Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Lodowiec => Lodowe Królestwo => Wątek zaczęty przez: Arser w Maj 28, 2013, 17:43:58
-
Lodowy labirynt jest to wielka przestrzeń ,w której latwo się zgubić.Jest tu bardzo zimno i w każdej chwili lod może ęknąć ,więc nie jest to bezpieczne miejsce ,ktore skrywa wiele sekretów !!
(http://fc05.deviantart.net/fs22/f/2007/350/0/0/Speedpaint__Ice_Labyrinth_by_I_NetGraFX.jpg)
-
Wszedł podziemnym wejściem do ukrytej komnaty !
-
Schodził powoli przywołując jednego z demonów ..
-Tak panie !
-Mam sprawe ...i wiesz dobrze jaką ..
Demon zaśmiał się diabelsko
-Na kogo teraz padnie ?
-Dowiesz się w swoim czasie - wymamrotał po cyzm go odesłal !
-
Wybiegł kulejąc !
-
Wbiegłem...,kiedy nagle znowu pojawil się demon śmierci ..
-Co znowu ?-zapytałem
-
Wbiegł.Zaczął szukać Arsera.Po zapachu dotarł do niego.
-
Siedziałem przyglądałem sie demonowi :
-Musimy wziąść się do roboty -warknął !
-Ale o co chodzi ?-zapytałem niezrozumiale !
Demon spoglądał na niego nieobecny !
-Twój brat ..on tu idzie !
-
Stał i patrzył się na tą sytuację.
był ciekawy co z tego wyniknie.
-
Wszystkie złe wspomnienia związane z moim bratem utkwiły mi przed oczami .
Jak mnie wygnal ,jak zrobił ta koszmarną szramę ....jak na moich oczach zabił Arabie!
-Nie możemy na to pozwolić -warknąłem po czym miałem zamiar wyjść ,kiedy mnie zatrzymał .
-Co chesz zrobić ?
-jest jedno wyjście ! I ty dobrze wiesz jakie !
-
Słuchał uważnie.
Może mogę pomóc ?-pomyślał.
Czekał.
-
- Nie mozesz ,on cie zabije -syknął spoglądając na niego niepewnie !
NAGLE NA MOIM PYSKU POJAWIŁ SIĘ SZEROKI UŚMIECH .
-Przynajmniej dopełni swoją misję i przede wszystkim zostawi watahe w spokoju .
-
Warknął cicho.
Wstał.Był gotowy pomóc Arser'owi.
-
Spojrzałem na warczącego wilka .
-Matsi ,a ty cotu robisz ?-zapytałem - NIE POWINNO CIE TU BYC !
-
Nie powinno,ale jestem.Stoję tu wystarczająco długo by wiedzieć wszystko.-powiedziałem do basiora.
-
-Wszystko ?To dopiero małyfragment tego co tu sie wydaży -wymamrotałem podnosząc łeb !
Spojrzalem na demona ,który siędzialzaskakująco cicho !
-
Wszystko do tego momentu Ari-powiedziałem.
-
Zamilkłem na chwile po czym znowu zaczołem :
- Cholera ,jasna ...wszystko się sypie-warknąłem po czym spojrzałem na demona -Ile mamy czasu ?
Kiwnąl głową !
-Niewiele ......on tu już idzie !
-
Stanąłem.Czekałem.
I co zrobi..my ?-spytałem.
Co zrobimy ?
-
Spojrzałem na niego !
-Matsi ...ja musze to sam rozwiązać .To moj brat nie chce żebyś się w to mieszał,bo on jest d wszystkiego zdolny ,moze nawet zabić -wymamrotał !
-
Przyjaciół się nie opuszcza.Nie mam nic do stracenia..-w tej chwili na myśl mi przyszło coś co mogło zmienić tę decyzję.
Nie ! Przecież tak nie można.
-
-Nie to mooja sprawa ..sam musze przez nią przejśc ..-warknąłem !
-
Będziesz się kłócił ?!-spytałem.
Może ma rację.
-
-A zobaczysz ,że będe -wymamrotał -bo nie chce ,żeby mojemu kumplowi coś się stało i nie dopuszcze do tego byś walczyłz moim bratem !
-
A ja nie dopuszczę by tobie się coś stało-warknąłem.
-
- Obiecuje ,że nic mi się nie stanie ..Mam przy sobie ich - spojrzałem na demona .
NAGLEPOJAWIŁO ICH SIĘ TUZIN !Zaśmialem się by ostudzić emocje !
-
Będę w pobliżu-westchnąłem i wszedłem w głąb labiryntu.
-
- Dzięki Matsi - wymamrotałem po czym opuściłem lodowy labirynt !
Demon zniknął za mną !
-
Wyszedł.
-
Wszedłem
-
Położyłem się na zimnym lodzie i zacząłem mucić jakąś piosenke .
-
Leżałem znudzony na zimnym lodzie prubując coś nabazgrać na nim !
-
Nagle lód zaczął powoli pękać !
-
Nic sobie z tego nie zrobiłem tylko przewróciłem się na drugi bok czując ,że zamarzam .
-
Zamknąłem oczy pozwalając ,żeby lód wessał mnie do siebie !
-
Wyszłem !
-
weszła. Nigdy wcześniej tu nie była. Ale prawda była taka, że uwielbiała labirynty...
-
weszła do labiryntu i zaczęła błądzić tunelami z lodu.
-
Wleciałam. Stanęłam przed początkiem labiryntu. Lubiłam rozmyślać. Często przechodziłam takie trudności. Zmieniłam się w testrala, gdyż one mają bardzo dobrą orientację w terenie. Weszłam do labiryntu. Chciałam go przejść.
A tak wygląda testral - KLIK! (http://www.google.pl/search?q=testral&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=zfTeUZDQOofEtQbPxYCQDA&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1280&bih=709#facrc=_&imgdii=_&imgrc=QEmUaXNMfkXYKM%3A%3BuT-E4rbcPli0WM%3Bhttp%253A%252F%252Fapi.ning.com%252Ffiles%252FKvkYC84nkga8sEf2rSIfvlEDgS4K1BUGLcmTP4FII8LKlXV*Yz0XD2zUe3fi-WH8X3N333-oBDrsmTj87TI5h1zqs-EtEJkD%252FTestralssliten.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwataha-wolnego-serca.blogspot.com%252Fp%252Fstworzenia.html%3B1200%3B914)
-
ściany lodowego labiryntu były bardzo grube i bił od nich chłód. Nie zbliżała się do nich za bardzo... Skręciła w lewo i pokazał o jej się rozwidlenie... poszła w prawo i tak błądziła i błądziła...
-
Powoli szłam. Me kopyta stukały cicho o lód. Gdy weszłam w jakąś ścieżkę zobaczyłam Śnieżkę.. Nie zwracałam na nią uwagi.. Wokół mnie rozniosła się ponura atmosfera.. Byłam bowiem testralem.. Mogli mnie zobaczyć tylko ci, którzy widzieli czyjąś śmierć..
-
czułam za sobą czyjąś obecność. Zatrzymałam się ale nie odwróciłam
-
Weszłam. Zmieniłam się w śnieżną panterę i szłam drogą.
-
Prychnęłam. Stanęłam za Śnieżką. Nie wiedziałam, czy ona mnie widzi, czy nie. Mało mnie to obchodziło. Mogłam się teraz wzbić w powietrze, bo korytarzyk nie był za szeroki, ale nie chciałam oszukiwać.
-
odwróciłam się i zobaczyłam testrala... cofnęła się trochę..
- Karo?? To ty?- zapytała
-
Prychnęłam. Pokręciłam głową.
-
- okejj..- powiedziała. Odwróciła się od testrala i poszła swoją drogą w głąb labiryntu
-
Chciałam jej powiedzieć, że idzie złą drogą, ale:
testrale nie mówią
oraz
zdradziłabym swoją obecność..
Więc poszłam w swoją stronę.
-
szła myśląc o tych wszystkich chwilach spędzonych w swojej watasze
*ciekawe gdzie Lex teraz jest* zastanawiała się. Przeszła kolejne kilka kroków *gdzie jest Del.. i Kobe* kolejne kilka kroków *co się dzieje z mamą i tatą* kolejne *czemu na nas napadli* kolejne dwa *dlaczego ich nie szukam* zatrzymała się a z oczu popłynęło jej kilka kropli łez. Zanim te dotarły do ziemi zamarzły...
-
Po ciężkich i trudnych doszłam do końca labiryntu. Zmieniłam się w siebie.
- Wiedziałam, że tak dojdę. - mruknęłam pod nosem - Testrale są mądre.
Usiadłam.
ja spadam, pa
-
siedziała na zimnym lodzie i patrzyła w swe odbicie.
____________
pa.
-
Szłam... dobieglam do Śnieżki
-
Siedziałam na końcu labiryntu... Zaczęło mi się nudzić. Zamieniłam się w białego tygrysa syberyjskiego.. Zaczęłam iść od końca labiryntu.
-
Zamieniłam się w białego tygrysa syberyjskiego. Zaczęłąm krążyć. Poszłam w strone Karo.
-
Zobaczyłam tygrysa. Wiedziałam, że to Lajna. Zamieniłam się ponownie w testrala. Nie wiedziałam czy mnie widzi, czy nie. Szłam przed siebie.
-
-Testral? Czemu akurat on?-spytałam Karo...
-Ale to głupie one nie rozmawiają...-powiedziałam
-
wstała. Nie chciała już o niczym myśleć. Próbowała znaleźć teraz wyjście z tego labiryntu
-
Szłam dalej. W końcu ponownie doszłam do początku.
- Dobra, tym razem zmienię się w ... bazyliszka? Za łatwe.. Mantykorę? Za łatwe.. Em.. W hipogryfa..
Ja spadam.
-
skręciła w lewo... potem w prawo.. i znów w lewo... *no gdzie te wyjśćie??*
----------
BAY..
-
Pokręciłam łbem. Zawróciłam. Pobiegłam do Blan. Zmieniłam się w siebie.
-Pomóc?-soytałam z uśmiechem
-
Jako hipogryf szłam dostojnie. Znałam drogę.
PRZECZYTAĆ O HONORZE!! B. WAŻNE!! (http://pl.harrypotter.wikia.com/wiki/Hipogryf)
-
Zamieniła się w gryfa. Wzbilam się w powietrze. Latalam nad labiryniem.
-
Zwolniłam trochę kroku. Zobaczyłam Lajnę, która szybuje niczym gryf. Szłam dalej.
-
wzbiła się w powietrze i popatrzyła na labirynt z góry.
*tam jest wyjście* powiedziała opadła na ziemię i ruszyła w jego stronę.
-
Zatrzymała się. Usiadła na górze labiryntu.
-
Szłam dalej. Nie miałam zamiaru oszukiwać. W lewo. W prawo. Do przodu. W lewo. I tak dalej.. Szłam i szłam. W końcu ponownie doszłam do końca.
-
Rzucilam kule cienia. Zrobiło się tu parno, zimno i ciemno.
-
po kilku krokach dotarła do skrzyżowania. *gdzie teraz* pomyślała i przypomniała sobie drogę. Doszła do wyjścia z labiryntu
-
Wydałam cichy dźwięk... Stanęłam jak wryta.
-
- idę- powiedziała do Karo i Lajny. Wiedziała że ją usłyszą, gdyż głos niósł się korytarzem jak echo....
-
wyszła.
-
Cień pozamykał wyjścia. Wszystko zamknęło sie w kopułą. Zamieniła się w zwierzę przerażają e. Ciemność i zimno...
-
Wylecialam
-
Zmieniłam się w siebie.
- Skąd ona wiedziała, że to ja? - wyleciałam
-
Weszłam...Usiadłam przed labiryntem,zaciekawiona.
-
Wleciałam.Zobaczyłam Rossę.Podleciałam do niej
-Hay!
-
Weszła cicho. Lekko stąpała po lodzie. Dla nastroju tego lodowego świata zmieniła się w śnieżną panterę.
-
-Hej Sierr! I jak,mama cię nie zabiła?-zaśmiałam się.
-Przepraszam cię za tamto...
-
___________________
Ekhemm
-
-Jeszcze mnie nie dopadła...muszę sie trzymać na baczności!Idziemy do labiryntu?
--------------------
emmm what the fuck?
-
-Jasne...^^ Tylko żebyśmy się później znalazły...trzymajmy się razem,to się może nie zgubimy.
------------------------------
Ćśśśsiiiiicho ciotka!
-
_______________________
Wy!!*grozi palcem*
-
Weszłam do labiryntu z Ross.
-----------------------
Tu się rozmawia xD
Ty*pokazuje palcem*
-
Zagłębiła się w labiryncie. Szła jak popadło, to w lewo, to w prawo. Wszędzie ten sam obraz. Lodowe ściany. Ziewnęła.
-
_____________________
k***a wejść nie moge bo Chrona tu czatuje
Ale wiesz Rossa że jak się Lajna dowie to nie bd zadowolona że ją oszukujecie obie??
-
-Nawet tu fajnie...-powiedziałam,idąc ze Sierrą.
-Nie jest ci zimno?-spytałam,martwiąc się o małą.
-----------------------------------------------------------
Ojj,wieeem :'(
Boooję się!
-
______
Wbijaj, czekam na Kim z torturami, a za chwilę i tak spadam ,-,
-
-nie nie jest zimno...
zobaczyłam jakiś diamęcik podbiegłam do niego.
-Zobacz Ross,jaki piękny...-wzięłam go do łapy
----------------
To Holly!
Dobra Holly
-
------------------------
no wtym momencie iść...boże co za matka woła mnie
muszem lecieś błeee *beczy*
-
_____________________________________________
TO CHRONA!!
HAHA MAM SZANSE BY CIĘ SI DORWAĆ!!
-
-Rzeczywiście piękny...-powiedziałam wpatrzona w diamencik.
-Ty to masz szczęście do znajdywania takich rzeczY1-zaśmiałam się i zamerdałam ogonem.
--------------------------------
Ja też na razie spadam,obiadek czeka xD
-
Usłyszała głosy niesione echem. Ruszyła dalej. Chciała dojść do końca tego labiryntu.
_________
Lajno. Ty. Nie. Możesz. Wiedzieć. Że. Ona. Mi. Cię. Zleciła.
Po prostu nie masz jak. Nie było Cię tam. Karo Ci powiedziała? Ona raczej też nie wie, bo nie ma mocy wszechwiedzącej.
-
_________________
Pffyyyy!
-
Wbiegłam. Rozejrzałam się.
-
Zmieniłam się w tygrysicę syberyjską. Pomarańczową. Zaczęłam ostrożnie stąpać po lodzie szukając drogi do wyjścia.
-
Wbiegłam wkurzona. Od razu wyczułam znajome zapachy.
-Rossa i Sierra.-warknęłam. Zaczęłam biec za tropami.
-
Biegłam spory kawałek. Zauwarzyłam młode wilczyce.
-Rossa?-spytałam z niedowierzaniem- Zawiodłam się na tobie i to bardzo.-powiedziałam.
-A ty Sierra złamałaś szlaban. Teraz bd chodzić ze mną wszędzie. A i pójdziemy do Blanki ona wyznaczy ci prace społeczne.-powiedziałam i złapałam Sierre za ucho.
-
-Czemu niby się zawiodłaś? Że poszłam sobie do labiryntu? Przecież wróciłybyśmy...
-
-Zawiodłam się na was jak nigdy. Nie wiem czy wam jeszcze kiedyś zaufam.-powiedziałam
-
-To że ty Rossa zamiast odprowadzić ją do jaskini to sobie poszłyście, a wiedziałaś że ma szlaban. A na Si dlatego że wgl. złamała zakaz.-powiedziałam
-
-Heh...nic mi nie mówiła,że jeszcze ma szlaban...Kurde! Miał być miesiąc,tak? Przepraszam....-zrobiło mi się głupio.
-
-Oj tak dostała na 2 a już wyszła. Co ja mam z nią zrobić..-westchnęłam. Nadal trzymałam Sierre za ucho.
-
Zaśmiałam się.
-Na pewno nie dawaj jej mi...
-
-Ta Ci...O!-powiedziałam.
-Teraz ty bd jej pilnować w jej jaskini bd przychodzić tam co niecałaą godzine. Jeśli was tam nie bd..
-
-Kurna...-powiedziałam.
-I po co to mówiłam!
-
Zaśmiałam się.
-Jesteś dorosła.. Chyba dasz rade opiekować się szczeniakiem?-spytałam
-
-No pewnie,że dam radę! Śmiesz wątpić?-spytałam lekko podejrzliwie i zaśmiałam się.
-Zwłaszcza,że Sierra jest taaakaaaa urocza!
-
-Będziesz się nią opiekować od pon. do pt.. Za jedeń dzień dostaniesz 2 WD. Wekendy masz wolne. Pasi?-spytałam i puściłam Sierre
-
-Pasi ^^ Tylko pytanko:oprócz opiekunki Sierry jestem przewodniczką.Jak będę musiała kogoś oprowadzić,to mogę zabierać po prostu Sierrę ze sobą?
-
-Tak. Tylko masz jej z oka nie spuszczać.-powiedziałam.
-
-Nie spuszczę...Możesz mieć to jak w banku.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-
Skinęłam głową.
-Zostajesz z Sierrą czy idziesz ze mną?-spytałam
-
-Heh...pójdę z tobą.
-
-Sierra ty marsz do domu.-powiedziałam.
-To chodź.-powiedziałam i wyszłam
_________________________________
cel->piwnica-moja jaskinia
-
Wyszłam za ciocią.
-
Mimo, iż była daleko od wilków usłyszała większość rozmowy. Wybuchła śmiechem, pokręciła łbem z rozbawieniem.
-
Szłam dalej jako tygrysica. W lewo. W prawo. Prosto. I tak ciągle..
-
Zdawało jej się, że zobaczyła przebłysk pomarańczu. Odwróciła się. Tak, w oddali widziała tygrysicę. Tamta wyraźnie błądziła, co nie było specjalnym zaskoczeniem w labiryncie.
-
Szła. I szła. Zgubiła się. Zawróciła.
- Do jasnej.. Jako testral idzie się łatwiej. - warknęła pod nosem
-
Westchnęła. Oni wszyscy są zawsze tacy nieuważni... Lekko stąpając po lodzie ruszyła za tygrysem, ciekawa kiedy on ją zauważy.
-
Poczuła panterę. Jednak nie odwróciła się. Szła dalej. W końcu zaczęła biec. Chciała ją zgubić. Zaczęła się ślizgać po lodzie. Zmieniła się w wilka i biegła dalej. Miała nadzieję, że jej nie odnajdzie.
-
Zmieniła się w sokoła. Szybko dogoniła wilczycę, a gdy była przed nią obniżyła lot i zamieniła się na powrót w panterę. Wylądowała przed waderą.
-Boisz się mnie, że uciekasz w ślepej panice?
-
- Nie boję się ciebie Blue.. - warknęła
Stanęła.
-
-Gdy mnie wyczułaś przerażenie zawisło w powietrzu - wymruczała.
-
- Pierwszy odruch. - warknęła ponownie - Masz jakiś problem? Bo jak nie, to ja idę.
-
-Pierwszy twój odruch to ucieczka? Ciekawe podejście. Przed wszystkimi tak uciekasz, czy tylko na mój widok wpadasz w panikę?
-
- Nie twój interes. - mruknęła - Za to wszystko, co mi zrobiłaś, to jak mam reagować, co? Mam się cieszyć?
-
-A cóż takiego Ci zrobiłam? - posłała jej pytające spojrzenie.
-
- No nie wiem, na przykład torturowałaś! - krzyknęłam
-
-Nie musisz wrzeszczeć - mruknęła zirytowana, po czym wywróciła oczami.
-I wielka krzywda Ci się stała. Nie masz żadnych blizn, miałaś kilka zadrapań zaledwie.
-
- Ta, to niech ciebie ktoś tak potorturuje, fajnie by ci było, prawda? - warknęła - Ale zauważ, że zrobiłaś to mimo mej woli. Ja tego nie chciałam. Nie obchodzi mnie to, że szamani to poszarpańcy. Jak ci się podoba, to zablokuj to swoje Chi i weź mnie na tortury. Ale.. - nie dokończyłam
-
-Wystarczy, że lekko zadraśniesz kogoś nożem, a już on będzie poszarpańcem. W ogóle nie ma z wami zabawy. Ale co? Dokończ śmiało.
_______
Kłamca, prosiłaś się xD
-
- Ale wszyscy mówią, że szamani to poszarpańcy. Te całe voo-doo itd.. Innych to drażni. Nie rozumiesz tego?
Jestę chamę
-
-Voo-doo was drażni? Żałosne. Nawet tego nigdy nie wypróbowałam - wymruczała, lekko zażenowana jej słowami.
-
- Nie lubię tych pacynek. Kiedyś miałam z nimi do czynienia. I dlatego ich nie znoszę. - warknęła
Zaczęła iść w głąb labiryntu.
-
-Ale to dobry pomysł, by je wypróbować - wymruczała zafascynowana tym pomysłem.
-
- Ta, i może jeszcze mnie na tortury zabierz! - krzyknęła gdzieś w labiryncie
Zmieniła się w tygrysicę, tym razem białą. Biegła ile sił miała.
-
-Dobry plan. Poczekaj, nie uciekaj, mam nową siekierę, świetnie naostrzoną! - krzyknęła za uciekającą tygrysicą rozbawiona.
-I tak Cię znajdę! - wiedziała, że echo tutaj rozchodzi się jak nigdzie, więc Karo na pewno ją usłyszy. Ruszyła powoli po jej śladach.
-
Stanęła gdzieś w środku labiryntu. Zaczęła nasłuchiwać. Nie miała zamiaru uciekać. I tak prędzej, czy później będzie torturowana. Miała to gdzieś.
-
Cały czas szła za Karo.
-Dalej uciekasz czy gdzieś się ukryłaś? - krzyknęła z niemałym rozbawieniem.
-
- Stoję geniuszu. - odwróciła się i zaczęła iść w stronę Blue
-
-Nabrałaś nagle nieziemskiej odwagi?
-
-Wziąść go czy nie...-zastanawiałam się
------------------------
jj
boszsze!Aż 4 strony zapisałyście xD
-
____________________-
huehueheu
-
-Wezmę-wzięłam kamień do łapy i wyszłam.
----------------------
blah blah blah xD
-
_______________________
a wiesz że masz niańkę?
-
- Pfy. I co mi tortury zrobią, co Holly? Kilka zadrapań? - warknęła
-
-Najpierw to ja Cię muszę przekonywać, że nic w torturach się nie dzieję, a teraz powtarzasz to mnie? - zapytała ironicznie. Wysunęła pazury.
-
- Ja tylko powtarzam ciebie. - warknęła ponownie - Dobra, tortury mi nic nie zrobią. Ale wasza Alpha, i to pijana, tak. Jeszcze pamiętam, jak mi cały bok rozcięła.
-
-Torturowanie kilka razy jednej i tej samej osoby staję się z czasem nudne. Widzisz, nawet pijana umie Cię pokonać bez zbytniego trudny - wymruczała.
-
- Masz jeszcze coś do powiedzenia? Nie? To ja stąd idę. - warknęła
Zmieniła się w sokolicę i wyleciała.
-
-Żałosne. Nawet betha Mroków spieprza na mój widok - wymruczała rozbawiona i ruszyła w głąb labiryntu.
-
Nie na twój widok, tyle że mi się tu nudzi.. Wczoraj mówiłaś, że bd za mną łaziła.. xD
-
Doszła do wyjścia. Wyszła.
-
Wszedłem.Zacząłem spacerować po zimnym lodzie..
-
Wyszedłem ..
-
Weszła. Rozejrzała się dokładnie. Węszyła nosem,sprawdzając,czy przypadkiem czegoś, lub kogoś nie przywlokła za sobą. Nic nie wyczuła. Podeszła kawałek i wstąpiła do labiryntu.
-
Było zimno. Z labiryntu wiał lodowaty lekki wiatr. Stąpając po zimnym lodzie Si,prawie odmroziła sobie łapy,więc postanowiła wnieść się na niewielką wysokość. Tak też zrobiła. Wzniosła sie lekko i powoli szybowała.
-
Wszedł.Celem jego wyprawy było Zaginione Królestwo,jednak zgubił się w tych terenach.Szedł przed siebie,dopóki nie natrafił na wielki lodowy obiekt,który znalazł się tuż przed basiorem.Basior postanowił ominąć ów obiekt,przechodząc dookoła.Po kilku minutach zorientował się,że ta ściana lodu jest bardzo długa.Zauważył wejście kilka kroków dalej.Wszedł do środka z nadzieją na przedostanie się na drugą stronę ściany.Ścieżka nieraz się rozgałęziała lub basior trafiał na ślepe zaułki.Zdenerwowany Razer nie mógł znaleźć wyjścia.Próbował zawrócić idąc swoim pozostawionym tropem,jednak zimny wiatr drażnił jego nos i zasypywał śniegiem pozostawione ślady.
-
Drżała z zimna. Szczęka latała jej i zgrzytała. Można było to usłyszeć,ponieważ ściany odbijały dźwięki i robiły echo. Można by przysiąc,że w labiryncie klekocze bocian.
-
Razer słysząc dziwne dźwięki starał się znaleźć ich źródło.Był już blisko,jednak ścieżka urywała się za jedną ze ścian.Za tej ściany dochodziły te odgłosy.Szybko się przemieszczały.Razer słyszał trzepotanie skrzydłami.Może to jakiś ptak?Basior zamierzał się jednak upewnić.
-Ktoś tu jest?-zawołał
Z tym bocianem mnie rozwaliłaśxD
-
Nagle usłyszała znajomy głos. Zatrzymała się.
-R-r-r-aa-z-z-e-e-r-r?-jakała sie z zimna. Szczękająca morda nie dała jej mówic.
-
-Sierra?-zawołał słysząc waderę.Jego gęsta sierść utrzymująca się cały rok chroniła go przed zimnem.Próbował przebić się przez lodową ścianę,lecz zakończyło się to urazem.Okazało się,że wąska ścieżka,której wcześniej nie zauważył prowadziła do wilczycy.Po chwili znalazł się tuż obok Sierry.
-
-C-c-c-ooo t-t-t-yy t-t-t rooobisz?-odparła z trudnością.
-
-Raczej co ty tutaj robisz.Ja wracam do domu-powiedział przechylając łeb
-
-Ch-chciał-ł-łam ta-a-a-k t-t-t-u w-w-w-ej-j-jść.-odparła.-Zi-zi-zi-m-m-mn-n-o m-m-i.
-
-To miejsce raczej nie dla ciebie.Może lepiej jakbyś poszła w cieplejsze rejony?Tylko...jak stąd wyjść?-mruknął do siebie
-
Machnęła skrzydłami. Nie chciało jej sie juz nic mówić. Zdała się na inteligencje basiora i zrozumienie co chce powiedzieć.
-
-To..pokażesz mi wyjście?
-
Przytaknęła. Wzleciała ponad lodową ścianę. Byli daaleko. Bardzo daleko. Na horyzoncie było widać jeszcze zygzaki cieni ścian labiryntu.
-
-Nie dosłownie!"Pokazać" miałem namyśli,że mnie zaprowadzisz!Postaw mnie na ziemi!Ja chcę na dół!Już!-krzyczał z powodu wiejącego wiatru.
-
-Cykasz się? To tylko 50 metrów nad ziemią! Nie upuszczę Cię!-krzyczała,ponieważ silny wiatr zagłuszał słowa.
-
-Nie boje się!Po prostu nie lubię latać!
-
-Mam Cie upuścić?-odparła z rozbawieniem luzując chwyt za Razera.
-
-Tylko spróbuj...-zagroził waderze
-
-Proszę!-puściła go. Spadł swobodnie jakieś 20 metrów,a na 30 metrze Si prędko go złapała. -Na serio tak chcesz?
-
Przestraszony szybko dyszał.Zaprzeczył ruchem głowy na pytanie wadery.
-
-Dobry Razer...-odparła. Z powodu pasażera leciała wolniej niż zwykle. Łapy pobolewały trochę,ale nie na tyle,żeby upuścić basiora.
-
Odetchnął z ulgą.Wiatr złagodniał.Przez chwilę bał się patrzeć w dół,jednak zebrał się na odwagę i spojrzał.Przed jego oczami ukazał się wielki i rozległy lodowiec.W oddali widział inne tereny.Basior spoglądał na nie z niedowierzaniem.Nie widział jeszcze świata z tej perspektywy.Uśmiechnął się,jednak szybko przestał,licząc,że wadera tego nie zauważyła.Po chwili do wilków przyłączył się "klucz" migrujących dzikich gęsi.
-
Jedna z gęsi podleciała bliżej wilków i spojrzała na razera przyglądając się dziwnemu zjawisku. Po chwili dołączyła do swoich pobratymców cały klucz powoli się oddalił.
swoją drogą co gęsi robią na lodowcu?
-
Oglądałem raz film dokumentalny i były tam jakieś białe migrujące gęsi lecące na Arktykę w celu gniazdowania.No co?Nic w tv innego nie byłoxD
I...miałaś być narratorem podczas eventu,ale niech tak już zostaniexD
-
-Nigdy krainy z tej perspektywy nie widziałeś,co?-odparła. zauważając,że basior rozgląda się.-O! Mamy partnera podróżnego!-odparła z uśmiechem widząc gęś lecącą z nimi.-Tylko skąd tutaj...gęsi?...
-
-Nie wiem,pierwszy raz widzę coś takiego.
-
________________________
Nag Nag szkoda, że go złapałaś na tym 30 m.
-
Ty siedź cicho!Yenn to samo sugerowała!
-
__________________
Hheh :3
-
____________
Bo miałam racje :C
-
Basior spojrzał ponownie w stronę ziemi.Zamknął oczy i celowo wyśliznął się z łap wadery.Leciał głową w dół.Spadał z ogromną prędkością.Uderzył w śnieg,a siła uderzenia wytworzyła niewielki śnieżny dołek.Basior wstał i otrzepał się ze śniegu.Upadek z tak wielkiej wysokości na świeży i miękki śnieg nie zranił go.Między jego łapami leżał martwy zając.Basior wiedział,że ten skok mógł się inaczej zakończyć,ale trafił w ofiarę i to mu w zupełności wystarczyło.Złapał dumnie zająca w pysk odszedł kawałek dalej,usiadł i zaczął go jeść.
-
Spojrzał na Sierrę z dołu.
-Co ty na to?Zrobiłabyś coś takiego?-zapytał dumnie z uniesionym łbem i lekkim uśmiechem.Nagle Razer poczuł silny ból głowy.Złapał się za łeb łapą.Syknął cicho.Przed jego oczami ukazały się zjawy.Te same,które widział po ataku "naśladowców".Towarzyszył im przenikliwy pisk.Ból nie ustawał.Moc basiora gwałtownie wzrosła i wilk nie był w stanie tego kontrolować.Kręcił się w kółko,gryzł wściekle samego siebie i miał dziwne wahania nastrojów.Ciało Razera od bardzo dawna nie miało styczności z jakąkolwiek własną mocą.Z jego pyska wypłynęła niewielka ilość krwi.Duchy zwierząt pojawiały się i znikały w sekundowych odstępach.Po chwili jakby wszystko się uspokoiło.Basior stanął na równe łapy i stał w bezruchu.Nie oddychał,a jego pysk jakby zastygł w neutralnym wyrazie.Rozejrzał się dookoła powoli.Wszystko zdawało się poruszać w zwolnionym tempie.Dźwięk był stłumiony.Słyszał spowolnione bicie swojego serca i powolny szum wiatru.Spojrzał na Sierrę w milczeniu.Chwilę po tym upadł bezradnie na śnieg nie ruszając się.
-
-No a jak?-odparła z tym dobrym wywyższeniem. Nagle spostrzegła jak coś złego dzieje się z towarzyszem. -Razer!-odparła zaniepokojona i z prędkością światła dotarła do basiora.
-Co Ci się dzieje?!-odparła i podeszła do niego prędko. Ustała przy nim dotknęła łapą jego pyska i lekko trzepnęła go. (Delikatność Si .-.) -Razer! Nie dam Ci się wkręcić! -zaśmiała się. Spodziewała się,że basior wstanie i też zacznie się śmiać, lecz tak się nie stało.- Razer mówię wstań-warknęła,że o jej uszy obił się jej własny głos ( no że echo xD)-WSTAŃ!!!-Wydarła mu się do ucha.
-
Pysk basiora lekko drgnął,jednak Razer nadal leżał i nie oddychał.Wilk był świadomy tego,co się dzieje dookoła,lecz stracił władzę nad ciałem.Sam nie wiedział,czy jeszcze żyje.Chciał otworzyć oczy,ruszyć łapą.Daremnie.Słyszał własne myśli.Widział ciemność,która zdawała się nie mieć końca.Ból ustał,niczego nie czuł.Nie czuł ciężaru ciała i chłodu panującego na tych terenach.
-Umarłem?-ta myśl gnębiła basiora.-Co się stało?Gdzie ja jestem?-zadawał sobie pytania,choć nie znał na nie odpowiedzi.-Sierra?-usłyszał nawoływania wilczycy.-Sierra!Pomóż!Słyszę cię!-Razer wkrótce zdał sobie sprawę,że tych słów wadera nie była w stanie usłyszeć.
-
-Ja pierd...-chciała przeklnąć ofiarnie. -Wstawaj!-krzyknęła. W jej oku zjawiła się łza,lecz zaraz ją starła. -wiem,że tam jesteś! Wracaj!-krzyknęła.
-
Razer ma poobiednią drzemkę.Nie przeszkadzajxD
-
----------------------------------------
Ja tu Cie dziecko próbuje obudzić z tej drzemki xD
-
Wyszczerzył kły.Był wściekły na siebie,że nie jest w stanie sobie poradzić.Odbywał częste treningi,ćwiczenia,wszystkie przygotowania na każdą możliwą sytuację,jednak Razer nie był gotowy na coś takiego.W głosie Sierry usłyszał lekki strach.Może jego stan był poważniejszy niż się z początku wydawało?Chciał w jakiś sposób uspokoić Sierrę.Nieraz miał większe kłopoty i wychodził z nich cało.Miał nadzieję,że tym razem też tak będzie.Poczuł nagle swoje łapy i resztę ciała.Otworzył oczy i bez słowa wybiegł
Wybudzanie się jest takie męczące.Nie chce mi się wstawać.Będę sobie leżałxD
Edit:Sory,ale nie chciało mi się dłużej na cb czekaćxD