Mirabilis!
		Tereny Poza Watahą => Zaginione Królestwo => Wątek zaczęty przez: Kryształowa w Kwiecień 03, 2013, 14:17:59
		
			
			- 
				Bardzo stare miejsce, było pierwsze zbudowane. Kurz jest warstwami. Książki można wyjąć z zatkanym nosem i oczyma. Panuje tam wielki bałagan. Nawet gdy się go posprząta, na następny dzień jest tam mnóstwo kurzu.
(http://us.123rf.com/400wm/400/400/tashka/tashka0508/tashka050800054/227660-stara-biblioteka-uniwersytecka.jpg)
			 
			
			- 
				weszłam...
- ile kurzu- powiedziałam i zaczęłam przeglądać spis ksiąg 
			 
			
			- 
				zatkałam nos i zamknęłam oczy... chwyciłam za jedną z ksiąg i wyciągnęłam. Dużo kurzu wzbiło się w powietrze 
			
 
			
			- 
				
SYF JAK W BURDELU Q.Q
			 
			
			- 
				wyszłam z księgą...
_____________________________
racja :P 
			 
			
			- 
				weszłam odłożyłam księgę i wybiegłam... 
			
 
			
			- 
				Wleciała.Zaczęła przeglądać działy
-Rośliny,zwierzęta...ludzie...-mówiła do siebie przechodzić pomiędzy  działami-Jest!Magia!-przed nią ukazała się wielka półka-Dobra szukamy-wzleciała na górę półki.Odrzucała niepotrzebne książki-Mam...przemiany-wzięła książkę w zęby i zleciała na dół
			 
			
			- 
				Rozejrzała się i wyleciała z książką w zębach.
			
 
			
			- 
				Wszedł. Zaczął chodzić pomiędzy regałami.
			
 
			
			- 
				Zobaczył regał "Historie watah". Wziął książkę o tytule "Historia Watahy Pierwotnych". Wyszedł.
			
 
			
			- 
				Wszedł. Odstawił książkę na regał.
			
 
			
			- 
				Wyszedł.
			
 
			
			- 
				Wszedł.Pełno książek,pełno wiedzy.Szedł korytarzem.Zatrzymał się przy jednym z regałów.Obwąchał książki na których było pełno kurzu.Kichnął,a z regału wypadła książka.Co dziwne,nie wyglądała na zaniedbaną.Basior wziął ją w pysk i położył na stole.
-Ciekawe co w niej jest..-powiedział do siebie
Razer otworzył ją na pierwszej stronie.
-Ej no,co jest?-nie było żadnego tekstu,a wilk przewracał kolejne strony.
-Głupia księga!-rzucił ją na podłogę
Księga zapaliła się niebieskim płomieniem.Ogień zaczął się rozprzestrzeniać tworząc krąg wokół Razera.
-Co to ma znaczyć?!-
Ogień dotknął łap basiora.Nie parzył,nie było go w ogóle czuć.Gdy całe ciało Razera było w płomieniach ogień nagle zgasł.Spojrzał na księgę.Pojawił się na niej napis,dokładniej tytuł,którego wcześniej nie widział.
-Knightley?-Podniósł książkę i ponownie położył ją na stół.Otworzył ją.
-No...teraz jakiś tekst jest...-basior oglądał strony po kolei,dopóki jego uwagi nie przykuło "drzewo genealogiczne" jakieś rodziny.
-Aioro Knightley...Musa Knightley...-czytał basior wskazując wymieniane imiona łapą.Mijały kolejne minuty,a on nadal czytał.
-Heh...Ten wilczur Zarif miał głupi wyraz twarzy-oglądał zdjęcia przy imionach.
-Hm?Jermija?Skąd się wzięło tu to imię?-
Nagle nad tym imieniem pojawił się znowu niebieski płomień
-Gaś się!gaś!-Razer uderzał łapą w ogień.Ogień zgasł,a basior usłyszał dziwne szepty
-Ktoś tu jest?-zapytał.Dźwięki szybko ucichły.
-Udam..że tego nie słyszałem...-Razer spojrzał na miejsce,gdzie rozżarzył się płomień.Pojawiło się kolejne imię.
-Ra...Razer Knightley?-powiedział zakłopotany.Całe pomieszczenie pogrążyło się w ciemnościach.
-Ej!Kim jesteś?Pokaż się!-znowu pojawiły się szepty,jęki,wrzaski.
-Bardzo śmieszne...-rzekł z narastającym niepokojem
Nagle pod basiorem zawaliła się podłoga i wpadł w otchłań.
__________________________________________
i żył długo i szczęśliwie c:
			 
			
			- 
				
CZYŻBY RAZIU BYŁ WIELKIM BARONEM ?? xD
			 
			
			- 
				Weszłąm,zobacyłam jakąś książkę,a tuż przed nią wielką dziurę,a w niej Razera spadającego.
			
 
			
			- 
				Zaczełam się śmiać  (http://www.youtube.com/watch?v=hCX-8UDKy3M). Zwijałam się ze śmiechu.
			
 
			
			- 
				Pośmiałam się jescze troche i wyleciałam.
			
 
			
			- 
				
NO TAK A RAZIA TO RATOWAĆ NIE ŁASKA ;_;
			 
			
			- 
				przeteleportowała się tu z gellusem ale co dziwne nie zauważyła razera więc zaczęła go szukac
			
 
			
			- 
				-Ej!Tutaj!-zawołał basior widząc waderę.Utknął między przedziałami na książki i nie mógł się wydostać.
-Utknąłem...już nie lubię tych portali...-
			 
			
			- 
				usłyszała głos basiora.
-gdzie jesteś?! zawołała i zaczęła przebierać książki.
			 
			
			- 
				Basior wyciągnął łapę zza książek.
-Tutaj-
			 
			
			- 
				złapała go za łapę i mocno pociągnęła. 
wydzierając raziego z łap morderczych książek.
			 
			
			- 
				-Nie tak mocno!-krzyknął i po chwili wadera go wyciągnęła
-Dzięki..-powiedział otrzepując się.
-To po co tu tak właściwie jesteśmy?-zapytał
			 
			
			- 
				- gdy wspomniałeś o dziwnych wydarzeniach związanych z tą "dziwną księgą" chciałam się temu bliżej przyjrzeć.
może mieć to związek z spirytyzmem. i duszami. co mnie oczywiście bardzo interesuje.
			 
			
			- 
				-Interesuje cię coś co potrafi zabić...Nie szkoda ci życia?-rzekł przeglądając księgi.
			
 
			
			- 
				-wierz mi mam już go dość. i zaczęła szukać opisanej przez razera książki. 
			
 
			
			- 
				-Powinna leżeć tam na stole,gdzie ta wielka..GŁUPIA!dziura...w podłodze...-wskazał łapą
			
 
			
			- 
				zerknęła w dół.
trzeba zobaczyć co tam jest.
wolę am nie wchodzić.
- wezwała duszka wiatru.
i poprosiła go o coś szeptem. a on już po chwili wleciał do krateru.
			 
			
			- 
				-Ja nie zamierzam nawet tam podchodzić..pooglądam księgi-kontynuował oglądanie książek,szukając wymówki.
			
 
			
			- 
				po jakimś czasie duch wrócił i powiadomił rachil co znajduje się na dole.
zdziwiła się mocno po czym powiedziała.
- no raziu. schodzimy.
			 
			
			- 
				Westchnął i ostrożnie podszedł do dziury.
-Mamy tam zejść?Tam nic nie ma!-
			 
			
			- 
				ależ jest jest. problem tylko jest taki że nie wiem jak cię tam znieść.
			
 
			
			- 
				-Ja tym bardziej nie wiem.Nie mam skrzydeł ani jakiś tam mocy.-
			
 
			
			- 
				Wleciałam. Ukryłam się w cieniu,które rzucały półki z książkami. W ciemnościach można było dostrzec wiśniowe oczyska.
wiśniowe oczysak,jak to pięknie brzmi ^^ xD
			 
			
			- 
				-hmm, już miała się poddać, kiedy przypomniała sobie.
-GELLUS zmień się i zanieś razia na dół. ja polecę za wami.
stworzenie wachało się trochę lecz po chwili zmieniło się z wilczej postaci w 2,5 metrowego gellusa i rozłożyło skrzydła.
			 
			
			- 
				Rozmowę przerwał dźwięk skrzypiącej podłogi.Basior odwrócił się i rozejrzał.Nic by nie zwróciło jego uwagi,gdyby nie "wiśniowe" oczy w ciemnościach.
-Coś tam jest..-szepnął do wadery i szturchnął ją.Przymrużył oczy i patrzał prosto w oczy nieznanego stwora.
			 
			
			- 
				Uśmiechnęłam się złowieszczo. Szybko przeleciałam w cieniu bliżej basiora.
			
 
			
			- 
				-westchnęła. jeżeli tylko chcesz się wywinąć od przejażdżki wiedz że to i tak cię nie ominie. gellus idź sprawdź to.
wielkie sworzenie z trudem przedarło się przez masy książek i niski strop. musiało zamienić skrzydła na swoje kolejne łapy. żeby dotrzeć na miejsce.
stworzenie zirytowane, najwyraźniej stwierdziło że nikogo tam nie ma. i znowu przeciskało się przez książki.
			 
			
			- 
				-Ale tam coś było!widziałem!-
			
 
			
			- 
				Wzleciałam pod sufit,stwierdziłam iż tam będzie bezpieczniej.
			
 
			
			- 
				-jasne jasne  pewnie jakiś duch! warknęła i wskakuj na gellusa ale już ! bo każę cie zanieść w zębach!
stworzenie już tym razem zdenerwowane po raz kolejny odmieniło łapy w błoniaste skrzydła.
			 
			
			- 
				Cofnął się od wadery i nerwowo rozglądał po pomieszczeniu szukając ślepi.
-Ja nie kłamię!-
			 
			
			- 
				Przemieszczałam się z kąta w kąt,przy każdym zatrzymaniu patrzyłam na biednego basiora wiśniowymi oczami śmiejąc się przy tym cicho,wręcz niedosłyszalnie.
			
 
			
			- 
				westchnęła. no dobrze niech ci będzie nie kłamiesz a teraz na dół. zmieniła się w sokoła i zapikowała w krater
podczas gdy gellus przykucnął odsłaniając puste miejsce na grzbiecie dla basiora.
			 
			
			- 
				Wszedł niepewnie na grzbiet mrocznej istoty.
-Emm..no to w dół?-powiedział do bestii
			 
			
			- 
				Podleciałam do wszystkich lamp. Zgasiłam je bezlszelestnie.
			
 
			
			- 
				gellus przechylił się lekko i spadł w mroczny krater. pod sam koniec wyrównał lot. i gwałownie zachamował. rachil już na nich czekała.
			
 
			
			- 
				Podleciałam bezszelestnie do basiora. Unaosiłam się tuż za nim. Chuchnęłam zimnym i nieprzyjemnym powietrzem.
			
 
			
			- 
				Razer prawie wyleciał,gdy bestia się gwałtownie zatrzymała.Chciał już nakrzyczeć na stworzenie,jednak poczuł na karku czyiś zimny oddech.
-Rachil...coś za mną jest?..-zapytał z niepokojem.
			 
			
			- 
				Odleciałam kawałek od niego,by spokojnie obserwować jego bojaźń w cieniu.
			
 
			
			- 
				znowu? stary przestań zachowywać się jak baba. idziemy.
i poszła dalej ciemnym ukrytym korytarzem. gellus zmniejszył się i pobiegł za nią zostawiając razera samego.
			 
			
			- 
				BYłyegipskie ciemności. Wykorzystałam ten moment na zbliżenie się do basiora. Cicho zaśmiałam się złowieszczo.Świeciłam wiśniowymi oczami a to tu,a to tam. Nie atakowałam basiora,poniważ to nie jest zabawa.
			
 
			
			- 
				-To są zwidy...tylko zwidy...-pomyślał
-Ej no!Nie zostawiajcie mnie!-pobiegł za nimi
			 
			
			- 
				Zaśmiałam się głośniej. Leciałam za nim...Ocywiście dogonięcie go nie było trudne więc z łatwośią mogłam się z nim ''bawić''. Złapałam go lekko za ogon i szybko go puściłam i odsunęłam się od basiora,lez dalej za nim leciałam.
			
 
			
			- 
				rachil poczuła coś dziwnego. jej szamańskie zmysły uakywniły się.
-duszku ognia zawołała.
mała urocza świecąca istotka pojawiła się tuż przed wilczycą. i rozjaśniła się oświetlając sporą część korytarza. 
wadera spojrzała na ściany. wyryte były na niej runy..
-tto jakaś krypta. stwierdziła zdziwiona.
			 
			
			- 
				Stracił waderę i jej towarzysza z oczu.Nagle coś pociągnęło go za ogon.Odwrócił się,lecz w ogóle nic nie widział.
-Kimkolwiek jesteś to nie jest śmieszne!-krzyknął
			 
			
			- 
				Zaśmiałam się przeraźliwie
-Jest,wiem że to lubisz!...-powiedziałam ironicznie. Mój głos był dziwnie rozdwojony-jeden głos był taki niski-a drógi normalny.Zatoczyłam kilka kół nad basiorem,rozpędziłam się,i przeleciałam tuż nad nim robiąc ogromny wiatr.
			 
			
			- 
				- wilku patrz co znalazłam zawołała go z ciemności. lecz nie usłyszała żadnej odpowiedzi.
			
 
			
			- 
				Razer ledwo trzymał się ziemi.
-Przestań!-
			 
			
			- 
				nadal nic nie słyszała i nic nie widziała 
-idź go poszukaj warknęła do gellusa który już zaraz był w drodze.
			 
			
			- 
				Basior uderzył w ścianę,po chwili w drugą.Zauważył,że to nie jest coś,tylko ktoś.Wilk cały we krwi.
			
 
			
			- 
				gellus usłyszał jakieś dziwne dzwięki i pobiegł w tamtą stronę
			
 
			
			- 
				Zaśmiałam się jeszcze raz. 
-Biedny wilczek...-westchnęłam ironicznie i sojżałm na coś co biegło ze strony światła schowałam się w cieniu basiora-Dlaczego mnie nie zaatakujesz?Co? Boisz się?-zapytałam ironicznie
			 
			
			- 
				-Nie boję się ciebie kimkolwiek jesteś!Podniosę łapę,gdy skończy mi się cierpliwość,a już się kończy!-zawarczał
			
 
			
			- 
				Wzleciałam przed basiorajakieś kilka metry od i kilak metrów nad ziemią
-Bardzo się boję! NIEE!! On mnie zabije pomocy!-wrzeszczałam cicho,wyglądało to dość realistycznie,ale po mojej emocjonującej wypowiedzi zaśmiałam się ironicznie
			 
			
			- 
				Zmarszczył brwi.
-Wyląduj na ziemię i walcz ,jeżeli się nie boisz...-
			 
			
			- 
				Gellus wyraźnie słyszał głosy. tego basiora i czegoś jeszcze. pobiegł w tamtą stronę by wtopić się wielkim cielskiem i obserwować tymi swoimi martwymi oczyma.
			
 
			
			- 
				-Dziwię Ci się,czemu mnie jeszcze do tej pory nie poznałeś. Dałam...-przerwałam. Kurcze-płeć załatwiona...-pomyślałam i zkeciałam na dół
			
 
			
			- 
				-Jesteś chodzącym trupem...i tyle!-próbował złapać ją za skrzydło
			
 
			
			- 
				gellus nie zabardzo wiedział co zrobić więc popędził jak najszybciej do rachil i powiadomił ją o zdarzeniu. a ona już po chwili gnała za nim w miejsce gdzie znajdowały się dwa wilki
			
 
			
			- 
				_________________________
To wygląda tak,jakbym ja zabił SierręxD
			 
			
			- 
				rachil dotarła na miejsce  jedyne co zrobiła to zawrzeszczała jak jakaś stara wrona
-accidenti che cosa hai fatto!!! zostaw ją cholera RAZER! zaczęła nim potrząsać żeby się wreszcie opamiętał.
			 
			
			- 
				-Ja się tylko broniłem!Sprowokowała mnie!-krzyknął
			
 
			
			- 
				Ale zanim basior mnie zaatakował zdąrzyłam odejść pare metrów od.
Ja się nje daję   :P
			 
			
			- 
				-Bronisz to coś?!To nas wszystkich pozabija!-
			
 
			
			- 
				-Zebije? Nas? Ja zabijać nie chcę...A już napewno nie was...Tylko się bawię,ale nie z wami tylko z tym basiiorkie! Muahahaha!-zaśmiałam się i syknęłam jadem wężowym w łaby basiora.
			
 
			
			- 
				-Nie podoba mi się ta zabawa...-powiedział cicho sam do siebie
			
 
			
			- 
				''Mnie owszem...''-pomyślałam i wznosłam się kilka metrów nad ziemią
-Twój ruch...-powiedziałam 
			 
			
			- 
				-Dobra..zakończmy to.-basior próbował dorwać waderę odbijając się o ściany tunelu.
			
 
			
			- 
				Odleciałam na tyle by basior mnie nie dopadł. 
-Coś słabo..
			 
			
			- 
				-Nie umiesz "bawić się" uczciwie?-
			
 
			
			- 
				-Nie...-powiedziałąm ironicznie-Lubię się bawić w gry w których ja wygrywam-powiedziałąm złowieszczo.
			
 
			
			- 
				-Tym razem nie wygrasz..już nigdy-zagroził
-Pokaż co potrafisz..-
			 
			
			- 
				-Niby po co? Hah, okey...-powiedziałam i zleciałam. Wyszeptałam jakieś dziwne słowa,na początku nic się nie działo,lecz po poaru chwilach z podłaogi wyłonił się wielki wąż,miał około 40 m długości, znowu powiedziałam jakieś dziwne słow i wskazałm skrzydłem basiora,a on ruszył na niego  mocnym uściskiem zaczą miażdżyć basiora.
			
 
			
			- 
				-Tylko..na..tyle..cię..stać?-ledwo wydusił z siebie te słowa.
______________
Wydusił..łapiesz?xD
			 
			
			- 
				-Oh...jeszcze mówisz? Trzeba było tak od razu!-powiedziałam sarkastycznie i wyburczałam znowu dziwne słowa, a wąż zacisną jeszcze mosniej swe ciało.
			
 
			
			- 
				Otworzył szeroko pysk,dusząc się.
			
 
			
			- 
				Uśmiechnęłam się złowieszczo śmiejąc się cicho przy tym.
-Masz dość? Pytam się,Czy masz dość?!-zapytałam krzycząc.
			 
			
			- 
				Razer zacisnął kły i zaprzeczył.Nie zamierzał błagać o litość.
			
 
			
			- 
				Wesoło podskakując weszłam do pomieszczenia. Usłyszałam jakieś głosy, myślałam, że to tak sobie. Jednak gdy poszłam nieco dalej zauważyłam Sierrę. Podbiegłam do niej i uśmiechnęłam się.
-Cześć! 
			 
			
			- 
				-Dobrze!-krzyknęłam i wykrzyczałam dziwne słowa,a wąż zacisną z całej siły swoje ciało miarzdżąc ciało basiora.
			
 
			
			- 
				"Dlaczego krzyczy?"-przestraszyłam się. Zauważyłam basiora, którego spotykam już po raz trzeci.
-Co się stało? Dlaczego ten wenżyk go ciśnie?
			 
			
			- 
				Basior zawył z bólu.Słychać było łamane kości.Z pyska basiora wypływała krew.
			
 
			
			- 
				-Czyżby basior miał dość? Czemu nie chcesz prosić o litość? Co? Wstydzisz się...Tylko tchórze nie mają odwagi proscić o litość!-wykrzyczałam
			
 
			
			- 
				-Stop!-krzyknęłam.
Nie wiedziałam co zrobić. Stanęłam przed waderą.
-Zostaw go, nie zawsze najlepszym wyjściem jest morderstwo!
			 
			
			- 
				Jego głowa odchylała się do tyłu.Słyszał już tylko bicie swego serca,a głosy wydawały się być przytłumione.Nie był świadomy tego co się dzieje dookoła.
			
 
			
			- 
				-Sam chciał! Poza tym to nie towja sprawa!-Wykrzyczałam i dmuchnęłam ślinym wiatrem spychając waderę pod ścianę.
			
 
			
			- 
				-On nie wie czego chce! Wiem to bo już go widzę nie pierwszy raz!
Siedziałam pod ścianą chwilę, jednak po chwili ruszyłam na waderę.
			 
			
			- 
				Wzleciałam w górę zanim ta druga wadera mnie dopadła.Podlaciałam do prawie trupa basiora. 
-I jak...Fajnie Ci?-powiedziałam ironicznie
			 
			
			- 
				-Wypuść go!-warknęłam.-Nie jesteś lepsza niż my, ponieważ bez tych swoich umiejętności jesteś taka jak my!
Podeszłam do nich i popatrzyłam na nią wilkiem (niezbyt fajnie xD).
			 
			
			- 
				Basior krztusił się własną krwią.
			
 
			
			- 
				-Sierra! Zabijesz go! Wiem, że wiesz, ale otrząśnij się! Będziesz się czuła potem jeszcze gorzej! PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!-krzyczałam.
			
 
			
			- 
				Mvahahah!!! Nigdy i nic mnie nie powstrzyma w zabicu go!-zaśmiałam się złowieszczo,dosyć głośno. Zleciałam na dół.
Musicie mnje złapać i odczarować xD Nje chce mi sie już zabijać Cb Razi ._.
			 
			
			- 
				__________________________
Czary mary, Ranibuś staryyyxD
			 
			
			- 
				Złapałam ją za sierść na karku i pociągnęłam do ziemi:
-Masz przestać!
			 
			
			- 
				Szybko wyrwałam się z  chwytu wadery
-Chyba śnisz!
:. no chyba ty....
Przypominasz mi Arsera,tylko że on był bardziej...dziwny xD
			 
			
			- 
				-Nie mogę śnić, przecież tu jestem i nie śpię.
			
 
			
			- 
				-Jesteś bardzo spostrzegawcza...-powiedziałam ironicznie.
			
 
			
			- 
				Zamknął oczy i przestał ruszać.
__________________________
Umieranie jest męczącexD*ziewa*
			 
			
			- 
				
Nje ma za co xD
			 
			
			- 
				rachil warknęła wściekle a jej medalion na szyji zapłonął.czerwonym blaskiem.
na ten sam kolor mieniły się oczy gellusa który wrócił do swoich rozmiarów.
6 łapami zachaczył o ziemię.
rachil zrobiła tak samo jak jakieś dwa odbicia.
-DOSYĆ! zagrzmieli jednocześnie a ich złączone głosy zagrzmiały jak burza.
-jeżeli nie przestaniecie pożałujecie! ryknęli wściekle. a sama rachil drgała z wściekłości. nienawidziła wręcz bezpodstawnego odbierania życia. byłaby wtedy w stanie zabić tą osobę co bardzo rzadko robiła. właściwie nigdy.
chyba że w ostateczności.
tak jak teraz.
			 
			
			- 
				-Ha-ha...I co nam niby zrobisz?-zapyałam pusto.
			
 
			
			- 
				Nagle Wielki wąż puścił basiora. Widząc to na twarzy miałam przerażenie. Rzuciłam się w ucieczkę. Wzleciałam i ruszyłam w stronę wyjścia.Po drodze zachaczyłam o jakiś dziwny kolec wystający z ściany tunelu,robiąc wielką bliznę pod okiem
-Ał!-krzyknęłam,ale nie przestawałam uciekać
			 
			
			- 
				gelluz złapał wielkiego węża i oswobodził razera po czym ruszył w pościg za sierrą nie myśląc nawet o dodaniu sobie skrzydeł.
wbijał ogromne pazury w kamień i biegł po ścianie z wściekłym wyrazem pyska. (niczym spiderman xD)
rachil podbiegła do nieprzytomnego razia i zaczęła nim potrząsać
-RAZIU RAZIU słyszysz mnie? wrzeszczała jak opętana. sprawdziła puls.
słaby ale wyczuwalny.odetchnęła chociaż z przerażeniem stwierdziła że razer ma jakiś krwotok wewnętrzny
zastanawiała się przez chwilę co zrobić.
			 
			
			- 
				Zobaczyłam żę jakaś gadzina mnie goni. Od razu przyspieszyłam robiąć więlką falę,która odepchnęła to coś daleko od mnie.
			
 
			
			- 
				(geluś to nie gadzina ;_; ale muszę go namaziać bo trudny do wytłumaczenia)
ryknął wściekle kiedy siła powietrza odepchnęła go w dół z pewnością dogonił by istotkę i rozerwał i zeżarł.był wściekły targały nim emocje. ale po chwili opamiętał się i zawrócił do rachil bo wiedział że go potrzebuje.
			 
			
			- 
				Stałąm się już normalna,nie było krwi,wystających kości i świecących wiśnowo oczysk,tylko ładne glębokie wiśniowe oczęta. Troche przyspieszyłam żeby nikt mnie nie dogonił,chociaż nie było szans,bo leciałam już 300 km/h
			
 
			
			- 
				Basior otworzył lekko oczy i spojrzał na Rachil.Powiedział kilka cichych niezrozumiałych słów.
			
 
			
			- 
				Zwolniłam trochę,trochę dalej zatrzymałam się i słyszałam dziwne słowa basiora. westchnęłam i dążyłam do wyjśćia.
			
 
			
			- 
				-raz zawołała ej słyszysz mnie? cholera szlak by trafił całą tą wyprawę później sama sobie to miejsce zwiedzę słyszysz fajtłapo !
warknęła na razia po czym zawołała gellusa.
-bierz go na plecy do lecznicy!
pomogła gellusowi załadować razia na grzbiet po czym poczekała aż wielkie sworzenie wystartuje wzbudzając przy tym chmurę pyłu i sama ruszyła za nimi zmieniajac się w sokoła jak najszybciej umiała i pognała za stworzeniem cały czas mając razia na oku.
czuła się trochę winna że zabrała go na tą szaloną wyprawę,
ale przecież to o niego tu chodziło.
			 
			
			- 
				gellus ryknął wściekle i przebił się przez mur. środkowa para łap zmieniła się w skrzydła a on i rachil poszybowali do lecznicy.
			
 
			
			- 
				Wyleciałam jak najszybciej.
			
 
			
			- 
				Usiadłam tam gdzie stałam. Zaczęłam lekko się śmiać. Po chwili jednak wybiegłam z miejsca.