Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Las => Wątek zaczęty przez: Demon w Sierpień 24, 2013, 16:19:46
-
Ogromne hektary spalenizny, przy ziemi unosi się dym który pozostał po wielkim pożarze a jedyne co czuć to Smutek, Żal i Rozstanie.
Wiele wilków, Zajęcy, Jeleni straciło tu rodzinę a nawet własne życie. Pod jedynym żyjącym drzewie w tym lesie zawsze siedzi Faun który opowiada historie wszystkich rodzin i drzew które poległy w tym pożarze.
Ludzie tu nie przychodzą, więc spokojnie można przybyć i porozmawiać z innymi zwierzętami które przyszły opłakiwać swoich przodków. Nieraz idzie napotkać tu duchy.
(Zakaz atakowania!)
Mapa lasu zanim spłonął:
(https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1376489_545503918851639_486514529_n.jpg)
-
Weszłam i zobaczyłam stadko jeleni.W brzuchu mi burczało ale jest zakaz
-Jakoś wytrzymam. -Powiedziałam
Poszłam na zachodnią część gdzie był mój dom.Znalazłam dobrze znaną mi grotę i spalony kikut drzewa pod którym sie bawiłam.(łza w oku wilka)
Nazbierałam kamyków, kawałek płaskiego drewna i zwęglony patyk których jest tu cała masa.Przed wejściem ustawiłam stos i tabliczke na której koślawo napisałam.
"Tu spoczywają kości dwojga wilków którzy oddali życie za swoje szczenięta"
Stanełam zabaczyłam swoje dzieło i wruciłam do jaskini. :'(
-
Weszła.Rozglądała się.
-
Patrzyła z niedowierzaniem na spalone drzewa i krzewy.Zakręciła się jej w oku łza
-
Weszła.-O cześć-powiedziała.
-
-cześć...-powiedziała smutnie
-
-Coś sie stało-powiedziała podchodząc.
-
-nie nic...Spójrz..jak wszystko popalone...
-
-Racja-powiedziała-kiedyś ten las...ehh-powiedziała.
-
-Dokończ...chętnie posłucham
-
-Piękny i żywy-powiedziała.
-
-Aha...ciekawe co spowodowało pożar...
-
-Taaa ciekawe -powiedziała a z jej skrzydeł wypadło jedno pióro.
-
Włazi.
-Dzieńńńńń dobry!
-
-Holly- krzynęła i skoczyła na nią.
-
-Deffy! - uchyliła się przed nią.
-
-aaa-krzyneła wpadła na jakieś drzewo, -Holly!!- rzuciła już złowieszczo i skoczyła TYM RAZEM CELNIE na Holly.
-
-Spadaj, jesteś ciężka! - ryknęła i zwaliła się na bok zrzucając z siebie Deferę.
-
-Krew mnie zalewa jak na was popacz jak wy się bijecie!-rozdzieliła je
-
-Dupa tam. To hipopotam jest!
-
-a ty krową i jest po równo
-
Weszłam.
-
-Wal się.
-
-Nie sprzeciwię się i co mi zrobisz?
-
-Skoro się nie sprzeciwisz to niby czemu mam Ci coś robić?
-
-Spokój!!-krzykneła -hipopotam ma coś do powiedzenia!-powiedziała po chwili.
-
-No to mów, hipopotami przyjacielu.
-
-Nie mam nic do powiedzenia xDD-zaczeła się śmiać.
-
weszłam
-przyjemnie odwiedzić dawny las ...rodzinny las.-i łza naciekła mi do oka.
-jeżeli dobrze pamiętam to była susza i trzasną piorun w środku nocy, w środek lasu. - bezwładnie powiedziała jak pod wpływem czaru.
Podeszła do grobu ułożonego wcześniej .
- ile to czasu mineło ...jakieś trzy, cztery lata .Ciekawa ile wilków stracilo tu rodziców, rodzeńctwo, siebie...
-
wyszła
-
-Od pewnego tygodnia gadam bzdury i nawet nw co mówię więc nie oskarżaj mnie o byle co!-Popatrzyła na Def i przewróciła oczami i strzepnęła spadającą grzywkę na oczy .
-
Dorysowała sb zegarek na łapie
-Uuu jak późno...hehe musze lecieć papa!-Szybko wyleciała
-
Wyłazi.
-
Wybiegłam.
-
Wybiegłam.
-
weszłam i sie rozglądałam
-
Wchodzi. Rozglada sie.
-
-hej...szubur tak? -zapytala potchdządz do wilka
-
Zauwaza wilka , rozpoznaje go i mowi :
-Witaj Zuzm
-
-byłeś tu kiedyś ? Ja tu miałam dom ...choć pokarze ci -i ruszyła w strone polany
-
Pobiegl za nia
-Tak ... miszkalem tu kiedys.
-
-serio...a...gdzie ...znałam cie...nieeee
-
-To bylo tak dawno ... sam juz nawet nie pamietam gdzie on byl...
-
wilki doszly do jaskini przed którą stał stosik kamieni
-o tu ...mieszkałam
-
-Co sie tu stalo ?
-
-a nic ...pożar ...po 2 latach wróciłam i ułożyłam ten stosik
-
-Co ? Pozar ? Wraz z moimi rodzicami ledwo z jednego ucieklem ...
-
-niesłyszaleś o wielkim pożarze
-
-Ledwo z niego ucieklem ...
-
-ja uciekalam w ostatniej chwili z dwoma siostrami
-
-Jak sie one nazywaja ?
-
-niewiem niepamiętam ...pamiętam że są starsze
-
-Musze juz isc ... Do zobaczenia.
Wychodzi
-
Wyszłam za Szuburem.
-
Wchodzi.
-Jak tu pięknie.
-
Wchodzi.
-Aszli! A Tobie co się stało? Masz potargane futro i morderczy wyraz pyska!
-
-A nic takiego, pobiłem jakiegoś basiora oczywiście nie dał mi rady, zamiast mnie czarną magią atakować to uciekł.
-
-Na Ciebie czarna magia wgl. działa? A zresztą, to gratulację. Moja krew, moja Czarna Krew!
-
-Jeszcze nikt mnie nie bił z czarnej magii, ale wiem że fizyczne i psychiczne ataki są zbędne.
-
Wychodzi.
-
weszłam
-pch jaka przyjemna cisza -zawyłam do słońca
-
podeszłam pod zachodnią granice i położyłam sie na plecach padsząc na chmury
-
Wszedłem
-już znalazłaś zajęcie?
-
-No co, lubię patrzyć w chmury - Mruknęłam pod nosem.
-Może ty też pooglądaj.
-
-Nie, spoko nic do ciebię nie mam.
Gwiazdy są lepsze.- usiadlem i spojrzałem na Zuzm
-
-mi jest troche obojętne na co patrze tylko żeby zawsze móc coś zauwarzyć -powiedziałam coraz wolniej
-lubie tak czasami odpoczać od polowania i czuć sie jak małe szczenie ze swoją rodziną
-
-Ty miałaś rodzinę, ja tylko siostrę....
-
wstałam
-mówiłeś że matka niechciała ci powiedzieć imienia ...mnie ssostry trzymały przy zyciu z przymusu
-
-2dni po moim urodzeniu rodzice zginęli. Nawet nie nadali mi imienia. Siostra mnie wychowała i dzięki niej żyje.
-
znowu upadłam na ziemie
-szkoda ...mi umarli po roku -powiedziałam
-przyjemnie sie z tobą gada
-
Wchodze
-Dzieeeeen Doooobry
-
-łojej -krzyknęłam
-szubur zachowuj sie z poszanowaniem dlla zmarłych -powiedziałam z oburzeniem
-
-Dzięki, z tobą też-uśmiechnołem się i Położyłem
-Witaj, wyspałes się?
-
-Ta .... cala noc o czyms myslialem . Ale nie wazne,
-
-Nie będę się pytał, bo nie lubię się wtrącać w Noe swoje sprawy
-
zachichotałam
-dobra ja troche popatarze
-krótka informaca :zbieram na rakszasa z wystawy
-
-To dobrze ...
-Co tam u was ?
-
-Nic ciekawego.
-
-dlaczego mam cały czas wrażenie że sie kłucicie ...możecie sie pogodzidź ...niechce was reanimować ...tak wiem że jesteś latoroślą-powiedziałam z oburzeniem
-
-Ale o co chodzi? Przecież ja się nie kłóce
-
Weszła. Słysząc rozmowę i śmiechy stwierdziła że nawet jak się schowa i tak będą wiedzieć gdzie jest. Stanęła obok drzewa które kiedyś pochłoną ogień.
-
_________
Jaką latoroślą? Ja zielarz
-
-wiem ale te wasze rozmowy tak dziwnie brzmią-przetoczyłam sie nabok
-nana nieukrywaj sie ...ja wiem wszystko co chce
(zieLAŻ NA POZIOMIE latorośli)
-
-Skad , my sie nie klocimy ...
-
Miała ochotę kogoś udusić ale powstrzymała się. Z gracją podeszła bliżej i machnęła ogonem.
Spojrzała na Niewidzialnego i Szubura.
-
-koniec tematu o klotni
-
(sory za te duże litery ja niewiem skąd one sie biorą)
-dziękuje nano i tak niemiałaś co podsłuchiwać
-
-My się znamy?
-
Wlazłem i wdrapałem się na drzewo..
-
-Nie obchodzi mnie kto się z kim kłóci...czasem można usłyszeć ciekawe informacje...Podsłuchwanie to zupełnie inna bajka...-warknęła groźnie.
-
-wy może nie ale ja wszystko wyczuwam -powiedziałam równie spokojnie
-nana to niewidzialny ...niewidzalny to nana
-co to taki tlok -krzyknęłam i wstałam
-
-Kto jest na drzewie ?
Spoglada na Zuzm
-
-Arser, a gdzie Lajna?
-
-Nie lubię się przedstawiać..są pewne wyjątki.-szepnęła.
Zuzm zaczynała ją irytować.
-
-Witam wszystkich , Szubur jestem ...
-
-dobra kto idzie ze ną podlać wielkie drzewo ...to troszke drogi- odeszłam dalej od grupy
-
- Zaraz powinna przyjść,a jak nie to ją zaraz wywleke gdzieś -zaśmialem się..
-
-niezły sposub-powiedzialam niedwracajac sie
-
odeszłam w strone drzewa
-
Zeskoczyłem z drzewa na równe łapy i zacząłem zmierzzać ku wyjściu...Chciałem iść po Laj..
-
Stała z nieco napuszonym i podniesionym ogonem. Czubek ogona chował się w cieniu.
-
-Idę z tobą Zuzm
-
byłam już pod drzewem
-droga naturo prosze miej w opiece to oto drzewo ...-machneła łapą na bok i nad drzeem zaczeły latać motyle spuśczające kolorowe kropelki prosto na korzenie
-dziękuje
-
Z powrotem usiadła.
-Eh...-mruknęła kładąc się pod drzewem.
-
Pobiegłem do Zuzm
-Ale magia
-
-Zobacz , Niewidzialny nawet pod drzewo z toba chodzi haha
-
Siada kolo Nany
-
Wyszedłem ..
-
-Zazdrosny, znowu
-
-Nie mam o co byc zazdrsony ... fajna razem wygladacie . Usmiechnol sie
-
odwruciłam sie
-najpiękniejsza na świecie -otarła oczy
-te krople to czyste życie ...niepij tego bo ty masz swoją krople o tu-pokazała na serce
-to cie moze uśmiercić ...
motyle zaczeły sie rozpływać aż wreszcie zniknęły
-
-Zostaw mnie w spokoju...-mruknęła do Szubura.
-
-Wielkie mi halo...
-
-Tak? A ty wogule potrafisz zagadać do samicy?
-
-wiecie co poprost z wami sie nieda wytrzymać-powiedziałam i poszlam w głąb lasu (do tej dudki co jest na mapie)
-
Staje sie niewidzialny i wychodzi
-
-Ej, ale on.... A z resztą nie kłóce się.
-
Wstała gwałtownie i posłała mordercze spojrzenie Niewidzialnemu i Szuburowi.
-
podeszłam do budki
-duchy pomuszcie mi wytrzymać ...wstąpcie w nich pogudźe ich ...pomocy
-
-Idę się przejść- wstał i poszedł w głąb lasu
-
poszłam do nany
-czy ty ich słyszysz -zapytałam i usiadlam naprzeciwko w odpowiedniej odległości
-
-Ja slysze ...
-
Poszła schować się w cieniu.
-Nie słyszę duchów...słyszę tylko jak pnącza oplatają się wokół mojej ofiary i łamią jej kark.-mruknęła z zadowloeniem.
-
Usiadł pod jakimś drzewem
-
-dobra ja ci już zostawie-i poszłam dalej
-
Zwinęła się w kłębek w cieniu.
-
-Hej , nie boj sie :)
-
Spojrzał w niebo
-
-Jeśli to było do mnie to zaraz zobaczysz co to jest bać się...-warknęła głośno.
-
-zobaczyłam niewidzialnego
-widze że ty sie niekłucisz a poz tym mogłabym wezwać misty i ona by ci dała popalić-zaćmiała sie i usiadła obok
-
-uspokuj sie ...
-
-To zostaw mnie w spokoju...
-
-Niby za co miałaby mi dać popalić?-spytałem patrząc na chmury
-
-niewiem może za szubura ...ja niemam pojęcia ...-położyłam sie na plecach
-
-Ja też nie wiem. A Szubur sam zaczął
-
-wsumie -zamknęłam oczy
-niewiem o co mu chodziło
-
-hah , czy ja wiem , ze za mnie ? Usmiechnol sie
-o nic mi nie chodzilo ...
-
-ah dobra może najlepiej niewracajmy do tago ...żyjmy teraźniejszością
-
-A nie przeszłością-dokończył
-
Wstała i wyszła z cienia. Przeciągnęła się i parę razy machnęła ogonem. Rozejrzała się po lesie. Wyszła.
-
-nana skończyła podsłuchiwać-zaśmialam sie
-
-Niom, a Szubur do niej zarywac
-
Wszedł i zaczął iść między usmażonymi pniami drzew, niby pożar był tu tak dawno a wciąż było widać jego ślady tutaj, zapach spalenizny. Średnio przyjemne miejsce, ale przyszedł tutaj, wiedziony ciekawością. Usłyszał jakieś wilki, głos wadery wydawał mu się znajomy, więc podszedł bliżej.
-O cześć Zuzm i pozostali i Ty... - powiedział miło.
-Jestem Demon - przedstawił się gdyż nie znał tego czarnego basiora, więc i on raczej go nie znał.
-
Zrobiłęm się niewidzialny i wdrapałem się na drzewo..
-
-demon to jest szubur mój przyjaciel z dziecństwa
-
-Witaj Demon . Ja jestem Szubur
-
-Witaj Demonie
-
Zwisałem z drzewa wpatrując się w nich..
-
Nieznacznie się uśmiechnął, gdy poznał imię obcego, nieznanego wilka.
-Miło poznać - odpowiedział i skinął łbem. Przeniósł wzrok na Niewidzialnego, ostatni raz kiedy to widział to dotarło do niego, że chodzi on z jego córką, i go ta wiadomość nieźle zamurowała, ale teraz gdy znów spotkał basiora starał się zachowywać jakby nigdy nic.
-
-demonie nieuwierzysz ale Szubur taż tu dorastał
-
Spojrzałem na Demona
_________
A nagle gałąź pękła i Ari spadł...
-
Zeskoczyłem z drzewa i położyłem się z dala od nich..
Huehuheuheeueh aż taki ciężki nie jest..No dobra to klops jak to Blue mówi xD
-
-który mi złamał gałąź - uderzył piorun
-
_________
xD
-
-Ale, że tu? W tym lesie tak jak i ty? -zapytał z niedowierzaniem Zuzm i usiadł.
__________________
Haha no właśnie, trzask i Ari spadł
-
-hah ...
-
-Tak .. w tym lesie
-
Gałązka spadła ..
Ej no bo czuje się gruby xD
-
-on tu mieszkał niedaleko od mnie -powiedziałam rozglądając się za niszczycielem gałęzi .Skoczyłam i złapałam gałąź w zęby ...zawarczałam
-
________
Nie obrażać kapitana Ariego Sparrowa xD
-
Wstałem...Nie miałem na kogo nawrzeszcześ wiec wyszedłem ..
Huehuheuheheu no wlaśnie,bo ja posiadam czarna perłe !!!!!!
-
___________
A ja latającego Holendra
-
zawiało powietrze ...puściłam gałąź która poszybowała prosto w miejsce złamanie i sie zrosla od nowa
-trzeba sie cieszyć że bogowie wysłuchali
-
O ty jesteś moim wrogiem xD
-
-Zawiało nudą...
_____________
Potpiszemy sojusz i git
-
-Jakos nudno sie robi ...
-
Nuel ty zawsze bd moim wrogiem xD
-
-TO TYLKO DRZEWO PRZECIEŻ - POWIEDZIAŁ PATRZĄC NA ZUZM.
-
_______________
Nie, ja jestem tym.... No co zostanie kapitanem latającego Holendra...
-
Willem nwm jak on miał dalej ,ale Ari go nie lubi xD
-
-Moze i drzewo ... ale to przyroda
-
-sory Demonie ale to drzewo to jedyne co mi zostało z dzieciństwa ...jak zniszczymy te wspomnienia to duchy niebędą tu przychodzić i nigdy niespotkam chociaż ducha moich rodziców...myślisz że dlaczego ja tu przychodze co?! -cofnęłam sie i zawinęłam w kłębek
-
załkałam głeboko
-
Podeszłem do Zuzm
-Nie płacz, skąd miał wiedzieć....
-
Weszła z powrotem nie wiedząc czego szuka. Za nią wleciał czarny kruk na którego bez wahania się rzuciła i przygwoździła do ziemi.
-
-Duchy? - zapytał i zrobił wielkie oczy, gdyż zbytnio nie wierzył w takie rzeczy.
-Ehem... dobra... spoko. Naturę chociaż spaloną należy dalej szanować. Przepraszam - rzekł cicho.
_______________
Will Sznurówka!!
-
-Nana tu niewolno zabijac-krzyknęłam
-
Pan sznurówka...xD
-
-Zostaw kurka w spokoju!
-
Spojrzał na Nanę.
-
Rzuciłam krukiem a on zmienił się z powrotem w wilka.
-Zdrajca...-warknął rzucając się na Nanę.
-
Oplotła pnączami wilka i rzuciła go ponad drzewa.
-
nagle za Zuzm pojawił sie wielki biały wilk o delikatnym obliczu (mój tatuś)
(http://i829.photobucket.com/albums/zz216/artisenens/blue/0a9fe3d7f0103b17c31793aa012b755f.jpg)
-
Pchnalem wilka i przytrzymałem
-
(ja będe za niego pisać i za mnie terz ok)
wilk zamienił sie w powietrze i odrodził na gałęzi drzewa (dalej byłam kłębkiem ale już niepłakałam)
-
-Piękny las...piękne miejsce naszej rozłąki...-rzucił Niewidzialnym o drzewo i doskoczył do Nany.
-Wiem że boisz się ognia!-zawył i zapłoną żywym ogniem.
__________
ej! to mój wilk (Dos)
-
(bedą dwa duchy jeden mój tata a drógi ten twój)
-
Pojawiły się czarne pnącza i związały wilka
-
A ja szpieg....Wilki się leją!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Przeskoczyła nad Dosem.
-Ty spaliłeś ten las...dawno temu?
-Ja nie zostawiam po sobie śladów...Dlatego czas śmierci nadszedł!-warknął.
-
Pojawił się duch śmierci i zakuł wilka w kajdany
-
Oplotła pnączami Dos'a i rzuciła nim o drzewo.
-Wariatka...-zaśmiał się a drzewo się zapaliło. Wyrwał się z kajdanów posyłają śmierć tam gdzie jej miejsce.
_______________
jego tak łatwo się nie załatwi ;)
-
(Nana zrubmy tak ze dos to zło a mój duch to dobro i oni sie zaczną tłuc ok)
-obudziłam sie i na drzewo spadła wielka kóla wody niszczac ogień
-
Duch znikł
__________
Zawołać strażaka sama!! Drzewo w ogniu!!
-
*Zenmdlał* xD
-
jeden duch został latał nad nami skacząc z kikuta na kikut i przyglądajac sie co robimy (to ten dobry)
-
(Nie..to będzie głupie ._. )
-Zatłukę cię tak samo jak ty zatłukłaś mnie i moją potęgę.-złapał Nanę za gardło i rzucił nią o drzewo.
-
moja kolej nie pisać
-
Stal sie niewidzialny . Zaszedl od tylu Dosa i zaatakowal ognistym pazurem . Dziwna sila go odepchnela. Jego lapa zaczela krwawic i byla zlamana.
-
Usiadł przy drzewie.
Wezwał polykacza dusz i zaczął wciagac do siebie złego wilka
-
-Myślicie że mnie..Patrona da się tak ot zabić...? Mylicie się i to bardzo!- powiedział zmieniając się z powrotem w kruka. Zawisł nad leżącą Naną.
-A z tobą się jeszcze policzę...-powiedział i uciekł.