Mirabilis!
Tereny Pierwotnych => Jezioro => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Marzec 03, 2013, 13:48:45
-
W pobliżu jest rzeka, która przepływa tu obok Jeziora. Jest ona porywista i głęboka. (http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/164130.jpeg)
-
weszłam i czekałam na resztę
-
Weszłam i czekaklam na innych
-
-Czemu Demon tak wolno chodzi?-Spytałam Śnieżke
-
nie wiem. Albo mu się nie chce albo jest jeszcze jedna opcja która brzmi tak: zgubił się- powiedziałam i się zaśmiałam
-
-bo mu się już chodzić nie chce -powiedziałem wchodząc.
-
-Ale pływanie to już inna sprawa - i wskoczyłem do wody...dopłynąłem do dna i chodziłem po nim.
-
-To co teraz?- Sputałam z uśmiechem
-
- Masz rację- I za Demonem wskoczyłam do wody
-
...
_____________________
Ja muszę kończyć.
-
....
------------
Ok pa
-
ja tam nie mam zamiaru pływać. - powiedziałam i usiadłam przy wodzie
__________________________
pa.
-
Wlecialam.
-jesteście ??
-
jesteśmy!- krzyknęłam do Kryształowej
gdzie cię wcięło?- zapytałam
-
-czemu zawrociliscie ??
Sory jestem w restouracji..
-
-rozgladalam się po pustyni.
-------
Bd znikac..
-
-0Niewiedziliśmy co nrobic
-
.........
---------------------
Ok pa Kryształowa
-
no wiesz zawróciliśmy, bo pomyśleliśmy że Ciebie nie ma. A to przecież ty wymyśliłaś aby iść do tego zamku.- powiedziałam na jednym tchu
a poza tym to cieszę się że wróciłaś-powiedziałam do kryształowej
-
To co teraz?-Spytałam
-
nie wiem.- powiedziałam Lajnie
-
-Prawie wszyscy idą. To może pójdziemy na nową przygode?? - Zapytałam Śnieżki
-
a jaką?- zapytałam
-
-Poszukamy skarbu?-Pytam
-
Dobrze. Tylko gdzie? Może w oazie?-zapytałam
_________________________________
mogę być jeszcze 30 min.
-
Ok w oazie - ,Powiedziałam i wyszłam
------------------------------------
Ok
-
wyszalm.
-
Pływałem sobie w zimnej, porywistej wodzie i wypłynąłem. (wyszedłem)
-
Weszłam, żeby pomysleć sobie
-
wyszłam
-
Wszedłem i zacząłem iść brzegiem rwącej rzeki i rozglądałem się za jakąś drobną ofiarą na przekąskę.
-
Weszłam
- Polujemy razem? - spytałam
-
-Cześć...no pewnie jak chcesz - powiedziałem do Jeidy.
Gdzieś tam...za rzadkim lasm usłyszałem gdakanie kaczek szybko tam pobiegłem i dobiegłem do zakrętu rzeki. W tamtym miejscu się troche wylewała na brzeg tworząc kałuże. Kąpały się w tych kałużach kaczki, zacząłem im się przyglądać, a że byłem na drugim brzegu to się mnie nie bały.
-
Bez sentymentu podbiegłam i złapałam dwie kaczki
- Rozpalisz ognisko? - spytałam - Pieczone są lepsze
-
-Coś ostatnio ze mną nie tak...-westchnąłem rozpalając ognisko - gotowe - rzekłem patrząc na płomienie.
-
Weszłam i wyszłam
-
- Dlaczego nie tak? - spytałam nabijając ptaki na prowizoryczny ruszt
-
-Coraz częściej jestem jakiś litościwy...-mruknąłem kładąc się koło ogniska i gapiąc się w niego.
-
- Ćwiczenia z nożami? - zapytałam pałaszując kaczkę
-
-Nom..w sumie ok.
-
Wyszłam i wróciłam po chwili z zapasowymi nożami
- Dzisiaj będzie trudniej, więc musisz się prozciągać - oznajmiłam i sama zaczęłam ćwiczyć
-
-Znów odchudanie? Hahaha- zaśmiałem się i zacząłem naśladować Jeide
-
weszłam
-Przeszkadzam? Moge iść
-
-Możesz zostać -powiedziałem do Lajny radośnie.
________________-
Ścina mi się komp. więc mogę troche być opuźniony
-
- Dobra wstawaj - powiedziałam do Demona i podałam mu nóż do rzucania - Tam. Stado kaczek. Zabij jedną. Rzut w trakcie salta. Już.
- Zostań, ale uważaj - powiedziałam do Lajny
----
Ok :)
-
Ja popatrze-Połozyłam się kawałek dalej
-----------------------
ok
-
Weszłam
cześć- powiedziałam- znowu nauka rzucania nożami?
-
Schowłam się w ciemnym lasku
-
- Tak - zaśmiałam się - Demon stwierdził, że jest za bardzo litościwy. Chcesz zostać?
-
-O część Śnieżko - popatrzyłem miło do niej...
-Trakcie salta? To będę musiał wpaść do wody...
-
- To będziesz musiał ją przeskoczyć - poprawiłam z uśmieszkiem
-
położyłam się koło lasu i przyglądałam się.
-
-Hahahaha pare metrów? - zaśmiałem się i trochę cofnąłem by wziąć rozpęd - to lecę! - krzyknąłem i ruszyłem...Jakieś tam salto wyszło i opadł urodzajny duży kaczor.
-
- Brawo. Widzisz? Da się - uśmiechnęłam się - A teraz odkładaj nóż i proszę o ładne salto. Bo to, co zrobiłes przed chwilą mnie nie satysfakcjonuje
-
-Mi się już nie chce skakać!- westchnąłem troche głośniej gdyż rzeka bardzo zakłócała mój głos.
-
w skali od 1-10 salto wyszło na 3.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
-
-Hahaha no może...
-
...
__________________
Z/W
-
nie "no może" tylko "TAK"- powiedziałam
____
ok
-
- W takim razie salto z rzutem do kaczki - oznajmiłam - Demon, ty myślisz, że w czasie walk tylko się stoi i rzuca? Nie, robi się ciągłe uniki i zwroty. Slto jest jednym z prostrzych
ok
-
............
-----
ok
-
...
_________________________________________________
Sorry że moje "z/w" wyszło tak długo ale kolega zadzwonił że spotkanie do bierzmowania o 17.00 to szybko pobiegłem...i tak długo zeszło. a musiałem iść bo ostatni raz byłem w październiku.
-
................
---------------
aha ok tylko ja zostałam
-
...
_______________
jeszcze ja XD
-
............
----------------
no i ty
to razem 2 osoby
-
Nudziło mi się już na drugim brzegu więc wskoczyłem do wody i zacząłem płynąć w kierunku Lajny.
-
-Tylko mnie nie ochlap-Powioedziałam
-
...................
-----------------------
Czemu poszłeś Demon??
-
-Nie martw się -zaśmiałem się i wyszedłem na brzeg.
_________________________________
A tam jeszcze na howrse gram, bo dawno tam nie byłem. :P
-
Mam nadzieję-Zaśmiałam się
---------------------------------
Grasz na horwse???
-
Usiadłem
_____________________
Tylko czasami :(
-
Klapłam obok Demona.
-------------------------------
Ty to witaj w klubie
-
-Powoli robi się zimno-Powiedziałam
-
-No może...nie wiem...mi tam gorąco-rzekłem
-
-Dla ciebie-Powiedziałam-Głodny?-spytałam
-
-Nie...pojadłem dziś kaczki - uśmiechnąłem się.
-
-Aha-Poszłam coś zjeść.Zjadłam małpkę i 2 wróbelki
-
-To teraz powinno Ci się zrobić cieplej...jak pogoniłaś i zjadłaś coś ciepłego hahaha
-
-Masz rację już jest mi ciepło - Uśmiechnełam się
-
-To super.
-
-Co teraz?-Spytałam
-
-mi sie nic nie chce robić
-
-Będe isć na spacer. idziesz?-pytam
-
-Nie chce mi się...jak się przejdziesz itd. to ja będę u siebie w kuźni. - powiedziałem i wyszedłem.
-
ok-Poszłam na spacer.Wyszłam
-
Wyszłam
-
Wszedłem. Zobaczyłem kaczkę. Zaczaiłem się i złapałem ją. Zjadłem na spokojnie i wyszedłem.
-
Wbiegłam. Rozglądałam się do okoła. Wszędzie były kaczki, które łowiły ryby. Zgłodniałam i złapałam jedną rybkę. Był to karp. Wzięłam go i położyłam na ziemi. Aby się nie pokuć wyjęłam ości i zjadłam. * Nie mogę powiedzieć im o tym...*
-
Wyrzuciłam ości i napiłam się trochę wody. *Trochę zabawy się przyda..* Pomyślałam i wypłoszyłam kaczki. *Nudno trochę * Wyszłam
-
wbiegłam i wzięłam skałę z samego dna
-
wbiegłam wskoczyłam do wody i wzięłam kamień
-
weszłam wzięłam skałę z dna
-
wybiegłam
-
wyszłam
-
weszłam i biorę kamien
-
wbiegłam wskoczyłam do wody wzięłam kamień w zęby
-
Wpłynęłam i wzięłam skałę i wybiegłam
-
wybiegłam
-
wbiegłam wybiegłam
-
Weszłam z Rebeką.
-
Szybko wybiegłam
-
Wbiegłam i położyłam się.
-
wbiegłam.
- dlaczego wyszłaś z wyspy?- zapytałam
-
Bo nikt nie odpowiadał, a mi się nie chciało tam siedzieć . - popatrzyłam na waderę.
-
aha. zamyśliłam się wtedy trochę a jak ja się zamyślę to wgl nic do mnie nie dociera- powiedziałam tłumacząc się
-
-Ah .. Okej.. - powiedziałam i się położyłam na plecach .
-
co będziemy robić ?- zapytałam
-
Niewiem, nie mam pomysłu.
-
ja też nie wiem- powiedziałam i położyłam się obok Kryształowej
-
Popatrzyłam na gwiazdy.
-Chciałabym być gwiazdą na niebie..
-
Wszedłem
-Cześć - powiedziałem i położyłem się koło wader.
-
Popatrzyłam na basiora,
-Hej
-
cześć- odpowiedziałam
możesz polecieć przecież do nieba- powiedziałam Kryształowej
__________________________________
mi się nie chce pisać kolorem :P
-
-Co do nieba?
_____________
Mi też nie, tak tylko czasem.
-
-Ale to nie to samo.. Do galaktyki nie dolece..
-
-Ja idę popływać - powiedziałem i wskoczyłem do rzeki.
-
wiesz... do galaktyki chyba nie ale do chmur to tak- powiedziałam
-
Mam pomysł ! - podleciałam do chmur i zebrałam trochę. Zleciałam.
-Wata cukrowa ! - rozrzuciłam chmurę i wyparowała,
-
wata cukrowa?- zapytałam- to by chyba trzeba było ja jeść w powietrzu a nie na ziemi
-
-wow, super-powiedziałem obserwując parujacą chmurkę.
-
-Jak chcesz. - podleciałam i zjadłam kawałek chmury. Zamroziłam jedną chmurę i ją złapałam. Postawiłam na ziemi.
-jak ugryziecie to poczujecie słodki smak !
-
*nie szkodzi spróbować*-pomyślałem, wyszedłem z wody i ugryzłem.
-Dobre
-
jee wata cukrowa!- podeszłam i ugryzłam trochę
pycha
-
Podleciałam do nieba i wzięłam chmury na ziemię. Podrzucałam je do góry, a on parowały i tworzyły nowe chmury
-
ehh. Ja też tak chcę spróbować- powiedziałam
-
-To chodź. - wzięłam Śnieżkę na plecy i podleciałam do chmur.
-
-Ja tam wolę sobie posiedzieć na ziemi.
-
boisz się Demon?- zapytałam i zjadłam trochę chmurki
-
Zleciałam na dół.
-
-Nie tylko mam lenia - przekręciłem oczyma i się położyłem.
-
ahaa...- powiedziałam podejrzliwie i zeszłam na ziemię
-
-Nudy, przez wielkie N
-
Nie jest tak źle.- powiedziałam.
-
-Chociaż takie nudy to są fajne
-
a patrz co ja umiem!- podbiegłam do niego i poraziłam lekko prądem
-
-Ałł-burknąłem i odskoczyłem od Śnieżki
____________________
Za dużo się zmierzchu naoglądałaś :P
-
weź to nie było mocno- powiedziałam
_______________________________
za dużo. Książki też przeczytałam :P
-
-Nie no wcale - mruknąłem
________________
Moja pani od polaka mówiła, że film o wiele lepszy bo w książka za dużo tych "miłosnych" pierdół :P
-
no nie- powiedziałam dobitnie- jakby było mocno to bys teraz leżał wygięty w łuk
_________________________________
prawda prawda :P
ja czytałam bo musiałam opowiedzieć jakąś książkę na polaku. za każdy miesiąc jedna książka.
a potem musiałam wymieniać różnice między filmem a książką ...
-
Wygiąłem się w łuk - Widzisz jak to było mocno.
_____________________
To mogliście czytać co sobie wybraliście?
U nas to pani wybierała jakieś książki a że mało kto je czytał to przestałą zadawać dodatkowe książki
-
wcale nie. Nie widziałam abyś się wygiął w łuk.- powiedziałam
____________________________
mogliśmy a potem pani zaczęła zadawać bo nie zdążyła wszystkich wypytać w miesiąca. A teraz sama zadaje jakieś i chyba zapomniała. :P
-
Popatrzyłam na wilki
-
-To patrz!- *jak mogła nie widzieć jak ciągle w tym łuku leżę*, bardziej wygiąłem się w łuk.
__________
aha... Polski jest do kitu, to już wolę majcę.
-
ejj teraz już cię nie rażę prądem- powiedziałam
________________
z/w ja wolę biolę
-
Dalej patrzyłam na wilki.
-
-Taki jakiś paraliż pozostała haha
_______________
ja mam taką rudą panią za którą jakoś nie przepada.
a najlepsza jest geografia... Nic nie trzeba robić, na spr. to normalnie książki otwarte... Pani jest zaje...ista
-
Zrobiłam z lodu słup. Z lodu zrobiłam także pierścienie i zaczęłam zarzucać je na słup i tak w kółko.
-
jak od takiego małego napięcia można dostać paraliżu?- zapytałam z niedowierzaniem i patrzyłam jak Kryształowa rzuca do celu
-
-A no dobra udawałem - powiedziałem i wstałem jak nowo narodzony.
-
tak wiem zauważyłam- powiedziałam
-
-To db, ale na serio bolało
-
Wszystkie celnie wpadały na słupek
-
-A ja nauczyłam się poruszać krwią..
-
trochę na pewno bo o to w tym chodzi- powiedziałam- przydatna umiejętność
poruszać krwią?? fuu
-
Weszłam hej co robicie i o czym gadacie?
_
O widać że wciekły kotek (Demon) zmienił sobie awatara
-
mogę ci pokazać?- zapytałam Sally podskakując
-
Położyłem się
-Hej Sally
______________
No zmienił
-
Weszłam cała mokra
-Hejo-Powiedziałam niewiadomo do kogo, bo mokra grzywka zasłaniała mi oczy
-
hej- powiedziałam
pokażę ci Sally co robiliśmy- podeszłam do wadery z dzikim uśmieszkiem
-
tak
-
...
______________________
ja kończę
paaaa
-
-Co? Ja też chcę zobaczyć...-Otrzapałam się i usiadłam
-
dotknęłam Sally i poraziłam prądem
- no to teraz już wiesz co robiliśmy- powiedziałam i zaśmiałam się na widok wyrazu twarzy Sally
__________________________
paa Demon
-
-Ale fajnie....-Spojrzałam na Śnieżkę
-
haha mówiłam że to przydatna umiejętność- powiedziałam dalej się śmiejąc
-
Ty ty zabije cię Śniżko zabije cie nie ręczę za siebie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-------------
-
Spojrzałam na Sally
-
haha nic mi nie zrobisz- powiedziałam i rozprowadziłam mgłę dookoła Sally która odebrała jej zmysły.
-
Patrzyłam zaciekawiona *.*
-
no to teraz będzie spokój- powiedziałam
-
więc co robimy Misty?- zapytałam
-
-Nie wiem... Skąd tak umiesz...?
-
ostatnio nauczyłam się mocy moich dziadków i pradziadków- powiedziałam
-
-Ale fajnie.... Też bym tak chciała
_______________________________
Fuuuu... jedzą mózgi.... >.<
-
-Ale to nie zwykłe ruszanie krwią.. Mogę powodować krwotoki i wyciągać z kogoś krew.. Zabijać bez boleśnie*.*
-
Spojrzałam na Kryształową
-
nie musisz demonstrować- powiedziałam do Kryształowej
-
Mogę poruszać u was krew w ciele.. Najmniejszą krwinką a wy to poczujecie, delikatne łaskotanie.. - popatrzyłam z uśmieszkiem
-I jeszcze tworzyć soki.. Ale to nie przydatne..
-
-Fuuu......
-
zgadzam się z Misty
-
-Już mną kiedyś koleżanka tak ruszała... To nie jest fajne-Mruknęłam
-
-Wiem. Patrzcie. - wzięłam wodę i zrobiłam ją o smaku truskawkowym. Zmieniłam w kostkę lodu.
-Lody truskawkowe.
-
Spojrzałam na ,,lód,,
-A ja to tak nie umiem... Nie mogę się bawić mocami, bo kogoś uszkodzę....
-
wolę chmurki- powiedziałam
- niektóre moce są niebezpieczne ale pomocne- powiedziałam
-
Na początku też myślałam, że moce są tylko do obrony.. Ale można coś innego z nich też robić.. Nawet z toksyny. - podleciałam do góry i zleciałam na chmurze.
-
-Wątpię... Mruknęłam i położyłam się
-
-Chcesz zjeść chmurkę ?
-
ja tam sie nie znam- powiedziałam
-
Przekrzywiłam głowę...
-Chmury się je?
-
smakują jak wata cukrowa.- powiedziałam
-
-Eee... Aha...
-
...
________________________
ja już lecę. Każą iść spać... Dobranoc :)
-
...
___________________
Oj.. to już ta godzina??
Zasiedziałam się... Też idę
Pa
-
Ugryzłam kawałek chmury.
Pa.
-
wyszłam.
-
Wyszłam
-
Wyszłam
-
Wyszłam
-
Weszłam. Usiadłam sobie na brzegu. Popatrzyłam w wodę.
-
Weszłam. Położyłam się
-
Przestałam patrzeć się w wodę. Popatrzyłam na mój medalion i westchnęłam głośno.
-
Popatrzyłam na waderę. Zaczęłam się bawić prądem w łapach. Między nimi latała mi iskra.
-
Nie zauważyłam Krystal. Usiadłam pod innym drzewkiem i zaczęłam się bawić moimi mocami.
-
Rzuciłam jakimś kamieniem w górę. Nie wiem, gdzie poleciał, ale ja miałam radochę... Jak to szczeniak. Bawiłam się dalej.
-
Wstałam. Podeszłam do wilczycy.
-Co można robić dzięki czarom ? - spytałam się jej.
-A po za tym to hej.
-
- Cześć. - powiedziałam z lekka wystraszona - Dzięki czarom można praktycznie wszystko.
Dzięki myślom podniosłam kamień do góry, potrząsnęłam nim i upadł na ziemię.
- To moje ulubione zaklęcie. - powiedziałam - Dzięki temu kamieniowi można zobaczyć, jak się obecnie czuje, nawet tego nie wiedząc.
-
-Jestem już w wyższej armii i mam 4 moce. Dostałam właśnie Czary, czytanie w myślach i zadawanie bólu wzrokiem.. I nie wiem co mogę robić dzięki czarom.
-
- Ja dzięki czarom nie nudzę się. - odparłam - Lubię nimi się bawić, albo pomagać innym.
Zaczęłam wypuszczać czarami kolorowe iskierki, podlatywały do góry i wybuchały jak fajerwerki.
-
Popatrzyłam na fajerywerki.
-A patrz na to. - podskoczyłam. Gdy łapy dotknęły ziemi wyrosły kwiaty wokół mnie.
-
Weszłam znudzona
-Hej...-Mruknęłam pod nosem
-
- Hej Misty. - powiedziałam.
Zatkało mnie, gdy zobaczyłam co zrobiła Krystal.
- Wow! - krzyknęłam
-
-Co robicie...
-
-Albo patrz na to. - podleciałam do góry. Zaczęłam spadać. Gdy byłam przy ziemi i dotknęłam ją łapą ona się jaby otworzyła. Leciałam pod ziemią chwilę i wyleciałam z drugiej strony z ziemi. Wyskoczyłam, a ziemia się na nowo zsunęła do wcześniejszej postaci.
-
- Bawię się czarami. - powiedziałam.
Zaczęłam się nudzić. Skończyłam robić fajerwerki. Zaczarowałam kamienie, żeby świeciły w ciemności na kolorki tęczy.
-
Wytrzepałam się z ziemi. Z lodu (przez żywioły) zrobiłam orła. Ożywiłam go. Zaczął latać.
-
- Wow... - znowu mnie zatkało - Też tak chcę umieć.
Wyczarowałam małego ptaszka - wróbelka. Zaczął wesoło poćwierkiwać nad moją głową.
-
A umiesz tak ? - spytałam. Wzięłam patyk. Nagle zaczęłam w powietrzu rysować obrazy.
(http://th.interia.pl/51,bee7cb6a54011144/00rodzicewolunirai.jpg)
-
- Nie umiem... - odpowiedziałam - Jeszcze się uczę, ale już dużo umiem.
-
Nagle obraz zniknął.
-Ja też się uczę. A najbardziej na błędach, - mruknęłam. Położyłam się na plecach. Podniosłam łapy do góry. Za nimi latały kolorowe pyłki. Wyglądało to pięknie.
-
Patrzyłam na wszystko z podziwem
-Pff... Ja tak nie umiem... Moje moce są bezużyteczne-Mruknęłam
_________________
Neta mi rozłączyło..xD
-
Zaczęłam się z lekka nudzić. Ziewnęłam. Zwinęłam się w kłębek i usnęłam.
_________
Spoko.
-
-Ty masz moc odbicia prawda ? - spytałam
-
-No tak...
-
Obudziłam się po chwili. Usiadłam i przeciągnęłam. Zaczęło mi się na maxa nudzić.
-
-To fajnie. Możesz odbijać moce wszystkich, nie tylko przy obronie. Czyli jeżeli ktoś ciebie rzuci wodą to ty ją utrzymasz w powietrzu i możesz odrzucić.
-
Przysłuchiwałam się tej rozmowie. Po chwili czarami uniosłam strumyki wody - zmieniły kolor i zaczęły się skręcać w różne wzorki.
-
-Nie wiem.. Nie korzystałam z tego jeszcze
-
to czas skorzystać. - rzuciłam wodą w Misty.
-
-Jaj- pisnęłam i schowałam się
-
Złapałam wodę.
-Spróbuj. To tylko woda.. Chyba lepiej wodą niż ogniem. - mruknęłam.
-
-Chyba-Mruknęłam
-
-Spróbujmy. - wzięłam dosłownie kroplę wody i rzuciłam w stronę Misty.
-
Zamknęłam oczy i kropla zatrzymała się.. Uśmiechnęłam się
-
Teraz możesz rzucić w każdą stronę. - uśmiechnęłam się
-
Wyszłam, bo zaczęłam się nudzić.
-
-Eeee okey?-Spojrzałam na kroplę, a ona poleciała zygzakiem(xD) prosto..
-
Podbiegłam i zabrałam "latającą kroplę". Wrzuciłam ją do wody.
-
-Slalom...=3
-
Tak. - uśmiechnęłam się. Usiadłam. Wokół mnie urosła miękka trawa.
-
Położyłam się
-
Zrobiłam aby pod Misty pojawiła się miękka, bardzo przyjemna trawa.
-
Spojrzałam na trawę i uśmiechnęłam się
-
Podskoczyłam. Gdy dotknęłam łapami o trawę ona zaczęła mienić się na kolorowo.
-
-Ale fajnie
_________________
Muszę iść Pa
-
.
Bay
-
Poczułam ucisk. *Karoliiina ! * Usłyszałam jej myśli i wybiegłam
-
Wyszłam
-
Wszedłem i wskoczyłem dow wody
-
Nurkowałem w rzece
-
Wyszedłem.
-
Wszedłem. Położyłem się.
-
Pobawiłem się wodą.
-
-Nudy.-mruknąłem.
Wyszedłem, bardzo znudzony.
-
Weszłam i usiadłam przy wodzie...
Jeszcze co chwilę cicho popłakiwałam, a oczy miałam zapuchnięte... Spojrzałam na moje niewyraźne odbicie i westchnęłam, aby nie musieć na siebie patrzeć zakryłam pysk skrzydłami
-
Schowałam skrzydła i wyszłam
-
weszłam...
- co się dzieje z tymi wilkami??
-
Weszłam
-
hej- powiedziałam
-
-Cześć-powiedziałam.
Nagle za mną pojawił się wilk zemsty.
Podbiegł w kilka sekund do Blan i zabił.
-Po robocie-powiedział i znikną
-Blan!-krzyknęłam i podbiegłam do niej
-
Wbiegłem.
-Patrzcie!-krzyknąłem do wader.
Zobaczyłem coś gorszego. Rzuciłem butelkę i podbiegłem do Blan.
-BLAN!!!-KRZYKNĄŁEm.
-
co się ze mną stało?- zapytałam gdy unosiłam się nad swoim ciałem
_________________
yeyy szczerze się do monitora :P
-
-Jesteś duchem-powiedziałam
____________________________________-
Zadanie wykonane
-
ale jak to?- zapytałam- nic.. nic nie pamiętam
-
-Jak się nazywasz?-spytałem ducha Blan.
-
ymm. nie wiem nie pamiętam- powiedziałam- nic pustka
-
wiem tylko że byłam tu- wskazałam na ciało- a teraz jestem tu- wskazałam na siebie...
powiedzcie mi wszystko co muszę wiedzieć...- powiedziałam
1. kim jestem
2. czy mam dzieci
3. partnera?? kto nim jest??
tylko mnie nie okłamujcie i nie korzystajcie na tym że nic nie pamiętam
-
-Dobra.
1. Jesteś Bethą watahy pierwotnych.
2.Masz mistic
3. Masz partnera Demona
-
kto to Demon i Mistic?- zapytałam- i kim jest Blan i Śnieżka??
_______________
xD
-
-Blan i snieżka to ty-powiedziłam-Demon to twój partner a Mistic to twoja córka-powiedziałam
-Spójrz mi w oczy to zobaczysz wszystko
-
Wszedłem ze spuszczona głową.
-
popatrzyłam w oczy waderze...- aha...
-
-Widzisz?-spytałam
-
czyli...- powiedziałam i nie dokończyłam- dlaczego wilki zemsty mi to zrobiły??
-
-w punktach
1.Byłaś w tajnej watasze
2.Zmuszono cię do ślubu
3.uciekłaś
4.Zabiłam im alphę
5. Wiedzieli że mi nic nie zrobią to zabili cb
-
no niezbyt miła historia- powiedziałam
-
-Tak. Ale poznałaś Demona i w nim zakochałaś. Tamto to przeszlość-powiedziałam
______________________________________________-
Mogę dostać 1 moc o taką
Widok-jest to moc dzięki której spojrzysz wilkowi w oczy ujrzysz własną przyszłość i przeszlość
Plissssssssssssssss!!!!!!!!!!!!!!!
-
aha...
_______________________
pytaj Demona! nie mnie !
-
..
______________________________
ale jej nie ma dopiero wymyśliłam
Mogę se dopisać
Jeida dostała dodatkową moc jaką chciala
-
Musze poszukać Ambrii- powiedziałam i wyleciałam
________________________________
on dzisiaj wejdzie...
tak ale... nawet nie wiem czemu! Dobra Demon dzisiaj jeszcze wejdzie a jak nie to jak pojadę do ...
to go ukatrupię..
-
-idę z tobą-powiedziałam i wybiegłam
_____________________-
Okey
-
______________________________
Tak więc Jeida dostała za mądre posty na forum xD
-
wleciałam i stanęłam obok swego ciała
-
Weszła i stanęła nad ciałem.
-Nie, nie zamierzam go zjeść- powiedziała do ducha Śnieżki.
-
tak?- zapytałam- a co zamierasz?
stanęłam przed ciałem i spróbowałam podnieść
-
gdy udało mi sie podnieść ciało co dla ducha jest nie lada wyzwaniem- ruszyłam w kierunku wyjścia
-
-Na pewno nie zjeść. Nie jestem kanibalem- powiedziała z niesmakiem.
-
a więc teraz zabieram siebie do siebie- powiedziałam i wyszłam.
-
Wyszła za nią.
-
Wszedłem. Otworzyłem butelkę. Był tam list.
Pisało na nim
''Tylko możesz to odczytać w piekle.''.
Wziołem list i poszedłem do piekła.
-
Weszłam kulejąc. Usiadłam na brzegu. Łapa mnie zaczęła boleć.
- KURCZĘ! - krzyknęłam głośno
Ptaki się spłoszyły.
- Ups.. - mruknęłam
-
Zaczęło mi się nudzić. Wyszłam.
-
Weszłam.Usiadłam na brzegu.
-
Patrzyłam na małe rybki.Powoli weszłam do wody .Nie była taka zimna jak w jeziorze.
-
Zauważyłam dużą rybę.-podobna do szczupaka-pomyślałam glośno.
-
Podkradłam się bez szelestnie i złapałam rybę
-
Prawie się wyślizgnęła . Złapałam ją. Połrzyłam na trawę i zaczęłam jeść.
-
Gdy skończyłam jeść resztki wyrzuciłam do wody.-nikt się nie kapnie- powiedziałm siobie
-
Wbiegła szybko. Rozejrzała się.
-
Wbiegl z hukiem po czym wybiegl z prędkoscią wiatru
-
Wybiegła szybko.
-
Wbiegła.
-
Wbiegl truchcikiem po czym wybiegł mial w nosie to ,ze bedzie ostatni
-
Wybiegła.
-
Weszłam usiadłam na brzegu.
-
chodziłam na płytkiej wodzie.przeganiałam stadko małych rybek.
-
Zauważyłam rybę.Rzuciłam się na nią.To łosoś.łosoś jest nie zdrowy to rzuciłam go na brzeg.tak samo jak inne ryby łosoś,łosoś i jeszcze raz łosoś!!!
-
Uzbierała się wielka gromada łososi.Nagle usłyszałam jak niedzwiedż idzie.-eee ta to pewnie daleko!
-
Niedzwiedź był coraz bliżej. Nieprzejmowałam się tym.łowiłam dalej ryby.-Nareszcie!!Okoń!! ucieszyłam się.Ale za mną stał wielki niedżwiedź!!
-
Rykną na mnie.kiedy zaczynałam uciekać rzucił się na mnie , ale nie tak żeby mnie zabić.Stałam w bezruchu.
-
po cichu zanurzyłam się w wodzie kiedy niedźwiedź jadł łososie.byłam już na środku rzeki.kiedy niedźwiedź się skapną że jestem w rzece.
-
ale prąd był za silny, a niedźwiedź pływał szybko.
-
nagle zauważyłam kłode która szybko płynie.Złapałam się jej.
-
Byłam już na płytszej wodzie daleko od niedźwiedzia.podeszłam do brzegu.Otrząchnęłam się i wyszłam.
-
Weszła.Rozejrzała się i odetchnęła.
-
Obok opadła karteczka.Obserwowała kartkę aż dotknęła ziemi.Zmarszczyła brwi i groźnie zaczęła wpatrywać się w wodę.
-
-Dobra wyłaź - odparłam sucho i chłodno.Z wody wyłonił się wilk.Cały czarny,oczy miał czerwone. - Naprawdę nie wiem po co ci to przedstawienie.
Skrzywiłam się.
-
Nunornn uśmiechnął się tylko.Uniosłam brwi i zerknęłam na kartkę,która wciąż leżała na ziemi.
-I myślisz,że nabiorę się na tą sztuczkę?
Demon rozłożył czarne skrzydła i ziewnął.
-
-Zmęczony jestem,może mi nie wychodzi - odezwał się ochryple.
-
Zmierzyłam brata groźnym wzrokiem.
-Znikasz? - odezwałam się.
-A jak myślisz?
-Myślę,że ty w ogóle nie myślisz...No więc... - rozejrzałam się - Masz coś?
-Stare księgi? Nie dzięki...Chociaż jest coś takiego... - rozejrzał się z błyskiem w oku.
Spojrzałam na niego,ale zanim zdążył otworzyć usta krzyknął i zniknął.Prychnęłam i wyszłam.
-
weszłam. Chodziłam brzegiem wody. Woda co jakiś czas dotykała moich łap.
-
wtem zobaczyłam stadko jakiś zwierząt pijących wzburzoną wodę. Powoli się zakradała. Jednak zwierzęta znajdowały się po drugiej stronie brzegu.
-
zaczęła przeskakiwać po kamieniach na druga stronę... kamienie były śliskie lecz udało to jej się. Powoli zbliżała się do stadka
-
gdy była dostatecznie blisko skoczyła na małego łosia (czy jelenia czy co to było) i zagryzła. Powoli zaczęła jeść
-
weszłam.podeszłam do rzeki.rzekę pokrywał gruby lód.
-
wskoczyłam na lód.Zaczęłam się ślizgać.
-Juhuuuu-Ślizgałam się na jednej łapie.
-
-Aaałłłłł-poślizgnęłam się i upadłam na drugim końcu brzegu.
-
Chciałam ustać ale prawa tylna łapa mocno mnie bolała.Weszłam na brzeg i poczołgałam się do lecznicy.
-
Weszłam. Położyłam się.
-
-Czemu nie pamięta? Czemu ja to zrobiłam?-pytałam sama siebie.
-
Wczołgałam się.podczołgałam się do wadery.
-
-Co tu robisz?-spytałam waderki
-
-Przypomniałam sb wszystko-usiadłam koło wadery.
-
-Naprawdę?-spytałam
-Tak cię przepraszam....-powiedziałam i przytuliłam małą.
-
-Nie masz za co...
-
-Byłam głupia cię zostawiając wtedy samą..-powiedziałm
-
-eetaaam...nie było źle...
-
-Już cię nie zostawię..-pwowiedziałam
-CO robiłaś przez te 4 miesiące?
-
-poznawałam tereny i wilki-przechwalałam się.
-
-A kogo już tutaj poznałaś?-powiedziałam z uśmiechem
-
-Najbardziej się zaprzyjaźniłam ze Śnieżką,Poznałam Demona,Arsera...dalej nie pamientam
-
-Poznałaś Ariego?-spytałam
-I jak polubiłaś go?
-
-Tak...on chyba też mnie polubił...powiedział że bd moim obrońcą...
-
______________
z/w 10 -20 min
-
-----------------------------
ok
-
-BO będzie także twym tatą jeśli zechcesz..-powiedzialam
_______________
j/j
-
Zrobiłam wielkie oczy
-Tatą mówisz...pomyślę nad tym
-
-Tak tatą... bo to jest mój partner-powiedziałam.
-
Uśmiechnęłam się.
-
____________________
z/w obiad
-
----------------------------
okeyyyy
-
-------------------------------
Kurde..Lajna długo jesz ten obiad :o
-
popatrzyłam na lajnę.usmiechnęłam się.wyszłam
--------------------------------------
Muszem lecieć....Lekcjaaaaa
-
-Ciekawe gdzie ona tak chodzi..-pomyślałam.
-Idze poszukać Arigo..-powiedziałam i wyszłam z uśmiechem.
-
Weszłam mrucząc coś pod nosem. Usiadłam przy rzece i spojrzałam w niebo.
-
-Co bym dała, aby nie pozostać tylko tą nędzną duszyczką, która nawet nic nie potrafi zrobić.
-
Westchnęłam i ociągając się wyszłam.
-
Weszła. Popatrzyła na wartki nurt rzeki i poszukała miejsca w którym ma ona przestój... znalazła powaloną kłodę i kilka kamieni ją trzymających. Rzeka w tym miejscu spowalniała. Bez wahania weszła do chłodnej wody. Zanurzyła się w niej cała i czekała aż nurt zrobi swoje. Po pewnym czasie zaczęła się rzucać by białe futro szybciej się oczyściło. Wyszła cała mokra (bo przecież nie sucha) na brzeg i otrzepała się z kropli wody.
-
- nie ma to jak czyste futerko- powiedziała. Wzbiła się w powietrze i przysiadła na jednym z ogromnych kamieni leżących pośrodku porywistej rzeki. Woda omijała kamień uderzając w niego z niesamowitą siłą.
-
wyleciała
-
Wszedłem i usiadłem na ziemi..
-
Przyglądałem się widokowi przez kilka chwil po czym zacząłem maszerować znudzony..
-
Wbiegłam płonąc. Byłam nabuzowana. Usiadłam i powoli przestawałam płonąć.
Zaczęłam iść po wodzie
-
Położyłem się na ziemi gdzieś tak 2 km od jeziora ...Bylem sam ..
-
Wyszłam na brzeg.
-Katon!-krzyknęłam. Zaczęłam dmuchać. Powstawała wielka kula ognia. Woda wyparowywała. W końcu przestałam. Po krótkiej chwili powstał wybuch.
-
Zakryyłem oczy uszami po czym położyłem łeb na ziemi ...
-
- Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse
nowe szanse
I wierze że nie skończy się tak jak zawsze
jak zawsze
Ile razy już mówiłam tak
Ile razy już mówiłam tak
ha ha Znowu przyjdzie błogi sen
ha ha Czekam już na nowy dzień
Tak jak Ty chcę wierzyć że to się uda
Że się uda
Nowe szanse Nowe szanse
I wczoraj znów nie wyszło nic
Od wielu dni otwieram drzwi
A za nimi to samo
Chcę zobaczyć ziemię obiecaną
Może dziś uda się chociaż coś
Może dziś odezwie się ktoś
Kto w końcu zmieni los
I patrze na każdy dzień jak na nowe szanse
Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse
nowe szanse
I wierze że nie skończy się tak jak zawsze
jak zawsze
Ile razy już mówiłam tak
Ile razy już mówiłam tak
Piękne chwile znowu ominęły nas
Może dzisiaj spróbujemy jeszcze raz
Tak jak Ty wyruszam dalej za szczęściem
za szczęściem
To kolejny świt i nowy cel
A nadzieja sprawia , że się chce
Jesteśmy gotowi żeby wstać i dalej swoje robić
Może dziś , może tak miało być
Może dziś opłaci się iść jeszcze dalej i wytrwale patrzeć
Na każdy dzień jak na nowe szanse
Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse
nowe szanse
I wierze że nie skończy się tak jak zawsze
jak zawsze
Ile razy już mówiłam tak
Ile razy już mówiłam tak - zanuciłam
-
Zasnąłem na chwile ,wyczerpany..
-
- Zapach nocy letniej
a wieczór cichy i pogodny
dokoła woń się cudna snuje
na niebie gwiazdy razem z nami
toczą rozmowy bardzo długie
nad głową ćma spóźniona goni
iskierkę światła widząc w dali
może z tęsknoty leci do nas
by w końcu komuś się wyżalić
księżyc spogląda wciąż życzliwie
blask rzuca na pąsowe róże
szkoda że nocka taka krótka
zerwę dla ciebie dwie nieduże
i piękny zapach nocy letniej
do domu swego zaniesiemy
w objęciach tuląc wciąż marzenia
cichutko z nimi tak uśniemy-zanucilam
-
Zaczęłam nucić:
O świcie i o zmroku ,
O świcie i o zmroku ,
W południe , w nocy , o świcie ..
W Skarżysku i w Sanoku ,
W Skarżysku i w Sanoku ,
Ty mnie pokochaj nad życie . !
W berecie , w czapce , chustce
W berecie , w czapce , chustce
W czapce od stryjka ze Lwowa ..
Na falochronie w Ustce ,
Na falochronie w Ustce ,
Ty mnie pokochaj od nowa . !
Refren:
W kinie , w Lublinie – kochaj mnie . !
W Kłaju , w tramwaju – kochaj mnie . !
Nie marudź , nie szlochaj ..
ale z całej siły kochaj . !
W gminie , w Kętrzynie – kochaj mnie . !
W metrze i w swetrze – kochaj mnie . !
Czy miasto , czy wiocha - ty mnie z całej siły kochaj . !
W radości , no i w smutku ,
W radości , no i w smutku ,
W radości z ciepłego lata ..
Na piasku plaży , w Gródku ,
Na piasku plaży , w Gródku ,
Kochaj mnie do końca świata . !
W spokoju oraz w gniewie ,
W spokoju oraz w gniewie ,
W spokoju palmowych niedziel ..
W Marwałdzie i w Gętlewie ,
W Marwałdzie i w Gętlewie ,
Kochaj w bogactwie i w biedzie . !
Refren:
W kinie , w Lublinie – kochaj mnie . !
W Kłaju , w tramwaju – kochaj mnie . !
Nie marudź , nie szlochaj ..
ale z całej siły kochaj . !
W gminie , w Kętrzynie – kochaj mnie . !
W metrze i w swetrze – kochaj mnie . !
Czy miasto , czy wiocha - ty mnie z całej siły kochaj . !
Jak młody ułan - dzielnie ,
Jak młody ułan - dzielnie ,
Jak wartki na wiosnę strumień ..
Na nartach wodnych w Mielnie ,
Na nartach wodnych w Mielnie ,
Kochaj najmocniej jak umiesz . !
Latem w przydrożnym rowie ,
Latem w przydrożnym rowie ,
Zimą na sankach i nartach ..
Najmocniej zaś w Krakowie ,
Najmocniej zaś w Krakowie ,
Kochaj , bom tego jest warta . !
Refren:
W kinie , w Lublinie – kochaj mnie . !
W Kłaju , w tramwaju – kochaj mnie . !
Nie marudź , nie szlochaj ..
ale z całej siły kochaj . !
W gminie , w Kętrzynie – kochaj mnie . !
W metrze i w swetrze – kochaj mnie . !
Czy miasto , czy wiocha - ty mnie z całej siły kochaj . !
-
Westchnęłam.. Zaczęłam nucić:
Oto me opisanie świata
Oto me, oto me
Oto me opisanie świata
Oto me, oto me...
Kiedy ostatnie zdarł obcasy
Wenecki kupiec Marco Polo
Przywlókł dwadzieścia lat za pasem
I to, że ból jednako boli
Oto me opisanie świata
Oto me, oto me...
Białe papugi na Sumatrze
I jednorożce z dziewicami
A ja na ciebie wolę patrzeć
Gdy chowasz się za powiekami
Oto me opisanie świata
Oto me, oto me...
Ref : Oto me opisanie świata
Świata co w czterech ścianach tkwi
I nie mnie jest się z wilkiem chanem bratać
Bo ja z tobą chcę braterstwa krwi
-
Wstałem na rowne nogi i zacząłem spacerować ..Wracałem właśnie nad rzeke ..
-
Zaczęłam nucić:
Mówią, mówią, że
Mówią, że to nie jest miłość, nie
Że się tylko zdaje, zdaje im
Że już się nie złożą w żaden rym
Mówią, mówią, że
Mówią, że to wszystko skończy się
Koraliki wspólnych lat i zim
Fotki gdzie na zawsze ona z nim
Mówią, mówią, że
Mówią, że to nie jest miłość, nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim
To co mam
To co się zdarzyło nam
To pachnący chlebem dom
Z roześmianą buzią twą
To co mam
To co się zdarzyło nam
Twój policzek, kiedy mróz
Na pierzynie Wielki wóz
Niech mówią, że to nie jest miłość,
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam
Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość, nie
Że się tylko zdaje nam
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólne radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim
To co mam
To co się zdarzyło nam
Całe Tatry wzdłuż i wszerz
Tęcza wstążki, kiedy deszcz
To co mam
To co się zdarzyło nam
Zmierzchy z nagłym brakiem tchu
Noce bez godziny snu
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam
Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam
-
Zaczęła nucić:
Jezu to znowu się stało
Zakochałem się aż mnie coś zabolało,
Tylko z daleka jej ciało,
A sam widok to dla mnie za mało,
Ona uśmiecha się do mnie ,
Ale czy myśli o mnie,??
Kocham Cię moimi myślami
Całymi dniami i nocami
Z Tobą wiąże swe nadzieje
A miłość miłość nas rozgrzeje
Złączymy się w parę jedną,
Będziemy przykładem miłości na pewno,
Chcę byś była moją jedyną,
Chcę żyć dla Ciebie i pić z Tobą wino,
Zrobiłaś pierwszy krok zbliżyłaś się i stało się to..
Kocham Cię moimi myślami
Całymi dniami i nocami
Z Tobą wiąże swe nadzieje
A miłość miłość nas rozgrzeje
Lecz ty odchodzisz zostawiasz Mnie samego,
Rzuciłaś mnie dla innego,
Jak mogłaś odejść z Tamtym ,
Ja Teraz płacze, nie jestem taki twardy..
Kochałem cie moimi myślami,
Całymi dniami i nocami,
Z Tobą wiązałem Twe nadzieje ,
I myślałem że miłość nas rozgrzeje
Kocham Cię moimi myślami
Całymi dniami i nocami
Z Tobą wiąże swe nadzieje
A miłość miłość nas rozgrzeje
-
Zaczęłam nucić inną piosenkę:
To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w San Andre
Coś mi mówi: Życie zmień!
Tylko słońce, wino, śpiew
W sercu pusto, nie ma nic
To, co było, miało być
Tylko przyjaźń, która trwa
W Barcelonie, bliżej gwiazd
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w San Andre
Czy panie mają wspólny cel?
Komu kłamstwo? Komu śmiech?
Trzeba mocno wierzyć, że
Miłość najważniejsza jest
Bliżej słońca, bliżej gwiazd
Tutaj wszystko może się stać
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
To był sen, wspomnień sen
O Barcelonie, w San Andre
Nowa miłość liczy się
Może była, może nie
W kieszeniach tylko grosze trzy
Których nie zabierze nikt
Przyjaźni, co w gałęziach gra
W Barcelonie, bliżej gwiazd
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
-
Zauważyłem Lajne ,podbieglem do niej "
-Hej jak tam ?
-
Położyłem się na ziemi ...
-
-Cześć-powiedziałam. Podniosłam łeb.
-Dobrze.... chyba a u cb?
-
-''chyba'' coś się stało ? -spytałem się jej po chwili dodajac ciszej - może być ...
-
-Sama nie wiem...-powiedziałam.
-
- Może po prostu jakiś dziś głupi dzień - wyszeptałem po czym podniosłem łeb do gory ..
-
Rozpłaszczyłam się na ziemi. Byłam jak jedna wielka Czarno-niebieska plama.
-
-Coś cie trapi ?-spytałem spoglądając na nią przejęty..
-
-Nie nic takiego-powiedziałam
-
-Nic takiego przecież widze ,że coś się stało ...Mi wszyzstko możesz powiedzieć -oznajmiłem siadając..
-
-Wiem, że mogę... Wiem to doskonalę-powiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu
-
- a ,więc gadaj mi tu co się trapi - spojrzałem na nią nieco poważnym wzrokiem ,ale wyglądało to śmiesznie ..
-
-Nic mnie nie trapi-zaśmiałam się po czym chlusnęłam na niego wodą
-
- O ty - zaśmiałem się po czym również ją chlusnąłem wodą ..
-
Podniosłam się. Podbiegłam do niego i wrzuciłam go do wody.
-
Zatoczyłem się w wodzie spływajac na dno ..Siedząc tam i się nie wynurzając..
-
Patrzyłam...
-Eeee gdzie jesteś?-spytałam wchodząc powoli do wody.
-
Wypłynąłem nagle łapiąc ją za łape i wciągajac do wodu ...
-Buuu
-
Wyrwałam się i wypłynęłam.
-Osz ty! -krzyknęłam. Zaczęłam go lekko podtapiać.
-
- Ja ci dam mnie podtapiać -zaśmiałem się nurkując i ciągnąc ją za łapy ..
-
Zaczęłam się wyrywać. Robiąc przy tym dziwaczna minę.
-
Puściłem ją śmiejąc się cicho po czym wynurzyłem się czekając na Laj !
-
Popłynęłam kawałek dalej. Wynurzyłam się jakieś ok. 10 metrów dalej.
-
Zaczałem się rozglądać ..Uwidziałem Lajne daleko ode mnie ..
-
Utworzyłam z wody kopułę. Wpłynęłam pod nią. Powoli ona się zanurzała. W końcu była pod wodą(Zanurkowałam)
-
Usiadłem na kamieniu ,który w połowie był na wierzchu ,a w drugiej pod wodą ..
-
Wynurzyłam się obok Arser'a.
-
-Pięknie tu - położyłem się na kamieniu ,zwisając łbem do dołu..
-
-Nom-potwierdziłam. Wyszłam na brzeg. Otrzepałam się i położyłam.
-
Westchnałem cicho spogladając z uśmiechem na Laj..
-
-Jestem plamą...-powiedziałam rozpłaszczając się
-
- hah śmieszna plamą -zaśmialem sie cicho wpatrując w nia !!
-
Przymknęłam oczy.
-
Wstałem na równe łapy i podszedłem do Lajny ,siadając koło niej ..
-
-I moje ulubione pytanie: Co robimy?-spytałam
-
- tak samo jak moje ulubione - nie wiem ,może się gdzieś przejdziemy - wymamrotałem uśmiechajac się szeroko ..
-
-I drugie pytanie za 100 pkt.: Gdzie?-spytałam
-
-hah teraz ty wybierasz gdzie ... - zaśmiałem się cicho - 100 pkt wędruje doooooo....
-
-Jaaaa?-spytałam przeciągle.
-yyy yyy yyyy nie wiem
-
-A kto ..Nie no dobra może na plaże ?-spytałem .
-
-Plaża... Ok!
-
-Ok to chodzmy -zaśmiałem się po czym czekajac na Laj wyszłem..
-
Wstałam i wyszłam.
-
Wleciała wpadając na wielkie drzewo.Połamała gałęzie i spadła do rzeki.
-
Był potężny nurt.Pomagała pływać skrzydłami lecz to nic nie dało.Złapała się wielkiej gałęzi lecz ona złamała się
-szlak-wymruczała i podpłynęła do brzegu,lecz nurt był za silny.
-
-Czas pożegnać się z życiem-położyła się na plecach i płynęła gdzie nurt ją poniesie
-
Lecz nurt przestał być wartkim i wyrzuciło ja na brzeg.Otrzepała się z wody i wyleciała
-
Wszedłem i rozejrzałem się.
-
Weszłam.
-
Spojrzałem na Misty
-
-Hm?
-
-co hm?
-
-Nic. To co robimy?
-
-Skaczemy- wskoczyłem do wody
-
-Ok-Skoczyłam z plusskiem.
-
Zanurzyłem się
-
Stanęłam na płyciźnie.
-
Wynurzylem się
-co stoisz jak słup soli?
-
-Bo tak-Uśmiechnęłam się i skoczyłam na Niewidzialnego.
-
Spojrzałem zdezorientowany na Misty, po chwili się uśmiechnołem.
-
-I co, już nie stoję.
-
-Teraz już nie-spojrzałem jej w oczy
-
Pocałowałam go i zaczęłam płynąć razem z prądem.
-
Wstałem i ponownie się zanurzyłem.
-
Przekręciłam się na grzbiet i patrzyłam w niebo.
-
Widziałem Misty pływającom na grzbiecie, podpłynąłem bliżej.
-
______________
Muszę z/w
-
______
Łoks
-
Cały czas patrzyłam w niebo.
______________
Jestem, sorry,że tak długo ale robiłam komuś (Karo) zadanie
-
'Wyskoczylem' z wody i krzyknąłem -BU!-
________
Spoko
-
Zanurzyłam się pod wodę zdezorientowana i po chwili wyszłam na brzeg...
-Ej-Otrzepałam się, a futro mi się napuszyło.
-
Zaśmiałem się
-
-No co? Teraz dopóki nie wyschnę będę wyglądać jak jakaś owca...-Sama zaczęłam się śmiać.
-
-I to mnie śmieszy-wyszedłem z wody i usiadłem obok Misty.
-te futro ci pasuje.-znów się zaśmiałem
-
-Znaczy się ten wygląd na owcę?
-
-Tak-uśmiechnołem się
-
-No dzięki-Dalej się smiałam.
-
Pocałowałem Misty.
-Koocham cię
-
-Niby dwa krótkie słowa-Usmiechnęłam się-Ja Ciebie również.
-
-Do twarzy ci z tą sierścią
-
-Puchata owca-Znów weszłam do wody.
-
Wskoczyłem na Misty
-Raczej mokra owca, teraz wyglądasz bardziej jak mop-uśmiechnąłem się.
-
Znowu skoczyłam na basiora.
-I kto tu wygląda jak mop?
-
-My. My jesteśmy Mokrzy jak mop.
-
-Ja nie... Ja jestem mokra owca.
-
-Dobra, to ja jestem mop, a ty mokra owca
-
-No-Uśmiechnęłam się i zaczęłam pływać.
-
Zanurzyłem się.
-
Wchodzi spacerkiem.
-
Znów przewróciłam się na grzbiet, jednak po chwili doszłam do wniosku, że lepiej nie i również się zanurzyłam.
-
Ujrzałem Misty pod wodą. Uśmiechnąłem się.
-
-Się nie utopcie. - Usiadł daleko od wody i obserwował teren.
-
Wypłynęłam i w oddali zobaczyłam Ashland'a.
-
Również wypłynąłem
-Znowu on-szepnołem
-
-Ta...
-
-Owszem to znowu ja, i jakimś cudem mam pokojowe zamiary.
-
-Ciekawe
-
-Nawet bardzo-Mruknęłam i wyszłam z wody.
-
Również wyszedłem z wody
-
-A może mam zmienić swoje zdanie?
-
_________________________
Muszę iść robić zadania...
Wracam za max 30 min...xD
-
_______
Oki
-
_____________
Jestę ;-;
-
_________
Fajnie
-
Spojrzałam na Niewidzialnego.
-
Miał ochotę pomoczyć swe łapki. Dlatego przyszedł tu. Nie spodziewał się spotkania z nikim dlatego też wymjnął wszystkich wzrokiem, a jego oczy ciągle patrzyły na zbawienną wodę.
-
Spojrzałem na Brulanta
-
-To może zmieńmy temat na luźny, to powiecie...hmm... czy lubicie pływać że tak często w wodzie jesteście?
-
-Aż tak bardzo Cię to interesuje?
-
-Tak, bardzo jakiś problem? Bo mogę zmienić swoje zachowanie.
-
-Ja nie mam problemu, tylko dziwi mnie fakt, że raptownie takiś miły.
-
-Trochę podejrzane...
-
- A co nie wolno? Chyba wolno nawet demonowi być miłym od czasu do czasu.
-
-Nie, no wolno, wolno.
-
-Wolno, a czemu nie?
-
-Tacy zdziwieni jesteście że jestem miły więc się zastanawiam czy przypadkiem mi nie wolno.
-
Nic nie powiedziałam.
-
Wszedłem. Rozglądnołem się, zobaczyłem dwa wilki. Podszedłem do nich.
-Hej.-powiedziałem.
-
Siedziałem cicho
-
Nagle zauważyłem Mistic.
-O hej Mistic. Nie zauważyłem cię. -powiedziałem do młodej wadery.
-
Usłyszałam głos i spojrzałam na Nera.
-
-Co ci?-spytałem.
-
Spojrzałem jeszcze raz na Mistic i usiadłem. Popatrzyłem się na wszytskich.
-
-Ale komu, że mi?
-
Popatrzyłem na Mistic.
-Tak. Nagle zaniemówiłaś.-odpowiedziałem.
-
Spojrzałem ma Nera
-
-Nie...
-
-Ymmm...
_________________
Niewiedzialny ten avek co masz to był mój pierwszy xD
-
-No co?
-
-Nic.
Chlupnąłem do wody i zanurkowałem.
-
Doszedłem do dna i zacząłem po nim chodzić.
-
Usiadłam.
-
Usiadłem
__________
Hah...
-
Wynurzyłem się. Wyskoczyłem z wody i się otszepałem.
Usiadłem znów przy wszystkich.
_________
Nom
-
- Bardzo ładna ta cisza.
-
-Ty ja zagłuszasz..
-
-Tak poza tym jestem Nero. A wy?
-
Spojrzałam po wszystkich.
-
-Mów mi Niewidzialny
-
-To co robimy? Idziemy gdzie indziej?
-
-Jak zaproponujesz ciekawe miejsce...
-
-Hah... Ciekawe miejsce tak?
-
-Aha-Usmiechnęłam się.
-
-Może na plaże?-zaproponowałem.
-
-Nie wiem...
-
Nie odpowiedziałam.
-
-Albo do lasu
-
-Czy ja wiem...
-
-No to gdzie?
-
-Ja nie wiem...
-
-Ja też nie, a tym bardziej nigdzie nie idę pierwsza...
-
-To ja już nie wiem.-położyłem się.
-
- Uciekacie?
-
Podniosłem głowę i popatrzyłem na waderę, przekrzywiłem głowę.
-Co?
-
- Bo tak was słucham i się zastanawiacie gdzie by sobie iść, a ja uznaję to za ucieczkę.
-
--------------
Dziękuję Nero. Teraz bym znów z krzesła jebła D:
-
-Aaaa...
_______
k***a o co ci chodzi Holly
-
----------------------
Bo to nie jest ona! A zresztą dobra Aszli, graj tego konika morskiego xD
-
Z powrotem usiadłem
-
- Co powiesz na mały "pojedynek"?
-------
Ja już nim jestem xD
-
-Z kim?-spytałem Aszli.
-
--------------
Hahahahhahah xD Trza Ci pod ogon kiedyś zajrzeć xD
Wiedziałam, że im nie odpuścisz, wiedziałam! xD
-
Wstałem i wyszedłem.
-
________
To było do przewidzenia...
-
----------
Ej no D:
Dobra foch!
... Niewidzialnyy 8D
-
__________
Na mnie nie pacz...
-
-----------
No Misty nie pobiję D:
A na Alphy się nie rzucam!
-
________
Ja ci dam Misty pobić..
Ja nie walczę..
-
--------
A co Ty taki obronny, prędzej czy później znudzi wam się zabawa w "małżeństwo". A z resztą prędzej czy później zmienię zdanie i wadery też będę bić : o
-
______________________________
Co ja? xD
-
__________
'Małżeństwo' napewno nam się nie znudzi, więc nie przepowiadaj nam przyszłości.
A do Misty się nie zaczynaj
-
---------
Jestem wróżką wiec będę się bawić w przepowiednie : o
Będę i już zaczynać! Nic się nie stanie, ja kilka razy obrywałam xD
-
__________________
Ale, że o co kaman?
-
_________
Ashlans się nudzi, i chcę walczyć...
-
----------
Dobra szybka decyzja, Misty chcesz się bić? Bo jeszcze trochę a naprawdę tu będzie meega spam xD
-
______________________
Wsio jedno, najwyżej sb pójdę...
Albo nagadam Demonowi ::)
-
Ziewną.
------------
I co mu powiesz? : o
Nie łamię zasad walki są dozwolone xD
-
Spojrzałam na Ashland'a.
________________
Że Aszli mnie bije...xD
Nie no, nie powiem, na skargi nie chodzę...
-
- Co mnie tak obserwujesz tylko jak się pojawię?
----------
Aszli chcę wszystkich pobić xD
-
-A co, zabronisz mi?
-
_________
A cię próbuje bronić, a sama chcesz się bić...
-
- Nie, ale to... dziwne.
---------
Kogo niby bronisz? o_o
Zw bo muszę zrobić psychodeliczne pismo techniczne itp ;-;
-
-Niby czemu, chyba po coś ma się oczy...
______________
C:
Ołk...
-
_______
idź i nie wracaj
-
______
z/w tylko Misty się nie bij, plose...
-
___________________
Ty możesz, a ja nie? T-T
-
_______
To mnie pobij
-
_______________
Nieee...
Wolę pana A. xD
-
_________
A ja wole cię mieć całą...
-
_____________
Oj tam...xD
-
_________
Żadnego oj tam
-
___________________
Dobra... Koniec spamu.
-
-To może gdzieś idziemy? Ja prowadzę
-
Nie odpowiedziałam.
-
-Misty! Idziemy gdzieś?
-
-C-co? No możemy...
____________
Dobra, tym razem się powstrzymam od bicia, a szkoda...xD
-
-To chodź-wyszedłem
_______
Ja ci dam szkoda...
-
Wyszłam.
______________
Czyli FOCH... (na jakieś 3 minuty, ale FOCH...xD)
-
Wychodzi.
-
Wyszedł.
-
Wszedłem i usiadłem nad wodą..
-
Weszłam powoli z moją torbą. Rozejrzałam się - ciemno. Wyczułam, że był tu inny wilk. Usiadłam nad rzeką i wyciągnęłam z torby zwykły naszyjnik ze świecącym kamieniem.
(http://eltbech.pl/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/l/e/ledstone-4.jpg)
O taki, tyle że jako naszyjnik.
-
Ujrzałem światełko, podszedłem bliżej.
-Hej, jest tu kto?
-
Zastrzygłam prawym uchem, potem lewym. Nie miałam pojęcia, czy się odezwać, czy nie.
- E.. Cześć? - wypaliłam, jak to czasem jest. Tak, nieśmiała i od razu musi coś nie tak powiedzieć.
-
Wleciała lądując przy rzece
-
-Cześć? Jestem Niewidzialny.. A ty?-spytałem niepewnie...
-
"Uff.." - pomyślałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Jestem Kimi... Miło mi..
-
Zauważyła dwa wilki.Podeszła
-Hey wszystkim!!-
-
Spojrzałam na nową przybyłą wilczycę z tęczową grzywką. Uśmiechnęłam się lekko...
- Cześć... - powiedziałam cicho.
-
-Mi również-spojrzałem na Sierre-yyy.. Hey..
-
Zerknęłam na świecący kamień. Później mój wzrok przeniósł się na moją torbę.
-
Spojrzałem na kamień.
-Skąd go masz?
-
- Nic ważnego.. taki tylko z Afryki..
-
-Afryki?! Daleko...
-
- Podróżowało się trochę.. mam trochę więcej takich kamieni.. - mruknęłam, gapiąc się na torbę.
-
Nic nie mówiłem.
-
- Długo by opowiadać, skąd je wzięłam.
-
-To opowiadaj...
-
- Może nie dzisiaj? Musiałabym sobie wszystko przypomnieć..
-
-Ja poczekam -uśmiechnołem się i usiadłem.
-
- No to powiem tak w skrócie, bo nie pamiętam wszystkiego.. Kilka lat temu, podczas podróży w Afryce zostałam przyjęta do pewnej watahy. Chociaż Afryka zwykle jest nasłoneczniona, nastał taki czas, że nic nie było widać. Zrozpaczona zaczęłam spacerować po nieużywanych jaskiniach. W jednej coś przykuło mą uwagę - te świecące kamienie. Z trudem wyciągnęłam je z jaskini i dałam watasze, ta kazała mi wziąć połowę i odejść. Wzięłam co do mnie należało i nadal wędrowałam.
-
-Ciekawa historia...
-
- Nawet.. ale te kamienie, są bardzo piękne.. - mruknęłam
-
Mruknąłem coś pod nosem.
-
- No, chyba na mnie już pora.. - mruknęłam, zamykając torbę
-
-dzięki za rozmowę...
-
Skinęłam łbem i wyczłapałam.
-
Ziewnęła opaśle.
-
Przypomniała sobię że dziś jest WOLF SPIRITS.Przemieniła się w zwinnego,sprytnego i szybkiego wilka o niebieskim futrze,a jej grzywka przybrała kolory brązu i czerni,oczy jej były czarne jedynie wyróżniała się czerwona tęczówka.Na grzbiecie przywiązany był czarno-biało-żółty magiczny topór.Był magiczny,ponieważ przenikał przez ciało.
-
Wzbiła się w powietrze.
-
Wleciałem i usiadłem na jakimś drzewie...
-
Zrobiła się niewidzialna widząc Arsera.Podleciała nd drzewo na którym był Ari.
-Atak z góry!-krzyknęła nalatując na Ariego z góry i zepchnęła go na ziemie,po czym wylądowała na nimi wycignęła toporek
-Cukierek albo psikus!-powiedziała wykonając zamach w głowę Ariego lecz toporek prznikł przez jego ciało.
-
Uśmiechnąłem się serdecznie po czym znieniłem się w różowego wilka...Wyszczeżyłem gały i biorąc łańcuch od piły mechanicznej...
- Ani to ani to -powiedziałem po czym stałem się niewidzialny i podniosłem się gwałtownie ..
-
Wzbiła sięd o góry
-Nie złapiesz mnię!!-krzyknęła i wypieła język po czy latała w kółko.
-
- Pfyyy na pewno..Jestem dużo szybszy od ciebie-zaśmiałem się po czym wbiłem się w powietrze..
-
-Uważaj dziadku bo ci kości się połamią-powiedziała sarkastycznie i uciekałaprzed rószoffym Arim xD
-
- Dziadek w lepszej formie od niejednego wilka-powiedzialem po czym ruszyłem za nią z łańcuchem od piły..
-
-Hahaha!Śmieszne-rozkruszyła łańcuch na pył.wyciągnęła ostry dysk i rzuciła w Ariego.
-
Odrzucięłm go jednym zgrabnym ruchem i rzuciłem w nią ostrym nożem....
- JA NIE JESTEM ŚMIESZNY-zaśmiałem się..
-
-Nawet nie wiesz jak mnie śmieszysz(czy jak to tam sie pisze xD)-uniknęła go jak na filmie czyli ciało do tyłua nóż prawie się o nią nie otarł.
-Moja kolej...-uśmiechnęła się ironiczne z przymróżonymi oczami.Rzuciła w nieg...babeczką z niespodzianką (wybuchowa)-smacznego!
-
Zrobiłem unik odtrącając babeczke skrzydłem po czym uśmiechnąłem się ironicznie...
-Wybuchowa babeczka i to ja jestem śmieszny.-powiedziałem po czym rzuciłem w nia szarlotką,która miała w środku 2 ostre noże ..
-
-Szarlotka?...Serio?...Taki dziecinny kawał?-powiedziała po czym wyjęła noże i rzuciła nomi w Ariego.
-
-Jeśli nie zauważyłaś ja jestem dziecinny..Wkońcu jeste rózoffy-powiedziałem odpierając atak....- To się robi nudne..Chodzmy pomaltretować jakiegoś zwierza..
-
-No...z tobą jest nudno się bić-zleciała na ziemię-chodźmy cośfajnego zrobić!
-
-Wiesz co uraziłaś mnie...Trzeba było się bić na rozlew krwi-powiedziałem po czym zleciałem na ziemie- to może..może co mozemy pomaltretować?
-
-Eee...sorki?To może pójdziemy do lasu WP?
-
- To w droge..Tu nie ma wielkiego wyboru-powiedziałem po czym wbiłem się w powietrze i wyleciałem..
-
Wyleciała za Arim.
-
Wstałem i wyszedłem.
-
Wszedł. Ran już nie było widać. Ucieszył się. Skoczył do wody i zaczą pływać.
-
Wyskoczył z wody. Otrzepał się i położył się na brzegu.
-
Weszła powoli przyglądając się basiorowi.
-
Wchodzi powoli z krukami na grzbiecie, kruki przyglądały się wodzie wiedziały że je czeka kąpiel jeśli coś zrobią "złego".
-
-Hej!-powiedział do wadery i wstał.
Spojrzał na basiora.
-A ty z jakiej watahy?-spytał.
-
-Hm? Ja? - Spytał obcego wilka.
-
-Tak ty.-powiedział do obcego.
-
-Jestem z Arcanum, a z tego co mi wiadomo wolno to przebywać innym, chyba że masz coś przeciwko temu że chcę sobie pozwiedzać.
-
Przewrócił tylko oczami.
-Pa.-powiedział i wyszedł.
-
-Hmm... - Wychodzi zamyślony.
-
Wybiegła szybko.
-
Wchodzi i puszcza szczeniaka, a jednocześnie rozgląda się po tym terenie. Chyba tu jeszcze nie była bo nie kojarzyła tego miejsca. Spojrzała na szczeniaka i ziewnęła szeroko.
-
Patrzy na waderę.
-Nawet nie zauważyłaś, że wypadłem Ci po drodze. -rzuca oskarżycielsko rozglądając się.
-
Wzruszyła ramionami. To nie był jej problem, a zresztą szczeniak i tak tu dotarł.
- Lepiej być wypuszczonych niż włóczyć się po chłodnych lasach i wzgórzach nocą, czyż nie? - zapytała po czym ziewnęła.
-
Nie odpowiedział. Rozejrzał się po czym mimowolnie skierował wzrok na waderę.
-Saviour -mruknął cicho.
-
Wbiegłem.
-Sav! Czekaj!
-
Zaniepokojony spojrzał na basiora znikną*.
___________
*Z tym, że nie wyszedł ale zrobił się nie widzialny.
Ale Niewidek i Vernunan i tak o tym nie mogą wiedzieć.
-
-Nosz kurde... Mam go dosyć...
-
Spojrzała z czystym rozbawieniem na zmachanego basiora.
- To Twój maluch? Nieźle sobie z nim radzisz.
-
Spojrzałem na wadere.
-Tak mój...
-
- Ładnie go pilnujesz. Coś Ci ciągle ucieka - powiedziała sarkastycznie.
-
-Ta... Mam to już gdzieś, czy wróci, czy nie... Nie chcę wracać do domu, to niech nie wraca...
-
Przez przypadek cicho chlipną. Nie widząc sensu dalszego ukrywania pojawił się nagle, stając tuż przed Niewidzialnym ze smutkiem i złością w oczach.
-A więc nigdy nie wrócę do domu!! NIGDY! -wykrzyczał łamiącym się głosem i wybiegł.
-
- Troskliwy ojciec z Ciebie. Ja bym na Twoim miejscu lepiej go poszukała, może poszedł na bagna, albo na lodowiec? - odpowiedziała mu i jednocześnie spojrzała mu w oczy, lekko zdziwiona jego zachowaniem. Zawsze sądziła, że rodzice będą pilnować swoich dzieci, a jeśli już się im nie uda to przynajmniej próbować ich szukać.
-
-Mam tego serdecznie dość. Uganiałem się za nim cały czas...
-
-Nie wątpię. Cóż, współczuję. Teraz to dopiero się go naszukasz, bo pewnie uciekł gdzieś daleko.
-
-To też mam gdzieś...
-
-Akurat. Ciekawe co będziesz mówił jak go już nie znajdziesz? Potem będzie płacz i zgrzytanie zębami 'To moja wina, powinienem zareagować blablabla', czy jak to tam idzie, jak niektórzy rozpaczają - wywróciła oczami. Chociaż właściwie to co ją to obchodziło? Wzruszyła ramionami.
-
-Idę go poszukać i przeprosić-nagle oczy mi zaczęły płonąć, widziałem małego na bagnach
Wszedłem.
-
- Wiedziałam - mruknęła i wyszła. Nie miała tu już czego szukać.
-
Wszedł i położył się przy brzegu.
-
Wdreptałam.
-
przybiegłam za sierrą i usiadłam nad brzegiem rzeki
-
-Prawda,że ładnie...-podeszłam do zamarzniętego brzegu rzeki. Rozglądałam się podziwiając widoki.
-
tak prawda,,
włożyła łapę do lodowatej wody i zaczęła zataczać kręgi.
wydawała się trochę przygnębiona albo przyciszona
-
po jakimś czasie stwierdziła że nudno i wyszła
-
Rozglądnęłam się i stwierdziłam, że jestem sama. Sama jak palec, bez Lajny,Arsera i rodzeństwa... Czułam się okropnie,zdawało mi się,że nie mam rodziny. Wzniosłam się nad ziemię i usiadłam na pobliskiej mi chmurze, recytując smutno wiersz:
Obłoki, co z ziemi wstają
I płyną w słońca blask złoty,
Ach, one mi się być zdają
Skrzydłami mojej tęsknoty.*patrzę na skrzydła*
Te białe skrzydła powiewne
Często nad ziemią obwisną,
Łzy po nich spływają rzewne,
Czasem i tęczą zabłysną.*w oku przebłysk tęczy*
Gwiazdy, co krążą w przestrzeniach
Po drogach nieskończoności,
Są one dla mnie w marzeniach
Oczami mojej miłości.
Patrzą się w ciemne odmęty
Te wielkie ruchome słońca...
I ja miłością przejęty,
Patrzę...tęsknię ....tak bez końca...
zawinęłam się w kulkę i zasypiałam lekko płacząc niekiedy.
-
Weszła, starając się nie wejść w czegoś lub kogoś. Usłyszała jakieś szlochanie, przystanęła i zaczęła słuchać.
-
Otworzyłam jedno oko. Zaczęłam śledzić nim teren. Zauwarzyłam waderę,nie chciało mi się nigdzie ruszać z mojej ciepłej chmury.
-
Westchnęła i zmarszczyła nos. Ruszyła dalej, przez przypadek potknęła się o kamień i prawie wpadła do wody, ale utrzymała równowagę.
-
*Ja...co za niezdara*-pomyślałam*ślepa jest czyco?*-zadałam sb te pytanie i spojrzałam litościwie na waderę.
-
Usłyszała jej myśl. Ah, no tak.
- Nie niezdara, ani ślepa, tylko niewidoma - powiedziała, starając zachować spokój. Wskoczyła na głaz, nie potknęła się ani nic. - Hatsune Miku jestem.
-
-Sierra... -przedstawiłam się-Wybacz,nie wiedziałam,że jesteś niewidoma.-Powiedziałam miłm tonem.
-
- Ech.. Nic się nie stało. Każdy tak mówi, a i tak nic do tego nie mam.
-
Zleciałam na dół ku Hatsune.
-Musisz być twarda żyjąc bez wzroku...-powiedziałam
-
- Bardzo ciężko nie jest. Niewidomi mają wyczulone wszystkie zmysły, no prócz wzroku, dzięki czemu potrafią omijać różne rzeczy.
-
-Ciekawe...-troche mnie to zaciekawiło-A skąd wiesz,że na przykład nue stoję przed tobą z siekierą i próbuję Ci uciąć łeb? Nie boisz się?-zapytałam spokojnie i usiadłam przy rzece.
-
- Słyszałabym szczęk metalu. Wydają również charakterystyczny zapach.
-
-Aha...-odparłam,Chyba umiesz czytać w myślach...-stwierdziłam
-
- A no. Mam taką moc.
-
-Haha...-zaśmiałam się lekko-Ja mocy mam dużo,a połowy w ogóle nie używam...
-
- Heh.. mi zawsze moje wystarczają.
-
-Im się więcej posiada,tym bardziej się jest wybrednym...-powiedzaiłam-Stwierdziłam to na własnym przykładzie.
-
- Trzeba umieć zaakceptować się takiego, jakim się jest.
-
-Taa...Czasem ma siebie dosyć. Chciałabym zacząć wyszystko od nowa,ale czasu się cofnąć nie da...-westchnęłam I położyłam się na brzuchu.
-
- W każdej chwili przecież można się zmienić. Jesteś młoda. Można zacząć zawsze. Ale im wcześniej, tym lepiej.
-
...
_____________________________
nie chcę wam przeszkadzać ale siedzę jak
głupia przy wodopoju i czekam ._.
-
To wbijaj tu .c.
-
-Myślami jestem tu...a sercem gdzieindziej.-odparłam-Czsem zachowuję się jakbym miała dwie dusze...-teraz pokazywałam na łapach-jedna nieśmiała...a druga...taka wredna...
-
- Musisz odkryć.. prawdziwą siebie.
-
-Nie wiem czy dotrwam do tego dodkrycia-powiedziałam smutno i cicho.
-
- Każdy się odkrywa na nowo, z każdym nowym wschodem słońca. Nawet nie wiemy, że się zmieniamy.
-
-Mądre słowa...-przeytaknąłam-A siebie odkryłaś?-zapytałam z ciekawości
-
- Nie jestem pewna. Ciągle dążę do znalezienia prawdziwej siebie.
Boże, w rl nigdy bym tak nie pitoliła O:
-
-Aha...-to było moje ostatnie słowo,próbbowałam znaleść temat,ale jakoś zbytnio my to nie wychodziło.
_________
Hahahah moze czegos sie najaralas xD
-
Westchnęłam.
- Długo już tu jesteś? - machnęła ogonem.
-
-Jaa?...2 lata. A ty?
-
- Nie wiem. Straciłam rachubę czasu.
-
-Ja z resztą też... Nawet nie pamiętam mojego szczenięcego wieku...
-
- Ja mało co pamiętam. Tylko wiem tyle, że rodzice mi mówili, iż tutaj mam jakąś siostrę..
-
-Tja? Ciekawe kto?-zaciekwiłam sie
-
Nudziłam się. Wyleciałam.
-
Wyszła.
-
Przyszłam nad rzekę się napić i pozbyć wstrętnego smaku słonej wody, który nadal miałam na języku. Zanurzyłam go w krystalicznie czystej, głębokiej wodzie. Kiedy napiłam się, postanowiłam się przejść wzdłuż rzeki, w górę jej biegu.
-
Po jakimś czasie spacer mi się znudził, więc wyszłam.
-
Dark spacerował brzegiem rzeki, rozglądając się i czujnie węsząc, ale niestety nie wyczuł niczyjej obecności, prawdopodobnie był tutaj sam. Chyba że ktoś się dobrze zamaskował, w co wątpił. Wilk był znudzony, chciał wreszcie kogoś spotkać i rozpocząć ciekawą rozmowę, a tutaj tylko pustki. Z rybami w rzece przecież się nie pokłóci, nie był jeszcze zdesperowany. Zastanawiało go jaka jest ta wataha, która zamieszkiwała te okolica. Zła, mroczna i bezlitosna, czy słaba, plująca szczęściem i dobrymi emocjami? Nie miał pojęcia, a szkoda bo bardzo go ciekawiło. Darkness zatrzymał się w końcu i usiadł na brzegu wody. Zastygł w bezruchu i nagle błyskawicznie uderzył łapą w wodę, wyrzucając w powietrze rybę, która upadła na brzeg. Basior patrzył na nią z obojętnością, patrzył jak zwierze rozpaczliwie starało dostać się do wody, patrzył jak stworzenie powoli umiera. W końcu ryba zdechła. Dark nawet jej nie tknął, nie był głodny, chciał tylko popatrzeć na coś ciekawego. O ile konanie losowego zwierza mogło być ciekawe.
-
Coś trzasnęło na niebie, a po chwili czarna kupa sierści pojawiła się przy rzece. Zgrabnie wylądowała mimo ogromnego cielska, rozejrzała się i stwierdziła, że oprócz jakiegoś basiora nie ma tu nic ciekawego. Z resztą, czego można się spodziewać tutaj, skoro od dłuższego czasu tylko pustka? Wyprostowała się, złożyła skrzydła i mlasnęła. Przyjrzała się wilkowi. Nowy. Przez chwilę spoglądała na niego, by stwierdzić, że nic ciekawego z tego nie będzie, a ona ma swój honor i nie będzie pierwsza podchodziła. Podeszła do wody i usiadła przy niej, prostując się.
-
Jego nudę przerwało pojawienie się jakiegoś gacka... wróć, wilka. Na dodatek wadery! Czyli nuda jednak nie została przerwana. Przez chwilę patrzył na obcą wzrokiem pełnym wyższości i pogardy, jakby patrzył na wymiociny znalezione w krzakach, ale szybko mu się przejadło. Usłyszawszy mlaśnięcie skrzywił się z niesmakiem. Nie dość, że nieciekawa i przeciętna, to jeszcze ciamka jak świniak w oborze. Dark od niej znacznie większy, zresztą nic dziwnego, basior był większy od większości wilków, może ze względu na swoje pochodzenie. Czarna wyglądała też na młodą i niedoświadczoną, krótko mówiąc- łatwy cel, nawet zbyt łatwy. Nieświadomie wpatrywał się w dal, a w jego myślach toczyła się walka. Dawno kogoś nie napadł i nie porwał, chociażby dla zabawy, ale przecież nie mógł zabawić się od razu z pierwszym lepszym napotkanym wilkiem. Prawda że nie? A może jednak mógł? Dawno nie doświadczał już takiej rozrywki, ale mądrzej byłoby zapoznać się i dowiedzieć kto jest kim, kogo można gnębić i pokonywać, a kogo lepiej omijać. Siedział tak całkowicie niezdecydowany i rozdarty. Było to o tyle zabawne, że Darkness myślał o porwaniu i zabawie, czyli o czymś poważniejszym, a traktował tą sytuacje tak samo lekko jakby zastanawiał się co zjeść na śniadanie. Była to dla niego codzienność.
-
Widząc pogardliwy wyraz pyska na pysku basiora prychnęła pod nosem. Czy on twierdzi, że Karo jest łatwa, w jakimkolwiek znaczeniu? Oh, się zdziwi. Nie warczała. Trzeba umieć pokazać dobre maniery na swoich terenach. Wszak jako Alpha Mroków nie miała do dyspozycji tych terenów, to i tak nadal czuje się władcą.
- Goudron - powiedziała swym zachrypniętym, przyprawiających niektórych o dreszcze głosem - Dowiedz się, czy w Piekle nie dzieją się jakieś złe rzeczy po śmierci mego ojca.
- Jasna sprawa, Karo - kotołak widząc spojrzenie wadery skinął łbem i zniknął. Wadera zamyśliła się, jednocześnie będąc przygotowana na coś niespodziewanego.
-
Odwrócił się, słysząc czyjś głos. Odezwała się ta czarna. Jej głos był zachrypnięty, zresztą nic dziwnego. Samice nie grzeszyły rozumem, nie dyskutowały się więc często, nie odzywały, to i głos miały zachrypnięte.
Głupia... - pomyślał Dark. Nieznajoma- czy raczej już Karo, zdradziła mu swoje imię i jakiegoś zmutowanego kota. Zdobył tą informacje bez żadnego wysiłku, a to mogło mu się przydać.
W końcu Darkness się zdecydował. Postanowił się pobawić. Podniósł się więc i podszedł powoli do ofiary, żeby jej przypadkiem nie spłoszyć.
- Cześć kruszynko - uśmiechnął się zawadiacko. - Co porabiasz tak daleko od rodziców? - zapytał z ironicznym uśmiechem. A potem nagle zarzucił na waderę magiczne liny, które nie tak dawno kupił. Miał nadzieję, że faktycznie były one magiczne i wytrzymałe, i nie dał się nabrać kupując jakiś szajs... Okaże się. Oplótł ciasno całe jej ciało, również skrzydła, coby mu tutaj ptaszyna zbyt szybko nie odleciała.
Przedstawienie czas zacząć.
-
Nim basior rzucił linę w jej kierunku, zrobiła unik, jednakże nie na tyle dobry, by lina chybiła. "Cholera" - syknęła. Żadna moc teraz nie pomoże, Boosted Gear.. no, lepiej nie ryzykować. Magiczna Lina. Dwa wilki w tej samej minucie. A gdyby tak wadera się sklonowała, to by zadziałało? W sumie, nie głupi pomysł. Widać, główka pracuje. Skupiła się na basiorze. Walnęła go piorunem, tak ze dwa razy, żeby prędko się nie podniósł, a sama sklonowała się, by wypróbować swój plan. Dwie z trzech Karo złapały za linę i pociągnęły, jednak nie dało to zbyt wielkich rezultatów - wszak mogła się ruszyć, mogła otworzyć skrzydła, ale lecieć nie mogła, bo jakiś kawałek liny nadal trzymał jej skrzydła. Prychnęła pod nosem i sprawiła, że tamte Karo zniknęły.
- Ja Ci dam, patafianie, kruszynko - warknęła. - Rozwiąż mnie idioto! Ty wiesz z kim masz do czynienia?
Jasne, że nie wiedział, bo skąd miał wiedzieć, skoro jest nowy? No co za ironia losu.
//Ekhem, mam pytanie ;^; Bo skoro ludziuf tutaj nie ma dużo, zmieniamy zasady, że Lina może się odtegować jak ten kto ją zarzucił ściągnie? *logiczne tłumaczenie Karo*
-
Weszłam i przespacerowałam się chwilę nad rzeką. Najpierw zauważyłam wielkiego basiora. Nigdy go nie widziałam i zastanawiałam się, czy podejść bliżej. Uczyniłam kilka kroków do przodu i zobaczyłam waderę, którą widziałam wcześniej na bagnie. Starała wyplątać się z jakiejś liny. Zamarłam, zaskoczona. Rozważyłam pomoc jej, ale, jejku, ten basior wyglądał groźnie. Zerknęłam jeszcze raz i zaczęłam uciekać. Po kilkuset metrach skręciłam i, nadal trzymając się w dosyć dużej odległości, okrążyłam fragment, gdzie były wilki. Ponownie zaczęłam zbliżać się do miejsca gdzie byli, tym razem skradając się, gotowa zerwać się do ucieczki w każdej chwili.
-
Wbiegłem, węsząc. Bądź co bądź zmysł ten wciąż miałem odrobinę nieczynny, ale zapach Karo doskonale tu wyczuwałem. Zatrzymałem się w bezpiecznej odległości, oceniając sytuację. Czyżby Karo została zaatakowana? Uwięziona? Dostrzegłem ją, związaną magiczną liną. Obok stał wysoki basior, na oko mojego wzrostu, może trochę wyższy. Czego on chciał od bezbronnej - no dobra, takie określenie do mojej partnerki nijak nie pasowało - wadery? Przyczaiłem się i już miałem zacząć zachodzić basiora od tyłu, gdy oczywiście cały plan zrujnował Gareth. Demon pojawił się dwa metry ode mnie w kłębie purpurowo-czarnego dymu, jak zwykle śmiejąc się z tylko sobie zrozumiałego żartu. Zakręcił się wokół własnej osi, rozejrzał i wyszczerzył szeroko na widok nowego basiora, w dodatku jego wzrostu, choć Gareth był o wiele drobniejszej budowy, oraz związanej Karo.
- Ło, co my tu mamy, La Loba! - zachichotał bez złośliwości. - Ktoś cię... USIDLIŁ?
-
Odskoczył zaskoczony, gdy wadera znienacka zaatakowała go żywiołem. Przywołał piekielny ogień, który wchłonął zagrażające mu pioruny, ale o sekundę za późno przez co odczuł oszałamiający impuls elektryczny. Szybko się jednak otrząsnąć, w porę by zobaczyć jak dwie kopie Karo próbowały uwolnić... tą pierwszą. Albo ostatnią. Cholera wie. Iluzja czy idealne kopie? Uznajmy, że iluzja, która szybko zniknęła. Podszedł więc do wadery, tak jakby nic się nie stało.
- Kim jesteś? Moją ofiarą, czyżbyś jeszcze tego nie zauważyła? - zamruczał cicho i skubnął czarną w ucho, wcale nie delikatnie, bo jego kły przebiły się na wylot. Darkness zauważył coś, podniósł więc szybko łeb, szatkując tym samym ruchem ucho czarnej, bo wcale nie otworzył przy tym szczęk. Ktokolwiek jednak to by zdążył już uciec, nie zamierzał się więc tym przejmować.
Dark bez zbytniego wysiłku podciął skrzydlatą i położył łapę na jej karku, przyciskając ją do ziemi.
- A może kimś więcej? - zapytał, pochylając się nad związanym ciałem. I wtedy usłyszał kolejny głos. Podniósł ponownie łeb, ale łapy nie podniósł. Dojrzał dwa wilki, które najwyraźniej chciały go zajść od tyłu, ale niewiele im z tego wyszło.
\\Możemy i tak zrobić :D\\
-
- Zabawny jesteś - prychnęła, starając się nie wciągać przez nos czegoś, co leżało na podłożu. Warknęła, machając ogonem. W sumie, gdyby nie ta lina, mogłaby spokojnie się podnieść, no ale cóż, nie ma jak. Nie szarpała się. I po co? Wystarczało, że ucho trochę krwawiło.
- Gareth, Ty zamiast się śmiać mógłbyś pomóc, mimo że mnie nie lubisz - wyszczerzyła się do basiora.
-
Warknąłem coś pod adresem Garetha, który, niczym niezrażony, dalej stał, machając swobodnie ogonem i wpatrując się zaciekawionym wzrokiem w Darknessa. Ten to zawsze musi się wszędzie pojawić i zepsuć wszystko. Nawet nie miał w tym żadnego interesu - po prostu uwielbiał siać chaos i zamęt.
- Nowy, co? - zarechotał Gari, bynajmniej nie stojący tu teraz, by ratować Karo. Spojrzał na waderę z radosnymi iskrami w szkarłatnych oczach. - Nie lubię cię? La Loba, kłótnie z tobą są lepsze niż Apokalipsa, a - uwierz mi - to naprawdę wielki komplement. - zachichotał demonicznie. Zignorowałem demona, strzygąc uszami i machając ostrzegawczo trzema ogonami. Podszedłem bliżej, zachowując bezpieczny dystans. Moje włosy oraz przednie łapy stanęły w ogniu, nad grzbietem pojawiły się płomieniste skrzydła.
- Czego od niej chcesz? - zwróciłem się do basiora, mój głos, jak zwykle podczas używania mocy Firestorm, brzmiał jak dobywający się z dna studni.
-
- Dzięki, Gari - przewróciła zielonymi oczami, machając ogonem. No niech ktoś coś zrobi, niewygodnie tak jest, jak ktoś trzyma Ci łapę na grzbiecie.
-
- Nie wierć się, kruszynko, to potrwa tylko chwilę - wymruczał cicho i przesunął łapę z karku na łeb, który przygniótł jej do ziemi. Jakże uwielbiał takie akcje... już za niedługo będą tylko sami, a wtedy będzie miał pierwszą okazję by nauczyć innych strachu przed nim. Niestety tamte dwa basiory najwyraźniej nie chciały odejść. Słysząc ich rozmowę zapamiętał sobie kolejne imię. Gareth. Skinął mu tylko łbem na potwierdzenie.
- Zabawić się. Ty jako samiec musisz to dobrze rozumieć, przecież to właśnie my rządzimy tymi krainami - powiedział. Nie bał się go, a ogień nie zrobił na nim wrażenia. Sam nim władał. Spojrzał na obcego z zaciekawieniem, ale nie wyczuwał w nim demonicznej duszy, był zwykłym wilkiem, tyle że po prostu panował nad ogniem. Szkoda.
-
Czy on śmie nazywać ją kruszynką? Oj, przesadził. Niech wie, że z Karo się nie zadziera. Warknęła i mimo związania nieco uniosła się na łapach, zwalając łapę basiora z jej łba. No i się zaczęło.
- Nigdy.. ale.. to NIGDY.. nie.. nazywaj.. mnie.. KRUSZYNKĄ! - wydarła się, na co kilka ptaków zerwało się z okolicznych drzew. Walnęła go parę razy piorunami. Nie obchodziło ją, że jest związana. Boosted Gear teraz jej się nie przyda.. co tu robić, co tu robić.. Niech no ona się pozbędzie tej liny. Podreptała do Iana, wsadziła mu do pyska koniec liny, przekazując spojrzeniem, że ma jakiś plan. Ta, wymyśli coś w międzyczasie. Gariemu zrobiła tak samo i jakoś dzięki nerce i jego bratu (czy jak to tam się odmienia) wytegowała się z tej liny. Rozłożyła skrzydła i w aurze piorunów podeszła do Darknessa.
- Zapamiętaj - nigdy nie zadzieraj z Karo, bo to może się dla Ciebie źle, bardzo źle skończyć - warknęła i walnęła go parę razy piorunami, na tyle, by go chwilowo oszołomić. Po tym ataku stanęła koło Iana i wyprostowała się.
-
Prychnąłem, ignorując wilka. Widząc, ze Karo ma plan, chwyciłem linę, a Gareth jej drugi koniec. Pociągnęliśmy. Zablokowałem swój umysł przez wszystkimi tu obecnymi, choć najwyraźniej nie było to zupełnie potrzebne, bo nowy kompletnie nie wyczuł, że jestem pół-demonem.
*Właściwie... Trzy czwarte lobo*, usłyszałem głos Garetha, który mimo wszystko zawsze potrafił wbić się jakoś do mojego umysłu.
*Odwal się. Ty jesteś Trzy czwarte demona, a jedna czwarta pozostaje pusta. I kto tu ma lepiej?*
- Ja, hermano. - Gareth odezwał się na głos. - Ponieważ ten tu wilczek może posłużyć mi jako przekąska. Wtedy będę miał wypełnione naczynie. Jednakże... Może warto zostawić go przy życiu. - wyszczerzył się niebezpiecznie, w oczach błysnęły iskry. Stanął na przeciwko nas, z drugiej strony Darknessa. Machał szaleńczo ogonem, niekiedy trafiając jego końcem w kamienie i patyki, które rozpryskiwały się w drobne odłamki pod wpływem siły ciosu.
-
No nie, ta mała szkarada jednak się uwolniła. Pieniądze trafił szlak, jak widać ta lina nie była aż tak dobra i wyrzucił pieniądze w błoto. Ze też zawsze ktoś mu musi przeszkodzić.
- Oj zamknij się w końcu, drzesz się jak moja babcia gdy jej... hehe~ - zaśmiał się krótko i stworzył wokół siebie ognisty cyklon, który pochłonął pioruny. Jako że piorunom do ognia nie daleko, to wyładowania elektrycznie bardziej zasiliły ogień niż go osłabiły. Darkness nie zamierzał przegrać, nigdy się nie poddawał, tamci musieliby go chyba skuć łańcuchami żeby unieszkodliwić basiora. Piekielny ogień go osłabiał, ale wytrzyma jeszcze jakiś czas. Woda w rzece wyparowała w ułamku chwili, trawa zamieniła się w popiół, pobliski kamień po prostu się stopił. Temperatura iście piekielna, a jaka niebezpieczna. Basior uformował kilka kul ognia, które skierował głównie na waderę i tego drugiego, Garetha zignorował. Wyczuwał w nim pokrewną duszę, przez co nie obawiał się ataku z jego strony. Taki atak mógł zabić, ale nie przejmował się tym. Skoro porwanie się nie udało, to nie będzie z nich już pożytku, a lepiej nie zachowywać świadków.
-
W ostatniej chwili użyła Boosted Gear, który osłonił Iana i częściowo ją przed zranieniem. Jej się nieco oberwało, no ale cóż, bywa.
- Oj, zamknij się idioto. Ian, Gareth, idziecie? - wyszczerzyła się w stronę nerki i jej brata.
-
W tej samej chwili, co Karo, Gareth rzucił się przede mnie. Bynajmniej nie dlatego, by mnie ratować, doskonale wiedział, ze nic mi nie będzie, bo ani ogień, ani demoniczność na mnie nie działała. Gari wchłonął całą energię zużytą przez Darknessa do stworzenia ognia. Oczy zaświeciły mu na czerwono jak latarki, tak jak znaki na futrze, na pysku wykwitł szeroki jak u Kota z Cheshire uśmiech. Potem przeciągnął się i z błyskiem rozbawienia zerknął przez ramię na nas. Burknąłem coś pod nosem.
- Idę. Nie ma sensu tu sterczeć. - wciąż nie odblokowywałem umysłu, to też nie miało dla mnie sensu. Cóż... Wszystko jest bez sensu. Gareth, ewidentnie słysząc moje myśli, przewrócił oczami. Zaczął wymachiwać czarno-białym ogonem, zostawiając mi jego końcem pamiątkę w postaci dość głębokiego nacięcia na boku. To i jego kwaśny wzrok miało być podziękowaniem za fakt, że Karo zrobiła wszystko bez niego. Ale nie będzie się czepiał, w końcu dostał też prezent - darmową energię od nowego.
-
- To chodź, nerku - mruknęła i ruszyła przed siebie.
z.t.
-
Rzuciłem jeszcze jedno wrogie spojrzenie na Darknessa i jedno niepewne na Garetha - przecież go znam, wkurzy tego nowego, a że to chude i niezbyt silne... Pewnie musiałbym lecieć i go ratować - po czym wyszedłem.
z.t.
-
Zaniepokojona zachowaniem nowego wilka, ruszyłam znaleźć Nanę. Przy niej będę czuła się pewniej.
z.t.
-
- Próbujesz mnie naśladować? - zapytał ze zdziwieniem, gdy wilczyca prawie słowo w słowo powtórzyła jego ostatnie zdanie. Te samice już nawet własnego zdania nie miały, a basiory jak widać im wtórowały. Gdzie on trafił, do jakiejś dziury?
- Bęcwały i dno! Strzeż się, kruszynko, bo za niedługo cię znajdę, a wtedy twój przydupas już nie zdąży cię uratować - wrzasnął jeszcze za odchodzącą parką. Stwierdziwszy, że nie ma tu już nic do roboty postanowił wybrać się gdzie indziej, w poszukiwaniu szczęścia i ciekawych wydarzeń.
[zt]
-
Gareth postał jeszcze chwilę, przetwarzając zdobytą energię na potrzebne mu moce, po czym uniósł łeb, z lekkim uśmiechem na pysku. Oblizał się powoli długim, wężowym językiem, i, machnąwszy raz czy dwa ogonem, zniknął, rozpływając się w kałużę krwi. Posoka płynęła zwartą strugą po śladach pozostawionych przez Darknessa. Gareth upatrzył sobie nową ofiarę, tfu, partnera do kłótni.
-
Visage pokrążył chwilę nad rzeką i usiadł w środku jej strumienia, nie mając miejsca na lądowanie pośród drzew. Woda sięgała mu do barków. Zanurzył w niej głowę , pijąc i jednocześnie zmywając z siebie krew po jedzeniu.
-
-Visage! - krzyknęła Nemhain i skoczyła smokowi na grzbiet.
Wzdrygnął się, zaskoczony.
-Hej. - mruknął bez entuzajazmu - Czy ty musisz wszędzie za mną łazić?
-Muszę. Jesteś moim smokiem! - krzyknęła Nemhain z radością - No i tak poza tym, nie ma tu nikogo innego. Zaraza ich powybijała, czy co? - zapytała retorycznie, zirytowana.
Visage warknął i stwierdził ozięble:
-Żegnaj.
Zrzucił waderę z grzbietu i odleciał.
-Hej! Zaczekaj! - krzyknęła za nim zdziwiona Nemhain i mruknęła:
-No nie, znowu nuuda. Idę po słodkie-słodkie puszki z lasu.
Wyszła.