przyjdzie?
-
daleko jeszcze?? daleko jeszcze??- zapytałam- no to daleko czy nie??... zmieniam taktykę... blisko już?? blisko już??
________________
no wiem ;P
jaa tylko weźmiemy te glony
-
-Tu są - powiedziałem radośnie i podpłynąłem do nich. Chciałem jednego urwać lecz coś mnie pociągnęło za łapę i wciągło w głąb ciemnych glonów.
-
Demon?- zapytałam gdy straciłam go z pola widzenia
________________
yeyy glonojad!!! :P
-
Weszłam.
-Hej-zawołałam do Jeidy
-
ejj no weź mnie nie strasz!- powiedziałam- gdzie jesteś??- zaczęłam się rozglądać wokół gdy zobaczyłam jakiś ogon
-
- Hej - mruknęłam do Lajny i wskoczyłam do wody. Szybko dogoniłam Śnieżkę i Demona
-
Nie zdzyłem nic powiedzieć... coś ciągło mnie bardzo szybko nawet nwm gdzie?
-
rozejrzałam się... zauważyłam ruch
____________________________
Demon wszystko ułatwiasz :P
-
Płynęłam szybko za Demonem i "tym czymś", co go ciągnęło
-
popłynęłam za Jeidą...
-
-Ejjj....-nie dokończyłam
__________________
to nie pzyjdziecie?
-
zAuważyłem kątem oka uzollru, przeraził mnie jego widok i to, że to nie będzie łatwe wybronić się i go zgładzić.
________________
Uzollru
http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20111008093109/sfery/images/thumb/a/a9/Uzollru.jpg/180px-Uzollru.jpg
-
...
_________
ja muszę spadać :( papa
-
Wskoczyłam do wody i się zaczęłam kompać
-
______________________
:'( wracaj szybko! :/ :)
-
Wyszłam
-
co to jest?- zapytałam gdy zobaczyłam Demona którego ciągnął demon... (brzmi tak jak Śnieżka dostała śnieżką )
____________________
Lajna zmieniła połowy... :P
ja przyjdę ^^
pa Jeida :)
-
Weszłam ze szczeniakami. Trochę już podrosły. Usłyszałam coś.
- Oho.. Jakaś akcja. - mruknęłam - A teraz cicho idziemy.
Skradliśmy się i ukryliśmy się za głazem. Teraz dobrze było widać akcję.
- Do jasnej anielki.. - szepnęłam.
Wahałam się: wskoczyć czy nie...
-
(Demon będziesz sterował tamtym Uzo... cos tam ??)
podpłynęłam do potwora i rzuciłam w niego kulą ognia (możliwe czy nie?? jak dla mnie tak)
-
Jednak były to sekundy.
- Zostańcie tutaj. - powiedziałam do szczeniaków
- Ale my chcemy z tobą! - krzyknęły
- Nie! Broń was Boże! - warknęłam i wskoczyłam do wody. Czarami oświetliłam sobie drogę. Nagle zobaczyłam Demona i Śnieżkę..
-
..
_____________________--
Przyjdź do mnie Lina na urodziny!
PLISSSSSSSSSSSSS!!!!!!!!
-
*Śnieżko, go Uzollra nie łatwo się pozbyć, jedyne co go może odciągnąć to święza krew jakieś czystej zwierzyny tzn. takiej która jeszcze nikogo nie zabiła...* - przesłałem myśl Śnieżce. *Ale to i tak nie zawsze działa* dodałem.
-
Wypłynęłam na brzeg. Otrzepałam się. Pobiegłam kawałek i przyciągnęłam świeżo upolowanego zająca.
Przebiłam go zębami, żeby krew się lała.
- Co ja robię.. - mruknęłam - To nie pomoże...
_____________
Przyjdę.
-
*zobaczymy* pomyślałam... umm to może boleć... rozcięłam sobie łapę... (trochę)
-
...
__________________
ale ty zabijałaś zwierzątka
-
_____________________________
jestem jak Bella ze zmierzchu która chcąc ratować Edwarda przed Victorią rani się w rękę... yuhuu!!
to siem nie liczy! :P chyba..
-
_____________________
ale podnieta XD
-
_____________________
nom xD
-
- To nic nie pomoże... - mruknęłam. Zabrałam szczeniaki i wyszłam.
-
....
______________________
licy
-
____________________
nie!!! nie liczy !!!
-
....
_______________-
licy
-
______________________
nie licy się !! bo zwierzątka to zwierzątka a oprócz tego niczego nie zabiłam... tylko zamknęłam złe wilki pod ziemią ... :P
-
...
_____________-
No dobra
a jak cie zje to nie moja wina
-.-'
-
________________________
nie zje bo jam supermen!! mam super moce !!!
-
..
-_____________________
haha
A urodzinki bez was bedą
:'(
-
Groźna bestia mnie wypuściła i zaczęła czekać szukać, tropić. Ruszył w stronę Blanki. Popłynąłem co sił jej na pomoc.
-
nie sądziłam że podziała- powiedziałam i zamknęłam sie w tarczy
-
Uzyłem silnej woli i woda robiła opur besti a ten z trudem się poruszał.
-
..
_________________________
TO pzyjdziecie
???
Na urodzinki?
-
yeyy... zerwałam kilka glonów- idziemy stąd- powiedziałam
________________________
juz za chwilkę ^^
-
..
__________________
fajnie :)
-
wzięłam Demona w tarczę i za pomocą skrzydeł wypłynęłam na powierzchnię
-
Poprzez czary przeteleportowałem się na brzeg.
-
jestem na brzegu...
mam glony- powiedziałam- to teraz do Lajny
-
-Ja nie wiem czy idę, coś mam jeszcze do załatwienia. Mogę glony?
-
proszę- powiedziałam podając glony...- ja idę... ale najpierw po prezent... więc do zobaczenia tam... może.. (wyleciałam)
-
..
-________________
puca puca
Ja się złosce
ale mi odbija
jestem świrem!
-
Wziąłem glony i wyleciałem do swej jaskini.
-
weszłam
-
Usiadłam zamyślona.
-
Rozejrzałam się po polanie skutej lodem. Westchnęłam ciężko. Zrobiło sie coś za zimno jak dla mnie. Wyszłam .
-
Weszła i położyła się na śniegu. Było tu zimno, ale jej to nie przeszkadzało. Patrzyła na zachodzące słońce.
-
I zapadła noc. Patrzyła w niebo. Nawet nie wiedziała kiedy pojawiła się zorza i gwiazdy, mnóstwo gwiazd. Lecz jej uwagę przykuł księżyc, jak zawsze. Jej sierść mieniła się w blasku księżyca.
-
Wyszła.
-
Wszedł. Zaczął chodzić po polance.
-
*Jakie nudy* pomyślał. Śnieg uginał się pod jego stopami. Wzdrygnął się gdy zobaczył węża. Na szczęście ominął go szerokim łukiem.
-
Zacząłem się rozglądać po polance w szukaniu czegoś ciekawego.
-
Znalazłem lisa polarnego. Uśmiechnąłem się.
-
Podszedłem do lisa i w tej samej chwili pojawił się płomyk.
-
Spojrzałem się na płomyka, w tej samej chwili lis pobiegł. Ja za nim nie pobiegłem, bo mi się nie chciało. Westchnąłem patrząc się w ślad lisa. Spojrzałem się ponownie na płomyka. Zaczął coś jękotać.
-No cześć.-powiedziałem.
-
Płomyk zoś tam "powiedział".
-To choćmy.-powiedziałem i wyszedłem.
Płomyk poleciał za mną.
-
Wleciała.Wylądowała na lodzie.
-
Rozejrzała się.Nikogo nie było.Wyleciała.
-
Wbiegła, szybko jak zwykle. Rozejrzała się i zaczęła iść po śniegu. Ten trzeszczał pod naciskiem jej łap, ale że ciężka nie była, to głośne to nie było. Stanęła na dwóch łapach i zaczęła węszyć. Była trochę zdenerwowana, sama nie wie czym. Skoczyła do góry, zrobiła salto, złapała się przednimi łapami gałęzi i mocno 'rzuciła' się na dół, waląc tylnymi łapami w drzewo, na którym pojawiły się pęknięcia.
-
Wleciała przekraczając barierę dźwięku. Wylądowała nieopodal małej waderki.
-
Wylądowała delikatnie obok drzewa, unosząc prawą łapę poziomo, jak to zwykle przy lądowaniu robiła. Spojrzała na drzewo i uśmiechnęła się. Wyczuła Sierrę, jednak się nie odezwała.
-
-Brawo...-zaklaskała w łapy-Chociasz Ty nie jesteś łamagą...Dzięki Bogu-powiedziała podchodząc do niej powoli.
-
- A co? - spytała dociekliwie.
-
-Ahh... Kiedyś Ci powiem...-przywołała jednego węża i bawiła się nim.
-
Spojrzała na węża.
- Ah, to nie będę jaśnie pani przeszkadzać.. - prychnęła i oddaliła się, idąc na dwóch łapach. Po chwili podeszła do wysokiego drzewa, zaczęła biec po nim pionowo, jednak nie spadała. W końcu zatrzymała się na czubku drzewa.
-
-Nie chodzi oto że mam taki kaprys tylko że nie mam ochity na marnowanie słów-warknęła-I nie popisuj się, bo nie masz przed kim-burknęła i strzeliła piorunem w drzewo,po którym wspinała się waderka.
-
Drzewo zaczęło lecieć. Rozejrzała się niespokojnie. Tego nie umiała. Nie wiedziała, co zrobić. Rozejrzała się, drzewa były za daleko, żeby doskoczyć. Pokręciła głową. Drzewo było coraz bliżej ziemi. Po chwili rozległo się wielkie buuuuuuuuum.
-
Wbiegłam. Rozejrzałam się nerwowo. *Jest Sierra... River czuję Cię!* pomyślałam. Ona była pod drzewem? Tak to musiała być ona. Przeleciałam obok Sierry podniosłam drzewo i wyciagnęłam Kamikadze. Położyłam ostrożnie. Dotknęłam ją nosem.
-
Otrzepała się. Ziewnęła i spojrzała na siebie. Nic ją nie bolało, nawet żadnego zadrapania nie miała.
-
-Co ty żeś tam robiła?
-
Wskazała łapą na Sierrę.
-
Wszedł, a na jego futrze osiadły pierwsze płatki śniegu, które zrzucił z siebie, otrząsając się. W oddali zobaczył jakieś postacie, więc podszedł do nich raźnym krokiem. Była tam ciocia Lajna, Sierra, oraz waderka w mniej więcej jego wieku, której jednak nie kojarzył.
-
Weszła.
- Hej wszystkim!
-
Spojrzał na przybyłą waderę. Kiwną jej lekko głową, nie wiedząc czego się spodziewać.
-
Położyła się na śniegu.
- Och, wyluzuj! Nie mam zamiaru cię zabić - usmiechnęła się
-
Usiadł ostrożnie, przyglądając się dalej waderze.
-Nowa? -zapytał podejrzliwym głosem, po chwili, pochylając lekko łeb.
-
Spojrzała na małego basiora:
- A widziałeś mnie tu wcześniej?
-
-Witay.-przywitałam się
-Cześć Savi-powiedziałam i się zaśmiałam.-Od kiedy teki strachliwy?-spytałam
Westchnęłam.
-
- Hej - odparłam.
- Nie przejmuj się jego reakcją - dodałam wstając - Po prostu jestem nieprzewidywalna, więc boi się, że coś mu zrobię przez przypadek
-
-W...Wcale nie! -zaprzeczył butnie strosząc sierść i także się podnosząc na ugiętych nogach- Nie boję się nikogo -warknął nisko.
-
Przechyliła wymownie głowę.
- Zapomniałeś, że czytam w myślach. Ale pocieszę cię - to wkrótce przejdzie. Ten twój strach
-
Warknął głośniej.
-Nie boję się. Po prostu staram się być ostrożnym -wyjaśnił zjadliwie,a jego oczy błysnęły na czerwono- Zresztą... -dodał ze śmiechem- Nie mam się czego bać... -przyznał, siadając już rozluźniony i całkiem pewien siebie.
W umyśle stworzył barierę, aby wadera nie mogła czytać mu w myślach. Jego oczy nie traciły dziwnego koloru, więc odwrócił głowę, udając, że coś go zainteresowało.
-
- Ostrożny mamisynek? - zaśmiała się.
-
-Jestem Lajna, a ty?-spytałam.
-Ale raczej to on maminsynkiem nie jest-powiedziałam
-
- To dobrze. Coś z niego wyrośnie - odparła.
- Hanji. Ale byłam też Zoe, Kristą i Lucy. A ostatnio zastanawiam się nad zmianą tożsamości na Sally. Wiele wcieleń - wiele imion
-
Prychnął krótkim śmiechem, patrząc na Hanji, z satysfakcją związaną z jej pomyłką.
-Bardziej pasowało by do ciebie "baka" -stwierdził krótko i podszedł do Laj, patrząc na waderki niedaleko.
Siadł z nastawionymi uszami.
-
-Saviour.. Jak ty się wyrażasz do starszych?-powiedziałam
-
-Ja? Powiedziałem coś nie tak? Wyrażam tylko swoją opinię -mruknął, kładąc uszy- Czy wyrażanie siebie, to przestępstwo...? -jęknął.
-
- Baka? Aaaa... Bardzo Atrakcyjna Komunikatywna Ambitna? - zaśmiała się.
- Dobrze, szczeniak, który nie pyskuje to nie szczeniak
-
Westchnęłam.
-Dobra tam...-machnęłam na to łapą. Położyłam się.
-
Spoglądała na nich. Przekrzywiła łebek i zmarszczyła nosek.
-
Zobaczył, że waderka obok poruszyła się. Machnął ogonem prowokująco i siadł. Spojrzał na Hanji, niby od niechcenia.
-
-River chodź tu a nie tam sama-zachęciłam ją
-
- Nie trzeba mamo. Potrafię sobie poradzić.. - ziewnęła. - Idę na spacerek, OK?
Nie czekając na odpowiedź, ruszyła przed siebie. Omijała drzewa, szła powoli. Nie chciało jej się biec.
-
Westchnęłam.
-Dobra...Tylko uważaj-powiedziałam
-
- Co młody? Idź za nią, jak ci się podoba - wzruszyła ramionami.
- Lajna?
-
Prychnął, na "żart" Hanji.
-"Mamo"?? -spojrzał na Laj zdziwiony.
Nie czekając, ruszył za waderką.
-Jesteś dzieckiem cioci Laj? -zapytał dotrzymując jej kroku.
-
Spojrzała na młodego basiora, zmierzyła go wzrokiem od łap do czubka jego uszu.
- Tak.. - przytaknęła po chwili.
-
-Co ja?-spytałam
-
-Nie wiedziałem, że ma dzieci -przyznał- Oprócz Sierry, oczywiście -dodał.
-Jestem Savi -teraz on przyglądał się waderze.
-
- Kamikadze... yyy.. znaczy River..
-
-Ah... To wlicz jeszcze Li-zaśmiałam
-Ale on nie jest biologicznym tylko przybranym -powiedziałam
-
Spojrzał za siebie, w stronę Lajny. Kiwnął głową i odwrócił się znów do River.
-Skoro jesteś siostrą Sierry... -zastanowił się głośno- To pokazywała Ci już co fajnego znajduje się na bagnie? -resztę dokończył w jej myśli, także chroniąc jej umysł od ciekawskich oczu Hanji.
Pewnie gdyby dowiedziała się o co chodzi od razu powiedziała by o tym Lajnie i nie mogli by się porządnie zabawić. Ostatni strasz nie się nudził, bo żaden ze szczeniąt nie dotrzymywał mu towarzystwa.
-
*Słyszę. Nie zdradzę*
-
- Nie, nie pokazywała mi..
Savi, Kami nie da się wywieźć w pole xD. Ale dobra, pójdzie C:
-
-Ah... Sierra pokazała Ci swój składzik trawki?-spytałam zaciekawiona.
-Ja już od dawna o tym wiem.. Nie musisz się martwić-zaśmiałam się.
-Ale macie tam nie iść-zakazałam. Zmrużyłam oczy.
-
Spojrzał zdziwiony za siebie, znów patrząc na Lajnę i co chwilę rzucając okiem na Hanji.
-Ehh.. -mruknął zirytowany- Oczywiście, ze mi pokazała -odpowiedział, jak najgrzeczniej umiał- Ale dostało mi się w tedy. Zresztą, zakończmy ten temat, nie o to mi chodziło -dodał próbując odciągnąć ich uwagę od swojej osoby.
Stanął i zrobił swoje cząsteczki niewidzialnymi. Odszedł o waderki i wskoczył na jakiś zamarznięty, powalony pień.
________________________
Laj, psujesz mi plany D:
Kami, tera to już nie ;-;
-
Usiadłam i przyglądałam się im. Po chwili się cofnęłam i zlałam się z tłem stając się czarna.
-
Ziewnęła. Spojrzała jeszcze raz na Savi'ego. Przekrzywiła łebek i nadal zaczęła iść.
-
________________
Psyyt, nie widać mnie! D:
-
- Dlaczego wciąż się na mnie patrzysz? - spytałam Savi'ego. - tak lepiej? - spytałam z nutką sarkazmu w głosie, zmieniając sierść z czarnej na śnieżnobiałą
-
______________
Powtórzę- mnie nie widać XD
Zresztą spojrzał na Ciebie, bo usłyszał tą myśl.
-
Zmieniłam z powrotem kolor sierści.
- Wolę stać na dwóch łapach - mruknęłam, przeciągając się
___
Ale rozmawiać możesz, c'nie? xD
-
Przekręciłam łeb. Wyleciałam.
-
Weszłam powoli. Nie rozglądałam się wkoło, szłam jedynie prosto przed siebie ze spuszczonym łbem. Nikogo nie dostrzegałam, byłam tak zajęta tym "obserwowaniem" podłoża. Nawet nie wiedziałam gdzie dotarłam, miałam tylko jeden cel, który chciałam nieświadomie już dawno z siebie wydusić czy spełnić.
________________________
Dobra, nudze się. xD
-
Spojrzał w stronę Misty i nie panując nad emocjami, znów stał się widoczny. Spuścił łeb, widząc ją w takim stanie i poczuł, jak przepełnia go smutek. Usiadł na pniu, zjechał po nim, upadając na pupę, gdyż drzewo było oblodzone.
-
Szłam twardo przed siebie, wtem poczułam coś jakby mokrego? Co to, kałuża? Tutaj?
-No kur-de… - Jęknęłam jedynie oburzona i dopiero ździebko się rozejrzałam. Przekrzywiłam głowę, byłam przekonana, że idąc tak przed siebie trafię na łąkę.
-
Przestraszył się, że wadera może go ujrzeć, a to może popsuć jej jeszcze bardziej humor lub rozzłościć. Spróbował znów stać się niewidzialnym, jednak przez emocje w nim buzujące udało mu się tylko zakryć połowę ciała, tak, że jego głowa lewitowała w powietrzu.
-
Westchnęłam i rozejrzałam się już nieco bardziej dogłębnie. Dostrzegłam pare sylwetek nieco oddalonych ode mnie i głowę?
-Savi? - Spytałam całkowicie zdziwiona, gdy dostrzegłam, że ta głowa należy do niego. - A tobie co się stało, znowu? - Burknęłam i podeszłam do niego.
-
-J-ja... -zaczął cofać się przestraszony.
Za nim leżała kłoda, więc potknął się o nią i z głuchym "bach" upadł na ziemię. Jęknął żałośnie i podniósł się.
-Z... Zaraz to naprawię... -powiedziała cicho, unikając jej wzroku.
-
-Spokojnie. Nic Ci nie jest? - Spytałam w miarę normalnym tonem.
-
-N-nie... -dodał, patrząc na nią nieśmiało.
Przymknął powieki, aby się skupić i wrócić do normalnej postaci. Przez chwile jego obraz migotał, tak że raz widać było górę a raz dół.
-Już dobrze? -zapytał, nie będąc świadom tego, że teraz nie widać mu głowy, a tylko nogi i kawałek brzucha.
-
-Nie... Teraz jest odwrotnie.
-
Jęknął. Znów jego obraz zamigotał, ale pozostał w poprzednim stanie.
Spojrzał z nadzieją na Miss. Coraz bardziej się denerwował i czuł wycieczenie i napięcie.
-
Pokiwałam jedynie głową na znak zaprzeczenia.
- Chyba pan wszechmogący Ci tego nie pokazał. - Mruknęłam.
________________
Jestę wrednę, ale to przez Cb... ._.
-
Przyglądała się scence z nieskrywanym rozbawieniem
-
Rozejrzała się. Jej mamy tutaj nie było. Zdziwiła się.
-
Już chciał buchnąć płaczem, ale czując na sobie czyiś wzrok, postanowił zachować zimną krew.
-Uda mi się. Sam się nauczę -mruknął oschle- Przecież nikt mi tego nie pokarze. Ojciec, pożal się Boże, szatan, a matka... -tu się zatrzymał, gryząc się w język.
-Na prawdę sam muszę się wychowywać?? -jęknął z wyrzutem i złością.
Wolałby być dorosły. Nikt nie uważałby w tedy, ze jest mały bezbronny. O nie.
W miarę jak rosła jego złość, on był coraz większy i większy.
-Nie chcecie mnie niczego nauczyć to, nie -warknął, jako dorosły basior- Sam sobie dam radę.
Wyszedł.
_________________
Nie ma sprawy xD
-
Spojrzałam za Sav’em, nawet zbytnio się tym nie zdziwiłam, co gorsza, nawet za bardzo się tym nie przejęłam. W głowie miałam już całkowity mętlik. Co miałam teraz niby zrobić? Polecieć za nim z przeprosinami, chociaż wiem, iż tak łatwo mi nie zapomni tego co przed chwilą powiedziałam? Trzeba było siedzieć cicho, jednak za późno się opamiętałam. Bez słowa wyszłam.
___________
Ło kurde, musiałeś?
No, to idę się pociąć, tylko nie wiem jeszcze jak. v_v
-
Łoo kurde, tak xD
Nie! D:
-
_____________
Ale, że nie ja, tylko Miss...xD
-
Wiem xD
-
Ziewnęła i wyleciała.
-
Rozejrzała się. Pustki. Nie wiedziała gdzie kto jest. Wyszła.
-
Pokręciła wymownie głową i wyszła
-
Wleciałam wraz z Marvelem w pysku. Postawiałam szczeniaka na śniegu i sama stanęłam obok.
-
-A Razer?-zawołał spanikowany-jak mu się coś stanie,nie wziął wisiorka,Ciociu!-spojrzał na nią smutno-Razer do nas wróci,prawda? zaraz przyjdzie,prawda?-pytał,wtulając się w waderę.
-
-Przyjdzie-powiedziałam spokojnie lecz w duchu dodałam *Mam taką nadzieję, że wróci żywy*
-
Szczenie otarło się o nią łepkiem-to na niego poczekamy!-zawołał wesoło-a ty widziałaś kiedyś panią zimę? ponoć jest bardzo piękna,a Rachol jest jej sługą XD(Razer mu bajek naopowiadał,gdy ten jeszcze żył..znaczy..gdy marvel jeszcze żył xD)
-
-Naprawdę?-spytałam zdziwiona-To może jej poszukamy?-spytałam z uśmiechem.
-
-tak tak!-zawołał wesoło,podskakując w miejscu-a jak ją znajdziemy,to pokażemy ją dla Razera!-zawołał,po czym umilkł-dlaczego go jeszcze nie ma?-zapytał kuląc uszka.
-
-Tak pokażemy-zaśmiałam się. -Kto pierwszy ją znajdzie wygrywa. Ok?
-
-dobra!-zawołał nakręcony,zapominając o swoim pytaniu-ale wiesz jak wygląda,ciociu?
-
-Hmmm pewnie cała biała, włosy przypruszone puchem. Oczy niebieskie.[...]-powiedziałam podając opis. Uśmiechnęłam się.
-
-oouu..-pokiwał łepkiem-ładna jest..-stwierdził-a nie bedzie zła jak ją złapiemy?Xd
-
-My jej nie złapiemy Marvelku. Grzecznie poprosimy by z nami porozmawiała. Nie wolno więzić pani Zimy.-powiedziałam spokojnie
-
-a myślisz że będzie chciała z nami rozmawiać?-pytał,machając ogonem-pewnie jest bardzo mądra..myślisz że nas polubi? xd a ma różdżkę? a nosi koronę?
-
-Jak ładnie ją poprosisz.-powiedziałam-Nie pytaj bo zepsujesz niespodziankę. Dowiesz się kiedy ją zobaczysz-powiedziałam ze śmiechem.
-
_________
Oh Lajna..jak możesz okłamywać dziecko..xD
-
___________________________
Madżik zdziała wszystko xD
Poza tym TO TY WMÓWIŁEŚ MU ŻE TAKI KTOŚ JEST T_T
-
____________
Pff..Twój problemxD
-
-ouuu...masz racje!^ ^ a jak zamieni nas w sople lodu?-zapytał kuląc uszy-myślisz że to boli byc lodem?;w;
-
Radosna atmosfera miała wkrótce przerodzić się w prawdziwy koszmar.Wilki nie były świadome co ich czeka.Za Marvelem znajdowało się zamarznięte od lat drzewo.Lajna stała naprzeciw szczeniaka i drzewa.Wtem na drzewie Lajna zauważyła powieszone ciało.Ciało wilka,którego znała.Czarny wilk,pozbawiony oczu z rozwartym szeroko pyskiem jakby zastygnął w niewyobrażalnych cierpieniach.Rozwarta paszcza miała rozcięte obie strony pyska aż do uszu,przez co szczęka trzymała się jedynie na niewielkim fragmencie skóry i naderwanych mięśniach.Ciało było wychudzone,a sierść zaniedbaną.Przednie łapy miało związane sznurem.Lajna widziała tego wilka zaledwie trzy sekundy,lecz jej umysł widział go znacznie dłużej.. to wystarczyło,aby rozpoznała kto wisiał na tym drzewie.Arser...Jej miłość,która zaginęła wiele miesięcy temu.
-
Zamarłam jakby na chwilę. To co zobaczyłam przesiąkło mnie aż do szpiku kości. Łapy się pode mną ugięły, a ja padłam nadal nie wierząc. Byłam tak blisko...Mogłam go uratować. Moja wina! Przed oczami zamgliło mi się i po chwili poczułam gorzkie łzy, lecz nie były to zwykłe łzy. Były one czarno-czerwone
i tworzyły szramy na moim pysku. Wypalały "koryta", po których spływały. Wypalały kropelki w lodzie
i śniegu barwiąc go na czerwono. Łzy leciały pełną parą.
-Marvelku idź znajdź Razera lub Menmę...Zostań z nim lub nią. Zabraniam Ci tu wracać do mnie. Zabraniam! Zrozumiałeś?-powiedziałam i zaczęłam żałośnie wyć. Zwiesiłam łeb i skurczyłam się jakby w sobie. *Dlaczego?! DLACZEGO?! Kto to zrobił? Zapłaci mi za to! ZAPŁACI! Zgnije w męczarniach!* wrzeszczałam w myślach, ponieważ sama nie mogłam powiedzieć już ani słowa.
-
Przed młodym Marvelem padający śnieg zaczął przybierać postać wilka.Płatki śniegu po chwili przemieniły się w gęstą,śnieżnobiałą sierść.Przed szczenięciem ukazała się wilczyca.Ta wspaniała i jakże piękna matka Marvela,której sierścią powiewał delikatny wiatr.Podeszła do swojego syna i uśmiechnęła się łagodnie.
-Marvel..Jestem tutaj-wyszeptała,a echo rozniosło się po całej polanie.Jej głos był taki spokojny.Taki,jaki zapamiętał.Niestety tylko szczenie ją widziało.
Nagle obok niej zjawiły się psy gończe,a raczej zgniłe,pozbawione w większości sierści trupy tych zwierząt.Czerwone ślepia obserwowały szczenię i jego matkę.Wtem wszystkie psy powaliły na śnieg wilczycę i zaczęły rozszarpywać na strzępy.Jej sierść zabarwiła się krwią.Biały śnieg pokryła kałuża krwi.Wszystko działo się na oczach Marvela,zaledwie metr przed nim.Psy po chwili zniknęły,a matka leżała martwa.Wszystko w umyśle Marvela ucichło,lecz nagle ciało wstało i spojrzało na szczenię martwymi,mokrymi od łez ślepiami.Stała tak nieruchomo,wpatrzona w wilcze szczenię.Pobiegła w jego stronę,otwierając szeroko pysk.Zjawa nim zatopiła kły w młodym ciele rozpłynęła się w powietrzu,jakby to wszystko nigdy nie miało miejsca(Powtarzam.Lajna tego nie widziała)
Tymczasem to nie był koniec.Zapłakana Lajna miała zobaczyć coś jeszcze.Obok drzewa na którym widziała Arsera
zjawiła się...Sierra?Tak,to była ona,ale przygnębiona.Jej grzywka zakrywała oczy.Przy jej boku stał Arser,lecz taki jakiego zapamiętała Lajna.Cały i zdrowy,lecz na jego pysku również widniał smutek.Zaczęli się oddalać bez słowa,zostawiając Lajnę samą.Zniknęli.Na chwilę wszystko wróciło do normy.Dopóki nie zjawiła się kolejna dziwna rzecz.W oddali spostrzegła Menmę Razera i Rachil.Stali obok siebie,wpatrzeni w nią gniewnie.Usłyszała warczenie,dobiegające zza jej grzbietu.To była Śnieżka równie rozgniewana jak Menma,Rachil i jej brat.Wtem ktoś zjawił się pod skrzydłem Lajny.Wychudzona,zagubiona i zaniedbana Sierra.
-To twoja wina..To wszystko przez ciebie!Dlaczego to zrobiłaś?!-krzyczała zapłakana Sierra.Do białej wilczycy podszedł Razer.
-Nie chcemy cię tutaj..Odejdź i nigdy nie wracaj-powiedział.
-Zniknij z naszego życia-powiedziała Rachil.
-Myślałam,że jesteś inna...-warknęła cicho Menma
-Zawiodłaś wszystkich-rzekła Śnieżka.
Po tych słowach wilki zaczęły się dławić krwią i padły na ziemię martwe.W kilka chwil przemieniły się w pył,który zabrał chłodny wiatr.(to widziała tylko Lajna)
-
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Cała się trzęsłam.
-Nic nie zrobiłam! Nic!-wrzasnęłam przerażona. Nie! Nie moja wina! A może moja?! Może mogłam to naprawić?! Byłam zagubiona. Moje "łzy" wypaliły spore dziury na ziemi jak i zostawiły głębokie szramy.
Podniosłam łeb i nic nie zobaczyłam. Widziałam ciemność. Czułam piekący ból. (Oślepła na pewien czas. Nieświadomie se robi krzywdę.) Podniosłam się i znów upadłam dławiąc się krwią. Pokręciłam łbem. Znów próbowałam unieść cielsko, lecz i tym razem zaliczyło to się upadkiem. Zaczął padać śnieg. Delikatnie, potem ciut mocniej. Leżałam tam oślepiona. Po moich łapach i pysku spływała krew.
(kończę jutro)
-
-Lajna dołącz do nas jeśli chcesz tego uniknąć.Pomożemy odnaleźć tych,na których ci zależy.Daj nam tylko kontrolę.Zostań jedną z nas nim będzie za późno...-powiedział wilk,który zjawił się przed nią.Brzmiał i wyglądał jak Arser,lecz tak naprawdę nim nie był.
-Oni chcą twej śmierci.Oni wszyscy-dodał po chwili. Jego głos chwilami stawał się niewyraźny,mroczny.-Musisz oddać nam swoją wolę..Obserwujemy cię od dłuższego czasu.Znamy twoje lęki,marzenia i wiemy czego chcesz.Damy tobie wszystko,czego zapragniesz,tylko dołącz do nas.Wtedy poznasz prawdę...
(Lajna tylko go widzi i słyszy)
-
Podniosłam niewidzące oczy. Mięśnie pod sierścią naprężyły się, a ja sapnęłam. Tak bardzo tego pragnęłam... Już miałam się zgodzić, gdy mój umysł zalała fala białego światła. *Ale skoro on jest tutaj, to już nie musisz szukać...Dołączyć do nich do kogo? Przemyśl to Lajno...przemyśl nim będzie za późno...* i głos się rozpłyną. Światło znikło. Podniosłam się. Wyglądałam strasznie. Na pysku rany wyżłobione łzami wciąż krwawiły i zostawiały małe plamki krwi. Przez pysk przechodziło również wiele ran zrobionych bez umyślnie. Najbardziej bolały cztery... te, które mnie oślepiły. Po łapach spływała krew, również od ran ciętych pazurami. Kości(gdyż ona. wege, nie spożywa mięsa i nie je wgl.) wystawały żałośnie, lecz mięśnie na ciele dało się zobaczyć. Sierść została doprowadzona do stanu żałosnego. Grzywka opadała mi na ślepe oczy. Wyglądało to dość przerażająco. Resztką siły "wysłałam(dofidzenia)" szczeniaka do Menmy, a bynajmniej do jej jaskini. Łapy ugięły się przede mną jakby coś ciągnęło mnie ku ziemi. Wyglądało to jak pokłon. Zasyczałam cicho.
-Obserwujecie? Taaak? Jak? Dlaczego? Arser...On nigdy by takiego czegoś nie zrobił. Wrócił by! Wrócił!-krzyknęłam i poczułam jak serce wali się o żebra. Czułam się jak lew w klatce.
-Czego... czego chcecie wy nikczemnicy? Coście robicie na tej ziemi?-powiedziałam chłodno i spokojnie. Moje ciało przeszedł elektryczny wstrząs, a ja wygięłam się nienaturalnie.
-
Zjawa przypominająca Arsera nie przejęła się stanem Lajny.Na pysku wilka pojawił się chytry uśmiech,gdyż stan w jakim była ułatwiał manipulowanie nią.Jej zgoda lub sprzeciw był zbędny.Chciał tylko sprawdzić na ile ma silną wolę.Miała silną i nie dała się nabrać,więc trzeba było działać szybko.
-Chcemy tylko wprowadzić nowy ład i zmienić świat na lepsze.Już wkrótce do nas dołączysz i pomożesz nam pozbyć się tych,którzy są przeciwni naszej woli.Potrzebujemy wilczej alphy,czyli ciebie,Lajno.Tej,która będzie mogła wybić wszystkich..po kolei.Niczego nie rozumiesz,prawda?To przez nich..To oni wszyscy są winni twoim cierpieniom.Nie pamiętasz ile razy ciebie ranili,upokarzali,wyśmiewali,a ty musiałaś to znosić? Wyczuwam w tobie nienawiść.Od lat starasz się ukrywać swoją ciemną stronę.Okłamujesz siebie i innych...Zło w twym umyśle tak bardzo chce wyjść na światło dzienne i my mu w tym pomożemy-zaśmiał się i skoczył na Lajnę,wnikając do jej umysłu.Sprawiało to niewyobrażalne cierpienie.Zjawa szperała w jej wspomnieniach,co Lajna mogła zauważyć poprzez widoczne fragmenty ze swojego życia.W ciągu kilku sekund przypomniała sobie cale swoje życie.Widziała małą,kolorową Sierrę.Sekundę później tą przygnębioną,wychudzoną,
teraźniejszą córkę.Widziała Śnieżkę,Demona i innych przyjaciół.Początki watahy,wspólne zabawy,przygody.Te pięknie wspomnienia zaczęły zanikać,pozostawiając po sobie jedynie nic nieznaczącą pustkę.Ciało wilczycy zaczęło drżeć,a ból stawał się coraz silniejszy.
-
-Pamiętam... Wiesz do kogo mam nienawiść? Nie do nich. DO WAS! Do WAS! Rozumiecie mnie?!-wrzasnęłam, lecz nie ze strachu tylko z bólu. *Wyjdź! Mój umysł...Zaraz Cię spali. Zniszczy!* krzyknęłam w myślach. Powoli kawałek po kawałku w środku mego umysłu rósł ogień(nie krzywdzi jej. To ogień jej woli). Coraz większy i większy wypierając przeciwnika. Leżałam na ziemi. Sporo wysiłku trzeba w to włożyć. Chwilę potem zaczęło jaśnieć czarne światło w mym umyśle i zmiatał wszystko na swej drodze. Wrzasnęłam z bólu i wygięłam się pod nienaturalnym kontem.
-
Stwór opuścił jej ciało,lecz nadal się szyderczo uśmiechał.
-Jesteś taka zabawna-wyszeptał.Nagle znikąd pojawiły się kolejne zjawy.Otoczyły białą wilczycę.-Nikt nie oprze się naszej woli.NIKT!-wrzasnął i całe otoczenie przybrało czarną barwę.Śnieg pod łapami Lajny zniknął.Znajdowała się w swego rodzaju próżni,otoczona ze wszystkich stron tymi paskudnymi bestiami.
-Jeżeli nam odmówisz skrzywdzimy ją!-wrzasnął i obok niego pojawiła się Sierra.-Na pewno tego chcesz?-wyszeptał rozbawiony i Sierra padła martwa,przemieniając się w pył.Zniknęła.
-I jak?Masz ostatnią szansę..
-
Poczułam odór.
-Wiecie wy jesteście tacy kochani. Troszczycie się o mnie, ale wiecie co? MAM TO GDZIEŚ! Sierra moja kochana córeczka? Tkniecie ją, a zginiecie w ciągu kilku sekund, przyrzekam wam to!-krzyknęłam, a mój głos rozniósł się echem po próżni.
-Nie wiecie z kim zadzieracie... Z panią Nocy i śmierci. Panią ognia piekielnego. Jeśli chcecie być martwi załatwię wam to w kilka sekund.-powiedziałam i zaczęłam się psychicznie śmiać. Mój śmiech był tak straszny, aż ciarki przechodziły.
-
Niektóre z wilczych zjaw się zlękły i przyglądały się sobie wzajemnie,cofając się jednocześnie.
-Tchórze!-wrzasnął stwór przypominający Arsera.Spojrzał ponownie na Lajnę.
-Nas jest miliony.Jesteśmy wszędzie,jesteśmy wszystkim..Jesteśmy w każdym.Jeżeli nas skrzywdzisz,skrzywdzisz również swoich przyjaciół.Chcesz tego?Ich umysły od dawna należą do nas.Jeden ruch i wszyscy padną martwi..Jeden błąd!Jedna chwila!Chcesz mieć na sumieniu ich życie?Nie wydaje mi się...
-
-Na sumieniu mam wiele. Nawet nie wiesz jak wiele. Chcecie? Wiesz...Wy se będziecie martwi, a ja dam radę. Oni powstaną. Ożyją po raz drugi, a was zakuję w piekielne kajdany. Zostaniecie skazani na 1000000 prac. Prace najokropniejsze z okropnych. Zginiecie marne wy szczury. Mam moc tak wielką, że jedno słowo i padniecie. O tak.-powiedziałam spokojnie. Spojrzałam na dwóch co się wycofali lekko i szepnęłam.-Hylazue-zmory w jednej chwili znikły z przerażonym krzykiem. Wyprostowałam się pomimo bólu.
-Mam pomoc od samej Śmierci, Nocy i Szatana również. On jest wiernym przyjacielem. Tak, Szatan! Wilk straszny i okropny. Ja korzystam z jego zasobów a za zapłatę płacę waszymi braćmi, matkami, siostrami czy co tam jeszcze macie. Już się was nie boję! Gdybyście chcieli nie zabijecie mnie. Zabić nieśmiertelnego? Może mów wygląd nie zmienia się bardzo, no nie licząc ran, a gdybyście mieli chodź trochę "rozumu" uciekalibyście. Mam wiele lat, wielkie doświadczenie. Doszły was słuchy? Czy nie jesteście z nowinkami za pan brat? Ostatnio zabiłam Dzień. Hahaha! Jesteście tacy głupiutcy, bardzo...ojoj bardzo.-zaśmiałam się po przemowie.
-
Stojący przed Lajną Arser zaśmiał się.
-Znamy przyszłość i o wszystkim wiemy nawet wcześniej od ciebie.Szatan?Śmierć?Dzień?Myślisz,że nas to obchodzi,a co dopiero wystraszy?Dzień ani nikt nie był i nie jest naszym władcą.Wcielamy się w ciała żywych,wędrujemy pomiędzy wymiarami,wtedy twa moc jest bezskuteczna...Żyjemy tak od wieków i nikt,nigdy nie zdołał nas wytępić.Nawet Rachil,mistrzyni szamanów.Myślisz,że to ciebie spotka zaszczyt zakończenia naszej egzystencji?Nie..Nikt nie jest tego godzien.Głupia alpha uważająca się za wyjątkową..Czy ty w ogóle masz pojęcie ilu jest takich podobnych do ciebie?Z równie wielką siłą?Nawet nie wiesz jaką wykazałaś się głupotą.No cóż..Skoro już odrzuciłaś naszą propozycję,z wielką przyjemnością zajmiemy się twoim domem(krainą) i watahą.Właśnie skazałaś wszystkich na śmierć.Dziękujemy..Lajno...-wyszeptał wilk i zniknął,a razem z nim reszta zjaw.Ziemia lekko zadrżała.Po chwili Lajna została sama.
-
Poczułam grunt pod łapami.
-Głupie szczury. Zniszczę je. Zniszczę...-powtarzałam to jak mantrę. Skupiłam się i rozbłysłam czarnym blaskiem. *Już są bezpieczni. Nie skrzywdzą ich!* krzyknęłam w myślach. Nadal byłam ślepa.
-Ohh muszę znaleźć Razera. Muszę się dowiedzieć kilka rzeczy...-wyszeptałam. Podniosłam się i wyszłam powoli wciąż krwawiąc.
___________________________
Jak je zabić? xD
-
__________
Dowiesz się wkrótce.Ciąg dalszy..nastąpixD
-
_______________
ahaahhaha xD