Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Zaświaty => Wątek zaczęty przez: Nero01 w Maj 11, 2013, 18:09:39
-
Gdzieś w głębi lasu ukrywa się Droga. Zwana jest Tajemniczą Drogą. Dookoła niej pnął się na drzewach piękne o wszystkich kolorach róże. Nigdy nie spadają im, żadne liście i płatki... Nikt nie wie co może tu być. Można tu zobaczyć wszystko jak i wszystkiego doświadczyć. Po drodze ukryte są pułapi pozostawione przez twórców tej ścieżki.
A co kryje się na końcu ścieżki? Nikt tego nie wie. Nikt, nawet wróżbici...
-
wbiegl nagle wyrywając z konaru drzew mech !
-
wybiegl
-
Zła i zbuntowana zaczęłam iść tą drogą.
-
kopałam mały kamyk.ale mgła stawałam się coraz gestrza
-
Zauważyłam czarny cień.To bylo coś wielkiego.Przypominało coś na kształt wilka i niedziedzia.
-
Schowałam się za drzewo i obserwowałam.
-
Weszłam byłam smutna.Nudziło mi się.
-
ale jestem bardzo niezdarna i oparłam się o spruchniałą gałąź.-Ups-pomyślała..potwór odwrućił sie
-
rozglądał się swoimi wielkimi jaskrawymi oczami-Boże-powiedziałam cicho.Potwór był czarny, wielki ,garbaty miał ostre kły i pazury.
-
Byłam niewidoczna podeszłam do wilczysy i szepnęłam
-Cześć
-
-O jezu!-przestraszyłam sie-cześć-powiedziałam cicho.
-
-Jestem Star.
-Co to jjjjjeeeessstttttttt?
pytałam szeptem
-
-Tjest pewnie em potwór co go w lesie widziano-powiedziała do Star-A tak w ogule jestem Whitedarark, ale mów mi White
-
-Ok White.
Szetałam dalej
-I co teraz?
-
-jak pójdziemy gdzieś poczuje że się ruszyłyśmy.Jesteśmy w pułapce!-Szepnęłam
-
-O nie.Zabijemy go?Zawoła Shadow'a i zabijemy go we trójkę.
*Shadow*
pomyślałam i wszedł biely tygrys schował się za drzewem niezauwarzony i powiedział:
-I co teraz?
-
-Ja może Lolke zawołam i może odwruci jego uwagę-zaimitowałam ćwierkanie ptaka.po chwili zjawiła się Lolka.
Wleciałam szybko i usiadłam mi na plecach
-Co być?-zapytała
-
Sepnęła Shadow'owi w ucho:
-Musimy zabic tamtego potwora.
Nieruchomo wychylił nos i zaczłą szykować sie do ataku.
-
-Shadow maże być za słaby-wytłumaczyłam-on bardzo być silny-wtrąciła się Lolka.
-jeżeli chcemy to musimy wykorzystać wszystkich...-urwałam ponieważ potwór przybliżył się do drzewa za którym jesteśmy.
-
-Dobra.Lolka odwraca uwagę Wilko-potwora,ale to starczy na małą sekudkę żeby się stąd ruszyć.My wybiegamy.On pobiegnie z nami.
-
-Ok
-ok
szepnęliśmy równo z Shadowem
-
-kończyłam dalej-shadow pobiegnie z nim , dogoni go i Lolka z shadowem go zatrzymają a my po kryjomu uciekniemy ,Zgoda?-tłumaczyłam aż zabrakło mi tchu
-
-Czyli:
1.shadow i Lolka go wkurzają i go atakują.
2.Ja i Ty po kryjomu uciekamy na jakies pustkowie gdzie go załatwimy a za chwile dołączają do nas Shadow i Lolka.
3.Potwór-wilk przybiega za nami na pustkowie a my go zabijamy.
szeptałam.
-
-Tak...-i tu zkończyłam. Szeptałam indiańską modlitwę przed walką lub wojną.
-
-To Shadow i Lolka zaczynajcie na znak.
powiedzałam
-
-poczekajcie na mnie-przerwałam modlitwSkończyłam.-dobra idziemy.
-
Dałam znak i Lolka i Shadow ruszyli.I zaczęłi nękać potwora śmiechem
wybiegłam na pustkowia
-
Pobięgłam za Star ale w jednej chwili się zawachałam bo potwór złapał Lolkę
-Mógłbyś ją puścić!!1-Powiedziałam ze złością tak że potwór się cofną do tyłu
-No proszę!! dwie przekąski!!
-puść ją słuszysz!!Głuchy jesteś czy co??!!
-
Shadow podbiegł do potwora i wytrącił mu Lolkę.
Lolka przyleciała do White a Shadow wybiegł na Pustynie na tereny neutralne
-
Wbiegłam i rozejrzałam się.
-
Astrid przyleciała do mnie. Kazałam jej wracać, gdyż nie wiedziałam, czy tu na pewno jest bezpiecznie.
-
Wszedł wolnym krokiem. Pomimo iż był towarzyskim wilkiem lubiał samotność. Mógł w tedy na spokojnie przmyśleć różne rzeczy. Kroczył wolno drogą.
-
Droga wydawała się być ciekawa, ale i też tajemnicza. Rozejrzał się po okolicy. Pomimo, że był śnieg na drzewach rosły krzaki róż. Było to magiczne zjawisko. Róże były przeróżnych kolorów. Różowe, czerwone, białe... Wszystkie były piękne.
-
Nie chciał przeżywać kolejnej przygody, chciał po prostu odpocząć od wszystkiego. Pięknie tu... pomyślał. I mial rację. Nigdy nie widział tak pięknego miejsca.
-
Podszedł cicho pomimo śniegu pod drzewo. Użył mocy panowania nad żywiołami i dzięki ogniu roztopił śnieg. Ziemia była ciepła. Podszedł w to miejsce i położył się.
-
Rozpalił ognisko. Było ciemno, więc dzięki ogniowi zrobiło się jaśniej i znacznie cieplej. Od tak miłej atmosfery po prostu zasnął...
-
Łeb go już przestał boleć, jednak wciąż nie wiedział jak się znalazł w tejże krainie, co za cholerna skleroza go dopadła. Skleroza, tsaa jasne, na pewno ktoś go specjalnie ogłuszył/otruł czy coś w ten deseń i tu przywlókł, tylko po co? No nic, zaprzestał rozwodzenia na ten temat, ponieważ trafił w kolejne dość ciekawe miejsce. W ciągu ostatnich kilku dni z nieba spadło dość sporo śniegu, więc przestały go dręczyć okropne upały, wreszcie przyjemny chłód. Po chwili w tych ciemnościach dostrzegł jakiś ogień, oho nie był tu sam. Przystanął na chwilę i rozejrzał się w koło, nic nie zauważył, więc ostrożnie stawiając każdą łapę zaczął się zbliżać do ów ognia. Gdy już był dość blisko zobaczył śpiącą sylwetkę jakiegoś basiora. Chyba spał twardo bo w ogóle nie skapnął się, że Isek jest tak blisko, a każdy inny dość szybko się się zorientował, ponieważ jeśli chodzi o podchody to Is jest okropny, zawsze coś trzaśnie mu pod łapą, kichnie się przez przypadek i takie tam badziewia przez które nigdy nie będzie dobrym szpiegiem itp. Chwilę się zastanawiał, co by basior zrobił gdyby go tak obudził czy coś. Niby Isoschi nie należał do złośliwych wilków szukających wszędzie zaczepki, ale tak słodko śpiący wilk aż się prosił o poprzeszkadzanie. Zrobił ze śniegu, tego nieco podtopionego przez ogień, jakąś lepszą śnieżkę i rzucił w nią w samca, nieco dziecinna zagrywka, ale przecież Isek to wyrośnięty bachor.
-Nie śpij tak bo cię okradną - syknął, miało to zabrzmieć poważnie, jednak i tak ten okropny uśmieszek musiał się pokazać a o radosnych iskierkach w oczach to nawet nie wspominam.
-
-Godziny mijają... zaraz na serio cię okradnę przyjacielu, a nie chciałem, ale śpisz, więc to robi się coraz bardziej kuszące - westchnął, taak fajnie gadać do kogoś kto śpi, czuł się nieco jak idiota gadający do drzewa... ale w sumie, to nie obce mu uczucie. Usiadł i łapą starł płatki śniegu z nosa, które postanowiły go zaatakować.
-
Otworzył leniwie oczy. Spojrzał zaspanym wzrokiem na basiora. Był wyspany, wstał i usiadł.
-Co chcesz?-spytał spokojnie wilka.
Podniósł łapę i zwrócił ją ku grzbietowi. Za pomocą ognia wysuszył się. Odstawił łapę i spojrzał znudzony na samotnika.
-
Okey, dość nawet spokojnie, choć 'co chcesz' nie jest za miłe, ale no mogłoby być gorzej.
- A jak myślisz? Dbam o bezpieczeństwo obcych, którzy kompletnie zapominają o ostrożności. - odparł równie spokojnie, a na jakie pysku wymalował się głupkowaty uśmieszek.
-
Spojrzał głupio na basiora. Zachowywał się dziwacznie. Wręcz dziecinnie można powiedzieć.
-Aha.-odparł krótko.
-
-Aha? Jesteś zabójczo rozmowny, ty uważaj bo ochrypniesz zaraz - mruknął i się rozejrzał, gdyż miał dziwne wrażenie, że kątem oka ujrzał jakiś podejrzany ruch.
-
-A co miałbym innego powiedzieć? Pochwalić?-spytał ironicznie.
Ten wilk pomału stawał się denerwujący. Dziecinny - dorosły wilk. Chyba przewyższa w jego wypadku to pierwsze słowo.
-
To się nazywa optymista, cieszący się życiem, a nie dzieciak... chociaż dobra, niech będzie i dzieciak. Posłał basiorowi obojętne spojrzenie, nie... pochwały nie chciał, ale noo, dobra, właściwie był ciekaw tak ogółem jak zareaguje.
-Jaki poważny ponurak - mruknął tylko pod nosem, nie kierując właściwie do nikogo tej wypowiedzi.
-
Znów swym dumnym stylem chodu wkroczył na tereny. Wzrokiem badając teren dostrzegł jasny świecący punkt więc postanowił to zbadać. Punkt okazał się ogniskiem a przy nim parę wilków. W końcu żywe duszę... jako że nie był pierwszy jego zasady głosiły że pierwszy się wita chociaż za bardzo nie miał ochoty.
- Witam towarzystwo..
-
Hehe, bardzo śmieszne. Spojrzał na dochodzącego basiora. Podniósł łapę i ognisko zgasło. Było ciemno, ale księżyc i tak roz święta trochę otoczenie. Uśmiechnął się do szarego wilka pokrzepiająco i znów spojrzał na białego basiora.
-Hej.-powiedział krótko.
-
A jednak wzrok go nie mylił... choć nie był za dokładny... ktoś się zbliżał i o dziwo od razu się odezwał, pokazał, a nie czaił po krzakach jak to większość lubi robić. Spojrzał w stronę białego wilka, yhym, chyba ktoś o wysokim mniemaniu o sobie się trafił, ktoś raczej pewny siebie. Nie ładnie tak od razu kogoś oceniać, ale cóż... każdy to robi.
- Cześć - odezwał się przyjaźnie, chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak postanowił ugryźć się w język, wystarczy jeden wkurzony na niego basior dwaj to by było stanowczo za dużo... i to tak w jednym miejscu.
-
Rozglądnął się po otoczeniu.
-Zapalić z powrotem ognisko?-spytał szarego wilka.
Nie patrzył na niego, był zainteresowany czym innym. Ale ciekawią go reakcja wilka.
-
Normalnie jakbym przybył spóźniony na obradę sejmu atmosfera jaka panowała jakoś mu nie pasowała wolał brak spięć ale chyba tutaj nie panują takie zasady..
- Czyżby jestem w nieodpowiednim czasie?
-
Spojrzał na białego wilka jak na idiotę, ale zaraz się opamiętał. Teraz patrzył normalnie. Wilk pytał tak bardzo kulturalnie, że można byłoby się zaśmiać. Nie lubią takich wilków, poważnych i eleganckich. Byli dziwni szczerze mówiąc.
-Nie...-odpowiedział wolno.
-
Cicho weszłam(Yenn to taka druga ja my i tak wykastrujemy Razia) wlokąc ogon za sobą. Rozejrzałam się. Dość ciężko było mnie dostrzec bo jak? Biała wadera na białym tle. Wyśmienicie! Westchnęłam pod nosem i spojrzałam przed siebie. Zauważyłam z trzy wilki. Nie miałam ochoty zbliżać się do nich. Nie po niedawnym zajściu. Skrzydeł nadal nie mogłam rozłożyć więc przycisnęłam do ciała by nie było ich tak widać. Wszystkie znaki itp. zniknęły i siedziałam taka biała na śniegu patrząc na towarzystwo kawałek dalej.
-
Usłyszał kroki, nie było to trudne, gdyż był wojonikiem. Spojrzał w tamtym kierunku. Nie było za dobrze widać co tp było, ale można było zauważyć obrys sylwetki (przyłączam się do waszej akcji). Jednak po chwili odwrócił wzrok i znów spojrzał na basiora, białego.
-
_______________
Ja to widzę..-o-
-
-Nie, skądże taki pomysł? - westchnął, właściwie pytanie retoryczne. Na miejscu tego białego też by się poczuł jak nie na miejscu, bo tak jakoś... sztywno się tu zrobiło, właściwie to nie było tu nie sztywno, ale Is nie wiedział jak temu zaradzić, więc tylko wstał i otrzepał się ze śniegu, który już zaczynał się topić w jego sierści.
-Nie, nie musisz palić... obejdzie się bez - mruknął. - Zresztą rób jak uważasz - dodał i przewrócił oczami. Po chwili usłyszał jakieś ciche sapanie czy coś takiego, trzask gałęzi i spojrzał w tamtym kierunku (nie bój się Lajn, nie na ciebie, Isek jest za ślepy by ciebie zauważyć). Wcześniej już miał dziwne wrażenie, że ktoś/coś jest w pobliżu, jednak gdy zjawił się biały basior, uznał iż to on... a tu jednak chyba nie do końca.
-
Basior którego imienia jeszcze nie znał odwrócił łeb w pewnym kierunku nie zainteresowało go to bo pewnie skradająca się istota nie chciała być zauważona. Stać w miejscu już mu się nie chciało a znów chłodzić się śniegiem tym bardziej więc wytworzył o słabej mocy puls który roztopił pod nim śnieg i dopiero wtedy usiadł.
-
-Eh... Dam trochę światła.-wywróciłam oczami na słowa basiora.
Wzniósł łapę i zapalił ogień. Potem znowu ją odstawił. Nie wiedział czego zachowywał się tak w stosunku tego szarego basiora, a on dla niego tak. Może to z powodu napięcie spowodowanego początkiem ich 'znajomości'. Westchnął i spojrzał jeszcze raz na sylwetkę wilka, który przypatrywała się im. Czuł jakby kiedyś wcześniej go spotkał.
-
Antypatia od początku? Cóż, trzeba będzie zapamiętać by nie budzić wilka, bo tak to się kończy. Potrząsnął łbem wybijając sobie z głowy te niby trzaski, sapania itd. to zapewne jakaś schiza, skoro nikt inny nic nie zauważył, a nawet jeśli to nie reagowali, czyli to nic ważnego. Ale moment, od kiedy on ma urojenia? Noo, nwm, ale właściwie odkąd tu trafił nic nie jest normalne.
-
Patrzył tak jeszcze przez chwilę na sylwetkę wilka i nagle sobie przypomniał... To była Lajna. Tak to musiała być ta kochana Lajna. Laj, nażeczona jego brata. Uśmiechnął się delikatnie i po chwili przestał.
-Chodź Laj, dołącz do nas!-krzyknął.
Po chwili odwrócił się do basiorów.
-
-Tak w ogóle to jestem Nero.-powiedział.
Nie wiedział czego i po co zdradził swoje imię, ale to powiedział. Może to zakączy te niezręczną sytuacje i wszystko wróci na normalne obroty.
-
Jedz pij i popuszczaj pasa... gdyby tylko tutaj było tak luźno ale zawsze może spróbować rozluźnić tą niezręczną sytuacje.
- Co my tacy jak na pogrzebie? Życie jest za krótkie żeby skupiać się na rzeczach których nie lubimy towarzysze. - Niby oczywiste ale nawet przypominanie oczywistości może poprawić humor.
- O godność nie pytałem ale skoro to tego doszło to jestem Dominique.
-
_________________________________________________
Miałam pisać, ale dam dojść do głosu Is'owi:D
-
No weź to wytłumacz temu tu ponurakowi... może on got albo coś i temu taki? pomyślał jednak odpuścił sobie mówienia tego na głos, no bo po co?
-Uznajmy, że to tajemnicze miejsce tak jakoś wpłynęło na tę tutaj atmosferę - tajemnicze miejsce, tsaa, droga i droga, ale nie ważne, nie czepiajmy się tego. Oho, zaczyna się przedstawianie, wszystko tylko nie to. Nie lubił tak od razu wyjawiać swojego głupiego imienia, ale jak wszyscy to wszyscy.
-Ech, jak już wszyscy to... miło poznać, ja jestem Isoschi - rzekł i krótko się uśmiechnął.
-A tak z nieco innej beczki, urodziliście się w tych stronach czy przybywacie tu skądś?
----
E tam, nie czekaj na mnie, pisz jak tylko chcesz.
-
- No to skoro już we godności znamy.. - Boże jak bardzo chcę wrócić do mojego poprzedniego życia pięć lat życia i nadal się nie pogodził z tym. Isoschi chyba uśmiechami chciał polepszyć atmosferę wiec i ten postanowił się ciepło uśmiechnąć.
- Ja nie z tych stron pochodzę więc wychodzi że jestem teoretycznie obcy.
-
O, blondas też się uśmiechnął, takie niby nic, a już inaczej patrzy się na tego osobnika, jakoś bardziej przyjaźniej, to teraz pozostało się tylko do Nera przekonać i będzie git.
-To właściwie nie jesteś sam, witaj w klubie obcych - odpowiedział miłym tonem, Is właściwie ledwo tydzień, może dwa, jakoś tak... szwęda się po tutejszych terenach, a ci tutaj to właściwie pierwsi jakich poznał, owszem wcześniej widział jakieś wilki, nawet chciał coś zagadać, lecz nie wyszło, całkowicie obcy był.
-
Uśmiechnął się lekko.
-Ja też w sumie nie jestem z tąd, ale jestem tu sobie pare dobrych miesięcy. Znam różne wilki itd.-powiedział.
Wiedział, że oboje chcą, aby atmosfera wyszła na prostą. On zaś sam do końca nie wiedział.
-
Słuchał uważnie wypowiedzi Nera, w końcu po jego wypowiedzi można było wywnioskować, iż jest mieszkańcem tejże krainy, więc Iska aż prawie skręcało z ciekawości, już miał zsypać na basiora grad pytań, jednak sobie szybko ten pomysł wybił z głowy. Sam sobie poradzi, nie będzie nikomu głowy zawracał i wychodził przy tym na idiotę, który w ogóle nic nie wie.
-Ja jestem tu może z parę dni i właściwie tak na 'ty' to tylko was poznałem, ale to tam nie ważne. Co was tu sprowadziło... jakiś określony cel czy przypadek? - A jednak i tak kolejne pytanie on zadał, kurde... z ciekawością nie ma co walczyć, ale lepsze chyba takie wypytywanie, choćby na głupie tematy niż siedzenie jak te posągi w ciszy.
...
Wiecie co, może walnijmy tu jednak jakiegoś potworka czy coś, może się to jakoś rozrusza? Boo... ja mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że zaraz wszyscy tu pousypiamy...
-
-Ja po prostu błąkałem się po okolicy i tu dotarłem. Krótko ujmując przez przypadek.-powiedział.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk dochodzący ze strony szarego wilka. Postawił uszy i wstał. Popatrzył się w stronę hałasu.
___________
Prosze ;)
-
Nero nagle się zerwał i warczał jakby na nic.
- Co jest? - Spytał tym razem ciekawy.
-
-Coś tam jest...-odpowiedział tylko.
Znów coś się poruszyło. Warczał. Było to donośniej słychać.
_____________________________________________
Ja kieruje potworem! *podnosi rękę do góry*
-
W końcu coś ciekawego również wstał i skierował się w stronę w którą Nero warczy. Najeżył na karku futro i wydał gardłowy pomruk.
________________
Ja zezwalam xD
-
Znowu to usłyszał. Szmer, który nie był za miły. Słyszał pomruki potwora. Były donośne, ale zarazem spokojne. Wiedział, że to tylko zmyłka. To musi być jeden ze strażników tej Drogi pomyślał i się nie mylił.
_____________________________________________________
To bd pisać z widoku potwora kolorem zielonym =3
-
Usłyszał różne dźwięki potem pomruki więc cofnął się do tyłu i przybrał pozę gotową do skoku na to "coś" co by miało przybyć z na pewno niezbyt pokojowymi zamiarami.
_______
Oliwkową zielenią z delikatnym odcieniem chorej zieleni która wpada w matowy ciemny z odbłyskiem lasu deszczowego 3o
-
Spojrzał na samców nieco zdziwiony ich zachowaniem. Przewrócił oczami i leniwie wstał i odwrócił się w stronę, z której dochodziły te dziwne dźwięki, które wcześniej uznał za jakieś schizy. Idioto, moment... teraz oni reagują, jak już dwaj to tam musi coś być, obserwuj, nasłuchuj, reaguj zakało narodu wilczego! i oczywiście odezwał się ten cholerny głosik, który to znajduje się gdzieś tam we wnętrzu głowy.
- A ja już myślałem, że mam jakieś schizy,ale chyba jednak nie, lub nam wszystkim odbiło, choć w to wątpię. Chociaż, niech wyjdzie, że nam odbiło jeśli to jakiś ufiak, porąbana ta kraina... - zaczął coś tam nerwowo paplać pod nosem, teraz zamiast się zatkać by uniknąć zwrócenia na nich uwagi tego czegoś, to się rozgadał, ach to wyczucie czasu. Szybko się zatkał, postanowił nic więcej nie mówić tylko przygotować się na konfrontację z obcym. Nieco zjeżył sierść, acz nie za wiele, nie lubił wyglądać jak najeżona kulka ponieważ w walce mało kiedy to jakoś pomagało; napiął mięśnia, gotów był do ataku, obrony czy tam uniku, zależy co to będzie, jak się zachowa, jednak na razie tylko słychać to było.
-
Potwór wyskoczył z krzaków. Miał w ręku broń, oszczep i tarczę. Jego postać była cała czarna, tylko uczy i usta wyróżniały się.Mianowicie miały one kolor bieli. Oczy świeciły, jak żarówki.Uśmiechnął się sztucznie, ale baaaardzo szeroko. Przeleciał wzrokiem po wilkach. 3 basiorów i w oddali 1 wadera (szary, biały, granatowa i biała).Słyszał ich rozmowę, więc znał imiona, ale nie mógł ich przypasować do konkretnego przeciwnika.
-A co mu tu robimy?-spytał donośnym, dziwnym głosem.
___________________________________
Oto potwór:
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.e-tapetki.pl/tapetki/duze/76241_potworek-usmieszek.jpg&imgrefurl=http://www.e-tapetki.pl/76241,potworek-usmieszek.php&h=1050&w=1680&tbnid=ALnpCy8AW-ScVM:&zoom=1&docid=gMwEI-pV8q2dFM&hl=pl-PL&ei=Qzk0VLGIF4bbPd3vgRA&tbm=isch&client=tablet-android-samsung&ved=0CEcQMygZMBk (http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.e-tapetki.pl/tapetki/duze/76241_potworek-usmieszek.jpg&imgrefurl=http://www.e-tapetki.pl/76241,potworek-usmieszek.php&h=1050&w=1680&tbnid=ALnpCy8AW-ScVM:&zoom=1&docid=gMwEI-pV8q2dFM&hl=pl-PL&ei=Qzk0VLGIF4bbPd3vgRA&tbm=isch&client=tablet-android-samsung&ved=0CEcQMygZMBk)
-
Warknął. Wiedział jak wygląda strażnik Tajemniczej Drogi, Słyszał już o takich.
-Uważajcie na niego.-mruknął do towarzyszy tak, aby straźnik nie słyszał.
Delikatnie podniósł łapę i z ziemi wyrosła roślina, która zamknęła potwora w 'żelaznym' uścisku.
-
Ale to pokraczne chciał już skoczyć na niego ale wtem Nero uniósł łapę i razem z nią roślina która uwięziła maszkarę. Stanął normalnie po czym czekał na ruch potworka.
-
Pokręcił głową na nie. Zniknął i roślina bezwładnie opadła na ziemię. Nagle pojawił się obok białego wilka (Dominique). Oparł się o niego.
-No nie ładnie tak chłopcy. Dopiero początek znajomości, a wy już mnie atakujecie. I po co?-spytał.
Zniknął ponownie i pojawił się tam, gdzie wcześniej. Ujął w swe czarne łaska broń.
-No wiecie, ja nie lubię walczyć. Ale skoro tego chcecie.-uśmiechnął się szerzej o ile było to możliwe.
-
-Chcecie to liczba mnoga. - Nie przepadał za tym jak od razu do jednego worka go wrzucano ale co zrobić. Gdy potwór coraz bardziej chwalił się swoim uzębieniem wytworzył impuls skierowany na potwora który zaczął stopniowo zwiększać temperaturę .
-
Spojrzał na białego wilka potem na potwora.
-Jak chcesz go czymś zaczarować to na niego nic nie działa.-powiedział spokojnie.
Na przeciwnika nie działały, żadne czary i uroki, był on silny. Ale miał swoje słabe punkty.
-
No cholera... Wycofał się kawałek do tyłu i miał nadzieje że to czarne coś zacznie szarżować.
-
Zaśmiał się, gardłowo. Był rozbawion próbami białego wilka. Zaczął przechadzając pomiędzy wilkami. Kręcił oszczepem, a w jednej chwili tarcza zniknęła.
-Niebieski ma racje.-uśmiechnął się do nich.
Spojrzał na szarego. On w ogóle się nie odzywał, ani nic. W jedną sekundę oszczep znikł. Podszedł do niego i ukląkł przy nim. Złapał jego pysk w wielką dłoń.
-A ty co się nie odzywasz?-spytał uśmiechając się.
-
- Pewnie twój wygląd odebrał mu mowę ja też bym zaniemówił jakbym zobaczył takie paskustwo pierwszy raz - Robiło się to nudne więc żeby zrobiło się ciekawiej chcę uruchomić potworka.
-
Zaśmiał się. Domini miał racje.
-Coś w tym jest.-przyznał wilkowi.
-
Nie biorąc ręki z pyska wilka spojrzał na białego wilka. Przestał się uśmiechać, a jego oczy przybrały kolor czerwony. Spiorunów go wzrokiem. Wstał i podszedł do wilka.
-Coś ty mówił?!-krzyknął, był zły.
W jego rękach pojawił się oszczep i tarcza. Rzucił oszczepem w białego wilka.
-
Odskoczył w bok unikając kija.
- Głuchy? - Potwór nie mógł teraz zadać ataku oszczepem więc mógł skorzystać z okazji i zaatakować gdyby nie teleportowanie się tego czegoś.
-
Już miał odwarczeć jakąś ripostę pokrace, jednak ten dość mocno ścisnął mu pysk i było słychać jakieś tam stłumione, niezrozumiałe bełkotanie. Wyrwał pysk i zaatakował zębami dość mocno jego łapsko. Wyrwał... stworek stracił nim zainteresowanie i sam puścił, ale mniejsza z tym, ważne że już łapsko miał podziurawione zębiskami, a coś nawet chrupnęło. Cofnął się o krok obserwując to coś al'a chochlik po czym zaczął krążyć wokół niego szykując się... hmn, do ataku? Nie, raczej nie, Isek i atak? Hah, dobre. Nie, raczej próbował znaleźć jakiś jego słaby punkt czy coś i następnie to jakoś wykorzystać jeśli ten spróbuje znów go tknąć.
-
Spojrzał wściekle na strażnika. Nie uśmiechał się już. Był wściekły na niego. Musimy znalrźć jego słaby punkt pomyślał. W tedy trzeba by było ten punkt zaatakować i po nim. Jak na razie nie wiedział co zrobić. Pokazał na tarczę i oszczep, spłonęły w kilka sekund.
-Bez twoich broni to już nie tak łatwo, co?-spytał.
-
Rozległ się tylko mój głuchy śmiech. Siedziałam i patrzyłam na nich. Poczułam rozluźnienie mięśni i skrzydła same się rozłożyły. Wielkie i białe jak cała ja. Jednak coś nie pasowało. Poszczególne pióra były czarne. Podniosłam się dalej się śmiejąc. Podeszłam bliżej basiorów. Spojrzałam na "to coś" czerwonymi oczyma(jedna z mocy), po chwili zwróciłam wzrok na Nero.
-Neeruś gdzieś ty się podziewał przyjacielu?-spytałam przekręcając łeb.
-
Rozluźnił się. W końcu usłyszał głos Lajny. Odwrócił się do źródła dźwięku. Wadera podeszła do nich, a on się uśmiechnął.
-A gdzieś tam polazłem i w ogóle nawet ciekawie było. A u ciebie jak tam?-spytał.
Nie przejmował się za bardzo potworem.
____________________________________
I tak oto naprawiłam klawiature <33
-
-Oprócz tego, że Twój brat wyparował? Że wszystko zwaliło mi się na łeb top jest nawet nawet-powiedziałam ze śmiechem. Machnęłam długim ogonem niechcący uderzając stwora.
-Ops! Niechcący-powiedziałam ironicznie i dalej ignorowałam go.
-
-Arser zniknął. No to się porobiło. I współczuję Ci.-powiedział.
Uśmiechnął się do Lajny i spojrzał na potwora, a potem na Is'a i Domini'ego.
-
-Jestem aż taka straszna?-spytałam i siadłam. Złożyłam skrzydła uderzając lekko basiorów.
-Sorry-powiedziałam i westchnęłam.
-
Stał gdzieś tam z boku, wciąż uważnie przyglądając się sytuacji, jednak w pewnym momencie, aż musiał oczy przetrzeć ze zdumienia. Tu niby walka, groźny stwór (dobra... uznajmy, że groźny) a tu jakby nigdy nic ploteczki, ploteczunie, miłe pogawędki.
-Aleście waleczni, takich wojowników to moje oczy jeszcze nie widziały... najwidoczniej naprawdę mało widziałem - mruknął niby pod nosem, niby sam do siebie, ale możliwe, że reszta go słyszała, w każdym razie nie miał zamiaru ich wykpić czy coś, on prostu był zaskoczony takim zachowaniem i tyle. Ich, ich... ale wbijam wszystkich do jednego wora, przepraszam... Dom jakoś nic nie mówił, wciąż czarnego wzrokiem śledził. Is, chociaż nie zamierzał brać udziału w walce, jeśli by do takowej doszło to jednak chętnie by pooglądał jakieś starcie, kibicowałby, dopingował i takie tam ciekawe rzeczy, ale chyba i z tego nici, no nic.
-
Spojrzał na nich. Lekko się uśmiechnął. Podszedł do szarego wilka i pogłaskał go po głowie.
-Dokładnie.-powiedział i odszedł,
W jego rękach pojawiła się broń i tarcza. Taka sama jak przedtem.
-To zaczynamy zabawę!-krzyknął.
Uśmiechnął się szeroko.
-
Moje ucho zwróciło się w stronę Isa. Odwróciłam łeb i jego stronę i podeszłam.
-Mam bardzo dobry słuch wyobraź sobie. Twierdzisz, że jestem mało waleczna? Gdybym chciała to coś by już nie żyło, jasne? Jestem od długiego czasu na tych terenach, a ty jakoś nie sądzę. Nowy, tak? Zapewne... Nie znasz dnia i godziny gdy zrobisz fałszywy ruch. Ruch ku śmierci-powiedziałam i spojrzałam na stwora.
-Zabawę? Okej!-powiedziałam radośnie. Rozłożyłam skrzydła i siadałam na głowie, tegoż stworzenia. Mój ogon owiną się wokół jego oczu.
-Ciuciubabka!-zaśmiałam się. Aby kompletnie nic nie widział zasłoniłam mu paczadła skrzydłami.
-
O rany w czasach wojny nie mieliśmy czasu na pogadanki i inne rzeczy zbędne nie ja nie mam słów nie zdziwię się że Nero i ta.. Dość wesoła kobieta są jednym.. Nie w przecież tu nie ma "państw" jak się zwały te.. A wataha! Że są jedną watahą. Skinął łbem wszystkim na pożegnanie i pośpiesznym krokiem opuścił zgromadzenie i stwora szukającego zaczepki.
_______
Wow dopiero teraz wchodzę na lapa i już myślę że dużo mnie ominęło a tu taki suprise.
-
-Fałszywy ruch... ruch ku śmierci? O czym ty kobieto do mnie mówisz? Czy ty aby na pewno masz dobrze pod kopułą, bo... ja mam co do tego jakieś zastrzeżenia... - jakoś nie ruszały go słowa wadery, co więcej - jeszcze bardziej go rozbawiły aż w końcu nie wytrzymał i się roześmiał na całe gardło, jednak szybko dotarło do niego, że to nie pora na takie rzeczy, więc stłumił ten wybuch śmiechu. I te wilki i ten stworek rozwalali go. Nawet nie zauważył kiedy biały basior zniknął, dopiero skapnął się gdy spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą stał, rozejrzał się... no nie ma. Najwidoczniej nie mógł już przepatrzeć na te dziwne rzeczy co tu się działy. W sumie Is też chętnie by odszedł, ale jak już wcześniej wspominałem, oglądanie takich cyrków prędko może się nie powtórzyć. Przyglądał się teraz waderze, która siedziała sobie na stworku. Ostatnio obczaił pewną sztuczkę i postanowił ją wytestować skoro okazja się nadarzyła. Wyczarował w łapach jakiś pocisk energii, którym cisnął w nogi stworka, który usiłował zrzucić Lajnę; przez postrzał się wywalił a wraz z nim samica, może zdążyłaby odlecieć, jednak była coś zbyt zajęta zasłanianiem oczu temu czemuś.
-Nie gróź mi na przyszłość, nie lubię takich rzeczy... - mruknął poważnie a zaraz potem znów się zaśmiał.
-
Rozwinęłam szybko skrzydła i rozwiązałam ogon. Zawisłam w powietrzu.
-Ale czy ja powiedziałam, że Ci grożę? Nieee... Ja stwierdziłam, że jeden błąd zaważy na twoim życiu.
Tak jak na moim.-powiedziałam (JEZUS ONA JEST PSYCHICZNA)
-
-Tsaa, jeden błąd i całe życie ciach? Phi, nie, ja w takie rzeczy nie wierzę. Dobre wilki spotykają dobre rzeczy, a jak nie to się dobrze kończą, także... ja wszystko przetrwam. Wsio wszystko - stwierdził dobitnie i spojrzał na stworka, który zaczął się podnosić. Niestety Iska 'magiaa' nie była jakaś potężna, dopiero początki, więc nawet go to nie zraniło. Zaczął się w stronkę Iska z groźnym grymasem na pysku.
-Niee, stary, tylko nie to, znów chcesz głaskać? Czy może potrzymać za pysk? Kurde, tak wiem, jest zajefajny, ale nie lubię jak się mnie maca... idź do blond wojowniczki, ona ciebie bardziej wkurza... no ja ci dobrze radzę - zaczął schodzić stworkowi z drogi w między czasie wskazując na Lajnę, tak by w razie czego zgredek nie pomylił go z nią.
-
Rozpłynęłam się w powietrzu. Pojawiłam się za basiorem. Jednym ruchem skrzydła(uderzyłam w kręgosłup) powaliłam basiora.
-Jak mnie nazwałeś?-syknęłam i przybrałam normalny wgląd. Wyszczerzyłam kły z których kapała trucizna.
-
Nawet nie zauważył gdy wadera zniknęła, dopiero wściekle podniósł się z ziemi i warcząc miał jej odwinąć, jednak w ostatniej chwili się pohamował i nic jej nie zrobił.
-Sorry - mruknął i się cofnął, oczywiście z tym 'sorry' chodziło o to, że prawie ją uderzył.
-Wojowniczka? Blond landryneczka. Księżniczka? Nie wiem... ale kochana, weź zamknij pyszczek bo coś ci ślinka wycieka, wiem... przy dobrej pogodzie, jeszcze taki wyturlany w ziemi bywam seksowny, ale by tak bezwstydnie się ślinić to już przesada, nie zachęca mnie to zbytnio... raczej obrzydza... - mruknął i wykrzywił się zniesmaczony całą tą sytuacją.
-
-Od dzisiaj masz zakaz wchodzenia na tereny mojej watahy. Zrozumiano?-wysyczałam i ugryzłam go w łapę.
-Śpij spokojnie. A o całym zajściu zapomnisz. Obudzisz się i nie będziesz pamiętał skąd się tu wziąłeś.-powiedziałam spokojnie.
-
Zakaz wchodzenia? Rly? A on miał w planach do tej watahy dołączyć, no nic... plany trzeba przełożyć, a zakaz i tak pewnie kiedyś złamie. Zapomni? No to i tak o zakazie pamiętać nie będzie. Kurde... znów zapomni, a ledwo pogodził się z tym gdzie trafił, właśnie po straceniu przytomności, pamięci... ech déjà vu coś się szykuje, dzięki Lajnuś.
-Nie lubię cię, pierwsza której nie lubię... - zdążył jeszcze wymamrotać i padł.
---------------------
Ej, to nie pamiętać będzie tej spiny z tb czy wszystko wszystko? No bo kurde... ledwo kogoś poznał i przepadnie... lajf is brutal.
-
Westchnęłam i pokręciłam łbem. Podeszłam dotknęłam go nosem i szepnęłam:
-Przepraszam-po czym usiadłam i czekałam aż basior się obudzi(to trwa 3 minuty). Otoczyłam go barierą by stwór go nie zranił.
__________________
Nie on tylko nie pamięta wszystkiego co z Lajenką jest związane. Domqa, Nera normalnie. Tylko ja taki anonim. Wszystko co z nią związane znika(z tej rozmowy,walki itp.)
-
Rzucił w szarego wilka kulę energii. Uśmiechnął się. Wzleciał w powietrze i zniknął. Pojawił się za niebieskim basiorem.
-Akuku!-krzyknął.
Rzucił w niego powietrzem, przez co poleciał do tyłu.
-
__________________
Teraz Isia nie można ruszać bo jest pod ochroną Lajny. Jest pod "tarczą".
-
____________________
To potwór nie ja xD
-
(Jak 3 to już dawno minęło xD) Coś przytomność zaczęła powracać. Otworzył oczy i zorientował się, że wciąż jest na tej drodze, stworek coś zniknął z pola widzenia, Nero wciąż był... i jeszcze ktoś. Wstał, otrzepał się i rozejrzał się nieco zmieszany.
- Co się stało? Dzielnie walczyłem i pierdyknęło mnie to coś w łeb i... - nie dokończył, taka dzielność i taki obciachowy upadek, super. Cofnął się patrząc to na blondyne to na Nera, palił się chyba ze wstydu. Um, moment Is i wstyd? Niee, szybko mu to przeszło, jednak wciąż dziwnie się czuł.
-Waleczny ja w walce padł, nic bardziej honorowego mnie spotkać nie mogło. A miła pani co się tak na mnie patrzy jakbym miał coś śmiesznego na głowie czy gdzieś, to kto? - zapytał i posłał jej uprzejmy uśmieszek. Kątem oka zauważył jakiś magiczny pocisk lecący w jego stronę, jednak jakaś niewidzialna bariera go zatrzymała. Rozdziawił pysk zaskoczony tym co zobaczył. *Ja to powstrzymałem? Przecież nie potrafię jeszcze takich rzeczy...* spojrzał pytająco na Nera potem na waderę i na niej wzrok zatrzymał, jakby niemo pytał "widziałaś to, co ja? Jakim to cudem?".
----
Ochrona Lajny to pierwsze primo, a drugie nie może być 2 magicznych ataków w jednym poście, owszem po jednym ataku na jednego wilka, ale noo...
Taa, wiem... nie jestem już adminem i takie tam, ale mania czepiania się takich pierdół pozostała, z niej ie mogę się wyleczyć.
-
Zatrzymał się 5-7 metrów za szarym wilkiem. Podszedł i zapalił potwora. Uśmiechnął się lekko.
-Może pomożecie?-spojrzał na Laj i Iso.
-
Już miał odpowiedział, że szlachta nie może się przemęczać, że pełni tylko rolę obserwatora gdy inni się męczą, jednak coś niespodziewanego się stało i Isek przybrał postać potężnego lwa, no co? Wilk nie ma takich zajefajnych pazurków i tej zwinności ruchów co kot, a jak już walczyć to porządnie. Warknął i skoczył na potwora, już miał go dość, wgryzł się w jego krtań a tylnymi łapami mocno zasadził mu z kopa w podbrzusze, by nie zapalić się od niego odskoczył i prychnął z pogardą:
-Mogłeś mnie nie macać... gdyby nie to może i bym cię nawet polubił.
-
Bariera zniknęła gdy tylko basior się obudził. Patrzyłam na śnieg. Owinęłam łapy ogonem. Westchnęłam. Trzepnęłam łbem i zasłoniłam pysk grzywką.
_________________
Jesus macać? xD hahah
Dobra ćśś nic nie byłooo XD
Jesteś Adminem moim :< Ja nadal pamiętam!
I dlaczego blondyna? Co on daltonista? LAJNA MA BIAŁE FUTROO!
-
_____________
To ja będę nazywał ją albinosem!xD
-
Zrzucił z siebie lwa. I strzelił w niego ogniem. Płonął, więc gdy się otrzebał już było wszystko dobrze.
-Pff.-spojrzał na waderę.
Uśmiechnął się chytrze. Rozłożył ręce i ponad nią pojawiła się chmura i zaczął padać na nią deszcz. Zaśmiał się.
-
_____
HehexD
To ja dołączę do Iso i bd nazywała Laj blondi!xD
-
Dobrze, że przegryzł krtań, to chociaż stworek go odrzucił i podsmażył to i tak długo nie pociągnie. Is wyturlał się szybko w śniegu i zgasił płomienie.
-Kurde i jebie teraz spalenizną, coś ty idioto narobił! - fuknął wściekle w stronę stwora. Zgred, no się musiał zgred trafić.
-------
Cś, nie chciało mi się szukać innego słowa, nie czepiać się macania... zboki cholerne, tylko o jednym by myśleli.
Jak miło *-* [ja taką mordkę zrobiłem? Psujesz mnie Lajnuś xd]
Trudno, jesteś blondzią już się przyjęło :P
-
-Giń-powiedziałam i stworzenie padło martwe(moc 10). Westchnęłam cicho. Potrząsnęłam łbem by nie być tak mokrą.
_______________________
XDD
<3 Kocham psuć ludzi <3
Njeeeeeeeeee :<
-
-Nie mogła piękna pani tego od razu zrobić? Ech, nie ważne... dobrze, że już po...- mruknął i z powrotem przybrał swoją wilczą postać. Przetarł łapą oczy i usiadł pod jakimś najbliższym drzewie opierając się o niego bokiem.
---------------
Tak, ty nie masz tu zbytnio nic do gadania xD Blondziaaa... mogłaś czarnego wilka sb zrobić i by było po problemie xD
-
-Mogłam Isoschi, ale nie chciałam-powiedziałam spokojnie. Rozłożyłam i złożyłam skrzydła. Wypaliłam kawałek miejsca i położyłam się w ogniu. Ziewnęłam.
-
Usiadł. Spojrzał na Iso, a potem na Laj.
-Zgadzam się z Isoschi.-odparł.
-
W głowach wilków można było słyszeć głos potwora.
-Jeszcze mnei popamiętacie!-krzyknął i się zaśmiał głos.
I nagle już niczego nie było...
-
-Powtórzę. Mogłam, ale nie chciałam. Zresztą nikt nie pomyślał by spytać.-powiedziałam spokojnie. Położyłam łeb na łapach i przyglądałam się im.
-
Isoschi? Nie pamiętał by się jej przedstawiał, najwidoczniej ktoś go już w jej obecności wołał po imieniu i sama wyłapała, więc nie truł pytaniami skąd wie, chociaż był nieco zaskoczony, że do niego po imieniu się zwróciła. *Lub to jakaś wyrocznia czy coś takiego, wszystko wiedząca* pomyślał i przyjrzał się badawczo waderze, jednak szybko to zwątpił, owszem była jakaś podejrzana ale raczej nie wiedźma. Po prostu w jej obecności czuł się jakiś niższy, i to nie chodzi o wzrost, po prostu biła od niej taka wyższość, moc... jakby była kimś ważnym. Wstał, przeciągnął się i spojrzał na wilki.
-Miło było poznać, ale ja już muszę iść, mam dość tego miejsca... do zobaczenia, może jeszcze kiedyś się spotkamy... - westchnął i odszedł. <zt>
-
-Pa.-odpowiedział krótko.
Odprowadził wzrokiem Is'a i spojrzał badawczo na waderę. Podszedł do niej i usiadł. Był ciekaw co się stało z Arserem i Sierrą. Wiedział tylko, że jego brat "rozpłynął się" w powietrzu. O młodej nic nie wiedział, więc zadał jej pytanie.
-A co się stało z Sierrą?-spytał Lajny.
-
-Miałyśmy iść do jaskini, ale ona nie przyszła. Znikła. Szukałam, ale bezskutecznie-powiedziałam cicho.
-
Wiedział, że Lajna była smutna. Si i Arsera nie było. Oboje zniknęli.
-Spokojnie, odnajdą się.-uśmiechnął się lekko.
-
Westchnęłam.
-Co ja zrobiłam, nie tak, ze tak mnie każą?-wyszeptałam i zamknęłam ślepia. Łzy spłynęły po policzkach zostawiając czerwone kropelki.
-
Nic nie mówiąc wstałam i wyszłam.
-
-Pa?-raczej spytał nie powiedział.
Szkoda mu było wadery. Odprowadził ją wzrokiem. Wzruszył ramionami. Wstał.
-
Wielka szkoda, że Si i Arser, gdzieś uciekli pomyślał. Teraz Lajna była bardzo smutna. Nie miała chęci do życia. Wzleciał w powietrze. Rozglądnął się po okolicy i wyleciał.