Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Siedlisko ludzi => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 21, 2013, 01:44:36
-
To miejsce niezwykle spokojne. Szum wiatru prześlizguje się między pobliskim lasem jest jedynie cichą melodią zdająca się uzupełniać spokojny i na swój sposób tajemniczy nastrój tego miejsca.
Niecałe pięćdziesiąt kroków od cieniutkiego, szemrzącego strumyczka, porośnięta bluszczem i osłonięta przez rozłożyste konary drzew oraz zapuszczone krzaki dzikich róż, ogrodzona kamiennym murkiem o wielu uszczerbkach, stoi chatka.
To miejsce powiewało chłodem, budził niepokój. Jak każde opuszczone, zapomniane przez świat i czas - oraz często trzymające się w pionie z niewyjaśnionych powodów - miejsce.
Mimo wszystko patrząc na to z perspektywy czasu, widać jak zmienia się w zależności od czasu który nadchodzi. Czy zobaczycie to podczas ulewnego deszczu kiedy to targane wichurą gałęzie obijają się o pozbawione szyb okiennice a drewno jęczy uginając się pod strugami ulewnego deszczu. A może w momencie w którym ciepłe, jesienne słońce rozprasza się w tysiącach barw złota, czerwieni, brązu i pomarańczu który zawitał wśród koron drzew i krzewów.
(http://th07.deviantart.net/fs28/200H/i/2009/238/d/3/Empty_Hearted_by_Jeannieblue.jpg)
-
Wszedłem na tereny ludzi...zbytnio nie chciałem ich spotkać więc postanowiłem pochodzić po niezamieszkanych ich terenach. Szedłem sobie spokojnie jakimś lasem aż dotarłem na polankę na której stała opuszczona chata...a dokładnie można powiedzieć Ruina. Gdyż dach był poszarpany a niektóre okna wybite. Obszedłem dom do okoła i postanowiłem wejść do środka.
-
Przechodziłam szukając towarzystwa. Nienawidzę ludzi, więc przeszłam opuszczoną stroną. Świerze powietrze, zapachy kwiatów i ten dźwięk strumyka, dosłownie kazał mi zostać. Zauważyłam chatkę, widać opuszczoną. Rozejrzałam się i zauważyłam, że drzwi są uchylone. Weszłam do środka i zobaczyłam Demona.
-Cześć Demon, ty też na wycieczce nocnej ? - uśmiechnęłam się
-
-Tak...zwiedzam ludzkie strony...dawno ich nie widziałem
-
-Ja widziałam.. i nie dobrze to wspominam.. jestem znów czarna.. - popatrzyłam na wybite okno.
-
Zwiedziałem domek od środka...zaniedbana rudera...wszędzie pajęczyny, przeciekający dach i skrzypiące deski w podłodze.
-Tak zauważyłem...czemu?
-
-Oddałam chustę szczeniakowi, który jest prześladowany przez watahę mrocznych wilków.. a ta chusta jakby tworzy powłokę, która nie pozwala wyczuć innej watasze tego wilka. A dla mnie ta chusta była przemianą. - rozejrzałam się po domku
-
-Aham...to teraz jesteś czarna i super...-powiedziałem.
-Fajna nawet ta chatka..podoba mi sie tu
-
-Mi też, jest taka.. mroczna. Lubię to - zaśmiałam się
-Ale nie muszę być czarna.. takie chusty są często w skarbcach lub kopalniach. W skrzyniach. - rozgniotłam pająka
-
-Eej...czemu mordujesz pająki..i będzie padał deszcz - powiedziałem śmiejąc się.
-
-Nie lubię pająków, akurat one mnie brzydzą - powiedziałam z niesmakiem
-A po za tym ty lubisz deszcz, ja lubię. Chcesz trochę przygody ? - spytałam
-
-Ja kocham deszcz...-powiedziałem radośnie - No pewnie, że chce!
-
-Możemy iść pozwiedzać zaułki w mieście..o tej porze nie powinno tam nikogo być.
-
-Możemy poszukać chusty.. np. w opuszczonych kopalniach ! - podskoczyłam
-
-No pewnie-ucieszyłem sie
-To chodź - wyszedłem
-
Wyszłam
-
Weszłam
Podłoga skrzypiala usiadłam obok szkieletu wilka.Poczym powiedziałdziałam cicho:
-Przepraszam,Szczęściarz
Wybieglamq
-
Wbiegałam i usiadłam obok szkieletu wilka
-
Wyszłam
-
Weszlam i usiadłam obok szkieletu wilka
-
Wbiegałam
-
Wszedł mężczyzna trzymający mnie w dłoni... Próbowałam się mu jakoś wywinąć jednak nie dałam rady... Ów człowiek, nie był zwykły... Jednym machnięciem stłumił spokój i rozpętał piekło... Utworzył wkoło chaty.. bramę, tarczę, ponieważ, jak było wspomniane nie jest on normalny... Był to czarodziej, a może czarnoksięznik....
W każdym razie był mi znany...
-To jak już oświadczyłem przed chwilą... Zrobię z tobą kundlu to co z Ivaną...
-Nie, nie... Proszę... Czemu jej to zrobiłeś, niczemu nie zawiniła, podobnie jak reszta watahy... Jak tu trafiłeś...?
-Prosta logika...
-Co?
-Zamknij się pchlarzu...-Mężczyzna owinął wkoło mego ciała sznury, wbijające się, przecinające sznury... Pyszczek związał jakąś szmatą, więc nie dało rady usłyszęć mojego skomlenia... Pozostało tylko czekać na to co nadejdzie niebawem
-
Weszłam. Przyglądnęłam się bramie.
-
Dotknęłam łapką magiczną bramę. Poraziło mnie czymś. Nagle przyleciał mój feniks, złapał mnie za grzbiet, i wrzucił do środka przez komin. Zaczęłam się krztusić dymem, ale szybko mi przeszło. Stanęłam na łapach i rozejrzałam się po pokoju.
-
Usłyszłam jakiś szelest, jednak nie mogłam nic powiedzieć ani zrobić
Czarodziej poszedł się rozglądnąć...
Dobrze to sie nie zapowiadało
-
Usłyszałam jakiś tupot. Nie widziałam nic, żeby się schować. Wyczarowałam małą kulkę, żeby odwróciła "tego kogoś" uwagę.
-
Zaczęłam się skradać. Widziałam wszystko dobrze. Szłam blisko ściany, byłam cała czarna, bo nie otrzepałam się z komina. Widać tylko moje oczy.
-
Zobaczyłam jakieś schody. Zeszłam z nich cichutko. Weszłam do innego pomieszczenia, chyba piwnicy.
-
-Apparuit oculis meis invisibilium creaturarum-Czarodziej wypowiedział zaklęcie i w jednym momencie wszystko stało sie niewidoczne, wszystko oprócz Karoiiiny... Mężczyzna stanął na wprost niej i uśmiechnął się złośliwie
-
- Ups... - przełknęłam głośno ślinę.
-
-Kogo tu niesie... Kolejny kundel...-Powiedział czarodziej po czym błyskawicznie zjawił się za Karoiiiną... Owinął ją magicznym sznurem... (chwilowo tracisz moc...) i rzucił do piwniczki (czy czegoś)
Spojrzałam tylko na waderę
-
Spojrzałam na Mistic. "Gdyby tylko zjawił się tu Mike albo ktoś inny" pomyślałam i zaczęłam głęboko myśleć...
-
*Źle się dzieje...* Spojrzałam na Karoiiinę pytająco...
Czarodziej nie chciał więcej takich niespodzianek... Za pomocą magii Chatka zniknęła z pola widzenia
-
*Bardzo źle* - spojrzałam na Mistic. Nie wiedziałam, co dalej będzie...
-
Westchnęłam ciężko... Zaczęłam się wiercić... Szmatka nie była dobrze zawiązana, więc zleciała mi z pyska...
Przypełzłam (xD) Do Karoiiiny i próbowałam jakoś rozgryźć sznur, jednak nie dało to żadnego efektu...
-
Mike (mój feniks) chciał wlecieć, jednak nie mógł, gdyż nie było chatki widać.
- Do jasnej ciasnej! Co tam się dzieje! - zaczął myśleć Mike.
Ja tylko siedziałam. Najgorsze dopiero nadchodziło.
-
- Hmmmm... Czytałam gdzieś chyba o magicznych sznurach. - zaczęłam myśleć na głos - Nie można ich przegryźć.
Byłam rozczarowana. "Po co tu przyłaziłaś!" skarciłam się w duchu.
- Magiczne sznury... - zaczęłam szeptać - Magiczne sznury... Ich słabość to przeciwieństwo zła i nienawiści...
-
Spojrzałam w sufit...
-
- Ciekawe, co ten gościu robi... - szepnęłam do Mistic.
-
-Słucha...On słyszy wszystko... On wszystko niszczy... Pozbywa sie wszystkiiego co stanie mu na drodze, albo co ma futro...
-
- Ciekawe, jak się stąd wydostaniemy...
-
-Nie wydostaniemy...-Mruknęłam... -Po co przychodziłaś... Tak to wykończył by tylko mnie i zostawiłby watahę...
-
- Chciałam Cię ratować... - mruknęłam. Teraz zrozumiałam, że lubię Mistic. Łzy zaczęły mi lecieć. Łańcuch zaczął wibrować. - Co się dzieje?
Łańcuch zaczął świecić. Nie wiem jak, podleciał ze mną do góry i rozwalił się na milion kawałeczków. Poczułam jakąś nową moc. Moje futro zaczęło się świecić.
- Już wiem o co chodziło z tym łańcuchem.
-
Patrzyłam na Karoiiinę
-Co tu się dzieje...-Wparował czarodziej... - Dimisi dolor sublatus-Krzyknął i w jednej chwili Uniósł waderę i zadał jej wewnętrzny bół (nie wiem jak to ując...xD)
-
Nic nie poczułam.
- Teraz mój ruch - rzekłam i rzuciłam oślepiająco białe światło w czarodzieja. Sznur, którym była okryta Mistic rozerwał się. Magia podniosła Mistic do góry. Jej futro też zaczęło świecić.
- A teraz raz na zawsze pozbądźmy się tego niegodziwca. - rzekłam do Mistic i popatrzyłam się na nią.
-
-NIE! To nic nie da jest niesmiertelny... Wiem kim jest, on kiedyś nie był taki...
-
- Ups... Tego nie przewidziałam. - jednak dalej razem z Mistic lewitowałam nad ziemią. - A znasz jego słaby punkt?
-
-Znam... Ale to nie pomoże... Mogę spróbować tylko mnie ,,odłóż,,
Czarodziej bacznie się przyglądał i był gotowy do ataku
-
- Wystarczy, że pomyślisz "chcę wylądować" i jesteś na ziemi. - patrzyłam się na czarodzieja uważnie. Ciągle myślałam, jak go "wytępić"
-
Wbiegłam. Chciałam pobyć trochę w samotności. Wskoczyłam przez rozbite okno. Zdyszana położyłam się.
-
Pomyślałam tak jak radziła Karoiiina... I zleciałam na ziemie... Otrzepałam się i stanęłam na wprost mężczyzny...
-Czego się kundlu gapisz...
-Przepraszam
-Co?
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam.... Ile mam powtarzać... Zabierz mnie, zrób ze mną co chcesz... Tylko innym nie rób krzywdy, nie pozwolę ci ich katować tak jak zrobiłeś to z Ivaną...
Czarodzieja zatkało...xD
Podeszłam do niego... W środku byłam przerażona, ale próbowałam przegonić strach... Podeszłam jeszcze bliżej i .... tam tararaaaaam...xD Przytuliłam go...
-Bądź sobą... Przepraszam... Bądź znowu wilkiem... Może wyglądasz jak człowiek, władasz czarną magią, ale w środku nadal jesteś wilkiem
-
Popatrzyłam na czarodzieja. Warknęłam i podeszłam do niego. *To on..*
-
Przyglądałam się tej scenie z otwartą buzią.
- Przepraszam, czy ty powiedziałaś, że on był WILKIEM???
-
Wyszczerzyłam swoje białe kły.
-Co ty tu robisz ?! Po co przyszedłeś ?!
-
Podeszłam do niego i powiedziałam na ucho.
-Skarb jest..
-Dobrze.. Dobrze..
-
- Czy ktoś, do jasnej ciasnej, wyjaśni mi o co chodzi? - powiedziałam, dalej lewitując w powietrzu. Futro nie świeciło jak przedtem, lecz dalej było jasne.
-
Odeszłam od mężczyzny...
-On był wilkiem.... Gdyby tylko wilkiem... Ivana to była moja siostra miałam też brata Ivo... Niestety władanie czarną magią mu nie wyszło i stał się tym na co właśnie patrzycie... To on nasłał wczoraj tych ludzi... To on zniszczył całą poprzednią watachę zabił Ivanę, ale to nie jego wina... to przez czarną magię...
______________________________________
Kryształowa... Zmieniasz mi postać...-.-
xD
-
Zatkało mnie. Zemdlałam z przerażenia i zdziwienia. Spadłam na ziemię.
-
-Nasłałeś ludzi ?! Ty ! Tak jak myślałam..- obróciłam oczami .
-Za to, mam okazję zabić cię..
-
Przybrałam pozę to ataku. Wystawiłam swoje nienaturalnie długie kły i pazury, a oczy błysnęły.
-
-NIE! Jego się nie da zabić... To nie jego wina... to przeze mnie...
-
-Mnie też nie. - warknęłam. Nie zmieniłam pozy.
-Czemu twoja. - syknęłam
-
Obudziłam się. Przez chwilę przypominałam sobie, co się wydarzyło. Futro znowu zaczęło świecić i dalej lewitowałam.
- Mistic, muszę Ci coś powiedzieć. - szepnęłam - Śnieżka nadchodzi.
Nagle zniknęłam z pola widzenia. Prze teleportowałam się przed dom. Futro już nie świeciło, nie lewitowałam. Mike podniósł się, złapał mnie za kark i wróciłam do jaskini (mojej).
(opuściłam chatę)
-
-Bo TAK... Stanęłam przed Ivo...
-
-To dobrze, że idzie.. - byłam bardzo zdenerwowana.
-Nienawidzę ludzi, ci co się z nimi zadają też ich tak samo nienawidze..
-
weszłam.
- ymm.., co sie tu dzieje?- zapytałam
-
- O to samo się pytam. - nadal byłam w pozie do ataku.
-
-On nie jest człowiekiem...-Warknęłam...
-
stanęłam obok Krystal...
więc jak mamy walczyć nie wiedząc o co chodzi?- zapytałam
-
-Nie walczyć...
Mężczyzna stał wmurowany, nie miał pojęcia co się dzieje...
-
-Ja mogę walczyć.. - warknęłam
-Skoro nasłał ludzi..
-
no a ja dalej nic nie wiem- powiedziałam
on nie jest tera jednym który nie wie co się dzieje- powiedziałam wskazując na mężczyznę
-
-Ughhh...... To nie jest jego wina.... To magia... On nie zapanował nad nią.... Ona nim zawładnęła... A jak go zabijecie... to ja też zginę.... I może to lepiej
-
-Może. - warknęłam.
-Ten co się zadaje z ludźmi, dla mnie jest już martwi. - moje kły wydawały się dłuższe.
-
Zignorowałam ostrzeżenie i ciągle stałam w obronie Ivo
-
ale jak to? zapytałam zabijemy jego zabijemy ciebie?- zapytałam Misty
-
Wbiegłam do chatki.
Stanęłam obok Śnieżki i Kryształowej.
-
-Zabijecie Ivo... Nię będę miała już sensu żyć... Ivanę już straciłam...
-
-Ja mogę zabić oby dwu.. - warknełam
-
-Chcesz zabić Misty?-spytałam cicho Kryształowej.
-
Kryształowa...- powiedziałam i nie skończyłam- Misty powiesz o co tu chodzi czy nie? Jesteście ze sobą jakoś połączeni czy jak bo ja już nie rozumiem
-
-Bardziej czarodzieja... - syknęłam do Nany i dalej byłam gotowa do ataku
-
-To jest mój brat...-Mruknęłam
-
-Może być nawet rodzicem.. - warknełam
-
Położyłam uszy po sobie stojąc w pozycji gotowej do skoku.Lekko zmarszczyłam nos.Coś mi się tu nie zgadzało.Wysunęłam prawą łapę do przodu.
-
bratem?- zatkało mnie
-
-Brat..człowiek?-spytałam patrząc się prosto w oczy Misty.
-
-On nie jest człowiekiem... On jest wilkiem... Tylko został uwięziony w tym ciele....
-
-Uważaj bo mnie to obchodzi ! !! !! ! ! - warknęłam.
-
-Skomplikowane....ale wiem chyba o co chodzi.-powiedziałam.Postawiłam uszy i schowałam wysuwające się kły.
-
-To masz problem i tak go nie zabijesz, bo jest nieśmiertelny...
-Moment... Teraz to ja nie czaję.. A z tobą się jeszcze policzę...-Mruknął Ivo i za pomocą magii zniknął
-
Kryształowa! ja nie chcę stracić Misty- powiedziałam prawie z płaczem- a jeśli by zginęła...
-
-Ona nasłała na nas ludzi !! - syknełam i stanęłam już normalnie.
-
-Nie nasłałam... Ale gdybyście się nie mieszali... Zabraliby mnie i po kłopocie...
-
-I tak więcej nie zrozumiecie...-Powiedziałam i wyszłam
-
-Muszę się do czegoś też przyznać..
-
-Ech........Idziecie ze mną na plażę?Łobi zaginęła....od wczoraj jej szukam
-
-Jeśli nie chcecie albo nie możecie sama jej poszukam...-odpowiedziałam cicho gładąc uszy po sobie..
-
do czego Krystal- zapytałam- jasne Nana
-
-Będę czekać na plaży.-wyszłam
-
okej- powiedziałam do Nany i popatrzyłam na Kryształową
-
wyszłam.
-
Wyszłam.
-
Wszedłem. Zobaczyłem Starą Chatę, wszedłem przez rozbite okno. W środku było brudno. Przeszedłem cały pokój. Wyszedłem.
-
Ten ktoś wrzucił mnie do środka. Gdy wyszedł z cienia ujrzałam człowieka.
- To nie może być prawda. - szepnęłam smutno
- To nie może być prawda. - przedrzeźniał mnie człek - A teraz stul dziób.
- Czego chcesz ode mnie? - zapytałam
- Zrobię z tobą dokładnie to samo, co z Jovitą...- powiedział
Na dźwięk tego imienia rozpłakałam się.
- Co zrobiłeś z moją mamą? - warknęłam
- To, na co zasłużyła rodząc cię. - powiedział
- To nie może być prawda, tato! - pierwszy raz tak do niego powiedziałam.
- Nie jestem już twoim ojcem kundlu! - warknął na mnie
- Przepraszam. - powiedziałam cicho
Co tam bredzisz? - powiedział
Nie odezwałam się ani słowem. Nie wiedziałam, że mój ojciec stanie się takim... potworem. Przypomniało mi się coś. Stałam się niewidzialna.
- I tak się widzę pchlarzu. - powiedział, szykując kajdany i noże
-
Wbiegłam. Zauważyłam człowieka. Zadałam mu ogromny ból wzrokiem, aż się skulił.
-
Wrzucił mnie do jakiejś klatki. Zamknął dobrze i oddalił się w głąb domu.
"Żeby tylko Mike dostarczył wiadomość Krystal!" modliłam się w duchu.
-
- Krystal! - wydałam okrzyk zdumienia - Nie zabijesz go. Jest potężnym czarodziejem, jest nieśmiertelny!
Człowiek wszedł z powrotem
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy? - zapytał się naśladując głos dziewczynki - Kolejny pchlarz, ot co!
-
___________
Kończę, będę jutro. Jutro się skończy. Paaaa :)
-
-Zamknij ryj menelu. - warknęłam.
spk
-
Wyszłam.
akcja stanęła w miejscu.
-
Czarodziej się zdenerwował. Zaczął wykrzykiwać dziwne słowa. Nie rozumiałam ani słowa.
-
Weszłam po cichu i spojrzałam na Czarodzieja
-
Wszedłem i z ukrycia obserwowałem maga.
-
- Misty! - szepnęłam - Uważaj na niego, jest nieobliczalny!
-
weszłam... przysiadłam za rogiem i obserwowałam
-
-Aha.. Znam takiego jednego nieobliczalnego czarodzieja...-Mruknęłam i podeszłam
-
______________
Karoiiina, ale to Twoje forum jest skopiowane z tego -.-
rangi, choroby itd. :P
-
- Proszę, proszę... Kogo my tu mamy? - spytał czarodziej - Kolejne kundle!
- Tato... Zostaw ich. - szepnęłam - Oni w niczym nie zawinili...
- Bądź cicho pchlarzu! - warknął mag - I tak cię zabije, choćby nie wiem co!
______________
Nie mam pomysłu, pozmieniam za niedługo.
-
-Nie...-Stanęłam koło Karoiiiny
-
Wystawiłem kły i stanąłem obok wader.
-
tato??- zapytałam zdziwiona Karoiiinę
-
- Karoiiina, nie wiedziałem, że masz takich... - tu się zastanowił - ... Przyjaciół... Może oni też mają zginąć?
- Nie... - szepnęłam - Proszę, nie rób im krzywdy...
-
Warczałem na czarodzieja.
-
-Mam dosyć magów...
-
weszłam
stanęłam obok Demona i warczałam na czarodzieja prawie tak jak on
-
-Ja też Misty
-
wiecie nie za bardzo rozumiem o co chodzi- powiedziałam
-
- Misty... Uważaj na niego... - powiedziałam - Jest gorszy od Ivo...
- Czy ktoś tu wspomniał o moim przyjacielu? - powiedział czarodziej, dalej szykując noże - Ivo to mój bliski kolega. Opowiadał mi o tobie Misty...
-
-Od Ivo to nikt nie jest gorszy... On zabił Ivanę...
________________________________________
Ivana: Wróżka. Jedna z nielicznych bożków, które dbają o dobro planety...
Potomek matki ziemi...=P
-
-Hy???- teraz to się pogubiłem i przestałem szczerzyć kły.
-
stanęłam w ogniu czarodziej cofnął się
-zbliżysz się do któregoś z moich przyjaciół a zgniesz śmiercią długa i bolesną
warknęłam na maga który zaczął się trochę bać stadka wilków
-
- Sory mała, ale jestem nieśmiertelny. - powiedział do Star.
- Później wam wyjaśnię, o co chodzi. Sama się już pogubiłam - szepnęłam.
-
-Może jeszcze Ivo się pojawi? Wtedy to będzie porażka...
-Ktoś mnie wzywał?-Odezwał się głos
-Ty mnie śledzisz?
-Aha
-Świetnie...
-
-taak to zobacz to
zapłonęłam na dobre cała
-nic mi nie zrobisz
powiedzial do mnie mag
rzuciłam się na niego chwycilam jego nóz i wbiłam mu w serce
-u mnie nikt nie ma forów
-draśnięcie nożem sprawiło utratę nieśmiertelności
wytlumaczyłam
-
- Ivo... Mój stary druh. - powiedział mag
- Słuchajcie, mag widzi, gdy ktoś jest niewidzialny i wcale nie czuje bólu. - podawałam informacje pozostałym wilkom
-
...
______________________________
ja już lecę... muszę sprzątać w domu :(
-
-No co ty...
-No to teraz poległas siostrzyczko... A czemu jeszcze żyjesz... Myślałem, że z klatki nie wyjdziesz?
-Ale wyszłam...
-Pchlarz...
-Idiota-Powiedziałam pokrzywiając się Ivo
______________
xD Pa
-
czarodziej nie żył
-to dlaczego nie żyje
czarodziej wstał ja wysypalam na niego pył utraty mocy padl nie żywy
-znalaziony pyl sie przydaje
powiedzialam i rozszarpalam maga
wyszłam
________________________________________
lecę na placuszki
-
___________
Sory, też muszę iść sprzątać w domu. Będę koło 16, może 17. Pa xD
-
-Głupia-Powiedział Ivo patrząc na wychodzącą Star -Regeneracja...
-Idiota, idiota, idiota, idiota...-Powtarzałam
__________________________
Czyli akcja stop... A mnie potem chyba nie będzie...
-
_______________-
to ja też spadam
papaap
-
________________________
I zostałam sama... -.-
-
Weszłam.Przyglądałam się magom. Syknęłam.
-
Czarodziej dalej się przyglądał. Gdy się odwróciłam, rzucił we mnie nożem. Zauważyłam nóż, lecz nie zrobiłam uniku. "Prędzej czy później i tak by to zrobił" pomyślałam. Nóż wbił mi się w plecy.
- Jeszcze tu wrócę... - powiedział mój ojciec i zniknął
Nagle padłam nieprzytomna na ziemię (z nożem w plecach xD)
_______________
Jestem... Myślałam, że będę później, ale nic mi tata nie dowalił do sprzątania xD
-
*Mam ostatni kamień ! * Szybko podbiegłam do Karoiiiny. Wyjełam jej nóż z pleców. Szybko wyjęłam kamień i obsypałam ranę. Rana się sklepiła.
-
Dalej leżałam nieprzytomna. Po kilkunastu minutach zaczęłam odzyskiwać przytomność.
-
Obudziłam się. Z jednej strony było mi żal, a z drugiej byłam wkurzona. "Przecież mogłam umrzeć. Tego chciał mój ojciec. Muszę to wypełnić". Podniosłam się i wyszłam.
-
Wybiegłam za Karoiiną.
-
Wyszedłem.
-
wyszłam..
-
Patrzyłam ma wszystko..
*Idiota* Dalej myślałam...
Ivo spojrzał na mnie ze zgrową w oczach...
-Nic mi nie zrobisz... Jesteś za słaba. Nie odważysz się...
-A co znowu mnie w klatce zamkniesz?
-Mam lepszy pomysł-Mruknął Ivo. Użył magii i po chwili leżałam nieprzytomna Ivo złapał mnie i Zniknął ze mną
-
Nagle pojawiłam się z moim ojcem. (weszłam)
Wrzucił mnie brutalnie do klatki i zamknął anty-magiczną kłódką.
- Teraz mi już nie uciekniesz. - warknął - I teraz stanie się z tobą to, co się stało z Jovi i szczeniakami...
Strach mnie obleciał.
- Jeśli tego tak pragniesz, uczyń to. - powiedziałam odważnie - Ale wiedz, że nikt ci tego nie wybaczy!
Człowiek popatrzył się na mnie dziwnie. Po kilku minutach wzruszył ramionami i powrócił do poprzedniego zajęcia.
-
...
_______________________________-
nie możesz się wydostawać z niezniszczalnej klatki
-
Nagle pojawiłam się z moim ojcem. (weszłam)
Wrzucił mnie brutalnie do klatki i zamknął anty-magiczną kłódką.
- Teraz mi już nie uciekniesz. - warknął - I teraz stanie się z tobą to, co się stało z Jovi i szczeniakami...
Strach mnie obleciał.
- Jeśli tego tak pragniesz, uczyń to. - powiedziałam odważnie - Ale wiedz, że nikt ci tego nie wybaczy!
Człowiek popatrzył się na mnie dziwnie. Po kilku minutach wzruszył ramionami i powrócił do poprzedniego zajęcia.
-
...
_______________________________-
nie możesz się wydostawać z niezniszczalnej klatki
_+_____________________
powtarzam jeszcze raz♣☺☻♥♠♦•◘○
-
Ojciec wziął nóż ze stołu i przejechał po nim lekko palcem.
- Hmmmm... - mruknął - Zabić, nie zabić..
Usiadłam zrezygnowana.
______________
ILE RAZY MAM POWTARZAĆ NERO, TO NIE JA SIĘ WYDOSTAŁAM, TYLKO MÓJ OJCIEC MNIE WYCIĄGNĄŁ! Wrrrrrrrrrrrr.
-
"Nikt mnie nie uratuje, zabije mnie" pomyślałam. Nie chciało mi się wysyłać myśli do Demona.
Jednak coś usłyszałam. Podniosłam łeb.
Nagle pojawił się mój feniks. Oślepił człowieka, po czym uwolnił mnie z klatki.
-
Czarami odebrałam moc czarodziejowi, po czym go zabiłam.
- I już po sprawie. - mruknęłam i wyszłam.
-
Wezlam z workiem w ktorym byl szkielet.Polozylam go na podlodze i wybieglam.