Mirabilis!

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

         

~ZAPISY~
~REGULAMIN~
~WPROWADZENIE~
~DLA POCZĄTKUJĄCYCH~


Jeśli rejestrujesz się tu tylko po to, żeby nam umilić życie Twoim banem, nie rób nam tej przyjemności i się odwal C:

   



Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
Wpisz litery widoczne na obrazku
Posłuchaj liter / Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
W niej znajduje się mózg:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Demek
« dnia: Kwiecień 16, 2015, 20:36:39 »

Nie zastanawiaj się, tylko pisz ciąg dalszy, bo ten sen jest dobrym początkiem do jakieś paranormalnej historii z morderstwami w tle. :DD
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Kwiecień 16, 2015, 19:12:46 »

Postaram się ;) ale jak Narazie brak weny a to co jest napisane trzeba trochę.. USTRASZNIĆ :P
Wysłany przez: Karoiiina
« dnia: Kwiecień 16, 2015, 18:57:06 »

Śniegulcu Ty móóóójjj.. kontynuuj to, czekam na coś lepszego niż creepy na strasznych historiach, bo nie są straszne, wręcz śmieszne xD.
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Kwiecień 15, 2015, 23:13:20 »

nooo... Śnił mi się ostatnio koszmar.. (ostatnio.. pss we wrześniu :P) ale dopiero niedawno postanowiłam go opisać.. jak wiecie sny są gorsze wtedy gdy się je przeżywa a nie opisuje.. więc jeśli komuś chce się czytać 1004 słowa to proszę ;)

"SEN"

   Idę długą wąską uliczką z koleżanką Martą. Skręcamy w lewo i moim oczom ukazuje się stary znajomy budynek z czerwonej cegły i wielkimi oknami. To szkoła. Jednak nie jest ona taka jak w rzeczywistości. Coś jest z nią nie tak, lecz jeszcze nie wiem co. Powoli pomysł nocowania w starym budynku przestaje mi się podobać , lecz Marta mówi, że robiła to wiele razy i to nic wielkiego. Tylko trzeba uważać na otoczenie.. cokolwiek to znaczy. Weszłyśmy w małe drzwiczki z tyłu budynku. Prowadzą one do ciemnej piwnicy.. Marta weszła pierwsza z latarką, a następnie powoli weszłam ja. Zobaczyłam, że w szkolnej piwniczce są czarne farby do ścian, kilka wielkich pędzli, kilka śpiworów i materacy a także wiele metalowych wieszaków i ciemnych folii. Marta powoli zaczęła podawać mi czarne farby z pędzlami, folię i śpiwory a także kilka małych wieszaków. Następnie zaczęła czegoś gorączkowo szukać po piwnicy. Wtedy zauważyłam, że piwnica nie wygląda za przyjaźnie.. kilka czerwonych plam na ścianach, które delikatnie zostały zamaskowane czarną farbą. Na ziemi walało się wiele starych książek, kilka zdjęć, a przy ścianie stała wielka szafa, z której wylewały się ubrania. Wtedy Marta wykrzyknęła z zachwytu
-w końcu znalazłam! teraz możemy iść przyszykować się do spania.
Wyszłyśmy z piwnicy. Na dworze było jeszcze bardzo jasno. Wzięłyśmy naszą "wyprawkę" i poszłyśmy do głównych drzwi budynku. Drzwi otworzyły się trzeszcząc niemiłosiernie.
-właściwie czego szukałaś?- zapytałam Martę nie do końca wiedząc czy dobrze robię
- latarkę, która odstrasza nieproszonych gości- odpowiedziała i ruszyła schodami w górę. Właśnie miałam zapytać jakich nieproszonych gości lecz moim oczom ukazała sie szkolna pani Pedagog. Zauważyła naszą "wyprawkę" i zapytała z troską w oczach
-zamierzacie spać w internacie?
-właściwie tak-odpowiedziała Marta-w tym pokoju gdzie zazwyczaj nocują ludzie szukający wrażeń
-pamiętajcie, że w razie czego któryś z nauczycieli zawsze śpi w internacie-powiedziała pani i wyminęła nas. Powoli ruszyłyśmy do pokoju
-a i jeszcze jedno.. pamiętajcie by zamalować ściany w pewnych miejscach i nie pozwólcie by "COŚ" wami zawładnęło- powiedziała troskliwie i weszła do pokoju nauczycielskiego. Spojrzałam na Martę..
-coś zawładnęło?- powtórzyłam
-spokojnie.. nic się nie stanie. Jeśli będziemy spokojne- powiedziała i ruszyła w stronę kolejnych schodów prowadzących to tajemniczego pomieszczenia. Gdy weszłyśmy na górę, moim oczom ukazały się stare białe drzwi.. Marta nacisnęła na klamkę i drzwi otworzyły się lekko. Weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Kremowe ściany miejscami były pomazane czarną farbą. Weszłyśmy głębiej i naszym oczom ukazały się dwie dziewczyny z równoległej klasy. Jedna z nich miała krótkie blond włosy i okulary na oczach. Była bardzo szczupła i wysoka. Druga natomiast miała czarne włosy i pewne spojrzenie, ale figurą dorównywała koleżance. Marta podeszła do nich.
-też dziś tu nocujecie?
-tak-odpowiedziała blondyna
-przynajmniej nie będziemy same- powiedziała Marta i położyła farby, pędzle i folie. Podeszłam do niej i odłożyłam to co zabrałam z piwnicy.
-to do pracy- mruknęła brunetka i wzięła pędzel i farbę w rękę po czym zaczęła malować na ścianie jakieś znaki.
-pomożesz?- zapytała blondyna i wzięła folię którą wyciągnęła ze swojego śpiwora. Kiwnęłam głową i szybko zawiesiłyśmy folię na okno
-właściwie po co to?- zapytałam wpatrując się w folię, przez którą niewiele było widać jednak światło jeszcze delikatnie przez nią przebijało
-pierwszy raz?- zapytała brunetka, która właśnie skończyła swoje dzieło.
-Tak- odpowiedziałam trochę niepewnie
-zobaczysz co się będzie działo- mruknęła Marta tajemniczo
-atak w ogóle.. jestem Aga a to Kaja- powiedziała blondyna wskazując najpierw na siebie a potem na koleżankę. Rozłożyłyśmy śpiwory na ziemi przy ścianie.
-Ja śpię w środku!- krzyknęła Aga i wcisnęła się na jeden z materaców
-ja wolę z brzegu- mruknęła Kaja
- Ty też spij w środku- powiedziała Marta do mnie i zajęła miejsce z brzegu.- na pierwszy raz będziesz się czuła bezpieczniej
   Nadeszła noc. Kaja zapaliła lampę i postawiła na środku pokoju. Po chwili usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby ktoś przejechał czym ostrym po drzwiach.. wtem folia na oknie zaczęła się ruszać od powiewu powietrza. Spojrzałam na dziewczyny, które nie były tym zdziwione. wszystkie miały wzrok wlepiony w namalowane wcześniej wzory na ścianie. Również na nie spojrzałam. Wtem w tym miejscu zaczęły pojawiać się krople.. jakby krwi.. wyglądało to tak jakby ktoś piórem z czerwoną farbą przejechał po ścianie. I nagle pojawiła się ciemna postać z wielkimi piórami zamiast palców kończącymi się kolcami.. Postać była wielka.. miała czarną suknię która była podziurawiona, miała też kaptur na głowie
-ani drgnij- szepnęła Marta do mnie cicho. Postać przeleciała przed nami i zatrzymała się przy ścianie. Wtem pojawiło się ich więcej. Zaczęły jęczeć a każda z nich malowała na ścianie krwawe ślady. Trwało to przez jakieś 30minut poczym wszystko ustało. Kaja wypuściła powietrze z ulgą..
-w końcu sobie poszły- powiedziała Aga.. - lepiej chodźmy spać zanim zjawią się następne- mruknęła i wszystkie położyłyśmy się spać.. po chwili zasnęłam..
   Obudził mnie nagły krzyk.. jakby dziecka. Zerwałam się i wpatrzyłam w ciemność.. ku moim oczom ukazał sie duch trzymający szmacianą lalkę, z której zaczęła lecieć dziwna ciecz. Szturchnęłam Martę delikatnie. Otworzyła oczy i spojrzała przed siebie mrużąc oczy.. nic nie powiedziała.. duch znów latał po pokoju i bazgrał po ścianach przyciskając laleczkę do jednej z nich. Wtedy Kaja zaczęła krzyczeć i zgotowało się prawdziwe piekło.. W pokoju pojawiły się inne duchy i zaczęły rzucać przedmiotami w różnych kierunkach. Coś przemknęło koło mojej głowy lekko ocierając się o policzek. Poczułam delikatne draśnięcie a potem potworny ból. Zauważyłam że coś mknie prosto w moją stronę, zamknęłam oczy i wtedy.. wszystko ucichło.. w pokoju powoli robiło się jasno. Marta wstała by pomóc Kai się uspokoić. Aga pośpiesznie ściągnęła folię z okna i pokój zalała fala oślepiającego światła.. Dopiero wtedy dało się zauważyć zniszczenia, które zostały zrobione przez całą noc. Na ścianach było bardzo dużo krwawych śladów.. po ziemi walały sie różne przedmioty.. widać też było kałuże z czerwonej cieczy.. Wstałyśmy i pośpiesznie wyszłyśmy z pokoju..
-co się tam działo?- zapytałam wciąż oszołomiona
-Duchy- odparła spokojnie Aga- nawiedzają te szkołę odkąd pamiętam. Są to duchy ludzi którzy kiedyś popełnili straszne przestępstwa w tym budynku, a także duchy zmarłych na tym terenie.
-Dlaczego akurat to miejsce nawiedzają?-
-ponieważ to najstarszy budynek w okolicy i sa z nim jakoś powiązane- odparła Marta


Na Tym mój sen się skończył.. ale zastanawiam się czy nie pisać czegoś dalej..
Wysłany przez: Demon
« dnia: Sierpień 20, 2013, 21:47:21 »

Ale masz fajnego tego bloga... tło itp. Super^^ xD
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Sierpień 20, 2013, 10:41:02 »

Wiem opowiadania są nudne.. xD.. jak ktoś chce czytać to znajdzie to tu:
http://tajemnica-zaginionego-krolestwa.bloog.pl/

a teraz wątek zamykam... (może kiedyś otworzę)
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Czerwiec 14, 2013, 18:11:43 »


„Tajemnica pradawnego królestwa”
Rozdział 5.


Jak postanowił, tak robił. Nie chodził już do lasu. Próbował zapomnieć… normalny rok szkolny.. No może. Tylko denerwujące jest to uczucie... uczucie jej obecności. Siedzi na każdej przerwie z jedną z koleżanek… dziwne że tylko jedną. Popatrzył na grupkę chłopaków stojących obok niego a zaraz potem na dziewczyny z jego klasy. Westchnął i odszedł od gromadki… W głowie zaczął brzmieć jakiś… wiersz…

„Nie oglądaj się za siebie i nie patrz w dół
Co zdarzyło się wczoraj nie liczy się już
Odrzuć sprawy mało ważne, przyjdzie na nie czas
Idź do przodu coraz dalej, próbuj sięgać gwiazd
I niebo za chmury złap
Dla ciebie jest cały świat.
Otwórz serce swe na oścież wpuść nadziei blask
Daj się ponieść wyobraźni, i zatrzymaj czas
Nie poddawaj się zbyt łatwo musisz wierzyć, że
Z wiarą możesz zdziałać wszystko, więc postaraj się
I niebo za chmury złap
Dla ciebie jest cały świat.
Choć na plecach nieraz czujesz oddech zwątpienia
Nie oglądaj się za siebie, dogoń swoje marzenia!”

- Dogoń swoje marzenia- powiedział na głos.- kiedy to nie możliwe….
Wtem się zatrzymał. Rozglądnął się po boisku szkolnym i usiadł na jednej z wolnych drewnianych ławeczek….


*~*~*~*~*
Oczami Lily

Siedziała jak zwykle na ławeczce z Anielą… jedyną dziewczyną z klasy którą lubiła. Widziała go na każdej przerwie. Widziała dziewczyny, którym się podobał, widziała westchnienia anielic. Ciągle to samo pytanie nasuwało jej się na myśl. *Czemu już go nie widzę*. Tak rozmyślała całe przerwy zasłuchana w opowiadania Anieli. Zadzwonił dzwonek. Lily weszła do sali. Okazało się, że nauczycielka od geografii zachorowała  i lekcja jest odwołana. Lily zabrała swój plecak i wyszła z sali. W drodze dogoniła ją An.
- Lily… czemu na mnie nie poczekałaś?- zapytała
- bo… bo Bonnie się musi denerwować… dawno z nią nie byłam na spacerze- powiedziała Lily
- a… no to… dokończę ci co mówiłam na przerwie
- okej… to mów…
- no… to jak byłam w tym lasku magicznym to zobaczyłam tam chłopaka… tego wiesz.. takiego no… z naszej klasy.. jak on ma..- próbowała sobie przypomnieć
- Emmet?- zapytała Lily
- no właśnie on… i on kazał tobie to przekazać- powiedziała i podała małą kopertę.
- dzięki… i do zobaczenia- powiedziała gdyż stały już przy furtce domu Lily.
- pa- powiedziała Aniela i pobiegła do swojego domu.
Usiadła przy stole i otworzyła kopertkę… zaczęła czytać:


„Droga Lily…
Czy chciałabyś iść ze mną na tę dyskotekę pod gwiazdami?
Emmet.”

Lily wzięła długopis i napisała na tej samej karteczce, przekreślając to co jest wyżej.
„Hej Emmet…
Niestety chyba nie pójdę na tę dyskotekę.. mam bardzo dużo na głowie
Lily”.


(kolejny rozdział opowiadania, którego nikt nie czyta)
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Czerwiec 05, 2013, 19:55:50 »

„Tajemnica pradawnego królestwa”
Rozdział 4.


*Cała moc wrażeń… Pierwszy raz widziałam miasto diabłów.. Pierwszy raz tak blisko nich… No i zapomniałam się spytać kim był ten „Ktoś” kto spalił las,…* myślała.  Szybko odwróciła się myśląc, że on tam cały czas stoi… lecz nie było go. Ze spuszczoną głową podeszła na polanę.  Z miasta diabłów znów wychodziła ciemna spalona dróżka… Rozglądnęła się po polanie i podeszła do Bonnie. Wzięła ją na ręce. W tym momencie coś.. lub ktoś chwycił ją za ramię. Ręka była gorąca… parzyła jej bladą i delikatną skórę. W obecności tego „kogoś” czuła niepokój i zgrozę. Wiedziała co zaraz może się stać. Przełknęła ślinę i odwróciła się powoli. Jej oczom ukazał się nie kto inny jak diabeł. W niczym nie przypominał Davea. Był wysoki, miał duże rogi, krótkie włosy… raczej czarne ale trudno stwierdzić. Do tego długi ogon z rozwidlonym końcem… i czerwoną skórę. Jego oczy były czarne i ciskały błyskawicę w stronę Lily. Nie odzywała się i wstrzymała oddech czekając na jego ruch. Jednak on stał.. i przyglądał jej się uważnie. Puścił jej ramię i zaczął okrążać. Delikatnie dotknął jej włosów po czym opuszkami palców musnął jej dłoń. Nic nie robiła.
- ha! Czyli jednak Dave miał rację!- powiedział przyglądając się dalej. Badając każdy fragment jej twarzy. Patrząc w oczy, na usta, czerwone policzki i długie jasne włosy.
- co.. o czym ty mówisz?- zapytała
- no nie gadaj, że nie znasz Davea…- powiedział
- znam… ale..co ci do tego?- pytała dalej. Także się jemu uważnie przyglądała. Patrzyła w oczy by przewidzieć jego ruchy… on był cicho. Miał zaciśnięte usta i czekał.. wymyślał co powiedzieć
- spotykasz się z MOIM bratem- powiedział po chwili milczenia
- Dave jest twoim bratem?- zapytała
- tak.. a ty jesteś… jego wybranką?- zapytał- opis się zgadza… kolor oczu, usta, włosy… i ta delikatna mlecznobiała skóra.
- no i… dalej nie wiem co ci do tego?- zapytała
- zadziorna… no nic.. powiedz mi jak masz na imię…
- jeśli to zrobię… ty powiesz mi także swoje imię?- zapytała.
- tak… więc… Elvis- powiedział…- teraz twoja kolej
- Lily- powiedziała…- coś jeszcze?
- tak.. masz odczepić się od mojego brata- powiedział ze złowrogim uśmiechem.
- sam się do mnie przyczepił.. a teraz wybacz.. muszę iść- powiedziała. Nagle z nikąd pojawiły się skrzydła. Wielkie.. białe… i świecące. Nie wiedziała co się stało że tak szybko wyrosły. Rozłożyły się i wzniosły ją w górę… wyleciała z lasu pozostawiając w nim Elvisa…
- Aniołku.. pamiętaj. Jeśli się od niego nie odczepisz.. pożegnasz się z tymi skrzydełkami- krzyknął za nią po czym zniknął z lasu. Lily leciała przed siebie. Wylądowała przed swoim domem. Skrzydła automatycznie zniknęły. Powoli weszła do domu…

*~*~*~*~*
Oczami Davea
Podążał długą ciemną alejką… Zawsze gdy idzie do magicznego lasu przez nią przechodzi. Szedł zamyślony. Znał tę drogę na pamięć… *powiedzieć… nie powiedzieć… powiedzieć…* wyliczał. Nie skończył gdyż obok niego pojawił się Elvis.
- hej kochany braciszku- powiedział z entuzjazmem. Dave szeroko otworzył oczy i popatrzył na brata. Wzruszył ramionami i poszedł dalej, wciąż kontynuując tę wyliczankę…
- co robisz kochany?- zapytał Elvis z tym samym entuzjazmem, co raczej u niego było rzadkością. *Albo kogoś poznał.. i się zakochał… albo nie wiem co mu odbija* pomyślał
- idę- powiedział w końcu Dave
- aa… to mamy dużo czasu na rozmowę. Wracam właśnie z magicznego lasu... Wiesz tego takiego całego zielonego tylko to jedno drzewo jest inne.- powiedział i popatrzył na brata badawczo. Dave stanął jak wryty…
- czego tam szukałeś- powiedział
- no wiesz… może też bym tam poznał jakąś piękną anielicę, która by mnie także lubiła… która ma piękne włosy, delikatną skórę, błękitne... a raczej lazurowe oczy…- mówił
- no i.. co mnie to czy chcesz sobie znaleźć dziewczynę anielicę czy nie?- zapytał *on.. coś kręci*
- no.. i przez przypadek.. spotkałem dziewczynę o imieniu Lily- powiedział.- jest urocza. Taka niewinna.. i w ogóle…
- ani się waż ją dotknąć- powiedział Dave, mówiąc każdy z wyrazów osobno..
- no wiesz… niczego sobie dziewczyna.. Więc proszę cię… z resztą ją tez prosiłem byście się nie spotykali
- a ona co na to?- zapytał Dave jakby obojętnie
- powiedziała że nie mogę jej tego zrobić i odleciała sobie na magicznych anielskich skrzydełkach. Które niedługo zostaną wyrwane..- powiedział Elvis i zrobił jakieś czary mamry dzięki czemu zniknął
-ELVIS!! JUŻ NIE ŻYJESZ!!- wykrzyknął Dave i pobiegł do swojego domu. *właściwie to co mnie ona obchodzi?* zapytał się w myślach *jest aniołem… a ja potworem… Nie możemy być razem* zwolnił kroku… i szedł dalej przez tą alejkę w stronę domu. *już nigdy tam nie pójdę*
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Czerwiec 01, 2013, 21:44:27 »

Nowy rodział.. jest chyba troche bez sensu...


„Tajemnica pradawnego królestwa”
Rozdział 3.

Kolejny wpis w pamiętniku…
*Drogi Pamiętniku
Tata już wrócił z pracy. Szalenie zapomniałam o swoich urodzinach… przecież to już dziś. Rodzice mi przypomnieli. Dostałam pieska!! Wabi się Bonnie i jest bardzo słodka. Taka biała kuleczka. Pójdę z nią dziś do magicznego lasu… a właśnie magiczny las.. Tam go poznałam… Davea wydaje się być miły.. ale co ja wiem o diabłach?? No właśnie nic. Jutro pierwszy dzień szkoły. Tak już jutro. klasa 1* … już przede mną. Oczywiście to będzie takie łatwe. Bo pierwsza gimnazjum nie może być zła. Opiszę ci jutro jak to mniej więcej wygląda. Teraz idę z Bonnie na spacer.. więc do zobaczenia…
Buziaki Lily… :* *

Gdy tylko skończyła pisać wzięła Bonnie na ręce i wyszła. Zostawiła pamiętnik na biurku… bo kto tu mógł wejść? Gdy zeszła na dół zastała Annę i Eleara. Siedzieli na kanapie.
- Lily chodź tu do nas na chwilkę- powiedziała Anna. Lily nie wiedziała o co chodzi lecz posłuchała i podeszła do rodziców. Bonnie potruchtała za Lily i usiadła przy jej nogach.
- słucham- powiedziała Lily patrząc na twarze rodziców
- wybierałaś się gdzieś?- zapytała mama
- tak… właśnie chciałam iść… ale to może poczekać- powiedziała Lily siadając w fotelu.
- gdzie chciałaś iść?- drążył ojciec
- do tego.. magicznego lasu- powiedziała Lily…- na spacer z Bonnie
- dobrze… możesz iść… - powiedziała Anna- tylko nie wracaj późno… ostatnio jakiś diabeł wszedł na nasze tereny …
- kto to był?- zapytała Lily. *to chyba nie był Dave… nie… las jest niczyj*
- no… nie do końca wiadomo… chłopak miał  20 lat… i… i szukał kogoś… - powiedział Elear.
- więc masz na siebie uważać- powiedziała Anna…- a teraz idź… bo coś myślę że Bonnie musi szybko wyjść- powiedziała patrząc na psiaka, który zaczął skomleć…
- na szafce jest smycz- powiedział Elear gdy Lily wzięła piska na ręce. Pobiegła do drzwi zabrała smycz i obrożę po czym wyszła na dwór. Założyła smycz i obrożę Bonnie i poszła w stronę magicznego lasu. Spacer znów zajął jej 20 minut. Gdy doszła do skraju lasu zauważyła moce diabłów. *on tu był… on ten 20 latek* pomyślała patrząc na spalone drzewa… podeszła do jednego i dotknęła. Gdy to zrobiła drzewo znów było zielone. Szybko cofnęła rękę i popatrzyła na nią.. Oglądnęła dokładnie… *c… co to było? Chyba.. moja moc jest już pełna* pomyślała i podskoczyła. Zaczęła chodzić drogą, którą podążał ten diabeł. Za nią wszystkie drzewa wracały do życia.. zieleniały… gdy doszła do magicznego drzewa spojrzała za siebie.
- cudownie!- powiedziała i podskoczyła, a Bonnie jej zawtórowała szczekając.
Nagle zauważyła że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się
 



*~*~*~*~*
Oczami Davea
Gdy tylko weszła na polane zauważyłem bijące od niej dobro. Cały ten odcinek, którym podążał mój brat został odrodzony… jeśli można tak to nazwać. Patrzyłem na nią gdy skakała z radości *ciekawe o czym myślała* Oparłem się o drzewo w tym momencie gdy ona się odwróciła. Jej włosy lekko opadały na jej plecy, a grzywka zasłoniła oczy. Odgarnęła ją i zarumieniła się…
- hej- powiedziałem. Była cała różowa.. *zrobiłem coś nie tak??*
- hej- odpowiedziała. Mały piesek, z którym przyszła schował się za nią i bacznie obserwował.
- co się stało… że jesteś taka.. różowa na policzkach?- zapytałem
- bo… bo ty patrzyłeś jak…. Zaczęłam skakać ze szczęścia- powiedziała. Jej oczy zabłysły. A piesek znów zaczął biegać po łące
- Bonnie- zawołała Lily. Dave popatrzył na nią z uniesioną brwią. – tak się wabi- powiedziała szybko. Piesek podszedł do niej, a ona usiadła na huśtawce. Patrzył na nią jeszcze chwilę po czym odwrócił się w stronę miasta diabłów. Co prawda nie było go widać za warstwą drzew… gapił się w zielony las jakby nigdy takiego nie widział. Po czym ruszył przed siebie.
- gdzie idziesz?- zapytała dziewczyna patrząc na niego.
- o domu- odpowiedział nie odwracając się
- nie… nie tak szybko.- zaprotestowała zeskakując z huśtawki i stając przed nim.
- co? Przecież mogę iść do domu- zaprotestował ominął ją i dalej szedł w stronę miasta. Szybko chwyciła jego dłoń i pociągnęła.
- zostajesz… miałam przyjść więc jestem- powiedziała
- i to mi wystarczy- mruknął jednak nie wyciągnął ręki z jej dłoni.
- chcę coś wiedzieć… Dlaczego chciałeś abym tu jeszcze kiedyś przyszła?
- bo… bo… - myślał… *co ja jej powiem… właściwie to nie wiem czemu pytałem.*- bo tak i już
- aha… coś się za tym kryje… tylko nie wiem co- powiedziała- i co to był za diabeł, który zniszczył połowę lasu?- zapytała
- właśnie… zniszczył połowę lasu… Z tamtej strony także- powiedział i wskazał na drogę przez którą przeszedł ten chłopak. Ten chłopak czyli jego brat.. – pójdziesz ze mną… i zrobisz tę sztuczkę z odrodzeniem?- zapytał
- jasne..- powiedziała zaskoczona i ruszyła w stronę miasta diabłów. Dave podążał za nią przyglądając się jej mocy
- może pójdziesz przede mną? Jak będziesz szedł za mną znów wszystko będzie spalone
- nie ja nie mam takiej mocy- powiedział- nie mam bo nie jestem 100% diabłem
- ah…- szła dalej. Powoli zbliżali się do granicy miasta diabłów. Gdy Lily zobaczyła miasto wystraszyła się
- czego się boisz… Idzie ktoś?- zapytał
- Nie.. tu jest strasznie- powiedziała..
- tak… Może lepiej będzie jakbyś już poszła… Myślę że radnym nie spodoba się to iż przyprowadziłem anioła do naszego miasta
- dobrze- powiedziała i wybiegła na wielką polanę z drzewem. Patrzył na nią aż nie zniknęła z jego pola widzenia. Ruszył przed siebie…

________________________________________________
* Klasa pierwsza. W Tym opowiadaniu są inaczej rozłożone klasy. Dzieci zaczynają naukę w wieku 10 lat. Tak więc gimnazjum przypada na lata 16-18.  (do wieku 10 lat uczą się w tzw przedszkolach magii i takich tam)
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Czerwiec 01, 2013, 10:55:31 »

dzieki.... Bonnie dlatego bo.. um.. nie wiem jakoś tak mi się spodobało :P
Wysłany przez: Rebeka
« dnia: Czerwiec 01, 2013, 09:12:20 »

No i zachciało mi się naleśników :P
Ogółem zajefajnie piszesz, super się czyta, jeszcze Bonnie - kocham to imię ;)
Czekam na ciąg dalszy.
Wysłany przez: Rebeka
« dnia: Maj 31, 2013, 20:12:02 »

Tak, to prawda są długie, na razie nie piszę swej opinii, w nocy przeczytam xD
Wysłany przez: Śnieżka (Blanka)
« dnia: Maj 31, 2013, 19:46:25 »

Dzięki...
OPOWIADANIA SĄ CORAZ DŁUŻSZE... :P

„Tajemnica pradawnego królestwa”
Rozdział 2.


*~*~*~*~*
Oczami Davea

Wyszedł z lasu. Zanim jednak zanurzył się w drzewach popatrzył za siebie. Kątem oka zobaczył Lily. Jej włosy lśniły a na plecach powoli pokazywała się niebieska plamka… skrzydła…  *ciekawe czy ona wie że już może mieć skrzydła.. pewnie tak. *myślał i zaszył się w lesie. Szedł kawałek. W końcu piękne zielone drzewa zaczęły ustępować spalonemu krajobrazowi… *co te diabły zrobiły z piękną doliną* Podszedł do jednego z domów i ostrożnie uchylił drzwi…
- jesteś Dave… gdzieś ty do licha był??- krzyczał jego ojciec
- ymm. W magicznym lesie- powiedział cicho ledwo słyszalnie. Jego ojciec jednak usłyszał. Wyglądał na wściekłego. Plecy zapłonęły żywym ogniem a jego skóra zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż zwykle
- zabroniłem ci tam chodzić!- krzyknął i wstał z wielkiego fotela
- wiem… tato… ale poznałem tam kogoś- powiedział lekko speszony i popatrzył ojcu w twarz.
- naprawdę kogo??- zapytała mama wchodząca właśnie do kuchni
- dziewczynę…
- dziewczynę?? Czy ktoś powiedział dziewczynę?? Opowiedz o niej!! - krzyknął jego brat ze swojego pokoju. Chile potem można  było usłyszeć trzaśnięcie drzwi i jego kroki
- no więc.. ona… jest… a.. aniołem- wydusił
- aniołem?? To… nie zbyt dobrze..
- wiem… Rada Diabłów nie pozwoli mi się z nią spotykać.. ale ona jest inna!
- powiedz jak wygląda.
- ma… jasne włosy… kręcą jej się końcówki i opadają lekko na plecy. Jej oczy są bardzo głębokie i są koloru niebieskiego… nie, nie niebieskiego.. bardziej.. lazurowego.. skóra mleczno biała… i delikatna… można powiedzieć że miękka… a usta…- nie dokończył
- no… no jakie??- zapytał Elvis zafascynowany opisem dziewczyny… Ciekawe co mu biega po tej pustej mózgownicy…
- usta… są pełne i różowe jak płatki róż…
- młody się zakochał!!- krzyknął Elvis. I zaczął skakać po pokoju jak głupek wykrzykując „on się zakochał”
-to jest niemożliwe… nie wierzę że jesteś ode mnie starszy o dwa lata- odpowiedział Dave i pobiegł do swojego pokoju. – i wcale się nie zakochałem!!- krzyknął zatrzaskując za sobą drzwi
~*~*~*~*~
Oczami Lily
-Jestem mamo!- krzyknęła Lily wchodząc do domu. Przekroczyła ogromny korytarz.. był cały biały.. jak nie trudno się domyślić. A potem wkroczyła dumnie do salonu.
- hej córciu… na stole w kuchni są naleśniki z truskawkami.. czekają na ciebie- powiedziała
- na razie podziękuję- powiedziała Lily i weszła do swojego pokoju, który znajdował się na piętrze. Ściany w nim  były fioletowe.. takie ciemno fioletowe.. nikt z aniołów nie lubi takich kolorów. Wolą niebieskie, złote i białe.. ale nie fioletowe. Upadła na wielkie łóżko i wyciągnęła z pod poduszki pamiętnik. Podeszła do biurka wzięła długopis i ponownie usiadła na łóżku. Zaczęła pisać…

*Drogi Pamiętniku….
Dziś poznałam kogoś wyjątkowego… no tak mi się zdaje. Jest diabłem i nie wygląda jak diabeł. Jest inny… Nie widziałam go w szkole… chyba… no raczej nie. Może jutro go zobaczę po raz pierwszy… Zobaczy się… Poznałam go w tym lasku… który jest cały zielony co wydaje się być normalne.. Ale takie nie jest… bo wiesz. W tym lasku jest to magiczne drzewo spalone do połowy… i… i… resztę napisze jutro.. Chyba ktoś idzie….
                                                                                                                                                  Twoja Lily… *

Szybko zamknęła pamiętnik i włożyła go do pod poduszkę. Położyła się. W tym momencie weszła jej mama jak zwykle uśmiechnięta od ucha do ucha.
- twój tata już przyjechał- powiedziała. Jej oczy zabłysły ze szczęścia. Zawsze tak miała gdy wracał tata. On zajmuje się opieką nad ludźmi. To jest praca, w której spędza całe dnie, i tygodnie. Lily ostatnio widziała do tydzień temu. Gdy tylko mama skończyła mówić zbiegła na dół.
- Tata!- krzyknęła i rzuciła mu się na szyję uradowana.
- wiesz jak za Tobą tęskniłem?- zapytał i popatrzył na schodzącą Annę.
- moja kochana- powiedział ściskając żonę.- mam coś dla was- mówiąc to wyciągnął duże kartonowe pudełko z dziurami po brzegach. Położył je na ziemię i uchylił wieczko. W kartonie spał mały biały piesek. Był cudny.
- awww!- powiedziała Lily z zachwytu. Piesek otworzył oczy i zamerdał ogonkiem. Był taki malutki i puszysty.
- to prezent na twoje 16 urodziny- powiedzieli rodzice. Anna i Elear.
- nazwę go… Bonnie!- powiedziała Lily i wzięła białą kulkę na ręce. – chodź do mojego pokoju- krzyknęła i pobiegła do niebie zachwycona. Usiadła na łóżku i postawiła pieska na ziemi. Bonnie zamerdała ogonkiem i zaczęła biegać po pokoju.
Wysłany przez: Kinga27
« dnia: Maj 31, 2013, 19:11:57 »

Wow ale ekstra!
Wysłany przez: Nero01
« dnia: Maj 31, 2013, 14:12:28 »

Super
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
sue kici-kici black-flag bestiariusz fugazi