Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Zaginione Królestwo => Jaskinia Razera => Wątek zaczęty przez: Razer w Sierpień 27, 2014, 14:27:38
-
Miejsce do różnego rodzaju ćwiczeń sprawnościowych.Basior niemal codziennie trenuje w tym miejscu,pokonując wszelkie przeszkody.Wspinaczka,skoki,biegi,walka itp.Tutaj rozwijane są umiejętności i zdolności Razera.
(http://oyster.ignimgs.com/mediawiki/apis.ign.com/halo-4/thumb/e/e5/Halo-4-Erosion-Forge-Map.jpg/468px-Halo-4-Erosion-Forge-Map.jpg)
-
Wszedł i usiadł tuż przed wejściem czekając na Menmę.
-
Powoli weszła,rozglądając się zaraz po sali-wwooow..ale ...jeny..-spojrzała na niego-sam to zaprojektowałeś?...czy może wynająłeś kogoś,by ci to zrobił za ciebie?
-
-Zrobiłem to sam.Praca nad tym wszystkim trwała trzy miesiące.Wnoszenie odpowiednich materiałów było najbardziej pracochłonnym zajęciem.Reszta poszła gładko...
-
-waa..powiem że niesamowite..-stwierdziła z zachwytem-bym obmacała ci sprzęty że tak powiem..-zachichotała rozbawiona-ale obiecałam nie ..xd -szturchnęła go delikatnie-od dzisiaj będziemy biegać,co na to powiesz? zachęciłeś mnie do trzymania kondycji,a tobie to nie zaszkodzi..
-
_________________________
No mówiłam!
Miłość rośnie wokół nasss <33
-
______
Lajna..proszę cię..co ty p*eprzysz? ;w; xDD
-
-Hehe masz rację.To co?Zaczynamy?-powiedział wchodząc na piaszczysty tor.-Musimy przebiec jedną rundę w jedną minutę.Jak myślisz?Podołasz temu wyzwaniu?-zawołał,a na jego pysku pojawił się niewielki uśmiech.
______
LAJNA!!
-
Zachichotała i wepchała się obok niego-ja bym miała nie podołać?! ha! ja Ci pokażę jeszcze..-zachichotała,uśmiechając się jak łobuz.
-
Położył się blisko ziemi w gotowości do startu.-No to zaczynamy za 3..2..1..Start!-krzyknął i ruszył na przód pozostawiając za sobą chmurę piasku.
-
________________________
No widzicie?! WIDZICIE?! JAG SŁODKO <3
-
Wiedziała ,że nie dogoni basiora potem,zdawała sobie sprawę z tego iż jest o wiele szybszy,więc postanowiła się wycwanić. Rozpędziła się,rzuciła na niego,wywalając wraz z nim,przeturlali się kawałek.-ha! to ja będę prowadzić..-zachichotała,trzymając łapy na jego klatce.Przeskoczyła go i ruszyła ile siła jej pozwala-dalej łapki..dalej..-mruczała pędząc.-nie masz szans! xD
____________
<uderza głową w biurko>Lajnaaaa... ._. xD nie hiperbolizuj xD naoglądałaś się króla lwa i ci odwala xd
-
-Ej bez takich!-zawołał uśmiechając się chytrze.Ruszył za nią wykonując długie skoki.Gdy był wystarczająco blisko niej rozłożył skrzydło i zasłonił jej oczy,po czym pchnął ją łapą.
-
-ej ej...to nie fair!-zawołała,chwile później pacła na ziemie-auu..-zaśmiała się-poczekaj niech tylko Cię złapie! -wstała,ponownie ruszając za nim w pogoń.-to ja miałam wygrać ej! xd
-
-Wszystko jest dozwolone!-zawołał do niej.Zrobili już połowę okrążenia i byli coraz bliżej mety.Nie używał skrzydeł,ponieważ chciał dać Menmię jakąś nadzieję na wygranąxD
-
Podkuliła uszy,przyśpieszając ile tylko mogła,gdy już prawie z nim wyrównała,pchnęła go lekko,by go spowolnić oczywiście(xd).A sama wyprzedziła,obejrzała się za nim -wyygraam!-zawołała,jednak jej szczęście długo nie potrwało,bo się potknęła o własne łapy,glebła i wpadła okazyjnie na niego,wywalając go.Zaśmiała się wstając-to było akurat..niechcący..-zapewniła rozbawiona,otrząsnęła się i skocznie ruszyła,z początku truchtem,czekając aż wstanie.
-
-Doprawdy?-powiedział wstając i pobiegł dalej.Od dawna się tak dobrze nie bawił.Czuł się wspaniale,jakby znowu był małym szczeniakiem.Czuł adrenalinę,która kazała mu biec dalej.Otworzył szeroko pysk dysząc.Już tylko kilka metrów do końca.Napięcie rosło(ale ze mnie komentator sportowyxD).Wyrównał z nią bieg i w tym samym czasie przekroczyli linię mety wykonaną z suchych liści.
-
___________________________________________________________________
A NIE MÓWIŁAM? Miłość ;-; MIŁOŚĆ ;-; Będziecie parą. PARĄ!
-
_________
To,że mi humor dopisuje po odzyskaniu kompa nic nie znaczy!xD
-
Ledwo wyhamowała,spojrzała na niego ubawiona,dysząc głośno-no no..-zaśmiała się wesoło-następnym razem to ja wygram..-obiecała.Zachichotała,zamachnęła się puchatym ogonem,który trącił liście,obsypując go nimi.Zaśmiała się wesoło,kładąc się,przeturlała się kawałek,machając ogonem(zamiatam liście xdd).
______
Masz jakieś zaburzenia,Lajno xD
Każdy ma prawo po świrować xD to jeszcze nic nie oznacza xD
-
-Masz w sobie potencjał.Jeśli jeszcze trochę poćwiczysz to może uda ci się wygrać z Sierrą?Ja to mistrzem w biegach nie jestem,ale ona jest najszybszą wilczycą jaką znam.Może kiedyś zorganizujemy zawody?
_________
Właśnie-^-
-
_________________________________
Ja osobiście udzielę wam ślubu *.* I urządzę wesele! Będzie piknie *3*
Już se to wyobrażam :>
Sierra? Jej nie da rady xD Sierra ma ponaddźwiękową prędkość ślimaczą i uwierzyć,że to moja córka! xDD Hahahah!
-
_____________
Ponaddźwiękowa prędkość ślimacza?xD Chodzi o zawody bez użycia mocyxD
-
Zaśmiała się-myślisz?-wstała i otrzepała się z liści-zawody! świetna zabawa..o ile nie zajmę ostatniego miejsca-stwierdziła rozbawiona-no...więc...-po chwili go dotknęła łapą,odskakując jak oparzona i obniżając się-berek! gonisz! -zaśmiała się,skacząc z jednego boku,do drugiego.
____________________
Mówić do niej jedno,ona nadal swoje xD
ciii...ja jestem potomkiem sonica x xD
-
__________________________________
Będzie ślub ;-; Ja wam to mówię!
To źle jak zjadłam kanapkę posmarowaną masłem , a na to czekolada, a na maśle cukier?
-
___
Nie będzie xD
wiesz ja jak miałam okres zjadłam smażony boczuś z czekoladą wiec wiesz xDDD
-
Położył przednią część ciała na liściach i uniósł zad do góry machając ogonem(niczym Marvel!xD).Wstał i pobiegł wprost na nią.
________
O czym wy tu gadacie...xD
-
(Oh Marveluś ;w; xD)
Pisnęła,wybuchając śmiechem,jednocześnie odskakując i zaczynając biec ile sił w łapach,co chwile się oglądając za siebie i zmieniając kierunek biegu.
______
aaam...kurczę xD
-
______________________________
O waszym ślubie i o jedzeniu
Pozwolę wam nawet zrobić ślub w mym pałacu -V-
-
Wzleciał w powietrze i spadł na Menmę,powalając ją na ziemię.
-Mam cię!I co teraz zrobisz?-zapytał.
______________
Nie skorzystamy..o_o
-
Zachichotała wesoło-będę...błagać o litość?(xD)-zaśmiała się,spoglądając na niego.
____
Taaa...Razio ma racje xD
-
Ponownie oderwał się od ziemi. Krążył nad Menmą.
-Dawno się tak nie bawiłem!-zawołał z góry.
-
___________________________________
Skorzystacie ;-; Zobaczycie!
Widzicie? Będziecie idealną parą :')
-
____________
Może do nas wpadniesz i powiesz nam to prosto w twarz?!xD
-
Zaśmiała się wesoło,jednak nawet nie drgnęła i sobie tak leżała-ty wiesz że ja też? xd-milczała chwile-ale ty ! synek! to nie fair jest! ja skrzydeł nie mam! xD
____
Boże..nie kuś jej ! ._. xDDD
-
_________________________
Skoro nalegaaaasz :D Zaraz będę! <3
-
_______
Coś ty zrobił! xD
-
-Trudno!-odpowiedział i zaczął szybować dookoła sali.
_______
Przecież ona zginie zanim tutaj dotrze.W korytarzu jest parę niespodzianekxD
NIEEE!Dx
-
_______________________________
Jakim korytarzu? Se po prostu wejdę do wątku <3
-
__________
Zabraniam-^- xD
-
-jak cię dorwę to zobaczysz gwiazdy! xd-zawołała,obserwując go.Rozejrzała się do dogodnym miejscem do wybicia się.Gdy je ujrzała czekała na moment,poczekała aż basior bd na zagrożonej powierzchni,rozpędziła się,odbiła od ściany/lub jakiegoś punktu.Doskoczyła cudem do basiora,z którym runęła na zimie-jeden zero dla Menmy agrr! xD-zawołała i go ciupie łapą po głowie xd-ty..dasz mi swoje pióro? tylko jedno?xd-oczywiście jakoś jej się nie śpieszy wstawać,za to z zaciekawieniem obserwuje skrzydła basiora,bo ona..chce to pióro..bardzo xD
Nagle poczuła chłód,wzdrygnęła się.W pomieszczeniu nie był zimno,ten chłód pochodził od niej.Nie wiedziałą co się stało,ale zignorowała to.(Nie powinna xd)
-
Cicho niczym cień(którym byłam xd) weszłam. Usiadłam w kąciku. Przyglądając im się.
______________________
Zaprosiłeś ^^ <3
-
___________
Zaraz włączę Shandiego i bd po sielance xD
-
-Co?Chcesz moje pióro?-zapytał zrzucając ją z siebie(xD).-Em..No więc,tam leży ich kilka bo KTOŚ mnie zrzucił na ziemię-wskazał łapą kilka piór dookoła Menmy.Nie zauważył nowo-przybyłej wilczycy.
____
hehehexD
-
_________________________
Bo będzie foch ;-; I nie będziemy budować miłości na mahomie ;-;
-
Zaśmiała się,podniosła się,podbiegła do niego i go spycha na bok-ale ja chce ze skrzydła prosto xD daj mi te..-zatrzymała się i go tyka łapą w skrzydło . xd
_________
Jeny ...no Lajnaaaa xD masz mnie ;w; xD
-
-Ale co to za różnica?-zapytał rozkładając jedno skrzydło.
_________
To szantaż!Do lochu z nią!Spalić!
-
-sama nie wiem..-uśmiechnęła się wesoło-oh! czyli mogę?-zapytała zachwycona.
-
Przyglądałam się im z cieniem uśmiechu. Położyłam się i oparłam łeb na łapach.
_________________________
Nag nag <3
Razer bo zaraz Cb ja spalę :<
-
__________
mimo to szantaże to zło ;w;
-
-No możesz..-powiedział niepewnie.
-
Uniosłam brew patrząc na nich trochu zdziwiona.
-
Uśmiechnęła się-pooczuujesz chwilowe ukucie..-powiedziała jak pani doktor,przed zastrzykiem,po czym pozbawiła go jednego brunatnego piórka,które zaraz schowała-i po zabiegu..dostaniesz lizaczka...xd-zachichotała,przeszła pod jego skrzydłem,siadając przed nim-a nie ..zapomniałam..dbasz o linie..agrr...-odskoczyła od niego,zaśmiała się,po czym obkręciła się wokół własnej osi-te pióro to nagroda ze ci fory dałam?xd-oczywiście wilczyca,jak i Razer wiedzieli że to on dał jej fory podczas wyścigu,ale no..droczyć się trzeba xd
-
(mogę włączyć Shandiego? xD)
-
-To nagroda za taktykę w twoim wykonaniu-powiedział uśmiechając się.
(możesz!xD)
-
Wstałam i cicho podeszłam do nich. Gdy wadera nie patrzyła połaskotałam ją tak by wyglądało, że to Razer zrobił.
(Nie;-;)
-
Zaśmiała się,odskakując -Razio,ogar! -zawołała rozbawiona,po chwili i zauważyła Lajne-Lajna..-zamrugała zdziwiona bo..co ona tu robi? xD
-
(ale Lajna mi kosza wtedy da ;w; xD)
-
-Nic przecież nie zrobiłem-uniósł brew
(Lajna..za szantaż trafisz na stosxD)
-
-nie?-spojrzała na niego,ponownie na wadere-pfff..-zaśmiała się,spojrzała na basiora-w takim razie wybacz..^ ^''
(to nie zbyt brutalne ?;w; może nam się jeszcze przydać ;w; xD)
-
-Masz już jakieś przewidzenia-powiedział do Menmy
-
Odsunęłam się kawalątek.
-
Zaśmiała się cicho-kurczę..racja..ale normalnie mogłabym zaręczyć że..zresztą..nieważne.. -szturchnęła go-zostały ci jeszcze jakieś siły,czy wymiękasz?-zachichotała.
_____
Teraz ja mam schizy xD dzięki xD
-
-Haha!Ja wymiękam?Chyba sobie kpisz!
-
Zaśmiała się i go szturchnęła-taa? przekonamy się ?-ciupła go puchatym ogonem po pysku,po czym rzuciła się na niego,walneli na ziemie,przekoziołkowali.Oczywiście z jej sprytem skończyła na górze,przyciskając go do ziemi-mówiłam!-roześmiała się-nie dasz mi rady!-zawołała,wiedząc że to nieprawda.Zdawała sobie sprawę że jeśli chodzi o siłe to nie ma szans,dlatego nim basior zdążył zyskać przewagę,ta odskoczyła i dzida! zaczęła uciekać. xd
-
Szybko podniósł się i w kilka chwil dogonił ją i złapał Menmę za ogon.
-Dokądś się wybierasz?-zaśmiał się.
-
-aaa! mamo! -zaśmiała się,obróciła się w jego stronę-puuuuść..tego niema w zasadach!-zawołała,oczywiście żadnych zasad nie było.Nie bardzo widziała jak się uwolnić(autorka też xD),więc zaczęła go gryźć po uszach,oczywiście nie na tyle mocno by go to zabolało,bardziej by go rozdrażnić,ewentualnie rozśmieszyć,byle puścił ogon xD-puuuuść! to przestanę xdd
-
Puścił jej ogon i zniknął.Po chwili pojawił się przed nią i stanął dumnie.
-Mądrze.Hmm..a tak zmieniając temat.Ciekawe co porabia reszta.
-
Zaśmiała się,dla bezpieczeństwa oddaliła się kawałek i walnęła na liście-hym..nie mam pojęcia..-stwierdziła,zamyślając się.Chwile leżała na grzbiecie,po czym przewróciła się na brzuch i spojrzała na niego-idziemy zobaczyć? xd
-
-Dobry pomysł tylko że trzeba by było ich jeszcze odnaleźć.
-
-to akurat trudne nie będzie..xd-zaśmiała i wstała.Jednak po chwili wylądowała znów na ziemi.Nie wiedziała co się dzieje,jej łapy odmówiły posłuszeństwa.Przypatrywała się im chwile z przerażeniem.-tak..znajdziemy..łatwo..-powtórzyła się,starajac zachować spokój.
W jej głowie rozbrzmiał śmechGłupiutka Menma,co ty sobie myślałaś
-boże nie..-szepnęła.Spojrzała na Basiora i się uśmiechnęła-ja chyba..muszę..iść..
Shandy ponownie się roześmiał"Iść ? gdzie? tak nagle ci się śpiesz? boisz się,Menmo?"
-sp*eprzaj ..-warknęła cicho,oczywiście do swojego alter,ale cóż patrzyła w ziemie..wiec albo było to do razera..albo? xd-znaczy..-spojrzała na Razera,wymusiła uśmiech,przynajmniej musi próbować ignorować swoje alter.Powoli wstała,udało się,władza nad kończynami wróciła.
-
-Menma?Co się dzieje?-wyszeptał zaniepokojony.Nie wiedział co się z nią działo.Może podczas tych wszystkich zabaw zrobił jej krzywdę.Podszedł do niej i spojrzał na nią pytająco.Chwilowo zapadła grobowa cisza.Słychać było jedynie przedzierający się przez jaskinię wiatr.
-
-nic..nic..wszystko dobrze..-wymamrotała,oczywiście kłamała,a jak dobrym była kłamcą? beznadziejnym.Każde wypowiadane słowo drżało niczym gitarowa struna podczas gry.Nie chciała mu mówić o Shandym,niby wtedy jej uwierzył,ale strach że zostanie wyśmiana i odtrącona przeważył.Wymusiła uśmiech-chodźmy do reszty..-szepnęła.Miała nadzieje że Shandy odpuści,jego ataki by przejąć kontrolę nad ciałem,nigdy nie były tak silne,więc wadera była całkiem skołowana.Nie chciała by przejął nad nią kontroli,nie chciała by zrobił krzywdę dla Razera.
-
Zmarszczył brwi.
-Spotkania odstawmy na później.Idziemy do lecznicy-powiedział lodowatym tonem.Wyraźnie nie uwierzył Menmie.Nie zamierzał zmienić swojego zdania i trącił ją pyskiem w stronę wyjścia.
-
-lecznica?-szepnęła,niemal niesłyszalnie-ale..-ruszyła potulnie,kuląc uszy-nic mi nie jest Razer..czuje sie dobrze,to nie tak,l-lecznica mi nic nie da..-tłumaczyła trochę chaotycznie,jednocześnie pośpiesznie-pogorszy..on nie lubi lekarzy..ja nie lubię..zaraz mi przejdzie..-niemal go błagała.
Oh! będziemy się bawić w lekarza? aaah... pamiętasz Menmo? pamiętasz?.-rozbrzmiał głos w jej głowie,a przed jej oczyma zaczęły przesuwać się różna obrazy z przeszłości.
Wilczyca się zachwiała,zaczynając płochliwie się przemieszczać.Potrząsnęła łepkiem-boże...zostaw mnie..pamiętam to...idź sobie!-zakrzyknęła,cofając się.
Shandy w jej głowie się roześmiał,oczywiście to on wywoływał te obrazy."Pamiętasz jak nas skrzywdzili,Menmo? on też chce nas skrzywdzić,chce nas zabrać do złych wilków...".
Menma spojrzała na Razera,ale zamiast niego widziała jednego ze swoich katów.Wadera pisnęła wystraszona kuląc się-nie rób mi krzywdy...!-całkowicie zatraciła sie w iluzji stworzonej przez jej alter. "Widzisz? musi zapłacić za to że chce nas skrzywdzić.."
-o-on nie chce nas skrzywdzić..S-Shandy..-mamrotała płaczliwie,wtulając się w ściane,jednocześnie zaciskając ślepia-proszę..przestań..przestań! nie chce już!
Obrazy ustąpiły.A ta zastygła w bezruchu,drżąc spanikowana.
-
Przyglądał się temu wszystkiemu z niedowierzaniem.To była jedna z najdziwniejszych i najbardziej tajemniczych sytuacji jaką kiedykolwiek widział na oczy.
-Menmo..chcę tobie tylko pomóc.Uspokój się.Oni tobie pomogą.Musisz iść ze mną-wyszeptał w miarę spokojnie i podszedł do niej.Kilka razy szturchnął jej drżące ciało łapą.Wyraźnie usłyszał słowo "Shandy".Menma opowiadała Razerowi o nim w Bibliotece.Czy to była jego sprawka?Najwyraźniej,ale nie wiedział,czy to na pewno on za tym stoi.
-Idziemy Menmo..Menmo,wszystko jest w porządku..-powtarzał.
-
-nie! o-oni też tak mówili!-zawołała płaczliwie-nie dotykaj mnie...-szepnęła-j-ja się boje..Razer..j-ja nie chce...nie karz ...nie karz mi tam iść..-mamrotała,a z jej oczu zaczęły wypływać kryształowe łzy.
Ponownie odezwał się Shandy"widzisz? chce cię do nich zabrać..pamiętasz co się tam działo? pamiętasz? dalej sądzisz że to przyjaciel? to wróg!"
-n-nie ,to nie jest wróg..-mamrotała,płacząc."To wróg!"-zawtórował Shandy"Nie widzisz gdzie Cię chce zabrać?"
-S-Shandy proszę..-szepnęła."Naiwna Menma..nie płacz..widzisz..to przez niego płaczesz..on chce Cię skrzywdzić,wypuść mnie..uratuje cię od niego..ochronię nas..nie pozwolę Cię skrzywdzić"-oczywiście Shandy umywa ręce,obwiniając o wszystko Razera.
-T-To przyjaciel..o-on by mnie nie skrzywdził..
Shandy się roześmiał w jej głowie"Przyjaciel?! nie rozśmieszaj mnie! on udaje miłego! sam ci to powiedział!"
-
-Boisz się medyków?-zapytał lekko pobłażliwie.-No chodź Menmo!Znam ich i są naprawdę świetni!Może poznasz kogoś nowego-powiedział radośnie.Może ta metoda zadziała?Taką miał nadzieję.Trzeba było coś poradzić,a przecież Razer nie nadawał się na psychologa. Menma potrzebowała pomocy specjalisty.Potrzebowała po prostu pomocy...
-Polecimy tam!-dodał i ponownie zaczął trącać pyskiem leżącą wilczycę.
-
W momencie gdy Razer ją trącił pyskiem,jego świadomość została wciągnięta w inny świat.
Basior stał w ciemności,nie mógł zobaczyć nic,z wyjątkiem sylwetki skutego w oddali Wilka,był czarny(przez co jeszcze mniej widoczny),jego oczy przesiąknięte były szkarłatem.Sama jego postać była wyższa od Razera.Gdy sie przyjrzeć można było zobaczyć wystający kręgosłup.Basior był przykuty łańcuchami,które nie tylko szczepiały jego łapy,ale i przechodziły przez całe jego ciało,unieruchamiając go.
-Popełniasz błąd..-roześmiał się niemal szatański głos skutego psychopaty,który spojrzał na Razera.-Widzisz go,Menmo? to nasz wróg...chce Cię zabrać do osób...które Cię skrzywdzą..-zachichotał złowieszczo.-widzisz go?-sapnął.-myśli że ci odbiło..że jesteś szalona!
I wtem i Razer mógł sobaczyć Menme,która siedziała gdzieś pośrodku.-nie jestem szalona..-wymamrotała.
-chce Cię skrzywdzić..widzisz..masz dowód..! puść mnie teraz!-Shandy ponownie się roześmiał.-a ja wchłonę jego duszę! i zniszczę na zawsze!
-
Co to miało znaczyć?Gdzie właściwie był Razer? Samotnik nie miał czasu odpowiedzieć na to pytanie.Prawdopodobnie znajdował się w umyśle Menmy.Widział czarnego wilka.To musiał być Shandy o którym mu mówiła wadera.Teraz miał okazję zobaczyć go na własne oczy,choć wolał tego uniknąć.Już wiedział kto jest winny temu całemu zamieszaniu.Menma była pośrodku wyraźnie załamana i przerażona.
-Menmo,nie słuchaj go.On chcę przejąć nad tobą kontrolę.Nie możesz mu na to pozwolić.Nie mam zamiaru cię skrzywdzić...-powiedział podchodząc do niej powoli.Starał się zachować spokój,lecz nawet jemu zadrżały chwilowo łapy i odwracał łeb w stronę czarnego basiora z trudem.
-
Basior roześmiał się szaleńczo,a jego łep obrócił się o 180 stopni,po chwili wracając na swoje miejsce.-ojejuuu...Naiwna Menmaa..nie mów że go posłuuchasz? no powiedz kto cię uratował? dzięki komu żyjesz?-sapnął,otworzył pysk,jego kły przypominały bardziej grube igły,przejechał po nich językiem,z którego zaczęła płynąć krew.(zranił się)
-j-ja...Razer to przyjaciel..-zaczęła ponownie Menma,kuląc uszy,dawno nie bała się Shandiego w takim stopniu,jednak to dlatego,ze dawno nie straciła do tego stopnia kontroli.
-przyjaciel?-Shandy parsknął śmiechem i się szarpnął,jednak łańcuchy,nie pozwalały mu nawet na najdrobniejszy ruch(oprócz glowy)-no chyba sama w to nie wierzysz! on ci nie pomoże...on chce dla ciebie dobrze? a kim on jest?-prychnął i się roześmiał-nawet nie jest twoim znajomym..taaak...pamiętasz, coo? sam to powiedział..-spojrzał na Basiora-od dawna obrałem sobie Ciebie na cel..Ciebie i jeszcze paru nic nieznaczących istnień,po których nikt by nie tęsknił!-splunął na ziemie-jednak ona was broniła,głupia...Boisz się? obawiasz się? wiesz jak cudownie smakuje strach ofiary?-ponownie wybuchnął śmiechem.-Menma...on Cię zabierze do tamtych wilków,a oni zrobią Ci krzywdę...-to zdanie rozniosło się echem po całym "pomieszczeniu" jednak było wypowiadane jak szept.
Menma spojrzała na Shandiego,po czym na Razera.
-no dalej..uwolnij mnie..-zachichotał psychopatycznie Shandy.
-
Razer skierował swój wzrok na łapy starając się zebrać myśli.Przełknął ślinę i spojrzał na Menmę.
-Wiem co wtedy mówiłem,ale te chwile które razem spędziliśmy zmieniły moje zdanie co do ciebie.Nie doceniałem cię wtedy Menmo.Nawet nie zwracałem uwagi na twoje starania wobec mnie.Od kiedy się znamy chciałaś dla mnie jak najlepiej,a ja zawsze byłem przeciw tobie.Byłem głupcem..i bardzo tego żałuję.Nie możesz go uwolnić. Nie rób tego!
-
Shandy się zaśmiał-wierzysz w to? no chyba nie! Jesteś naiwna ale nie głupia...prawda? no powiedz.. wiesz że wszyscy to egoiści! grają tak jak im się podoba,tak by przyniosło to im korzyści..wiesz to prawda? wiesz?
-wiem..-szepnęła Menma.Po czym drgnęła niespokojnie,zerknęła dość smutno na Razera-przepraszam..chciałabym w to wierzyć..-Wstała i podeszła do Shandiego powoli,po czym zaczęła coś szeptać.
-taaaa...brawo!-roześmiał się psychopatycznie,gdy nagle poczuł silniejszy ucisk-czekaj..co? głupia! nie rób tego! oni Cię skrzywdzą Menmo!
-Wiem Shandy..-zaczęła spokojnie,jej oczy zgasły,pojawiła się kolejna seria łańcuchów,a na koniec jeszcze kraty,izolujące Shandiego.-Wiem że wszyscy są źli..wiem że to egoiści,że widzą tylko siebie i swoje problemy..Że ten świat zbudowany jest na egocentryzmie...jednak ci egoiści od czasu do czasu potrzebują kogoś otwartego,który im pomoże..to smutne,ale taki jest mój cel..taką widocznie otrzymałam misje..
-nie baw się w anioła,głupia..-syknął rozzłoszczony,a kraty zaczęły drżeć.
-doceniam twoją troskę,nawet mimo to że to iluzja,chcesz moje ciało,byś mógł zabijać...Nie chcesz bym umarła,bo zginiesz wraz ze mną..-powiedziała,a jej błękitne oczy poszarzały jeszcze bardziej.-nie powinieneś sprowadzać tu Razera..a teraz milcz..to ja jestem panią..-cofnęła się powoli.
Nagle Razer ujrzał jasne światło,odczuł to tak jakby..ktoś błysnął mu prosto w twarz fleszem.Chwile później jego świadomość wróciła do realnego świata.
Menma otworzyła powoli zaszklone,martwe ślepia-już dobrze,nie idźmy tam..-poprosiła.
-
Potrząsnął łbem i spojrzał na Menmę.
-D..dobrze...-wyszeptał.Miał w głowie tysiące pytań,lecz prawdopodobnie nigdy nie pozna odpowiedzi.Teraz wiedział co przeżywa Menma,gdy Shandy przejmuje nad nią kontrolę.To było straszne i nie zamierzał przeżywać tego po raz drugi. Shandy okazał się być wilkiem,wilkiem uwięzionym w świadomości białej wilczycy.W słowach czarnego basiora poznał fragmenty przyszłości Menmy,że kiedyś on ją w jakiś sposób uratował,ale w jaki?Zabił jej wrogów?Świadomość,że Shandy siedzi w jej umyśle i obserwuje wszystko nie dawały Razerowi spokoju.Wciąż widział w wilczycy to "coś" i że czarny wilk nadal jest wśród nich.
-
-przepraszam Cię..ja...nie chciałam..do tego nie powinno dość..-pokręciła szybko łepkiem-Shandy on..jeśli powiem że nie mówił serio..nie uwierzysz w moje kłamstwo,prawda?-zaśmiała się gorzko-nie umiem kłamać^ ^'' Pewnie..widziałeś coś takiego pierwszy raz..i masz pełno pytań..-spojrzała w sufit-więc dobrze...sama bym chciała wiedzieć co mnie spotkało,będąc tobą..-spojrzała na niego-postaram się odpowiedzieć na każde...jeśli chcesz..może i mnie będzie lżej jeśli z kimś się tym podzielę..
-
Cofnął się kilka kroków z podkulonym ogonem i położonymi uszami.Z przykrym wyrazem pyska patrzał na nią.Bał się Menmy,a raczej tego co jest w niej.Już nie ufał jej tak jak kilka minut temu.Stała się dla niego obca.Nie widział w niej radosnej wilczycy.W jego oczach stała się bestią,która pragnie śmierci jego i innych.
-
-Razer?-zapytała cicho,nie słysząc jego odpowiedzi.Spojrzała na niego,a jej oczy się zaszkliły,mogła spodziewać się tego.Zwiesiła powoli łepek-nawet ty..-wymamrotała,a z jej oczu zaczęły płynąć łzy-właściwie..czego ja oczekuje..sama pewnie bym..-Milczała,nastała cisza.Spojrzała na niego-Odaijini..-szepnęła i ruszyła do wyjścia.-przepraszam...-jęknęła płaczliwie i wybiegła z jaskini basiora.
(już tłumaczę bo nie wiem czy znajdziesz tłumaczenie xd bo ja to wiem bo się japonią fascynuje xd więc Odaijini to zwrot po japońsku,można go tłumaczyć jako takie"uważaj na siebie",mówimy to gdy się z kimś żegnamy..no taka z taką"troską" że tak powiem xd np. mąż wychodzi z domu,a żona mu mówi te słowo na odchodnym, xd)
-
Chciał za nią pobiec,lecz gdy ta wybiegła Razer usiadł na piachu.Pochylił łeb i siedział tak w milczeniu.Jedna mała łza chciała mu spłynąć po pysku,ale samotnik szybko ją wytarł łapą.Zawarczał cicho,lecz nie na nieobecną już Menmę lecz na siebie.Czuł narastającą wściekłość wobec siebie.Jak mógł pozwolić na tą chwilę słabości.To było żałosne.Wrzasnął głośno na całą salę i uderzył z wielką siłą w głaz znajdujący się obok niego,jednocześnie łamiąc sobie łapę.Zasyczał z bólu,a jego ranna łapa cała drżała.Dał się ponieść emocjom.
____________
Tłumacz google by mi pewnie podpowiedziałxD
-
____
Tego akurat nie wiem,sprawdzę xdd
Lajna Cię uzdrowi xD no ja bym to zrobiła ale no sam rozumiesz xD
zapomniałam przez chwile że ona ciągle się tam czai xd pewnie mało skuma bo..połowa dzieje się w "umyśle" ale no xdd
-
Postanowił w końcu opuścić salę,więc powoli udał się w kierunku wyjścia.Nie miał litości dla swojej złamanej lewej łapy i stawał na niej,niczym na zdrowiej.Mogłoby się przez to wydawać,że wcale nie miał złamanej,gdyby nienaturalne wygięcie kończyny przy zetknięciu z ziemią.Mógł przecież rozłożyć skrzydła i odlecieć,lecz najwyraźniej celowo sprawiał sobie ból.Po chwili opuścił swoją jaskinię.
_________
Nie dam jej takiej szansyxD
-
Siedziałem patrząc najpierw na nich, a potem w pustkę. Połowy no nie zrozumiałam. O czym oni pletli?
-Hymm jednak nie tylko ja posiadam bestię-zaśmiałam się jak chora umysłowo. Rozejrzałam się po miejscu i z psychicznym wyrazem pyska wyszłam wlokąc skrzydła rozłożone. Wypadło mi jedno pióro, które mogło/może zdradzić mą obecność. <Ogl. wyszłam xd)
____________________________________
Fajnie! Fajnie ;-; Dzięki wam T_T