Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Zaginione Królestwo => Podziemia => Wątek zaczęty przez: Demon w Marzec 21, 2013, 00:42:43
-
W tym miejscu błąkają się okrutne dusze umarłych prastarych wilków. Panuje tu przeraźliwy mróz, a ściany pokryte są pleśnią. Z sufitu kruszy się wapno, a w nozdrza uderza zapach zgnilizny i wilgoci. Czasem ciszę rozrywają przerażające odgłosy : krzyki, jęki, błagania, chichoty, płacz. Najprawdopodobniej te dźwięki roznoszą duchy...
-
Wszedłem powoli rozglądając się w koło i próbując jak najmniej oddychać, gdyż smród był okropny.
Moja uszy nie wiedziały czego mają słuchać, z każdej strony nadchodził jakiś jęk.
-
Jakiś duch postanowił mnie przestraszyć i ściany zaczęły się trząść.
Nie chciałem dalej niepokoić duchy moją obecnością i wyszedłem.
-
Weszła, rozglądając się.
-
- Witaj, duszku - powiedziała do mgiełki - Znaczy się duszo. Czego chcesz ode mnie?
-
Usiadła.
- Chcę odzyskać moją rzecz - usłyszała odpowiedź.
- Jak ta rzecz wygląda?
- Długi sznurek, zielone koło.
-
Wyszła.
-
Weszła, patrząc na wszystko dookoła.
-
Podleciała do niej ta sama dusza.
- Masz?
- Mam - odpowiedziała.
-
- Dziękuję - usłyszała.
Zjawa oddaliła się.
-
Wyszła.
-
Wszedłem, byłem tu pierwszy raz. Dziwne to było miejsce. Wszędzie były mgiełki, były to dusze wilków. Jedna mgiełka wpadła mi pod nos.
-Cześć i czego???-spytałem duszy.
-
Usiadłem.
-Chcę żebyś coś znalazł.-powiedziała dusza wilka.
-Co?-spytałem.
-
Mgiełka trochę się zniżyła.
-Latarkę i żabie pióra.-powiedziała mgła.
-Gdzie mam znaleść żabie pióra??? I żaby nie mają piór.-powiedziałęm.
-
Wstałem.
Mgiełka wstała.(heh napisałam mgiełka wstała, jak to możliwe???)
-Da się.-powiedział wilk.
-Jak???-spytałem.
-Paprociowe Bagna.-powiedziała mgła i zniknęła.
-Zaczekaj!-powiedziaęłm, lecz nic się nie działo.
Wybiegłem.
-
Wszedłem. Dałem to na środek sali i wybiegłem.
-
Weszłam.
Łzy mi leciały. Usiadłam.
-
Wszedłem. Porozglądałem się niespokojnie.
- Jej.. - mruknąłem
-
(jesteś u mnie na plecach)
Wbiegłem zostawiłem szczeniaka.
-
Wyszedłem.
-
Wybiegłem.
-
Wbiegłem. Usiadłem i zacząłem rozmyślać.
-
Spojrzałem ostatni raz i wyszedłem.
-
Wleciała niezauważona.
-
Wbiegłam za nią.
-Co Ci jest?-spytałam
-
Nie chcialo mi się już biegać więc wleciałem..
-
_________-
Leń!
-
-Coś-odpowiedziała chamsko
-
-Jednak niezbyt czujesz się w tej rodzinie, prawda? Najchętniej byś się nie przyznawała tylko uciekła gdzieś daleko. Uciekła i nie wracała-powiedziałam zaciskając kły.
-
-Jakaś jedna osoba mi w tym przeszkadza...Ciekawe kto to mże być Prawda Lajno?-Powiedziała sarkastycznie i zrobiła się jeszcze bardziej szara.
-
Kolorowa kopia Sierry weszła nieśmiale.
-
-Śmiało powiedz wszystko co masz mi powiedzieć. Przyjmę to-powiedziałam.
-Wytrzymam chodź najgorsze oszczerstwa od ciebie bo Cię kocham-powiedziałam prostując się.
-
-kochasz...hahaha-zaśmiała się cicho-Ja Ci nie mam nic do powiedzenia,nie będe się tobe zwierzać bo niby jesteś moją matką!-Teraz zrobiła się już zupełnie szara.
-
-Mów dalej no mów... Gdy mnie stracisz zobaczysz co zrobiłaś. Poczujesz ból swojego zachowania. I tak kocham Cię...-powiedziałam zaciskając kły i przestając mówić
-
Usiadła tyłem od Lajny.Serce jej było zimne,oczy straciły pełną,niebieską barwę,a tęczowa grzywa i ogon nie miały już żywych i jaskrawych kolorów.
-Nie powiem Ci nic...-Mruknęła.Koło niej usiadła kolorowa kopia.
-
-Zapewne nie możesz się doczekać kiedy dorośniesz. Kiedy już nie będziesz musiała słuchać się mnie i Ariego. Prawa Sierro księżniczko WP?-powiedziałam.
________________
Haha będę się zwracać do Si po staroświecku
-
-Może...-burknęła
____________________
YeeY...mam staroświecką matę xD
-
-Może to nie odpowiedź. Tak czy nie?
-
-I Tak i nie-mruknęła
-
-Ale powiedz mi jedną rzecz, tylko jedną ona mi wystarczy. Czy ty mnie kochasz i Ariego? Czy kochasz swoją rodzinę?
-
Nie odpowiedziała nic.W gowie przypominała sobe chwile z rodziną.Ukazał jej się obraz kiedy pierwszy raz spotkała się z Lajną i z Arim,lecz potem ukazał jej się obraz po tym jak pierwszy raz zaczęła palić i rozgrzał w niej się ponień złści i chiała się rzucić na Lajnę,ale powstrzymała ją druga kopia.Dotknęła ją delikatną i ciepłą łapą i uśmiechnęła się przyjaźnie lecz,szara Sierra zawarczała,a kolorowa Sierra od razu się odsunęła.
____________
hah szara i kolorowa Sierra xD jak to brzmi xD
-
Patrzyłam na to wzrokiem pełnym wzgardy dla samej siebie. Miałam poczucie winy, że to wszystko moja wina.
-Rozumiem-powiedziałam. Machnęłam ogonem i się odwróciłam w stronę wyjścia.
-
Kolorowa kopia zauważyła odchodzącą Lajnę.
-Poczekaj...-powiedziała nieśmiałym głosem
-
Odwróciłam się.
-Słucham?
-
-Ja cię naprawdę kocham...tylko raz Cię nie kocham a raz nienawidzę...I ona-pokazała na czerwoną ze wściekłości,szykującą się do ataku,szarą Sierrę-Jest tą która Cię ma gdzieś,a ja tą która Cię kocha najbardzej...-powiedziała nieśmiało
-Odszczekaj to!-Szara Sierra rzuciła sę na kolorową
-
-Sierra!-krzyknęłam i odciągnęłam szarą Sierrę od kolorowej Si
_______________
Jak to brzmi xD
Spadam Pap T.T
-
-Nienawidzę Cię Sierra!i Ciebie Lajno!!-Powiedziała szara Sierra
pap :'(
-
-Miło mi, że tak mówisz do własnej matki-powiedziałam
-
-No i dobrze!!-Powiedziała szara Sierra-Nie to nie tak-dodała nieśmiale kolorowa Sierra
-
Popatrzyłam na nie znudzona.
-To wcale ani nie jest odpowiedzialne, ani fajne to jest po prostu żałosne-stwierdziłam
-
-Dobrze! Skoro twierzdzisz że jestem żałosna,to czemu mnie kochasz?! Co?!-zapytała szara Sierra
-
-Nie powiedziałam, że ty jesteś żałosna tylko ta zabawa w kotka i myszkę. Sierra kocham Cię dlatego, że jesteś moją córką. Kocham Cię najbardziej jak umiem. Kocham Cię ponad wszystko.-powiedziałam i się uśmiechnęłam
-
w jej sercu zaczą palić się jakiś żar...to nie był żar złości.Oczy jej zrobiły się już błękitniejsze.
-
-Zrozum. Jesteś taka jaka jesteś. I za to Cie kocham. Pamiętam te twoje wybryki dawno je Ci wybaczyłam. Pamiętam czasy gdy byłaś jeszcze malutkim szczenięciem. Byłaś najmniejsza, ale w tobie pokładałam największe nadzieje. Zawsze wiedziałam, że wyrośniesz na piękną, dużą, silną, odważną i co najważniejsze bardzo mądrą waderę. I tak było, tak jest, i tak będzie. Zrozum zawsze będziesz moją najukochańszą córką na świecie. Nawet gdy kiedyś w dalekiej przyszłości będziesz miała brata czy siostrę i tak będziesz kochana równie mocno.-powiedziałam
-
Sierra szara i kolorowa zaczęły świecić porażającym oczy blaskiem.Uniosiły się do góry i złączyły się.Sierra była znów tą starą Sierrą.Gdy opadła na ziemię straciła przytomność.
-
Podbiegłam do Sierry.
-Sierra kochanie! Sierra obudź się!-próbowałam ją ocucić.
-
Nie obudziła się.Była w stanie jak ona to nazywa ,,Stanem codziennym Sierry xD''
-
-No no pobudka śpiochu-szepnęłam i ochlapałam ja lodowatą wodą
-
Nie obudziła się niestety.
-
Westchnęłam zdenerwowana. Złapałam ją za kark jak szczenię i położyłam se na grzbiet. Wyniosłam ją wychodząc.
-
(wyniesiona.[Koffam Cię Laj ty mój koniku ^^])
-
Wyszedłem..
-
Weszła spokojnie, luzackim krokiem. Nagle usłyszała jakiś jęk,a po nim chichiot. Przystała koło spruchniałego krzesła, stojącego na środku ciemnej sali.
-
-Eee... Hello? Jest tam kto?-Weszła do ciemnego korytarza, skąd wydobywały się dziwne dźwięki. Zacząła iść korytarzem.
-
-To ja możę pójdę...-wycofywała się z ciemnego korytarza i wybiegła.