Mirabilis!

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

         

~ZAPISY~
~REGULAMIN~
~WPROWADZENIE~
~DLA POCZĄTKUJĄCYCH~


Jeśli rejestrujesz się tu tylko po to, żeby nam umilić życie Twoim banem, nie rób nam tej przyjemności i się odwal C:

   



Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
Wpisz litery widoczne na obrazku
Posłuchaj liter / Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
W niej znajduje się mózg:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Nana
« dnia: Czerwiec 30, 2015, 22:18:14 »

Czym ranię? D: jestem szczera ;-;''
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Czerwiec 30, 2015, 10:05:14 »

ROGACZ !!
super opowiadanie ! pisz dalej
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Czerwiec 29, 2015, 10:15:18 »

Ranisz ;_;
Wysłany przez: Nana
« dnia: Czerwiec 29, 2015, 00:39:27 »

Mnie rozwaliło z tym Sebastianem i Rogaczem xD
Ale jak teraz czytam swoje stare opki to też turlam się ze śmiechu xD
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Czerwiec 28, 2015, 12:49:55 »

xD

No, ale jestem bardziej zadowolona niż z dwóch poprzednich rozdziałów.. xD
Wysłany przez: Nana
« dnia: Czerwiec 28, 2015, 12:21:08 »

Fajne, fajne!
Karo ty patrioto xD
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Czerwiec 28, 2015, 00:22:23 »

Po ciężkich i trudnych udało mi się ukończyć III rozdział.. xD

Rozdział III
Ewakuacja uczniów i pracowników szkoły trwała nadzwyczajnie szybko. Każdy przecież wie, że alarmowe opuszczenie budynku w ramach ćwiczeń zwykle jest opóźnione; młodzieży nie chce się wracać na lekcje, a przeciąganie czegokolwiek bywa zbawienne, gdy zapowiedziana jest kartkówka na zajęciach.
Najgorsze było rozstanie pod szkołą. Skoro jest wojna, nie wiadomo czy zobaczą się kiedyś. Kto wie, czy zginie tuż za rogiem? Nauczyciele musieli zachować zimną krew, chodź było widać, że chwila i się rozkleją. Tylko jakoś pan dyrektor nie rzucał się by pożegnać kogokolwiek.
- Jak my się dostaniemy do domów? Przecież mieszkamy dobre kilka kilometrów stąd? - jęknęła Roksana. Nie była zupełnie gotowa na taką sytuację.
- Pójdziemy przez las. Potem kawałek wzdłuż rzeki, kawałek przez łąki i pastwiska i jesteśmy pod domem - mruknął Dawid, na co reszta paczki kiwnęła głowami. W czasie, gdy nauczyciele z paniką dzwonili do rodziców uczniów, cała piątka udała się w stronę lasu.
- Kuba?! Gdzie wy idziecie? - krzyknęła do nich jakaś dziewczyna z ich klasy. Kamila. Adoratorka Kuby.
- Świetnie, tylko jej nam brakuje - syknęła Karo, przyśpieszając kroku. Im szybciej w domu tym lepiej.
- My.. e.. - zaczął Jakub, lecz Dawid z Sebastianem kręcąc głowami złapali go za ręce i zaczęli ciągnąć po ziemi, póki nie wyrwał się im.
Chwilę później było słychać samolot i wielkie "BUM". Szczęście w nieszczęściu - rozwalili szkołę, a jednocześnie zabili wszystkich tam obecnych. Tylko niektórzy siedzieli już w domu i czekali na rozwój wojny.
Bombardowanie rozpoczęło się kilka kilometrów przed szkołą, w sumie, gdzieś nad łąką, gdzie znajdowała się paczka przyjaciół.
- A co, jak nas zauważą? - spytała Roksana.
- A co ty taka strachliwa? Damy radę, już widać dach domu Karo - westchnął Dawid.
Coraz więcej samolotów. Jeszcze powiedzcie, że co kilka sekund wychodzi nowy samolot.. W sumie.. Całkiem możliwe.
- Bierzcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Nie bierzcie dużo, bo nie uniesiecie - zaczęła Karo. - Coś do jedzenia na kilka dni też się przyda, ubierzcie wygodne i mocne ubrania, buty będziecie mieć tylko te, które weźmiecie. Przemyślcie szybko i rozsądnie swój wybór. Spotykamy się za 7 minut pod trzepakiem.
Trzepak znajduje się na środku placu pomiędzy pięcioma domami. Budynki są ustawione w coś jakby koło, na miejscu szóstego, nieistniejącego domu jest wjazd. Domy nie są oddzielone żadną bramką, pod trzepakiem stoi piaskownica i huśtawka. Właśnie tam najczęściej przesiadują przyjaciele.
- Ta jest - odpowiedzieli chórem i rozbiegli się w stronę swoich domów.
- Pakuj się! Wyjeżdżamy! - te słowa usłyszał Sebastian zaraz po wejściu do mieszkania.
- CO?! Nie, ja zostaję.
- Zabiją cię  - odparł bez skrupułów ojciec.
- Trudno. Nigdzie nie wyjeżdżam, zostaję w mojej Ojczyźnie.
- Czy my mówimy, że wyjeżdżamy z Polski? Patriota pieprzony się znalazł.
- Zostaję. Jedźcie sobie sami - warknął, wbiegając po schodach do pokoju. Zostało 5 minut. Jak się spóźni.. Bóg wie, co się z nim stanie. Wrzucił do plecaka zapałki, jakieś pieniądze, notes z długopisem, kompas, jakąś mocną linę, latarkę i zapas baterii do niej. Ubrał spodnie, które zwykle ubierał na wędkowanie z ojcem, koszulkę, bluzę, a do plecaka dołożył jeszcze wodoszczelną kurtkę. Zbiegł do kuchni i w try miga wrzucił konserwy i kawałek mięsa z zamrażarki.
- Gdzie ty się z tym wybierasz? - spytała mama chłopaka.
- Idę walczyć. Nie pozwolę, by ruscy zajęli nasz kraj - warknął, ubierając buty. Jego mama podeszłą do Sebastiana i przytuliła się do niego. Miała łzy w oczach, nie chciała, by jej jedyny syn odchodził.
- Puścisz mnie wreszcie? - wysapał, mając dość tego miziania. Gdy kobieta go puściła bez słowa wybiegł z domu. Na trzepaku czekała już Karo. Chłopak uśmiechnął się pod nosem - od dłuższego czasu czuł coś do niej, lecz nie miał odwagi, by jej to powiedzieć.
- Mają minutę - wyszczerzyła się, podnosząc się z ziemi. Dokładnie pół minuty później nadeszli Dawid, Kuba i Roksana. Każdy z nich miał wypchany plecak szkolny, a sądząc po przybranej "masie", kieszenie od bluz i spodni również były zapełnione.
Sebastian spojrzał na kolegów. Nie odzywając się kiwnęli mu głową. Wiedzieli o co jemu chodzi. A raczej o kogo.
Sebastian był średniej budowy i średniego wzrostu chłopakiem. Miał przecudne błękitne oczy, które wszystkim kojarzyły się z bezchmurnym niebem. Jego blond czupryna zwykle sterczała na wszystkie strony, ubierał się elegancko i znany był ze swojej kultury i dobrych manier. Ostatnimi czasy zaś zaczął zachowywać się nieco arogancko, olewał kolegów i koleżanki, cały czas chodził zapatrzony w Karo. Był uczniem nawet dobrym, nigdy nie opuszczał lekcji, nauczyciele chwalili go kiedy się tylko dało. On jednak nie doceniał tego, twierdził, że takie chwalenie nie ma sensu.
- To gdzie idziemy najpierw? - spytał Dawid, nieco poddenerwowany.
- Przez las. Obstawiam, że Putin zaatakuje stolicę, tam będzie całe takie dowodzenie. Oczywiście, nie jest to pewne, tak myślę. Hitler tak zrobił, to Putin może też.
- Dobra, koniec gadania, chodźmy juuż - jęknął zniecierpliwiony Kuba.
- Spokojnie. Jeszcze się nachodzisz - odpadła chamsko Karo, ruszając w stronę lasu.
- Jeszcze się nachodzisz - zaczął ją przedrzeźniać, lecz Dawid szturchnął przyjaciela, by przestał się wygłupiać.
* * *
Szli już parę dni. Nie mieli zielonego pojęcia gdzie są, ale kierowali się w stronę północy. W każdym razie tak pokazywał im kompas.
- Daleko jeszcze? Gdzie my w ogóle idziemy? - jęknęła Roksana, siadając na trawie. Karo jęknęła pod nosem. Jej przyjaciółka od jakichś dwóch-trzech dni ciągle narzekała. A to pogoda zła, a to ją coś boli, a to coś.
- Możesz się wreszcie zamknąć? - prychnął Jakub nieco zirytowany. - Chciałaś walczyć to masz.
- Widzisz tu jakąś walkę? Bo jak na razie to stoimy w miejscu i gówno robimy! - odburknęła.
- Cicho! - syknęła Karo. Wszędzie było słychać jakieś szeleszczenie trawy. Roksana już miała coś powiedzieć, lecz ten ktoś był pierwszy.
- Dzieciaki, co wy tu robicie? - z krzaków wyłonił się jakiś mężczyzna. W rękach trzymał karabin, na sobie miał jakiś mundur składający się ze zwykłych jeansów i bluzy. Na głowie miał hełm, najwidoczniej należał do jakiejś organizacji. Tuż zaraz za facetem pojawiło się pięciu innych facetów.
- My.. my.. e.. - zaczęła Karo, lecz Dawid przerwał jej w połowie słowa.
- Szukamy organizacji, w której będziemy mogli coś robić.
- Myślicie, że my przyjmiemy takich knypków jak wy? - zaśmiał się mężczyzna, jednak po chwili spoważniał. - Ekhem.. znam pewną organizację, gdzie jest duża szansa, że was przyjmą. Szukają młodych chłopaków do różnych spraw. Wchodzicie w to?
Kuba, Dawid i Sebastian spojrzeli na Karo i Roksanę.
- Idźcie. Poradzimy sobie - wypaliła Karo po chwili namysłu.
Roksi spojrzała na nią wzrokiem mówiącym "czy-ty-do-reszty-oszalałaś-?". Przyjaciółka widząc jej spojrzenie pokręciła głową.
- Idźcie! No, już! - powtórzyła, nieco cofając się. Złapała Roksi za ramię i pociągnęła ją w przeciwną stronę.
Sebastian spojrzał na Karo. Nie chciał jej zostawiać. Nie w takiej chwili, w takim miejscu, w takim czasie. Dziewczyna pewnym krokiem oddalała się od miejsca ich rozstania.
Ich drogi rozeszły się, zdawałoby się, na zawsze.
* * *
Dziewczyny doszły do jakiegoś domu. Bez oporu weszły do niego mając ochotę odpocząć. Karo stwierdziła, że najpierw zrobi szybki zwiad po budynku. Kto wie, czy ruscy nie chowają się w środku?
- Roksaaaanaa! - wydarła się, wyciągając niewielką walizkę na środek korytarza.
- Nie drzyj się tak, jeszcze Putin przyjdzie - przewróciła oczami, podchodząc do przyjaciółki.
- Patrzaj, co znalazłam - wyszczerzyła się dumnie, otwierając walizeczkę. W środku znajdował się niewielki pistolecik z dodatkowym magazynkiem.
- Łał. Umiesz to obsługiwać?
- Jasne, że nie.
* * *
Roksana z Karo spędziły dwa dni w tym budynku. W lodówce było jakieś jedzenie, spokojnie mogły zrobić sobie coś smacznego i pożywnego.
Roksi zaczęła się irytować zachowaniem Karo. Cały czas mamrotała o Dawidzie. Co chwilę było słychać jak bardzo tęskni i jak bardzo jest w nim zabujana. Świata poza nim nie widziała.
- Zastanawiałaś się kiedyś nad swoim pseudonimem? - spytała Roksana.
- Nie. Nie mam zielonego pojęcia.
- Kiedyś czytałam symbolikę zwierząt. Interesowała mnie symbolika snów, zwierząt, roślin, ogółem, symbolikę wszystkiego. Skoro tak bardzo pożądasz Dawida, to czemu nie nazwiesz się Jeleń?
- Jeleń? Na głowę upadłaś? Dziwnie to brzmi. Może.. może Rogacz?
- Jesteś dziewczyną.
- Ale ruscy nie będą wiedzieli o kogo chodzi. Tak, to dobry pomysł. Rogacz.
Roksana pokiwała głową.
- Dobra, zbierajmy się. Pasowałoby się wybrać w dalszą podróż. Siedząc bezczynnie nic nie zdziałamy.
Wysłany przez: Nana
« dnia: Maj 22, 2015, 17:34:19 »

No chyba że tak xD
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Maj 22, 2015, 10:12:08 »

To jest Putin, on był przygotowany xD.
Nie wiem, jakoś dał radę, Putin to stan umysłu, on umie wszystko xD.
Vladimir dokładniej, ale to spolszczone xD.
Wysłany przez: Nana
« dnia: Maj 21, 2015, 22:26:40 »

Wtffffaaaaaqq?!
Ale co? Jak? Gdzie?! Jak on zdążył tam czołg umieścić?! Też tak chcę!
A on nie jest Wladimir? Wlad?
Wladimir Bin Putin xDD

Właaaaaśnie. Kogoś muszę dednąć w opku ;-;''
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Maj 21, 2015, 20:22:14 »

uuuu so good :D
fajne zarąbiste chce więcej !!
Tyle czekania.. ale warto !!
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Maj 21, 2015, 20:00:02 »

Panie i panowie, ogłaszam, iż dzięki motywacji kolegi od którego dostałam piłką w głowę dzisiaj na wf, udało mi się ukończyć pisanie 2 rozdziału z serii "Ruscy Atakują".
Cześć jemu i chwała.

Rozdział II
- Jak ja nienawidzę poniedziałków! - krzyknęła Roksana otwierając oczy. Warcząc pod nosem ruszyła w stronę kuchni. Właczyła czajnik elektryczny, uprzednio nalewając do niego wody. Przekroiła dwie bułki. Jedną przygotowała do szkoły, drugą zrobiła sobie na śniadanie do domu. Po chwili czajnik wyłączył się, dziewczyna wlała wrzątek do kubka i wrzuciła saszetkę z herbatą, by po pewnym czasie ją wyciągnąć i nasypać nieco cukru. Podeszła do stołu ze śniadanie i powoli zaczęła konsumować bułkę z serkiem. Na środku stołu leżał liścik od rodziców. Nie czytając go podarła karteczkę. Dokończyła posiłek i poszła szykować się do szkoły.
Roksana była bardzo ładną dziewczyną. Nie ma dnia, by jakiś osobnik płci męskiej nie patrzył sięna nią z zachwytem. Miała bardzo jasną cerę (wielu ludzi brało ją za wampirzycę), błękitne oczy i blond włosy. Jest wysoka, przerasta wielu ludzi ze swojej klasy. Zyskała miano wzorowej uczennicy, nauczyciele ją chwalili; wśród kolegów i koleżanek była chodzącym ideałem kobiety. Dzięki swojej jasnej cerze zyskała pseudonim "Śnieżka". Śnieżka czy Śniegulec, każdą formę polubiła.
* * *
- Czekaj, jeszcze raz. Co Baśka chciała? - zapytała Karo, nie wierząc w to, co usłyszała.
- Dla ciebie pani Baśka - zaśmiał się Dawid, lecz widząc spojrzenie Roksany przełknął ślinę i wziął głęboki oddech. - Putin. Chce wywołać wojnę.
- CO - Kuba niemalże zachłysnął się powietrzem. - Komu?
- Przede wzystkim Ukrainie. Nie mam pojęcia, czy komuś jeszcze.
- Oo, czyżby Poroszenko nie dał mu ciostka z krymem? - mruknął Sebastian, rozglądając się po korytarzu szkolnym. O tej porze jeszcze nikogo nie było oprócz sprzątaczek.
- Człowieku, wojna to poważna sprawa, a ty o ciostkach z krymem byndziesz godoł? - zaśmiała się Karo. W odpowiedzi usłyszała śmiech przyjaciół.
Lekcje minęły wolno, tylko wychowanie fizyczne, jak zwykle, zleciało zbyt szybko. Jakoś żadnen z nauczycieli nie mówił o zagrożeniu ze strony Rosji. Czyżby bali się, że uczniowie spanikują? Któż to wie?
* * *
Nastał wtorek. Niby normalny dzień, lecz ten wtorek nie był zbyt normalny. Był nienormalny, anormalny, właściwie, był to jeden z najstraszniejszych dni dla ludzkości w XXI wieku.
Ten dzień zapowiadał się najzwyczajniej w świecie. Ludzi szli do szkoły, pracy, gdzieś indziej.
- No nie! Zastępstwo! Zamiast wf mamy drugi polski! - jęknął Dawid.
- Yeah, znowu masa pisania - mruknął ironicznie Kuba.
Ich polonistka była znana z tego, że bardzo zrzędziła. Nie ważne, deszcz czy słońce, ona jęczeć będzie. Z twarzy przypominała ropuchę kopniętą przez konia i stratowaną przez stado słoni, chodziła ubrana na różowo i miała obsesję na punkcie kotów. Gdy jakaś klasa pisała sprawdzian, to ta wyciągała album ze zdjęciami swoich kotów (podobno miała ich ze 20) i mruczała pod nosem, że nigdy ich nie opiści i jak wróci do domu to zrobią sobie romantyczną kolację z Bruno Marsem (wydrukowała jego ogromne zdjęcie, przykleiła do kartonu i udaje, że jest jego żoną).
Tego dnia jednak nie wyglądała jak zwykle. Zamiast rozpuszczonych włosów miała koka, a różową sukienkę i buciki na obcasie zastąpiły czarne spodnie w kant, biała koszula, czarna marynarka i czarne buty laczkopodobne.
- Drogie dzieci - zaczęła. Dziwne, ona nigdy tak nie mówiła, a klasa druga gimnazjum nie zasługiwała na takie określenia. - Dzisiaj nie będzie mnie na dwóch lekcjach, mam pewne sprawy osobiste. Zostanie z wami pan od wf.
I jak gdyby nigdy nic wyszła z sali, z trudem powstrzymując płacz.
- Czyżby Bruno albo któryś z jej kotów zdechł? - spytał ktoś w klasie. Śmiech, który ogarnął klasę drugą nie trwał długo, dwie minuty po wyjściu ropuchy wszedł znany ze swej surowości wuefista.
- A wam co tak wesoło? - spytał, siadając przy biurku. Sprawdził obecność.
- Okej, obejrzymy jakiś film.
Sebastian spojrzał na Karo, ta spojrzała na Dawida, który spojrzał następnie na Roksanę, natomiast ta spojrzała na Jakuba. Ciekawie byli rozsadzeni, aczkolwiek każdy w innym kącie sali. Tylko Kuba siedział w środkowym rzędzie. Nerwowo wpatrywali się w gościa od wf'u, który zajmował się włączeniem filmu. Nie mając żadnego pomysłu na film do obejrzenia, włączył Jasia Fasolę. Widać było, że Dresiarz z Miami (jego pseudonim) czegoś się obawiał.
Pierwsza godzina filmu leciała normalnie, tzn. nie zacinął się ani nie przyśpiszał, jak to bywa czasami na tych internetowych stronach. Po upływie tego czasu film się zatrzymał, a zamiast Jasia Fasoli pojawił się Władimir Putin. Karo przełknęła ślinę, szybko nabazgrała coś na kartce i rzuciła do Sebastiana. Ten drżącymi rękami odwinął liścik, przeczytał i rzucił Kubie. Dalej świstek papieru powędrował do Roksany i Dawida.
- Witam - rozległ się głos lektora, który tłumaczył słowa prezydenta Rosji. - Nazywam się Władimir Putin. Chcę ogłosić wam, Polakom, Niemcom i Ukraińcom, iż dzisiaj, teraz wypowowiadam WAM wojnę.
Laptop wyłaczył się. Ludzie w klasie zaczęli krzyczeć i panikować.
- Ej, przez okno! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Już je otwierała, lecz w tym samym momencie nadjechał rosyjski czołg.
- Dzieciaki! Na korytarz! - wydarł się Dresiarz z Miami, otwierając drzwi. W całej szkole rozpoczęła się ewakuacja uczniów i pracowników szkoły.
A Putin stał w swym gabinecie i uśmiechał się do okna widząc lecące samoloty.
Wysłany przez: Nana
« dnia: Kwiecień 29, 2015, 21:50:24 »

Hehehehe x3 Też tak często mam
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Kwiecień 28, 2015, 19:23:46 »

Nope, pić jako tako na razie nie będą, ale mam w planach, że.. kurde, nie mogę się wygadać! ;-;
Wysłany przez: Lena
« dnia: Kwiecień 28, 2015, 18:25:12 »

Alkohol fu :C
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
opowiadamy dogworld animezywioly wojnawatah sakusei