Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Góry => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Luty 20, 2013, 13:20:32
-
Wodospady w naszej watasze są dwa:
- jeden znajduje się w pięknym kanionie
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/87842.jpeg)
- drugi w małej cząstce lasu
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/90553.jpeg)
-
Wbiegłem
-
Podszedłem do krawędzi i obserwowałem pianę na dole wodospadu.
-
Wyszłem.
-
:D
-
Przyszłam nad wodospad.
-
Przybiegłem za Kryształową.
-
-Wchodzimy na górę, prawda ?? -z nieciekawiłam się
-
-Nie czekamy na Śnieżkę? - zapytałem.
-
-Powinnismi poczekac, ale możemy wejść sami. Jak chcesz. -uśmiechnęła się
-
juz ide idę
-
jestem! idziemy na górę czy nie?
-
-Okey, to gdzie oglądamy ?
-
-Ok, to komplet jest więc idziemy...panie przodem - powiedziałem ukłoniwszy się i pokazując wilczycą drogę na górę.
-
-Pomożecie mi wejść ? Bo ja już tu na razie nie dam rady podejść, mam za słabe łapy..
-
juz pomagam. - i podeszłam do kryształowej
-
-Dzięki, to chodźmy. - uśmiechnęła się
-
-Dobrze...pomogłem iść waderze dróżką leśną (http://zdjeciaeuropa.blox.pl/resource/Lesna_sciezka.141444.jpeg.jpg)
-
-Jesteśmy już. -pojawił mi się uśmiech
-
-Tak - usiadłem na skraju i przyglądałem się widokowi
(https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSrSm1p9QTQPo1sOtCY-FK2nUZgxUMqABFotoxSVyvl-PEbo56ATw)
-
Wyczerpana położyłam się na trawie.
-
Podeszłam do niego i usiadłam tuż obok, tak aby być jego jak najbliżej. Patrzyłam na zachód słońca.
-Piękny on.
-
jest cudownie.- i zamknęłam oczy
-
-Ale tu pięknie...świetny był ten pomysł by tu przyjść - powiedziałem zagapiony w słońce.
-
Zachody słońca są zawsze piękne.
-
-Tak to prawda -Patrzyłam na Demona chwilę, lecz gdy się na mnie popatrzył szybko odwróciłam wzrok.
-
Gdy Kryształowa uciekła przed moim wzrokiem by to dziwnie nie wyglądało zerknąłem na Śnieżkę a potem z powrotem na słońce, które powoli już znikało za wodospadem.
-
-Demon muszę coś ci wyznać.. - powiedziałam nieśmiało
-
-Tak?...słucham... - popatrzyłem na nią poważnym wzrokiem.
-
Popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Od kiedy ciebie zauważyłam, spodobałeś mi się... Teraz jak ciebie lepiej znam, nie mogę bez ciebie być. Wiem, że ty może nie odwzajemniasz mojego uczucia, ale musiałam to w końcu powiedzieć.
-
-yyy...tak coś czułem, że to powiesz...- nie mogę wydusić z siebie ani jednego więcej słowa...choć miałem ich mnóstwo.
-
-Wiesz.. też mi to było ciężko powiedzieć.. -zarumieniłam się
-
chyba zapomniała że też tu jestem- pomyślałam i dalej tkwiłam w bez ruchu
-
-Demon, coś powiesz więcej ?? -zająkałam się.
-
Spojrzałem zakłopotanym wzrokiem po wilczycach. - Doceniam Twoją odwagę...naprawdę szacunek - pokłoniłem się Kryształowej - ale...
-
-ale.. ?
-
-...Ale...również mi się podobasz, lubię z Tobą przebywać, ale nie widzę naszej wspólnej przyszłości...jakoś na razie nie widzę między nami czego więcej niż przyjaźń - powiedziałem bardzo smutnym głosem z głową spuszczoną.
-
-Okej. Rozumiem. Nigdy nie zaznałam miłości, więc i tak to nie sprawia mi aż takiego bólu.-spuściła głowę w dół i uroniła się jej łza.
-
Zemdlałem, nie wytrzymałem napięcia.
-
nie smutaj się-powiedziałam do kryształowej- kiedyś znajdziesz swoja prawdziwą miłość
-
a teraz może pójdziemy po sally
-
ide po sally
-
Podbiegłam szybko.
-Co ci jest ? Strasznie mu serce bije. Zemdlał. - Poklepałam go delikatnie po pysku.
-Demon ! Demon !
-
Dalej nie reagował.
-
już jestem przyprowadziłam Sally
-
Już jestem co się stało Demonowi?
-
Nie wytrzymał i zemdlał
-
- To wszystko moja wina ! Za bardzo się pospieszyłam z tym wszystkim... - zaczęłam płakać.
-
-Może najlepiej będzie jak z tąd pójdę. - Szybko pobiegłam z płaczem do swojej jaskini.
-
To nie twoja wina Kryształowa. Sally będzie z nim dobrze ?
-
Dam mu zastrzyk i powinien się obudzić jeszcze dzisiaj.
-
dałam ci już zastrzyk. Damon? obudź się
-
Damon! Bo pójdę bez Ciebie!
-
Zacząłem się budzić...wstałem. Oczy miałem jeszcze na w pół zamknięte. Zakręciło mi się w głowe i znów padłem, ale tym razem już nie zemdlałem.
-
Wszystko dobrze?
-
Trzepnąłem głową- Tak, już jest wszystko ok. - powiedziałem i wstałem dumnie jak pies na wystawie.
-
Kryształowa uciekła ale przedtem się rozpłakała
-
-Ooo...i zaś ja jej zrobiłem krzywdę...wcześniej skrzydło teraz to - powiedział smutno - biegną do niej, albo nie...nie wiem...dobra biegnę.-wybiegł z wodospadu.
-
wyszłam za Demonem
-
Wbiegłam nad wodospad. Usiadłam na samym końcu góry. Zaczęłam płakać.
-Chyba się zabiję - popatrzyłam w dół urwiska.
-
Łzy leciały mi strumieniami.
-Nikt mnie nie kochał, nie kocha i nie pokocha.. -znów spojrzałam do urwiska.
-Chyba nikt już mnie nie powstrzyma..
-
Weszłam
Kryształowa! - krzyczałam
-
Wbiegłem...podskoczyłem do Kryształowej i odciągnąłem ją od krawędzi wodospadu.
-
Co ty chciałaś zrobić Kryształowa? - zapytałam spanikowana
-
-No właśnie...co chciałaś zrobić?...Ogłupiałaś? - spytałem przestraszony
-
-Nic.. Chciałam stopić swoje smutki.. - Łzy leciały mi nadal..
-
Wiesz jakie głośnie były Twoje myśli! Aż mnie głowa boli. Obiecaj że więcej nie będziesz próbowała zrobić tego co zamierzałaś. - popatrzyłam na Kryształową
-
-Chodźmy stąd...dziwnie dzisiaj tutaj...-zaproponowałem.
-
Aha.- zgodziłam się z Demonem- Chodź Kryształowa.
-
-Wole pobyć sama..
-
-Dobrze...to pobądź sama ale nie tutaj...może idź na łąkę - powiedziałem
Zauważyłyście, że Rebeka się pomyliła i zamiast "wodoSpad" napisała "wodoPad"?
-
-Dobrze, pójdę na łąke, albo chodźmy razem na łąkę.. -powiedziałam i poszłam na łąke
_________________________________________________________________________________________________________________
Tak już dawno zauważyłam
-
Wyszłam. I ruszyłam do lasu.
________________________
ja też zauważyłam
-
-Ok...- wyszedłem
-
Przyszłam nad wodospad. Znów siadłam na skraju urwiska.
-
-Hmmm.. szkoda, że nikogo tu niema. - Popatrzyłam w dół urwiska.
-Naprawdę wysoko.
-
-Zachód słońca. Jak pięknie. Tylko tak sama to nie to samo. - Położyłam się i przyglądałam się zachodzącemu słońcu
-
(http://us.123rf.com/400wm/400/400/kamchatka/kamchatka0703/kamchatka070300251/807851-piekny-zachod-slonca-w-gorach-cordilleras.jpg)
-
-Chyba nikt tu dziś nie przyjdzie.. Ciekawe gdzie wszyscy są.........- zaciekawiłam się.
-Jeszcze jakiś temu widzałam Demona i Rebekę, a teraz... Pusto.. zmartwiłam się
-
Wszedłem
-Hej - powiedziałem do Kryształowej.
-
Cześć wam- powiedziałam po raz kolejny
-
-O, cześć wszystkim. Myślałam, że będę tutaj sama. - zaśmiałam się.
-Demon, widziałam jak szedłeś z Rebeką. Chyba mnie nie usłyszeliście..
-
Miała bym przegapić zachód słońca? Niedoczekanie- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-
-Tak?...no nie widziałem nikogo...powiedziałem jej o księdze i...twoich skrzydłach - odpowiedziałem...widać było, że Kryształowa była zazdrosna o Rebeke.
-
-Siadajcie, - uśmiechnęłam się.
-Aha, i co powiedziała ??
-
Usiadłam koło Kryształowej.
-właśnie co powiedziała?- zapytałam Demona
-
-No powiedziała, że Leazem nie ma co się przejmować i w nocy będzie myśleć nad czarem lub eliksirem na Twoje skrzydła Kryształowo, choć była zaskoczona tym, że znikły tak bez niczego a zwłaszcza, jak powiedziałem że z obrazu Twojego dziadka też znikły - opowiedziałem i spojrzałem za zachód słońca.
-
-Aha. To znaczy, że będę mogła znów latać ? - ucieszyłam się na samą myśl o tym
-
-Tak myślę - uśmiechnąłem się i spojrzałem po wilczycach.
-
-Piękny ten zachód. - *ciekawe czemu Rebeka tak szybko poszła...*
-
popatrzyłam kolejny raz na słońce.
-piękny to mało powiedziane.
-
-Dokładnie...-zgodziłem się z Śnieżką.
-
-Nie da się opisać jego wyglądu..
-Co robimy jak zajdzie do końca ??? Bo widać, że za 5-10min już go nie będzie,
-
-Nie wiem...na pewno...tak jak zazwyczaj samo przyjdzie - zaśmiałem się.
-
Tak na pewno. A pomysł z ta zjeżdżalnią był najlepszy.
-
-Tak...mistrzostwo! - zachichotałem.
-
Tak - zaśmiałam się.
-O już nie ma słońca. Zaszło. To gdzie idziemy ?
-
nagle mi się przypomniało
-miałam się na Tobie zemścić Demon.
-
-To idziemy nad jezioro, czy nad ocean ??
-
Ocean.
-
-Mi to obojętne - powiedziałem.
-
- To chodźmy - wstałam otrzepałam się i poszłam nad ocean
-
Wyszedłem.
-
wyszłam
-
Wszedłem.
-Ale zamieszanie .. To nie moja wina,że Sally mi się nie podoba.
-
Wyszłam zza krzaków
- Nie obwinaj się - zwróciłam się do Księżyca - Nie zmuszaj się do niej
-
Obejrzałem się do tyłu.
-Tak.. Ale nie chciałem jej skrzywdzić. Bo podoba mi się Kryształowa. Ma takie białe śliczne futerko. Ale widać, że jest zakochana w Demonie. Tak na niego patrzy..
-
Uśmiechnęłam się przyjaźnie
- Widzę, że Kryształowa ma problem - zasmiałam się - Co robiłeś, zanim tu trafiłeś? - spytałam zmieniając temat
-
-Walczyłem o życie i chciałem uciec od dawnego "domu"...
-
- A co to był za "dom"? - spytałam się
-
-Musiałem ćwiczyć kazdego dnia moce. Gdy nam się nie chciało.. Bito nas i podpalano . Ogrodzeni byliśmy wielkim murem pod napięciem . Ale udało mi się uciec przez moją moc wiatru .
-
- Aha... - "niezbyt fajnie" - pomyślałam
-
-Tak.. Chciałbym kiedyś zaznać takiej prawdziwej miłości..- położyłem się na plecach.
-
- Kiedyś znajdziesz... - odparłam
-----
Ja spadam na 30 min ;)
-
-Mam nadzieję.. - uśmiechnąłem się i poszedłem nad jezioro
-
Wyszłam
-
weszłam i położyłam się i zaczełam myśleć
,,podobno jakis nowy wilk dołączył do stada"
wyszłam
-
Weszłam i położyłam się na trawie.
-
Wszedłem
-Hej - powiedziałem podchodząc do Kryształowej.
-
Wszedłem. Usiadłem obok Kryształowej
- Cześć. - uśmiechnąłem się
-
-Cześć - popatrzyłam się na Księżyca, a potem lecz dłużej na Demona i uśmiechnęłam się.
-
-Cześć Księżyc - powiedziałem bez specjalnej reakcji.
-
- Co słychać ?? - uśmiechnąłem się
-
-A dobrze .. - poczułam się dziwnie.
- Demon. Może poszukamy jakiejś przygody ?? - podleciałam do góry .
-
-No możemy...ale gdzie? - zapytałem Kryształowej.
-
- Może w jaskini pod jeziorem ?? Kiedyś znalazłam ją z Rebeką i Śnieżką . - podleciałam do Demona.
-
- Księżyc . Chcesz iść z nami ?? - uśmiechnęłam się.
-
-Ok to idziemy(?)...Księżyc też idziesz? - zapytałem.
-
Podniosłem głowę i pojawił mi się uśmiech na pysku.
- z wielką chęcią.
-
Poszłam z Demonem i Księżycem nad jezioro.
-
Wyszedłem
-
-Weszłam i czekałam na Kryształową.
-
-Co teraz? - Pomyślałam
-
Weszłam.
-Po co tak szybko ? - zaśmiałam się. Usiadłam na skraju.
-Pięknie tu prawda ?? Tu .. wyznałam.. a dobra i tak nie będzie cie to obchodzić. - Otarłam łapą o pysk.
-
-Ale co ma mnie nie obchodzić. Skoro mam tu mieszkać to powinno mnie obchodzić.-Powiedziałam czule
-
- Wyznałam miłość Demonowi .. - popatrzyłam w przepaść.
-
- I co powiedział?- Zapytałam
-
-Nie odwzajemnia moich uczuć .. - poleciała mi wielka srebrzysto niebieska łza
-
-Nie płacz-.Powiedziałam
-Znajdziesz innego - I przytuliłam ją
-
-Kryształowa? Dobrze się czujesz? - Spytałam
-
-Nie płacze .. otrząsnęłam się już. - pokręciłam pyskiem
-Ale przy nim się czuję taka wyjątkowa.
-
- Zobaczysz niedługo o nim zpomnisz. Znajdziesz innego. - Powiedziałam
-
-Ale nie chce ..
-
-Ok. Nie było tematu - Powiedziałam trochę smutna
-
Otarłam oczy i powiedziałam
- Idziemy gdzieś dalej ??
-
-Tak
-
-Gdzie? - Spytałam
-
-Na pustynie.
-
-ok-Powiedziałam i wyszłam
-
Weszłam i przysiadklam na kamieniu
-
Wszedłem.
-Tak myślałem, że Demon jest zakochany.- usiadłem na skraju wodospadu.
-Oby się Kryształowa nie dowiedziała.
-
Weszłam z Leazem, Śnieżką i Demonem
-
Wszedłem z wilkami.
-
weszłam.
-
Usiadłam niedaleko skraju urwiska.
-
Usiadłem blisko Kryształowej.
-
Wszedłem.
-
usiadłam koło Kryształowej
-
Usiałem koło Śnieżki...-No i pięknie - mruknąłem.
-
-Zachód Słońca. Cudowny.
-
masz racje Kryształowa- powiedziałam i przytuliłam się do Demona
-
Me pomarańczowe oczy błysnęły ogniem, przytuliłem mocno Śnieżkę
-
świecisz się- powiedziałam Demonowi
-
Weszłam i spytałam się czy mogę się dosiąść
-
-Oby nie padał jutro deszcz. - przytuliłam się do Leaza.
-
-Tak piękny jest. Tak jak ty. - odwzajemnilem uścisk Kryształowej i pocałowałem ją.
-
jasne- powiedziałam do Sally
dzisiaj nie będzie padać- odpowiedziałam Kryształowej
-
-Wiem...oczy pieką...ale i tak jest fajnie - powiedziałem i pocałowałem Śnieżkę :-*
-
Także pocałowałam Leaza.
-Bardziej mi chodziło, aby jutro nie padało. - zaśmiałam się
-
Usiadłam w cieniu z dala od reszty
- Przez te wasze czułości chyba odstanę cukrzycy - mruknęłam
-
-Ja tam wole jak pada deszcz...tak magicznie wtedy - rzekłem miło.
-
zarumieniłam się.
Mi też jest dobrze- powiedziałam Demonowi
A ty Jeida cukrzycy nie dostaniesz nie martw się- powiedziałam i zaśmiałam się
-
- Też wolę deszcz...
-
-Też lubię deszcz. Ale często wtedy sprzyja burza. Boję się burzy. - powiedziałam nie pewnie i wtuliłam się bardziej w Leaza.
-
Oooo jak słodko nie i usiadłam sama ze sobą - Zaczęłam rysować serca wokół mnie i Księżyca na piasku.
-
ja też nie lubię burzy jest trochę za głośno- powiedziałam
-
-Deszcz jest okej, ale nie lubie moknąć. - * uwielbiam Kryształową *
-
-Są jakieś u nas pary co już wzięły ślub ?? - zapytałam z ciekawością.
-
nie- powiedziałam
-
-Wtedy można być takim cichym łowcą...wszystkie zwierzęta pochowane...mmm...cudownie...- powiedziałem zamykając temat burzy.
-Nie ma...- powiedziałem do Kryształowej.
-
-Aha.
- Co do łowów . Łatwo łapie się wróbelki - zaśmiałam się
-
a czemu się pytasz? -zapytałam Kryształową
-
Położyłem się - słońce zaszło już prawie całkiem idzie stąd Śnieżko?
-
a gdzie?- zapytałam
*chymm kolejne stałe pytanie*- pomyślałam
-
-Tak z ciekawości.
-Leaz idziemy do mnie ? - popatrzyłam na Leaza
-
-Zapraszam Ciebie...a chodź za mną...
-
dobrze.-wstałam
-
- Okej. Ją nie mam jaskini to nie mogę cię zaprosić.. - powiedziałem i wyszedłem z Kryształową
-
Wyszłam z Leazem
-
-To chodź kochanie - powiedziałem i wyszedłem prowadząc Śnieżkę.
-
wyszłam za Demonem
-
Jeida idziesz do lasu - Zapytałam się Jeidy
-
Wszedłem z Lajną i usiadłem.
-
Weszłam z Księżycem i usiadłam obok niego.
-
-Piękny.
-
-Masz rację.-Potwierdziłam słowa Księżyca.
-
Położyłem się.
-Uwielbiam zachody słońca. Czuję się tak, tak super.
-
-Ja jak oglądam zachód czuję się wyjątkowa, gdyż dzień przeżyłam dzień z przyjaciółmi.A dzisiaj z toba.-Powiedziałm
-
-Tak.. Ty też jesteś moją przyjaciółką. - uśmiechnąłem się do Lajny.
-
-Dla mnie każdy kto ze mną się zadaje jest wyjątkowym przyjacielem.-Powiedziałam
-
-To dobrze. - uśmiechnąłem się do Lajny.
-Ty też jesteś dla mnie wyjątkowa.
-
Uśmiechnęłam się.
-
Weszłam
-Cześć Lajna i Księżyc...nowa para kwitnie hahaha - zaśmiałam się.
-
-Cześć Rebeka......-Powiedziałam i sie zaciełam nie miałam języka w pysku
-
Odwróciłem się.
-Cześć Rebeko. - uśmiechnąłem się
-Nie no co ty .. Tylko wspaniali przyjaciele - zaśmiałem się * chociaż..*
-
-Hahaha no chociaż kto wie...- usiadłem koło parki.
-
-Zobacz co znalezliśmy w jeziorze.- Wskazałam wisior
-
-Piękny, prawda ?
-
-Mi się bardzo podoba. A ci Rebeko?- Spytałam się alfy
-
-Tak, jest śliczny ::)
-
Położyłem się bliżej Lajny delikatnie, tak aby nie było tego widać.
-Ma taki kolor jak oczy Lajny.
-
Uśmiechnełam się do Księżyca.
-
-Jakie to sweet - uśmiechnęłam się miło.
-Ja już idę...miłej nocy - powiedziałam i wyszłam
__________
Pa.
-
-Jej oczy są bardzo piękne.. Znaczy mają taki ładny kolor.. - zaczerwieniłem się
Idę się wykąpać i zaraz wracam jakieś 5-10 mi
Pa
-
.....
------------
Pa
ok
-
Zaczerwieniłam się komplementem Księżyca.
----------------
ok
-
-To co robimy ?? Może pójdziemy do mnie ?? Bo jest ciemno. - uśmiechnąłem się
-
-Możemy.-Poszłam za Księżycem
-
Wyszedłem.
-
weszłam.
-Pięknie tu- powiedziałam
-
Weszłam
-
o.. hej Lajna. Znów zmieniła ci się sierść?-zapytałam
-
-Śierść to pikuś. Charakter gorszy.-zaśmiałam się złowieszczo
-
czasami nie rozumiem twojego zachowania- powiedziałam
-
-To jest moja zła strona-Powiedziałam chłodno
-
-Potrafie byc dobra ale tagże bardzo agresywna haha-Powiedziałam
-
a nie możesz przenieść się na swoją "dobrą stronę"?- zapytałam
-
-Żeby Jeida nie pożałowała tego co mówi o mnie . NIE! Ona pierw pożłuje. wtedy przejdę na dobrą stronę- Powiedziałam z złym uśmiechem
-
nie zwalczaj ognia ogniem bo możesz się poparzyć. W ogóle to za co chcesz się mścić?
-
-Pożałuje ona słów i czynów, które mi czyniła od początku i czyni teraz.Zniszczę JĄ!!-Krzyknęłam
-
ale za co? Nie odpowiedziałaś na moje pytanie
-
-Jej słowa i czyny mnie bolą. Teraz ona to poczuje.-Odpowiedziałam na pytanie Śnieżki
-
to ja zadam inaczej te pytanie.... jakie słowa i jakie czyny?
-
-Ciągle o mnie pisze ŹLE i rozcina mi skórę-Powiedziałam tracąc cierpliwość
-
-Wszystkich nawrace przeciwko mnie-powiedziałam
-
-Przyjdźie tu to PORZAŁUJE!-warknęłam
-
to co mówisz zaczyna mnie trochę denerwować- powiedziałam
-
-MNIE WIELE OSÓB DENERWUJE!!!- Krzyknęłam i warknęłam na Śnieżkę
-
Weszłam z Lily
- Proszę; mścij sie. Ale ją zostaw w spokoju - warknęłam
-
Weszłam
-Oajna, Lajna...sorry że się wtrącam ale można inaczej to rozwiązać a nie od razu złością i atakiem - powiedziałam.
-
-OO WITAJ JEIDO-warknęłam i wyszczerzyłam kły
-
Lajna ja myślę że złością niczego nie wskórasz- powiedziałam i nie zwróciłam uwagi na to że na mnie warknęła
-
-Lajna...szczenie się boi...nie strasz...
-
-CAŁE ŻYCIE JESTEM JESTEM PONIŻANA -warczę -WIECIE JAKIE JA PRZESZŁAM PIEKŁO!! -warczę i wyszczerzam kły
-
-----
Spadam na 20 min
-
-I? - warczę ciągle i rosnę w źle
-_________________
ok
-
każdy w swoim życiu przeżył coś co jest nie do końca dobre. - powiedziałam
-
-ochh...tylko sie nie zabijcie - zażartowałam i wyszłam.
-
-ERMIN!-ryknęłam i z medalionu który mi sie wtopił w ciało wyszedł ogromny wilk. Podobny do mnie weszłam na niego.
-
ja nie mam zamiaru nikogo zabijać-powiedziałam
-
-TERAZ PO TOBIE JEIDO!-krzyczałm
-
wcale że nie- krzyknęłam i osłoniłam niezniszczalną barierą Jeidę i Lili
-
Zeszłam Ermina i urosłam do jego rozmiaru
-
-ŚNIEZKO ODEJDŹ!!!!-RYKNEŁAM
-
...
_____________________________
To było bardziej do Lajny i Jeidy z tym "nie pozabijajcie się"
-
nie mogę. Nie podoba mi się Twoje zachowanie- powiedziałam
__
ok
-
ODSUNĘŁAM śNIEZKĘ
-
i tak im nic nie zrobisz. - powiedziałam
nie masz tyle siły by uderzyć Jeide przy Lili
-
ERMIN ZABIERZ JEJ MOCE!-Ermin to zrobił
-
moich mocy nie można zabrać. Są to moce przekazywane z pokolenia na pokolenie więc raczej nic z tego- mruknęłam
-
LILY NIC NIE ZROBIE ALE JEIDA TAK! oDSUŃ SIE NIE CHCĘ CIĘ ZABIC.-POWIEDZIĄŁM
-
Nie. Nie zrobię tego- powiedziałam i wzmocniłam barierę chroniąca Jeide i Lili
-
-pOWIEM WAM JEDNO! jESTEM CÓRKĄ LEAZA! -powiedziałam
-
Tami! Telo! do mnie- krzyknęłam i Feniks z Gryfem pojawiły się koło mnie
Tami Użyj swoich mocy ogłuszania, a ty Telo wezwij gryfy na pomoc
już sie robi- powiedziała Tami i użyła swojego głosu
nie obchodzi mnie to że jesteś córką Leaza- mruknęłam do Lajny
-
-Na mnie to nie zadziała!-Walnęłam Śnieżkę
-
Walnęłam tami ta padła
-
jesteś taka sama jak Leaz... Bezsilna- powiedziałam i mocno uderzyłam Lajnę ogniem
-
-Bezsilna wobec czego?-zapytałam
-
* wchodzi *
-
wobec siły przyjaźni- powiedziałam i znów uderzyłam Lajnę ogniem
-
-To mi krzywfy nie robi-Przejełam ogień Śnieżki i w nia uderzyłam ogniem
-
odbiłam pocisk
______________________
nie możesz przejąć ognia bo nie masz takiej mocy :P
-
......
____________
ale rodzina Leza ma
-
Odsunęłam Śneżkę *przypilnuj Lily"
- Czego chcesz,Lajna? - spytałan spokojnie
-
-Ja tego nie czuję-Powiedziałm i znów walnęłam śnieżkę
-
Wbiegłem i szybko obroniłem Śnieżke
-
jeszcze pożałujesz- powiedziałam po czym podeszłam do Lili i zasłoniłam tarcza wody
________________
ale ty nie...
-
- Co Lajna, tylko premoc?- spytałam dalej spokojna
-
-O widze Demona. Wszyskich was zgładzę-Zaśmiałam się chłodno
-
-Lajna uspokuj się!!!- warknąłem
-
* słyszy odgłosy walki , i idzie w tamtą stronę , widząc bijące się wilczyce robi wielki oczy *
-
-TY ZGINIESZ JEIDO! -krzyknęłam
-
- O... co chdzi ? - pyta nieśmiało , jednak nie odważy się rozdzielić walczących wilczyc
-
-TY I JEIDA TEGO NIE SŁYSZELIŚCIE. JESTEM CÓRKĄ LEAZA-powiedziałam bez skruchy
-
walnęłam Demona i Jeide.
-
-hahaha- roześmiałem się
- A tam tłuką się adokładniej Lajnie odbiło - powiedziałem do Łobi
-
- Dobrze - odpowiedziałam spokojnie - Ale ich ostaw w spokoju.
- Tere-fere - zaśmiałam się - Córka Leaza? Dobry żart
-
Leaz jest idiotą- mruknęłam tak by nikt nie usłyszał
-
-mam ... interweniować ? - Zapytałam już pewniej
-
Zlamałem zasadę, że kobiet się nie bije i spaliłem Lajnie sierść
-możesz ją trzasnąc piorunem - powiexziałem do Łobi - jak chcesz bo nie musisz.
-
* Strzela piorunem między kłócące się wilczyce *
-
ehh. Wiecie ta sytuacja coraz mniej mi się podoba. A Lili nie chce patrzeć na bijące się wilki- powiedziałam
-
- Ja nic jej nie robię - uśmiechnęłam sie
-
-haha to nie boli-sierść odrosła
walnęłm Łobi, Jeide i Demona
-
-Jeida ... - Szepcze ostatkiem sił
-
gdy Lajnie szybko sierść odrosła usiadłem gdyż jakoś jej ciosy krzywdy nie robiły
-
Podbiegłem do Łobi
-
* wstaje , i poprawia swoje słuchawki które znsunęły jej się z uszu po ataku Lajny *
-
-Teraz Jeido ZGINIESZ.-walnęłam bardzo mocno Jeide
-
- Mówiłam, że ICH masz zostawić - powiedziałam ze stoickim spokojem
-
Uskoczylam
- Nie trafilas
-
TATO!-krzyknęłam i duch Leaza się pojawił
-TO niech idą!- Krzycze
-
-Ty ... - warczy na Lajne - zapamiętaj sobie - warczy głośniej - NIE WOLNO , DOTYKAĆ MOICH SŁUCHAWEK !!!!!
-
* rzuca się na Lejne *
-
-Haha Łobi daruj sobie-warknęłam- walnęłam ją i zabrałam słuchawki
-
-achhh- westchnąłem
-
* strzela w Lejne piorunami , i goni za nią *
-
to ja może pomogę- powiedziałam i odebrałam słuchawki Lajnie oddałam Łobi
-
-Przywitajcie się z mojim tatą-wskazałam Leaza
-
- Dzieki Śnieżka ! - uśmiecha się do wilczycy
-
przygniatłam Łobi ogonem jak i Demona i Śnieżkę
-
- Spokojnie, ona chce mnie. Lajna, dlaczego mnie nienawidzisz?
-
.-nie ma co się zbytnio angażować bo Jeida jak zechce to jednym ciosem ją powali
-
( ogonem ? O.O )
-
-WIESZ CO TO ZNACZY NIENAWIDZIĆ? WCALE NIE! -KRZYKNĘŁAM
-
-Mnie? Mnie bijesz?! - trochę się wściekłem i pogruchotałem Lajnie przedią łapę
-
walnęłam Jeide, że nie zdażyła zrobic uniku
-
ehh. Trochę boli- powiedziałam
-
* gryzie Lajne w ogon *
-grrrr...
-
- Uwierz, wiem - powiedzialam - Ludzie zabili Frada i mojego ukochanego. Zabrali mi dom. Ich nienawidzę
- Nie bolalo
-
Podbiegłem do Śnieżki - stało ci się coś?
-
* przestaje gryźć Lajne w ogon , wychodzi z wiru walki i jak zachipnotyzowana patrezy na przelatującego obok motylka *
-
...
-----------
Z/w
-
................
---------------------------
ja z/w ide na obiad
-
* goni za motylkiem *
-
mi nic nie jest. -powiedziałam do Demona- co najwyżej trochę siniaków ale bardziej bałabym się o Łobi
-
- Idźcie - szepnęłam - Wiem, co robię
-
podeszłam do małej Lili
- nic ci nie jest?-zapytałam
-
wzięłam Lili na plecy
- zaprowadzę ją na łąkę szczeniąt i przypilnuję- powiedziałam do Jeidy i wyszłam
-
* motylek poleciał wyżej a Łobi musiała sobie znaleźć inne zajęcie . Podłącza do słuchawek mp3 i zaczyna słuchać Jeden osiem L - 51 stan *
-
*dzięki*
-
-TO CO PORZEGNAŁAŚ SIĘ Z NIMI?-spytałam złowieszczo
----------------------------
jestem
-
- Śnieżka ! - woła za wilczycą i podbiega do niej - mam do ciebie pytanie !
-
-Tylko ja i ty! To twój koniec!!-Podbiegłam i zaczełm płonąć walnąłam Jeide która padła, ale zyje
-
- Lajna , mam do ciebie pytanie - podchodzi do wilczycy z błyszczącymi oczami
-
-Idź sobie!
--------------------------------------------------
Idź na łąke szczeniąt tam jest Śniezka ona ci na pytania odpowie
-
- Aly ty jestes miła ... - burczy pod nosem
-
-Teraz zończy się twoje zycie!-Przygniotłam Jeide ogonem
-
Otrząsnełam się
- Tchórz! - krzyknęłam i zanim zdołała się obronić trafiłam Lajnę nożem
-
-Nie ! - Krzyczy i rzuca się na Lajne i przewracając ją
-
-Dzieki- Wchłonełam nóż - Łobi nie przewrócisz mnie mam 20 m wysokości.-smieje się z głupiej Łobi
-
( ej ... ranisz moje uczucia ... )
-
Wsokczyłam na Ljnę. Oderzyłam ją saksą w skroń i padła nieprzytomna
-
* wychodzi *
-
...........
__________________--
Sorry, ale ja jestem teraz zła i mam 20 m wysokości
-
Warknąłem na Lajne ktora kulałam na przednią łapę którą złamałem - powodzenia Jeido eiem, że sb poradzisz- powiedziałem i wyszedłem
-
-haha to nie boli!- otrząsnełam się i zrzuciłam Jeide po czym przygniotłm
-
Wysunęłam się spod Lajny i usiadłam jej na karku. Saksę pryLożyłam jej do szyi, a nóż do gardła
Masz ostatnią szansę... Albo koniec z toba
-
Szybko ogonem zrzyciłam Jeide i wyrzuciłam po czym wbiłam jej własny nóż
-
Syknęłam
- Nie zwalczaj ognia ogniem, bo możesz się oparzyć -warknęLam i zaczęłam ciąć Lajnę saksą. Poderżnęłam jej gardło i padła bez życia
-
-Teraz tez jestes tak hura!!-krzyknęłam i wyrzuciłam Jeide w powietrze
-
....
------
Pzecie ż pisałam; że cię zabiłam
-
....................
------------------------------
Sory komp mi zamula i nie widziałam
-
głowa mi odrosła a nawet dwie
-
Popatrzyłam się na martwą Lajnę.
Padłam pood drzewem. Traciłam dużo krwi z rany
-
-Teraz jestem duchem.-Wleciałam w ciało Jeidy, i nie mogła sie obronic
-------------------------------------------------------------------------------------
Teraz jestem toba bo jako duch w ciebie wleciałm
-
- Wal... się... - sapnęłam i wypędziłam ze mnie Lajnę
-
nie ma szans!-wleciałam z powrotem zawładnęłam mózgiem Jeidy
-
To w koncu masz dwie głowy czy jestes duchem? - zapytałem Lajny wchodząc.
-------------------------------
Bez przesady
-
- Jeida ! - w pół sekundy podbiegłam to Lejny i zaczełam gryźć ją w kark
-
-O witaj z powrotem!-Podeszłam do Demona
----------------------------------------------------------------------
Teraz ja jestem Jeida
-
...
________________________
wiecie to jest już trochę dziwne. Jak można zawładnąć kogoś mózgiem ja się pytam jak?
-
- Nie zawładniesz mną - uwolniłam się
-----
Zw
-
-mam pomysł z/w - powiedziałem i wybiegłem
-
* dalej gryzie Lejne w kark *
-
-Dobra skoro nie to to-Zmieniłam się w dobra Lajne
-
* przestaje gryźć lejne w kark *
-
Padam wycieńczona
-
-Lejna ... żyjesz ?
-
Wbiegłem
-Teraz dobra?! Jak mam już rozwiazanie! - burknąłem wycieńczony szybkim biegiem.
-
-a to jak już mam te zaklęcia to Lajna pidejdź- powiedziałem już milej do Lajny
-
Wstaje i wychodze ledwo
-
-Trzeba rzucić takie zaklęcie by ci więcej tak nie odbiło- powiedziałem/dodałem do Lajny.
-
Padłam wycieńczona pod drzewem. Krwawiłam z rany
-
-ja nie mogę, ledwo żywa a tak szybko poszła- powiedziałem i podszedłem do Jeidy
-
* wychodzi *
-
wziąłem Jeide na grzbiet by się oszczedzała - idzimy do kecznicy - powiedziałem do Jeidy i eyszedłem
-
zostałam wyniesiona
-
Weszłam i ogladałam zachód słońca
-
Wszedłem
-To słucham -powiedziałem do Lajny radośnie.
-
weszłam.
too... o co chodzi?- zapytałam
-
-Jesteście para co nie?-Spytałam
-
chyba tak- powiedziałam do Lajny zdziwiona jej pytaniem
-
-Tak jesteśmy - powiedziałem pewnie.
-
-Byście wzieli jedno szczenię?-Spytałam się oboje
-
* wchodzi *
-
popatrzyłam na Demona
-
to duża odpowiedzialność- powiedziałam do Lajny
-
- o co chodzi ? - pytam zaciekawiona
-
-Mam ich siedem.Karmieniem ja będe się zajnmować. A wy jue uczyć, bawić itp.Proszę-Mówiłam
-
-yyym...jakoś zbytnio mi się ten pomysł niepodoba - powiedziałem zaskoczony pytaniem Lajny.
-
-Jedno chcę oddać dla Jeidy
-
- Aaaaa... o szczeniętach - moje oczy rozbłysły dziwnym światłem
-
- ja nie wiem- powiedziałam- mam za sobą trudne chwile związane ze szczeniakami
____________________________
Łobi zauważyłaś że masz już ponad 100 wiadomości. Teraz możesz awansować ;P
-
Lajna słyszę myśli Księżyca- powiedziałam
-
- Mnie niektórzy jeszcze za szczeniaka uważają ... - poskarzyłam im się z żalem
-
-ALe tak pięknie bawiłaś się z Lily.-powiedziałam do Śnieżki
-
- ja tak nie uważam- powiedziałam do Łobi
- wiem bo ona nie mogła widzieć jak bijesz się z Jeidą
-
- To dź-dźięki
-
-Za dużo odpowiedzialność...niech...Śnieżko zadecyduj - powiedziałem wymownym wzrokiem.
-
-Weźmiecie czy nie? Nie dam rady sama. 1 Muszą mieć opiekunkę 2 musza mieć nauczyciela 3Matkę i 4 ojca. Proszę będzie mieszkać u mnie ale będziecie je zbierać na spacer bawić sie z nim.-Powiedziałam
-
* patrze ciekawsko na Śnieżkę *
-
- Gdyby nie to , że to są szczeniaki mogłabym sie z nimi bawic - mówię dumnie
-
dlaczego ja?-zapytałam
wiesz Lajna Lili jutro wraca do watahy do której należy. Może oni przygarnęliby kilka szczeniąt a w dodatku Lili by miała przyjaciół
-
* dalej patrze na Śnieżkę *
-
...
____________________________________________
przed chwilą zapytałam się Sally (siostry) czy chce szczenię i się zgodziła
-
-Tego nie zrobię. Nie ok. Nic nie zrobię. nie zmuszę was.-Powiedziałam smutna
-
- Nie łam sie ... - mówię pocieszająca do Lajny
-
Wbiegłem i wtuliłem się w Lajnę.
-Cześć wszystkim. Cześć Kochanie.
-
-A na zawsze takiego szczeniaka mamy wziąć czy tylko na chwilę? - zapytałem Lajny
-
- Na pewno ktoś się znajdzie
-
- Siemka Księżyc
-
-Mi jest potrzebna tylko do zabawy z szczeniakami nic więcej-Powiedziałam-Witaj kochanie
-
-Lajno. Jesteś zajęta ? - spytałem
-
-Księzyc......-Powiedziałam
-
- A same nie mogą się bawić ?
-
-Ale na długo tak bawić się z nim.i?
-
Odszedłem troszkę dalej skulony.
-Słucham ?
-
- Kto je nauczy wszystkiego 7 szczeniaków!-Powiedziałam-Nauka i zabawa i prosze o pomoc ale was nie zmuszam-Powiedziałam smutna
-
-Księżyc jestes tatą-Powiedziałm
-
-Ale jak ? Takim biologicznym ?? Nie.. - spytałem wystraszony
-
* tarzam się ze śmiechu *
-
-nie cos do ojczyma
-
* płaczę ze śmiechu *
-
-Zgadzasz się Księżyc?-Spytałam smutna
-
-Hahahahah- zaśmiałem się z reakcji Księżyca
-
szturchnęłam Demona
- a ty jakbyś zareagował- zapytałam
-
-Sory ... ale Księżyc zrobił taką głupią minę , że ... - Wstaje z ziemi , ale w moic oczach nadal są łzy
-
-To co pomożecie? tylko zabawa i nauka.Proszę
-
- Nauczę ich rapować - mówię ze śmiechem
-
* dalej się śmieje *
-
Demon?-zapytałam
-
-Pomożecie?-Spytałam Śnieżkę i Demona
-
-Będziecie i ch uczyc i bawić się.Proszę-Powiezdiałam
-
-Ja tam pewny jestem, że dzieci na boku nie mam...a on ... taka reakcja hahahah - odszepnąłem do Śnieżki
-
Wyszedłem na plażę
-
Demon? Chcesz tego szczeniaczka czy nie?-zapytałam
-
-Księżyc?-Martwię się
-
-Jak coś karmieniem sie zajmę-Przypominam
-
...
Łobi na eska tv lecą polskie rapy
-
-A ty chcesz? Bo mi to chyba tak na pare dni/tygodni to zachciało sie mieć dzieciaka - powiedziałem Śnieżce.
-
Ty decyduj-powiedziałam
-
* patrze z zaciekawieniem na sniezke i demona *
-
-Mam 5 wader i 2 basiory
-
_____
a jacy raperzy ? :3
-
..
Są różni. Ogólnie jest o rapie
-
-Jak cos to idę na plaże do Księżyca. Przyjdźcie i mi powiecie ok?-Spytałam
-
ok- powiedziałam
-
-Śnieżka razem musimy zadecydować bo sam bawić tej małej waderki nie będę
-
_____
Ja tam słucham tego , co mi w ucho wpadnie , a tak wogóle to zw na 15 min
-
Wyszłam
-
okej. To co robimy?-zapytałam
-
-Bierzemy?
-
no dobrze. To teraz trzeba powiedzieć Lajnie
-
-ok
_____
z/w
-
...
____
ok
-
-Czyli bierzemy, tak? - zapytałem
-
tak .teraz musimy znaleźć Lajnę- powiedziałam
-
-To idziemy szukać - powiedziałem i wyszedłem.
-
wyszłam z Demonem
-
Weszłam z Księżycem
-
Wszedłem z Lajną i usiadłem na skraju.
-
-Piękne widoki prawda ? - uśmiechnąłem się
-
-Prawda-Powiedziałam i się przytuliłam do Księżyca
-
-Ty jesteś w ciąży prawda ? - zapytałem
-
-nie wiem-Powiedziałam
-
................
________________________________________________________________________
Ja kończę papa
bd jutro po 13
-
-Wymioty, omdlenie.. To na jedno wychodzi. I te "zakłócenia".. jednak. - popatrzyłem na ukochaną
Okej, ja może też
-
Wyszłam (zapomniałam wczoraj napisać)
-
Wszedłem.
-Siemka.-zobaczyłem Księżyca.
Wyszedłem z nudów bo nikt nie odpowiedział.
-
Weszłam. Położyłam się. *to ja wszystkie kłótnię tworze..* pomyślałam i dalej płakałam.
-
Wyleciałam.
-
Weszłam i usiadłam.
-
Wszedłem i usiadłem obok Kryształowej.
-
Popatrzyłam na widoki.
-Tu jest pięknie. - uśmiechnęłam się.
-
-To prawda.-powiedziałem. Straciłem równowagę i przewróciłem się na Kryształową. Nie chący pocałowałem ją.
-
Zaczerwieniłam się i też go pocałowałam.
-
-To dziwne.-powiedziałem.
-
-Co ? - popatrzyłam na wilka.
-
-Pierwszy raz się całowaliśmy.-powiedziałem na pytanie.
-
-To chyba dobrze - uśmiechnęłam się i oparłam głowę o ramię basiora.
-
-No raczej.-powiedziałem i skoczyłem razem z wodospadem w dół.
-
Zeskoczyłam za Nero.
-Uhuu.
-
Wpadłam do wody z pluskiem. Wyszłam i się z niej wytrzepałam.
-
Wyleciałam.
-
Wyszedłem.
-
Wbiegła i trąciła łapą wodę wodospadu.
-
Zimna. Napiła się jej trochę.
-
Zmyła z siebie kurz całego dnia i otrząsnęła się z wody, wyrzucając w powietrze miliony maleńkich kropel.
-
Wyszła.
-
Wspięłam się (weszłam) i usiadłam na skraju wodospadu. Popatrzyłam w dół. Wielka łza mi spłynęła
-Moje życie nie ma sensu.... - mruknęłam.
-
Poczułam zimny oddech na barku. Tak, za mną stał Sertis. Nie odwracałam się. Nie chciałam na niego zwrócić uwagi.. W pewnym momecie obróciłam się i go zaatakowałam. Złapałam go i nie mógł się wyrwać.
-Nie dasz rady mi uciec..
-Wiesz, że twoja czarna połowa już jest większa... - pocałował mnie, po czym go oplułam.
-Fu. - warknęlam.
-
-Kiedyś lubiłaś te pocałunki.. - mruknął uśmiechnięty.
-Lubiłam. Ale to czas przeszły. - wystawiłam snieżno białe kły.
-Nie zabiłabyś mnie.. opiekuję się szczeniakami..
-Wiem. - zeskoczyłam z niego.
-
Skoczyłam w dół wodospadu. Wpadłam do wody z pluskiem.
-
weszłam
zobaczyłam Kryształowa w widzie i obcego wilka
zeskoczyłam do Kryształowe w postaci zwiniętej kulki gdy wpadłam do wody z wielkim pluskiem spytałam po cichu
-Kto to jest?
i popatrzylam na wilka który ciągle patrzył na Kryształową
-
nagle spojrzał na mnie oczy mu się świeciły wyszłam z wody kapały ze mnie krople z których sie wytrzepałam
-Kim on jest?
popatrzyłam stanowczym wzrokiem na Kryształową
-
Mój były partner, z którym mam szczeniaki.. mroczne .. - mruknęłam
-
spojrzałam na Kryształową a potem na wilka
-nie daje Ci spokoju?
powiedziałam po czym w mojej łapie pojawiła sie kula ognia ktorą zaczełam podrzucać
-Poco tu przylazł?
zapytałam Krystałowej po czym powiedziałam do wilka
-Jeśli się stąd nie wyniesiesz zamknę cię w lodzie na zawsze!
i odwruciłam wzrok ku kulce która powoli gasła
-
-Zostaw go.. on opiekuje się naszymi szczeniakami..
-
-wiem
powiedziałam i usiadłam poczym mój wzrok skierował się na wilka ktory stał tak jak wryty w ziemię
-czemu on tak tam stoi?
-
Nie wiem... - nagle wilk zeskoczył na dół.
-
odskoczyłam gwaltownie i wpadłam do wody
-znowu
mruknęłam i nie wychodziłam
-
-Star, jestem wilkiem mroku. - moja czarna część już była moją 4/5
-
-juz nie gadajmy na ten temat
powiedzialam wyszłam panownie z wody i otrzepałam się
obcy wilk podszedł do mnie i obwąchał mnie
-ładna
powiadział juz miałam go zaatakować ale tylko odskoczyłam w bok i zmrużyłam gwaltownie oczy
-
-Krystal. Czemu nie chcesz mi wybaczyć za tamto ? Nasze szczeniaki.. One ciebie potrzebują.
-Już dawno ci wybaczyłam. - mruknęłam.
Pocałował mnie.
-Ale nie możemy być razem.. Ty należysz do innej watahy i ja.
-
popatrzyłam po wilkach otworzyłam oczy i stanęłam dęba
-
-Idź już, pilnuj małych.. - mruknęłam
Sertis wybiegł.
Wyszłam z wody i usiadłam na brzegu
-
-czemu on tu przychodzi?
-
wybiegłam krzycząc
-bede na plaży
-
Wybiegłam za Star
-
Wszedłem i czekałem na pozostałych.
-
Weszłam.
-
Wleciałam.
-
Wbiegłem.
-Hej!-powiedziałem jeszcze raz.
-
Wszedłem do wody i krązyłem po dnie szukając dużych głazów.
-
-Pomóc?-spytałem Demona.
-
Przez ziemię usniosłam kilka dużych głazów i postawiłam.
-
Wynurzyłem się
-Nie nie musisz bo już znalazłem. Będziecie przesuwać skały:P
-
weszłam.
przesuwać skały??
-
Idę, pa!
-
-Krystal ale to nie będzie na brzegu bo jest za równo, będziecie te skały przesuwać po dnie tej oto rzeki od wodospadu...
-
-Nom skały a dokłądniej głazy W końcu to trening na siłe. - powiedziałem i wrzuciłem głazy do wody.
-
Spojrzałem na Demona.
-Okej, fajnie.-powiedziałem.
Zobaczyłem waderę.
-Hej!-krzyknąłem do Śnieżki.
________________-
pa i hej śnieżko
-
Wskoczyłam do wody.
-
Przesunąłem je bez większego problemu o jakieś 10-15 m od spadającej z góry wody. (w wodzie na dnie._
-
Przesunęłam kamienie o 10m i stanęłam.
-
-A to będzie o tyle trudniejsze, ze na dnie są inne skały, które będą bardzo to utrudniać. - skały były równo ustawione na starcie.
-Musicie przepchać to jak najszybciej to tąd - powiedziałem i wskazałem miejsce mety.
-
Wskoczyłem do wody. Zacząłem pchać głaz. Nie było łatwo ani ciężko. Po prostu szedłem. Ustawiłem go pod spadającej z góry wodzie.
-
___________
A to nie jest takie łatwe, macie się pomęczyć bo te skały załóżmy ważą ok. 700 kg :P
-
Ustawiłam się.
-
-Stać!!! Od nowa... miał być to wyścig. - warknąłem.
-
Popłynołem po drugi. Tym razem było ciężej. Postawiłem go 2 m od wodospadu. Zatrzymałem się.
Ustawiłem się na starcie.
-
ustawiłam się obok Krystal.
-
Przesunąłem skały z poworotem na Start.
-Na słowo "Start" macie ruszać Skały są cieżkie i na dodatek podłoże jest równie skaliste i to utrudnia.
-
Złapałam go i się przygotowałam.
-
-Gotowi do startu, START!- rzuciłem komendę i mogli ruszyć.
-
Przesunęłam głaz o 2 m
-
podbiegłam do kamienia i zaczęłam pchać .
-
Zacząłem. Postawiłem głaz przed wodospadem o 2m. Odetchnąłem.
-
Siłowałam się z głazem, przesunęłam zów 2 m
-
Odsapnęłam.
-
Obserwowałem zmagania wilków.
-Nie ma używania mocy... tak wam tylko przypominam.
-
Znów zaczęłam pchać. Tym razem przesunęłam o 3 m.
-
ile m ?
-
to nie jest takie łatwe- powiedziałam powoli pchając kamień
-
Otrzepałam się i dalej pchałam. Teraz tylko 1 m
-
___________
było 10 m.
-
znów przesunęłam kamień ogłośno oddychając
-
Przesuszyłem o 10cm.
-
Przesunęłam o 2 m. Uf.. ciężko.
-
Tym razem o 20cm.
-
Jeszcze 1 m ! Dalej pchałam teraz tylko 35 cm.
-
Osapnołem tym razem o 1m. Zostało jeszcze 10m.
-
przepchnęłam kamień juz o 5 m od startu. Odetchnęłam i znów zaczęłam pchać.
-
Stanęłam. Oddychałam szybko. Mocno popchnełam o 1 m.
-Już ! - podskoczyłam
-
pchnęłam mocniej i powoli dochodziłam do mety zostało niecałe 3 metry
-
Tym razem przesunąłem o 6m. Odsapnąłem. Tym razem o 4m.
-Już!-skończyłem.
-
już- powiedziałam i położyłam się wyczerpana
-
-Dobra to teraz chwila odpoczynku.
-
Położyłam się.
-
teraz ty pchaj kamień zobacz jak trudno -powiedziałam do Demona
-
Wyskoczyłem z wody. Polożyłem się.
-Właśnie teraz ty.-powiedziałem.
-
-Kochanie, zaskakujesz mnie... masz dużo siły (aż 150 pkt) i tak się zmęczyłaś
-
-Marnowanie czasu, byśmy zaczęli kolejne zad. a wy chcecie patrzeć jak ja głaz pcham
-
Usiadłam.
-To dalej.
-
-Tak, spróbuj.
-
-Nom dobra niech wam będzie - mruknąłemniechętnie i wskoczyłem do wody, zacząłem pchać głaz z Mety ku Starcie.
-
( czasem trzeba się pomęczyć :P ) to jakie będzie następne zadanie?- zapytałam
-
-Nie źle Demon.-przyznałem.
-
Przyłożyłem przednie łapy do skały i zacząłem mocno pchać, powoli skała ruszyła... uszedłem jakieś 3 m aż jakaś skała zablokowała mi głaz i nie chciało ruszyć. Oparłem się barkiem o głaz i z całych sił pchałem. Udało się!... znów przemieszczałem się i byłem już 1m os metostaru :P.
Doszedłem do końca... Wynurzyłem się na brzeg, a moje łapy, ściegna piekły z wysiłku.
-
Usiadłem i patrzyłem jak Demon pcha głaz.
-
-Już wam lepiej jak se popatrzyliścoe? -zapytałem zmęczony.
-
-Jakie jest następne zadanie?-spytałem.
_______________________-
jesteś ktoś na howrse lub moviestarplanet
-
ha! widzisz sam się zmęczyłeś! - powiedziałam
-
-To co dalej >
-
-Oj tam, oj tam - mruknąłem.
-Teraz poćwiczymy odwagę.
-
-Czego się boicie najbardziej?
-
-Ok.
-Hmmm... nie wiem.
-
-To coś się wymyśli huehuehe
-
Spojrzałem na Demona. Wstałem i podszedłem do niego.
-Ja się boje, przejść na ciemną moc.
-
-Ja się niczego nie boję. - uśmiechnęłam się.
-
-To pędzimy na gajzery - powiedziałem i zmieżałem w stronę gajzer.
-
potwora z Loch Ness- zażartowałam
-
wyleciałam.
-
Wyszedłęm.
-
Wybiegłem.
-
wyszłam..
-
Wszedł ciągnąc Lajnę. Usiadł i czekał na nią.
-
Weszłam.
Pocałowałam Księżyca.
-
Odwzajemnił jej pocałunek. Popatrzył na słońce, które zaraz może zajść.
-
-Muszę ci coś powiedzieć-powiedziałam . Położyłam się obok Księżyca.
-
-Słucham. - przysunął ją do siebie, aby się oparła.
-
-Nie znasz jej jeszcze. Vidia. Jest twoją córką-powiedziałm cicho
-
-Ale, że jak ?
-
-Przybrana. Jest ona z Mroków. Nie miał rodziny to ją wzięłam. Jesteś ojcem.
A może....-nie skączyłam
-
_______________________________________
mam powiedzieć Vi aby weszła??
-
..
________________
tak proszę :D
-
-Co ? A może .. ?
-
_________________________________
to ja w takim razie jej znikam z laptopa... papa
-
..
-___________________________________
Liam i Lina są parą~!!!!!
-
weszłam. Cicho.
______________________________
pisze za Śnieżkę co do Lina i Liam...
było wiadomo...
-
________________________________
Vidia: z tym dot. Liama i Caro to się zgodzę :P
-
Popatrzyłam na szczenię.
-To jest Vi.-powiedziałam do Księżyca. Pocałowalam go.
-Chodź mała
-
Spojrzał na szczenię.
-Witaj. - powiedział swoim ochrypłym głosem.
-
Pocałowałam go . I się mocno przytuliłam.
-
_______________
A co wy tak o mnie gadacie? Wrrr.. Nie lubię was. Mój kuzyn też..
-
Mamo. A kto to jest wuja czy dziadek chyba dziadek bo wygląda staro
-
-Ymm. To twój tata-powiedziałam i popatrzyłam na Księżyca
-
Spojrzał krzywo na Vi.
-
-Vi przeproś.-powiedziałam
-
Podeszłam.Tata ??? mamo ja się boje taty taki straszny i ma straszny głos.
-
_____________________________________________
No więc tak. Mogłam wcześniej napisać Sorka za Vi... ona ma 9 lat i lubi się... popisywać...
mogłam uprzedzić...
-
-Vi? Jesteś chora?-spytałam
-
Przepraszam - powiedziałam i krzywo z ogniem w oczach popatrzyłam na Księżyna
-
-Chyba sobie do gustu nie przypadniecie-powiedziałam smutna
-
___________-
z/w
-
__________________________
ejj tak wgl ona jest mrokiem.. musi być wredna i niemiła.. :P
-
przeprosiłam i przytuliłam tatę :)
__________________________________
nie nie jestem chora
-
Spojrzał na Vi.
-
Popatrzyłam na nich.
-Przyniosę coś-powiedziałam i wyszłam
-
zawstydziłam się ale popatrzyłam na tatę z uśmiechem na twarzy ale ja nie jestem adoptowana więc nie jestem jeszcze waszą córka Vi i ja jestem mrokiem a wy pierwotnymi
-
Lekko nie zrozumiał, co powiedziała Vi.
-
Weszłam szczęśliwa.
-Mam coś dla was!-powiedziałam
-
Obrócił się i spojrzał na Lajnę.
-
-To dla cb.-powiedziałam i polozyłam się obok Księżyca
-
co co spojrzałam na mamę - powiedziałam: zawstydziłam się ale popatrzyłam na tatę z uśmiechem na twarzy ale ja nie jestem adoptowana więc nie jestem jeszcze waszą córka Vi.Ja jestem mrokiem a wy pierwotnymi.
-
-A to dla cb Vi-powiedziałam
-
-To nie jest zwykła torba. Gdy wejdziesz do środka to przenosi cię do magicznego świata. Takiego jakiego chcesz-powiedziałam
-
Dziękuję - powiedziałam
________________________-
z/w
-
..
-_______________-
ok
-
Wyszedłem.
Muszę spadać ;/ Pa !
-
______________________-
Papa :(
-
-Ja idę się przejść Vi-powiedziałam. Wstałam i wyszłam.
-
wzięłam motylka i wyszłam
-
Weszła. Usiadła na skraju.
-
Wyszła, lekko znudzona,
-
Wbiłem szybko ...wbiegając do wody !
-
Weszłam powoli. Ciekawa co spotkam. Byłam już tu kilka razy.
-
Podnosił krople wody jednocześnie je chłodząc przez co zamieniły się w małe kryształki !
-
Patrzyłam z cienia co robił basior.
-
Spalił je po chwili trzymając w ręce tylko maleiskry ognia !
-
Połozyłam się. Podobało mi się co robił basior.
-
Po czym zobaczył opadnięta rośłinke i nagle ryrosnął piękny kwiat !
-
Byłam zachwycona. Uśmiechałam się pod nosem.
-
Nagle machnął łapą po czym wielka fala walneła w niego mocząc przy tym jego dlugą grzywe ...
Wyfrunąl na ziemie wypluwając z siebie wode ....zaśmiał się sam do siebie
-
Dostałam wodą. Byłam mokra. Zaśmiałam się.
-Jeszcze nie wyschłam a znów mokra-powiedziałamcicho
-
Wstał na rowne nogi ślizgając się po czym usłyszal nieznany śmiech !
-
Śmiałam się. Nie mogłam przestać. Przewrócciłam sioę na bok ze śmiechu.
-
Podąrzał za śmiechem ,kiedy ku jemu zdziwieniu zobaczył śmiejącą się wadrę ....
-NO tak nie ma to jak się śmiać z takich rzeczy ! - sam zacza się śmiać jak najęty !
-
-No jak nie ma. -uśmiechnęłam się. Dalej smiałam.
-
Połozyl się na brzuchu i zaczął się patrzyć na wadere ze skupieniem ...z grzywy kapały mu krople wody !
-
-Oboje jesteśmy teraz mokrzy-uśmiechnęłam. Potrząsnęłam łbem a woda zaczęła spływać.
-
-ZARAZ TO ZMIENIE -wymamrotal po czym zacisnął powieki i nagle zawiał silny wiatr susząc mokre futra !
-
-Hmm teraz jestem puszysta-powiedziałam. I zaczęłam układać futro.
-
-Masz sporo szczęścia zazwyczaj to jak probuje ususzyć futro to niestety czasem je podpalam -wymamrotal czepiac się wyglądal jak wielka kulka sierści bez oczu !
-
Ułozyła swoje futro. Zaczęłam prostwować futro basiora.
-Teraz już jest normalnie-powiedziłama
-
-Chyba nie zabardzo mi wychodzi władanie nad żywiolem wiatru ani wody -wymamrotal po czym spojrzał na wadere -Dzięki !Teraz przynajmniej nie wyglądam jak potwór !
-
Uśmiechnęłam się.
-
-A wg jestem Lajna-powiedziałam
-
Uśmiechnął się po chwili szeroko z błyskiem e w oku po czym powiedzial
-jestem Arser ,ale mowią na mnie Ari !
-
Potrząsnęłam łbem.
-Miło mi.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-
-Co tu robisz ?-zapytałem ciekawsko
-
-Ja... TO jest moje ulubione miejsce.Miejsce spokoju i piękna-powiedziałam
-
- niemiałem bladego pojęcia zawsze myslałem ,ze to okropne miejsce pelne smutku ! :-\ :-[-wymamrotał smutny
-
-A czemu?-spytałam
-
-Długa i malo interesująca historia z tandetnego mojego życia -wymamrotał po chwili ozywiając się - Idziesz popływać ?
-
-No jasne-powiedziałam wstając
-
POBIEGŁ W STRONE WODY ŚLIZGAJĄC SIĘ NA ŁAPACH PO CZYM NAGLE UPADŁ NA ZIEMIE I ZJECHAŁ DO WODY Z PLUSKIEM !
-
//Weszłam//
Szłam powoli ze spuszczoną głową.
-
----------------------------------------------------
Lajna musze już uciekać .......my sister robi awantury !
-
Wybiegłem !
-
Pobiegłam do wody
-
Wybiegłam mokra.
-
Wbiegłem.
-Tu gdzie się zakochałem, tu chcę zginąć
-
Wbiegła.
-Opanuj się- powiedziała do niego.
-
Weszłam przerażona.
-Nie!-krzyknęłam
-
Wbiegl !
-
wbiegłam..
- Księżyc stój- krzyknęłam
-
-Nie bądz aż taki durny !!! Zabijesz ja wtedy !
-
________________________
Wiecie kompletnie nie wiem co zrobić!!!
-
Spojrzałem na Arsera i wystawiłem kły. Miałem ochotę na wszystko..
-
------------------------------------
idz na żywiąl !
-
Wbiegł i zatrzymał się koło Śniezki.
-
- robi się nieprzyjemnie- mruknęłam.
-
Nie zwrocił na niego uwage !
-NIE ROB TEGO ONA NADAL CIĘ KOCHA !
-
-Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i się boję!-krzyknęłam
-
- nie bój się Lajna- powiedziałam i podeszłam do niej.
-
________________________
TO miało być inaczej!!
BOJĘ SIĘ JAK CHOLERA!!
-
Nie zwracał uwagi na jego słowa, bądź czyny. Podbiegłem i ugryzłem go w kark. Nie panowałem nad sobą. Byłem zbyt zakochany.
-
-ALe co mam zrobić jeśli ich obu dwu kocham!?-spytałam
-
Skoczyła na Księżyca przewracając go.
-Uspokoisz się sam czy ja mam to zrobić?
-
Wlalem go po czym siłą umysłu zaczolem palić mu ogon !
-
Poczułam ból.
-Zabijając go zabijasz mnie-powiedziałam
-
- Jeśli ma cię to pocieszyć księzycu to prosze wyzyj się ,ale jej nie krzywdz !
-
-Nie róbcie tego! Krzywdząc się nawzajem krzywdzicie mnie! -powiedziałam
-
- Uspokójcie się! - wrzasnął. zatrzymał Arsera.
-
-No proszę Chrona ! To zabij mnie od razu. Takiego jednego, nic wartego kundla jak mnie, co zranił najcudowniejszą wilczycę nie szkoda. - Nadstawił się
-
Nagle przez niego zawiał mocny wiatr nie mogl się opanowaćjego oczy były w plomieniach!
-
__________________________
wiecie ten tekst krzywdząc się nawzajem krzywdzicie mnie brzmi jak ze zmierzchu :P
-
-Świetnie siebie opisałeś. Ale nie zrobię tego dla niej- powiedziała.
-
Nie odsuwał się od Arsera.
- Uspokój się - powiedział spokojnie.
-
-Patrzcie!-Pokazałam na swój kark.
-Ugryzłeś go to tak jagbyś ugryzł mnie! Ari paląc mu ogon spaliłeś mój!Czuję wasz ból!-powiedziałam
-
Wstąpil w niego demon !
-------------------------------
Ty to ja jetsem Jacobem !?
-
___________________
ja idę na żywiół
-
-------------------------
Ja też hueheheh
-
-W takim razie, odejdę wam z oczu. Życzę szczęścia. - wyszedłem, czułem, że nie mam szans.
-
____________________________
Ari jeszcze nie wiem.. czas pokaże :P
-
-NIE!-krzyknęłam i upadłam
-NIe bd cierpieć przeze mnie! lepiej gdybym ja odeszła! Wy se znajdziecie inne!-krzyknęłam i wyszłam zrozpaczona
-
Zaczął warczeć na Arsera. Miał zamiar go zatrzymac jesli trzeba.
-
-Teraz trzeba będzie powstrzymać ich obu- wywróciła oczami i wyszła za nimi.
-
Bożyszcze.. czemu tak jest??- zapytałam
________________________
Ari jesteś Edwardem... :P
chyba...
-
-Umiem nad sobą panować ..nie móglbym zrobić mu krzywdy -wybiegł
-
usiadła- pogubiłam się....
-
_______________________
hę ja jestem Bella a Edwarda nie ma :D
-
Zaklnął. Spojrzał na Blanke.
- Co teraz? Zatrzymać go?
-
-------------------
A tam zobaczymy kto Edward !
-
możesz biec- powiedziałam
_________________
z/w :P
-
Pewnie nie ja -.-
-
Pobiegł za nimi.
-
siedziała zastanawiając się nad taktyką
-
wyszłam.
-
Wszedł.
Podszedł do brzegu.
-
Weszła. Usiadła obok.
-
Uśmiechnął się.
Ochlapał waderę wodą,sam zaś do niej wskoczył.
-
Otrzepała się. Spojrzała w wodę i zaczęła robić bąbelki.
-
Zaśmiał się.
-Dżakuzji-powiedział.
-
-Tak, jacuzzi. - powiedziała i położyła się na brzegu.
-
Wyszłam.
-
Mruknął.
Wyszedł.
-
Wszedłem i wydrapałem się na górę wodospadu, wszedłem do wody, gdyż prąd nie był zbyt silny, więc mnie nie porwało.
-
Wyszedłem
-
Weszłam.* Tu już cieplej * pomyślałam.
-
Spojrzałam na wodę płynąca w dół wodospadu. Zanurzyłam ostrożnie łapę w wodzie. * Zimna* . Wyszłam .
-
Weszłam ciągnąć Ariego. Była tu mała niespodzianka dla niego.
-
(wciągnięty)
-
Przed Arim ukazał się wodospad, nad którym się poznaliśmy. A niedaleko był wielki koc ale piknik. Do o koła były kwiaty. Sceneria wprost z marzeń.
-
-nO TAK MOGLEM SIĘ DOMYŚLIĆ -WYDUKAŁEM szczerząc się.
-
-Coś za coś..-powiedziałam i podeszłam do koca.
-
-Nie rozumiem ...jak to coś za cos ?- wydukałem uśmiechnięty idąc za waderą .
-
-Wystarczy mi że ze mną jesteś -powiedziałam uśmiechnięta.
-
- No tak ,mam ten swoj urok - zaśmiałem się cicho .
-
-Trzymaj..-powiedziałam rzucając pewną kartkę
-
-Co to ? -Zapytałem orientując się i w powietrzu zatrzymując kartkę.
-
-To zobacz..-powiedziałam kładąc się na plecy.
-
Spojrzałem na karke nieco zdezorientowany po czym ją rozłożyłem...
-
-Nie bój się przeczytaj-powiedziałam śmiejąc się
-
Zacząlem powoli czytać nic z tego nie rozumiejąc ..
-----------------------
ja musze lecieć ...niestety ,ale siory nadchodzą xD
-
__________________________
NA SERIO?! W TAKIM MOMENCIE?!!!!
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE SPRZECIW!!!!
-
----------------------------------------
nOM NIESTETY TO NIE MOJA WINA TYLKO TYCH FIFLAKÓW JEDNYCH ....................A co bylo na tej kartce napisane >?
-
_______________________
Nie powiem!!!!
Mam pomysła!!! Weź niech twoje sis pójdą jako ty na pogaduchy to ja z nimi porozmawiam!! ^.^
-
-JA wrócę później..-powiedziałam i pocałowałam go. Wybiegłam.
-
Wbiegłam szczęśliwa. Pocałowałam Ariego. I padłam na koc.
-
Wleciałam. Stanęłam dumnie na samej górze wodospadu. Później usiadłam.
-
Tak leżąc zauważyłam Karoiiinę. Uśmiechnęłam się miło i krzepiąco.
-
Nie zwróciłam uwagę na Lajnę. Chciałam pobić szybkość z jaką spada woda z wodospadu. Jednak najpierw mały trening. Wzleciałam w górę i zrobiłam kilka rundek.
-
Patrzyłam ciekawa na Karoiiinę.
-
W końcu wylądowałam na głazie, który był "na wodospadzie".
O tak to wyglądało
| |
| |
| |
| |
| |
| ○ |
Ta kropka to kamień.
-
-Super..-powiedziałam cicho.
___________
hah
-
Zamknęłam oczy. Stanęłam tyłem do wody.
- Raz.. Dwa... Trzy.. - szepnęłam
Na "trzy" skoczyłam do tyłu. Po kilku sekundach rozłożyłam skrzydła i zaczęłam lecieć bardzo szybko. Zdawało mi się, że przekroczyłam prędkość dźwięku. Gdy byłam już kilka metrów od "dołu" wodospadu otworzyłam oczy i wleciałam do wody. Z wielkim chlupem.
-
Przeciągnęłam się śpiąca. Czekałam na reakcję Ariego.
-
Wynurzyłam się z wody. Byłam cała mokra. Wyszłam na brzeg i otrzepałam się szybko. Ziewnęłam i usiadłam na śniegu.
-
Weszłam powolnym krokiem rozglądając się wkoło.
-
Zobaczyłam waderę. Skądś ją pamiętałam.. Tylko skąd?
-
Zobaczyłam waderę. Była inna..
-Ariii..-zaczęłam-Coś coraz tu więcej wilków tu przychodzi..-powiedziałam
-
Spojrzałam na waderę i przyglądałam się jej chwilę...
-Karoiiina?-Powiedziałam niepewnie.
-
- Tak.. - mruknęłam przyglądając się jej
-
Uśmiechnęłam się lekko.
-
W końcu ją skojarzyłam.
- Misty!
-
-Misty?-spytałam sama się cicho. Ostatnio widziałam jak była mała.
-
-A no Misty. Mniej więcej.
_________________
Mogę wolno odpisywać, bo net zamula
-
SPk.
-
Usiadłam i spojrzała, na wodę.
-
Wzbiłam się znowu w powietrze. Podleciałam na szczyt wodospadu. Zobaczyłam, że wielkie kry zaczynają płynąć..
- UWAAGAAAA.. - krzyknęłam - KRYYYYYYY
-
Przekrzywiłam głowę.
-
Westchnęłam. Stworzyłam kopię. Sama zleciałam.
- Do jasnej anielki, kry zaczynają topnieć i zaraz tutaj spadną! - mruknęłam
-
-Aha-Nie przejęłam się tym zbytnio.
-
Pokręciłam głową. Westchnęłam. Poleciałam na górę. Kopia zniknęła. Zatrzymałam czas i magią zniszczyłam kry. Czas wrócił do normy.
-
Nic nie powiedziałam.
-
Westchnęłam i wyleciałam.
-
Spojrzałam po wszyskich niewiadomo czemu utęsknionym wzrokiem i wyszłam.
-
Wstanąłem na równe łapy po czym zacząlem spacerować w kolo wodoskapdu !
-
-Przeczytałeś?-spytałam i spojrzałam na basiora. Zaśmiałam się.
-
Wleciałam. Rozejrzałam się. Zaczęło kwitnąć życie. Wiosna nadeszła.
-
Zobaczyłam Karo(znów hah).
-Cześć-powiedziałam
-
- Hej... - mruknęła
Usiadła sobie gdzieś w cieniu.
-
-Karo robimy dalej trening?-spytałam
-
- Dzisiaj nie mam czasu. - mruknęłam - Muszę.. yy.. coś zrobić..
Cichutko wymknęłam się.
-
-Raczej tak - wydukałem cicho .
-
-I co?-spytałam
-
-Nie wiem co to znaczy -zaśmiałem się
-
-To pomyśl-powiedziałam. Wzięłam wodę i chlupnęłam na Ariego. Wstałam. Podbiegłam do niego i go przewaliłam pod wodospad.
-
-Wole nie ryzykowac - wymamrotałem leżąc na plecach i uśmiechając się szeroko !
-
*Kształt lód*-pomyślałam a w łapach pojawiło się lodowe serce.
Uśmiechnęłam się. Położyłam serce obok Ariego. Odbiegłam kawałek między drzewa.
-
Wbiegłam. Tak cicho, że mnie to zaniepokoiło.
Laj, nie mówisz "kształt lód" tylko "serce lód" jeśli już.
-
Wstałem na równe łapy po czym spojrzałem na serce :
- To takie ładne - wymamrotałem biegnąć za Lajną ..
-
Zaczęłam stąpać powoli. Łapka za łapką. Wyglądałam dziwne.
-
Wskoczyłam na drzewo.
-
-Nie uciekaj -zaśmialem się wskakując na drzewo ..
-
-To mnie dogoń- powiedzialam. Zaczęłam biec między drzewami.
-
Zacząlem biegnąć za nia .
-Jestem szybszy od ciebie !
-
-Wcale nie!-krzyknęłam. Gwałtownie zahamowałam. Obróciłam się. I zaczęłam biec w drugą stronę omijają Ariego.
-
-A właśnie ,ze tak - zachamowałem po czym pędem wiatru powieglem za Lajną prawie ją doganiając !
-
Wdrapałam się na drzewo. Zwinnie jak kot. Położyłam się.
-
Zahamowałam i siadłam. Patrzyłam.
-
wBIŁEM PAZURY W ZIEMIE HAMUJĄC GWALTOWNIE PO CZYM POGBIEGLEM DO Lajny !
- Zmęczyłem sie ,a ty ?
-
-Nieee-powiedziałam. Uśmiechnęłam się.
_____________
Twój braciszek powróci
-
- No to co teraz ? -zapytalem
--------------------------
Nwm jeszcze ,ale napewno ,bo to nie koniec ..tak łatwo byśmy go nie sploszylui xD
-
Pocałowałam Ariego.
-To...-powiedziałam
-
Również ją pocalowalem uśmiechnięty :
-jesteś najlepsza ..wiesz o tym !
-
Połozyłam się i patrzyłam na niebo.
-
Również się położyłylem :
-a miał być piknik -zaśmialem sie
-
-Jest..-powiedziałam
-
- No fakt i nareście chwile razem !
-
Pokiwałam głową.
-Nareszciee..-powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-
Przytuliłem ją do siebie mocno po czym pocąłowałem w czubek głowy :
-Już nigdy cie nie wypuszcze .
-
-A teraz idziemy nad wulkan Muszę coś zrobić..-powiedziałam
-
-Nad wulkam ....czemu tam ?
-
-Chodź..-powiedziałam. Wstałam i wyszlam.
-
wYSZŁEM ZA NIĄ !
-
Wybiegła.
-
Weszłam.
-
Weszła dumnym krokiem. Popatrzyła z uwielbieniem na wodospad, ignorując Lajnę.
-
___________________
czy ja też mogem przyjść>>
-
Popatrzyłam na Chrone. Od razu przyszlo mi namyśl
-Dumna jak paw a nie wil...-mruknęłam
-
Drgnęła i spojrzała na Lajnę nieprzytomnym wzrokiem. Po chwili warknęła.
-A co, mam skurczona przemykać w cieniu?
-
_____________________
To mogę przyjść czy nie??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
Czy już mogę??
-
-Niee nieee....-mruknęłam powstrzymując się od śmiechu
-
Posłała Lajnie krzywe spojrzenie.
-Tobie to się nie dziwię, że musisz przemykać po cichu.
________
A przyłaź. Ale ziemia jest moja! :x
-
________________________
UHUU!!! A już chciałam mówić, że i tak przyjdę xD
-
Popatrzyłam na Chronę.
___________________
Chodź ty później bd mnie uczyla ognia....
-
weszła...\
- hej- powiedziała swoim wysokim szczenięcym głosikiem
___________________
ja mam cb uczyć?? poczekaj aż bd duża xD
-
Obrzuciła Śnieżkę zdziwionym spojrzeniem.
-A tobie co się stało?
-
Zaśmiałam się gdy usłyszałam cieniutki gosik.Z trudem powiedziałam.
-Chrona nauczysz mnie żywiołu ziemi..-spytalam z uśmiechem
_______________
Zapomniała żeś ty szczeniak...
A długo tak zamiar masz być??
-
yy.. zmniejszyłam się??- powiedziała ale zabrzmiało to jakby zapytała
_____________________
dopóki mi się avek nie znudzi?? O.o
-
Przeniosła swe spojrzenie na Lajnę.
-Być może. A co dostanę w zamian? - zapytała bezczelnie.
-
-yyyyyyy....-powiedziałam
-
usiadła i popatrzyła na Chronę i Lajnę...
- Chrona może... satysfakcję?- zaproponowała
-
-Nnnoooo? -drażniła się z Lajną.
-
-Jedno ci powiem lubisz się ze mną drażnić itp.-powiedziałam z uśmiechem. Siadłam.
-
-Tsak. To co mi dasz? - zrobiła urażoną minkę. Machnęła łapą zniecierpliwiona.
-Dobra, mniejsza o to. Zaczynamy?
-
-Tak.-powiedziałam i wstałam.
-
Otaksowała Lajnę wzrokiem.
-By posługiwać się magią ziemi trzeba być twardym. Byle jakie, trzęsące tyłkiem wilki sobie z tym poradzą. A ty wyglądasz jak trzęsąca się galareta - powiedziała ze zwątpieniem przyglądając się Lajnie.
-
-Wcale nie!-powiedziałm i postawiłam uszy.
-
-Zobaczymy. Kluczem w tej technice jest postawa. Jeśli się trzęsiesz, boisz się z magii ziemi nici. Może nawet obrócić się przeciwko tobie. Musisz stanąć pewnie, na ziemi. Jeśli stoisz na piasku, drewnie czy czymś podobnym nie masz władzy nad ziemią.
-
Skinęłam głową. Stanęłam na ziwmi gdyż wcześniej stałam na piasku. Łaby 'Zablokowałam' by się nie zginały.
-
-Musisz być też skupiona, zdecydowana. Gdy już to zrobisz, gdy będziesz pewna swej decyzji, spróbuj 'wniknąć' umysłem w skałę i przesunąć ją. To takie podstawowe zadanie.
-
-Ale jak? Patrzeń na nią czy o niej myśleć?-zapytałam
-
czyli... jeśli jestem słaba to z ziemi nici?- zapytała stanęła i podskoczyła. W miejscu w którym odbiła się od ziemi powstał "stołek" usiadła na nim...
- i co? Udało mi się... a jestem mała
-
-Myśleć.
-Tu nie chodzi o wielkość, pajacu - zwróciła się do Śnieżki.
-
- może i nie... - powiedziała- i nie jestem pajacem pajacu...
-
-To świetnie, pajacu.
-
Skupiłam się mocno na skale. Próbowałam ją przesunąć. Po chwili udało mi się to. Skala przesunęłam się trochę ale nie dużo.
-
-Brawo. Wiesz co? Nie będę się z tobą ciapkać. Jeśli uda Ci się zatrzymać tą skałę, wszystko pójdzie Ci z górki. No, prawie wszystko - powiedziała Lajnie i tupnęła łapą. Przed wilczycami pojawiło się coś na kształt 'zjeżdżalni', która była skierowała na Lajnę. Na jej szczycie był ogromny głaz.
-Gotowa?
-
- a to nie jest trochę niebezpieczne??- zapytała
-
-Gotowa.-powiedziałam i zaczęłam się skupiać.*tylko tego nie skoć!*-skarciłam się w myślach
_____________________
Chrona śpiszmy sie każą mi wyłączać komp
-
Posłała kpiące spojrzenie Śnieżce.
-Chyba nie zabiję własnego ucznia, nie? Nie pozwolę by ta skała ją zabiła.
-No to start - odwróciła się ku Lajnie, a głaz zaczął się staczać w jej kierunku, nabierając prędkości.
-
patrzyła na głaz z chęcią go zatrzymania
- no nie wiem czy byś jej nie chciał zabić...
-
Zaczęłam się Skupaić jak najmocniej na tej skale. Skała zwalniała. Skupiałam się jeszce miocniej. Czekałam aż skała się za trzyma. Zostało 10 metrów. Skała przy 0,5 m się zatrzymała.
-
-I brawo. Z podstawami sobie już poradzisz.
-
to są podstawy?? To ja już się boję co jest potem- powiedziała i zeskoczyła ze "stołka"
-
Uśmiechnęłam siuę szeroko.
-
UDAŁO CI SIĘ!- powiedziała z entuzjazmem
-
idę.. muszę w końcu się przemienić..- powiedziała i wyszła
-
-Dzięki Chronaaa!!!-powiedzialam a wręcz krzyknęlam.
-
-Ja muszę już iść... Jeszcze raz thx!!-powiedzia klam i wt=ybiegłam
-
Wyszła.
-
Weszłem
-
Weszłam
-
Stałem się niewidoczny .Usiadlem .
-
-Hmmm ciekawe co Ariego?-spytałam sb samą
-
Weszłam poszłam i usiadłam na brzegu,patrzyłam się w wodę.
-
Zauważyłam Milke.
-Milka!-zawowałam
-
Wstałam odwruciłam się szybko jak usłyszałam swoje imię.
-
Wleciałam.Zauważyłam swoją Siostrę i mamę.Podeszłam
-Cześć wszystkim!
-
Weszłam i zauważyłam rodzinę podbiegłam do nich i powiedziałam cześć.
-
-----------
Jeszcze brakuje Ariego xD
-
-Milka, Sierra, Hikarina!!- Ucieszyłam się.
-Brakuje Ariego ..-powiedziałam
-
Jak się odwruciłam to rozejrzałam się do okoła.
-
Usiadłam Koło Lajny.Kichnęłam.
------------------
rodzinka była by w komplecie xD
-
-Milka chodź tu do mnie..-powiedzałam
-
Uśmiechnęłam się i podeszłam
-
Wyszczeżyłam zęby do Milki
-------
bd córkami bethy wp xD
-
Spuściłam głowę.Bawiłam się spadającą grzywką.
-
Położyłam się i zaczęłam myśleć różne smutne żeczy
-
Przytulcie się do mnie moje skarby....-powiedziałam
-
Przytuliłam się do Lajny.Zauważyłam,że Hikari była smutna.Wzięłam kwiatka.Podeszłam do Hi.Zamknęłam kwiatka w łapkach.po chwili z moich łap wyleciały motyle.
-
Uśmiechnęłam się ,ale nie zapomniałam myśleć
-
Usiadłam koło Hi i myślałam...W moich oczach zaświeciły się ogniki.
-Latałaś kiedyś-zapytałam Hikari
-
Przytuliłam się po czym wruciłam na brzeg patrzyłam na wodę
-
-Hikarii co jest??-spytałam małej
_____________
Głosować!!
http://www.watahapierwotnych.darmowefora.pl/index.php/topic,918.0.html
-
-Wiem jak ją rozweselić!-
-
nic przypomniało mi się jak umarli moi rodzice.
-
Patrzcie...-powiedziałam. Z wody i ziemi zrobiłam różne kształty. Dla Hikariny zrobiłam jednorożca, dla Milki wielkiego kwiata i dla Sierry Wielkie skrzydła. Potem zrobiłam całą nasz rodzinę. A potem podpisałam.
-
-Hi latałaś kiedyś...i czy masz lęk wysokości?
-Dziękuję-powiedziałam do Lajny
-
Uśmiechnęłam się.
Usiadłam
-
Nie i nie - powiedziałam do Sierry
-
Odwróciłam głowę. Wyszczerzyłam zęby i poruszyłam brwiami jak do ukrytej kamery. Wzięłam Hikari za przednie łapy i zaciągnęłam na plecy.
-Trzymaj się mocno-powiedziałam do Hi
-
oki
-
-Obejmij mie za szyje i nie spadnij!
Zaczynałam powoli się unosić.
-Gdzie lecimy?
-
Ruszyłam brzegiem
-
Oki no i właśnie gdzie lecimy?
-
-To ja się ciebie pytam gdzie chcemy lecieć...-Zaświeciły mi się ogniki w oczach-wiem!
Wystrzeliłam w górę jak pocisk.Byłyśmy w chmurach.Purpurowe słońce rozświetlało chmury.
-
Nad łąkę i tom byśmy wylądowały?
-
-pewnie...parz jak ty pięknie-szybowałam wśród chmur.-Tylko żebyśmy jej nie przeapiły...-wyleciałam z Hikari.
-
-----------
jestę już na łace xD i czekam na cb Hi
-
Wyszłam
-
Moją drogę przerwały krzaki położyłam się.
-
*Pechowy dzień*pomyślałam sobie, przypomniałam sobie coś z oka spłyneła mi łza szybko wytarłam i wstałam i zaczełam szybko biec w stronę wyjścia
-
Położyłam się. Zamknąłam oczy i przysnęłąm.
-
Z łzami w oczach wybiegłam
-
Pokazałem się i usiadlem na ziemi xD
-
Podbiegłem do Lajny ...
-
-A ty skąd tu?-spytałam i spojrzałam na Ariego
-
-Przyszłem tu przed tb ,ale mnie nie widziałas - wymamrotałem siadając .
-
- Co tu robisz ? -zapytałem Lajne uśmiechnięty.
-
Weszlam.podeszlam do rodziow.
-hayo-przywitalam sie i usiadlam.
-
- Hayo - zaśmiałem się po czym położyłem się na brzychy spogladajać na Sierre ...
-
-Ymm przyszłam pomyśleć nad nami...-mruknęłąm
-
- Nad nami ?? -spojrzałem na nią pytająco ..
-
-NAd nami-powtórzyłM
-
Przypatrzylan sie lajnie pytajaco.
-ugryzlo mnie cos obslizglego i dlugiego w lape.tefaz troche drentwieje mi lapa i glowa mnie t roche boli...-powiedzialam
-
Spoglądałem na Lajne nieco przestraszony po czym przeniosłem swój wzrok na Sierre:
- trzeba coś na to zaradzić ..
-
Slabo mi troche...i...goraco-oddychalam ciezko.
-
-yMMMM trzeba..-powiwdziałam zamyślona
-
Zemdlalam.
-
-Musimy ją szybko zaprowadzic do lecznicy -wyszeptałem podbiegając do Sierry ,która zemdlala ..
-
-Si!-krzyknęłam i podbiegłam do małej
-
-Wezme ją ok -wydukałem do Lajny biorąc ją na plecy .
-
Moje serce bilo coraz wolniej.cisnienie spadalo.(wyniesiona)
-
Wybiegłem czekając na Lajne ..
-
Wybiegłam
-
Weszła i usiadła. Czekałam na Kim.
-
Weszłam siadając.
-
-Coś ty ostatnio taka ponura? - wyburczała.
-
Nieprawda-mruknęła
-
Zmierzyła ją ostrym spojrzeniem.
-Nie, wcale. Siedzisz tylko w Komnacie i patrzysz się w ścianę. I schudłaś.
-
Wleciałam znudzona. Wiedziałam, że jest tam Chrona i Kimirishi. Nie zwracałam na nie uwagi. Odleciałam kawałek od nich. Usiadłam. Westchnęłam.
-
- Jak mówię że jest w porządku to tak jest-mruknęłam cicho.
-
-Nieładnie to tak kłamać - wskoczyła na drzewo i popatrzyła z góry na Kim, ignorując Karo.
-
-Ja nie kłamie.
-
-Powiesz mi o co chodzi, czy będziesz to dusić w sobie? - zapytała. Po chwili stwierdziła, że jest za ciepło. Ze śnieżnej pantery zmieniła się w czarną.
-
Zaczęłam rozmyślać.
-
Westchnęła lecz nic nie powiedziała.
-
Do głowy zaczęły przychodzić jej dziwne pytania, jak: "dlaczego woda jest mokra?" "dlaczego wieje wiatr?" "dlaczego wszystkie zwierzęta lądowe mają pazury?" "dlaczego konie nazywane są parzystokopytne?".
-
-Będę Cię męczyć aż mi powiesz - wymruczała. Zaczęła drapać pazurami w pień drzewa, aż stwierdziła, że są wystarczająco ostre.
-Poza tym mamy gościa.
-
-Daj mi spokój-mruknęła
-
Siedziałam cicho. Ignorowałam je.
-
-Nie, dopóki mi nie powiesz się dzieję - powiedziała leniwie.
-
-Nic się nie dzieje !-burknęłam już głośniej.
-
Wszedł kotołak.
- Ile razy mnie jeszcze zawołasz? Mam tego dość! - rzekł gniewnym tonem
- Jutro dam ci spokój. Może. - powiedziałam - Dziś spotkałam potwora. I nie wiem, jak go pokonać.
- 2 lub 3 magów trzeba, czarami wysłać go do nieba. - powiedział i poszedł
Nie zrozumiałam o co mu chodziło. Położyłam się i zaczęłam myśleć.
-
Westchnęła.
-Więc co się z tobą dzieję? Jeszcze niedawno byłaś wesoła, a teraz zrobił się z Ciebie istny ponurak.
-O, przyszła nasza kicia - powiedziała widząc kotołaka.
-
Kotołak wychodząc spojrzał na Chronę.
- Nie jestem żadną per "kicią" - powiedział oschle
Harry wybiegł.
A ja dalej myślałam nad tym, co on mi powiedział..
-
-Okay, nasz dzielny, mężny kocie - powiedziała ironicznie.
-
Jednak nie zrozumiałam jego przesłania. Zaczęłam myśleć o potworze.
-
-Ładny paradoks. Właścicielka nie rozumie przesłania swego zwierzaka - wymruczała z rozbawieniem.
-
siedziała w zamyśleniu.
-
- Kotołaki nie zawsze mówią jasno. Mówią zagadkami. Trzeba samemu dojść do odpowiedzi. - warknęłam do Chrony
Usiadłam.
-
-Przecież to co on mówi jest oczywiste. Chociaż to niebo trochę do tego wszystkiego nie pasuję.
-
Zeskoczyła z drzewa i podeszła do Kim mocno zirytowana. Popatrzyła jej w oczy.
-Powiesz czy mam to z Ciebie wydusić?
-
- Wiem już o co chodzi! - krzyknęłam - Śnieżka miała rację. Trzeba go zabić!
Tupnęłam w ziemię.
-
-To świetnie - odkrzyknęła Karo z udawanym entuzjazmem.
-
Wiedziałam, że Chrona udaje tą radość. Podeszłam do wody. Zamoczyłam tam łapy.
-
- Nic sie nie dzieje-powiedziałam jeszcze raz
-
Z nudów użyłam żywiołu wody i zaczęłam bawić się tą wodą.
-
-Dlaczego boisz się mi o czymś powiedzieć?
-
-po prostu... nie mogę...to już niedługo-powiedziałam smutno.
-
-Zamierzasz odejść? - zapytała podejrzliwie.
-
- Nie...
-
-Więc co? - była już lekko zirytowana.
-
Przestałam robić kształty. Przez przypadek wpadłam do wody.
-
Jestem śmiertelnie chora-powiedziałam
-
Wynurzyłam się z wody. Trzepnęłam grzywką, bo wleciała mi do oczu. Wyszłam z wody.
-
-Na co? Na każdą chorobę jest jakieś lekarstwo.
-
-Tego nikt nie wie... -powiedziałam po czym nagle zemdlałam upadając uderzyłam się w głowe co spowodowało że poleciała krew..
-
Przewróciła ją na bok i polała lodowatą wodą, by się ocknęła, potrząsnęła nią.
_______
Masz pomysł na tą chorobę czy mam coś podrzucić? xD
-
Otrzepałam się.
- A jej co jest? - spytałam Chronę
-
Nie budziłam się.
_________________
nie mam xD
-
-Nie twoja sprawa - fuknęła na Karo. Wyniosła Kim.
_______
To spoko. Podrzucę Ci pomysł na pw. Miałam tą chorobę u siebie zrobić, ale i tak się z tym wahałam xD
-
Wyniesiona.
-
Westchnęłam. Wyleciałam.
-
Weszłam. Czekałam na Akirę.
-
Weszłam radośnie machając ogonem.
-
Wzięłam wodę i ochlapałam Akirę wodą.
-
-Haha Lajna nudzi ci się? - zaśmiałam się i starłam wodę z siebie łapą, potem za pomocą mocy władanie nad wodą, zrobiłam takie wielkiego wodnego węża, który chlusnął na Lajnę.
-Ahh proszę, riposta hahaha - śmiałam się jak głupia z mokrej calutkiej Lajny.
-
-Osz ty!-krzyknęłam. Wzięłam wodę z wodospadu(ale nie całą) i chlusnęłam na Akirę.
-Tak nudzi mi się...i coś za coś!-powiedziałam i się zaśmiałam
-
-Pfuu - wypluwał wodę, która podczas ciosu mi wleciała do pyska. Ten strumień wody aż mnie zwalił z łap.
-Lajna... - chciałam już jej coś pogrozić ale za bardzo chciało mi się śmiać, więc znów śmiałam się.
-
Zaśmiałam się.
-Teraz przynajmniej jesteśmy obie mokre-powiedziałam. I upadłam ze smiechu.
-
-Tak, kąpiel można powiedzieć zaliczona hahaha a mi się spać chcee hahaha.
-
-Boś ty leń i dlatego-powiedziałam
-
-Watashi wa taikutsuda. Watashi wa iku tsumoridesu.(jap.Nudzę się. Idę się przejść.)-powiedziałam i wyszłam
-
Weszłam. Usiadłam przy wodzie.
-
Patrzyłam się w tą wodę jak ogłupiała. Gapiłam się.... gapiłam...i gapiłam.
-
W końcu wyszłam.
-
Usnęłam i nawet nie wiem ile spałam, najwyraźniej bardzo długo. Obudziłam się i napiłam się wody, która była w pobliżu, bo akurat spałam tuż przy wodzie, na brzegu. Gdy się napiłam, wyszłam.
-
Weszła powolnym krokiem.
Czuła głód, ostry głód, który rozszarpywał ją od środka.
Szła dalej. Nie miała zamiaru zgładzić głodu, chciała go nasilić.
Może zagłodziłaby się na śmierć ? Tak, to chyba jej oczekiwany efekt.
-
To takie dziwne uczucie, gdy nikt i nic ciebie nie potrzebuje..
Krystal położyła się na skraju, a obok przepływała woda, która spadała w przepaść.
-
--------
Czarne myśli? Wbić? xD
-
Weszła, o tak sobie. Stanęła sobie na dole obok wody.
-
Zauważyła mały punkcik na dnie przepaści.
To z pewnością był inny wilk. Nie miała ochoty by schodzić na dół.
W oddali mignęły jej zarysy sarny. Poczuła jak zaczyna zbierać się jej ślinka.
Była tak głodna, a głód zaraz jakby miał ją przedziurawić na wylot, lecz leżała spokojnie, udając, że nic się nie dzieje.
Blue, jak sobie chcesz. Nie mam nic przeciwko. Krystal jeżeli sobie coś postanawia, nie odpuszcza.
-
Weszła znudzona. Zaczęła 'wędrować' po okolicy i po jakichś 15 minut spotkała Krystal.
-Hya, co tam? - zapytała jakby rozmawiała ze starą znajomą, chociaż widziała Krystal zaledwie kilka razy w życiu.
-
Uniosła ociężale łeb.
-Witaj. - skinęła głową.
-To co zwykle. Samotność, smutek, brak miłości. - powiedziała to jakby znała ten tekst na pamięć.
-
-Czyli wisielczy humor, i nic nowego. Po co Ci miłość? A z samotnością to się nie dziw jak do nikogo nie wychodzisz - mruknęła robiąc jej wykład. Rzeczywiście, na starość dziecinniała.
-
-Z chęcią bym szła, ale i tak by mnie olewali czy coś. - mruknęła.
-Wszyscy się ode mnie odwrócili, przez to, że zmieniłam watahę. - wstała i patrzyła lodowato w wodę.
-
-A ja uchodzę tutaj za nieprzyjacielską bestię - wyszczerzyła się do Krystal.
-
-Nigdy nie byłam kochana.. a jeśli już to po krótkim czasie ten wilk umierał.. - wciąż patrzyła w wodę, a oczy przybrały czerwonego odcieniu.
-
-Po co Ci miłość? - wzruszyła ramionami. Nie zauważyła jej oczu.
-
-By osiągnąć cel życia.. założyć rodzinę. - mruknęła.
-
-Sama nie możesz żyć? Ja jestem sama i dobrze mi z tym - powiedziała ironicznie.
-
-Nie przepadam za samotnością. - mruknęła i skoczyła w przepaść. Uderzyła z hukien w kamień i wstała, jakby nic się nie stało.
-
-Znajdź przyjaciół, znajomych, czy coś - powiedziała głośnie by ta w dole usłyszała.
-
Rozłożyła swe skrzydła i wzbiła siè w powietrze. Wylądowała obok Blue.
-Miałam przyjaciół, odwrócili się ode mnie.
-
-Znajdź nowych, 'pewniejszych' - mruknęła i usiadła.
-
Nic nie odpowiedziała, tylko siedziała.
-
Wywróciła oczami.
-I nie smutaj 24h na dobę.
-
- I tak nie mam nic innego do roboty.
-
-To znajdź sb jakieś zajęcie, np... no nie wiem, próba mocy, polowania, czy coś.
-
-Robiła już prawie wszystko, nawet się zabiłam.. 3 razy..
-
-Czyli do końca życia będziesz siedzieć i użalać się nad sobą? - burknęła pod nosem.
-
Wzruszyła ramionami.
-
-I ty się dziwisz, że nie masz przyjaciół - mruknęła.
-
Przyszlem. Usiadłem obok wodospadu patrząc na dwa inne wilki.
-
-Nie dziwię się. - burknęła.
-
-Ciekawe kiedy ostatnio odezwał się ktoś do Ciebie oprócz mnie teraz - mruknęła. Skinęła nieznacznie łbem Niewidzialnemu.
-
-hyyy.. 2 miechy temu. - burknęła.
-
-Brawa dla mnie, jestem przyjacielska. Nawet Twoja wataha się z Tobą nie 'kontaktuję'? - zapytała już z lekkim zdziwieniem.
-
Wstałem. Zszedłem na dół i spytałem
-Co porabiacie?
-
Nigdzie ich nie ma. - odpowiedziała
-
-Czyli Twoi też wymarli? U mnie podobnie, albo się przenieśli, albo się w ogóle nie pokazują.
-
..
-----
dobra, ja spadam, pa :***
-
-------
Bya.
-
_________
Pa
-
Wyszedłem.
-
Westchnęła. Zamoczyła łapę w wodzie.
-
Zaczęła jej świecić lewa tylna łapa i lewe ucho.. "Blue.. " - pomyślała.. Ucho zgasło.. Łapa nie.. "Kto to może być?" - pomyślała, jednak nie zadawała sobie więcej tego pytania. Mruknęła coś pod nosem i położyła się.
-
Zblokowała umysł i stanęła dumnie.
Rozwinęła swe skrzydła i odleciała.
-
Zaczęła bawić się ogniem.
-
Wyszła.
-
Wszedłem i bawiąc się błyszczącym kawałkiem czegoś przypomniałem sobie moją pierwszą wizytę tutaj. Pierwszy raz gdy to z Kryształową i Śnieżką oglądałem tu zachód słońca, jak to zemdlałem... ahh to były czasy... takie urozmaicone życie... a teraz starość, spokój, nuda. Usiadłem na skraju wodospadu, tuż obok przepaści i czekałem na Śnieżkę.
-
Weszła
- nadal nie rozumiem po co ci ten.. kawałek czegoś.. tylko zaśmieca.. a jak się magicznie rozdzieli i zaśmieci ci całą jaskinię?? To już nawet tam nie wejdziesz... a jak nie wejdziesz to zalęgną ci się tam jakieś robaki czy coś..- mówiła
-
Wleciała. Tak jakoś nudziło jej się trochę w jaskini, więc sklonowała samą siebie. Zaczęła krążyć nad wodospadem, w końcu zleciała razem z wodą w dół. Uderzyła w wodę, trochę zakręciło jej się w głowie, lecz jakoś udało jej się wstać i wypłynąć. Otrzepała się z wody i usiadła pod drzewem.. Głowa, choć nieźle uderzyła, nie bolała ją, jednak tak jakoś słabo jej się zrobiło i zakręciło się we łbie. Jednak zignorowała to i zaczęła bawić się ogniem.
-
- a w dodatku nie wiesz do czego służy... A jeśli zrobiły go czarownice i... yyy... no na przykład zaczarowuje urokiem że osoba go posiadająca ciągle myśli tylko o nim i mówi "Mój skarb, nigdy go nie oddam".. to co wtedy??- zapytał i usiadła obok
-
-To będę w tego śmiecia patrzył jak w... nie wiem co i będę szeptał "Mój skarb..." i jak ktoś będzie chciał mi go zabrać to zabiję... - powiedziałem udając powagę.
-Hahahahaha Śnieżko te Twoje tezy mnie rozwalają, przecież to tylko błyszczący kawałek czegoś... nic się nie stanie hahaha - śmiałem się z absurdalnych pomysłów Śnieżki./
-
- mów jak chcesz...- powiedziała- Tylko jak będziesz gadał "Mój skarb... coś tam coś tam" to ci go zabiorę i wywalę.. jeszcze nie wiem gdzie
-
Usłyszała Demona i Śnieżkę. Nie odezwała się. Zaczęła rozmasywać sobie głowę, która o dziwo ją bolała.. "To niemożliwe.. Przecież obierając moc Braku Bólu nie było nic o tym.. " - pomyślała, zapominając, że oni umieją czytać w myślach.. "I co? Teraz mam specjalnie iść na Szczyt Snów i się pytać? Bezużyteczna moc.."..
-
Usłyszałem myśl Karo i spojrzałem w jej kierunku.
-Zobaczymy jeszcze jak to będzie... to tylko zwykły błyszczący śmieć.
-
- Tiaa.. zaraz powiesz że wilki z magicznymi mocami też są naturalnym zjawiskiem- mruknęła i usiadła- od teraz się zamykam...
-
Mruknęła coś pod nosem i tak oto wkroczył jej kotołak - Harry. Niósł księgę magicznych mocy.
- Dzięki - mruknęła do niego.
Harry usiadł obok wadery. Chciał wiedzieć, po co jej ta księga.
Wertowała kartki. "B".. Znalazła. Przyjrzała się bliżej. Zobaczyła drobny maczek. "Nauczka dla ciebie, czytać wszystko" - pomyślała.
-
-No tak dużo takich wilków, że to niedługo stanie się naturalne... Ty cicho? Nie będziesz się odzywać, no proszę odzywaj się bo ja ten... ehh no dobra rób co chcesz... - powiedziałem.
___________---
zw
-
- ha widzisz nie wytrzymasz jak skończę mówić- powiedziała- a miałąm być cicho... nie umiem... :P
______________________
xD.. w realu też nie umiem być cicho.. 10 minut bez gadania to jest jak jakaś kara :P
-
-Hah... ja też nie umiem.
________________
Ja to wielbię ciszę i samotność, ale jak już są ludzie /towarzystwo to nawijam jak najęty i to mam tą wadę że za szybko mówię to zazwyczaj połowy nierozumieją ale trudno.
-
- to jest za trudne- westchnęła i popatrzyła w dół przepaści.. daleko do dna
_____________________
xD.. u mnie to mama nie rozumie co mówie... :P z/w muszę pozamaitać..
-
Rzuciła książkę do wody.
- Mam to gdzieś. Bezużyteczna moc.. - warknęła pod nosem
-
Tak patrząc w dół coś zobaczyła.. Odbijało światło i raziło ją w oczy.. bez zastanowienia skoczyła w dół. Rozłożyła skrzydła (których nie ma na avku) i zawisła w powietrzu tuż przy tym czymś... chwyciła w łapy i wrociła do Demona...
- proszę.. teraz masz dwa kawałeczki- powiedziała- mówiłam że to się rozmmnoży.. ani nie wiesz kiedy. .ale ty mnie nie słuchaleś- znów zaczęła swoje nawijanie o niczym
-
Zaczęła klnąć pod nosem.
-
- O dzięki, to teraz mam już dwa 'skarby', jej więcej ozdóbek. Ale mamy szczęście, że na nie trafiamy - powiedziałem i zrobiłem taki wyraz pyska (^.^).
-
- Accio księga.. - przywołała mokrą księgę..
"Cholera, i co ja mam teraz zrobić? Bezużyteczna moc, czyli plus dla wszystkich, którzy chcą mi dopiec. Na szczęście nie mam Krwi, dzięki czemu jestem odporna na siekiery i inne ostre. Ale ból będzie niemiłosierny..." - pomyślała.
-
-A kto niby chciałby Ci dopiec? -zapytałem Karo gdy przez przypadek usłyszałem jej myśl.
-
"Pięknie.." - pomyślała.
- A skąd mam wiedzieć? Może Arcanum, gdzie ostatnio nie jestem mile widziana?
-
---------
Co ja, co ja, zawsze wszystko JA D:
-
- tiaa.. skąd wiesz?? A czemu miałby ci dopiec?_ zapytała karo
-
- Długo by opowiadać. Za łażenie na ich terenach czekają cię tortury. Krojenie na plasterki. Elektryczne krzesło i tak dalej..
Nie tylko na ciebie, na Az i Jeidę też c:
-
-----------
Jeidy nie ma, Az chyba konto porzuciła.
-
- normalne dla arcnaum.. to są tajemnicze wilki- powiedziała- nie wiesz co mają na swych terenach dopóki tam nie wejdziesz
-
- A Mroki? Jakoś od razu nie wyżywają się na innych, jak sobie spacerują po ich terenach, bo ja nie mam zamiaru sobie wielu wrogów nabić.. - mruknęła
-
-To jak tak to tzreba stawić czoła, lub szybko wiać lub w ogóle nie włazić na ich tereny. Ohółem to dawniej uchodzili za łagodne wilki... tolerancyjne i nic nie robiące jak ktoś wejdzie na ich teren, ale coś ten się pozmieniało...
_____________________
Az to chyba Essme z Lobo a tam chyba też jej nie ma... nwm
-
- Pięknie. Bezużyteczna moc.. - ponownie rzuciła księgą w wodę, jednak przez niewiadomo co straciła przytomność.
-
Westchnęła.. Położyła się i patrzyła na niebo
-
-------
Ta, teraz mam już tylko Ashli xD A tak by was powkurzac wbiję tu. Dżołk ; D
-
Po kilku minutach ocknęła się.
- E.. Gdzie ja do jasnej chole*y jestem? - spytała siebie samą..
Nie. Karo ma amnezję. xD
-
- w górach- powiedziała do Karo
-
- Eee... Kim jesteś? - spytała
-
- sobą??- zapytała- a wiesz co to jest góra?? Bo mogę ci wyjaśnić
____________
xD.. mam swoją własną formułkę dotyczącą gór xD
-
- Wiem co to góra.. Ale ja na prawdę cię nie znam..
Wolę nie wiedzieć. Karo ma amnezję.
-
- dobra.. to inaczej- powiedziała- lepiej się przygotuj jestem strasznie gagatliwa- mruknęła
Ty jesteś Karoiiina.. Jesteś moją młodszą siostrą. Ja jestem Śnieżka a ten tu co się cieszy z błyszczących kawałków czegoś to Demon. Należymy do Watahy Pierwotnych ty do mroków... Masz córkę imieniem Pixar... i Znajdujesz się w górach nad wodospadem..
-
- Doooooooobra.. - powiedziała lekko zdziwiona
Kotołak pokręcił łbem. Podszedł do wody i wyciągnął księgę. Położył przed Śnieżką.
- Jak wrzuciła to do wody, straciła przytomność, a potem obudziła się i niczego nie pamięta.
-
Wchodzi.
-
- aaa.. co to jest??- spytała kotołaka
-
Wbiega za Ashland, wrzuca go do wody i wydziera się.
-A to za oazę!
-
Wychodzi z wody a następnie wskakuję jej na grzbiet -A to za dzisiaj!
-
Rozpędza się, biegnie i hamuję przed samym wodospadem, przez co Ashland zlatuję z niej i wpada do wody.
-A to za konia!
-
popatrzyła na wilki z Arcanum...
-
Wychodzi z wodospadu i macha marchewką przed nosem Holly -Konikuu chcesz marchewkę?
-
Łapię marchewkę i wyrzuca ją wysoko w górę.
-Nie, dzięki. A może ty chcesz ziemię? Pamiętaj, grunt to zdrowie! - wydziera się i podtyka mu pod nos garść ziemi.
-
- Księga z mocami. Tutaj sobie wybrała brak czucia bólu, nie doczytała i proszę. Amnezja - mruknął. - Idę z nią w bardziej cichsze miejsce. Idziesz? - spytał
Spojrzała na kota.
- O.. Kotek.. Kici kici..
-
- idź sam- powiedziała- ja tu zostanę
-
- Jak wolisz.. - mruknął - Chodź Karo.
Wyszła za kiciusiem (xD)
-
-Niee wolę minerały!- Bierze ziemię i wyrzuca ją w górę i bierze kamień a następnie go gryzie
-
Wytwarza kryształ i daję go Ashli.
-Kryształ smaczniejszy, pożywniejszy - mówi i sypie Ashli garścią ziemi prosto w pysk i zaczyna uciekać.
-
Oderwałem wzrok od swoich skarbów i na chwilę zerknąłem na wilki z Arcanum, po raz pierwszy widziałem by Chrona tak się zachowywała. Zapewne gdybym teraz nie interesował się tak swymi świecidełkami coś bym powiedział na ten temat, a tak to miałem 'ważniejsze sprawy na głowie'.
-
_________________________
haha!
-
patrzy na Demona...
- mówiłam!! jeszcze trochę bedziesz gadał "Mój skarb.. za nic go nie oddam"- powiedziała udając zombiaka
-
-Jak śmiesz mi przerywać posiłek! - Biegnie za Holly i rzuca ziemią w nią.
-
Ziemia nie dosięgła jej, a Holly zasypała Ashland ziemią i wskoczyła na drzewo i z góry drwiła z wilka.
-
Wygrzebuję się z ziemi a następnie celuje kamienień w Holly -Holly łap!- Rzuca w łapy Holly.
-
-Tsaa jasne... - prychnął na słowa Śnieżki.
-
Chwyta kamień.
-Po co mi kamień?
-
-Żeby go odrzucić....prosto w mój pysk a go złapię! - Otwiera pysk
-
-Jedzenie kamieni jest niezdrowe - robi ważną minkę i odrzuca kamień daleko.
-
- nom co?? Ciągle na nie patrzysz.. a to jest podejrzane- mrunęła
-
-Ale..ale..moja dieta poszła na marne! Już nie mogę odchudzać! Wpada w ryk i słychać to na cały wodospad.
-
-Widzę, że bardzo Ci przeszkadza, że znalazłem sobie zabaweczki, no dobra... nie patrzę już na nie... - powiedziałem i oba kawałki zacisnąłem w łapach i usiadłem.
-To co teraz?
-
-I tak jesteś chudy - patrzy na niego krytycznie, ale nie próbuję go uciszyć.
-
-Serio?- Patrzy się w wodę -Masz racje! - Przestaje ryczeć i kładzie się pod drzewem.
-
Zwala na nią drzewo i zanosi się śmiechem.
-
Drzewo przenika przez ciało Ashland. -Ładnie to tak niszczyć naturę! Ładnie!? - Krzyczy na Holly stanowczo.
-
-Tak! - ryczy, kopie Ashland i ucieka w górę wodospadu.
-
Biegnie za Holly i wskakuję z impetem na grzbiet Holly krzycząc -Za naturę i za kamienie! - Łapami klepię ją po głowie
-
-Iiiiiiiiiiiii - biegnie i zrzuca go prosto na Demona, i ucieka.
-
-Ejj... - mruknąłem i odskoczyłem na bok.
-
-Wybacz mój panie! T-to nie moja wina! - Biegnie ile sił w łapach prosto na Holly.
-
Biegnie znów w kierunku Demona, widząc, że Ashland za nią biegnie, a jak już jest blisko niego to zwala Ashland z łap i pcha go znów na Demona, po czym zanosi się szyderczym śmiechem i znów ucieka.
-
"Wybacz mój panie!" ale mu te słowa brzmiały w głowie.
-Buhahaha - wybuchł śmiechem po wypowiedzi Ashland.
-
-Nic mi nie rób! - Ucieka ile sił znowu na Holly.
-
Chwyta Ash za kark i ciągnie go do Demona.
-A teraz on Cię zje, a ja go zabiję, ha!
-
-Niee!- Pazurami próbuję się wbić w ziemię.
-
-Taaak - nie puszcza Ashland.
-
-Nieee!
-
-Niee.... czemu ja? Niee... - mówię i oddalam się od oszalałych wilków.
-
Robi rozczarowaną minkę i puszcza Ash.
-Widzisz, znów masz szczęście.
-
-Mogłem zginąć! O mało co zawału nie miałem!
-
Kiwa główką.
-Biedactwo moje. A mnie się już nie boisz?
-
-Nje. Ja się Ciebie nie boję.
-
-A to czemu?
-
_____________
Ja spadam, bye
-
-Ponieważ...bo...wiem że nic mi nie zrobisz.
-
Ziewnąłem... trochę zgłodniałe, więc wyszedłem bez słowa na małe polowanko.
-
wyszła...
-
Wychodzi.
-
Wyszła.
-
Weszła. Usiadła.
-
Wleciała z wieńcem kwiatów. Tym razem nie zahamowała tak gwałtownie i spokojnie spadła na ziemię.
-
Wchodzi wpatrzony w ziemię.
-
Włazi z Red'em.
----------
Miał być Sephiroth ;-;
-
Usiadł blisko wodospadu.
--------
Ale nie ma powiedział że ma to gdzieś xD
-
------------
ZDRAJCA D:
-
Wszedłem z wiankiem ..
-
Wszedł niosąc w pysku wianek z kolorowych kwiatków.
-Cześć! - rzucił wesoło do wszystkich obecnych.
-
Wbiegłam jak petarda hamując na drzewie. Zaskomlałam cicho. Na szczęście byłam kawałek dalej od innych. Przetarłam łeb łapa i ja szarej sierści pojawiła się czerwona smuga.
*Jeszcze tego brakowało*-burknęłam w myślach. Wytarłam łapą czoło. Zerwałam jakieś kwiatki i zaplotłam malutki wianek. Usiadłam z dala od innych.
-
-Cześć -uśmiechnalem się pogodnie..
-
- WITOJCIE WITOJCIE! - wydarła się
Piosenka jak na wesele.. Na biwaku się nauczyłam :P
-
Milczałam. Patrzyłam na radosne święto. Mi jakoś nie było zbyt radosnie.
-
Popatrzyła na Karo z niesmakiem.
-
-la la lato wszędzie oszalał każdy z nas wystarczy trochę słońca i już lepiej nam,lato wszędzie cieszmy sie co dzień za nim odejdzie.- zanucił wesoło i spojrzał na trawę kipiącą zielenią.
_______________
uuu ale mi ściął komp -,-
-
Weszła zdyszana.
-
-Bd śpiewać -zaśmiałem się cicho.
-
Zrzuciłam grzywkę na pysk i położyłam się w ciemnościach.
-
Poruszyłam tylko uchem. Usłyszałam rżenie. Podniosłam się. Stała za mną srokata klacz.
-Ojej!-zaśmiałam się. Popatrzyłam na nią z błyskiem w oku.
________________
Ari horwse!
Ale dziwnie to napisać
-
-Hey Nana - przywitał waderę i uśmiechnął się.
-Śpiewamy i tańczymy, lato mamy! - krzyknął wesoło i wyczarował jakąś muzykę grającą do rytmu.
-No zaczynajmy- dodał
"Czekałem dnie, całe noce
Marzyłem wciąż o tym dniu
I naraz przyszedł jak piękny i magiczny sen
Witało gorącym słońcem
Na wodzie iskier tysiące
Zapachem lata i kwiatów, krzykiem ptaków
Lato wita nas, swym promieniem na ten czas
Więc uśmiechnij się i na radość szykuj się
Hej lato, lato dużo ciepła w sobie ma
Hej lato, lato słońce plaża ty i ja
Gdy tylko słońce przy parzy
To wszyscy leżą na przy wodzie
W kąpieli słonecznej swe ciała radują
Tam samba, rumba, lambada
Ognistym rytmem zawłada
Twe ciało wiruje, oczy płoną dusza gra
Kto ten taniec zna, tańczy lala lambada
Postaw pierwszy krok i już tańcz przez cały rok
Hej lato, lato dużo ciepła w sobie ma
Hej lato, lato słońce plaża ty i ja
Hej lato, lato
Hej lato, lato dużo ciepła w sobie ma
Hej lato, lato słońce plaża ty i ja
Hej lato, lato "
Śpiewał wesoło i dość nawet umiejętnie przebierając łapami, niby tańcząc. Ptaki nad nimi wesoło ćwierkały a słońce połyskiwało na horyzoncie.
-
Mocą urodzaju tworzy dla Aszli czarne róże, a dla siebie niebieskie różyczki.
-
-Aszli, masz herbatę?
-
Z czarnych róż tworzy wieniec.
-Tak mam.- Wyciąga trochę herbaty.
-
-Co tu tu robisz?-spytałam chociaż wiedziałam, że nie odpowie. Pogłaskałam ją po pysku.
-Jesteś wspaniała-szepnęłam
-
-Co się nie bawicie?- zapytał i podszedł do wody.
*Lato, lato, mieszka w drzewach
Lato, lato, w ptakach śpiewa
Słońcu każe odkryć twarz
Lato, lato, jak się masz?
Lato, lato, dam ci różę
Lato, lato, zostań dłużej
Zamiast się po krajach włóczyć stu
Lato, lato, zostań tu* pomyślał i rzucił wieniec w dół wodospadu.
-
Wyrywa jej herbatę i piję.
-Tak mało? Zleć no do fabryczki po więcej.
-
-Nie!-. Wrzuca wieniec do wody
-Oby te róże cię zatruły wodo.- powiedział cicho.
--------
Muhahaha psuję nastrój xD
-
-Ashland - spojrzał surowo na basiora.
-
-Spoko, to były trujące róże. No zleć po tą herbatę, no.
-
Ukryła się w cieniu i przyglądała jak inni się bawią. Uśmiechnęła się lekko.
_____________________
musi być ten forever alone xD
-
-------------------------------------
Zapomniałem dopisać -,-
A psuj Aszli, będzie ciekawiej! xD
Bo ja tu z nudów poomału umieram xDD
-
Wskoczyłam po skałkach i rzuciłam wieniec. Za nim leciały iskry. Zeskoczyłam do klaczy.
Zarżała cicho. Siadłam na ziemi a ona trąciła mnie pyskiem.
-
Uśmiechnałem się i zacząłem śpiewać na glos ..
-
Podrygiwała ogonem w rytm śpiewów.
-
Rzuciła wieniec, który świecił. Wycofała się pod jakieś drzewo i siadła niewidoczna.
-
-No co? W końcu jestem demonem.- Stara się uniknąć kontaktu wzrokowego.
---------
No to ja nim zostaję! xD
-
Rzuciłem wieniec po czym nagle się potknąłem i wpadłem do wody ..
-
-Idź po tą herbatę, albo podpieprzę Jenovę Kadaj'owi, a potem mu powiem, że to ty, a wiesz co on wyrabia bez Jenovy. - patrzy na wodę, która stawała się czarna.
-
Wyszła pomału z cienia.Wzięła wieniec i poszła nad skały zrzucając go.
Uśmiechnęła sie mimowolnie.
-
-Boże tylko nie wściekły Kadaj! Masz tu całą paczkę!
-
Odeszła jeszcze kawał. Wzbiła się w powietrze. Miała ochotę polecieć do jaskini. Jednak tego nie uczyniła. Przywołała jakiegoś orzecha, doczarowała mu skrzydła i ganiała za nim.
-
Robi herbatę, wypija.
-Więcej, albo jeszcze pójdę po Cloud'a. I może Vincent'a.
-
Usiadła na skałach i zaczęła obserwować bawiące się wilki.
-
Prychnął coś tylko, nie zamierzał psuć sobie humoru tylko przez naganne zachowanie Ashland'a.
Wskoczył do wody,k co mogło wyglądać jakby chciał ratować Ariego jednak on ruszył po czarny wieniec, gdy spadł całkiem w dół wodospadu i gdzieś tam znalazł czarny wieniec, wziął go na łapę i wyciągnął z wody.
-No teraz już nic nie szczerego i trującego nie zanieczyści wody - mruknął cicho pod nosem i znów wylazł na szczyt wodospadu.
-
Klacz zawróciła i zniknęła w ciemnościach. Usłyszałam jeszcze tylko głośne rżenie. Zawyłam w odpowiedzi. Uśmiechnęłam się.
-
Złapała orzech. Rzuciła go i nigdy nie wrócił. Wylądowała z dala od nich. Siadła i wyciągnęła mapę.
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.. - mruknęła pod nosem i zaczęła przeglądać mapę.
-
Nadleciał czarny kruk i wylądował obok niej.
-Nie jesteś mile widziany tu Dos...nie chcę cię tu...-szepnęła do kruka
-
-Okay, idę po Cloud'a - wstaję i rusza do wyjścia.
-
-Masz tu sadzonkę no!- Odwrócił się i zobaczył kruka.
-Zostaw go!
-
Wszedłem. -Witam wszystkich tych których znam i jeszczd nie!
-
-No! - wraca do Aszli. Znudzona zaczęła tworzyć armię trujących, czarnych róż i po kolei wrzucała je do wody.
-Cloud, Vincet, Kadaj, Cloud, Vincent, Kadaj, Cloud...
-
Wynurzyłem się i zacząłem się śmiać ..Dryfowałem na wodzie śpiewajac cicho ...
-Dlaczego nikt sie nie bawi ?
-
Weszłam i spojrzałam na zbiegowisko
-Hejka-Rzuciłam niezbyt głośno.
-
Już miał podejść do Nany ale zobaczył, że podleciał do niej czarny kruk, nie chciał jej przeszkadzać więc usiadł gdzieś przy wodzie, która była nieco czarnawa, rzucił czar oczyszczający i patrzył jak woda znów staje się przeźroczysta. Westchnął i patrzył na wesołe zwierzęta otaczające cały wodospad. Uśmiechnął się na ich widok.
-
-Cześć - przywitał Niewidzialnego i Misty.
-Ejj co ty do diaska robisz Holly! - warknął gdy zobaczył, że wrzuca czarne róże do wody.
-
-Kruk!- Biegnie do niego
-Witaj mój bracie co tutaj robisz?
-
Spojrzałam po wszystkich.
-
-...Kadaj, Cloud, Vincent, Kadaj, Cloud, Vincent... Wyliczanka, po którego iść, BO ASZLI MI NIE CHCĘ DAĆ HERBATY.
-
-ahoj wam -zasalutowałem pogodnie ..
-
Pokręciła łbem.
- Nie będę im przeszkadzała.. - mruknęła - Koniec psot.
Schowała mapę i zaczęła iść w stronę wyjścia, mając nadzieję, że nikt jej nie zobaczy
-
-Jestem tu nie od dziś i nigdy tu nie byłem. Hej Karo...
-
Spojrzała na wilka zdziwiona.
Kruk spojrzał na niego po czym go olał. Usadowił się wygodnie na skałce.
"Dosoyoto wynoś się stąd! Nie chcę Cię tu widzieć!"- pomyślała wiedząc że kruk to usłyszy.
-
Usiadłam gdzieś niedalego wszystkich i przyglądałam się czemukolwiek...
-
-Holly no! Sama idź sobie po herbatę!
-I zostaw kruka!- Kruk poleciał do do mnie i usiadł na moim grzbiecie.
-
-Vincent, Kadaj, Cloud, Vincent, Kadaj, Cloud... - powtarzała do znudzenia, i czekała aż się jej różę skończą.
-
-A teraz czas na pokaz.-krzyknęłam z ciemności. Nad wodospadem ukazał się wielki ekran.
Po ekranie przesuwały się obrazy. Początku watahy, później rozbicia na 3 inne watahy. Cale życie się tu ukazało krainy. Niektóre momenty śmieszyły do łez a jedne aż ściskały od środka od złości. Uśmiechnęłam się. Na niebie iskrzyły się kule świetlne. Mieniły się różnymi kolorami. Obok każdego pojawiła się również paczka. Każdy wilk i zwierze nad całym wodospadzie coś dostało. Zaśmiałam się cicho.
-
-Wypchaj się Dos...idź kogoś innego nękać...byle nie mnie...-mruknęła dosyć głośno do kruka który spojrzał na nią z zawodem.
Odeszła i patrzyła z zachwytem na pokaz Lajny.
-
Patrzyłem na ekran..Uśmiechałem sie od ucha do ucha ..
-
Spojrzała na Niewidzialnego. Skrzywiła się, bo nie chciała, żeby ktoś ją zobaczył. Wzięła jakąś.. paczuszkę? Wzbiła się w powietrze i tyle było ją widać (wyszła).
-
Wytracił czarne róże z łap Bleu.
-Przestać albo wyjdź! -warknął.
Potem spojrzał na ekran i zaczął oglądać początki istnienia tej watahy, od wp po wm aż po wa...
__________________
O nie, chyba po raz pierwszy moja postać jest taka niemiła dla Blue :s
-
-Łał...
-
W końcu różę jej się skończyły, wybiegła.
-Sam chciałeś - powiedziała jeszcze do Aszli.
-
-O cholera!- Wybiegł
-
-a ja wskakuje do wody. Powiedział i wskoczył.
-
Wbiega z Jenovą, ale Aszli nie widzi. Klnie pod nosem.
-BOMBA POSZŁA, WSZYSCY KRYĆ SIĘ! - wybiega.
-
Położyłam się i urywkami zerkałam na cokolwiek, oparłam głowę o łapy.
-
Wylazłem z wody i otrzepałem się ..Położyłem się na ziemi ..
-
-I tyle ich to obeszło-burknęłam. Schowałam się za jakąś skałą. Zrzucając grzywkę na pysk. świat przestał istnieć dla mnie. Pogrążyłam się we własnym.
-
Zauważył, że koło niego pojawiła się jakaś niewielka paczuszka. Ucieszył się na jej widok lecz jej nie otworzył. Wolał zrobić to potem.
_______________
ejj
co może być w tym prezenciku? O.o
-
________
Muszę spadać bay wszystkim!
-
____________________
Fajny Lajna pomysł z tym ekranem i prezencikami...
może teraz jakaś uczta?
Bye Niewidzialny
-
Kruk podleciał do niej ponownie. Trzepnęła go porządnie łapą.
-Odwal się Dos...-warknęła do kruka.
Podeszła do Lajny.
-Fajny pokaz podobał mi się!-pochwaliła Lajnę.
______________
nom ^.^
Bayo niewi xD
-
------------
Ta, uczta, akurat xD Raczej ewakuacja, Aszli poszła po Sephiroth'a D:
-
_________________
Dem: Dałam się ponieść wyobraźni. W każdej paczuszce jest coś co każdy skrycie chciał mieć ale nikomu o tym nie mówił.
Niewidzialny: Branoccc....
-
_______________
Pap
-
Wbiega z Sephirothem
-Jenova! Kadaj jedzie już mi..- Chowa się za Sephirothem
-
-To bylo świetne -podbiegłem do Laj !
Bay !!
-
Wbiega i rzuca Jenovą w Aszli, ucieka i kryję się za skałami i śmieję się szyderczo, a w tej chwili wpada oszalały Kadaj.
------------
MOTHER *KOCIE OCZKA, SKOK Z BUDYNKU* 15.
-
Westchnęłam i wstałam.
-
Pogrążona we własnym świecie nic nie usłyszałam.
Skinęłam tylko łbem.
-
-AAA! SEPHIROTH! ZRÓB ŻE COŚ!- Rzuca Jenovę w Kadaja.
-
-Ehh to były czasy - westchnął gdy film wydawał się pomału zakańczać... chociaż... chyba nie, szedł dalej.]
_______________
aha, to teraz muszę wymyślić co Demoniasty zawsze chciał mieć... :P
-
Rozejrzała się.
"Chwila moment..czy Holly mówiła coś o jakiejś bombie?"- pomyślała.
"Taaakk..."-usłyszała w myślach.
Spojrzała na kruka i bezczelnie go zdeptała. Ukryłą się w cieniu i zainteresowanie patrzyła co robią Holly z Ashlandem
-
Przyglądałem się Blue i Aszliemu, zniesmaczony ..
-
Wyskakuję, chwyta Jenovę i rzuca ją prosto w Aszli.
-TO ON, TO ON CI JĄ UKRADŁ BIERZ GO!
-
-Tłok-Burknęłam do siebie pod nosem i wyszłam.
-
Ucieka przed Kadajem gubiąc pióra.
-Sephiroth! Zrób z nim coś!
-
Wstałam.
-Won stąd! Mam was dość! Niszczycie wszystko! Każdy teren! To jest już wkurzające! WON STĄD!!!-wydarłam się wkurzona na Aszli i Blue
-
Ignoruję Lajnę i patrzy z satysfakcją na Aszli i Kadaja.
-
Patrzył jak Blue i Aszli ganiają się jak szczeniaki. Chciał już pomóc Lajnie, wesprzeć ja jednak nie chciał znów wstrzynać walki z nimi... Zwłaszcza, że było święto. Chociaż właśnie oni to święto zepsuli, więc wstał i lekko najeżył sierść, stanął obok Lajny.
-Wszystko psujecie, nawet dzisiaj święto musieliście rozwalić! - warknął z wyrzutem.
-
-To co z herbatą? - pyta, gdy Kadaj zaczęła walić błyskawicami w Aszli.
-
Wstałem na rowne łapy i podeszłem do Laj i Demona ..
-
-Wyjdziecie stąd czy mam wam pomóc?-warknęłam wysuwając kły.
-
Wywraca oczami zażenowana.
-Jezu, jacy wy wszyscy drętwi jesteście.
-
-Sephiroth!- Krzyczy w panice
-Zrób coś proszę cię!- Sephiroth w końcu ruszył się i zaczął bić się z Kadajem.
--------
Final Fantasy przejmuję to forum! xD
-
Stanęła obok Lajny.
-Nie przejmuj się nimi..oni wszystko psują..mruknęła do Lajny.
-
-Idźcie już sobie!
-
- Czasem wilki niepojmują ,ze tylko nam niszczą zabawe ,ale też zachowują sie jak małe rozwydrzone szczeniaki -pomyślalem ..
-
-Dobra, bo oni się zaraz spocą z tych emocji - zabiera Jenovę i rzuca ją Kadajowi.
-------------
Bravo xD
-
Podchodzi do Aszli.
-To... Co z herbatą?
-
-To mnie wkurza-warknęłam. Zaczęłam nerwowo machać ogonem jak ostatnim razem.
-
-No ja pierdzielę, won mi stąd ale już! - warczy i zaczyna podchodzić do Blue.
-
I jest kiełbasa xD
-
-Sephiroth!- Rzuca się na niego
-D-dobrze już idę chwila-a!
-
Wbija wzrok w Aszli.
-Herbata! Już!
-----------
A myślałam, że machanie ogonem jest znakiem zadowolenia i szczęścia u psów.
Demonie, Aszli mówi, że słyszy siekierę na drzwiach, to ty?
-
Usiadła. Kruk znów do niej podleciał.
-Dosoyoto spierniczaj stąd!!! Nie chcę cię tu widzieć! Wynoś się stąd! ALE JUŻ!!- wydarła się na kruka i uderzyła go łapą.
-Idź męcz ich!- wskazała łbem na Holly i jej kolegę.
-
Ryczy śmiechem, chwyta Aszli za kark i ciągnie, wychodzi z nim, a przed tym wali czarną magią we wszystkich (wyciągam Aszli, do widzenia xD)
-
Zaczęłam się zbliżać ku nim. Po woli zmieniając ubarwienie sierści.
-
-T-t-t-ak m-m-m-moja pani... (wychodzi)
-
----------------------------
Nope, nie ja... ja się nigdzie ruszam z mojego krzesła... to nie mogę być ja xD
-
-Bye, bye misiaczki - warknął za nimi i podszedł do jednego z pobliskich drzew.
-
Zatrzymałam się. Moja sierść zamiast szarej była już prawie czerwona.
-
Westchnąłem tylko..
-
Kadaj wychodzi strzelając we wszystkich piorunami.
----------
Słyszę topór pukający o drzwi, kto to? xD
-
-Super no. Znów mnie doprowadzają do szału- syknęłam gdy moja sierść była czerwona.
-
W ostarniej chwili rzucił czar ochronny na siebie i pozostałych, po czym rzuca w tego całego Kadaj'a kulą ognia.
)____________________)
Nie patrz na mnie, to nie ja xDD
-
-------------
Niszczymy święta? To u nas rodzinne xD
Kadaja i tak tam już nie ma, on zabija Aszli w moim pokoju xD
-
-Ja jej się odwdzięczę!-warknęłam.
________________
Do zobaczenia jutro o 10
-
_______________________-
"Kadaj wychodzi strzelając we wszystkich piorunami." ale był i Demon chciał go jeszcze w ostatniej chwili pie***lnąć kuleczką ognia XDD
-
-Ehh ja się będę zbierał, do zobaczenia wszystkim i szczęśliwego lata - powiedział i wymusił się na uśmiech, wziął swój prezencik i wyszedł.
-
Uśmiechnęła się również.
-Mimo że przyszłam trochę późno...to było fajne święto...-szepnęłam.
-Będę iść do lasu...idziecie czy zostajecie? Jak coś będę mogła jakoś pomóc.
-
Machnęła ogonem i wyszła ponownie depcząc kruka. Lecz kruk wstał i poleciał za nią.
-
--------------
Jak Kadaj skoczył z budynku za Jenovą i nic mu się nie stało, potem przeżył 15 minutową napierdzielankę motorową, no, nie przeżył walki z Cloud'em, ale to szczegół, to co mu zrobi kuleczka ognia? xD
-
Ocknęła się, wrzuciła wieniec do wody i wyszła.
-
Sierść była znów szara. Przeciągnęłam się.
-
Wyszedłem ..
-
Wyszedłem.
-
Wyszłam
-
Wszedł i usiadł przy wodospadzie./
-
wbiegła zsapana
-czasami... dobrze ...ahh ...pobiegać .O cześć demon.
-
-Hey Zuzm... no czasami dobrze, jednak ja bardziej gustuję w spokojnych, powolnych chodach - powiedział.
-
-ja lubie biegać ale jestem zbyt leniwa żeby to robić cześciej...ok - usiadłe na kamień przed wodospadem
-mam kila pytań ok alfązo (ja tak muwie na alfy i warzniejsze osoby)
-
-Skąd wiesz, że jestem alphą? -zapytał i spojrzał podejrzliwie na waderę.
-
szcęście nieczytam w myślach a skoro odpisywałeś na wszystki wiedomości to ...zgadywałam
-
Zuzm, tu nie jest tak. W fabule nie używamy słów typu "wiadomości, PW", bo fabuła to jest życie wilków, a PW nie liczy się z fabułą, tylko ot tak, do rozmawiania. ;)
-
naprawde wilk niemoże sobie pisać wiadomości a jak jest bardzo sprytny ...dołacz do rozmowy karoiiino jesli chcesz
-
____________________-
Wilk (Twoja postać) wie tyle co sama się dowiedziała, od innych wilków itp. A to co jest w podpisach itp to Twoja postać tego nie wie, więc jeśli jakaś postacie, z którą Twój wilki nie 'rozmawiał' nie powie Ci jak ma na imię tak Twoja postać nie wie jak ma.... musi się sama dowiedzieć. A PW jest poza fabułą, tam piszemy sobie tak jak np. na fb... jak ludź z ludziem, a nie wilk z wilkie...
-
dziekuje za delikatne wytłumaczenie niekumatemu człowiekowi karo i demonie
-
ok to zmieniam tamtą wypowiedź
-szczęście ...wiesz wyglądasz tak ...czysto i dostojnie ...a poza tym sie klonujesz no soryyy
-
i ja tak mówie na karzdą wyższą range a ja jestem tą najniżej co mi nieprzeszkadza
-
-Hah, no tak jestem alphą, z tym trawiłaś. Watahy Pierwotnych... a Ty z tego co obstawiam jesteś z Arcanum... bo do Mroku to nie pasujesz. Klonuję się... nom tam. Ale w tej krainie nie tylko ja mam taką moc.
__________________
Ależ niema za co xD
Zawsze do usług :)
-
-tak właściwie to z tą watahą to najbardziej zadecydowała eliminacja innych. No wiesz do mroku to nie bo nieatakuje wszystkiego i tak zło to niekoniecznie ,ale nielubie tęż latać na pomoc wszystkim nawet nieznajomym , a później uznałam że tajemniczość jest spoko (kocham skrokobujców). A spotkałam sie narazie tylko z deferą i ona niemiała takiej mocy.
-
-Pierwotni nie latają z każdemu z pomocą... chociaż... no dobra sam nie wiem. Zależy od wilka. W mroku mówi się że są same agresywne wilki itp. ale np. betha mroków, Karoiiina taka nie jest, zresztą to moja przyjaciółka... A Defera... to widzę, że moją siostrę już poznałaś. No każdy, zazwyczaj ma inną moc, czasem zdarzają się wyjątki, z tego co wiem to Holly Blue, betha Arcanum i Karo, betka Mroków mają moce klonowania siebie, ale pewien nie jestem. - powiedział.
-
przerwała łapczywe patrzenie na rybe w stawie i spojzała na Demona
-defera jest twoją SIOSTRĄ ...nic mi niemówiła ale itak przyjemnie sie szkoliło do treningów. Byłyśmy w parku i na plaży chwile ,a później na pastwisku gdzie mnie postrzelono o zobacz -wilczyca wyciągnęła łapę owiniętą krowią skórą.
-niezła masz siostre.
-
DZIĘKI DEMON, TEŻ CIĘ LUBIĘ! <3 xD
-
Karo ty weszłaś czy nie bo nie wiem czy moge z tobą rozmawiać
-
Nie weszłam. Jeśli piszę pod tą kreską, znaczy, że to nie wiąże się z fabułą, czyli taki SPAM.
-
złapałam rybe i wyszłam
-
Gdy Zuzm wyszła nie widział sensu dalszego tu przebywania, samemu mu sie nudziło, więc również wyszedł.
-
Weszłam. Machnęłam ogonem.
-Super nie dość, że noc to i tak ciemno dziś.-powiedziałam. Kilka płomyczków uniosło się do góry.
-
Wleciała.
-Hey mamusu-powiedziała lądując
-
-Jezu!-dygnęłam. I spojrzałam na nią robiąc wielkie oczy.
-A ci co?-spytałam
-
-Mnie nic...tylko zmieniła imige -uśmjechnęła się psychopatycznie
-
-Dobrze się czujesz?
-
-Jak nigdy!I mam ochotę coś zrobić !-uśmiechała się dalej
-
Zmarszczyłam brwi.
-Nawet w takim czymś Cię kocham-powiedziałam
-
-Ja też Cię kocham-przytuliła mocno Lajnę
-
Uśmiechnęłam się.
-Widziałaś gdzieś swoje rodzeństwo?-spytałam
-
-Nie...martwię się trochę o nie...-posmutniała
-
-Ja też. Chyba szukałam ich wszędzie... po prostu przepadły jak kamień w wodę.-powiedziałam
-
-Szkoda że tak ich słabo widujemy...
-
Westchnęłam.
-
Machnęła skrzydłami
-
Płomyki zgasły.
-Super... A teraz tylko czekać aż wpadnę w dołek-powiedziałam
-
-Nie wpadaj bo się zabijemy z ojcem!-powiedziała stanowczo
-
-Eeeeeee....
-
-No...bo zmasakruje się !!!
-
-Uspokój się-powiedziałam i ziewnęłam.
-
-Tylko tak się drocze-zaśmiała się ironicznie
-
Pokręciłam łbem.
_____________
Spadam, pap
-
Zaśmiała się
Pap
-
Weszłam.
-
Zobaczyłam wilczycę. Przez chwile siedziałam w milczeniu a po chwili powiedziałam
- Hej.
-
-Hey...- machnęła ogonem
-
Wchodzi, zobaczył w oddali inne wadery ominą je szerokim łukiem i usiadł z daleka od wody.
-
Kątem oka zobaczyła basiora.Zaczęła się bawić chmurami na niebie.
-
Weszłam, w sumie przez przypadek, bo miałam wymyślone zupełnie inne miejsce. Nie zważając na nic i nikogo szłam przed siebie. Położyłam się gdzieś z dala i nieobecnym wzrokiem wpatrywałam w cokolwiek.
-
Przywołał kruki, wszystkie 4 usiadły na grzebiecie wilka.
-
Twardo obserowałam jakiś punkt.
-
Podeszła do tafli wody i przyglądała się odbiciu.
-
Zerwałam się i spojrzałam po wszystkich.
-
Weszła i spokojnie podeszła do Mistic.
-
Spojrzałam na Deferę. Nic nie powiedziałam.
-
*ale tu tłoczno...*pomyślała
-
-Co porabiasz?-zapytała usiadając.
-
-Nic.
-
Wycofała się i usiadła pod pobliskim drzewem.
-
Zaśmiała się szyderczo...po chwili już skakała z wodospadu.
-
Pokręciłam głową.
-
Usuną się cień i położył.
-
Skoczyła. Gdy miała już udeżyć o ziemię zatrzymała się i wzleciała w górę- to było....EXTRA!-krzyknęła.
-
Mruknęłam coś pod nosem.
-
-Hmpf, się sztuczek zachciało. - Cicho powiedział do kruków.
-
Przychnęła.Zasłoniła słońce chmurą.
-
Spojrzałam na chmurę i uśmiechnęłam się lekko. Sprawiłam, że ów chmura rozpłynęła się.
-
Spojżała na Misty i uśmiechnęła się ironicznie.Przywołała chmury deszczowe.
-
Poszedł pod rozłożyste drzewo żeby ukryć się przed deszczem.
-
Spojrzałam na niebo, a już po krótkiej chwili z ciężkich obłoków zaczął padać deszcz, coraz mocniej i mocniej.
-
Zrobiła mgłę.
*super pogoda* -pomyślała z szerokim uśmiechem.
-
-Deszcz i mgła? Wolę gęstą mglę i burze. - Bardzo cicho powiedział.
-
*A lubisz burzę śnieżną?*-pomyślała z szyderczym uśmiechem.Wywołała burzę śnieżną.
-
Jak to niekiedy zaczęło jej odbijać. Śmiała się szyderczo.
-
-Kruki nie lubią, mi tam obojętnie - Nadal cicho mówi.
-
Oparłam głowę o łapy i znów zaczęłam oglądać jeden punkt, wszystkie anomalie w tym momencie zniknęły.
-
-Mi kruki wiszą...-powiedziała opaśle.
-
-KRUKI!-krzyknęła i skoczyła na jednego z nich.
-
Wstałam i wyszłam.
-
Znów prychnęła.Zaczęła-jak to w jej naturze-bujać w obłokach.
-
-Możesz łaskawie zejść z moich kruków? - Groźnie powiedział.
-
-Jest ich pełno...możesz se jednego znaleść-powiedziała leniwie.
-
Zaśmiała się gryząc kruka.
-
-Co wy tak mi Głód atakujecie? Nawet jego nie zabijecie geniusze.
-
-Hę?-spojrzała na ledwo żywego kruka.
-
-Pff...jest na świecie tylke króków a Ty jej jednego żałujesz...-powiedziała sarkastycznie
-
-Wstawaj krucza gnido bo jeszcze raz skończysz w wodzie. - Kruk Głód natychmiast wstał, otrzepał się z krwi i szybko poleciał do wilka.
-
Ziewnęła i machnęła ogonem.
-
Podskoczyła.
-
Podeszła do Deffy
_Dobrze się czujesz?-zapytała z uśmiechem typu "co ty k***a odwalasz!?''
-
-I co tak skaczesz? Kruka nie widziałaś?
-
-Może skacze z innego powodu niż kruk!-powiedziala sarkastycznie
-
-Tylko nie zwymiotuj od tego sarkazmu.
-
-nie potrzebuję twoich ostrzeżeń.Nie musisz się wysilać-poskubała w łapie.
-
-Skub dalej łapę, powiedz kiedy się dogryziesz do krwi chętnie pomogę z drugą łapą.
-
Wchodzi (niczym ten dres <3)
-Co tu się dzieję do cholery?
-
-mogę poprosić o to inną osobę...równie dobrze mogłabym sama to zrobić...-odeszła i wleciała na drzewo
-
-Holly! A te złe istoty mi gryzą kruki! Nawet nie chcę wiedzieć jak obrzydliwą duszę mają w smaku.
-
]-Czy ja coś robiła?...To Deffy chciała ci zeżreć te ptaki
-
-Geniusze. - podeszła do kruków - Znów je topiłeś? Mają lśniące pióra.
-
-Bo jak mi Defera obśliniła Głód...
-
Odskoczyła od kruka.
-O mój Boże, toksyna! Do wody z nim! - łapie kruka i wrzuca go do wody.
-
-Spokojnie! I tak mu się za dużego nie stało! Tylko trochę śliny!
-
Podtapia kruka, wyciąga go z wody i stawia na grzbiecie Aszli.
-Mój Boże, biedne stworzenie, co ono musiało przechodzić. Ale nie wypaliło mu piór?
-
-Niee wytrzymałe to cholerstwo, jeśli wytrzymał być pogryzionym przez wampira to i wytrzyma i toksyny.
-
Patrzy Aszli prosto w oczy.
-Z czymś takim nigdy nic nie wiadomo - przenosi spojrzenie na kruka. - Jak tam biedactwo, lepiej?
-
-Widać ze lepiej, co nie Głód? - Głód radośnie podskakiwał na grzbiecie wilka.
-
Poklepała kruka po łebku.
-Grzeczny kruk. A następnym razem to dziób w oczy!
-
Prychnęła.Ziewnęła opaśle
-
Zignorowała Sierrę. Nie była warta jej uwagi.
-A coś z resztą? Też pokryte toksyną?
-
*Skoda mojego czasu...*-pomyślała i wyleciała
-
-Reszta cała, zero toksyn ani niczego innego.
-
-To dobrze. Musisz je podszkolić, żeby dziobały i drapały w oczy, tak najlepiej.
-
-Na razie to tylko potrafią wkurzać innych i dać się ugryźć, dobra może zapoluję na "coś" sayo - Wychodzi.
-
-Spoko - patrzy za wychodzącym Aszli, ale zostaję w tym miejscu.
-
Wybiegła szybko.
-
Zaczęła się szyderczo śmiać widząc wybiegającą w popłochu Deferę. Wyszła.
-
-Nie rozumiem-powiedziałam. Wstalam i wyszłam
-
Wleciałam. I lekko wylądowałam.
-
Sturlała się z Lajny
-No to co chcesz mi pokazać?
-
-Spójrz na tamte drzewo i przeczytaj co tam jest wyryte-powiedziałam.
-
Podeszła do drzewa.Przyglądała się mu
------
właśnie xD co jest tam wyryte?xD
-
-Widzisz... wyryliśmy to jak zostaliśmy parą- powiedziałam.
-W sumie tutaj się poznaliśmy, zostaliśmy parą...
______________________
L+A=<3
^
|
W sercu wyryte
-
-Aha...I co?-powiedziała pusto.
-
-Eh.. to oszczędzę Ci dalszej wycieczki-powiedziałam.
-Wsiadasz?
-
-Nie...może zostańmy tutaj...-upadła-nie mam ochoty...-powiedziała słabo
-
Podbiegłam do niej.
-Sierra... Co jest?-powiedziałam i dotknęłam ją nosem.
-
-Co?...Mi?...Eee...-przeczsywała teren oczami z nadzieją,że wymyśli jakąś bajeczkę-Ja odpoczywam!-przewróciła sę do góry brzychem i założyła łapy za głowę.
-
-Ale nie kłam-powiedziałam
-
Góry są tak wysoko, a on lubi trochę adrenalinki w życiu codziennym.
Machnął kilka razy skrzydłami i był już na neutralnej stronie gór. Lekko złożył skrzydła i wylądował z hukiem na kamiennej półce.
Skała się lekko ukruszyła. Usłyszał szum wody. Pewnie niedaleko była rzeczka, bądź wodospad.
Zaczął się wspinać po tylnej części góry, szukając hałasu. Gdy wszedł na szczyt, ukazały mu się piękne widoki.
Brulant tylko westchnął nic nie mówiąc. Podszedł kawałek w przód. Od razu poczuł, że nie jest tu sam.
Nie rozglądał się za bardzo w poszukiwaniu wilków, bo po co? Był tuż przy wydobywającej się ze skały, wodzie.
-
Machnęłam skrzydłami bo musiałam.
-No? Sierra?
-
-Nie...nie kłamnę-mówiła z wyszczerzonmi zębami.Wstała i powędrowała w stronę wielkiej skały-A może by...-przerwał jej ogromny ból w skroni.
-
-Co?-spytałam
-
Nie odpowiedziała.Sapała ciężko.Próbowała dojść do wody ale jej łapy byłu ciężkie jak głaz.W pewnym momencie Sierra poczuła ogromny ból w czterech łapach.Nagle zakręciło jej się w łbie i upadła na ziemię.
-
-Sierra!-krzyknęłam podbiegłam do niej.
-Miałaś mówić prawdę-jęknęłam. Dotknęłam ją nosem.
-
Oddychała ciężko.Po pewnym czasie przestałaoddychać i się ruszać.
_________________
Na PW Ci powiem co jest grane z SierrąxD :P :P :P
-
Zrobiłam wielkie oczy.
______________________________________
Nie mam pojęcia co robić ;-;
-
lecznica,Lajna,lecznica xD
-
Spojrzał na całe zamieszki. które działy się dookoła. Czy ta samica była rąbnięta w banię?! Szczeniak leżał prawie martwy,a ta gapiła się na niego.
-Może coś zrobisz? - mruknął od niechcenia.
-
Właśnie Lajna xD Ruszaj się xD
-
-A może zamkniesz pysk i se pójdziesz?-syknęłam ukazując kły. Podniosłam ją i wyleciałam.
___________________________
To wiesz co Si? następnym razem z takim czymś to pisz co ja mam zrobić bo wychodzę na jakąś idiotkę. ;______;
Bruś: Sorry za jej zachowanie ale każdy by tak zareagował < a bynajmniej ja>
-
(Wyniesiona)
spoko xD bd pamintać xD Nieogarnięta ja xD
-
Obrócił ślepiami i wyszedł.
-
Weszła wolnym krokiem i usiadła przy wodopoju myśląc.
-
Wstałam i wyszłam.
-
Weszłam i rozejrzałam się wkoło. Szłam wciąż przed siebie, jednakowoż przy spływającej wodzie przystanęłam. Usiadłam i zamknęłam oczy, chciałam wsłuchać się w szum, jednakże nie byłam w stanie się na tyle wyciszyć.
-
Powoli i skutecznie wsłuchałam się w płynącą w dół wodę, lecz co mi na to, jak już po chwili poczułam nieprzyjemny chłód… Co on oznaczał? Po zaledwie kilku sekundach stanął przy mnie Ivo, czarodziej jak zwykle z szatańskim uśmieszkiem spojrzał na mnie z pogardą, a w jego prawej, zaciśniętej dłoni dostrzec można było dość ostry, lecz jednak niewielki nóż.
-Odejdź. - Mruknęłam tylko, nawet na niego nie spoglądając.
-Bo co? Jak obiecałem, tak też zrobiłem, dałem Ci chwilkę spokoju i znowu zaczynamy zabawę.
-To sobie zaczynaj, proszę, zakończ ten mój marny żywot, nie wahaj się.
-Co? Dobrze usłyszałem, czy bredzisz od rzeczy?
-Nie, nie bredzę, mam powtórzyć? Zakończ to raz, a dobrze.
-Nie no, tak to ja się nie bawię, co to za radość.
-Czerpiesz z tego przyjemność?
-A jakby inaczej…
-No to proszę, jak mówiłam, nie wahaj się.
-Albo zdurniałaś do reszty, albo ktoś Ci zalazł za skórę.
-A od kiedy Cię to interesuje?
-Bądź co bądź, jednak rodzina…
-Która od kiedy pamiętam, ma na siebie haka i chce się nawzajem powybijać… I od kiedy używasz tego słowa? - Wtrąciłam się od razu w jego zdanie, jednak nie miałam ochoty, by na niego spojrzeć.
-A od pewnego drobnego incydentu.
-Incydentu? A co, w końcu ktoś silniejszy od wszechmogącego Ivo?
-Ej, nie nabijaj się jasne?
-Bo co? Ty możesz, a ja niby nie?
-Nie możesz...
-Czemu?
-Nie powiem Ci, bo to moje prywatne sprawy.
-O, właśnie prywatne sprawy, więc teraz albo daj mi spokój, albo to zakończ, daję Ci wybór.
Ivo spojrzał na mnie jak na desperatkę, czy wręcz idiotkę, ja zawsze się z nim plułam, tak teraz coś mu nie pasowało, zacisnął jedynie lewą dłoń w pięść.
-
-No dobra, powiesz mi, a ja powiem tobie. - Ivo spojrzał na swą dłoń w której trzymał nóż, a właściwie nożyk, wrzucił go do wody i siadł po turecku przy mnie.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. On? Nie, to nie był Ivo, to nie mógł być ten sam czarownik, który przy każdym naszym spotkaniu na wszelakie sposoby próbował się mnie pozbyć, z resztą nawzajem.
-Ty się dobrze czujesz? Czy ktoś Cię pustakiem walnął gdy spałeś?
-Powiesz ty, powiem i ja. - Człowiek spojrzał na taflę wody, a na jego twarzy widniał łagodny wyraz, jak nigdy.
-Nie powiem, pierw ty.
-Aha, a to niby z jakiej racji?
-Bo tak zażądałam.
-Wielmożna damulka się znalazła.
-Bez takich.
-Bo?
-No mów. - Burknęłam już lekko rozdrażniona tą całą rozmową.
-Ależ ty uparta.
-Mów!
-Takie zainteresowanie? No proszę. Nie było mnie dość długo po tym naszym ostatnim incydencie z tym twoim bachorkiem.
-Ej…
-No dobra, jak mówiłem, nie było mnie dość długo, gdyż miałem pewne jakby niedokończone sprawy.
-Sprawy? Ty nie masz takich spraw… - Mruknęłam trochę rozbawiona, gdyż Ivo gdy to wypowiadał zaczął się rumienić.
-Nie gap się tak, bo wyłowię ten nóż.
-Kontynuuj…
-…Niedokończone sprawy, a mianowicie, jakby to… Jest to dość dziwacznie mniemanie, ale chyba ten cały pakt, jakby przestaje być ważny.
-A co termin przydatności się wyczerpał?
-Mniej więcej, no, ja ten, jakby się…
-Nie mów że… - W tym momencie już nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, jąka się? Rumieni?
-A co masz na myśli?
-No, że się… ZAKOCHAŁEŚ! - Nie mogłam opanować śmiechu, z tego wszystkiego aż przewróciłam się na grzbiet.
-Zamknij się!
-Ivo się zakochał! - Zaczęłam się drzeć niczym szczeniak. - No takiego obrotu akcji to się nie spodziewałam…
-Ty to wszystko rozwalisz, wiesz?
-Wiem.
-Dobra, kończ temat, teraz ty.
-Dobrze wiesz, że ja i tak Ci nie powiem, moje sprawy to moje sprawy. - Powiedziałam już nieco bardziej poważnie, jednak w środku dalej czułam że zaraz znów wybuchnę śmiechem.
-Jesteś straszna… - Jęknął czarownik, gdyż był całkowicie zażenowany tym jego uczuciem, czy postawą.
-No mów dalej, ja Cię chętnie posłucham, co to za jedna? Która sprawiła, że mnie jeszcze nie zabiłeś? Ładna? – Zaczęłam wymieniać wszystko co mi do głowy wpadło, skoro dowiedziałam się takiego czegoś, to wiedziałam, że tym razem Ivo całkowicie odpuści.
-Takie to ważne?
-Ależ oczywiście, mam Cię zacytować? Przecież rodzina…
-Właśnie widzę. Ale i tak kiedyś w końcu oberwiesz, jak nie za wcześniejsze rzeczy, to za to… - Mruknął Ivo, grożąc palcem,cbo wyglądało komicznie, wstał i już po chwili go nie było.
-No kto by się spodziewał? – Mruknęłam jeszcze ciągle rozbawiona, przynajmniej on nieświadomie chociaż na chwilę poprawił mi humor.
-
Leżałam tak ciągle na grzbiecie, a od czasu do czasu spoglądałam w niebo, raczej nie z nudy, a jakoś tak. Machnęłam jedynie ogonem, takie leżenie było nawet wygodne.
-
Coś mnie jakby olśniło, natchnęło. Zerwałam się i stanęłam, wyburczałam coś pod nosem i wyszłam.
-
Weszła. Rozejrzała się.
- Może być. Lepsze to, niż żeby za mną łazili - mruknęła pod nosem.
-
Podrapała się za uchem i usiadła na głazie. Zanurzyła przednie łapy w wodzie.
-
Feniks Srebrzysty przyleciał trzymając kartkę w dziobie. Podszedł i położył ją przed waderą. Zaklęcie wcześniej rzucone przez Lajnę prysło.
-
Karta leżała przed waderą. Towarzysz spojrzał na nią i otworzył dziób i po chwili zamkną. Na kartce był:
Droga Deveshe~
A tak masz krótki liścik. Jak kogoś masz nienawidzić to mnie. Razer to dobry przyjaciel. Jestem trochę zbyt mało wyrozumiała. Wiedz, że on Cię kocha. Próbował Ci to powiedzieć, lecz nie miał odwagi. No cóż. Stwierdził, że go nienawidzisz i to moja wina. Okej okej. Jak coś to wiń mnie nie jego. Więcej mnie nie spotkacie
Lajna~
Towarzysz wyleciał
-
Przeczytała liścik. Ze zdenerwowania wzięła liścik, rozerwała go i wrzuciła do wody.
- DLACZEGO? - warknęła, patrząc w niebo. - DLACZEGO, DO JASNEJ CIASNEJ?
-
Wszedł zupełnie nie wiedząc o obecności wadery,lecz gdy ją zobaczył stanął nieruchomo.Nie wiedział jaka może być reakcja wadery.
-
Spoglądała w niebo. Nie odzywała się, nawet się nie poruszała. Siedziała nieruchomo.
-
Powoli podszedł do niej z pochylonym łbem.Usiadł obok w milczeniu.
-
Spojrzała kątem oka na Razera. Nadal nie ruszała się ani nic nie mówiła.
-
-Już wiesz?-zapytał wadery nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy.
-
- Ta. Coś tam niby mówiła.
-
-Przepraszam...-
-
- Nic się nie stało - mruknęła. Przysunęła się bliżej i ostrożnie otarła się o niego.
-
-Jesteś na mnie zła?
-
- Nie. Czemu miałabym być zła?
-
-No bo łażę za tobą,zdenerwowałem cię tam w dżungli.-
-
- Nie Ty, tylko bardziej ona.
-
-Lajna?Tak,ale to przeze mnie zaczęła tak wariować.W pewien sposób ją sprowokowałem-
-
- Trudno. Ale teraz dostałam liścik, że nie będzie nam właziła w drogę. Kłamie.
-
-Możliwe-westchnął.-Dlaczego zostałaś samotniczką?Gdzie twój dom,rodzina,przyjaciele?
-
- Nie wiem. Mam ich gdzieś. Mniejsza, wolę o nich nie mówić. A przyjaciele? Żadnych nigdy nie miałam.
-
-Nigdy?-
-
- Nigdy. Z resztą, i tak mieli mnie w głębokim poważaniu.
-
-Rozumiem-basior spojrzał w niebo.Było wspaniałe.Wiatr lekko powiewał.
-
Westchnęła. Położyła się na głazie.
-
-Lubisz kwiaty?-zapytał
-
- Niekoniecznie. Nie lubię wielu rzeczy.
-
-Zaraz wracam-powiedział i odszedł od wadery znikając jej z oczu.
-
Westchnęła, leżąc nadal na głazie.
-
Po kilku minutach wrócił trzymając w pysku bukiet świecących,niebiesko-fioletowych kwiatów.Były najpiękniejsze ze wszystkich okolicznych kwiatów.Mimo,iż świeciły w ciemności trudno było je znaleźć,ale Razer wytrwale ich szukał.Położył je obok wadery i uśmiechnął się.
-Może te kwiaty jednak przypadną ci do gustu-
-
- Dzięki - uśmiechnęła się, spoglądając na kwiaty.
-
-Są piękne,jednak jest coś jeszcze piękniejszego-
-
- A co takiego? - powiedziała, machając ostrożnie ogonem.
-
-Ma piękne zielone oczy...błyszczącą,srebrzystą sierść..Bujną grzywę...Piękny,anielski głos...Domyślasz się kto to taki?
-
- Ty? - zaśmiała się głucho.
-
-Piękniejsza od tych kwiatów i tej krainy jest tylko jedna wadera.Na imię jej Deveshe-spojrzał na waderę.
-
Zarumieniła się lekko.
-
-Wadera ta jest nie tylko piękna.Jest aniołem.Moim aniołem.Choć czasem trochę pyskatym...-zaśmiał się.
-Deveshe..Gdy jestem blisko ciebie jestem szczęśliwy i czuję się tak lekko.Gdy słyszę twój głos,żadne inne dźwięki dla mnie nie istnieją.Gdy widzę twe piękno,mam wrażenie,iż jesteś ucieleśnieniem wszelkiego piękna i chcę abyś wiedziała...-
-
Spojrzała na niego z miną 'Wiedziała... że?'.
-
..że Cię kocham..
-
Nie odezwała się. Nie miała zielonego pojęcia, co powiedzieć.
Niedobrze mi się zrobiło przez tą miłość ;_;'
-
Razer uśmiechnął się do zakłopotanej wadery.
To ja wymyślam te romansidła,a nie ty!xD Mnie to łeb zaczął od tego boleć.Nawet jest mi trochę niedobrzexD
-
Westchnęła i podrapała się za uchem.
Ale serio mi niedobrze się zrobiło ;_;
-
Razer pochylił łeb.Zwątpił,że wadera odwzajemnia to uczucie.
A mi już przeszłoxD Myślałem już,że będę chory,ale jest okxD
-
- No wiesz.. ja.. ja też Cię.. kocham - powiedziała cicho.
-
Razer uniósł łeb.Czy dobrze usłyszał?Tak.Wadera odwzajemniła to nieznane dotąd im uczucie.W milczeniu przytulił ją.
-
Uśmiechnęła się lekko.
-
Razer nagle zdał sobie sprawę,że o czymś zapomniał.Właśnie za chwile miał się odbyć pochówek jego przyjaciela z dawnej watahy.
-Wy..wybacz.Muszę już iść.Pa!-basior szybko odbiegł od wadery.Bez wyjaśnień,bez konkretnego pożegnania.Zostawił ją samą.Wyszedł.
-
Spojrzała za basiorem. Westchnęła.
-
---------------
Nie, Lajna nie kłamie. Pfyyy -.-
-
Doświadczenie mówi samo za siebiexD
-
______________________________
Znaczy? -_-
-
Wyszła.
-
Weszłam patrząc pod łapy. Położyłam się pod drzewem ważnym dla mnie. Nadal były wyryte przeze mnie i Ariego. Westchnęłam i zaczęłam śpiewać:
~Czy tęskniłabyś za mną, gdybym wyszedł i nie wrócił?
Gdybyś nie mogła mnie znaleźć wśród innych ludzi?
Wśród twarzy, wśród dłoni, wśród osób
Jak szybko byś zapomniała, jaki mam kolor oczu
Jaki mam odcień włosów, jak szybko bije mi serce?
Gdybyś miała mnie nie zobaczyć,co zrobiłabyś w przed dzień?
Co byś mi powiedziała, kiedy bym zakładał kurtkę?
Byś pocałowała w usta mnie z nadzieją, że wrócę?
Przecież zawsze wracam, nawet z najdalszych podróży
Ale ta niespodziewanie mogłaby się przedłużyć
Mogłaby, przecież nie chciałbym
My nie mamy wpływu na życie, życie na nas ma wpływ
Zostawiłbym niedopitą zieloną herbatę
Zimnego tosta jak zimne serce, w którym czuje się straty
Kilka płyt z rapem, na których zostawiłem siebie
Jak by został po mnie tylko zapach perfum w łazience
Ref.
Czy tęskniłabyś za mną, gdybym nie wrócił?
Czy żyć beze mnie mogłabyś się nauczyć?
Czy beze mnie cała układanka by się posypała?
Bez Ciebie - ja bym oszalał!
2.
Gdybyś przy mnie zasnęła, rano sama wstała
W łóżku byłoby pusto, wokół tylko mój bałagan
Jak zwykle zostawiłbym rozrzuconych tysiąc ubrań
A w pokoju echo powtarzałoby pełne złości "Ku**a!"
Co byś zrobiła, gdybyś w kuchni na stole znalazła kartkę
Pisaną przez moje roztrzęsione dłonie?
Bym napisał, że "Wracam zaraz"
Bym zostawił telefon, portfel i podróżny bagaż
Czy długo byś czekała z kontaktem do bliskich?
Przecież zaraz wrócę - taki zostawiłem liścik
Może popijając whisky, siedzę z przyjacielem
Ale każdy mówi "ostatni raz widziałem go w zeszłą niedzielę"
Czy byś długo pamiętała nasz marsz Mandelsona?
Byłem dla Ciebie kimś więcej, niż dla słuchaczy Onar,
a słowa nie oddają tego, ile waży strata.
Kocham Cię najmocniej, zaraz wracam.
Ref.
Czy tęskniłabyś za mną, gdybym nie wrócił?
Czy żyć beze mnie mogłabyś się nauczyć?
Czy beze mnie cała układanka by się posypała?
Bez Ciebie - ja bym oszalał!
-
Zobaczyłam ostry kamień. Podniosłam go i spojrzałam. Łapa, kamień, łapa, kamień i tak w kółko. Przyłożyłam kamień do kończyny i pociągnęłam jednym ruchem. Zaczęła się sączyć krew.
-W ziemi schowany przed tyloma laty
Dziś na ziemię Cię przyzywam
Mój bracie nikczemny
Co na życie czycha
Krwią mą zapieczętowany
Powstań! Przyzywam! - wyrecytowałam cicho i powoli. Ziemia się zatrzęsła i poczułam ból w skroni. Syknęłam. Oślepił mnie blask i przede mną ukazał się basior. Nie był on taki zwyczajny. Na samym środku czoła miał pół księżyc, a od niego rozchodziły się liczne tatuaże. Miał je na łapach, ogonie i grzbiecie. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Patch. Dawno Cię nie widziałam.-powiedziałam cicho.
-Racja...Neferet.-powiedział
-Nie nazywaj mnie tak. Już dawno nikt mnie nie nazywał-powiedziałam i spojrzałam na niego z westchnieniem. Basior ułożył się obok mnie, a ja oparłam łeb na jego barku.
-Co u Ciebie moja droga? Musi być ważny powód byś mnie wzywała.-potwierdziłam to skinieniem łba.
-Coraz gorzej jest. Nie wytrzymuję psychicznie.-powiedziałam.
__________________
Jutro skończę :3
-
-Dasz radę kochana. Życie jest piękne...-powiedział lekko chrypiąc.
-A ty co? Zakochałeś się?-zaśmiałam się nerwowo
-Hmm tak to widać?-spytał, a ja pokiwałam łbem. Machnęłam ogonem.
-W kim?-spytałam chytrze. Wiedziałam, że kochał się Norze, ale no...
Basior milczał dłuższą chwilę. O sekundę za długo.
-Chyba nie... Nie! Niemożliwe! Patch!-jęknęłam.
Odsunęłam się od niego i pokręciłam łbem. Jak on mógł?! No jak! Wiedział, że jej nienawidzę.
-Ixca? Powiedz, że nie-powiedziałam szeptem
-Przepraszam... Wyszło tak.-powiedział i spojrzał na mnie błagalnie tymi swoimi wielkimi oczyma.
Zamknęłam łby. Czerń... bezpieczna czerń. Otworzyłam oczy.
-Trudno. Nie zabronię Ci być szczęśliwym...-wyszeptałam, a on spojrzał na mnie z uśmiechem.
Przymknęłam oczy, chwila blasku i na moim ciele pokazały się takie same tatuaże. Moje były okazalsze, większe i ładniejsze. Obejmowały również skrzydła.
-Nie schodzą! Nie wiem co mam zrobić by zeszły. Nie chcę być już jedną z was.-powiedziałam i machnęłam skrzydłami. Basior popatrzył na to bezradnie.
-Chodź...Przejdźmy się na spokojnie.-powiedział, a ja pokiwałam łbem. Wstałam tak jak i samiec. Zaczęliśmy wolno iść w kółko.
-
Zamyśleni wyszliśmy.