Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Lodowiec => Wątek zaczęty przez: Śnieżka (Blanka) w Marzec 30, 2013, 17:00:21
-
Gęsta, ciemna puszcza na północy. Surowy klimat pozwala rosnąć tu tylko roślinom iglastym, porostom, karłowatym wierzbom i brzozom. Lasy te ciągną się aż do brzegów lodowatego morza, gdzie wiecznie okrywa je mgła. Grunt w lato zamienia się w bagnisko, gdyż od wieków znajduje się pod władaniem wiecznej zmarzliny. W niektórych rejonach przez lodową pokrywę można dostrzec tajemniczy system jaskiń, świat, w którym królują zupełnie inne istoty, niż na powierzchni.
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d7/Tajgo.jpg/220px-Tajgo.jpg)
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/2d/Picea_glauca_taiga.jpg/220px-Picea_glauca_taiga.jpg)
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/96/Larix_gmelinii0.jpg/220px-Larix_gmelinii0.jpg)
-
Wstąpiłem w rejony zalesione tylko drzewami iglastymi. Im głębiej wchodziłem w las tym robiło się coraz chłodniej i w niektórych miejscach były krapki śniegu. Szedłem dalej aż doszedłem do mocno zaśnieżonych terenów. Były tu chyba bardzo wysokie temperatury ujemne, gdyż nawet moja bardzo gęsta sierść nie mogła uchronić ciała przed zimnem.
Doszedłem do wniosku, że to może być tajga. Rozglądałem się w koło... Im dalej szedłem tym bardziej wydawało mi się, że tu nie ma życia... Nic oprócz gęstych drzew, śniegu i niskich temp.
Jednak chyba się myliłem, gdyż jak trochę zszedłem w prawą stronę znalazłem jakieś ślady... Na początku nie mogłem sobie przypomnieć jakiego to zwierzęcia, więc podążałem nimi. Ślady prowadziły do jakieś nory, przystanąłem przy niej chwile wyczekując, czy ktoś tam jest? *Chyba nie ma*-pomyślałem i swój łeb tam wetknąłem. Mocno tego żałowałem bo wtem rosomak z niej wyskoczył i podrapał mnie po nosie. Stóżka krwi sb poleciała i zaczerwieniła trochę śniegu.
-Takiś cwany tępy...-dokończyłem sobie w myślach i czekałem aż rosomak wyjdzie z nory. Położyłem się przy norze, wytarłem łapą nos. W norze było słychać warczenie, czyli rosomak był już zły mą obecnością, czyli jego wyjście stamtąd to tylko kilka chwil.
i się nie pomyliłem. W ciągu ok. 5 min. rosomak wyskoczył, dosłownie wyskoczył i rzucił się na mnie. Chyba nie wiedział z kim ma doczynienia i szybko tego pożałował. Szybki unik zrobiłem przed nim, zwinnie podszedłem go od tyłu i jednym ściskiem szzęk na karku powaliłem go martwego. Zjadłem go ze smakiem. Krew zrobiła wielką plamę na śniegu. Mogło to przyciągnąć inne drapieżniki więc poszedłem dalej.
-
Wbiegłam. Czułam zapach krwi i... Demona. *Ludzie powinni zginąć...* Zaczęłam biec śladami Demona. Zauważyłam go i podskoczyłam do niego.
-Demon, Demon.. wiem co jest przyczyną zabarwienia wody.. - popatrzyłam na niego z sapana
-
Odwróciłem się gwałtownie do Kryształowej
-Co takiego? -zapytałem poważnie.
-
-Ja obstawiam ludzi bo tylko oni są zdolni do takich rzeczy! -warknąłem groźnie.
-
Wbiegałam zdszana
-Woda!Spaliny!Ludzie!Zatrucie!!
Krzyknęłam po czym usiadłam zdyszana
-
-Tak, tylko jak można zapobiec temu?!
-
Wstałam i wbiegałam
-
-Star, gdzie to zaś biegniesz? -krzyknąłem
-
Wybiegłem.
-
-Właśnie miałam to powiedzieć.. To zrobili ludzie, którzy pływają statkami.. Zaczęli zwiedzać tutejsze morze.. i zanieczyszczają wody.. - wybiegłam
-
Weszłam do tajgi. Zaczęło mi się potwornie nudzić. Chodziłam sobie, gdy nagle poczułam... ognisko. Podeszłam bliżej i schowałam się w krzakach. Obok ogniska byli ludzie.
- Muszę ich wystraszyć! - warknęłam pod nosem.
Nie miałam pomysłu co zrobić. Wycofałam się kilka kroków i zaczęłam głośno wyć.
"Auuuuuu... Auuuuuu...". Ludzie zaczęli krzyczeć "Ludzie!!! Tu jest wilk!"
Zaczęli uciekać. Spojrzałam tam. Został tylko jeden człowiek, kończył gasić ognisko. Wyskoczyłam zza krzaków i zaczęłam warczeć. Człowiek popatrzył się na mnie i zaczął krzyczeć. Moje oczy zaczęły robić się czerwone. Dzięki magii podleciałam do góry i zaczęłam głośno warczeć. Człowiek "wytrzeszczył gały" i zemdlał.
- No i mam problem. - szepnęłam - Jak ludzie się pojawią to nie żyję.
Wyszłam z tajgi.
-
Zacząłem przechadzać się między potężnymi iglastymi drzewami. Doszedłem do zwalonego drzewa. Wskoczyłem na nie i się położyłem.
-
Weszłam zła próbując się zrelaksować.Szłam pomiędzy drzewami z podniesionym ogonem.
-
Mój bardzo wrażliwy słuch złapał jakieś szmery, czyjeś kroki.
Nastroszyłem delikatnie sierść na karku i ruszyłem w stronę dźwięku.
Ujrzałem znajomą waderę.
-Hej Nana - powiedziałem przyjaźnie a sierść mi oklapła.
-
-Cześć...-mruknęłam cicho wchodząc w cień najbliższego drzewa.Podniosłam wyżej ogon.
-
Położyłam się w cieniu.Byłam zła na Lajnę,Krystal i cały świat.
-
Weszłam. Spojrzałam na Nanę, czułam, aby się do niej nie zbliżać. Położyłam się.
-
Usłyszałam czyjeś kroki.Głośno warknęłam i się podniosłam.Sierść na karku się zjeżyła.Wystawiłam kły.Opuszczony ogon natychmiast podniósł się do góry.
-
Schowałam kły.
*Czyżby moje zmysły mnie zawiodły?*-pomyślałam wciąż zła.
"Garb" nie zniknął a ogon miałam dalej podniesiony.Opuściłam nisko głowę.
-
Uśmiechnęłam sie i dalej cicho leżałam.
-
Wyszłam z cienia gotowa zabić kogokolwiek.Byłam dalej wściekła.Zauważyłam Krystal.Posłałam jej lodowe spojrzenie i głośno warknęłam.Szłam powolnym przyczajonym krokiem w stronę innego cienia.
-
-Jestem na tyle zimna, że chyba nic mnie już nie zmrozi.. - uśmiechnęłam się.
-
Zatrzymałam się.Podniosłam wyżej ogon.Powoli zaczęłam wysuwać kły.
-Lajna skacze wokół ciebie jak służka...ty łamiesz serca.Czasem mam ochotę wprost skończyć z Lajną...-warknęłam cicho.
-
-Ja nie łamie serc, ja je przyzwyczajam do bólu. Kilka razy mu tłumaczylam, ale on nie słucha. - syknęłam. Byłam cały czas gotowa.. Ale do czego, do wszystkiego..
-
-Tak samo odpędź od siebie Lajnę!Jest tylko przy tobie taka twarda.Twierdzi że jesteś jej panią.Tak przynajmniej się zachowuje......I stara się mnie zabić!
-
-Lajna, stara mi się przypodobać. Ubzdurała sobie, że jestem jej siostrą.. A żeby zabić kogoś w watasze, trzeba najpierw zmierzyć się ze mna. Większe szanse sa na zabicie mnie psychiczne.. - mruknelam
-
-Hahaha...Bardzo śmieszne...-mruknęłam.
-Broni użyć niewolno...obronić nie wolno...zabić nie wolno...Zawsze musisz stanąć na drodze.
-
-Hmm. Czyli jestem zagrozeniem.? Troche malo pojmuje..
-
Warknęłam.
-Nie jesteś zagrożeniem...tylko jak chcesz użyć broni to musisz się wykazać,jak chcesz kogoś obronić lub zabić trzeba z tobą walczyć.
-
-Demon mi kiedyś mówił że byłaś romantyczką kochającą wszystko!A teraz...jesteś maszyną do zabijania...-weszłam w cień obserwując Krystal.
-
-Nauczyłam się wiele, spacerujac po świecie, pełnym innych wilków.. Każda wataha ma inna tradycje, inne nauki, zachowanie.. Ja mam swoje, jestem odmiencem. W kilku watahach nazwano mnie potworem. To chyba nie dziwne.. Wilk zna sztuki walki ludzkie, umie sie poslugiwac bronmi, chroni, ale chce zabijac.. Jestem strasznie dziwna, i to czyni mnie wyjatkowa. - usiadlam.
-
Zawsze bylam maszyna do zabijania... Tylko tego nie ukazywalam... Nie chcialam.byc odrzucona jak w.innych watahach... - opuscialm glowe, stwierdzenie Nany, dotknelo mnie.
-
-Poprostu masz rytułał który obochodzisz za każdym razem.Jasna sierść i cień który chroni...ciągle zaczął się pojawiać cień i mrok...czas z tym skończyć.-Mruknęłam
-Tak naprawdę Krystal....możesz być największym potworem i ciągle zabijać...ale w głębi serca będziesz tą samą Kryształową jaką poznałam gdy pierwszy raz tu przyszłam....rozkochaną romantyczką..-uśmiechnęłam się i wyszłam.
_____________
muszę iść spać i ogólnie
pa ;)
-
-Ta, rozkochana Krystal, to tylko "manekin". Jej nie ma, ja ją stworzyłam.. Taką jaką chciałam być.. A nie jestem, udawałam.
-
Słyszałem całą rozmowę Nany z Kryształową... wolałem im nie przeszkadzać i udałem się do dżungli. Wyszedłem.
-
Weszłam.Błąkałam się nie wiedząc co robić.
*Kolejny dzień...Witaj nowy dniu...*-pomyślałam próbując poprawić sobie humor.
-
Byłam trochę ospała.Ziewnęłam i wyszłam.
-
Wyszłam.
-
Wszedłem tu po raz pierwszy. -Jak tu ładnie.-powiedziałem. Bardzo lubię tak spacerować po lasach. Każdy krok był taki dziwny. Trzęsło się pod każdym moim krokiem. Bardzo dziwne. Spacerowałęm dalej.
-
Wyszedłem.
-
weszłam. Pobiegłam w głąb tajgi.
-
zatrzymałam się pod jednym z drzew.
-
Weszłam. Położyłam się pod nablizszym drzewem i się rozplakałam.
-
usiadłam.
- jejku...- powiedziałam i usłyszałam szlochanie poszłam w tym kierunku
-
zobaczyłam Lajnę. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- co jest?
-
Podniosłam głowę.
-Nic-powiedziałam cicho
-
jeśli nic to czemu płaczesz?- zapytałam
-
jakby co to jestem gdzieś przy oceanie- powiedziałam
-
(wyszłam)
-
wyszłam
-
Weszłam i zaczęłam myśleć o przyszłości.
*No to ok. zawarł pakt z diabłem, coś poszło nie tak... i ten diabeł za nim chodzi... coś czarno to widzę* westchnęłam i położyłam się na chłodnym śniegu.
*I jeszcze to stwierdzenie - jestem martwy - że niby jak?!*
-
- Akira... - stanął przy niej. - Spróbuj zrozumieć... jak ja się czuję...
-
-No właśnie usiłuję, ale jakoś nie mogę...
-
- Byłem głupi... bałem się...
Zacisnął powieki.
-
Dalej leżała na śniegu...
Jednak podniosła się i wtuliła w niego.
-Każdy popełnia błędy, mogę zadać jedno pytanie? Takie ostatnie... -szepnęłam.
-
Spojrzał na nią.
- Jakie...? - spytał cicho.
-
-Dzisiaj wspomniałeś, że jesteś martwy ale nic więcej... domyśliła się że ten pakt z diabłem dotyczy właśnie tej śmierci i chyba dzięki temu... tu jesteś... ale jak zginąłeś?
-
- To nie pakt z diabłem... tylko z demonem... Nie ma diabła... Jest tylko... Pan Śmierci... którego niektórzy nazywają diabłem lub szatanem... I tak, masz rację - westchnął. - Opowiadałem ci o tym, jak po ataku na moja watahę walczyłem z bratem... i tu skłamałem... on... zabił mnie...
-
____________________
ehh oglądam rodzinka.pl i nie mogę napisać tu czegoś poważnego ba same jakieś głupoty xD
-
____________
SKUP SIĘ!!!!! xD
-
_____________________________
no nie mogę!
Mam już taką wymówkę na jutro na historię.
p: "dlaczego znów nie masz zadania, co lekcje nie masz"
j: "wie pani co, moja mama bardzo ciężko zachorowała i leży w szpitalu, tak to wszyscy ciężko przeżywamy, że nie miałam czasu"
hahaha
już coś tam staram się wymyślić, co mam płakać?
Zacząć to histeryzować, "o biedny Dashi coś ty narobił a co jeśli on przyjdzie do ciebie i coś ci zrobi, zabierze mi cienie!" haha
-
_________________________
A weź idź T^T
-
_____________________
a spk, to bay xD
(żart oczywiście)
-
-Oby się to wszystko dobrze skończyło -powiedziała.
_____________________
No teraz to na serio muszę kończyć, pa :P
-
Przytulił ją.
- Będzie dobrze...
______________
Ugh T^T
-
Uśmiechnęła się.
____________________
ehh i nici z moich histerii -,-
A takie miałam dobre natchnienie na dramat :P
-
- Dobra... teraz to serio musimy znaleźć innych... chociażby bethy z pierwotnych i przedstawić im sytuacje...
-
-Tak, trzeba to zrobić.
-
- Jakies propozycje, gdzie można ich znaleźć?
-
-Hmnn... TN?
-
- Chodź... poszukamy ich...
________________
Gdzie Blan? xD
-
-To chodźmy - powiedziała i wyszła.
_______________
chyba tak:
siedlisko ludzi --. łąka --> statek kosmitów xD
-
Wbiegł kulejąc po cyzm wykrzyknął !!!!!!!!!!
-Akiro !!!Jesteś potrzebna !!!!!Lajne opętal duch !!!!!!!!!-wykrzyczał
----------------------------------------------------------------------
Trololoooooo ,ale masakra !!! :-\
-
Wyszedł za nią.
______________
Spóźniłeś się, Ari xD
-
____________________
hmn... co ja mogę pomóc? No trudne rozdwoję się i będę wolno pisać xD
-
Wybiegł
------------------
sam nw ,ale mówiła ,ze ty jesteś jej potrzebna !
-
________________
Dashi też wpadnie do lecznicy xD
-
Weszłam. Zaczęłam chodzić.
-
Coś mnie zaatakowało. Rozejrzałam się. Okazało się, że był to niedźwiedź.
- Zostaw mnie.. - szepnęłam
- Chyba śnisz.. - warknął
Podbiegł do mnie i ugryzł mnie w kark.
-
Poszarpał mnie jeszcze i odbiegł. Padłam na ziemię. Nie miałam sił.
- Pomocy.. - szepnęłam
Ale nikt nie nadbiegł.
-
Resztkami sił wyczołgałam się z tajgi.
-
Weszłam zawiedzona.
-
-Czemu mnie wystawił?-myslałam. Mała łza mi spłynęła.
-
-Niech się wypcha-powiedziałam i wyszłam
-
Wbiegłem i usiadłem tuż na początku linii gęstego lasu... Tajgi.
Wziąłem głęboki oddech a zimne powietrze przebiegło po mych płucach. I tak siedziałem czekając na Nero.
-
Wszedłem, zauważyłem Demona.
Podbiegłem do niego i usiadłem obok.
-Hej.-powiedziałem do Demona.
-
-O cześć już jesteś. -powiedziałem i wstałem.
-Trening na wojownika zaraz rozpoczniemy, na początek to jest trochę teorii przeplatanej wieloma męczącymi ćwiczeniami. Niestety kolego na pewno nie wyjdziesz z tego cało, mięśnia będą boleć, możliwe że nawet ścięgna pozrywasz, ale no cóż. Trening czyni mistrza - rzekłem krótką informację.
-
-Ok.-powiedziałem.
-Porozgrzewać się czy od razu przechodzimy do zadania pierwszego?-spytałem.
-
Weszłam z nosem w książce. Uczyłam się nowego zaklęcia. Usiadłam gdzieś pod drzewem. Nie zważałam na innych.
-
Skończyłam czytać. Magią wysłałam księgę do jaskini. Wyszłam.
-
-No jakże by to bez rozgrzewki, rozgrzewka musi być - powiedziałem.
-O widzisz tamto drzewo? - wskazałem jakieś drzewo oddalone o jakieś 150 m, było maleńkie ale widoczne.
-6 rundek do niego i dotąd - powiedziałem i fałszywie się uśmiechnąłem.
____________________
No to te, wiesz... szczegóły i jeszcze raz szczegóły...
-
-Ok.-powiedziałe i zacząłem biec.
Po drodze było wiele przeszkód.
Powalone drzewa itd.
-
Zrobiłem 6 okrążeń.
-Już powiedziałem do Demona.
-
-Już? - zapytałem z niedowierzaniem.
-Bardzo szybko, aż za szybko. Zaraz będziemy kontynuować a teraz musze iść na trening. -wyszedłem.
_____________________
Szczegóły Nero, mogłeś to bardziej rozbudować.
"Rozpocząłem bieg, moje łapy twardo odbijały się od ośnieżonegoo podłoża. Cel wydawał się niedaleko a jednak droga bardzo się dłużyła. Przede mną było powalone drzewo, odbiłem się mocno na zadnich nogach i z dużym zapasem je przeskoczyłem. Biegłem dalej, obiegłem wyznaczone drzewo w koło i biegłem w stronę Demona. I znów od nowa..." i co rundka inns przeszkoda...
-
-Ok.-powiedziałem.
I też wyszedłem.
-
Wszedłem i ziewnąłem, odwróciłem się i patrzyłem czy przypadkiem Śnieżka się nie zgubiła.
-
weszła.
- a tu ciągle śnieg jest- powiedziała i wskoczyła w jakąś zaspę
_____________________
Demon znowu zmienił av... : P
-
-Tu to chyba nigdy nie ginie - powiedział i patrzył na Śnieżkę.
_____________________________
No już ostatnio miałem zmienić, ale mi się nie chciało.. no ja nie mogę mieć za długo jeden av xD
-
- i dobrze.. gdzieś musi być śnieg- powiedziała
_______________
zauważyłam... :P
-
-Co robimy? -zapytał i się położył w chłodnym śniegu. Lecz długo sobie nie poleżał gdyż coś usłyszał i szybko się podnióśł i poszedł trochę w stronę owego dźwięku.
-
- co się stało?- zapytała i poszła za Demonem
-
-Coś usłyszałem, taki dziwny pisk... Nic nie słyszałaś? -zdziwił się lekko gdyż on to słyszał bardzo wyraźnie.
-
-yy... nie- powiedziała
-
-Dziwnee - mruknął i w końcu coś warknęło, tak głośno że musiała usłyszeć. Teraz nie czekał na nią tylko od razu skończył w krzak w którym coś warknęło, jednak nic tam nie było. Za to coś było słychać trochę dalej...
_________________________________
Mam lepszego pomysła!
Polowanie przerodzi się w przygodę w okrycie dziwnego miejsca, czo?
-
Wleciałam. Wiedziałam, że nie mogę być na nie swoich terenach. Spotkanie z pijaną Jeidą mnie to oduczyło. Ale ja nie słucham Arcanum. Stanęłam. Łapę miałam złamaną, ale ja tego nie czułam.. Drobne zadrapanka. Trudno. Zobaczyłam Demona i Śnieżkę. Najciszej jak umiałam schowałam się w krzakach. Obserwowałam ich.
-
-yyy.. co to było?- zapytała i weszła w te zarośla rozglądając się dookoła
________________
oki ^^
-
-Coś... dziwnego. no przysięgam, że tu było ale znikło, jakby się teleportowało. - powiedziałem lekko wściekły, wychodziłem na idiotę.
-
Przyglądałam się nim z lekkim rozbawieniem. Jednak nie odezwałam się ani słowem.
-
- okej... wierzę ci- powiedziała..- no to mamy co robić
-
Przysłuchiwałam się im rozmowie.
-
-Ehe... no niee - nie dokończył bo znów coś mu przerwało, wrzask taki jakby bitego dziecka ludzkiego.
-UU uu a teraz słyszysz? -zapytał i szybko pobiegł w głąb tajgi.
-
- trudno by było tego nie usłyszeć- powiedziała i pobiegła za nim
-
Wystraszyłam się. Zaczęłam wycofywać się. Jednak gdy szłam do tyłu, złamałam gałązkę, która leżała na ziemi. Zdradziło to moją obecność. Warknęłam pod nosem i zmieniłam się w węża.
-
- co to było?- zapytała i szybko się odwróciła
-
Byłam bardzo nisko ziemi. Cieszyłam się, że zmieniłam się w żmiję zygzakowatą. Jedno ukąszenie i zatrucie całkowite.
-
- wąż- powiedziała spokojnie patrząc na żmije. - zaraz zginiesz
Wzięła utworzyła z lodu całkiem wielką bryłę i rzuciła w węża
-
Uniknęłam. Zmieniłam się w siebie.
- Chcesz mnie zabić?! - krzyknęłam oburzająco
Spróbowałam wstać, ale przez złamaną łapę dziwnie to wyglądało.
-
- byłaś wężem i to jadowitym!! Co miałam zrobić?- zapytała- nie wiedziałam że to ty!
-
*Patyk złamany usłyszała a tego przeraźliwego pisku nie? Dziwna dzisja jest* pomyślał a zaraz potem głupio się poczuł, jak sobie przypomniał, że ona czyta w myślach.
Nie zamierzał zawracać sobie głowy tym hałasem, biegł wciąż przed siebie, do tego dziwnego dźwięku.
-
- Pfy. To pierwsze co mi przyszło na myśl.. - mruknęłam - Albo żmija, albo kobra. Co wolisz?
-
yy.. kobre- powiedziała i pobiegła za Demonem
*ta.. pisku nie słyszałam.. nie wiem czemu* posłała Demonowi
-
Nie wiedziałam, po co oni biegli. Dlatego przeteleportowałam się i wylądowałam obok Demona.
- Hej. Co się dzieje? - spytałam go
-
Nie miał zbytnio ochoty teraz na rozmowę, niech się rozejrzy to sama zobaczy co tak przykuło jego uwagę. Gwałtownie w końcu zahamował, jakieś 100 metrów przed nim stała czarna postura trzymająca za stopę ludzkie dziecię.
-
*no to wpadliśmy po uszy* pomyślała
- co to jest? Kostucha?- zapytała szeptem Demona
-
Zobaczyłam potwora.
z/w
-
-Nie, raczej nie kostucha... Coś innego - rzekł cicho i przyległ ciałem do ziemi, stamtąd wolał obserwować dziwnego stwora. Trzymał o dziecko tak jakby tylko czekał na to byśmy tam przybiegli.
-
- no ale tak wygląda... ma ten kaptur na głowie.. czy co on tam ma- powiedziała i też się położyła
-
"Oni leżą, a potwór atakuje.." - pomyślałam, chociaż dobrze wiedziałam, że oni słyszą myśli innych. Nie obchodziło mnie to. Zmieniłam się w żmiję. Podpełzłam do potwora. Syknęłam.
-
*co ona najlepszego wyprawia?* zapytała
-
-A może i - mruknął i gdy ta podeszła do potwora ten rzucił tym dzieckiem w dal, w chwili uopadku dziecko natychmiast przestało płakać, zostało zabite.
*No i dorobiła!* pomyślał i się wściekł. Może i był to człowiek, ale dziecko niczemu nie winne, żal mu się dziecka zrobiło. Czekał na reakcję stwora i się chytrze uśmiechnął.
-
Odpełzłam potwora dookoła. W końcu nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego i ugryzłam w szyję. Jednak on złapał mnie, ścisnął i rzucił mocno w drzewo. Zmieniłam się w siebie. Nie czułam bólu. Ale wszystkie kości miałam połamane. Próbowałam się podnieść, lecz nie było to łatwe.
-
Na demonie nie zrobiło najmniejszego wrażenia to ugryzienie, w końcu co mogło zrobić takie ugryzienie postaci z czeluści piekła? No chyba nic...
-
*to się narobiło.. mroki zawsze są porywcze* pomyślała
- co zrobimy?- zapytała i popatrzyła na potwora badawczo
-
Próbowałam ponownie się podnieść. Na nic. Nie mogłam jęknąć - dlaczego? Bo nie czułam tego bólu..
-
____________________
kurde... moja "kochana siostrzyczka" chce sb wejść na howrse, naskarżyła mamie że cięgle gram i teraz muszę iść..
paa.. :(
-
pa
-
*Może i porywcze ale ja myslałem, że bardziej wytrzymałe. A ona już leży, i to betha... wow* przesłałem myśl Śnieżce.
__________________________
To bye
akcja stop, bo bez Blanki nie chce mi się pisać xD
I'm sorry
-
Jakoś się podniosłam. Magią złączyłam sobie kości. Podniosłam się. Spojrzałam krzywo na potwora.
Ja też spadam. Bye
-
*ciekawe ile ty byś potrzymał* posłała do niego myśl
-
*Taa, dość to ciekawe, może się kiedyś przekonamy* pomyślał i przewrócił obojętnie oczyma, jakiś taki dziwny się robił Taki oschły? Moze i oschły. Chyba obecność tego stwora tak na niego działa, w końcu coś się zaczęło dziać, dziwne coś, co uśmierciło dziecko zniknęło, lecz na pewno nie odeszło.
__________________
Chce ktoś popisać stworkiem?
-
*taa... jak wróci to cie wypchnę i zobaczymy* pomyślała i wstała. Rozglądnęła się dookoła
_________________
yy... zgłaszam.............. CIEBIE.. :P
-
*Tsaa bardzo śmieszne he!he! Ubaw po pachy!* pomyślał.
___________________________-
Nein, pliiss TYYYY xD
-
*no wiem że bardzo śmieszne*
_______________
*patrzy na karo* ONA!!
xD... nie no dobra ja.. :P
-
Ale o co wam chodzi?
-
______________________
kto będzie sterował potworkiem.. wyszło na to że ja :P
-
Bo mam dziwnego pomysła.. xD
-
wyślij na PW..
-
Już!!
-
- ciekawe gdzie on się podział- powiedziała
-
- Zapewne tam, gdzie jest zimno. - mruknęłam - On lubi zimno.
Usiadłam. Zaczęłam myśleć.
Huk. I jeszcze raz huk. Spłoszone ptaki szybko mknął na niebie. Czuć oddech stwora. Tup - tup. Pojawia się. Pokazuje kły.
- Ee.. Śnieżko? On jest tutaj..
-
- eee? gdzie?- zapytała
-
Potwór się śmieje. Jego śmiech jest potworny.
- Do jasnej anielki, przed tobą! - warknęłam
"Jeśli on lubi zimno, to wystraszyć go może.. ciepło! Tsa. Ale skąd ja mam wziąć ogień, jeśli mam tylko wodę?" - zaczęłam gorączkowo myśleć.
Potwór podszedł do mnie i do Śnieżki. Złapał nas za ogony i zaczął nami wywijać młynki.
-
zaraz zwymiotuję- powiedziała i przeteleportowała się z ręki potwora na śnieg- ja mam ogień.- powiedziała i zachwiała się
-
Jakoś udało mi się złapać równowagę. Zaczęłam chodzić po potworze. Powoli zaczęłam go zamarzać. Nie wiedziałam, czy to zadziała.
-
-Karo... on lubi zimno.. więc lód go tylko wzmocni- powiedziała
-
"Mam plan" - pomyślałam i zamarzałam go dalej.
W końcu, gdy zamroziłam potwora, on nie mógł się ruszać.
- Teraz.. Trzeba go walnąć kulą ognia.. - powiedziałam - I on się stopi. Cały.
Zeskoczyłam z potwora.
-
zobaczymy- powiedziała. Zamknęła oczy i skupiła się mocno. W końcu zapłonęła żywym ogniem który zmienił się w kulę i ruszył w kierunku potwora.
-
Potwór nie mógł się poruszyć. Jednak poruszał oczami. Zobaczył, że ogień idzie w jego stronę. Chciał uciec. Lecz nie mógł tego uczynić. Lód się zaczął topić, stwór też. Kiedy wszystko miało się skończyć.. Potwór odskoczył. Zaśmiał się.
- Nie zadziałało..
-
- to ja już nie wiem co pomoże- powiedziała
-
- A skąd ja mam wiedzieć! Ja się nie interesuję potworologią.. Chciałam tylko coś zjeść! - warknęłam
Nie mogłam wytrzymać. Rzuciłam się na potwora. Waliłam go ile wlezie. Magicznymi kulami. Jednak on nie chciał się poddać.
-
- to nic nie da....- powiedziała . i zaczęła się zastanawiać jak go zniszczyć
-
- No i! Ale go osłabi! - krzyknęłam
Potwór złapał mnie i ścisnął. Przy okazji złamał mi żebra. Nie obchodziło mnie to. Waliłam dalej. Chciałam się go pozbyć.
-
- może...- powiedziała- nie to nic nie da... a... nie to też...
-
- Rób jak uważasz. Ja robię po swojemu.
-
okej- powiedziała i znów zaczęła myśleć jak go pokonać
-
Potwór najwyraźniej zaczął się mną bawić. Śmiał się przy tym. A ja go próbowałam pokonać.
- Masz mnie puścić. Już. Natychmiast! - powiedziałam poważnym tonem
Potwór podrapał się po głowie i postawił mnie na ziemi.
-
póki nic nie robisz, to ja coś zrobię "Dobranoc teraz masz noc"- powiedziała i rzuciła zaklęcie usypiające na potwora- to jak go pokonać?
-
Obserwował całe zajście i zaczęło go to bawić, chciał się śmiać ale udało mu się to powstrzymać. Sytuacja wymagała niby powagi. Więc w duchu doznawał głupawki a na zewnątrz trupia powaga.
-
Demon... pomożesz?- zapytała. Podeszła do niego i wypchnęła z zarośli na potwora
-
Popatrzyłam się na potwora.
-
Przekrzywił łeb i spojrzał na stwora.
-Coś taki mało ruchliwy - powiedział.
-Popychasz go a on ani się nie broni, taki ciiotus - westchnął.
-Czar usypiający coś długo działa, i w ogóle zadziałał, wow - mruczał dalej coś tam i zbliżył się do potwora.
-Z tego co słyszałem to już doszłyście do tego, żeby go ogniem, więc?
-
- Ognień nie działa - warknęłam do Demona
-
trzeba rzucić zaklęcie uśmiercające- powiedziała
-
- Avade Kedavra? Za łatwe.. Nie lepiej go wcześniej.. po torturować?? - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem
-
nie- powiedziała- zaklęcie uśmiercające... znam dwa
-
- A ja jedno i mi wystarcza.. Wolałabym użyć Crucio.. - powiedziałam
-
-Można, ale jak torturować istotę, która nie czuje bólu? Lepiej szybko go jakoś zgładzić - powiedziałem i podrapałem się po łopatce, jakiś zaś pasożyt go ugryzł.
-
nom.. to potężne zaklęcie uśmiercające- powiedziała
- to... mam takie bardzo potężne zaklęcie uśmiercające. Ma taką moc że mogło by zabić 300 smoków za jednym razem.
-
- Życzę wam powodzenia. On jest nieśmiertelny. - usiadłam
-
- spróbować można.. to jest zaklęcie pradawne a broni przed nim tylko jedno zaklęcie... którego on raczej nie zna
-
- On nie zna żadnego zaklęcia. Umie tylko walić. I ściskać. - zaczęłam sobie magią odczarowywać żebra
-
- no i dobrze- powiedziała- zaraz się obudzi i będzie wściekły
-
Zaburczało mi w brzuchu.
- Myślałam, że coś zjem. Chyba spadam. Muszę zabić kilka jeleni. - ruszyłam w stronę wyjścia
-
- to ja z nim zostanę i jak się obudzi coś zrobię
-
- To idź. Ja zostawiam tu kopię.. W razie czegoś.
Kopia usiadła.
Wyleciałam.
-
- okej- powiedziała i położyła się na śniegu
-
Karo chciała żucić zaklęcie Avade Kedavra... to jest za słabe jak dla mnie... a Crucio powoduje tylko ból stawów...- mówiła do kopii Karo- to może... Mortaddin ??
-
-Dobra koniec obijania on się budzi!- warknąłem gdy stwór zaczął się poruszać, powoli chyba usiłował wstać, podszedłem do niego i walnąłem go w łeb, ale co to mogło dać, nic? No dokładnie nic.
-Trzeba spróbować z tym zaklęciem, ale że to potężna istota, chyba lepiej jakby ktoś z Tobą je wypowiedział. -powiedziałem
-
- no to ty.. bo kopia chwilowo chyba nieobecna jest- powiedziała
-
-Ale ja chyba nie znam tego zaklęcia - mruknąłem.
-
Karo też nie jak się dowiedziałam- powiedziała- wystarczy skupić całą energię i powiedzieć "Mortaddin"
-
-Mortaddin? Takie to łatwe? Wow, to próbujemy? -zapytałem i demon powstał.
-Kari tabum! - warknąłem i zemdlał.
-No mamy... - zastanowiłem się chwilę - jakąś chwilę zanim się ocknie - dodałem.
_______________
z/w
-
- moje zaklęcie usypiające było lepsze- powiedziała- próbujemy... na 3...
1..
2...
-
__________________
3.1.2?
-
_______________________
xD.. chyba liczyć nie umiem :P
miało być na 3 to liczę
1..
2..
-
*No to zaczynajmy* pomyślałem i wiedziałem, że Śnieżka to usłyszy. Skupiłem się i przyjąłem poważny wyraz pyska. Czułem jak energia buzowała w moim ciele z każdą chwilą czułem jak się zwiększa. W końcu poczułem punkt kulminacyjny i powiedziałem z wielkim wczuciem.
-Mortaddin!
-
zaczęła w momencie gdy Demon wysłał jej myśl. Wiedziała po kolei co robić. Zamknęła oczy i skupiła całą energię w jednym punkcie.
- Martaddin- powiedziała w tym samym momencie co Demon
-
Otworzyła jedno oko...
- sprawdź czy żyje- powiedziała
-
Spojrzałem na Śnieżkę a potem powoli zbliżyłem się do demona. Tyknąłem go jedną łapą a ten... tabum! Rozsypał się! Czarny proch pojawił się na ziemi aż w końcu został wessany w ziemię.
-Emm... chyba nie... zginął. - powiedziałem i podszedłem do Śnieżki.
-
- nom.. i po sprawie- powiedziała i usiadła na śniegu
-
-Zbieramy się stąd? Na czas obecny obrzydło mi to miejsce, chociaż czekaj - powiedziałem i poszedłem w to miejsce gdzie dzieck spadło.
-
- co?- zapytała i podeszła do niego..
-
-A nic, tak mi się tylko powiedziało "czekaj" jak chcesz to możesz już iść - mruknąłem i szturchnąłem dziecko łapą, miało roztrzaskaną głowę, całe zakrwawione... a wielkości takiej jakby się dopiero urodziło.
Podpaliłem to dziecko, taka kremacja czy jakoś tak, szybki pogrzeb.
-I po... - powiedziałem i skierowałem się ku wyjściu jednak zboczyłem z tego i ruszyłem w głąb lasu, znalazłem interesujące powalone drzewo, pod nim była jakaś nora. Wtulałem się tam i tak sobie leżałem.
-
przekręciła głowę patrząc na poczynania demona.
Wzruszyła ramionami i wyszła. (nie wiem czy się da wzruszać ramionami xd )
-
Głęboko westchnął i gdy sobie odpoczął opuścił to miejsce.
-
Kopia zniknęła.
Foch na was.. Nie zaczekaliście na mła..
-
Weszłam. Usiadłam i czekałam.
-
Wyszłam
-
Wbiegł do lasu i im dalej właził w dzicz tym zimnej się robiło, lecz mu to nie szkodziło, gdyż miał grubą sierść a łapy były przystosowane. Prócz dżungli strasznie polubił tajgę, tak dwa różne tereny ale oba na swój sposób interesujące i kuszące. Gdy dobiegał do 'swego' pnia nieco zwolnił tempa.
-
Mogę wpaść? Dla ciekawości jeszcze jesteśmy w wulkanie xD
-
________________________
Możesz
a tam, ja się mogę rozdzielać. PS przeczytaj zasady, była zmiana. Teraz nie trzeba mieć zgody na wejście ale za to trzeba liczyć się z konsekwencjami xD
-
Wokół chłód, lód i kupki śniegu. Wadera niespostrzeżenie wtargnęła na tereny Watahy Pierwotnej, pierwszej watahy w której była. Biegła sobie truchtem, lekko stąpając, aby stając na śnieg ten nie skrzypiał, jak to czasem na śnieg przystało. Jak zawsze zaświeciła się jej lewa tylna łapa, dzięki której szybko dowiedziała się, że jest tu basior o imieniu Demon.. Przystanęła na chwilę i rozejrzała się w skupieniu, aby ujrzeć samca Alpha tejże watahy, która najprawdopodobniej jest najliczniejszą. Po chwili znów przebiegła się truchtem, jakoś miała na to ochotę. W biegu spojrzała na niebo, które było już zasiane milionami gwiazd. Jednak po chwili spuściła wzrok i nadal biegła, ostrożnie stąpając.
Czytałam, czytałam. Nie skrzywdzisz Karo? Ja też mogę się rozdzielać xD
-
Nim doszedł do pnia i się na nim położył usłyszał ciche trzeszczenie śniegu, który był ugniatany przez łapy. Rozejrzał się i postawił uszy, nasłuchując tego kogoś. Jednak nie usłyszał nic, gdyż zapewne odbiegł ten ktoś. No ale ciekawośc kto to był pozostała. Podreptał w stronę skąd słyszał trzeszczenie i zaczął węszyć. Po zapachu -bardzo dobrze znanym - wiedział już kto to jest. Z racji, że dawno nie widział tej wadery, jego partnerki siostry, zaczął powoli iść jej tropę.
-
____________
O.o jakie długie posty
-
Jak na złość usłyszała trzask śniegu. Jednak dalej nie przestawała truchtać, jakoś tak lubi to robić. Wpatrzyła się w gwiazdy. Zamiast przystanąć biegła dalej, w tem tak wyrosło jej znikąd drzewo. Uderzyła niezbyt mocno w roślinę, jednak nie przewróciła się. Zdezorientowana lekko stanęła i spojrzała na to, w co uderzyła. Pokręciła łbem i kontynuowała bieg, tym razem wpatrzona przed siebie, a nie w niebo. Po kilku minutach stanęła, gdyż stwierdziła, że należy jej się chwilka odpoczynku. Nie siadła, nie położyła się, lecz nadal stała.
-
W takim tempie nigdy by jej nie doścignął więc musiał przyśpieszyć. Energicznie przebierał łapami i tylko jeden skręt za krzakiem i ją doskonale widział. Hah, akurat jak walnęła w drzewo. Zaczął się wesoło śmiać, aż przystanął gdy zobaczył ten incydent zdrzenie Karo z drzewem.
-Hahahahah - śmiał się aż prawie mu łzy z oczu płynęły. 'Przytulił' skrzydła do ciała by nie robiły opru, nie zwalniały go (podczas śmiania się nieco opadły) i znów poszedł za Karo, jednak już nie biegł tak szybko, śmiech mu nie pozwalał.
_______________
Lajna, wena twórcza natchnęła nas natchnęła xDD
-
Spojrzała na Demona, jakby był szczeniakiem. Wiedziała też, że był od niej starszy o dwa lata. Nie zareagowała na śmiech, bo nie będzie dokuczała. Nie na nie swoich terenach, bo nie ma ochoty oberwać w ten wieczór. Dzień był cudny, żadnych sporów i walk, więc po co ma sobie psuć nastrój wieczorem?
- Witaj Demonie.. - odrzekła sucho, jednak nie był to taki bardzo słuchy głos, jakaś nutka wesołości tam tkwiła. Westchnęła cicho, pokręciła łbem i się nie odezwała.
Sorry, że tak na ciebie popatrzyła, ale określenia nie znalazłam :>
-
Wesoło przekrzywił łeb i tak patrzył na waderę, potem stanął normalnie - prosto - i się przyjaźnie uśmiechnął zanim cokolwiek powiedział. Po waderze było widać iż wadera nic nie powiedziała by go nie wkurzyć by jej nic nie zrobił, lecz co on miałby jej zrobić? Pff on, to ciele... dobre (xD)
-Hej Karo, co tak oficjalnie/sztywniacko mi dzisiaj jedziesz "Witaj Demonie"? hehe - zapytał i się zaśmiał, machnął kilka razy energicznie ogonem, na wznak rozbawienia.
-
- A tak, sobie.. - mruknęła lekko zakłopotana.. coś zaczęły jej się przypominać stare czasy, kiedy to opuściła na pewien czas Pierwotnych i wróciła po kilku miesiącach rozłąki z watahą.. Ocknęła się po chwili, zawsze gdy wspomina, to się "zawiesza". Spojrzała na Demona, uśmiechnęła się. Nisko schyliła łeb i na żarty rzuciła się na niego ze śmiechem.
- Sztywniacko? To było sztywniackie? - spytała ze śmiechem, nawet nie wiedziała, jak on zareaguje, machnęła kilka razy ogonem i popatrzyła się na niego
Będę jak Kovu z Króla Lwa! xD
-
Chwilę patrzył jeszcze na Karo i pomału jego mina zaczęła tężnieć widząc, że ona jakaś dziwna jest. Lecz zaraz potem ona zabawiacko na niego wskoczyła, z wrażenia aż się dał przewrócić. Zaczął się wesoło śmiać. Skubnął Karo w uchu i zwinnie się spod jej cielska wyślizgnął i odskoczył na bok. Przykucnął na przednich łapach, nadal machając ogonem. Szczeknął wesoło zachęcając ją do dalszej zabawnej niby 'walki'. "No jak szczeniak się zachowuję" przeleciało mu po łbie, lecz nie zamierzał tego zmieniać, dawno się tak nie cieszył. Na dodatek Karo dawniej takiej wesołej nie widział.
-
Zaśmiała się. Schyliła nisko łeb, ogon jej latał jakby wąż chciał się uwolnić. Nigdy się tak nie czuła. Zawsze brak zabawy, brak przyjaciół i tak dalej. Przez chwilę myślała, jaki to "atak" na Demona spuścić, przez co stanęła osłupiała, ogon nadal latał, uśmiech na pysku. Tak się zamyśliła, przez co nie zwracała uwagi na otoczenie.
Śnieżka chce przyjść. Wpuścimy?
-
Już przyszykował się do przyjęcia 'ataku' Karo lecz ona zesztywniała.
-Halo, nie śpimy! - krzyknął i skoczył do niej, delikatnie popychając ją łapami w wielką zaspę śniegu.
-Hahahaha - zaśmiał się z Karo, która zniknęła w zaspie.
________________
No ba! Też mi pytanie, wpuszczamy^^
-
Ocknęła się nagle lądując w śniegu.
- Pożałujesz tego.. - zaśmiała się i rzuciła w Demona wielką kulą śniegu. Spojrzała, jak niknął w kuli. Sama nadal była w śniegu, przez co zamiast być granatowa była biała.. - Ja tak nie mogę wyglądać! - krzyknęła dla żartu, otrzepując się
-
________________________
Śnieżka nie wpada bo zraz spada xD
-
-Hahaha - zrobił unik przed śnieżką i zaczął nawalać w Karo kulkami śniegowymi.
-Haha no tak zło nie może być białe, więc tak tak... zczepuj ten śnieg (hahahah już miałem napisać piasek xDD). Szybko wskoczył za drzewo i obserwował Karo.
_______________
Ok, ja też będę spadał.
-
_____________________
jutro muszę wstać o 6.. (autobus do Rogoźna na 7.25)
wiec.. będę jutro ok... yyy... o 16 będę w domu.. chyba 18 :P
soo... byaa,,,
-
- Ta, biała mogę być. Mogę być nawet tęczowa! - zaśmiała się, w tym momencie oberwała śnieżką - Dobra.. Teraz musi być epicki atak.. - mruknęła pod nosem i krzyknęła - Confringo!
Opis: powoduje eksplozję danego obiektu.
-
//No ja muszę wstać o 6.30 bye//
Już miał ziewać, gdyż powolność Karo nieco go już znudziła, no dobra nie był znudzony ale chciał wyglądać na znudzonego.
-Ejj co to? - krzyknął gdy jego drzewo eksplodowało a on w ostatniej chwili schował się do śniegu.
-
Ze śmiechu przewróciła się na grzbiet. Śmiała się, i śmiała, aż ją brzuch rozbolał.
- Nikt nie mówił, że mocy nie można używać.. - powiedziała ze smutną minką, jakby była winna - Teraz ty możesz mnie walnąć mocą.
I nadal się roześmiała.
-
Wyszedł z zaspy i udawał, że jest zły na Karo, chciał się jakoś groźnie powykrzywiać, lecz chyba mu nie wyszło.
-Jesteś tego pewna, że mam cb mocą? hahaha - zapytał śmiejąc się i za pomocą iluzji 'wsadził' ją do wielkiej bańki, z której nie mogła wyjśc, przynajmniej tak uważała, chociaż bańki wcale nie było.
-Hah, i co teraz?
-
Zmarszczyła brwi (czy coś takiego). Nawet nie poruszyła się tylko popatrzyła na Demona, jakby ją skrzywdził.
- Dobra, wygrałeś.. - jęknęła, nie lubi przyznawać się do błędu, bo ona zwykle nie przyznaje się do błędu
-
Westchnął i zaraz potem tak o, iluzja znikła.
-No wygrałem, na przyszłość nie zadzieraj z mistrzem hehe - powiedział i dumnie, wysoko uniósł pysk.
-
- Mistrzem? Ciekawe... - zaśmiała się, podnosząc.. Dostrzegła jakiś patyk. Podeszła powoli do niego i wzięła w pysk. Wróciła do Demona..
- Mam patyk! - zaśmiała się ponownie, pokazując ową zdobycz
-
Widząc Karo paty rozejrzał się w koło. Zrobił w łapach śnieżkę i spojrzał na Karo groźnie.
-Hah, a ja mam śnieg i nie zawaham się go użyć hehe.
-
- Ta. Się boję śniegu.. - zaśmiała się i rzuciła gdzieś patykiem
Rzuciła się na Demona, miała na celu wytrącenie śnieżki z jego łap, bo nie chciała oberwać, a zarazem to trochę boli.. Na żarty zaczęła lekko warczeć, co brzmiało jak przyduszony śmiech
-
Uskoczył przed lecącym patykiem i spojrzał wesoło na Karo. Szczypnął ją zabawiacko w bok i odskoczył, w między czasie rzucając śnieżką w nią.
-
Uchyliła się przed śniegiem tak, aby musnął jej trochę sierści.. Zaśmiała się i zaczęła rzucać w Demona śnieżkami.
-
Kilka śnieżek w niego trafiło lecz przed większością zdołał zrobić unik.
-Hahahaha ale masz cela jak baba z wesela hahaha - zaczął się śmiać i również rzucać w nią śnieżkami.
-
Oberwała śnieżką w oczy. Pokręciła łbem. Śnieg wypłynął.
- Pięknie.. - mruknęła i nadal rzucała śnieżkami w niego
-
-Nie znudziło cię to?- zapytał i zaczął rzucać coraz mniejsze ilości snieżek.
_________________
haha ale mi się posty już skróciły xD
-
- Trochę.. - mruknęła
Nie była zadowolona, bo śnieg dopadł jej oczy i na nieszczęście bolało ją to.. łapą próbowała jakoś zgarnąć ten śnieg, lecz na próżno..
- Chyba będę ślepa.. - stwierdziła poważnym tonem, po czym wybuchła śmiechem
widać c:
-
Spojrzał dziwnie na waderę.
-Aj tam, panikujesz... to tylko śnieg, zamarznięta woda, nic ci nie będzie hahaha - powiedział i przestał rzucać w nią śniegiem. Walnął się jak martwy w wielką zaspę i tak tam sobie leżał.
-
- Ta.. - mruknęła, lekko zdenerwowana na Demona. Przymknęła oczy i po chwili znów wszystko widziała jak należy
-
-No, lepiej już? -zapytał dalej leżąc.
-
- Jak widać żyję.. - mruknęła i położyła się na śniegu
Chłód nie przeszkadzał jej, tak samo jak sam śnieg. Machnęła ogonem i zaczęła rozmyślać.
- Dzisiaj jest.. 6? - spytała jakieś drzewo, wątpiąc, że uzyska odpowiedź
Palcem narysowała tabelę. Podpisała kwadraciki.
- Tak. 6. A za niecały tydzień 15. Pięknie.. - mruknęła, sama wieść o urodzinach nie cieszyła ją. Chciałaby wiecznie mieć 2, może 3 lata. Ale 4? Nie. Stanowczo nie.
-
-Co 15? - zapytał słysząc je [pomrukiwanie.
-
- 15.. niedziela.. a dokładniej najgorszy dzień w roku.. - mruknęła ze wstrętem
Zmazała tabelkę. Przypominając sobie poprzednie urodziny nigdy nie zastała czegoś dobrego. Zawsze tylko jej najbliższy przyjaciel i tyle. Ciekawa była, jak będzie w tym roku. Sevan pewnie nie przyjdzie, po co robić sobie nadzieje.. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.. Machnęła ogonem.
-
Po tej nocce pełnej myśli ocknęła się znów z wesołym humorem.. Podniosła swe cielsko i otrzepała się ze śniegu. Zamachała ogonem i rzuciła w Demona śnieżką. Zaśmiała się i zaczęła uciekać między drzewami. W końcu zmieniła się w grudkę śniegu i nie poruszyła się.
-
Weszła. Stąpała po miękkim śniegu. W końcu wdepnęła w jakiś dołek i straciła równowagę. Wpadła w wielką zaspę... (xD)
-
Zmieniła się znów w wilka. Jednak nie była taka duża, jak przedtem. Nie wiedziała tak dużo. Podeszła do wadery, która wpadła w zaspę.
- E.. Proszę pani, wszystko dobrze?
-
- tak- powiedziała wychodząc z zaspy -= szukam siostry.. wygląda tak jak ty.. tylko jest większa
-
- Niestety, nie widziałam.. - powiedziała - Ale może tamten pan widział! - chodziło jej o Demona
Zaczęła iść powoli w stronę basiora. Pomachała łapą Śnieżce, żeby ta podeszła.
-
- a tak w ogóle.. kim ty jesteś?- zapytała
-
- Jestem Karo. Chyba.. - powiedziała zdziwiona
-
- moja siostra też miała tak na imię- powiedziała lekko zdziwiona.
-
No jakoś tak wyszło, że zasnął i nic nie wiedział co się dzieje bo dalej spał.
-
- To ja ci nie pomogę.. - powiedziała i utkwiła wzrok w swoim ogonie, który ruszał się na wszystkie strony.. Zaczęła za nim ganiać, lekko warcząc.
-
popatrzyła na szczeniaka ze zdziwieniem. Usiadła na śniegu
-
W końcu, gdy "dogoniła ogon", chwyciła go w zęby i pisnęła. Bolało trochę. Odeszła kawałek i zaczęła spacerować. Dwie tylne łapy świeciły jej.
- Nie umiem kontrolować tej mocy.. - poskarżyła się drzewu
-
-yyy...- mruknęła.. Nic już nie rozumiała
-
Usiadła obok drzewa.
- Drzewoo.. a fajnie jest być dorosłym? - spytała drzewa
Drzewo nie odpowiedziało.
- Drzewoo.. czemu nie móóóóówiiisz?
-
Wyszłam radośnie machając ogonem.
-
*to jest dziwne* - drzewa nie mówią- powiedziała
-
-Cześć-powiedziałam gdy ujrzałam Blankę. Wesoło potruchtałam do niej przeskakując drobne przeszkody. Jakoś dziś było mi strasznie wesoło.
-
Przednia prawa łapa mi zaświeciła. "Kolejny wilk" - pomyślała. Spojrzała na drzewo i nadal spacerowała.
-
Ujrzałam "Mini Karo".
-Cześć-powiedziałam i podeszłam do niej.
-
- Czeeeeeeeeść.. - powiedziała
-
-Co tu robiszzzzzzzzzzz?-spytałam i siadłam na sniegu.
-
- Chodzę, spaceruję.. a paaaani?
-
-Eeeee.... Pani? Od kiedy jestem dla cb pani?-spytałam
-
- Ja jestem maała.. a ty duuuża... - powiedziała
-
Zlustrowałam ją wzrokiem.
-A no... Ale..ale..ale...-zacięłam się xE
-
Spojrzała na nią pytająco.
-
Uśmiechnęłam się miło.
-
Zaczęła nadal spacerować.
-
- NUDA! - krzyknęła na całą tajgę, jakoś nie lubi się nudzić.. Usiadła gdzieś i zaczęła myśleć..
- Głodna jesteeeem.. - powiedziała, a że szczeniak, to i polować nie umie. Machała ogonem myśląc, co tu zjeść..
-
Nadal łaziła. W końcu na jej oczach pojawił się basior o imieniu Demon. Zaczęła się cicho skradać. Była coraz bliżej.. Skuliła się, aby w końcu skoczyć na niego. Gdy skoczyła, złapała go za ucho i zaczęła lekko tarmosić.
-
Podeszła do Karo i odciągnęła ją od Demona...
- nie wolno- powiedziała
-
- Ej! Za kogo ty się uważasz?
-
- zaaa.. na pewno straszą od Ciebie - powiedziała
-
Wchodzi, widzi wilki.
-Witam państwa.
-
- hej- mówi trzymając szczeniaka
-
Patrzy na szczenię.
-A to kto? Jakaś nowa istotka w waszym stadzie?
-
- nie- powiedziała- to Karo
-
-To ja już się lepiej już nie odzywam. A co się stało, że z Karo zrobiło się szczenię?
-
- a bo ja wiem??- powiedziała
-
-No w końcu jesteś tu z nią i wy się chyba przyjaźnicie, czy coś, więc myślałam, że wiesz.
-
-jak przyszłam już była szczeniakiem- powiedziała
-
Popatrzyła się wrogo na waderę, która ją trzymała. Potem przeniosła wzrok na inną waderę.
-
Bez ostrzeżenia wybuchła śmiechem. Ta sytuacja była jakaś taka... komiczna?
-
Uśmiechnęła się do szczeniaka i popatrzyła na Blue..
- a tobie co się stało??
-
- Mi? Polowałam na tego pana.. - wskazała na Demona - I mnie bez ostrzeżenia zaciągnęłaś.. - zrobiła obrażoną minę
-
-No bo to jest komiczne - powiedziała przez śmiech.
-
- nie możesz gryźć Demona- powiedziała do Karo
-
- A bo co? GŁODNA JESTEM! - pomachała jej łapą przed oczami
-
Teraz to już skręcała się ze śmiechu.
-Naprawdę Demon jest takim smacznym kąskiem?
-
- No i? On się nie rusza. Czyli można zjeść.. - warknęła i jakoś uwolniła się od Śnieżki.. Pobiegła gdzieś kawałek.
-
-Smacznego, kanibalu.
-
Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem. Zaczęła iść po śladach sarny. W końcu ją zobaczyła. Przywarła nisko do ziemi. Po chwili odbiła się, lecz sarna ją zobaczyła i uciekła.
- NOSZ ...! - krzyknęła zdenerwowana
-
Popatrzyła za uciekającym zwierzęciem.
-Upolować Ci coś? Bo zaraz ty mnie zjesz - mruknęła.
-
- Ciebie nie zjem.. - powiedziała z niesmakiem.. Popatrzyła za uciekającą sarną.
-
-Dzięki za łaskawość, o pani.
-
Przyciskałam se łapę do pyska by nie wybuchnąć. To wszystko było takie śmieszne.
-
Spojrzała na drzewo. A była tam dziupla. W sam raz, żeby się zmieściła. Wskoczyła do niej. I usiadła w środku.
-
-W dziuplach są sowy, które zjadają szczeniaki - mruknęła rozbawiona.
-
- Nie boję się sów! - krzyknęła i zobaczyła sowę.. Uciekła z dziupli w popłochu..
- Dobra.. boję się.. - mruknęła ze spuszczonym łbem
-
Powstrzymała się by nie parsknąć śmiechem i zobaczyła w oddali kilka saren.
-O, proszę, znów masz sarenki.
-
- I tak uciekną..
-
-Masz czarną sierść, widać Cię z daleka na śniegu, więc się nie dziwię, że sarny uciekają.
-
Warknęła coś pod nosem.
-
-A nie jest tak? Tak samo jak na jakimś ciemnym podłożu widać białą sierść.
-
Już nie wytrzymała. Parsknęła śmiechem skręcając się.
-Blue... Nie strasz szczeniaków-wydukała śmiejąc się.
-
- No wiem. Ale ja polować nie umiem..
-
Popatrzyła na Lajnę krytycznie.
-W których słowach ją niby straszyłam? Każdy musi się nauczyć polować - ostatnie zdanie skierowane było do Karo.
-
- Trele morele.. - warknęła i wyszła
-
Wstała i wyszła za nią.
_________
kuźwa no! nie moge pisać z 'm" to jakieś nie wygodne >.<
-
Wyszła.
-
Weszła ponownie do tajgi. Tym razem zważała gdzie idzie. Zaczęła spacerować. Lekko stąpając po ziemi, słyszała każdy szelest. Lekki wietrzyk delikatnie owiewał ją, dzięki czemu nie było jej tak gorąco. Nadal spacerowała. Starała się nie wchodzić w śnieg.
-
Obudził się wreszcie, teraz podmarznął trochę. Gdy się ruszał, walczył było mu gorąco jednak jak tak kilka godziin poleżał w śniegu, zmarzł aż zaczął się trząść.
-
Usłyszała trzeszczenie śniegu. Stwierdziła, że mógł być to Demon.. Podeszła do niego.
- Witam pana śpiocha.. - zaśmiała się i spojrzała na Śnieżkę
- Witaj siostrzyczko.. Jak zdrówko? - powiedziała wesołym tonem, jakoś nie przypominała sobie niczego z całego dnia.
-
-Ty kanibalu, z dala ode mnie - powiedział poważnie lecz zaraz potem zaczął się śmiać.
-
- Ale o co chodzi? - spytała, nic nie wiedząc.. - Byłam tutaj, a potem ocknęłam się na Arenie. Nic nie pamiętam.. - oblizała pysk.. a miała na nim resztki krwi.. - Dobra.. Nie wiem co to było, albo jest.. Ale nic nie pamiętam.. - mruknęła
-
-Tak jasne... ty kanibalu, tak teraz tylko udajesz bym stał się spokojny i gdy stracę czujność ty mnie pożresz... ehem...
-
Popatrzyła się dziwnie na Demona..
- Krew królika.. - mruknęła bardziej do siebie.. - Nie jem wilczego mięsa. A tym bardziej nie tknę ciebie, bo.. e.. jesteś silniejszy? - powiedziała trochę głośniej, lecz niezbyt pewnie.
Zaczęła nadal łazić..
- Nie ma tu królików. Łąka.. - mruknęła nadal.. Usiadła gdzieś pod drzewem..
- Moc czytania w myślach.. - mruknęła znów do siebie - Zadziałało kiedyś, a teraz? Tyle, że jej nie mam.. - westchnęła
Nadal zaczęła spacerować.
Powoli wszedł kotołak Harry. Skinął łbem do Demona i Śnieżki i podszedł do Karo.
- Coś znów zrobiła?
- Skąd mam wiedzieć debilu? - warknęła - Przecież nic nie pamiętam..
- Czekaj.. nie czułaś nigdzie wiesz kogo?
- Nie.. Ale on ma moc, że nie można go wyczuć.
- Prawda.. Szukaj wszelkich śladów.. - miauknął i zaczął spacerować.
- Tyle że ja nie chcę go szukać.. - powiedziałam z obrzydzeniem
-
-Emm... o co chodzi? Bo teraz to ja nwm... wiem, że spałem sobie ty zaczęłaś mnie pożerać to cb Śnieżka wzięła... gadałaś do drzewa. Przyszła Holly... emm i właściwie to tyle bo reszte spałem.
-
- Szukaj! - syknął Harry, a widać, że był niezadowolony.
- Masz czytanie w myślach. Możesz mi sprawdzić pamięć, co się działo.. - mruknęła do Demona, nadal szukając śladów owego basiora
- Masz coś?
- NIE
- Chyba go tu nie było. Albo był i znikł..
- Pięknie. Znów będę musiała go szukać.. - skrzywiła język
- Teraz zostaw to mnie. Obiecuję, że przyprowadzę go do ciebie. A ty nim się zajmiesz.
Uśmiechnęła się.
- Jednak nie będzie mnie pewnego czasu. To ja gonię.
- Pa. - rzuciła mu na odchodne..
Kotołak wyszedł.
Wadera usiadła obok drzewa.
- Nie. Niech on się tylko pojawi.. - mamrotała pod nosem
-
- Zatłukę. Zamorduję.. - mruczała pod nosem, lekko zaspanym tonem, aczkolwiek nie przespała całej nocy
Coś zaszeleściło. A może był to ktoś?
- Hakuchi.. - wyszeptała
- Tak, to ja! - z drzewa zeskoczył basior
- Czego tym razem? Nie dość, że ciągle mi przeszkadzasz, to jeszcze tracę przez ciebie pamięć?
- A bo tak mi się podoba.
- Radzę ci teraz uciekać.
- Bo?
- Bo.. zatłukę..
- Się boję.. - wybuchł śmiechem - Przecież za każdym razem to JA cię pokonywałem.
- Czasy się zmieniły. A teraz odejdź. Nie chcę cię widzieć na oczy..
- Niech no ja pomyślę.. Nie?
Bez ostrzeżenia Karo rzuciła się na basiora. Przewróciła go.
Hakuchi wyślizgnął się spod uścisku wadery.
- Mój ruch.. - wyszeptał i sam się rzucił
Karo padła. Basior był za silny dla niej. Lecz ta próbowała go odepchnąć.
- Powtórzę jeszcze raz. ODEJDŹ! - warknęła
- Się boję takiej małolaty.. - zadrwił - Udowodnij, że jesteś godna tego, aby mi rozkazywać.
- Nie udowodnię. I tak wszystkie ciosy odbijesz..
Basior przygwoździł ją do ziemi. Wtem z krzaków wyszło jeszcze dwóch.
- Widać, że masz koleżków. Ciekawe.
-
- Koleżków? Chcesz mieć z nimi do czynienia?
- Nie.
- Bo cię posłucham. Savier, Derek, na nią!
Wadera zaklęła. Trzech basiorów zaczęło ją atakować. Cudem wyrwała się i zaczęła biec przed siebie. Nie oglądała się.
Hakuchi, Savier i Derek rozdzielili się. Każdy zaczął biec w inną stronę.
Wadera zawróciła. Stanęła jak wryta w ziemię i spojrzała w górę.
Wielka klatka spadła na nią, a była to klatka, w której magia nie działała.
- Do jasnej ciasnej.. - wymamrotała
- I co teraz? Ktoś przyjdzie cię uratować?
- Kto niby?
- Przyjaciele?
- Ta. Gdybym ich miała. A nie mam.
- Oj, bo się wzruszę.. Gadaj, gdzie schowałaś księgę.
- Jaką?
- Biszem po boku! - rozkazał, a jeden z basiorów uderzył ją
- Co to ma znaczyć?
-
- Odpowiedz na pytanie! - warknął
- Nie wiem, o jaką księgę ci chodzi.. - powiedziała, a była to czysta prawda
- Fajny żart. Albo odpowiesz, albo zrobimy coś, czego do końca życia będziesz żałowała.
- NIE
- Tak!
- W tej chwili masz mnie wypuścić..
Klatka w tym czasie stała się próżnią. Ze stropu, bo inaczej tego nazwać nie można było, puścił się gaz usypiający.
- Co.. to.. - powiedziała i padła, "uśpiona".
Próżnia zniknęła. Basiory zaciągnęli ją w krzaki, pobiczowali, jeszcze ją "rozwalili" i uciekli.
PO PEWNYM CZASIE
Karo podniosła się.
- Co.. jest? - spytała i próbowała się podnieść. Po chwili zawyła z bólu.
- Wiedziałam.. ZABIJĘ ICH! - wydarła się, lecz nadal była w krzakach
-
______________
okej.,. Bo teraz mię rozumiem... Jesteś już duża czy mała?
-
____________
duża jest >.<
-
___________________________
Ja to już wgl nic nie rozumiem, za dużo czytania...
-
W skrócie - Karo wróciła do normalności, napadł ją jej stary znajomy z koleżkami, brutalnie pobili i Karo chce się zemścić xD
-
__________________________________
Aha, ok.
A co ja mam teraz robić? :P
-
Nie wiem, Karo będzie się darła, że ich zabije, w końcu pójdzie do lecznicy, bo ją wszystko boli :P
-
_______________________
Aham to się zacznij drzeć a ja Demona ruszę bo nie mam weny... rozwala mnie Niewidzialny na Lobo xDDD
-
Wylazła z krzaków. Zaczęła ustalać, którędy mogli pójść.
- ZABIJĘ! - wydarła się, aby ją usłyszeli, pewnie na próżno to zrobiła, bo znając ich, byli już daleko
Usiadła gdzieś. Była zdenerwowana. Popatrzyła na swoje cielsko. Pełne ran. Warknęła pod nosem.
Gdybyś go na GG widział xD
Cytuję:
Ja:
Witam. Dodzwonił się pan do zakładu pogrzebowego "Szczęśliwe życie". W naszej trumnie pan będzie wyglądał jak żywy!
10:57
Matiz
Xd
10:57
Ja
Chciałby pan zamówić trumnę?
10:58
Matiz
Tak dla szwagra
10:58
Ja
jaki rozmiar? L, M, XL, czy XXL?
11:00
Matiz
Dla szwagra M a dla cioci 2XL
11:00
Ja
Gratis dostanie pan salceson
11:03
Matiz
A to dam pieskowi.
11:03
Ja
I denaturat
11:03
Matiz
A to sam wypije
11:04
Ja
Życzę miłego umierania :d
11:05
Matiz
;(;(;( ona mi śmierci życzy ;(;(
11:05
Ja
:d
-
Spojrzałem na Karo.
-Nie radziłbym ich zabijać, przecież ich jest więcej... sama nie dasz rady. O wiem, ja mam lepszy pomysł. Zapraszam Panią do lecznicy, dasz rady sama dojść?
______________________
-,-
-
- Dam rady.. A zabijać i tak wiem, że nie dam rady, bo zawsze to oni wygrywają.. - mruknęła i wyszła
xD
Z Lajną i nim na GG było xD
-
Wyszedłem.
-
wyszła \
__________________
nie pamiętram czy to pisałam .:P
-
Wszedł i zaczął iść przed siebie.
-
Mogę Cię nawiedzić? xD
-
Weszła powoli. Rozejrzała się i spacerowała po tajdze. Nie obchodziło ją, że może spotkać kogoś z Pierwotnych, a ten ją zaatakuje. Miała to gdzieś. Szła cały czas przed siebie. Spojrzała na swoje znamię. "Ciekawe" - pomyślała. Jedno ucho zaczęło świecić. "Demon" - ponownie pomyślała, pamięta już mniej więcej co się świeci przy kim. Nie przyśpieszyła, nawet nie chciało jej się iść szybko. Po głowie krążyły jej różne myśli. Jedna, która nie dawała jej spokoju to były te dwa skurcze..
Jak ja lubię łazić po cudzych terenach C:
-
Wszedł. Zobczył Karo. Podbiegł do niej.
-Cześć. Jak po ślubie?-powiedział do wadery.
-
-Pa.-powiedział i wyszedł.
-
Spojrzała za Nerem. Zastrzygła uszami i nadal spacerowała. Miała ochotę coś zrobić.. Ale sama nie wiedziała co. Łaziła przed siebie, omijając drzewa. Ziewnęła i zwolniła kroku.
-
Poczuł obecność znanych wilków, Karo i Nero.
*Hah dużo pogadał* pomyślał słysząc Nero, który nawet nie poczekał na odpowiedź.
Przysiadł, gdyż wadera szła w jego kierunku a mu się już znudziło samotne wędrowanie.
-
Zgłodniała. "A może tak polowanko?" - spytała samą siebie. Nie zważając na nic zaczęła biec powoli. Jednak coś jej nie pasowało. Przystanęła. "Dobra, nie tak... poprosić któregoś towarzysza? Nie.. będą coś podejrzewać. Dobra, tam mi się nic nie stanie.. - mruknęła. Nadal szła, w końcu siadła pod jakimś drzewem.
-
*Przeszła obok i nie zauważyła... dziwne* pomyślał i ruszył za Karo.
-
Siedząc tak pod drzewem myślała i myślała.. Jednak nic nie mogła wymyślić. Jakoś odechciało jej się wszystkiego.
-
Dotarł do Karo.
-Siema Karo, ładnie to mnie tak ignorować? - zapytał.
-
- O, hej Demon.. Tak się zamyśliłam trochę, nie zauważyłam.. - mruknęła, otrząsając łeb
-
-Hah, spk - powiedział i usiadł.
-
Westchnęła. Znów złapał ją skurcz, ale nie dała tego po sobie znać. Siedziała cicho. Przygryzła wargę (czy coś w tym stylu).
-
-Słyszałaś najnowsze wieści? - zapytał lecz jego radość nie pozwalała czekać na jej odpowiedź.
-Jestem dziadkiem! - powiedział prawie podskakując z radości, wgl nie zauwarzając, że z Karo jest coś nie tak.
-
- Gratulacje.. - powiedziała, widząc szczęście Demona.
W sumie też powinna się cieszyć, ale czemu? Bo ją brzuch boli? Nie.. ona nie jest gamoniem. Ją taki ból nie obchodzi. Przeżyła tortury i co? To z torturami to pestka. Uśmiechnęła się lekko.
-
- Coś mam do.. załatwienia? - powiedziała i wyszła szybkim krokiem.
-
-Co? Gdzie ty idziesz?! Raduj się ze mną moim szczęściem - powiedział i wyszedł za nią.
-
Wlazłem(kopia) i zacząłem spacerować po tajdze..
-
Wyszedłem...
-
Zapas drzew iglastych roznosił się wszędzie na tych zimnych terenach lodocowych. Basior ostrożnie szedł wciąż z zamknętymi oczami gdyż nadal strasznie bolały. Teraz wszędzie było zimno ale tutaj to już tragicznie. Co jakiś czas zapadał się w zaspy śniegu przy tym okropnie przeklinając, teraz już wiedział jakie to okropne życie ślepca... chociaż on jeszcze w pełni ślepy nie był.
-
Najwidoczniej podróż teleportem trochę lepiej na nią wpłynęła. Myśląc wkroczyła do tajgi. Nie zważając na śnieg kroczyła przed siebie, już humor miała nieco lepszy. Przeciągnęła się. Szła nadal, wyczuła Demona. Przez chwilę miała ochotę wrócić się i obudzić Ian'a, który nadal siedział w lecznicy, jednak nie zrobiła tego. Złożyła skrzydła, bo sama nie wie po co je rozłożyła. Swym zielonym okiem spoglądała na różne drzewa, które stały. Karo nigdy nie chciała być drzewem, bo prowadzą takie nudne życie.
-
Westchnął i po raz kolejny wpadł w zaspę śniegu.Tym razem nie miał ochoty już wychodzić. Zwinął się w kłębek i tak tam sobie leżał.
-
Zdziwiła się nieco, bo Demon zwykle łaził za nią, ażeby sobie pogadać. Najwidoczniej coś było z nim nie tak. Trudno. Przystanęła po chwili. Lajna coś zaczęła mówić, że jest ślepy. Zamyśliła się. Po chwili wzbiła się w powietrze na tyle wysoko, żeby z łatwością lecieć. Wzrokiem szukała basiora, jednak nigdzie go nie widziała. Nieco później użyła mocy sokolego wzroku. Teraz z łatwością mogła go znaleźć. Wpatrywała się w śnieg. W końcu zauważyła sylwetkę basiora. Delikatnie zleciała na ziemię i wylądowała, jakieś pół metra od niego. Przekrzywiła lekko łeb.
-
*Muszę znaleźć dynnalca, ale gdzie w zimie?* zastanawiał się i zastanawiał i nie mógł nic wymyślić, a w leczncy tego ziela dawno już nie było, a idiota zapomniał o tym by pouzupełniać zapasy na zimę.
-
Jeszcze bardziej się zdziwiła, gdy ten się nie odezwał. Cóż, trudno, Najwyżej nie będzie mu przeszkadzała. Ruszyła, idąc po śniegu, który jak sam wiesz trochę 'chrupał'. Nie zważała na to uwagi. Machnęła ogonem, nudziło jej się. A jutro znów chyba wskakuje w teleport, ma być niby rozejm.. Ech. Karo nie miała pomysłów, jakie to zasady wprowadzić, bo pamiętała sojusz z Pierwotnymi. Nic, dosłownie nic nie przychodziło jej do tego łba. W pysku miała jeszcze posmak tych ziół. Skrzywiła się. Nie były dobre, ale wolała, żeby głowa wyzdrowiała. Już lepiej się czuła, dzięki czemu mogła robić praktycznie co jej się podobało.
-
Słyszał w pobliżu czyjeś kroki, ale nic nie powiedział jeszcze ktoś by przylazł do niego i zobaczył, że oczu otworzyć nie może bo cierpi przy tym.
-
Siadła w końcu pod jakimś drzewem, niedaleko śniegu, w którym siedział Demon. Ziewnęła.
- Doprawdy ciekawe.. Ciekawe, co będzie, jak się nie zgodzą.. - mruknęła, jakoś lubiła rozmawiać ze sobą. Nagle rozejrzała się gwałtownie. Przypomniało jej się, że Ian w każdej chwili może przyjść i wypytywać o wszystko, jak się stała, że jest zdrowa i tak dalej.. Ech.. A może by tak w końcu wypróbować zaklęcia Sectumsempra? Ale na Ian'ie? Prędzej już by ona, nieśmiertelna zginęła. Gdyby coś zrobiła jemu.. to wtedy może nigdy się nie pojawić na terenie. Po prostu zostałaby poddana ostrej terapii, a jej wyjaśnienia braliby jako bełkot gorączkowy.
-
-Mówisz sama do siebie? No nieźle Karo hah- mruknął spod płaszczu śniegu.
-
- No witam, witam pana Demona! - powiedziała na żarty, jakby on tu rządził. W sumie to była prawda, wadera była na jego terenach i w każdej chwili ten mógł ją zaatakować. Przewróciła oczami.
- Jak się spało, śpiący królewiczu? - spytała ze śmiechem.
-
Nie odpowiedział na jej powitanie.
-A no ogółem tu pod śniegiem jest cieplej o wiele niż na śniegu - powiedział i dalej pozostał na swym miejscu.
-
- Mi tam zimno nie jest. Czarna sierść czasem robi swoje. A w ogóle to co tak siedzisz, a nie łazisz, jak zwykle?
-
-Odpoczywam - rzekł krótko i za kasłał po tym, gdyż coś mu w gardle zaschło.
-
- Tak, widać.. - mruknęła, przewracając oczami.
Ciemno powoli się robiło, zima nastała. Wadera nie przepadała zimy, do tego wielkimi krokami zbliżały się jej kolejne urodziny. Starość nie radość. Karo przymknęła oczy i zaczęła myśleć.
-
*Dynnalec* pomyślał jednak chyba mu się wymcknęło na głos. Wyczłapał spod śniegu i zaczął iść w stronę... chyba swego pałacu. Po drodze wlazł w Karo. Zorientował się, że to ona bo za puszyste było na drzewo a za ciepłe na śnieg.
-Umm sorry - powiedział i poszedł dalej raz po raz wpadając w drzewo aż w końcu wyszedł.
-
Zaśmiała się i w końcu sama wyszła.
-
Wbiegł swobodnym truchtem czy jak tam ten bieg nazwać. Miał zamiar iść do pałacu, przespać się, odpocząć, ale po drodze postanowił odwiedzić tajgę. Teraz prawie wszędzie panowała zima, wszędzie było zimno a tutaj to w szczególności. W końcu teraz przebywał w królestwie śniegu, trudnego klimatu itd.
Spojrzał na zaśnieżone czubki drzew i westchnął. Ruszył dalej przed siebie, aż dotarł do zwalonego drzewa, na które wlazł i usiadł. Stamtąd omiótł wzrokiem otoczenie, ale jak zwykle nikogo nie było, i dobrze.
Położył się.
-
Rozmyślał przez kilka godzin o swym życiu, o tym co się stało. I doszedł do wniosku, że nie powinien się tym zamartwiać. I git, postanowione. Wstał i normalnie jak nowo narodzony opuścił to miejsce.
-
Wszedł i usiadł na śniegu.
-
Przybiegłam i usiadłam naprzeciwko basiora.
-
-Cześć - mruknął i się rozejrzał.
-Poczekajmy jeszcze chwilę, może ktoś dojdzie - rzekł, chociaż i tak było sporo po czasie, w którym miało rozpocząć się spotkanie.
-
Też mam tu przyjść? .m.
-
-Okey.
----------------------
Szybko bo mam czas do 20.00
-
-To ten, na jakiego to przywódce się starasz?
=================
Nope, ty Karo nie musisz.
Ty teraz czekasz aż się odlenię, i wstawię ci przywódce wojów.
-
-Na przywódcę łowcy.
-
-Dlaczego chcesz być przywódcą?
-
-Sądzę iż mogę trenować innych i stać się dobrym "szefem" dla nich, ponieważ jestem sprawiedliwa i rozpoznaję dobro od zła. Potrafię chwalić innych, ale także też pokazywać im ich błędy.
-
DEMON, MASZ SIĘ ODLENIĆ, BO CI ZROBIĘ SPAM NA PW! xD
Ta, wiem, umiem grozić .m.
O, wiem!
Nie skończę opowiadania albo dam, że Demon będzie ślimakiem .o.
-
-Sprawiedliwość... dobro i zło... jak na woja - mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do niej.
-Dlaczego sądzisz, że możesz trenować innych? - niby już na to odpowiedział, ale jej odpowiedział zadowoliła go tylko częściowo, chciał sprawdzić czy ma coś jeszcze do dodania.
Takie szantaże nie działają...
równie dobrze tylko zmotywujesz mnie na mój odwet i zrobię gorsze opowiadanie, przepełnione problemami psychicznymi, seksem, i innymi dziwactwami. xD
Ciekawe, które będzie gorsze xD Chociaż dobra, pominę te zboczoności, chociaż pomysły mam już fajne, nie przesadzę aż tyle xD
-
-Jako iż wychowałam się psem miałam za zadanie w takiej hierarchii trenować młode jak i nieco starsze osobniki. Jednak oni byli zawzięci i nie chcieli łowić nic, nawet kota. Uparte to były bestie, jednak teraz łowią inne zwierzyny. Większe od nas.
-
-A doświadczenie jakieś masz większe czy tylko te treningi? - spytał, chociaż wiadome, że na następnym treningu będzie ją różnymi zadaniami katował.
-
-A bo ja wiem. Doświadczenie to takie średnie.
_________________
Lecę
-
-Podciągnie się. Na dzisiaj chyba tyle wystarczy, następnym razem będziesz mogła się wykazać z innej strony, bo dzisiaj było średnio. I ten... pozycja dowódcy nie jest stała, nie żebym coś sugerował, tylko oznajmiam - mruknął, skinął jej głową i wyszedł.
Bye.
-
Wyszłam.
-
Ejejejejej, bo się obrażę i przestanę pisać. Bo mam wenę na coś innego ^^'
Dobra, może zamiast spamu tutaj pójdziesz odpisać w gejowatych gejzerach? c.c
-
Trudno...
usunie się spam
nie mam weny
-
Weszła z łbem spuszczonym w stronę ziemi. Pod łapami skrzypał zimny i puchowy śnieg. Z racji tego,że była duchem było widać jedynie stawiające się same ślady łap. Przystała,zamknęła oczy i wsłuchała się w cichę i szum poruszających się na wietrz drzew.
-
Nagle uslyszała skrzyp ugniatającego się śniegu. Otworzyła szeroko oczy i rozglądnęła się. Za nią stał ogromny niedźwiedź. Był jakieś 2 metry od.
*Myślałam,że niedźwiedzie już pozasypiały!*-pomyślała i wzniosła się w powietrze.-*Ale chwila... Przecierz on by mnie dawno już pożarł...*-zastanowiła się i po chwili powiedziała smutnie i cicho:
-Przecież jestem duchem...
Odleciała dalej,w bezpieczne miejsce,daleko od niedźwiedzia.