Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Zaświaty => Wątek zaczęty przez: Demon w Maj 09, 2013, 21:01:55
-
"W krainie zatracenia w drodze do Czerwonej Królowej..."
Kraina Zatracenia to na pierwszy rzut oka pustkowie, nic tu nie ma ani źdźbła trawy, tylko popękana od słońca ziemi.
Jednak jest tu coś co rzuca się w oczy dopiero po dłuższej chwili... a jest to ścieżka wyłożona krwawym "dywanem". Krąży legenda, że na końcu "dywanu" znajduje się zamek Czerwonej Królowej która spełnia 3 życzenia - mądre życzenia - jednak tego nikt nie wie gdyż nikt jeszcze nikt tam nie dotarł...
(Niby przez to, że straszy i jakieś stwory porywają... krążą dziwne stwory itp)
-
Weszłam.............
Spacerowałam po pustkoniu.Nagle zobaczyłam ten 'dywan" i zaczęłam nim biec
-
-UCH.... tan 'dywan' nie ma konca
powiedzałam i wybiegłam
-
Wbiegl zipiąc od slońca !
-
To było dziwne ............strasznie dziwne miejsce !
-
Zacząl węszyć za dywnem !
-
Minelo pare minut zanim znalazł coś zupelnie niepasującego do tego miejsca !
-
''Krwawy'' dywan ....przerażający krwawy dywan tylko dla odważnych...
Zacżął biegnął po nim !
-
Biegł ,biegl tak przez dluższą chwilę ,a przy tym biegu pomagały mu wszystkie żywioły !
-
Wybiegł
-
Weszłam.-Tak tu ponuro i cicho-pomyślałam.Z wszystkich stron było słychać straszne odgłosy.
-
szłam aż dotarłam do ,,krwawego'' dywanu.wszędzie byłam gęsta mgła
-
Weszłam i połozyłam się na pustkowiu.
-
Wczołgałem się padnięty szukając jakiegoś miejsca ,w którym mogłbym przeżyć reszte życia !
-
Wbiegłam.
-Ari?! Jesteś tu?!-krzyczałam
-
-Jak tu jesteś to czekam na jeziorek!!!!-krzyknęłam i wybiegłam
-
wYMRUCZAŁEM COŚ POD NOSEM PO CZYM WYCZOŁGAŁEM SIĘ !!
-
Weszła.
-
Weszłam
-
-Hm... Podobno tu jest jakiś 'dywan'. Szukamy go? Może odkryjemy co jest na jego końcu- powiedziała rozglądając się w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu, który mógłby wskazywać, że coś takiego istnieję.
-
-Ok
zaczęłam tez węszyć
-
Wyszlam
____________________________
Musze iść na śniadanie.
Bay
-
Wyszła.
________
Spoko. Ja też spadam xD
-
Wszedłem. Zacząłem się przyglądać temu dziwnemu miejscu.
-
Weszłam. Nie interesowała mnie "krwista" ścieżka. Chciałam pobyc w tym miejscu, bo tu mogłam spokojnie porozpaczać.
Doszłam do wniosku, że niepotrzebnie związałam się z Nero. Na co mi to? Nie pasujemy do siebie.
Ostatnimi czasy czułam się co raz gorzej. Nachodziło mnie dziwne uczucie samotności i niepotrzebności.
*Wiem... On zginął dwa lata temu...*
Padłam na spaloną słońcem ziemię dysząc ciężko
-
Zrobiło mi się słabo i zaczęło kręcić w głowie. Nie migłam pozbierać myśli
Cholernie chciało mi się pić
- Pić... Zapomnieć... Odejść... - bełkotałam
Nagle naszło mnie olśnienie
Wyszłam słaniając się na nogach (wycieńczyło mnie słońce)
-
Wbiegł !
-
WYBIEGŁ
-
Weszła stąpając lekko po ziemi (tutaj powiedzmy, że będę czarną panterą. Ach, ta ma mania ;3).
-
Wbrew swej takiej jakby obietnicy, że nigdy nie wejdzie na tereny obcych watah, tak jak to było umówione, że zakaz i że tego nie zrobi. Jednak najwidoczniej los tak chciał i go tu "przyniósł". Dumnie wkroczył na jakieś pustkowie, nic tu nie ujrzał prócz suchej spękanej ziemi, i jej. *Super* pomyślał i się wymusił na jakiś tam uśmiech.
-
Obrzuciła go pytającym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała. (Niebo jest zachmurzone czy jest księżyc? xD)
-
(Chmurki, będzie lepszy-mroczny-klimat)
Patrzył na nią taki lekko zaskoczony jej tu obecnością, chociaż to on był tu "nielegalnie", widział również jej zaskoczenie jednak nic jak na razie nie powiedział... no przywitać się pasuje.
-Cześć... Chrona - wydukał i spojrzał na zimię, była aż tak sucha, że aż dziwne, że ziemia potrafi tak uschnąć.
-
-Blue - poprawiła go automatycznie.
-I witaj. - nic mu nie powiedziała o terenach. W końcu ona sama kilka razy już była na jego terenach.
-
-Blue, blue... - mruknął tak jakby usiłował to sobie wbić do łba, ale jakoś nie mógł.
-Co Ciebie tak wzięło na zmianę imienia? -zapytał z czystej ciekawości.
-
-Po prostu tamto imię do mnie nie pasowało - mruknęła wymijająco.
-
-Aham - jakoś ta odpowiedź mu nie wystarczyła ale by ją zbytnio nie drażnić nie drążył dalej tematu. "Nie pasowało" pff niby czemu? Było idealne dla niej, przynajmniej on tak uważał.
-
-Idziesz? - mruknęła i zniknęła w ciemności. Szła czerwoną drogą nasłuchując różnych odgłosów w ciemnościach.
-
Rozejrzał się w koło, chyba wraz z imieniem lekko się jej osobowość zmieniała, po raz pierwszy - chyba - nie przedrzeżniali się na dzień dobry. No Dem był w szoku.
-No idę, idę - rzekł i pognał w ciemność, drepcząc po czerwonej ścieżce.
-
-Coś taki milutki dzisiaj? - zapytała cicho.
-
*Chyba się zaczyna* pomyślał i przekręcił oczami.
-A co nie mogę? Jak chcesz można to zmienić - mruknął i się krótko uśmiechnął.
-
Nie widziała jego uśmiechu, gdyż było po prosto za ciemno.
-Tylko się pytam - powiedziała lekko zirytowana.
-
-Ja też tylko odpowiadam - mruknął i nagle coś w niego walnęło. Zawarczał i się gwałtownie odqwrócił w stronę napastnika lecz go już chyba tam nie było.
-
-Co jest? - zapytała dziwnym tonem. Usłyszała ciche stąpanie, gdzieś blisko.
-
-Bo ja wiem, Twoje tereny, ja tu jestem po raz pierwszy. Duchy tu macie? -zapytał i zaczął wytężać wzrok by coś ujrzeć potem chciał zrobić ogniki by coś oświetlić ale coś magia mu nie działała.
-Mam głupie pytanie, możesz używać żywiołów?
-
-To, że to tereny mojej watahy nie oznacza, że znam wszystkie stworzenia, które tu żyją, a żyje ich mnóstwo. I tak, mogę - mruknęła cicho. Stworzyła kilka małych kuleczek ognia, dosyć słabych, ale zawsze. Zmrużyła lekko oczy przed nimi i 'odesłała' ogniki kilka metrów wokół niej i Demona. W mroku zobaczyła znikającą sylwetkę jakiegoś stworzenia.
-
Ponownie spróbował stworzyć ogniki, o udało mu się.
-O tam coś jest! - rzucił i wskazała tak jakby na wschód, chociaż tutaj to i to było nie pewne, te strony świata...
-
Popatrzyła w stronę, w którą pokazywał Demon, ale nic nie zobaczyła.
-Trudno, pewnie jakiś stwór, jak zwykle. Wiesz, chciałabym dotrzeć do końca tej czerwonej drogi, a ten stworek zapewne jest po prostu głodny więc poluje na co się da - wyburczała pod nosem i wskoczyła w ciemność.
-
-No dobra... W sumie jak tu już jestem, raczej się taka okazja nie powtórzy to też idę - powiedział i ruszył w głąb ciemności po ścieżce.
-
Zignorowała stworka, który wyraźnie szedł za nimi. Chciała dojść do końca ścieżki, a taka okazja mogła się już nie zdarzyć. W dzień jest zbyt gorąco by iść tą drogą. Nocą było chłodno, z jedną małą wadą w postaci różnych stworzeń.
-
Dziwnie się tak czuł, wszędzie ciemność, jakieś upiory gonią w koło, możliwe że tu nic prócz jego i Chrony nie ma i to właśnie na nich polują...
-
Nagle zatrzymała się gwałtownie. Nasłuchiwała.
-
Stanął za Chroną i patrzył cóż to ona wyprawia, stoi zamiast iść.
-
-Możesz iść pierwszy, jeśli chcesz, ale coś przed nami stoi - powiedziała.
-
-Cykasz się? -zapytał i gdyby nie to, że coś przed nimi stało to by się zaśmiał, a tak to powagę utrzymywał.
-
-To idź pierwszy, proszę - wyburczała. Stworzyła kule ognia, która oświetliła istotę. Stała na 2 łapach, była wysoka i niesamowicie chuda. Stwór miał ogromne, czarne szpony. Patrzył na panterę i wilka z dziwnym grymasie na zdeformowanym pysku.
-
To słowo proszę strasznie zaskoczyło a zarazem zmusiło do pójścia przodem bez słowa. No poszedł bardzo daleko, ledwo wyminął panterę i stanął, bestia wydawała się bardzo groźna a on taki mały przy niej, ale no nie będzie stał jak kołek i czekał aż bestia zaatakuje, postanowił ją ubiec. Lutschen'em tak na wszelki wypadek się zabezpieczył jakby się okazało, że bestia potrafi czarować itp.
-Magii to on teraz nie będzie mógł używać - szepnął do Chrony i zmierzył stwora badawczym spojrzeniem, ten chyba wyczuł, że coś mu Demon zrobił i ruszył na nich. Zwinnie wilk skoczył mu o gardła.
-
Przeskoczyła nad stworem i zaszła go od tyłu. Wbija mu pazury w plecy,a gdy ten zaczął się szarpać rozerwał sobie skórę jeszcze bardziej. Schowała pazury i odskoczyła, gdy ten zamachnął się na nią pazurami.
-
Gdy tak stwór szalał z Chroną Demon ciągle wisiał wbity kłami w jego szyję, zacisnął mocniej szczęki i zaczął szarpać łbem.
Gdy wytargał mu dość sporą dziurę w szyi rozrywają krtań odskoczył, może i stwór był bez mocy ale przecież nie oni, więc dlaczego by nie skorzystać z tej przewagi.
-A może by go tak spalić? A no pewnie - mruknął i rzucił w niego kilkoma na prawdę sporymi kulami ognia, które go otuliły i zaczął płonąć, taki chodzący, płonący wrzeszczący posąg ogniowy przypominał.
-
-Ta. Tylko teraz tymi wrzaskami ściągnie wszystkie stworzenia z promieni kilku kilometrów - mruknęła i ruszyła dalej.
______
Odnajdujemy to królestwo? xD
-
-Ups - powiedział i szybko poraził go dźwiękiem, tak, że tylko on je słyszał. Natychmiast zemdlał. Basior ruszył dalej.
_____________________
nom pasuje jak już tu jesteśmy xD
-
-One już to usłyszały - powiedziała oskarżycielsko, ale ruszyła w dalszą drogę.
-
-Trudno, i tak zaczyna już świtać... więc jak wyrobimy się przed zmierzchem to nic się raczej nie stanie - rzekłem obojętnie.
-
-Tak. A wiesz, że tu są pająki, które ujawniają się kilka sekund przed atakiem? Z pewnością już tu idą - powiedziała z rozdrażnieniem i z jeszcze większą irytacją spojrzała za siebie. Niewiele przeszli. Ogromnymi susami wysforowała się naprzód.
-
Patrzył jak kićka biegnie, jednak on nie zamierzał już męczyć łap. Rozłożył szeroko skrzydła i wzbił się w powietrze. Zaczął lecieć nad głową Blue, lecz na tyle wysoko by jakby je coś obiło, przyszły chęci na ataki to by go nie dosięgła.
-
Teraz już biegła, najszybciej jak mogła.
-Ptaszyno, widzisz coś z z powietrza? - ryknęła do Demona.
-
-Rój os ciebie pociesza? - zapytał ironicznie widząc jakąś czarną żywą chmurę zbliżającą się.
-Albo szarańcze...
-
-To osy czy szarańcze? I jak daleko?
-
-Sama zmień się w coś latającego i oceń - mruknął.
-Powiem tyle, szybko tu przybędą... szarańcze... osy kurcze robale...
-
-Kule ognia coś dadzą czy jest ich jest za dużo? - zapytała ignorując aluzję by zmieniła się w ptaka.
-
-Raczej dadzą - mruknął i nie czekając aż robale przylecą ruszył im na przeciw, cały zaczął płonąć, był w takiej jakby kuli płomienistej, była to jego taka jakby tarcza ochrona, z której atakował robale.
-
-Ehh mi się już nie chce dalej iść - rzekł i zmienił się geparda po czym wybiegł stąd nie martwiąc się zbytnio czy Chrone coś tu zje czy też nie, raczej sobie świetnie poradzi.
-
Wyszła.
-
Weszła.
-
Wszedł dysząc.
-Nie mogłaś na mnie zaczekać?ufff...-
-
-Sorki...to odruchowe...Zawsze jak uciekam,to używam prędkości światła...-odparła.
-
-Usiądę sobie..-rzekł i usiadł.Nie dla niego takie biegi.
-
-Ja też...Usiadła trochę dalej niż obok niego.
-
-Jak nazywał się twój ojciec?-
-
-Zapomniałam...Nawet.-pokręciła lekko głową.-A wiesz...że jeszcze mi czegoś nie powiedziałeś...
-
-Czego?-zapytał i spojrzał na waderę
-
-Jak masz na imię...-mruknęła i odwróciła łeb.
-
Westchnął.
-Jestem Razer..Dawny przedstawiciel Krwawego Grodu..-
-
Odwróciła łeb w stronę basiora
-Krwawy Gród?...Nigdy o nim nie słyszałam. Moje imię już zansz..ale co mi tam. Jestem Sierra,księżniczka i czaerna owca rodziny.-
-
-Można by rzec,że jest to pewnego rodzaju tajne stowarzyszenie zajmujące się...a zresztą nieważne-Dla Razera był to trudny temat,więc szybko go zmienił.
-Dlaczego czarna owca?Skoro jesteś księżniczką to powinnaś mieć wszystko czego zapragniesz i ogólnie luksusowe życie-
-
-Nie... Nawet nigdy w zamku nie byłam... Luksusów nie preferuję,coprawda mam własny chmurkowy pałac,trocę tam luksusu jest...Ale tam. Ogólnie,to nie lubię być taka...napuszoną damą co ma wszystko na skinięcie łapy.Wolę zwyczajne życię. Ale mam też plus bycia księżniczką.-spojżała na skrzydła i lekko nimi zamachała- To moje cudeńka...To wszystko co mam...
-
-Mam rozumieć,iż zawsze włóczysz się po terenach bez straży? Nie boisz się o własne życie? Wasi strażnicy mają wolne czy co?Nigdy żadnego nie spotkałem...-
-
-E-eee...Jestem niezależna. A co z tą strażą się dzieje to nie wiem...Wiem tyle co ty.
-
-U mnie aż się roiło od strażników.Obserwowali każdy ruch,a za każde naruszenie zasad groziła kara..Tutaj jest zbyt..spokojnie..-
-
-Żyje tu więcej od Ciebie i żadna sensacja tutaj się nie wydarzyła...Ogólnie wszystkich gdzieś wywiało...Pierwszą alphę Rebekę,jej partner,A...-urwała i westchnęła.
-
-No powiedz...kogo?-
-
-Ehh...Nieważne. Pogadajmy o czymś innym.-zmieniała temat.
-
-Emm..no dobra to w takim razie...czy skrzydła są dziedziczne?Często zadawałem to pytanie nauczycielom,ale oni z jakiegoś powodu nie chcieli mi odpowiedzieć-
-
-Skrzydła dostaje się gdy jesteś związany z królewską rodziną. To nie jest żądne tabu...No chyba,żę Twoim nauczycielom to coś przeszkadzało...
-
-Nie wiem dlaczego..zresztą wszyscy byli tacy..dziwni i tajemniczy..-
-
-Hah....Życie jest pełne tajemnic...Wiesz co?
-
-..jednak to od nas zależy,czy zostaną one rozwikłane,czy przepadną razem z nami...-wyszeptał do siebie.-Co?-zapytał
-
-Chciałabym...Cię przeprosić za tem joe wybryki i te odzywki. Nie wiem co się ze mną stało...Mniejmy to już za sobą...Wybaczysz?
-
-Przeprosić?Mnie?Niezły żart..prawie się nabrałem...-
-
-To nie jest żart-Mruknęła niskim głosem i popatrzyła na niego zimnym wzrokiem.
-
Razer spojrzał na nią podejrzliwie.
-Ymm..tak wybaczę..Wybacz,ale nikt mnie jeszcze nie przepraszał i dla mnie jest to obce uczucie-westchnął
-
-Dzięki...Nawet nie wiesz ile dla mnieto znaczy. Miałabym wyrzuty sumienia itp.-Zimny wyraz twarzy znikł z lica Sierry. Zawitał lekki (lekki) uśmieszek.
-
-Porobimy coś? Trochę nudno jest...-powiedział i rozglądał się dookoła szukając jakiegoś zajęcia.
-
-Nie wiem. Ja jakzwykle mogłabym polatać-zrywała się do lotu-Ale,żę ty nie masz możliwości to zostanę tu.-wróciła na miejsce.
-
-Możesz polatać,a ja zajmę się "przyziemnymi" sprawami. Pasi?-
-
-Nie...wolę polatać póżniej... Jakoś niebo jest dziwnie ciche i szare.-Rozejrzała się po niebie. Rzeczywiście-niebo było bardzo szare,nie było na nim ani jednego lecącego ptaka.
-
-Takie są uroki tej krainy...Ehh..jakoś nic nie wpada mi do głowy..-
-
-Spacer? -machnęła lekko skrzydłem.
-
-Może być spacer..-odpowiedział i ruszył przed siebie.
-
Ruszyła za nim. Nie musiała omijać niektórych rzeczy,takich jak kamienie,drzewa,ponieważ była duchem. Rozglądała się.
-
-Pusto tu jakoś...i gorąco..-powiedział basior.Jego gęsta sierść była tutaj absolutnie zbędna.Szybko się męczył.Dysząc padł na popękaną ziemię.
-
-Razi?-odparła zdenerwowania.-Co Ci jest?!-podeszła do niego.
-
Wszedł. Rozejrzał się i zobaczył wilki. Podszedł do nich. Rozpoznał tylko Sierrę.
-Hej.-powiedział do niej z uśmiechem.
-
-Nero??-spojżała na niego.-Jej...Wkońcu jesteś!-powiedziała radośnie.
Nerka,Si jest duchem .-------.
-
-Nom. Jesteś duchem?-zdziwił się i popatrzył na Si.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________
Nie było mnie chwilę, a ta duchem?
What?!
-
-Tsaka..sytuacja-wyburczała cicho. Dotknęła lekko łapą Razi;ego.-Żyjesz chłopie?-walnęła go mocniej.
Csiii xD Będziesz mnie musiała uratować xD
-
-A to kto?-spojrzał na wilka.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________
No ok :P, tylko w jaki sposób Si?
-
-To...Nowy wilk.-powiedziałam
Hmm...Jakoś odczarujesz mnie xD
-
-Aha.-spojrzałem znów na Si, a potem ponownie na basiora.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________
Ok, ale będzie trudno :P
-
-Tsakk...-powiedziała cicho.
Ale Nerka da radę xD
-
-Chyba samotnik, co?-spytałam Si.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________
Bo Nerka wszystko potrafi! xD
-
-Tak...Chyba. Mało o min wiem.
spytałam Si
Czo ty...Basior czy wadera?? xD :P :P
-
-Aha...
_____________________________________________________________________________________________________________________________________Oto jest pytanie
To jest...
WADEROBASIOR!!! xD
-
Uśmiechnęła się lekko.
Obojniak xDDD :P :P :P
-
-Samiec czy samica?-spytał żartobliwie.
______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Niom :P
-
-Raczej samiec...-odpowiedziałam.
-
Pokiwał tylko głową i usiadł. Spojrzał na Si.
-Jak to się stało, że jesteś duchem, a nie wilkiem?-zapytał.
-
Nie chciała o tym mówić. Nie odezwała się.
-
-Nienawidzę upałów..-rzekł wstając.Zauważył basiora obok Sierry.Nie znał go,więc uznał go za wroga.Zawarczał ukazując kły.
-
-Uspokuj się.To moja rodzina.-szturchnęła go lekko.
-
-Eh..wybacz..-mruknął basior i odszedł kilka kroków od wilków spoglądając na daleki horyzont.
-
-Hej, jestem Nero. A ty?-zwrócił się do basiora. :P
-
Parzewróciła oczami i rzekła do wujka.
-Gdzieś się podziewał przez te wszystkie lata?
-
Basior spojrzał w ich stronę.Miała się rozpocząć jakaś rodzinna dyskusja.
-To ja pójdę kawałek dalej.Nie będę przeszkadzać-rzekł i pobiegł.
-
-Nie musisz...Nie przeszkadza Twoja obecność nam...
-
-Odwiedziłem watahe rodzinną, Ari chyba też... ::)
-
-Nie,nie...w sumie muszę coś załatwić,więc nawet dobrze się składa.Wy tam sobie rozmawiajcie-odpowiedział Sierrze
-
-Ari? Kto to?-spojżała na niego pytająco.
-Jak chcesz...-powiedziała.
-
-Arser...twój ojciec
-
-Oj...ciec?-
-
-Tak. A co?
-
-Nic..Nic.
-
-No przyznaj się.-uśmiechnął się lekko.
-
Gdy basior zniknął z oczu rozejrzał się uważnie.
-Radsul,jesteś tu?-zapytał szeptem.Nagle przed basiorem ukazał się szarobiały wilk.
-Hej stary..Skąd wiedziałeś,że tu jestem?-zapytał Radsul
-Sam nie wiem,ale to nie ważne.Mam tu coś da ciebie-powiedział Razer zdejmując z siebie apteczkę.
-Skąd ją masz?-
-Pożyczyłem..Weź i pomóż powstańcom-
-Nie idziesz z nami?-
-Nie mogę...muszę coś jeszcze załatwić..-
-No dobrze..tylko nie zrób niczego głupiego.Uważaj na siebie-przyjaciel podniósł apteczkę
-Zrobię to i wrócę cało.Obiecuję-
-Żegnaj Razer-Radsul ukłonił się
-Żegnaj-basior odwzajemnił ukłon
Razer wrócił po dłuższej chwili nieobecności.Usiadł dalej niż reszta i obserwował.
-
-Mówię,żę nic się nie stało...-powiedziała. Wyczuła niaznaną woń innego basiora. Zanipokoiła się trochę,ale po pewnym czasie zapach stracił intensywność i zdeczka się uspokoiła,co nie oznaczało,że nadal nie jest czujna.
-
-No ok, nie opowiadaj jak nie chcesz.-powiedział.
Spojrzał na basiora, który nagle wrócił. Był zdziwiony tym nagłym zwrotem akcji.
-A jak Lajna?-spytałem już patrząc na Sierrę.
-
-Nie wiem. Dawno jej nie widziałam.-powiedziała.
-
-Aha...-odpowiedział krótko.
-
Westchnęła.
-Niestety wszystkich gdzieś wywiało. Nie wiem gdzie są pozostałe siostry,mama,Ciotka Śnieżka...Ahh.h
-
-Faktycznie... Ostatnio widziałem tylko ciebie, tego basiora i Karo.
-
-Kiedyś to fajnie było...*tu wspomina wszystkie przyjemne chwile*.Ahh...To wajnie,że chociaż Ciebie spotkałam.-Oparła się oniego
-
-Prawda.-uśmiechnął się.
-
-Hehe-zaśmiała się.
-
-Co by tu porobić...-zastanawiał się na głos.
Nagle się uśmiechnął wstał i odwrócił do Si.
-Potrafisz przenikać przez przedmioty?-zapytał.
-
-Tak...-odparła. Wstała i weszla w drzewo.-Taaadam...
-
-Super :)
-
Basior zaklaskał łapami.Jednak na jego pysku panowała powaga.
-
-Heh...-odparła i wylazła z drzewa (xD).-Wujek...A jak tam twoja kondycja?-zapytała.
-
-Nie taki stary jeszcze jestem :P. Co chces zobaczyć?
-
-Nie...Mam ochotę odpocząć...-usiadła.
-
Razer martwił się o swoich starych przyjaciół.Żałował,że nie mógł pójść z nimi.Odwrócony grzbietem do wilków patrzał w niebo i był myślami zupełnie gdzie indziej.
-
Nagle z jakiegoś powodu zapłakała. To było samo z siebie.
-
Spojrzał na Si, a potem na wilka. Położył się i oparł głowę na łapach.
-
Przestala płakać i otarła łzy. Westchnęła lekko.
-
-Ja idę. Pa.-odezwał się do wilków.
Uśmiechnął się do Si i wyszedł.
-
-Cze...ść.-powiedziała smutnie. Westchnęła.
-
Razer spojrzał na Sierrę.Podszedł do niej i chciał coś powiedzieć,jednak szybko zrezygnował.Odwrócił łeb w miejsce,gdzie spotkał szarego wilka.Z poważnym wyrazem pyska odszedł bez słowa.
-
Usiadła. Spuściła łeb. Bawiła się lekko spadająco na jej oczy grzywką.