Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Góry => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Luty 20, 2013, 13:14:25
-
Chociaż w naszych górach zawsze minusowe temperatury to jezioro nigdy nie zamarza, a co więcej jest ciepłe.
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/294702.jpeg)
-
Przybiegłam i usiadłam sobie na brzegu jeziora.
-
Przyszedłem jeszcze troche mokry po pływaniu na rafie.
-Witaj Rebeko - powiedziałem do alfy.
-
-Oo cześć...mokry jesteś? Bo taką dziwną masz sierść... - zapytałam patrząc na Demona.
-
-Tak mokra sierść bo właśnie wyszedłem z oceanu i nie zdążyłem jeszcze wyschnąć - odpowiedziałem siadając koło Rebeki.
-
-Aaa...dzisiaj piękna pogoda na pływanie, ale ja jakoś wolę zimne górskie klimaty - powiedziałam uśmiechając się do wilczura.
-
-Ja dawniej też wolałem ostre klimaty, ale teraz jak dołączyłem tutaj to całkiem się zmieniłem... - westchnąłem.
-
-A jaki byłeś przed przyjściem tutaj? - zapytałam patrząc mu w oczy.
-
-Byłem mordercą...zabijałem wszystko co napotkałem...aach szkoda gadać...a ty co robiłaś zanim tutaj dołączyłem? - zapytałem szybko odwracając uwagę ode mnie.
-
-Straszne...ja?...No więc ja żyłam tutaj z moimi rodzicami...ale strasznie mnie oni denerwowali więc odeszłam...po chyba...roku samotnej wędrówki przyszłam z powrotem w te rejony...lecz gdy przyszłam okazało się, że moi rodzice zmarli a pozostali członkowie watahy odeszli...było mi strasznie smutno, że ich zostawiłam...lecz teraz postanowiłam, że nigdy już nie opuszczę tego miejsca i tej watahy - powiedziałam szczególnie podkreślając głosem ostatnie słowa.
-
-To smutne...współczuję - powiedziałem smutno.
-
-A tam...nie ma czego współczuć...było minęło - powiedziałam szybko uśmiechając się i wstając.
-idziesz się przejść? - zapytałam.
-
-No pewnie, że idę - powiedziałem i zwinnie doskoczyłem ku wilczycy.
-
-No dobra...a gdzie? - zapytałam uśmiechając się przymilni do Demona.
-
-No nie wiem...może...do...na klify? - zapytałem odwdzięczając uśmiech Alfy.
-
-Ok to ja idę... - powiedziałam wychodząc.
-
Wyszedłem za Rebeką.
-
Wszedłem i czekałem na Śnieżkę.
-
weszłam.
ładnie tu- powiedziałam
-
-Tak i to bardzo...-wziąłem głęboki oddech i usiadłem na brzegu patrząc na zaśnieżone góry, które pięknie widniały na drugim brzegu.
-
bitwa na śnieżki? - zaproponowałam i rzuciłam małą śnieżką w plecy Demona
-
-"Rządzę" śniegiem (lodem) i takie coś mi oferujesz...dobra - mówiłem jednocześnie rzucając śnieżkami...wskoczyłem za jakiś głaz i za niego rzucałem...coraz to więcej kulek. - hahahaha dobry pomysł - chichotałem za skały.
-
haha mów sobie co chcesz. ale śnieg to zamrożona woda.
-
a teraz patrz zlepiłam kilka kulek i zrobiłam wirek powietrzny dość silny by uniósł kulki i skierowałam w stronę "bazy" Demona
-
-Naprawdę?, nigdy bym na to nie wpadł hahaha...czekaj amunicja mi się kończy - szybko przebiegłem za drugą skałę - no teraz znów mam jej pod dostatkiem - i zacząłem znów rzucać śnieżkami w Śnieżkę.
-
haha ale zabawa. nie ma co będę tu częściej przychodzić.- pobiegłam w stronę wody zrobiłam sobie zasłonę i zaczęłam lepić nowe kulki
-
Śnieżka na chwilę przestała atak, więc również zacząłem robić śnieżki.
-
zrobiłam dużo śnieżek po czym kilka małych tornad i każde skierowałam od innej strony na Demona.
-
Wszystko we mnie trafiło i wyglądałem jak biała kulka z niebieskimi oczami i długim ogonem. -A więc to tak...to teraz moja kolej...- rzuciłem śnieżką (lodową) w gałąź nad Śnieżką i cały śnieg spadł na wilczycę...szybko rozmroziłem kulkę lodu by nie trafiła ona przypadkiem Śnieżki...-hahaha ale śmiesznie wyglądasz.
-
haha ty jeszcze śmieszniej- położyłam się na ziemi i zaczęłam skręcać się ze śmiechu
-
-Mi przynajmniej śnieg nie dorobił wąsów, milordzie...hahahaha - brzuch mnie rozbolał ze śmiechu.
-
haha.- skoczyłam do wody by zmyć z siebie śnieg. Woda była ciepła i czysta.
-
-Ja tam wolę się otrzepać niż wskakiwać do wody a potem być "misiakiem pluszakiem" hahaha - otzrpałem się i cały śnieg ze mnie spadł.
-
to sie otrzep. ale ja nie mam zamiaru wychodzić z wody. jest taka ciepła- odpowiedziałam
-
wyszłam na brzeg i otrzepałam się z wody. usiadłam na śniegu ściągnęłam z futra resztkę wody i patrzyłam na chmury przedzierające się przez góry...
-
-Chce mi się spać...idziemy do mnie? - zapytałem.
-
okej- odpowiedziałam
-
Wyszedłem.
-
wyszłam.
-
Weszłam.
Zaczęłam zwiedzać brzeg jeziora.Zaczął padać śnieg.Zaczęłam łapać płatki śniegu na język.
-
weszłam. po mojej wczorajszej zabawie z Demonem zostały ślady. Haha zaśmiałam się na samo wspomnienie
-
Wszedłem
-Co tak w samotności? - zapytałem.
-
nie wiem. wyszłam z plaży bo Sally chciała... no wiesz co... zostać sama z Księżycem.Więc przyszłam tu- odpowiedziałam
-
-Hahahaha rozpoczęła "atak" - zaśmiałem się.
-
weszłam
- No wiesz, mało samców, trzeba się starać - zaśmiałam się
-
taak.- powiedziałam delikatnie się uśmiechnęłam i popatrzyłam na góry
-cześć Jeida
-
-Hahahaha no tak...ach te biedne samce - zaśmiałem się.
-
zakradamy się na plażę?- zapytałam
-
Ja już tam byłam - odparłam - Sally dostała kosza - zaśmiałam się
- Taaa... biedne samce... a ja myślałam, że lubicie, jak na was lecą
-
dalej chodźcie idziemy.- powiedziałam i ruszyłam przodem
-
-Hahahaha...no może...ale no bez przesady...wiesz jak to boli odrzucać samice...-westchnąłem
-To idziemy - powiedziałem i wyszedłem.
-
wyszłam( zapomniałam napisać)
-
Wszedłem
-
Weszłam i od razu podeszłam do Demona i zaśmiałam się - Pff...mistrza? Chyba majstersztyka hahahahahah
-
-Jeszcze zobaczymy - mruknąłem szturchając w żarcie Rebeke
-
-Gdzie Lajna? Zazwyczaj jest ouerwsza - powiedziałem patrzac ku wrjściu.
-
Weszłam
-
-Nie wiem...miała przyjść - rozejrzałam się.
-
Weszłam
- Gotowy na teorię? - spytałam Deomna
-
-O jesteś...-uśmiechnęłam sie do Lajny
-
-Tak - wstałem
-
-To będzie dobre - zaśmiałam się.
-
Obserwowałem Jeidę
-
- Siadaj - powiedziałam - Teoria=gadanie. Na praktykę przyjdzie pora jutro
-
...
______________________________
Nie no...ja muszę kończyć
Pa :'(
-
-Cześć.-przywitałam się ze wszystkimi
-co się dzieje?-zapytałam
-
-aaa słuchanie -powiedziałem zniesmaczony
-Cześć Śnieżko...dzieje się to, że miałem uczyć się rzucać nożem a wyszło tak, że będę słuchał -westchnąłem siadając.
-
-Cześć Śnieżka!
--------------------------
Pa Rebeka
-
to ja tez sobie posłucham.- powiedziałam i usiadłam koło Lajny
-
Weszłam.
-Hej. Już jestem. To co idziemy ??
Już wróciłam do domu
-
..............
-------------------------------
Wszyscy się schodzą jak i rozchodza
-
-No to słucham...-powiedziałem. -Ja teraz nie mogę...edukuję się hahaha
-
-Aha okej. A ktoś inny idzie ?? - zapytałam trochę zmarnowana
-
- Cześć - przywitałam się z waderami
- Demon, spokijnie streszczę siE
-
też bym chciała posłuchać-powiedziałam przepraszająco do Kryształowej
-
-No dobrze.. To lecę sama... - powiedziała i wychodziłam powoli, lecz jeszcze nie wyszłam
-
-A ty Kryształowa przecież też możesz zostać i posłuchać troche.
-
-Nie.. Nie ma ochoty. -odwróciłam się.
-
-Ok- powiedziałem
-
- Ten noz - wyciagnelam ciensza i ktotsza bron - sluzy do rzucania. A ten - wyciagnelam z pochwy drugi to saksa. Ciezsza,szersza i dluzsza. Sluzy do walki bezposredniej. My - wilki zwiadowcy, tak samo jak ludzcy zwiadowcy nie lubimy walki bezposredniej. Ludzie - zwiadowcy nahczesciej uzywaja lukow,ale wilki takiej mozliwosci nie maja. Dlatego tez zwykle rzucamy nozami. Zwykle podczas bitew ludzie zwiadocy strzelaja z lukow, a my rzucamy nozami. Saksy sluza do obrony, jakby ktis nas dopadl.
----------
Sorka za brak polskich znakow,ale pisze z tel ;)
Jezeli vhodzi o zwiadowcow, to jak ktos czytal serie Flanagana,to wie; jakie sa ich zwyczaje
-
Ja
----------------------
Ide dal psa jeść
-
Kryształowa ja idę
-
Wtrąciłam się.
-A nie używają teraz też pistoletów ?? To takie co robią bum. - usiadłam obok Demona
-
Słuchałem uważnie - aha...a w sumie możesz dużo opowiadać bo jakoś mi się spodobało - powiedziałem radośnie
-No właśnie...pistolety...
-
- Nie, nie używamy pistoletów - warknęłam do Kryształowej
-
-Bo jak... albo nie.. *pomyślą, że szpiegowałam ludzi..*
-Jeida.. ale mi chodzi o ludzi.
-
*ciekawe dlaczego ludzie tak nas nie lubią, przecież nie zrobiliśmy im nic złego*- pomyslałam
-
-Kiedyś.. jakoś 2 lata temu... Byłam w wiosce ludzi. Byłam na łowach z zapoznanym wilkiem. . Zaatakowaliśmy ich zwierzęta.. Mi się udało uciec.. On został postrzelony przez pistolet. Nie mogłam wytrzymać i zabiłam tego człowieka i do dziś mam ten pistolet. - powiedziałam z kamienną twarzą
-
- Wiem - westchnęłan - Powinnam coś wyjaśnić - Lukia jest krajem zacofanym, takie, jak te kraje w średniowieczu
- Chcecie wiedzieć więcej o zwiadowcach?
-
Tak-powiedziałam
-
-Tylko ja nie wiedziałam, że to były ich zwierzęta..
-
-Snieżka skończymy wyprawe?
-
już idę Lajna. Miłej zabawy życzę-powiedziałam i wyszłam z Lajną
-
wyszłam
-
*Znów zapach człowieka.., ale innego.... ma on broń.*
-Przepraszam zaraz będę.. - Pobiegłam do dziwnego lasku. Tak to był człowiek. Z pistoletem w ręce, lecz on był większy niż kiedyś widziałam. Zaatakowałam go od tyłu. Szarpnęłam za kark i już leżał nieżywy. Przyłożyłam jeszczę głowę do serca, aby sprawdzić tętno. *Nie żyje* Wzięłam pistolet i schowałam do torby pod skrzydłem i wróciłam do wilków.
-
-To ja posłucham - powiedział
___________________________
Sorry, ale oglądam pamiętniki z wakacji i jakoś tak po mału mi idzie to pisanie.
-
Kryształowa. Idziesz ze mna i Śnieżką?- Zapytałam Kryształowej
-
-Gdzie ? - zapytałam i poprawiłam karabin w torbie bo było niewygodnie.
-
Pustynia oaza
Wyszłam
-
- A gdzie Demon? - spytałam
- Zwiadwocy to ludzie owiani tajemnica. Samotni, malomowni, tajemniczy... Kazdy zwiadowca ma swojego wierzchowca, z ktorym doskonale sie rozumieja. Zyja w chatkach na obrzezach lasow. Ludzie zwiadowcy biegle posluguja sie nozami i lukiem. Sa doskonalymi tropicielami. Jednak zaden zwiadowca nigdy nie znalazl drugiej polowki... No i zwiadowcami sa tylki faceci. Jezeli chodzi o wilki, tobylam ja i... - zawahalam sie - jeszcze jeden. Zabili go Huci - z oczu poleciala mi lza
-
Wyszłam za Lajną.
-
-Ja ciągle tu jestem i słucham -powiedziałem -Nie płacz - dodałem.
-
- Łatwo ci mówić - otarłam łzę -wiele dla mnie znaczył...
-
-Nie łatwo, nie znasz mnie...w tych latach jak żyłem samotnie po ucieczce to też poznałem pewną wilczycę...a dobra...dokańczamy nauki?-Zapytałem szybko powracając do starego tematu.
-
- Jasne - byłam zadowolona zmianą tematu. Nie chciaLam myśleć o NIM
- Masz. Pooglądaj sobie - podałam moje zapasowe noże Demonowi
-
-Dzięki -wziąłem noże i zacząłem je obracać...-Mogę choć raz rzucić? -zapytałem.
-
- Tak - zaśmiałam się - Ale nie saksą. Zrób to, co ja
Wzięłam mój nóż w pysk i odchyliłam głowę do tyłu. Przechylając ją w przód wyrzuciłam bron, która trafiła w ptaka siedzacego na galezi
- Ty narazie sprobuj trafic w pien drzewa
-
Weszłam mogę się dołączyć do waz - zapytałam się Demona i Jeidy.
-
-Cześć Sally, możesz - powiedziałem do Sall
-Myślisz, ze nie umiem rzucić? -powiedziałem i zaśmiałem do Jeidy.
Wypatrzyłem sobie gałąź, cienką taka na 2 cm grubości, wziąłem nóż oceniłem jego ostrość -patrzy tam - powiedziałem i wskazałem gałąź, zrobiłem zamach i gałąź została idealnie odcięta. Pobiegłem po nóż i przyszedłem z powrotem na swoje miejsce.
-
- No brawo... Teraz w tego ptaka -wskazałam lecącego wróbla
-
-Ruchomy cel -westchnąłem ciężko i rzuciłem i uciąłem ptaszkowi skrzydło...podbiegłem do ptaka i szybko zakończyłem jego męki.
-
No ok... - mruknęłaz zadowolona
Wdrapałam się na wysoką sosnę. Skoczyłam i podczas wykonywania salta rzuciłam nożem w ptaka. Wylądowałam miekko na ziemi i złapałam spadający nóż.
- Co ty na to?
-
Super Demon i spytałam się Jeidy czy mogę spróbować.
-
- Nie - odpowiedziaLam Sally
-
-A ja na to jak na lato...nanananana nana na - odbiło mi - A tak na serio fajny popis -zaśmiałem się żartobliwie. :D
-
Okej będę oglądać Demona
-
-Ok -powiedziałem z lekkim uśmiechem do Sally.
-
- Podskocz, zrób salto i w międzyczasie traf w tamtą mysz - poleciłam Demonowi
-
Idę na ocean wyszłam.
-
-A co jeśli nie trafię? -spytałem, gdyż nie byłem pewny tego, ze trafie w mysz.
-
Uśmiechałaam się
- Nic się nie stanie. Dopiero zaczynasz. A jak się uda... To powien ci coś ciekawego - powiedziałam
-
-Ciekawe co takiego? - skoczyłem i w połowie salta trafiłem w mysz...myszy wypłynęła jelita na wierzch, a tylne nóżki się wyprostowały...zginęła w biegu - i prosze...-powiedziałem lądując na czterech łapach.
-
- Gratuluję!
- Rebeka i Lajna twierdzą; że się zakochałeś i dlatego ostatnio jesteś taki... Leniwy i samotny - zaśmiałam się
-
-Aha...a jakbym się zakochał do nie powinno być na odwrót, żywy i nie samotny? -zaśmiałem się :D
-
- Nieodwzajemniona miłość boli. Bardzo. I wtedy jest się samotnikiem
-
-Tsa...tylko ja nie wiem czy jestem zakochany...w tym jest problem...ale chyba nie -mruknąłem. -Zmieniamy temat bo dziwnie się czuję rozmawiając o tym i to na dodatek z Tobą Anty-miłostkową waderą hahaha
________________________________________________
Ja idę jeść..z/w
-
- Miłostka to nie miłość - oznajmiłam
-----
Ok
-
-----
Ja spadam. Bd kolo 22 ;)
-
-Ale prawie to samo - powiedziałem i wyszedłem.
__________________________________________
Ok.
-
Weszłam
-
Połozylam się i rozmyślalam
-
wyszłam
-
Weszłam. Usiadłam przy brzegu i patrzyłam na taflę wody.
Muszę wszystko przemyśleć- pomyślałam
-
nie mogę siedzieć tak sama-powiedziałam i wyszłam
-
weszłam i wskoczyłam do ciepłej wody.
-
Weszłam. - TO nie ja sobie połamałam łapę. -Powiedziałam
-
-Jak byłam na klifach ktoś mnie zepchnął.A ja nie mogłam się bronić. - Powiedziałam rozczarowana
-
wiem. Leaz myślał o tym kto mógł ci złamać tę łapę-powiedziałam
-
-Niestety Kryształowa dała mi coś i juz nie potrafię byc agresywna.- Powiedziałam-Nawet nie potrafę juz kłów wyszczerzyc- Mówiłam
-
jak walczysz z kimś dla swojej obrony to nie znaczy że jesteś agresywna. A dała ci coś byś już tak się nie wściekała na Demona i Leaza- powiedziałam
-
-No tak, ale nie mogę się bronić.Uderz mnie-Powiedziaalm
-
nie.-powiedziałam
-
-Zobaczysz co się stanie. TO lekko to zrób.-Powiedziałam
-
Lajna ja cię nie uderzę... nie potrafię- powiedziałam
-
-Jak ktoś mnie dotkie zostaję spariżowana i nic juz nie zrobie
-
no dobrze, ale przecież to działa tylko na członków naszej watahy a raczej wątpię czy ktoś stąd chciałby cię zepchnąć z klifu-powiedziałam
-
-Tak myślisz. Mam wielu wrogów z innych wachat. Jestem tak jak by to powiedzieć....hmmm...Poszukiwana.-Powiedziałam cicho
-
każde "zaklęcie idzie złamać"-powiedziałam
trzeba tylko się trochę poświęcić... np. trudne jest dla ciebie przepraszanie. No to z tym zawalcz i przeproś Demona i Leaza
-
-Niby czemu?! - powiedziałam z oburzeniem
-
jeżeli nie chcesz to nie-powiedziałam
-
-W każdej whacie wyglądam inaczej. Każda wahata wysłała za mną kilka wikków ktorzy chca mnie zabić-Piowiedziała,m
-
nie znajdą cię tu.-powiedziałam
-
-Mam nadzję-Powiedziaklam
-
wyszłam na brzeg i otrzepałam się z wody
-
-Co teraz?-Spytałam
-----------------------------------
Kryształowej i Leaza nie ma
-
nie wiem
___________________________________________________
zauważyłam a Kryształowa miała ogłosić wyniki konkursu.
-
-Aha-Powiedziałam
----------------------------------------------
Ja kończe idę na trening
Pa
-
..............
-----------------------
Będe około 19.15
-
...
___________________
pa.
-
Wyszłam
-
wyszłam
-
Wszedłem wraz z Śnieżką
-
weszłam z Demonem
-
-Idziemy popływać w zimnej wodzie? hahaha - zapytałem radośnie jakby zapominając o przygodzie z Leazem
-
woda w tym jeziorze nigdy nie jest zimna- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-
-Ach no tak ... zapomniałem że w pobliżu jest wulkan...ale ze mnie gapa hahaha - śmiałem się sam ze siebie.
-
dziwnie się dzisiaj zachowujesz- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
-
-ale to dobrze czy źle -zapytałem troche poważniej próbując wstrzymać śmiech to słabo mi wychodziło.
-
nie wiem.- powiedziałam i wskoczyłam do wody ochlapując przy tym Demona
-
Wskoczyłem za Śnieżką do wody - A więc to teraz ty rozpoczęłaś atak hahhaahaha - i zacząłem chlapać wodą w stronę Śnieżki.
-
...
___________________
Ja już muszę kończyć
papa
do jutra
miłego piątku :P
-
Przechodziłam bokiem ze spuszczoną głową.
-
Kryształowa nie jesteś z Hermanem?
___________
papa
-
-Nie ma go tam.. - powiedziałam ze łzami w oczach.
-
stoi za tobą- powiedzialam
____________
ja idę leci moj film
-
Odwróciłam się.
-Herman ? - powiedziałam niepewnie.
Okej
-
- Tak to ja Kryształowa. - podbiegł i mnie przytulił
-Ty żyjesz.. - odwzajemniłam uścisk
-
-Czemu.. Czemu się nie pokazywałeś.. - mówiłam płacząc
-Nie mogłem byłem zakładnikiem Leaza..
-
-Wiesz co.. Chodźmy do mnie - wyszłam z Hermanem obok.
-
Weszlam i polozylam sie w cieniu
-
Wszedłem
-A ty jak zwykle w cieniu - zaśmiałem się.
-A tak poza tym to część Jeido - powiedziałem.
-
- Cześć - przywitałam się
- Lubię cień - odparłam
-
-A ty gdzie zgubiłaś swoje szczęnie?...Teraz jest po prostu na nie szał hahahaah
-
Warknelam
- Lajna je wczoraj znalazla,a teraz chce mnie zabic, bo je zabralam - westchnelam
-
-Ja tam zbytnio nie wiem, nie było mnie przy tym...ale jak widzę jak to odbija waderom na punkcie młodych to od razu mi się ich od niechcewa (szczeniąt) - powiedziałem.
-
- Tak. Lajnie i Star odbiło - zaśmialam się - A moja Lily należy do innej watahy i tylko przyszła mnie poznać. Jutro wraca z powrotem
-
-Szkoda...pewnie się ucieszyłaś jak ją zobaczyłaś -westchnąłem i usiadłem obok Jeidy.
-
- Sama nie wiem... Nie bylabym dobrą matką...
-----
Sorka,ze mnie nie bylo,ale musialam na chwile isc
-
-Ja całe szczęście takich problemów nie mam
________
spk
-
- To się ciesz - odparłam
- Lajna właśnie wsypała mi coś do mojego jedenia w jaskini - oznajmiłam ze stoickim spokojem