Mirabilis!
Tereny Pierwotnych => Jezioro => Wątek zaczęty przez: Rebeka w Luty 20, 2013, 13:17:48
-
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/117760.jpeg)
Można zażyć tutaj odprężającej kąpieli. Na brzegu można sobie legnąć a nawet usnąć.
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/male/120264.jpeg)
Na drugim brzegu jest kilka drzew, które dają cień w bardzo upalne dni.
-
Weszłam, widząc piękne jezioro szybko do niego wskoczyłam i zanurkowałam aż do samego dna.
-
Weszłam.
-Ale tu pięknie ! O Rebeka pływa. - wlatuje na pobliskie drzewo i zeskakuje z niego do wody. W trakcie skoku:
-Wiiiiiiiii !!!!!!!!!!!. ;plusk; - trzepię głową.
-Ahhhh... Jak przyjemnie !
-
Wypłynęłam na powierzchnię wody i pływałam tak swobodnie, wariując na plecach, to zaś na brzuchu...i tak w kółko...
-
Ale przyjemnie tak powariowac w letnim jeziorze - powiedziałam z wielką radością do Kryształowej.
-
Popłynęłam na samo dno. Pomagałam sobie skrzydłami ( było szybciej). Zauważyłam coś dziwnego. Szybko wypłynęłam na powierzchnię.
-Rebeka ! Płyń za mną na samo dno. A coś ci pokażę.-popędzała.
________________________________________________________________________
odpiszesz na wiadomość ?
-
Ok-Szybko zanurkowałam za Kryształową.
Już odpisałam ;)
-
Nie móc oddychając pokazałam łapą na coś dziwnego. (http://us.123rf.com/400wm/400/400/prashantzi/prashantzi1109/prashantzi110900010/10509468-zamknij-sia--w-diament-naszyjnik-z-diamentami-ucha-piera--ciea.jpg)
-
Weszłam. Zauważyłam jak Kryształowa i Alfa Rebeka pływają w wodzie.
-Cześć!- Krzyknęłam
-
Niezbyt mogłam już oddychać pod wodą, więc złapałam za "skarb" i wypłynęłam na powierzchnię.
-Uffff.... Ooooo cześć Śnieżka ;) Zobacz jaka świetna woda!
-
Właśnie widzę.- odpowiadam stojąc w wodzie- Co tam macie?
-
O mom...piękne...pewnie to pozostałości po pradawnym królestwei, które tu dawniej było. Zapewne jakby się tu dokładniej szukało to by się nie jedną ciekawą rzecz znalazło, jak chcesz to wieź to na górę- powiedziałam do Kryształowej i zaczełam wypływać.
Gdy wypłynęłam zobaczyłam Śnieżkę - hej, kolejny dzisiaj raz powiedziałam.
-
Co to za pradawne królestwo?- odparłam zainteresowana
-
-A nic ciekawego.. Znalazłam taki naszyjnik na dnie jeziora.. -położyłam naszyjnik na trawie.
-Bardzo dziwny.. Nigdy takiego nie widziałam..-przyglądam się zaciekawiona.
-A ty, co o tym sądzisz ??
-
Jest wyjątkowy i jakby... magiczny?.- odpowiedziałam z uśmiechem Kryształowej.
-
-Kiedy jeszcze mnie nie wyrzucili z jaskini to słuchałam jak rodzice opowiadali rodzeństwu o nim. To był jakiegoś wilka, który znał ludzi prawda ??
-
Ja myślę, że jest śliczny...jak chcecie to mogę opowiedzieć coś tam o tym królestwie, ale to kiedy indziej bo teraz muszę iść...- wyszłam z wody, otrzepałam się.
- No to pa - powiedziałam i wyszłam
Może będę tak za 45 min...ale nie obiecuję...niestety mam tylko 1 komp do podzielenia między mamą i bratem >:(
-
-Tak, Śnieżko. On jest magiczny. Nosił go w opowiadaniach. Chroniło go to od śmierci. Ale podczas wojny zdjęli mu i go zabili.
-
Do zobaczenia.- Krzyknęłam za Alfą.- Kryształowa? Poszukamy więcej takich rzeczy na dnie jeziora? Ale kto był jego właścicielem?
-
Postanowiłam więc poćwiczyć moimi mocami. z woda robiła różne rzeczy
(http://www.chantarelle.pl/chantarelle/images/woda%201.jpg)
innym razem (http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/duze/woda.jpeg) a na koniec pozostawiłam (http://wodakangen.com/wp-content/uploads/2011/05/woda_kangen_pamiec.jpg) przy tej postaci zostałam najdłużej i myślałam
-
Pomyślałam chwilkę..
-To był ten wilk.. Czekaj nazywał się Luu.. nie, Loo, też nie - po 5 min myślenia.
- To był Leaz. Chcesz, mam książkę o nim. Mogę pójść do jaskini po nią i się tu spotkamy za 30 min. ok ?? (30 min u nas 1 min)
-
okey
-
-Woow, świetnie poruszasz wodą ! ;D czas na mnie ;D
(http://us.123rf.com/400wm/400/400/mashakotscur/mashakotscur1201/mashakotscur120100016/11994333-streszczenie-ryby-woda-z-woda-do-projektowania-streszczenie-serii-ksztaltow-wody.jpg)
(http://us.123rf.com/400wm/400/400/mashakotscur/mashakotscur1201/mashakotscur120100017/11994339-streszczenie-motyle-z-wody-do-projektowania-streszczenie-serii-ksztaltow-wody.jpg)
(http://www.cuded.com/wp-content/uploads/2011/08/color_cowboy600_757.jpg)
(http://www.cuded.com/wp-content/uploads/2011/08/waterbell_2600_960.jpg)
-
-dobra biegnę po książkę-poszłam po książkę
-
Tobie też nieźle idzie. Nawet lepiej ode mnie. Ja muszę jeszcze trochę poćwiczyć. Jednak z ogniem idzie mi lepiej.
-
- rozpaliłam małe ognisko by ogrzać się po kąpieli- i zaczęłam majsterkować z ogniem: (http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6Ski1JWVQds_ir0TZv11Z3f9Yk5crEhr9xhjT10PJmVaf8loS)
-
-Jestem.-szybko dycha.
-Patrz to ona. (http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQziTCpABBtKpaSikAvo0AoBQBKV9ob2sk7UjbS0RrppWUWZyg4RQ) przegląda strony.
-Trochę stara, bo leżała u mnie w lochach, yy.. znaczy w piwnicy. -speszyła się.
-Patrz tu jest ten medalion. Dobrze mówiłam, ale aby działał trzeba być spokrewnionym.
(http://republika.pl/blog_hn_3812240/5862789/tr/wilk_aurin.jpg) Ma skrzydła jak ja. Słyszałam, że tylko jeden wilk w naszej rodzinie miał skrzydła.
-
A tylko ty masz skrzydła z twojej rodziny? Byś może jesteś jakoś tam daleko spokrewniona. - zastanowiłam się nad słowami lochy. Czy ona naprawdę ma lochy potem poprawiła na piwnica.- pomyślałam
-
- Wiesz on, nie zginął dawno. To było jakoś 30 lat temu.. Przez jego śmierć zamek zaczął się burzyć. Zostały tylko po nim kawałki. Wiesz co, zanurkuje. Jestem szybka, ponieważ mam skrzydła. - wskoczyła do wody
-
Na brzegu zostałam sama. A że powoli robiło się ciemno. postanowiłam być czujna i urzyć moich mocy czytania w myślach.
-
Słyszę wyraźnie Kryształową ale pomijam jej myśli by mogła mieć przy mnie trochę prywatności. Nic innego nie słyszę.
-
Kryształowa!!- krzyczę. Długo nie wypływa. Ciekawe czy coś znalazła.
-
*oby nie dowiedziała się o tych lochach. co mnie opętało?! Leaz by się na mnie wściekł..*
Wypłynęłam na powierzchnię
-Śnieżka chodź zobacz co znalazłam !-poganiałam
-
Już idę, idę nawet biegnę.- gdy dobiegłam zdziwiłam się
-
ccco co to jest?
-
- Patrz !
(http://cenoty.pl/images/wyprawa_na_wyspe_avalon/001%20-%20Cuda%20zjawisk%20krasowych%20i%20haloklina.JPG)
-Jakie to piękne ! Wpłyńmy do środka ! - po wpłynięciu zobaczyłam piękny krajobraz.
(http://www.panstwaswiata.pl/wp-content/gallery/aktualnosci/jaskinia-melissani.jpg) (jak co nie ma tych ludzi)
-
-Na razie to będzie nasza tajemnica. Okej ?? -popatrzyła błagalnymi oczyma.
-
ale pięknie. (ledwo zauważyłam tych ludzi ;D) okej. nikomu ani słówka :-X
-
a co to wgl za miejsce?
-
Wszedłem *cześć* powiedziałem do wilczyc.
-
Cześć Demon- odkrzyknęłam do wilka i uśmiechnęłam się
-
-Szybko spływamy.- wypływam na powierzchnię.
-oooo... nowy ?? -zaczęłam się przymilać.
-co tam u ciebie słychać? -zamrugałam
-
Dobrze, a nawet bardzo dobrze? Poszukujecie dawne skarby? - zapytałem zaciekawiony, widząc je oglądające jakąś księgę.
-
-Nieee, tylko wiesz, takie bajeczki..-uśmiechnęłam się i zdjęłam szybko naszyjnik i schowałam pod skrzydło.
-A co tu porabiasz??
-
- A tak sobie spaceruję, poznaję nowe tereny i staram się poznać kogoś, bo tak dziwnie by było jakbym tu żył i nikt by mnie nie znał. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając.
-
mi tez było ciężko się przyzwyczaić do nowego otoczenia ale szybko poznałam Kryształową i jakoś tak zrobiło się milej- szeroko uśmiechnęłam sie do Kryształowej
-
-Ładne masz futerko -uśmiechnęłam się. *fajnie by mieć kogoś*
-Mogę dotknąć ??-zaśmiałam się i popatrzyłam na Śnieżkę i odwzajemniłam uśmiech.
-
- to do mnie?...jak tak to pewnie, ale uważaj bo ono parzy. - powiedziałem żartując.
-
oho Kryształowej się ktoś spodobał- pomyślałam i prawie wybuchnęłam śmiechem ale chyb a było słychać chichot
-
-Śnieżko co chichoczesz? Co takiego cię rozśmieszyło? Hahhaah - uśmiechnąłem się.
-
nie powiem.- odpowiedziałam z powaga i znów wybuchnęłam śmiechem
-
- Ej noo...nie daj się prosić...no powiedz...- nalegałem :P
-
nie. nie. nie.
-
Tak, tak, tak ... hahahaha
-
a gdzie Kryształowa? - spróbowałam odciągnąć jego uwagę.
-
-Demon, jakie masz moce ? -jestem słabą romantyczką, ale trzeba pytać aby nie tracić kontaktu.
-Jestem głodna, a wy ? Idziemy na łokę coś upolować ??
-
Wy idzcie ja sobie tu posiedzę albo pójdę nad ocean na przykład :)- uśmiechnęłam się do Kryształowej
-
- ja mam jak na razie tylko jedną moc - miotam kulami ognia, mogę je stworzyć z łap lub zionąc jak smok z pyska. - posłusznie odpowiedziałem.
- No pewnie, że możemy iść zapolować, może na wielbłądy w kanionie? - zapytałem.
-
Do zobaczenia później.-powiedziałam
a do Kryształowej posłałam spojrzenie mówiące "dasz radę"
-
-Śnieżka, jak wszyscy to wszyscy, nie wymiguj się - patrzyłem w dal.
-
-To co Demon ? Idziemy nad Ocean ??-uśmiechnęła się do Demona, a do Śnieżki mrugnęła
-
- No dobra, to ja już idę, będę czekał- powiedziałem z uśmiechem wychodząc.
-
Demon nic nie wskórasz- odkrzyknęłam i zanim się obejrzałam byłam u siebie w jaksini
-
Wychodzę z nad jeziora i idę nad Ocean
-
Wszedłem
-
weszłam. położyłam się na piasku. zmrużyłam oczy i próbowałam się zrelaksować...
-
-Boo...nie śpimy...- skoczyłem ku Śnieżce śmiejąc się
-Hej - powiedziałem potem już poważniej.
-
Dzięki za tak miłą pobudkę :)- uśmiechnęłam się pokazując zęby
-
Przepraszam, a wystraszyłaś się? - zapytałem wyjątkowo wesołym głosem.
-
Słyszałam Twoje myśli.- I zaczęłam śmiać się na cały głos
-
- Czemu się śmiejesz? Mam coś na sobie czy co? - spytałem i zacząłem zmiatać z siebie piasek w między czasie skacząc.
-
Nie ale zabawnie wyglądasz jak tak skaczesz. A śmieje się tak bez powodu
-
Przestałem już skakać jak debil - tsa, bez powodu powiadasz? Coś zbytnio to ci nie wierzę - i spojrzałem na Śnieżkę podejrzliwym wzrokiem.
-
Możesz nie wierzyć ale ja mówię prawdę. I to zawsze- popatrzyłam mu w oczy
-
- No dobrze, wierzę - spojrzałem na nią a potem położyłem się na pisaku.
-
położyłam się obok Demona i popatrzyłam w niebo. Gdzieniegdzie było widać małe białe chmurki.
- przepraszam za wczoraj.- odpowiedziałam ściszonym głosem
-
-Ale za co? Przecież nic mi nie zrobiłaś - popatrzyłem na nią.
-
Naprawdę bardzo Cię lubię.- i przypomniało mi się- I chyba nie zjadłam ryby :P
-
Tak, to co? Idziemy zapolować na ryby i usmażymy sobie? - zapytałem i przygotowałem się do wstanie, ale czekałem na odp. Śnieżki.
-
Jasne.- odpowiedziałam ze smakiem. szybko wstałam i pobiegłam do wody
-
Dogoniłem Śnieżkę i zanurkowałem w wodzie...szybko złapałem rybę.
-
z łowieniem ryb nie szło mi dobrze. jest to trudniejsze niż myślałam. ale nie poddawałam się. Upatrzyłam zdobycz i szybko podpłynęłam. ale mi uciekła.
-
w końcu musi się udać przyczaiłam się i znów spróbowałam,tym razem ryba nie zdążyła uciec. Szczęśliwa wyszłam na brzeg
-
Wyszedłem za Śnieżką i rozpaliłem ognisko.
-
Pobiegłem szybko po dwa kije, na które nadziałem ryby i powiedziałem - teraz chwyć tutaj - pokazałem koniec patyka- a tą stronę wsadź do ognia. - Zrobiłem to samo.
-
-Popatrz - powiedziałem do wilczycy i stworzyłem zionięciem
(http://www.tapetytelefon.pl/pobierz/ognisty-ptak-128x160.jpg)
-
sowa!! teraz moja kolej!
(http://us.123rf.com/400wm/400/400/subbotina/subbotina1008/subbotina100800115/7660457-woda-kwiat-design-symbol-a-ycia.jpg)
-
-Hahahah...podejdź za mną do jeziora - powiedziałem i czekałem na nią tuż przy wodzie.
-
już idę- odpowiedziałam z entuzjazmem
-
-prosze oto prezent dla ciebie - powiedziałem pokazując
(http://anime.com.pl/galleries/01/0176/Kasia%20Zbroja%20-%20Lodowy%20Feniks.jpg) obraz z lodu - jest on tak bardzo zamarznięty, że Ci się nie roztopi - wyjąłem obrazek lodowy z jeziora, szybko oprawiłem go w drewnianą ramke z cienkich gałązek i podarowałem Śnieżce - Co o tym sądzisz?
-
Je wiem co powiedzieć. Dziękuję.- i pocałowałam go w policzek
-
Gdyby nie miał sierści to byłoby widać rumieńce , ale takto zachował powagę - nudzi Ci się? - zapytał weselej.
-
Nie. A czemu?- zapytała z ciekawości
-
A nic, nic...tak tylko się spytałem, ponieważ słyszałem, że w górach grasuje niedźwiedź i...a tam nie ważne - powiedziałem i popryskałem Śnieżkę wodą by rozweselić sytuacje.
-
Nie odwracaj mojej uwagi pryskając mnie wodą. Chcesz iść w góry zapolować na tego niedźwiedzia?-odpowiedziała będąc pewna że nie odmówi
-
-Taak...a właściwie to nie...wiesz chyba, że taki niedźwiedź jest silniejszy od nas a Rebeka jeszcze nie znalazła zielarza, który by w razie czego nas uzdrowił - powiedziałem.
-
Masz racje. Jak już znajdziemy zielarza wtedy wybierzemy się na wyprawę.
-
Ok. To co teraz robimy - kichnąłem i z moich nozdrzy wyszedł ogień w kształcie konia.
(http://www.tapetus.pl/obrazki/n/114663_kon-ogien.jpg)
-
nie mam pojęcia.-odpowiedziała i zaczęła się śmiać
-
Aaa...czyli ja mam coś wymyślić, słaby w tym jestem - powiedziałem zmęczonym głosem - dalej nie zjedliśmy ryb, przecież - pobiegłem po ryby, które jeszcze były ciepłe.
-
Jak już zjemy, odniesiemy obrazek do mojej jaskini. Dobrze?- zapytała
-
-Dobrze, to smacznego - powiedziałem zajadając się rybą.
-
Dziękuję.- wzięłam swoja rybę i ze smakiem zjadłam. Była pyszna.
-najlepsza ryba jaką kiedykolwiek jadłam.
-
Tak...to się ciesze - powiedziałem oblizując się - to idziemy teraz do ciebie odnieść obraz?
-
tak- odpowiedziałam i wyszłam
-
Wyszedłem za Śnieżką
-
Weszłam.
-oo. Hejka - uśmiechnęłam się.
-Co słychać ??- położyłam się obok.
-
o cześć Kryształowa- przywitałam się
-
-Ale się wyspałam tej nocy. Gdzie jest Demon??- zapytałam zaciekawiona.
-
Ostatnio widziałam do w dżungli.- odpowiedziałam
-
-Już jestem - biegłem zdyszany i padłem...- zabłądziłem po drodze i przez przypadek dotarłem nad wodospad a nie jezioro hahaha
-
- oo witaj Kryształowa - powiedziałem z entuzjazmem.
-
tylko ty możesz zabłądzić w drodze nad jezioro- powiedziałam Demonowi i położyłam się na piasku
-
-O jesteś ! -ucieszyłam się
-Co słychać ?
-
Zauważyłam, że Śnieżka się kładzie i położyłam się obok.
-
-Hahahha tak...tylko ja jestem do tego zdolny, a no wszystko po staremu...widziałyście, ile nowych wilków dołączyło? - spytałem.
-
Ja widziałam. odpowiedziałam
-
Ja widziałem jak przechodzili koło jaskiń, ale nie rozmawiałem z nimi - powiedziałem do wader.
-
-Też widziałam - uśmiechnęłam się.
-To dobrze, im więcej, tym lepiej ! Idziemy na plażę ??
-
możemy.- przyznałam
-
-Dobrze - wyszedłem i pobiegłem na plaże.
-
gdyby co to ja się nie ścigam!- krzyknęłam za Demonem i wyszłam
-
Wyszłam i pobiegłam na plaże.
-
weszłam
-
Wszedłem i czekałem z Śnieżką na Kryształową.
-
Kryształowa jest nad oceanem
-
Weszłam. Pobiegłam szybko do wody i zaczęłam sobie pływać i wirować w wodzie.
-
pływałam, myślałam i nasłuchiwałam jakiś myśli.
-
Weszłam.
-Śnieżka znów się widzimy - zaśmiałam się.
-Jak myślisz, moge wejść do wody ??
-
A skrzydło cie już nie boli?
-
Wszedłem i położyłem się na trawie.
-
zobaczyłam Demona. Podeszłam najciszej jak umiałam i krzyknęłam :
-BUUUU
-
:D
-
- Śnieżka, przecież wiesz, że mnie nie wystraszysz...hahaha - uśmiechnąłem się do wilczki.
-
-Nie, nie boli mnie. - ucieszyłam się
-O Demon, co tak cię nie było ?? -podbiegłam do niego.
_______________________________________________________________
Sally, ogranicz swoje uśmieszki itp. To nie forum do takiego czegoś ...
-
zawsze warto spróbować- odwzajemniłam uśmiech
-
-A musiałem załatwić kilka spraw, teraz też jestem na chcwilę - powiedziałem zbliżając się do Kryształowej.
-Ooo widzę, że się lepiej czujesz...bardzo sie ciesze-powiedziałem oglądając wilczycę.
-
Powoli weszłam do wody. Bałam się jeszcze o skrzydło. W końcu popłynęłam.
-Upsss... bandaż, rozpuścił się. - Wyszłam z wody.
-Naprawicie mi go??
-
Tak, liczą się chęci - odp. do Snieżki
Kryształowa popieram cię w sprawie - Sally ogranicz uśmieszki, albo dopisz coś do nich.
-
Dobrze to zaczynamy nabrałam trochę wody i delikatnie przyłożyłam do skrzydła Kryształowej
-
-Trochę piecze.. - Skrzywiłam się.
-Możecie szybciej ??
-
Teraz Demon powinien zamrozić.
-
-Tylko gdzie on ?? -rozglądam się
-
Nie wiem
-
Już, już przepraszam, zamyśliłem się - szybko przyłożyłem łapy do złamania i delikatnie zamroziłem wodę.
-
No w końcu. -Położyłam się na piasku.
-
Dalej stałem koło Kryształowej i wpatrywałem się w wodę.
-
-Okej, dzięki, jest już lepiej. - uśmiechnęłam się
-Idziemy dziś oglądać zachód słońca ?? - patrzyłam raz na Demona raz na Śnieżkę.
-
Mi się podoba! - powiedziałam i popatrzyłam na Kryształową i Demona
-
- A ty Demon idziesz ?? - popatrzyła w jego piękne oczy.
-
No ba, oczywiście...nasze trio nieustraszonych będzie oglądać zachód słońca - zaśmiałem się - tylko gdzie?
-
-Może tym razem przy Wodospadzie ?? Rzadko tam bywamy. - podskoczyłam
-
To idziemy!- krzyknęłam radośnie
-
Poszłam do : Wodospad
-
-Dobrze, uwielbiam tam przebywać, choć jak na razie byłem tam tylko raz - powiedziałem.
-
Wyszedłem i poszedłem nad wodospad.
-
Wyszłam razem z Demonem
-
Wszedłem
-
Weszłam i szybko pobiegłam do wody.
-
Wbiegłam i od razu wskoczyłam do wody..
-Ohh, uwielbiam zapach świeżego powietrzaa
-
-Ja też...nigdy nie pójdę już na bagno. - powiedziałem stanowczym głosem.
-
To bagno chyba uszkodziło mi węch.- powiedziałam. i wyszłam z wody
-
stanęłam obok Demona i otrzepałam się z wody
-
Wyszłam z wody wytrzepałam się i położyłam się na trawie ciepłej od słońca.
-
położyłam się obok Kryształowej i patrzyłam na błękitną tafle wody
-
Wskoczyłem do wody, dopłynąłem do dna i wynurzyłem się. Na całej powierzchni jeziora zrobiłem (http://www.piro.art.pl/wp-content/uploads/2010/12/lodowe-rzezby-6.jpg)
Szybko wyskoczyłem z wody przed lodem - woollla ... podoba się?
-
pięknie! - krzyknęłam
-
-Piękna ta woda, taka przejrzysta.. - rozmarzyłam się *ahh przyjemnie tu by przychodzić z kimś na miłosne spotkania*
-
wstałam i zaczęłam biec do wody by przyjrzeć się bliżej koniom z lodu.
-
Śliczne ! Teraz moja kolej - wstałam, wskoczyłam do wody i bum - I jak ???
(http://p1.kciuk.pl/p1.kciuk.pl/23cbb30dba86b037cff42ae429cf3c7f.jpg)
-
- Dziękuję - i roztopiłem rzeźbę jednym dotknięciem łapy.
-
ejj ja chciałam ją zobaczyć- spojrzałam z wyrzutem na Demona
-
-Piękne - powiedziałem przyglądając się rzeźbie Kryształowej
Ostatnio zacząłem rysować smoki.
(a ja moją roztopiłem)
-
Dotknęłam łapą i roztopiłam smoka.
-
ej to nie fair ja tak nie umiem.- położyłam się ze smutkiem na trawie
-
-Ale ty inne rzeczy potrafisz - uśmiechnęłam się
-
-Ale za to panujesz nad żywiołami...możesz zrobić tornado, burze śnieżną ... to dopiero fajne - powiedziałem do Śnieżki.
-
- I umiesz czytać w myślach !
-
wiem ale nie umiem zrobić lodu
-
-Czytanie w myślach jest o wiele fajniejsze - powiedziałem.
-
Wiesz to jest klątwa- powiedziałam
-
-To dobrze, że nie czytasz w myślach Demon, bo byś za dużo wiedział - Zaśmiałam się
-
Tak za dużo byś wiedział- odparłam
-
-No może - przytaknąłem
-
-Muszę iść będę potem. - pocałowałam w pysk Demona i pomachała Śnieżce
Wyszłam
-
Lepiej abyś o niektórych rzeczach po prostu nie wiedział.-powiedziałam i uśmiechnęłam się
pa Kryształowa- powiedziałam
-
-Pa Kryształowa - powiedziałem zacinając się.
-
zatkało kakao. co nie.- powiedziałam do Demona i zaczęłam się śmiać z jego miny
-
- I to bardzo zatkało - powiedziałem już wreszcie normalnie.
-
widziałam- wykrztusiłam i znów dostałam napadu śmiechu
-
-Już się nie śmiej...jej dalej zależy - i powaliłem w żarcie Śnieżkę...trochę się przeturlała.
-
to co teraz robimy?- zapytałam jak już przestałam się turlać
-
-Nie wiem...chcesz zażyć adrenaliny? - zapytałem i podskoczyłem gdy coś wpadło mi do głowy.
-
zależy.
-
-A chcesz skoczyć z szczytu klifu do oceanu? - zapytałem -tylko pierwsze byśmy musieli sprawdzić w wodzie czy nie ma skał.
-
Wiesz możemy spróbować.- powiedziałam i popędziłam na klify
-
Wybiegłem za Śnieżką.
-
Przyszłam nad jezioro. Od razu położyłam się na brzegu.
-
-Dziwnie pusto powiedziałam. - Rozglądam się do okoła.
-
Wbiegłem
-Kryształowa!...Jak fajnie Cię widzieć...dziwnie się czułem w dżungli tylko z moim towarzyszem - powiedziałem uśmiechając się do wilczycy.
-
-Witaj znów - odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się.
-
- Coś tak dzisiaj tylko my jesteśmy aktywni...reszta coś się pochowała...hahaha - zaśmiałem się.
-
-No właśnie, dzisiaj nie widziałam, Śnieżki, Sally, ani Rebeki.. -zdziwiłam się
-
-Ja Rebeke widziałem ale tak tylko na chwile była...-powiedziałem - i powiedziała, że zrobiła jakiś eliksir.
-
Aha, to fajnie.. - obróciłam oczyma
-
-Nie cieszysz się?...może odzyskasz skrzydła - powiedziałem zdziwionym głosem.
-
-Nie no, ciesze, ciesze się - uśmiechnęłam się.
-
-Tsaa...takie coś nie pewne to "cieszenie"...-popatrzyłem na nią podejrzliwym wzrokiem - Co na prawdę pomyślałaś jak Ci powiedziałem o eliksirze? - zapytałem i liczyłem na szczerą odpowiedź.
-
-Boję się, że będą skutki uboczne.. -nagle różne myśli przeszły mi przez głowę, że aż usiadłam.
-
-A tam przeżyje się...jakie mogą być te skutki? Wyłysiejesz czy coś... - zaśmiałem się - myśl o pozytywnych stronach a nie od razu skutkach...ubocznym - dodałem.
-
-Dobra, dobra już przestaję, może pogadamy o czymś lub porobimy coś innego.
-
-Dobra a co, lub o czym? - zapytałem zainteresowany.
-
Cześć...! Jestem nowa... nieśmiała... i jeszcze z nikim nie gadałam - wyszeptałam wyłaniając się ni stąd ni zowąd z zarośli
-
-Witaj Jeida. - uśmiechnęłam się
- Podejdź nie ugryziemy, nie wiem jak Demon. - zaśmiałam się
-Demon, nie wiem sam wymyśl, ja i tak dużo wymyślam - wyszczerzyłam zęby do uśmiechu.
-
-Oo hej Jeido...hahahah no już nie gryzę - zaśmiałem się.
-Mam...poznamy nową wilczycę - szepnąłem na ucho Kryształowej.
-
- Tak wam się przysłuchuję z ukrycia od dłuższego czasu... Wiecie, mój fach - uśmiechnęłam się lekko, przyjaźnie
- Wyglądacie na niegroźnych, ale po wielu przeżyciach wolę być ostrożna...
- Och, super nie gryziecie! - sama się zdziwiłam - śmiałam się!
-
-Okej - powiedziałam trochę za głośno.
-Chodź Jeida, siadaj obok nas. - uśmiechnęłam się.
-
-No tak...ostrożności nigdy za wiele...no chodź siadaj - powiedziałem.
-
Podeszłam bliżej, jednak dlaej zachowywałam wzmożoną czujność
-
-Tooo... jak znalazłaś się w watasze ?? - udało mi się coś wymyślić.
-
...
Nie no...musze kończyć będę za godzinę...głupi brat...no trudno to pa.
-
- Przez rok plątałam się po różnych krainach... Szukałam bezpiecznego miejsca... - w oku stanęła mi łza
- Cześć Demon! - pożegnałam się
-
- Ja też muszę wiać
-_______________
bd za 2 h znów jakoś
-
- Hah, ja też. Lekcje...
-----
Wracam z 1 h...
-
-Jest tu jeszcze ktoś? - zapytałem wstając
Teraz też jestem na, krótko bo idzie "król skorpion 2"
-
Śpię w Alei zakochanych... ;)
-
Wyszedłem.
-
Ukryłam się w zaroślach i czekałam. Okazałe stadko rogatych pasło się w pobliżu. Biedna łania nawet nie zauważyła, jak zachodzę ją od tyłu. Raz, dwa i już pałaszuję smaczny udziec, jednak zachowuje czujność. Kto wie, kto może się zjawić zwabiony zapachem krwi...
-
weszłam
usiadłam przy jezioże i zaczełam pocichu śpiewać:
Nie widzisz mnie czy może coś ukryć chcesz?
Odwracasz się gdy pytam czy jest Ci źle
Kiedy będziesz już gotowa – daj mi znać
Wiesz, że mogę czekać – dam Ci jeszcze czas
Razem być – znaczenie często inne ma
Chociaż o tym wiem, to widzę jednak nas!
Bo nigdy...
i wtedy rozpłakałam się
-
lecz uspokoiłam się szybko i zaczełam sobie przyżekac pod nosem:
-zapomnę o nim,zapomnę o nim,zapomnę o nim.
i zaczełam się śmiać
-
Weszłam w pobliskie krzaki i wyciągnęłam resztę upolowanej wzoraj łani. Zaczęłam jeść rozmyślając o miłosnych rozterkach innych wilczyc z watahy. Bez sensowne. Tak, miałam kilka miłostek, ale nie rozpaczałam nad swoim złamantm sercem.
Rzożalanie się nad niespełnionymi miłostkami nie ma sensu.
Skończyłam jeść i usnęłam w cieniu
-
weszłam i zobaczyłam jakąś śpiącą wilczycę nie wiedziałam kto to
-
nagle zdałam sobie sprawę że mogła wszystko slyszeć!
-
Star miała rację, ale nie mam jej tego za złe.
Wyszłam porozglądać się po okolicy (czyt. poszpiegować trochę)
-
Przyczaiłam się w krzakach. Wiatr wiał z zachodu, czyli jelenie nie miały szans mnie wyczuć. Za to ja je tak. Gdy wyczułam odpowiedni moment, zgrałam się z cieniami i rusxyłam do przodu. Biedny jeleń zauważył mnie dopiero, gdy byłam tuż za nim. Za późno.
Po chwili siedziałam już w cieniu i zajadałam się pysznym udźcem.
Po posiłku ukryłam się i upewniłam, że bariera blokująca moje myśli przed Śnieżką jest mocna. Zaczęłam opracowywać plan...
-
weszłam. Usiadłam obok błyszczącej tafli wody. W pobliżu nie słyszałam żadnych myśli. zaczęłam rozmyślać o swojej przyszłości i przeszłości.
-
Wspięłam się na drzewo i przyglądałam się Jeidzie. Poczułam delikatny powiew wiatru, który przeleciał mi przez futro. Poczułam się jakbym latała. Nagle spadłam mi srebrzysta łza. Lecz ją od razu starłam. *Ogarnij się, o co ci chodzi.* Popatrzyłam w dół i położyłam się na drzewie, a ogon bujał się na lewo i prawo.
-
wyraźnie słyszałam Kryształową ale zignorowałam jej myśli by mogła mies trochę prywatności.
-Skoro jest tu Jeida to czemu nie wykrywam jej myśli. Muszę nauczyć się jakoś blokować swoje myśli tak jak ona to robi. Moja mama to umiała więc ja też spróbuję... -pomyślałam
-
Weszłam do wody i zaczęłam ćwiczyć panowanie nad tym żywiołem. Do tego zaczęłam śpiewać:
tylko z nią, Tańczyły żywioły wdzierały się wody na ląd...
-
Zeskoczyłam z drzewa i podeszłam do Śnieżki. Położyłam się obok niej na plecach.
- co tam Śnieżko ?? - uśmiechnęłam się
-
wiesz u mnie nic. -przestałam śpiewać.
-
-Lubisz śpiewać ?? Bo widzę, że tak - uśmiechnęłam się.
-Ja uwielbiam ! Tylko na ogół śpiewam sobie w myślach.
-
Uwielbiam śpiewać. Chociaż nie koniecznie umiem. - powiedziałam i zaśmiała się
-
-To samo ja mam, hahaha.. - zaśmiałam się.
- Był jak mgła Niewidzialny, tajemniczy Był jak kruchy róży kwiat Delikatny Był jak cichy wiatr Całkiem wolny, lecz samotny Jak ocean bez dna Nieszczęśliwy... - śpiewałam
- sory za moje "wycie"
-
ja tej piosenki nie znam chyba- powiedziałam i mocno sie zastanowiłam...
-
-To piosenka Zagubiony książę .. Moja mama ją śpiewała. Do dziś ją zapamiętałam - poleciała mi łza.
-
znam za to taką- powiedziałam i zaczęłam śpiewać
Spróbuj choć raz odsłonić twarz
I spojrzeć prosto w słońce
Zachwycić się po prostu tak
I wzruszyć jak najmocniej
Nie bój się bać, gdy chcesz to płacz
Idź szukać wiatru w polu
Pocałuj noc, najwyższą z gwiazd
Zapomnij się i... tańcz
-
- Ładna - uśmiechnęłam się.
-Jeszcze lubię taką :
Nie mów nic,
Daj mi żyć
Nie chce się męczyć znów,
Szkoda slow
Odejdź już,
Nie ma i nie będzie mnie tu
Oddaliłam się od ciebie,
Strata czasu
Nie chce więcej cierpieć i patrzeć jak
Jesteś z nią, dotykasz ją wciąż
-
no to możemy założyć kółko muzyczne- powiedziałam i zaczęłam się śmiać
_______________________________________________
ta moja piosenka to "Pocałuj noc" w szkole się uczyłam
-
-Oczywiście - zaśmiałam się
_____________
a ta to " Zabiłeś tą miłość"
-
to co teraz robimy?- zapytałam i zauważyłam, że to moje stałe pytanie...
-
-Nie wiem... Możemy ... popływać ? lub wspinać się na drzewa .. - uśmiechnęłam się i kichnęłam
- Sorka, przeziębiłam się.
-
wybieram to drugie!- powiedziałam i spróbowałam wejść na pierwsze lepsze drzewo
-
Pobiegłam za Śnieżką i wspięłam się na wysoki świerk.
-Ale stąd widoki ! - zalśniły mi się oczy.
-
emm.- powiedziałam i w końcu weszłam na drzewo. -Ale się zmęczyłam
-
- Grrr - warknęłam, gdy odłamki kory i igły zleciały na mnie
- A wasze piosenki są na prawdę piękne. Tylko same o miłości - to ostatnie słowo powiedziałam z obrzydzeniem i smutkiem
-
-Sorka, nie chciałam na ciebie zrzucić kory - popatrzyłam się na dół i zaśmiałam się.
-Wiesz Jeida, ja takie lubię - krzyknęłam na dół
-
Wszedłem.
-Cześć - powiedziałem i usłyszałem śmiechu nad sobą - aha to teraz wariujecie po drzewach.
-
ta piosenka chyba nie jest o miłości- powiedziałam i zaśpiewałam
Tylko z nią
Tańczyły żywioły
Wdzierały się wody na ląd
Tylko z nią
Upały i susze
Tropikalne burze, co noc
Tylko z nią
- cześć Demon- krzyknęłam
-
Demon to na czym siedzę to jak już sadzonka. wysoka nie jest.- powiedziałam i spadłam z gałęzi w miękką trawę. zaczęłam się śmiać
-żyję- krzyknęłam- drzewko postanowiło się zemścić
-
-No ładnie, ładnie - powiedziałem po usłyszeniu piosenki Śnieżki.
Wskoczyłem dosłownie wskoczyłem na jakąś brzozę, ale miała bardzo śliską korę więc przeskoczyłem na dąb czy jakieś tam inne drzewo liściaste.
-Się dziwisz, że się mści...taki olbrzym na młodym drzewku...no wiesz co...hahhaha - zaśmiałem się z Śnieżki.
-
hej. ja się nie umiem wspinać!- krzyknęłam i otrzepałam się z trawy. jednak nie chciałam się poddać. weszłam jeszcze raz na jakieś drzewo i mocno chwyciłam się łapami by znów nie spaść.
-
-No dajesz...wyobraź sobie, że jak spadniesz to wpadniesz do lawy...pomogło? - zaśmiałem się - a to teraz jak tak wszyscy śpiewają to moja kolej:
"Czasem pocisk w ciemności niszczy marzenia.
Władcy przychodzą i władcy odchodzą, czy królestwo się rozpadnie?
Do kogo się teraz zwrócić, gdy nasi przywódcy stracili ducha?
Życia są tracone ale za jaką cenę, czy wielkie marzenie się rozpadnie?
Zabity przez swoich czy przez wroga, odwrócił losy,
300 lat, wciąż nikt nie wie, sekret pozostaje."
-
-I ta piosenka jeszcze się tam ciągnie...ale jest taka o pogrzebie itp. więc nie dokańczam -powiedziałem kończąc wycie.
-
-Aż tak okropnie mi poszło? - pomyślałem gdy w lesie po moim wokalu nastąpiła cisza.
-
nie coś ty- powiedziałam- zaczęłam tylko myśleć nad inną piosenką i mam już- zaczęłam cichutko śpiewać:
Nasza łódź wpływa na coraz szybszy nurt
Coraz mniej mamy chwil by pogadać - spójrz
Cały nasz dialog to gigabajty bzdur
Szum, brak zasięgu
Twój blask, mój gniew, twój strach, mój śpiew
Dłoń w dłoń, przed siebie, wszystko czego chcę!
-
to jest druga zwrotka - powiedziałam i zamknęłam oczy
-
-Aha...no dobra bo już...a zresztą wiesz bo w myślach czytasz... a tak po za tym ładnie śpiewasz - powiedziałem.
Takie jakieś znanie te piosenki wasze. hahaha
-
Westchnęłam ciężko wciąż ukryta w cieniu. Miałam dosyć miłosnych piosenek
-
wiesz aktualnie nie czytam w myślach, bo to nie ładnie podsłuchiwać innych. -powiedziałam- i dziękuję
-
-Niema za co - uśmiechnąłem się.
Jeida...ja nie mam miłosnej piosenki...ja k nie wierzysz to wejdź sobie na
https://www.youtube.com/watch?v=OFBuG4MHpUE (https://www.youtube.com/watch?v=OFBuG4MHpUE)
-
Wiem - odpowiedziałam - Tylko zapomniałam tego nadmienić. Takie, jak twoja są fajne - uśmiechnęłam się
-
-Dzięki...-zeskoczyłem z drzewa i usiadłem na trawie.
-
przestanę śpiewać o miłości - powiedziałam do Jeidy i zaśpiewałam inna piosenkę
Forever young, I wanna be forever Young
Do you really want to live forever, forever, forever young.
-
ejj Demon a o co ci wtedy chodziło- zapytałam i zeskoczyłam z drzewa
-
-Wtedy...czyli kiedy? - zapytałem.
-
no wtedy co powiedziałeś uwaga cutuję:
"Aha...no dobra bo już...a zresztą wiesz bo w myślach czytasz..." - powiedziałam i popatrzyłam na Demona
-
Ja mam taką:
Idę wyludnioną drogą
Jedyną, jaką kiedykolwiek znałem
Nie wiem, gdzie prowadzi
Ale dla mnie to dom i idę sam
Idę tą pustą ulicą
Na bulwarze straconych snów
Gdzie miasto śpi
A ja jestem jedyny, i idę sam
Idę, sam, Idę sam, Idę sam, Idę...
Mój cień jest jedynym idącym obok mnie
Moje płytkie serce jedyną rzeczą, która bije
Czasem chciałbym, żeby ktoś tu mnie znalazł
Aż to się stanie, idę sam
-
ładnie- powiedziałam
-
-Samotniczka...-powiedziałem do Jeidy. - a tak poza tym ładnie.
-
a teraz Demon odpowiedz na moje pytanie. proszę... -powiedziałam i popatrzyłam błagalnym spojrzeniem
-
- Tak, samotniczka. Wiesz, pasuje do zwiadowcy... - odparłam - czasami sobie ją nucę...
-----
To jest Green Day - Boulevard of Broken Dreams (fragment)
-
-No dobra...a jakie? - zapytałem Śnieżki.
Obstawiałem Lamberta. :P
-
co miałeś na myśli gdy mówiłeś:
"Aha...no dobra bo już...a zresztą wiesz bo w myślach czytasz..."- zapytałam po raz kolejny
-
no proszę Demon.
-
-A to...no to więc "aha" znaczy "super ktoś jest", "no dobra" tu miałem pisać to co myślałem (to że jak śpiewam to wszyscy uciekają) a to "a z resztą wiesz bo w myślach czytasz" to tak bo jakoś tak...ale wszystko w dobrym znaczeniu oczywiście to było...-tłumaczyłem i starałem się to zrozumiale wytłumaczyć.
-
Przyszłam i wskoczyłam na drzewo. Zaczęłam obserwować wilki
-
coś bajerujesz- powiedziałam, położyłam się na trawie i zamknęłam oczy
-
Zaskoczyła z drzewa i podeszlam do wilków.
- Cześć.. - uśmiechnęłam się.
-
cześć-odpowiedziałam Kryształowej nie otwierając oczu
-
-Nie bajeruję...no co mam zrobić byś uwierzyła...a poza tym co się stało, że mi nie wierzysz? - zapytałem.
-Cześć - powiedziałem do Kryształowej w między czasie.
-
- Cześć - powiedziałam - Właśnie zastanawiałam się, kiedy się przywitasz. Wiesz, nie ładnie takpodsłuchiwać z ukrycia... - uśmiechnęłam się chytrze
-
Demon nie wiem. Naprawdę nie wiem- odpowiedziałam
-
-Dokładnie Jeido...nie ładnie - powiedziałem.
-
-Szkoda, że nie wiesz :( - powiedziałem do Śnieżki.
-
- Nie podsłuchiwałam was, spokojnie - zasmialam się
-
Tak szkoda- wyszeptałam
-
-Tak...tak...może to i nie ty, ale Twoje uszy to już co innego...hahaha - zażartowałem do Kryształowej.
-
-No...szkoda...-odszepnąłem Śnieżce.
-
co robimy?- zapytałam z nieco większym entuzjazmem
-
-Ja jak zwykle nie wiem i jestem otwarty na propozycje...-powiedziałem.
-
-Oczywiście.. - zasmialam się i nagle przypomniał mi się mój now wiersz * Jak wilk, samotna, roztargniona. Bez miłości, bez domu.. Biegnę coraz szybciej, w głąb lasu. Nigdy chyba nie odejdę stąd. Trudne życie, trudny los. Demonie, Demonie -zabierz mnie, ja naprawdę bardzo kocham cię.*
-
-Może poszukajmy jakiejś przygody.?? Jak kiedyś ? - uśmiechnęłam się
-
może głębiny morskie? -zapytałam
-
-Krzyształowa, ja jestem ZWIADOWCĄ - odparłam stanowczo podkreślając ostatni wyraz
-
-czyli głębiny morskie ?? - uśmiechnęłam się
-
-Głębiny morskie...dobry temat...i mam nawet już pomysł. - powiedziałem radośnie.-tak ... głebiny
-
takk- powiedziałam
-
- Ja też za - powiedziałam wstając
-
Wyszłam.
_____________________________________
Demon dlatego powiedziałam głębiny morskie :P
-
Podeszlam trochę dalej i czekałam na wilki.
-
Wyszedłem
ok.
-
Wyszłam
-
Weszłam.
-
Weszłam
- Jesteś głodna? - spytałam się - Bo ja bardzo. W zaroślach jest jeszcze połowa upolowanej przeze mnie łani
-
wiesz. jak to powiedziałaś to trochę jestem. - odpowiedziałam
-
- Częstuj się, śmiało
-
dziękuję.- powiedziałam
-mam do Ciebie pytanie. Nauczysz mnie... no wiesz tak jak ty to robisz... zakładać tarczę na myśli?- zapytałam
-
Jeida? jesteś tu?- zapytałam
-
Wszedłęm
-Nie wiem czy jest, ale ja jestem. - odpowiedziałem.
-
widzę. -odpowiedziałam Demonowi
-
- Jestem - uśmiechnęłam się
- Sorry, ale nie - odpowiedziałam Sniezce - Tylko dla zwiadowców
-----
Teraz ja jadlam kolacje ;P
-
ymm. szkoda. -powiedziałam ze smutkiem do Jeidy. szkoda że mama mnie nie mogła tego nauczyć.- pomyślałam i posmutnialam
-
Weszałam
-Cześć-powiedziałam
Sorry jak będą błędy ale pisze szybko na telefonie i jakoś tak może wyjść.
-
-Cześć Rebeko...znów dzisiaj...-powiedziałem i usiadłem na brzegu patrząc w stronę wilczyc.
-
-Widzę, że jak narazie się nudzicie (?)-stwierdziłam nie całkiem pewna mego zdania.
-
-Ja dopiero przyszedłem, więc też nie wiem, ale chyba tak. - odpowiedziałem.
-
cześć- powiedziałam Alfie z małym opóźnieniem
-
-No więc chyba po raz pierwszy z Wami rozmwiam, hehehe -uśmiechnęłam się.
-
nie wiem. Ze mną rozmawiałaś... kiedyś- powiedziałam
-
-Jak tak to przepraszam za pomyłke. -powiedziałam.
-
- Hej
- Taak... Trochę tak
- Ze mną nie gadalas
-
-Ze mną też rozmawiałaś i to kilka razy...hahaha - uśmiechnąłem się.
-
-Tak Demonie, wiem że z tobą rozmawiałam-powiedziałam do Demona.
-A no...wiedziałam, że z kimś jeszcze nie - powiedziałam do Jeidy.
-
Będziesz za1 h? Bo ja na tyle msze uciekać? :)
-
-No dobra...i co teraz robimy? Bo tak dziwnie...się czuję...w takiej ciszy...-mruknąłem.
-
ja też...- przytaknęłam Demonowi
-
...
Ja będę.
-
-Aha czyli drętwie się czujecie w moim towarzystwie...i szczerze to się nie dziwie...mało kiedy uczestniczę w waszych przygodach-westchnęłam.
-
-No rzadko kiedy do nas przychodzisz, ale ja nie powiedziałem, ze się nudzę w Twoim towarzystwie, tylko że dziwnie jak taka cisza...- wybraniałem się.
-
Wiesz, kiedyś musisz się przyłączyć. Wczoraj na przykład z Kryształową szukałam garnca złota na końcu tęczy. Mamy garniec czekoladek. Chcecie trochę?- zapytałam
-
-Ja tak...chociaż może urośnie mi jakiś brzuszek...stracę linię...nastąpi moja tragedia...hahaha - zaśmiałęm się.
-
______________
sorka ze mnie nie bylo ale zerwalo mi polaczenie na laptopie.
-
Weszłam. Podbiegłam do wilków.
-Jestem. !
-
...
Mnie tez nie było...miałem jakiegoś errora tej strony i mi się załadować nie chciała.
-
cześć Kryształowa
_____________________________________
u mnie pisało 505 error czy coś takiego
-
-To super. - odpowiedziałem. - Rebeka jesteś? - zapytałem.
u mnie też...to super, że Tobie też, bo myślałem że juc coś mi się zepsuło.
-
...
________________________________________
może ona tez ma errora. ja miałam na laptopie i na komputerze.
-
to co robimy- zapytałam
-
-Chyba Rebeki nie ma.. A co z tym eliksirem / zaklęciem ??
_____
też miałam errorrraaaaa ;/
-
nie wiem co z eliksirem.
_____________________________________________
mówiłam wirus panuje.
-
...
________________________________
Rebeka niech zgadnę... error?
-
sorka ale muszę już iść.
do zobaczenia- powiedziałam i wyszłam
-
-jestem, ale tak na chwilę...eliksir jest u mnie w sypialni na stoliku koło łóżka więc możesz tam Kryształowa iść i go wziąć, musisz nim pokropić miejsca gdzue były skrzydła, a reszte wypić. Skutki uboczne to swędzienie 5 min. Ale bardzo ostre i atak lęku przez 2 min i to tyle...ja muszę iść więc pa.powiedziałam i wyszłam.
Tak miałam errora i się wkurzyłam i temu nie wchodziłam teraz. Pa
-
-...
Ja na kompie (mozilla i chromy nie chciał mi watahy ruszyć) i na tablecie...więc się wściekłem i oglądałem TV...i teraz spróbowałem i ruszyło. hip hip huuurrraa
-
Pa Śnieżko.
-
-Pa Rebeka, pa Śnieżka. Demon, a ty jesteś ??
-
-Jestem...to idziesz po ten eliksir.
-
-Pójdziesz ze mną ?? Bo boję się, co będzie ze mną przez te skutki uboczne.. Najlepiej byłoby gdybyś mnie popilnował - zaśmiałam się.
-
-Ok to chodźmy ale szybko. - powiedziałem i szykowałem sie do wyjścia.
Tak z 15 min. jeszcze będę.
-
Wstałam i poszłam z Demonem
-
Wyszedłem.
-
Wyszłam
-
Wszedłem i położyłem się na brzegu jeziora.
-
Weszłam i usiadłam na brzegu.
-
Weszłam z Demonem i Księżycem.
- O cześć Rebeka - uśmiechnęłam się.
-
-Witaj Rebeko - uśmiechnąłem się i podbiegłem do niej.
-
Uśmiechnęłam się-witam wszystkich- popatrzyłam na Demona.
-
Wszedłem i podbieglam do wader i Demona
- To co idziemy ?
-
-Idziesz Rebeko z nami? -zapytałem - szukać przygód...
-
Usiadłam obok Rebeki i Demona.
-Rzadko cię widać Rebeko. Ćwiczysz ?? - zaśmiałam się
-Tak Księżyc, zaraz.
-
-aa nie mam zbytnio czasu na przebywanie tutaj itp- westchnęłam. -ja chyba nigdzie nie ide, zostane na tu.
-
-Szkoda.. - położyłam się na plecach.
-
-Mi tak ogólnie też nie chce się iść, ale...no dobra idę...jakby co Rebeko to wołaj albo przyjdź do nas - powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-
-Ok.- odwzajemniłam uśmiecg i wskoczyłam na drzewo by mieć lepszy widok.
-
-Demon jak nie chcesz to nie idź. - posmutniałam.
-I tak do załatwienia mam kilka spraw.. - poleciałam na pobliższe drzewo.
-
-Aaa tam pójdę...jak chcesz bo jak nie chcesz to mogę zostać a ty idź z Księżycem.
- oznajmiłem.
-
-Halloo...żyjecie? Tak cicho...-mruknąłem cicho.
-
-hahaha ja tam jeszcze żyję ale nwm co mówić bo mnie to niedotyczy więc cicho siedzę na tym drzewie.-powiedziałam cicho śmiejąc się.
-
-Nie .. Bez ciebie nie idę . - zaśmiałam się.
-Demon będę ci musiała coś powiedzieć potem . spokojnie - mrugnęłam
-
-Ok...to idziemy...a Księżyc gdzie się zatracił? - zapytałem.
-
-miłej przygody- Powiedziałam z góry.
-
-Dzięki Rebeko - powiedziałem miło.
-
-Bo ja wiem ?? Chyba gdzieś poszedł .. To chodźmy - uśmiechnęłam się i wskoczyłam do wody. (na 3 stronie są zdjęcia tej jaskini)
-
-Chyba zwiał zanim przygoda się rozpoczęła - mruknąłem złowrogo, gdyż miałem nadzieję że...(a tam nieważne).
-Ok. - wskoczyłem za wilczycą ...szybko zmieniając mimikę na wesołą.
-
-Patrz jak tu pięknie. - uśmiechnęłam się
(http://www.panstwaswiata.pl/wp-content/gallery/aktualnosci/jaskinia-melissani.jpg)
(jak co nie ma tych ludzi))
-
-Normalnie jak krater jakiegoś martwego wulkanu - westchnąłem i uśmiechnąłem się.
- Co chciałaś mi powiedzieć? - zapytałem już troche poważniej.
-
-Wiesz.. To prawda, że Księżyc jest we mnie zakochany ?? Gdy wychodziłam usłyszałam waszą rozmowę. - obróciłam oczyma
-
-Nom...i to tak chyba na max'a...choć tak szczerze to mi coś w nim nie gra...-westchnąłem - musiałaś go nieźle zaczarować, że tak od razu się w Tobie zabujał - zaśmiałem się żartobliwie do Kryształowej. - A teraz już poważnie...zakochany i to bardzo...
-
-Bo wiesz. Wiem, że to boli.. Ale ja nie chce go odrzucać, bo się stara, ale jestem zakochana w tobie.
-
-No widzisz sama, że ciężko kogoś odrzucić...i teraz wiesz jak ja się czuję...może nie ma co go od razu spławiać...on to dopiero do Ciebie pasuje: romantyk, który zrobi dla Ciebie wszystko...- powiedziałem już całkiem poważnie...- i na dodatek jaki wrażliwy i płochliwy...choć czułem, że nie czuje się pewnie w moim otoczeniu to się starał i chciał z Tobą/Nami iść na tą przygodę...lecz jego płochliwość przezwyciężyła i zwiał chyba przeze mnie.
-
-Tak.. Ale twoje towarzystwo jest dla mnie przyjemniejsze.
-
-Bo mnie dłużej znasz...go poznasz lepiej to zmienisz zdanie - powiedziałem.
-
-To może o tym nie gadajmy tylko dalej płyniemy. ? - uśmiechnęłam się sztucznie
-
-No dobra -niechętnie ale popłynąłem...
-
-Wiesz co ja wracam.. muszę jeszcze coś załatwić.. - wymyśliłam aby nie zmuszać Demona do płynięcia.
-
weszłam. na brzegu nikogo nie było więc położyłam się na trawie i patrzyłam jak słońce odbija się w wodzie
-
Wypłynęłam. Zauważyłam Śnieżkę, ale nie chciałam zagadywać, więc wyleciałam bardzo szybko z wody. Poleciałam na plaże.
-
Bardzo powoli zacząłem się wynurzać, wyszedłem na brzeg - oo hej Śnieżko - przywitałem się.
-
cześć. co się stało Kryształowej?- zapytałam- dość szybko wyleciała
-
-A takie tam pierdoły dotyczące mnie, jej i nowego...takie miłostki - mruknąłem i usiadłem koło Śnieżki.
-
teraz ty wchodzisz w temat miłostek.- powiedziałam żartobliwie
-
-Jaa?!...eee no coś ty....ja tak tylko krótko podsumowuję powód jej zachowanie - mruknąłem.
-
okej.- odpowiedziałam i położyłam się na ziemi
-
-Coś ze mną nie tak od kilku dni...nic mi się robić nie chce - ciężko westchnąłem.
-
leń cię dopadł? -zapytałam i zaśmiałam się
-
-Tak...niestety tak i chyba nie zamierza opuścić - powiedziałem bez uśmiechu.
-
to co ty na to by prostu porozmawiać?- zaproponowałam
-
-Jak najbardziej jestem za...-ucieszyłem się na pomysł wadery - brzuch mi urośnie od takiego leniuchowania...od jutra biorę się za siebie.
-
dieta nisko tłuszczowa?- zapytałam i zaśmiałam się
-
-Co to to nie...nie będę się przecież katować hahaha - zaśmiałem się.
-
haha masz rację-pzryznałam
-
- Może kryzys wieku średniego? - zaśmiałam się wchodząc
- Na prawdę nie macie innych tematów,niż miłostki...? - spytałam znudzonym głosem
-
Wleciałam. Położyłam się na drzewie ( na widoku)
-
cześć Kryształowa! cześć Jeida!- powiedziałam- temat miłostek jest zamknięty
-
-Hej ! - krzyknęłam i zaczęłam bawić się liśćmi
-
-No hej Jeido...- uśmiechnąłem się. -I witaj znów Kryształowo - wstałem.
-
Zleciałam na dół i usiadłam obok Śnieżki.
-Jak ja nie chce aby Księżyc czuł się urażony czy coś ..
-
ale on jest tu dla Ciebie. weź daj mu szanse- powiedziałam
-
-Ja się już na ten temat nie wypowiadam...w tych sprawach specjalistą nie jestem - mruknąłem
-
-Nie chcę nic mówić po chamsku czy coś, ale tak samo mogłaś powiedzieć Demonowi . - zwróciłam głowę na dół.
-A nie chcę potem być zraniona, jak kiedyś..
-
Zeskoczyłam z drzewa - sorry, że się wtrącam, ale wg. mnie powinnaś mu dać szansę-powiedziałam cicho.
-
-Rebeka . Nie czuję się przy nim bezpieczna .
-
-Przecież ona nic złego nie zrobiła.- powiedziałem do Kryształowej.
-
a przy Demonie jak się czujesz?- zapytałam
-
- Dobra - westchnęłam - Na mnie w sprawach miłosnych nie liczcie. Miałam jedną i... zawaliłam sprawę.
- Kryształowa, wyluzuj
-
-Wiem, wiem, przepraszam .. Te emocje. Może sobie pójde ? - dalej patrzyłam na ziemię.
-
-Aha... no to już nic nie poradzę, są tylko 3 samce, z czego dwaj są "rozrywani" także wszyscy mamy problem- mruknęłam i usiadłam.
-
heh rozrywani?- zapytałam
-
-Przy Demonie ? Pełna życia.. Gdy nie miałam skrzydeł czułam jakbym mogła latać. Moje serce przy nim robi się takie ciepłe.. - westchnęłam..
-
Westchnełam ciężko i położyłam się w cieniu. Tematy miłostek nie ciekawiły mnie
-
-No tak Śnieżko, nie oszujmy się...za Księżycem już kilka miło patrzy a za Demonem...a za demonem same wiecie - westchnęłam i popatrzyłam na Demona jakby przebagalnym wzrokiem za to że wplątałam go w moją wypowiedź.
-
-Tak bez obrazy, ale nie gadajcie już o mnie...może jak mnie nie będzie...bo się dziwnie czuję - rzekłem.
-
-Przepraszam- powiedziałam do Demona.
-
-Ok.-powiedziałem do Rebeki.
-
-Przepraszam.. - popatrzyłam w jego niebieskie oczy.
-
-Ok, spk - powiedziałem tym razem do Kryształowej.
-
-Hehh...no to co teraz robimy? - zapytałem i przeszedłem się kawałem, lecz szybko wróciłem na swoje miejsce.
-
Podleciałam na pobliższe drzewo.
-eh.
-
- Ja tam idę polować - odparłam
Po chwili wróciłam z dorodnym jeleniem
- Chcecie trochę? - spytałam
-
- Nie.. Dzięki. - skrzywiłam się
-
- Pa - powiedziałam wszystkim i uśmiechnęłam się do Demona.
Pa
-
nie dziękuję- powiedziałam
_______________________________
pa
-
-Ja dziękuję, muszę się odchudzać a tak to jak będę mieć tak pod nos podawane to nigdy nie będzie mi się chciało ruszyć itp. - zaśmiałem się i popatrzyłem po wilczycach.
-
-Pa - powiedziałam do Rebeki z dziwną niezadowoloną miną.
_____
pa
-
-Idę na klify. - powiedziałam od niechcenia i pobiegłam.
-
- Nie, to nie. Potem będę was oskarżać, że przez was obrosłam tłuszczem - zaśmiałam sie
-----
Pa Rebeka
-
-Ok...jakoś to przeżyję - uśmiechnąłem się na słowa Jeidy.
-
nas? to ty upolowałaś taką wielką kolację- powiedziałam
-
- Myślałam, że się poczęstujecie - zaśmiałam się - Z resztą... Zawsze mierzę wysoko i zabicie dorodnego jelenia jest dla mnie lepsze niż małego zająca
-
no dobra. wezmę trochę. -powiedziałam
-
- A jednak - uśmiechnęłam się triumfalnoe
- A gdzie Demon? - spytałam
-
-Ja tam dalej dziękuję.- powiedziałem.
-
-no tu jestem...a gdzie miałbym być? hahaha - zaśmiałem się.
-
podeszłam i ugryzłam nogę. :P
- rób co chcesz- powiedziałam Demonowi
-
-Nom i tak zamierzam - powiedziałem.
-
- Demon, w takim razie proponuję korzonki - zaśmiałam się
-
tylko pamiętaj. waderom nie podobają się wychodzone samce-powiedziałam i zaśmiałam się
-
-Hahaha...bardzo śmieszne - mruknąłem ponuro -ale jak już tak macie mi dokuczać to jak jeszcze można...to poproszę wątrobę...
-
haha a jednak- powiedziałam i zaśmiałam się
-
- Nom fakt.. - odparłam
Nagle zastygłam w pół kęsa.
- Coś złego dzieje się na klifach - wyszeptałam
-
Wleciałam. Usiadłam na drzewie.
-
-Teraz już nie, minęło zło - powiedziałem do Jeidy.
-
tak minęło. ale też to czułam.-odpowiedziałam
-
Położyłam się na plecach i patrzyłam na chmury. *Takie szybkie.. Jak życie ..*
-
Westchnąłem i rozejrzałem się dookoła - białe futro...-powiedziałem szybko wstając, ale zrezygnowałem i z powrotem usiadłem.
-
*Miłość .. Denne uczucie .* - pomyślałam i czesałam sobie skrzydła.
-
to Kryształowa- słyszę jej myśli
-
-Aaam...-powiedziałem.
-
Warknęłam
- Robimy coś, czy będziemy rozczulać się zad miłostkami?
-
-Idziemy coś robić...Tylko gdzie i co? - wstałem gotowy do wyjścia stąd.
-
Wiecie? Szczerze to ja mam dosyć tematu miłostek- powiedziałam
-
*Po co ja tu jestem ? Po co żyję ?* - najczęstsze pytania zadawane ode mnie..
-
Wrknęłam zdenerwowana
- Kryształowa, przestań...
-
-To może chodźmy do oazy? - zapytałem.
-Jeszcze nikt tam nie był-dodałem.
-
dobry pomysł- powiedziałam Demonowi
-
-Ok, a ty Jeido i Kryształowo idziecie? - zapytałem.
-
-Ja nie .. - krzyknęłam
-
-...ahhaaa...-zaskoczył mnie krzyk Kryształowej.
- A ty Jeido idziesz? -zapytałem.
-
* Po co mam iść ? Tylko aby robić kłopot..*
-
- Jasne - uśmiechnęłąm się
*Na reszcie uwolnię się od myśli Kryształowej... Jesss*
-
to idziemy?- zapytałam
-
-Idziemy - powiedziałem i wyszedłem z Śnieżką i Jeidą.
-
wyszłam z Demonem i Jeidą
-
*Poszli.. Co teraz ?? Wiem polecę sobie gdzieś .. Może znów na klify ? * Poleciałam na klify
-
Wyszłam
-
Wszedłem.
-
weszłam
-
-Jeszcze poczekamy...- powiedziałem i usiadłem na brzegu.
-
Co teraz? - zapytałam
-
Wleciałam.
-Sory, chmury są duże i się zagubiłam - zaśmiałam się i usiadłam obok Demona i Lajny
-
-Ok to idziemy...Kryształowa, możesz o jeziorze ty opowiedzieć?...bo coś mi głosu brakuje - powiedziałem do Kryształowej.
-
Jeszcze Jedita-powiedzialam
-
-Z wielką chęcią. - uśmiechnęłam się
- Ah.. jezioro. W jeziorze kryje się wiele skarbów. Pod wodą jest jaskinia. Stał tu kiedyś wielki pałac złego czarodzieja i jego wilka Leaza czy jakoś tak. Można tu się ochłodzić w upalne dni i tak daaaalej.
-
Wyszłam zza drzew
- Jeida, nie Jedita - poprawiłam Lajnę - No już jestem
-----
Uczę się w międzyczasie obsługiwać Sony Vegas....
-
Weszłam i dobiegłam wilki - ja też się przejdę - powiedziałam.
-
-Widzę, że komplet , tylko gdzie Śnieżka.. -usiadłam
- Demon, powiesz mi coś potem na osobności ?? Spokojnie to będzie nic złego - powiedziałam do ucha Demonowi
-
Szedłem z tyłu za wilczycami i słuchałem opowiadania.
-Nie wiem...zależy to od pytania - powiedziałem powoli.
-
-To gdzie się teraz udamy?- Spytałam szczęśliwa
-
-A gdzie jeszcze nie byłaś ??
-
-Magiczne jezioro, bogate w skarby i tajemnice- powiedziałam podsumowująco.
-
pustunia
bagno
lecznicza
-
-To może pustynia? - powiedziałem.
-
-Bagno sobie odpuść - zaśmiałam się'
-Do lecznicy powinnaś pójść z Sally.
-
-ok
ale która zakładkaa
-
-Oaza - powiedziałem i wyszedłem.
-
wyszłam za resztą
-
Wyszłam
-
Weszłam
- Ale nudy... - westchnęłam
-
Weszłam i odrazu wskoczyłam do wody.
-
Obróciłam się.
-Cześć znów Jeido.
-
- Hej ponownie - uśmiechnęłam sie odsuwając kawałek. Nie lubiłam wody
-
Wyszłam
-
Wyszłam
-
weszłam.
- to co robimy?-zapytałam
-
Weszłam -Nie wiem-Powiedziałam- Idę się wykąpać
-
...
______________________________
muszę kończyć. do jutra... chyba
-
...................
--------------------
Ok Pa :'(
-
Czekałam sama na Księżyca.
-
Wbiegłem.
-Jestem !
-
-Ok.Co robimy?
---------------------------
Śnieżka poszła
-
-Może popływamy ? Uwielbiam pływać.
Okej
-
-Ja tez uwielbiam pływać-Powiedziałm z uśmiechem. Wskoczyłam do wody.
-
Wskoczyłem do wody i zacząłem chlapać Lajnę.
-
-A masz- Zatopiłam Księżycem
-
Tak się śmiałam,że aż klapłam na zad w wodzie.
-
Zanurkowałem gdy pottapiała mnie Lajna i zauważyłem jakieś światełko. Wyjąłem je i zobaczyłem :
(http://static.freepik.com/darmowe-zdjecie/naszyjnik-diamentowy-wisiory_13019770.jpg)
-
-Jaki piękny . Prawda ?
-
-Wow! Jakie piękne!- Powiedziałam z zachwytem
-
-Chcesz go ?? Będzie pasował do twoich oczu. - popatrzyłem na jej oczy.
-
-Dziękuje.-Powiedziałam - Naprawdę??- Spytałam z rumieńcami
-
-Tak. Masz takie niebieskie oczka. Jak dwa takie diamenciki. - uśmiechnąłem się
-
Uśmiechnełam się i podeszłam do Księżyca.
-
-Ciekawe gdzie jest Kryształowa.. - pomyślałem o niej.
-
-Niewiem dzisiaj jeje nie widziałam-Powiedziałam-Jeszcze raz dziękuje-Mówiłam
-
-Nie ma za co - uśmiechnąłem się.
-Może ponurkujemy i poszukamy kolorowych rybek ?? - wskoczyłem do wody.
-
Z chęcią-Zrobiłam to samo co Księżyc.
-
-Patrz co to?-Mówiłam pod woda
-
-Patrz jaka piękna !
(http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/duze/kolorowa-rybka-1.jpeg)
-
-Masz rację.Piękna.-mówiłam
-
Nurkowałem do samego dna i szukałem muszelek.
-Dużo tu muszli.
-
Wypłynąłem na powierzchnię.
-Co robimy ?? Idziemy może na zachód słońca ?? - zaproponowałem
-
zobacz
[http://www.google.pl/imgres?q=muszle+w+kszta%C5%82cie+serca&hl=pl&client=firefox-a&hs=xOM&sa=X&rls=org.mozilla:pl:official&biw=1024&bih=632&tbm=isch&tbnid=vZG0en_7GG9vfM:&imgrefurl=http://pl.123rf.com/photo_15023354_muszle-ryby-gwiazda-mydlo-w-ksztalcie-serca-i-lisci-szkielet.html&docid=Cn7JPJlBjAfXBM&itg=1&imgurl=http://us.cdn1.123rf.com/168nwm/itakefotos4u/itakefotos4u1208/itakefotos4u120800109/15023487-onyx-bowl-z-muszli-star-fish-mydlo-w-ksztalcie-serca-i-lisci-szkielet.jpg&w=168&h=113&ei=xKc3UdObH8TJswaAzICICg&zoom=1&iact=rc&dur=720&page=1&tbnh=90&tbnw=134&start=0&ndsp=15&ved=1t:429,r:3,s:0&tx=786&ty=245]
-
-Cudowne. - uśmiechnąłem się
-
Wypłynełam.
Idziemy oglądać zachód słońca?-Spytałam
-
-To chodźmy nad wodospad. - uśmiechnąłem się i poszedłem z Lajną
-
Wyszłam z Księżycem.
-
weszłam.
Eh jak zwykle pięknie- powiedziałam
-
Weszłam i wskoczyłam do woduy
-
a ty co taka szczęśliwa?-zapytała Lajnę
-
-Nic-Wybuchnęłam złowieszczym śmiechem
-
okej...-powiedziałam- ale mogłaś nie myśleć o tym co przed chwilą zrobiłaś. Teraz już wszystko wiem
-
-Ja o niczym nie myslę-jeste,m głupia hahaha -Śmiałam się jak wariatka
-
-Jestem głupia i odbija mi- Dalej się śmiałam
-
ale ja wiem co zrobiłaś w domu Jeidy- powiedziałm
-
-Uważajcie z kim zadzieracie ja długo pamiętam krzywdy- Pojawiła się mgła. Znikłam.
-
*straszyć to ona umie* powiedziałam sobie w myślach
-
jak tu cicho- powiedziałam i położyłam się w trawie. po chwili zasnęłam
-
Jako duch powiedziałam
'Każdy kto zrobił mi krzywdę poniesie kare'
I znikłam juz mnie tu nie było
-
obudziłam się. wydawało mi się że kogoś słyszałam.
- No nic to chyba nie był nikt waży- powiedziałam i znów położyłam się w trawie
-
wyszłam.
-
Weszłam
nikogo nie ma
-
Wyszłam
-
Wszedłem.
-
Weszłam
-
-Lajno. Nie wolałabyś mieć szczeniaków ze mną ? Nawet nie wiesz co z nich wyrośnie.
-
-Wolakla bym ale to są szczeniaki mojej siostry
-
-Wiesz o tym
-
-Czemu jej nie oddasz ? Nie będziemy mieć dla nas czasu.. A wolałbym opiekować się swoimi szczeniakami.. - przytuliłem Lajnę
-
-Ja też, ale niewiem gdzie ona jest.-Powiedziałam i Wyszłam
---------------------------------------
cho do jaskini szczeniaków tam są Demon i Śnieżka
-
Poszedłem za Lajną
-
Weszłam.
Samotna szłam brzegiem jeziora...
-Dlaczego zawsze jestem sama a gdy są inne wilki nie potrafię z nim normalnie porozmawiać?-zapytałam siebie.
-
Weszłam
i połozyłam się na brzegu
-
Weszłam do wody i zaczęłam chlapać wodą
-
Wyszłam
-
Weszłam z Mili. Usiadłam na trawie a Mili zaczęła bawić się z motylkami
-
Wszedłem
-Cześć dziewczyny - powiedziałem do Śnieżki i Mili.
-
cześć- powiedziałam
hej- krzyknęła Mili i pobiegła do Demona
-
Mała wskoczyła mi na plecy...zacząłem biegać a Mili twardo siedziała na mnie:
-Fajnie? -zapytałem córeczki
-Tak, szybciej, szybciej!!!- Krzyczała Mili więc troszkę przyspieszyłem.
-
tylko nie za szybko- powiedziałam i położyłam się wyczerpana
-
-Ale dzisiaj ciepło, pouczymy się pływać? - zapytałem młodej i nie czekając na jej odpowiedź wskoczyłęm do wody.
-Tato, ja się boję - Mili zaczęła szlochać
-Nie bój się, trzymaj mnie się mocno a nic Ci nie będzie - powiedziałem i mała przestałą płakać.
_____________________________
Ja muszę kończyć, bo z mamą muszę jechać do taty, będę za jakie 30 min do 1,5 h
Sorki.
-
...
__
okk
-
- myślę że koniec tej nauki jak na jeden dzień- powiedziałam
- Mili idziemy na plaże tam jest Hermiona
-tak- powiedziała
wyszłam z Mili
________________________________
p.s Demon przyjdź potem na plażę :)
-
*A się boi zostawić Mili samej ze mną hihi* pomyślałem i wyszedłem.
-
Weszłam i usiadłam jak zwykle na brzegu i się przeglądałam
-
-Idę zobaczyć co u Hermi - wyszłam
-
Weszłam z Hermioną.
-To zeskakuj. - powiedziałam
-Dobrze, to co będziemy robić najpierw ?? - pytała drżąc z podniecenia.
-
-Najpierw popatrz na mnie. Musisz wyczuć. - podniosłam troszkę wody i zrobiłam małe serduszko.
-Widzisz ? Proste. - uśmiechnęłam się
-Spróbuję. - mała podeszła do wody i wyciągnęła kawałek, coś próbowała uformować, lecz straciła kontrole i wypadło jej.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się.
-Próbuj dalej. - powiedziałam
-Dobrze. - znów podniosła troche wody i udało się jej uformować serduszko, lecz zaraz spadło.
-Świetnie ! Jak troszkę poćwiczysz będziesz coraz lepsza.
-Będę taka jak ty ? -spytała patrząc na mnie.
-Ja aż taka świetna nie jestem. - powiedziałam
-Jesteś najleeepsza na całym świecie - przytuliła mnie
-
-Ty też będziesz świetna. - pocałowałam ją w czułko.
-Spróbuję jeszcze ! - podniosła znów wodę i uformowała motylka, wyglądał jak żywy.
-Brawo ! Cudownie. - zaklaskałam
- Ale to świetne ! Nauczysz mnie jeszcze czegoś ?? - spytała
-Może później. Chcesz to pójdziemy do Mili.- zaproponowałam
-Dobrze ! - podskoczyła i pobiegła na plażę.
-Poczekaj ! - pobiegłam za nią
-
weszłam i położyłam się w trawie
-
Weszłam i połozyłam sie do cienia
_______-
z/w
-
cześć Lajna-powiedziałam'
__
kk
-
-Cześć Śnieżka-powiedziałam z cienia
______________--
jj
-
co u Ciebie- zapytałam
-
-Dobrze-odparłam
-
a co z Twoimi bólami brzucha i mdłościami?
-
-Przeszły-Powiedziałam
-
to super- powiedziałam
__________________________
ja muszę lecieć. pa :)
-
...
__________
ok papa
-
Wszedłem. Byłem tu pierwszy raz. Skoczyłem na najwyższe drzewo i chlup do wody. Woda była orzeźwiająca i zimna. Zanurkowałem do dna, a tam zobaczyłem jakąś wielką rybę. Naskoczyłem na nioł lecz mi uciekła. Wyszedłem z wody i położyłem sie na wilekim kamieni. Gdy się ogrzałem wyszedłem.
-
Weszłam popchnęłam dążącyą kulkę a ta kulaka przytuliła się do mnie to był brat Rossy
-
Wyszłam z kulką
-
Weszłam. Wskoczyłam do wody i złowiłam kilka małych rybek po czym je zjadłam i otrzepałam się z wody.
-
Położyłam się i popatrzyłam na słońce.
-
Położyłam się na boku. *Kolejna klątwa..*
Jakby co z/w
-
Wyszłam.
-
Weszłąm.
-
wchodze
-
Wychodzę
____________________
xD
-
-____-
reallyyyyy
-
Weszłam. Zauważyłam Łobi.
-Łobi - warknęłam
-
Weszłam.
-Co się dzieje? -spytałam warcząc na Kryształową.
-
Odwracam głowe w stronę wilczycy
-
- Mi tez miło cie widziec Kryształowa
-
-Po co ci nóż i siekiera ? - spytałam z wyszczerzonymi kłami
-
- Nie zadawaj Pytań a nie usłyszysz kłamstw - Patrzę wilczycy prosto w oczy nie mrugając ani raz
-
Stanęłam obok Łobi szczerząc kły w stronę Kryształowej.
-nie ty jedna możesz mieć broń......
-
Weszlam i zaczęłam strogac noz z drwena pazurami
-
Posyłam Nanie wdzieczne spojrzenie .
-
- Jeśli nie znasz warunków fakty są ci obce
-
- To tylko krok , zatrzymać się i się cofnąć , zatrzymać w gardle słowo które może kogoś dotknac
-
-Możesz se mieć te rzeczy, ale po co ?! - dalej miałam wyszczerzone kły
-
Pomału chowam kły.
-Nie leży to w twej sprawie.....
-
-Lepiej nie robć sobie we mnie wroga. - warknęłam
-
- mówią prac brudy należy w waskim gronie za kurtyną , cóż i tak masz brudne dłonie
-
- Stanąć w obornie lub udeżyc pierwszy
-
-Po co ci ta wiedza Kryształowa? Obawiasz się czegoś?-spytałam pokazując kły w szyderczym uśmiechu z kompletnym spokojem.
-
Pomału chowałam kły.
-
Warknęłam, posłałam nie przyjemne spojżenie Nanie.
-Tak, obiawiam się.. Jasne. - podeszłam do niej z wystawionymi kłami
-
- Nie mam zamiaru spełniać czyichś oczekiwań , w życiu nie chodzi o to by sympatie zdobywać , więc , czasem ktoś zarzuci ci egoizm , i co z tego ? Masz wszelkie prawo do tego by się bronić .
-
-Zamknij się. - warknęłam
-
- Nie mam pretensji , nie czuje nienawisci , wszystkiego najlepszego , obcy jest mi smak zawiści .
-
Wystrugalam juz noz i zcielam kilka roslin po czym zacZęłam przysowac się do Kryształowej,lecz zatrzymałam się w połowie drogi
-
- To tylko krok , zatrzymać się i się cofnąć , zatrzymać w gardle słowo które może kogoś dotknac
-
-A ty Star co ?! - warknęłam.
-
- To tylko krok , by granicę przekroczyć , spuścić wzrok , nie patrzeć w oczy ...
-
-Boisz się czegoś Kryształowa?-spytałam pokazując kły w szyderczym uśmiechu.
-
Yyyy
Powiedziałam kompletnie mie w temacie
-
- Czasem kompleksy biora górę nad rozsadkiem , ale twoje porażki z soba to nie jest mój problem - Zaspiewałam cicho nie zpuszczajac wzroku z Kryształowej
-
-Czego mam się bać ? Umrzeć nie umrę. - popatrzyłam na Nane
-
-Nie chodzi koniecznie o śmierć.Proste pytanie,zdarzenie lub ruch wywołuje u ciebie masę podejrzeń i konsekwencji.-spojrzałam na Łobi.
-
- Ale twoje porażki z sobą to nie jest mój problem - powtarzam uparcie pzreszywając Kryształowa wzrokiem
-
-Nie lubię jak ktoś grzebie w takich rzeczach typu noże, miecze i tak dalej. - warknęłam i wyszłam.
-
-Mam dosyć stania poza ukryciem....-powiedziałam radośnie z miłym uśmiechem na pyszczku.
Skoczyłam do pobliskiego cienia i zniknęłam.
-
- Nie ma co sie obrażac , żalem nie zmyjesz tej plamy
-
Wyłoniłam głowę z cienia.
-Myślę że Kryształowej nie podoba się to że masz zapalenie do broni.-powiedziałam do Łobi, patrząc w stronę odchodzącej Kryształowej.
-
- Jej porazki z soba to nie jest mój problem - powtarzam
-
-Mam wrażenie że jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie.-powiedziałam ze zdenerwowaniem do Łobi i Star.
-
- Mszczą się słabi - Patrzę na Nanę
-
-Dla bezpieczeństwa trzymaj się z dala od Kryształowej.Zrozumiano?!-warknęłam na Łobi.
-
- Mszcza się słabi - powtórzyłam
-
- Czego się bać
-
Westchnęłam i wyszłam z cienia na ciepłe słońce.
-Nie wiem ale moje przeczucia są trafne.
-
- Nie tym razem - uśmiecham się tajemniczo
-
-Idę stąd.....Za mało tu cienia aby zaatakować z zaskoczenia.-powiedziałam.
Wyszłam.
-
wyszłam
-
Weszłam.
-Tu będzie walka.-powiedziałam do siebie.
-
Wbiegłam i wskoczyłam odrazu do wody. Nie zauważyłam Nany. Wszystkie łzy zniknęły pod woda.
-
Weszłam
-
Zobaczyłam Kryształową wskakując do wody.
-
Nurkowałam. Czułam jakby wszystkie moje smutki i żale topiły się w wodzie.
-
Patrzę przenikliwym wzrokiem na Nane
-
-Wskocz do wody,pływaj ze mną.zostaw miecz, zostaw torpór i płyń na drugi koniec serca.Tam czeka raj wyśniony krwawym snem.Ale nie martw się !Uratuję cię.....Nie ulegnę pod ciężarem zła.....-nuciłam cicho z przymkniętymi oczami.
-
Wyszłam na brzeg. Zauważyłam wadery i obróciłam się tyłem i położyłam.
-
-Czas wilka nadszedł by wskrzesić Raj i kwiaty na polach.Zabić ludzi wiernym złu...Ale mała dziewczynkę w skuiencę zostawić na ocalenie.Sny się spełniły i świat porosły kwiaty.Jak w snach.....-nuciłam dalej nieco głośniej.
-
Patrzę ze zdziwieniem na Nanę
-
Zaczęły mi oczy napływĆ krwią. Poczułam mocny ból. Krzyknęłam i zaczęłam zwijać się z bólu.
-
-Czas białego wilka nadszedł......czas obalić zło.....porzuć miecz ,porzuć topór! Uwierz w swą dumę i moc!Pnącza ,cień i skrzydła połącz dziś....Zabij tego co zabrał czas....-nuciłam dalej.
-
Gwałtownie otworzyłam oczy wychodząc z transu.Podniosłam się i podbiegłam do Kryształowej.
-
( zaraz może mi paść bateria więc się nie zdziwcie jak wyjdę )
-
Widziałam jego śmierć, jego cały czas jego !! Turlałam się i zatykałam uszy. Oczy były cały czas czerwone od krwi.
-
...
____________________________________________________
Ech.Moi rodzice stwierdzili że warto już iść spać -.-' Muszę się już kłaść.Pa Patki kolorowych "wilczych" snów! :* :D xD
-
..
Ja tez już lećę
-
Wstalam po czym boleśnie upadłam. Krew leciała mi nadal z oczu.
-Odejdź nie ! Nie ruszaj mnie - krzyczałam jak i z bólu.
-
Wyszłam ledwo. Upadałam po drodze.
-
Weszłam.Rautt wbiegł za mną.Napiliśmy się wody.Potem ja położyłam się nad brzegiem,a Rautt zaczął hasać w wodzie.
-
Weszłam... Zobaczyłam swoje odbicie w wodzie
-Jałć ile błota-Zaczęłam się trzepać, a po chwili wskoczyłam do wody
-
Wyszłam na brzegi i zaczęłam wytrzepywać wodę z sierści
-
Patrzyłam ciekawie na szczeniaka.Rautt również.Popatrzyliśmy po sobie i zgodnie podbiegliśmy do waderki.Zaczęliśmy ją wąchać.
-Jestem Rossa.-przedstawiłam się.
-A ja Rautt,
-
-Jestem Misty-Uśmiechnęłam się
-
Uśmiechnęliśmy się.
-Chcesz się pobawić w berka?-zaproponował Rautt.
-
-Ja? Chętnie
_________________
Sorki inetrnet mi padł...
-
-Berek!-krzyknęłam i zaczęłam uciekać przed Mistic.Rautt również zaczął uciekać.
Spoko
-
Zaczęłam gonić na zmianę Rossę i Rautta... W końcu dogoniłam basiorka..
-Gonisz...-Uśmiechnęłam się i biegłam przed siebie
-
Rautt zaśmiał się i zaczął mnie gonić.Zrobił nagły zwrot i zaczął gonić Mistic.
-
Uciekająć przed Rauttem nie zauważyłam kamienia, potknęłam się o niego i wpadłam z pluskiem do wody, gdy wyszłam wyglądałam jak mokra kura...
-
Przystanęłam na chwilę i zaśmiałam się.W tym samym czasie Rautt wbiegł we mnie.
-Berek!
-Misty,wybacz,ale musimy już iść.-powiedziałam,po czym wyszłam.
-Na razie!-Rautt wybiegł.
-
-Pa-Powiedziałam po czym wyszłam
-
Weszłam.
-
wbiegłam i wzielam kamien
-
wybieglam
-
Wzięłam kamyk z jeziora.
-
Wyszłam.
-
Weszłam na brzeg. Woda mieniła się kolorami tęczy. Usiadłam na trawce i myślałam...
-
Zaczęłam się nudzić... Czarować mi się nie chciało...
- Nuda... - powiedziałam i położyłam się na trawie.
-
Usiadłam przez chwilę i pomyślałam.
- Może wypróbuję moje nowe zaklęcie... - powiedziałam i wypowiedziałam głośno zaklęcie.
Woda (nie cała!!) zaczęła "wychodzić" z jeziora i tworzyć różne śmieszne kształty. Zaczęłam się śmiać.
-
Skończyłam czarować. Wyszłam z brzegu.
-
Weszłam i usiadłam przy wodzie...
Spojrzałam na moje odbicie...
-Ej, co jest...? Od kiedy ja mam czarne oczy?... Znowu coś zepsułam....
-
Przyglądałam sie przez dłuższą chwilę
-Tym razem co zrobiłam?...-Spojrzałam pytająco na swoje odbicie
-
Wyszłam
-
wbiwgłam
-głęboko
mruknęłam po czym wrzóciłam worek z całą bronią jaka miałam i wybiegłam
-
Wszedłem. Rozglądnąłem się. Położyłem się, zamknąłem oczy i zasnąłem.
-
Obudziłem się i wybiegłem.
-
Weszłam.
-
Podeszłam bliżej do wody.Napiłam się i weszłam nieco głębiej.
-
Wyszłam z wody.Otrzepałam się.Zauważyłam jakiś ruch w krzakach.Zesztywniałam i zmarszczyłam nieco nos.
-
Był to mały królik.Rozluźniłam się.Wyszłam
-
Weszłam na brzeg. Popatrzyłam się w dal. Nikogo tam nie było. Usiadłam.
-
weszłam
-
siadam nad bzregiem jeziora i patrze na swoje odbicie w wodzie
-
Zaczęłam się nudzić. Wyszłam.
-
wyszłam
-
Weszłam nad jezioro. Usiadłam pod drzewem. Rozpłakałam się na dobre.
- Nie mam serca robić innym krzywdę. - mówiłam do siebie - Tak tylko robią ludzie... Nie chce być taka jak oni.
-
Zwinęłam się w kłębek. Żal mi się zrobiło wszystkich zabitych (ludzi, zwierząt). Zaczęłam płakać. Wstałam. Pochodziłam sobie przy brzegu. Smutno zrobiło mi się, jak pomyślałam, że niektórzy nie mają litości do roślin..
-
Usiadłam na piasku.
- A niech się śmieją.. - powiedziałam na głos - Ale gdy zabraknie roślin i zwierząt, wyginiemy.
Zauważyłam małego kwiatka. Usychał. Wzięłam trochę wody i podlałam go. Od razu urósł.
-
Usiadłam.
- Jeśli się śmiejecie ze mnie, to zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni. - warczałam ze wściekłości. - Nigdy nie poznacie Liny, która jest miła. Lina od teraz przechodzi na stronę zła.
Wybuchłam szyderczym śmiechem. Wyszłam.
-
Weszłam. Miałam stąd idealny widok na okolicę. Zaczęłam kreślić coś na mapie, którą wzięłam że sobą. Koło mnie leżała torba, w której miałam wszystkie rzeczy potrzebne do nagłego wymarszu
-
Weszłam. Zauważyłam Jeidę.
-
- Witaj - przywitałam się z Krystal, nie odrywajac wzroku od mapy
-
-Witaj. - podeszłam spokojniej.
-
- Jesteś mi potrzebna - oznajmiłam odrywajac wzrok od mapy
-
-Jestem Mrokiem, nie wiem czy w tym ci pomogę. - cofnęłam się
-
- Nie jestem głupia - mruknęłam
- Byłaś szpiegiem
- Myślę, że konflikt Mrokow i Pierwotnych teraz będzie musiał pójść w niepamięć
-
Wyczulam, ze cos nie tak dzieje sie w kanionie. Szybko wrzucilam mape do torby i wybieglam
-
Weszłam
Wskocvzyłam do wody.
-
Weszlam, na ziemii w cieniu wiekowego dwbu rozlozylam mape, o potezny pien oparlam torbe. Czekajac na Sniezke otoczylam swoj umysl wielowarstwowa bariera i upewnilam sie, ze w okolicy nie ma nikogo, kto stanowilby zagrozenie. Czysto. Lajna nie jest niebezpiecznq
-
Wyszłam z wody. Wszystko ochlapałam otrzepując się.
-Cześć Jedi-powiedziałam
-
weszłam i podeszłam do Jeidy
tarcza??- zapytałam- no weź przecież nie czytam w myślach tak często
-
Podeszłam do Blanki
-Cześć-powiedziaam
-
hej- odpowiedziałam
-
-Co tu robisz?-spytałam
-
Patrzyłam na Blan.
-
Wskoczyłam na górę.
-OO Ktos tu idzie -powiedziałam
-
Usmiechnelam sie ponuro do Blanki
- Mowimy o poufnych sprawach, ty tez na wszelki wypadek zabezpiecz swoj w maire mozliwosci. Lajna, postaram sie objac twoj umysl moja tarcza
Pochylilam sie nad mapa
- Sprawa,dla ktorej zawolalam Blanke jest scisle zwiazana z powodem mojej dlugiej nieobecnosci...
-
okej- powiedziałam i założyłam tarczę... chyba szczelnie
-
-Patrzcie- pokazałam
-Czesc- powiedziałam do wilka
-cześć-powiedział
-Co tu robisz?-spytałam
-Bo tak-warknął
Powoli odchodził.
-Gdzie idziesz?-spytałam
- Gdzieś-powiedziałam
-Idę z tobą-powiedziałam i poszłam z wilkiem(wyszłam)
-
Weszła.
-
- Zaczne od tego, dlaczego mnie nie bylo. Musicie wiedziec, ze kazdy wytrawny zwiadowca wykorzystuje chocby najmniejsza ooznake,zeby dotrzec do celu. Nawet najmniejszy ruch nie uchodzi jego uwadze. Zanim zniknelam #czekaj... To chyba z 3 tygodnie bd# zaczelam wyczuwac niepokuj w umyslach ptakow migrujacych z krainy za oceanem - tracilam mape nosem wskazujac odlegly lad - przybyly stamtad. Mialam przeczucie, ze ludzie prowadza wojne. A ich wojna zagraza nam. Oni maja poped na podbijanie nowych krain
-
i sądzisz że mogą tu przybyć...- dokończyłam
______________________________________
matko znów będzie szał na ludzi :P
-
Zobaczyła wilczycę. Najwyraźniej miały jakieś swoje sprawy do załatwienia. Nie mieszała się w ich sprawy. Wyszła.
-
-Nie, nie przybeda
-----
Nie, nie, nie, zadnego szalu na ludzi ;P
-
no to o cho chodzi??- zapytałam
______________________________
no to ja już nie wiem co :P
-
Weszłam. Nie zważałam uwagi na wadery. Usiadłam na brzegu.
- Cześć córciu. - powiedział nagle mój ojciec
- Hej tato.. - mruknęłam znudzona
- Coś się dzieje, że mnie wzywałaś? - mruknął u usiadł obok mnie
- Em.. No w sumie nie.. - powiedziałam - Ale w sumie..
- Proszę cię, żebyś odszukał w parku tego kundla, przez którego mam szczeniaki. Dogadaj mu do rozumu, a jak nie poskutkuje - zabij go. - mruknęłam
Tata pomyślał chwilę i powiedział:
- Misz masz. Już lecę.
I wyszedł.
-
- Bo widzisz Blanko... Ja tam bylam z pewna... Misja. Znaczy, nie od pozatku. Najpierw poplynelam tam jako pasazen na gape ukryta na statku ludzi, zeby dowiedziec sie, skad niepokuj u tych ptakow. Okazalo sie, ze lidzie po prostu wypalali im lasy. Nic takiego. Chcialam wrocic tu z powrotem, ale tamtejsza wataha mnie zatrzymala. Tam jest tylko jedna wataha. Potezna i bardzo liczna. Nie mialam szansy uciec. Chcialy wyciagnac ode mnie jakies informacje, ale im sie nie udalo. No, z malym wyjatkiem. Podczas tortur krzyknelam w odretwieniu "Blanko, ratuj!". Sniezka... Oni chyba cie znaja, bo od razu przestali, kazali mi wracac i, cytuje "Przygotowac te swoja watahe, bo one przybeda".
Zwiesilam glowe, a po chwili spojrzalam Sniezce gleboko w oczy stanowczym wzrokiem
- Co ty masz z nimi wspolnego!?
-
no cóż... można powiedzieć że niezbyt mnie tam lubią...- powiedziałam
______________________________________
to mnie teraz wpakowałaś i co ja mam wymyślić ?? O.o
-
Weszłam pod kątrolą.
_____________________________________________________________-
A mogę być po tamtejszą wahata kontrolą.???
-
- Sniezka... Oni tu ida. Mam strzaly i luk -wskazalam nosem na wystajace z torby belty strzal - Nauczylam sie strzelac. To powstrzyma kilka pierwszych wilkow, ale z pozostalymi trzeba bedzie albo walczyc albo dyskutowac
---
Nie dziekuj ;P
A wlasnie, napislas 1000 wiadomosc xD
Nie Lajna
-
-Zabić-mówiłam
-
oni tu idą... tylko nie wiem czego ode mnie chcą... to było tak dawno temu- powiedziałam
-
Wyszłam.
-
Wyszłam zła.
-
- Sniezka... - jeknelam. Bylam zdenerwowana. - Oni mi nie powiedzieli, czego chca!
-----
Albo zamknijmy te sprawe, bo nas wena opuscila xD
-
ale ja wiem!! czego chcą- powiedziałam- a raczej domyślam się
__________________________
a mnie natchnęło :P
-
..
-_______________________________
chciałam pomóc
Nie pozwoliłaś
-
Spojrzałam na wadery, nic nie mówiłam.. wyglądało to, jakbym coś utaiła..
-
Jeida??- zapytałam- jesteś (macham jej przed nosem)
__________________________
Krystal ty tu cały czas byłaś?? O.o
-
Spojrzałam tylko.
Byłam w NoVa Parku, znaczy w Galerii.
-
popatrzyłam na Krystal- hej- powiedziałam
______________________________
ale masz fajnie...
-
-Heej. - powiedziałam, lekko "zamulona" :D
Huehuehuehue
-
Jeida żyjesz czy nie?- zapytałam i oblałam ją wodą
-
-Lajna trochę przesadza. - mruknęłam
-Wchodzi nam do zamku i tak dalej.. zarywa do wilków...
-
*nic nie zdziałam... powiem potem* pomyślałam
Lajna zarywa do wilków w waszym zamku??- zapytałam zdziwiona
_______________________________________
ejj .. a może by tak czasem robić zebrania rady czyli Alphy i Bethy z WP i WM i wtedy nie wiem cos by się ustalało np współpraca i pokonanie wspólnego wroga??
-
-Nie tak.. Wchodzi do naszego zamku bez pozwolenia, a dodatkowo, chce zdobyć serce jednego z nas, oczywiście basiora. - mruknęłam
Ja sie zgadzam :3
-
..
_________________________________
Puknij się w ten łeb!
-
basiora?? ale Lajna jest z Księżycem- powiedziałam
-
..
________________________________
Raz dwa mam pomysł
ZŁY
!!!!!!
I to bd KOSZMARNE!!!!!!!!!!!!!
Błahahahah
-
-Może ma, ale po jej zachowaniu przy tym basiorze, jest dziwne.. - mruknęłam i usiadłam.
-
coś mi się wydaje że w najbliższych chwilach nie wydarzy się nic dobrego- powiedziałam
-
..
__________________________-
Mogę?
THX za pozwolenie!!
-
______________________
ale co??
-
-"Mówi się trudno i biegnie się dalej." - powiedziałam.
-Trzeba zrobić jakąś naradę. Bo wydaje mi się, że to dotyczy 2 watah..
-
..
_________________________-
Rozpętam piekło!!!
Z/W
-
yhymmm trzeba- powiedziałam- tylko najpierw znajdziemy Rebekę
-
___________-
jj
-
-Uh.. to będzie problem.
-
nikt nie mówił że będzie łatwo- powiedziałam- myślę że z Demonem będzie najgorzej...
-
-Raczej.. - spojrzałam na trawę.
-
warto spróbować- powiedziałam- idę go szukać (wybiegłam)
-
Wyszłam.
-
wyszłam
-
Kulejąc weszłam.
-Przeżyję-powiedziałam i sprawdziłam łapę-Uuu otwarta rana-powiedziałam i się połozyłam wycieńczona
-
__________________
noga? Łapa :P
-
..
_______________-
ups.. :P
-
___________________________
nic sie nie stało... rodacy nic się nie stało...
nie się niiieeee ssstttaałłłłooorodacy, rodacy nic się nie stało XD
-
-Zostanę tu-powiedziałam- aaaał. boli-powiedziałam
-Dobra wytrzymam.
______________________________
haha
Nic się nie stało!
-
______________________________
jej nic się nie stało ... mój tata to śpiewał już przy pierwszym meczu na euro212 polska- ...
i tak przed każdym meczem jeszcze nie zaczęli grać śpiewają hymn a mój kochany tatulek:
nic się nie stało!!
-
..
+__________________________
haha
-
-Hmm...Wyjść nie wyjdę co mam robić-mówiłma
-
-Zakarzenie się wdostało-wysyczałam
-
wbiegłam...
- co si-ę dzie-je? pa-li si-ę cz-y co?? - zapytałam Lajnę ciężko sapiąc i ledwo łapiąc oddech
-
-Nie mam złamana łapę. Otwarta rana i nadodadek zakażenie się wdarło-mówiłam cicho.
Padłakm. Krew z łapy zaczeła ciec.
-
uh- powiedziałam- ciężka sprawa... ale zaradzę na to
podeszłam do Lajny i zaczęłam ja uzdrawiać...
-
-Ałł-zawyłam cicho
Nadal byłam nie dokońca 'trzeźwa'.
-
już- powiedziałam gdy skończyłam
-
-Dzięki-powiedziałam
-
nmzc- odpowiedziałam i usiadłam
-
Wstałam lecz miałam jeszcze widoki rozmazane.
-Co robimy?-spytałam
_____________________________________________
Może przuygosda?
Czy ci nie chce się?
-
______________________
i to i to... :P
-
..
______________________-
aham
-
Widzieć już widziałam dobrze.
Położyłam się na brzegu i zaczęłam rozmyślać.
-
Weszłam i powiedziałam - dzień dobry wiem jestem tu mile widziana przytuliłam się do mamy
-
-Cześć Vi-powiedziałam i przytuliłam małą
-
kto.. kto to jest??- zapytałam
-
-To jest Vidia w skrócie Vi. Moja córka-powiedziałam
-
dziecko mroku- powiedziałam
-
-Tak-powiedziałam
-
ale... jak to?- zapytałam
-
Wiedziałam że nie będę tutaj pasować :'( - ze smutkiem popatrzyłam w górę
-
-Magia-Powiedzialam z uśmiechenm
-Nie płacz Vi-przytuliłam mocno małą
-Jak tu nie zostaniesz to zostanę Mroczna? Okey?-spytałam
-
no weźcie a ona nie może być pierwotna??- zapytałam- nie pasuje mi do mroków.. no nie jest agresywna ani nic takiego..
-
Wzruszyłam ramionami. Dalej tuliłam małą.
-
mamo a kto to pierwotny ?
-
ja np- powiedziałam
-
-Pierwotny to jest wilk taki jak ja lub Śnieżka.
A Mroczny to naprzykład ty czy Krystal. Rozumiesz?-spytałam
-
idę sobie na spacerek...- powiedziałam i wyszłam
-
Tak zrozumiałam
-
Uśmiechnęłam się do małej.
-PA Śnieżko-powiedziałam lecz za późno ona wyszła
-
Mamo ja idę spać dobrze i wyszłam
-
-Dobranoc-powiedziałam.
Wyszłam szukać Śnieżki.
-
weszłam . Usiadłam przy brzegu jeziora i popatrzyłam na wodę...
-
Weszłam.
Połozyłam się na brzegu.
Zaczęłam rozmyślać.
-
hej- powiedziała do Lajny i dalej patrzyła na wodę...
-
-Hej-powiedziałam zamyślona
_______________________________--
Idę przezżyć przygodę
-
____________________
mogę też??
-
..
_____________________-
OCZYWIŚCIE!!
-
___________
yeyy
-
-Idę się przejśc-mówiłam wstając-idziesz?-spytałam
-
yhym- powiedziałam i podeszłam do Lajny
-
Wyszłam z Blanką
-
wyszłam.
-
Weszlam. Polozylam sie w cieniu drzewa tak, ze nie bylo mnie widac. Wpatrywalam sie w Ksiezyc. Zastanawialam sie, jak on wyglada Tam. Inaczej niz tutaj?
-
Weszłam. Wyczarowałam sobie kilka kukieł.
- Mittat murum Outbound. - mruknęłam
Zaklęcie odrzuciło wszystkie kukły do tyłu.
-
Weszłam po cichu.
Nikt mnie nie widział, slyszał ,czuł itp.
-
Powtórzyłam to jeszcze kilka razy.
Po godzinie skończyłam chwilowo. Napiłam się wody z jeziora.
- Accio księga. - mruknęłam
Z mojej jaskini przyleciała księga z zaklęciami. Zaczęłam czytać.
-
Wszedłem nad jezioro.
-
weszła.
-
Szybko weszłam w cień.
-
usłyszała obce myśli... *ciekawe kto to*
-
Zaczęła nucić pod nosem:
A kiedyś tak jak ona i on
znajdziemy to czego wciąż nam brak
i cały świat nam padnie u stóp,
scenariusz jak ze snu.
Dlaczego tamten płomień zgasł?
( TYLE ZŁYCH SPRAW NISZCZY NAS,
CORAZ SZYBCIEJ PŁYNIE CZAS)
I dawno straciliśmy blask?
(CORAZ DALEJ NAS,
HAPPY END, OBY TO BYŁ TYLKO SEN)
Co wyrządziło tyle szkód?
(CZY TO NADAL MY SPÓJRZ,
JA MIŁOŚCI DAWNO NIE WIDZĘ TU)
Już tylko strach i ból!
(KOCHANIE TO KLĘSKA OTWARTA,
WOJNA DAMSKO-MĘSKA)
A kiedyś tak jak ona i on
znajdziemy to czego wciąż nam brak
i cały świat nam padnie u stóp,
scenariusz jak ze snu.
Że kiedyś tak jak ona i on
będziemy wśród idealnych par
to bajka, w którą naiwnie tak
wierzę każdego dnia.
I wciąż bijemy głową w mur!
(NIE TAK MIAŁO BYĆ, TO HORROR
ZŁE EMOCJE GÓRĘ BIORĄ)
Tracimy wiarę dzień po dniu!
(TYLKO ŻAL I BÓL, A MIAŁO BYĆ WESOŁO
JAK W CYRKU)
Mieliśmy razem zdobyć świat!
(JAK ONA I ON,
JAK PARA BOHATERÓW TY I JA)
I cały nasz plan padł!
(KOCHANIE NIE TRAĆ NADZIEI,
CUD ZDARZY SIĘ NAM KIEDYŚ)
A kiedyś tak jak ona i on
znajdziemy to czego wciąż nam brak
i cały świat nam padnie u stóp,
scenariusz jak ze snu.
Że kiedyś tak jak ona i on
będziemy wśród idealnych par
to bajka, w którą naiwnie tak
wierzę każdego dnia.
-
Pozostawił rzeczy na brzegu i wskoczył do wody.
-
usiadła obok Caro... - znam to!- powiedziała
-
*Ty nie słuchaj. Co ja tu myślę. Bo myślę jak zniszczyć was* -Posłał myśl Szargan do Śnieżki
-
Skończyła nucić. Po raz nie wiem który wyczarowała kukły. Tym razem ruszały się.
Zawiązała sobie przepaskę na oczy.
- Czas potrenować. - mruknęła - Mittat murum Outbound
Niektóre strzały trafiały, niektóre leciały gdzieś indziej.
-
*bo akurat ci się uda*
______________________________________
buhahaha oglądam TV Puls "Barbie i magia pegaza" xD głupia ta bajka... ale pilot jest tak daleko...
-
Ściągnęła opaskę. Jednym ruchem łapy odesłała księgę do jaskini. Popatrzyła się w niebo.
- A kiedyś tak jak ona i on znajdziemy to czego wciąż nam brak i cały świat nam padnie u stóp,
scenariusz jak ze snu. - szepnęła
Łza jej poleciała, ale szybko ją wytarła
-
______________________
a mi się właśnie skończyły pingwiny z madagaskaru -,-
-
..
_____________________________
Jezu! A jak daleko jest pilot? Czekaj przyjade do cb i ci przełącze
-
Wszedłem.
-Pomożesz Śnieżko?-zapytałem i zacząłem szukać karteczki i zadania.
-
wskoczyłą do wody ochlapując wszystkich co znajdowali się w pobliżu
- a w czym?-z apytałam
______________________________
Demon oglądaj Barbie!! Tam wszystko jest przesłodzone, różowe... nie lubię różowego... \
Pilot leży na drugim końcu pokoju na telewizorze
-
____________________
no chyba cię bardzo głowa boli zebym ja barbie oglądał -,- :P
-
Wyszłam z cienia.
-Tego szukasz?-pokazałam dwie karteczki.
-
Zaczęło mi się nudzić.
_______________
A ja koffam króla juliana! Bo jest taki epicki! Ja i Śnieżka mamy legitymację epicką. Ja mogę pasować na epickich! Mam! Zrobię epickie forum!
-
________________________
wiem... na głowę upadłam... xD
-
Zabrałem karteczki i wybiegłem.
_______________________________________-
Lajna ja mam tego szukać
wkurzasz mnie
STRZELAM FOCHA
-
Zaczęła biegać w kółko za swoim ogonem.
-
siedziała w wodzie i przyglądała się całemu zajściu
________________________________
matko ale ta bajka jest durna różowy koń pegaz i jeszcze gada!!
ide po tego pilota bo dłużej nie wytrzymam
-
___________________________________
to po co to oglądasz Blan?
-
zanurkowała
_________________________
bo mi siem nudzi... ale juz wyłączyłam..
-
Wybiegłam na Nero
__________________________________
Skoro ty się fochasz na mnie ta ja się FOCHAM NA CB I KOGOŚ JESZCZE!!!
-
zanurkowała
_________________________
bo mi siem nudzi... ale juz wyłączyłam..
______________________--
to dobrze -i-
-
*nie ma tu nic ciekawego* pomyślała i wypłynęła...
-
Wyszła.
-
wyszła na brzeg i otrzepała się z wody.
-
Weszła
- Witajcie - przywitała się
_____________--
dlaczego zaczęliście pisać w trzeciej osobie? ;P
-
Wyszedł na brzeg.
__________________________
idę sb szukać avka :P
Bo mniej pisania w 3 os :P
Lenistwo
-
_____________
Idę zrobić coś głupiego na WP... Em.. Się poranię i bd. Nudzi mi się, a walka to naj rozwiązanie..
-
...
_________________--
nuuda
-
____________
No to mówię - idę powalczyć. Nie bd się nudzić.
-
______________________
właśnie mniej pisania
-
...
___________-
juz rozumiem ;P
lenie śmierdzące
-
hej Jeida- powiedziałam
_____________________
tylko nie śmierdzące :P
od teraz pisze o sobie w 1 osobie :P
-
- Co robicie? - zapytałam
______________
ja też wolę pierwszą ;P
-
-Cześć -powiedział do Jeidy
_________________
a ja 3
-
ymm. no cóż nic
_________________________
haha Demon musi być oryginalny :P
-
________________
A ja lubię pisać i w tej, i w tej. Zależy jak mi się chce... Ktoś przyjdzie na tereny ludzkie? Bo prędzej tam dostanę ADHD niż się sama uwolnię.
-
ziewnęłam...
______________
z/w
-
-O wiem o będę robił, idę męczyć się z tą klatką z rtęci, idę do siebie. - powiedział i wyszedł.
-
tylko pamiętaj o temperaturze- powiedziałam
-
Usiadłam w cieniu i wpatrywałam się w dal
-
________________
pamiętam, pamiętam :P
-
co tam Jeida?- zapytałam
__________________________
yeyy dzięki wikipedii wiem w jakiej temp. się topi rtęć -37,5' C
-
- Nic... - odpowiedziałam śnieżce
-
jak to nic?- zapytałam- coś zawsze musi być
-
Westchnęłam ciężko
- Zastanawiam się, czy nie odejść...
-
odejść?? ale gdzie?- zapytałam
-
________________________
ide zjeść kolejnego schabowego ^^ :P
-
- Normalnie... odejść. Nie wiem, gdzie...
_____________-
okk :)
-
weszłam
-
Wyszłam, aby przejść się po terenach watahy
-
westchnęłam
- hej Lajna- powiedziałam
-
-Hej. Wim coś czego nie powinnam i ci nie powiem.-mówilam
Nagle ze mnie wyszedł Szagra.
-
hę?- zapytałam
-
ymm. gdyby co to będę w dżungli- powiedziałam
-
Weszłam ukryta w cieniu.
*I tak mnie wypatrzą ale co tam...*-pomyślałam.Przyczaiłam się w cieniu obserwując Śnieżkę i Lajnę.
-
______________
mnie tu nie ma
-
____________
no żesz...foch no! D:
-
Weszła.
-
wyszłam
-
Ziewnęłam i wyszłam.
-
Położyła się nad wodą. Po chwili wyszła.
-
weszłam. Usiadłam przy wodzie.
-
Wbiegłam
-
co jest...?- zapytałam patrząc jak Lajna wbiega
-
Wszedł.
-
-Nic-gonię cię
-
aha...- powiedziałam i popatrzyłam na wodę
-
- æœŊƒΩΫέΦвф - mruknął
Woda zaczęła układać się w jakieś kształty.
Uśmiechnął się pod nosem.
-
-Uwaga!-odepchnęłam Blankę. Dostałam strzałą.
-
hej.. o co znowu chodzi?- zapytałam
-
Skończył czarować. Spojrzał na wadery.
- Co tu się dzieje? - spytał
-
-S.....-nie skączyłam. Zemdlałam. Krew się lała.
-
Wokoło mnie był duża plam krwi.
-
Weszłam nad jezioro.
-Cześć - powiedziałam miło do wader.
W oczy rzucił mi się nowy basior.
Spojrzałam na niego. -Cześć, jestem Rebeka.
-
Podbiegłam do Lajny.
-Lajna co Ci się stało?
-
- Jestem Liam. - przedstawił się.
Wyciągnął strzałę i odrzucił ją na bok.
- ΫέΦвф - mruknął
-
ja nie wiem- powiedziałam - wgl to skąd ta strzała się wzięła??
-
...
__________________________--
u mam serce przebite :P
-
Otworzyłam ledwo oczy. Zobaczyłam drugą strzałę. Wstałam i odepchnęłam Blankę. Znowu dostałam.
Padłam.
-
Cofnęła się od Lajny, nie lubiła widoku krwi.
_________________
Ha jestem jak Demon -pisze w 3 os :P
-
-Niech, ktoś szuka zwady! -warknęłam i ruszyłam w stronę skąd leciały strzały.
-Zajmijcie się nią - powiedziałam odbiegając.
-
- Em.. Nie za bardzo znam się na medycynie. - powiedział
-
Wpadłam w jakieś sidła-przez własną głupotę, mogłam patrzeć pod łąpy.
-Ejj no! - warknęłam i próbowałam się uwolnić.
-
Rozpaliłam ogień mocą i uwolniłam się z sideł.
Rozejrzałam się w koło w poszukiwaniu tego kogoś kto je zasadził.
-
Bardzo krwawiłam. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Blankę
-Przyjaciółka -powiedziałam jedynie
Serce przestało bić. Nie żyłam.
-
ej no!!- powiedziałam- to się nie trzyma!!
podeszłam do Lajny i spróbowałam wyciągnąć strzały. najpierw odebrałam jej zmysły by nic nie poczuła potem wyjęłam strzały i zagoiłam rany...
- a teraz mnie nie broń- powiedziałam
-
..
-___________________-
nie zyję
-
- zajmij się nią przez chwilę- powiedziałam do Liama- zaraz wrócę (wybiegłam)
________________
idę kupić eliksir życia buahahaha
-
*Coś się stało Lajnie* - pomyślałam i na chwilę powróciłam do wilków.
Podeszłam do Lajny.
-Nie żyje... - łzy spłynęły mi po pysku.
-
_____________
Muszę iść. Do jutra :)
-
________________________
Śnieżko - przecież ja ją mogę ożywić :P
Moc xD
-
_____________________
szkoda.
Pa Liam
-
..
-___________-
pa Liam
-
weszłam znów
______________________
co??? a ja eliksir już kupiłam..
pa Liam
-
_____________________________
Uzdrawiaj ją ja usunęłam wiadomość z tym eliksirem
-
__________________________--
Sorry :(
ok.
-
Weszłam skryta w cieniu.Rozejrzałam się.
_-----------
pa Liam
-
dobrze... ty ją ożyw a ja pójdę sprawdzić teren- powiedziałam i podeszłam do lini drzew
-
Płakałam nad zwłokami Lajny.
-Ja Ci nie pozwolę odejść! -powiedziałam stanowczo i otarłam łzy.
Dotknęłam łapami rany po strzałach.
Zaczęło od nich bić błękitne światło. Rany się zagoiły a Lajny serce zaczęło bić.
-Lajna nie żartuj sobie teraz to już musisz żyć - powiedziałam.
-
Otworzyłam ledwo oczy.
Nagle można zobaczyć przyszlość Blanki.
-
patrzyłam na drzewa i zarośla...
-
____________________________________
Laj co ty znowu kombinujesz z moją przyszłością O.o
-
...
______________________________
o.O hihi
-
-No udało - powiedziałam głośniej, radośnie.
-Teraz idę do miejsca gdzie były siadła, ktoś je musiał zostawić -powiedziałam i poszłam w tamto miejsce.
-
-Stój!-krzyknęłam
-
weszłam między drzewa...
-
_________________
a do kogo to krzyknęłaś?
-
-Stójcie! Nie ruszajcie się!-krzyczałam ledwo wstając
-
Stanęłam jak wmurowana i odwróciłam się w stronę Lajny.
-Dlaczego?
-
właśnie dlaczego?- krzyknęłam zza drzew
-
-Tam są-pokazałam skały
______________________________
ja muszę kończyć
-
________________________
co?? jak ty idzesz to ja też.. moja sis sobie nie może poradzić z Tomb raider... papa
-
-A co? -zapytałam i spojrzałam na skały, niczego budzącego obawy tam nie widziałam.
-
Nie widziałam nic tam więc wyszłam.
_____________________
emm... dziwnie się czuję :/
To ja też spadam
-
Wyszłam.
-
wyszłam...
-
wyszłam! :'(
-
Wyszedł.
-
Weszłam.Odprężyłam się w cieniu.
-
Obserwowałam niebo i odbicie jeziora.-Coś pusto tu...-pomyślałam
-
Zaczęłam przysypiać.Spałam pół godziny.
-
Obudziłam się.-aaaaaaaaaaaaa-ziewnęłam cicho.Wstałam i wskoczyłam do jeziora.
-
aaaaleeeee ziimmnnaaaa wooodaaa-dygotałam i natychmiast wyszłam z wody.
-
Wszedłem. Zobaczyłem waderę.
-Hej.-powiedziałem do wadery.
-Jestem Nero.-dodałem.
-
Otrząchnęłam się z wody i znowu odpoczywałam usiadłam i powiedziałam
-Hej jestem Whitedark
-
-Miło mi.-powiedziałęm.
-
-mi też-uśmiechnęłam się lekko
-
-Coś taka przygnębiona?-spytałem.
-
-nic się nie stało-taki dzień
-
-Aha.-powiedziałem.
-Coś czuję. Ja spadam. Lepiej zostań tu.-powiedziałem i wybiegłem.
-
Ok nie musze wszystko czuje i słysze-odpowiedziałam
-
Wyszłam bardzo czujna
-
Położył się na brzegu, tuż przy wodzie, i wyciągnął leniwie. Przednie łapy włożył do wody, a pysk położył na nich. Przymknął ślepia, jednak nadal pozostawał czujny...
-
Po dłuższym czasie odszedł...
-
weszłam. Wskoczyłam do wody i zaczęłam pływać..
-
Weszłam i przyczajiłam się w cieniu.
-
zanurkowałam. i siedziałam pod wodą.... długo...
-
wypościłam kilka bąbelków z buzi. Które wypływając na powierzchnie wstrząsnęły wodą...
-
Zmnieniłam się w normalną siebie. Popatrztyłam i dalej czailam się w krzakach.
-
wypłynęłam.
-
Siedziłałam cicho pod krzakiem. Patrzyłam.
-
nagle zapadłam się pod wodę.. coś mnie wciągnęło..
-
Powoli wyszłam z krzaka i wskoczyłam do wody. Wszystko wyszlo nie za moim pomysłem. Szybko plynęłam do Blanki.
-
wypłynęłam i spokojnie wyszłam z wody patrząc na Lajnę.
-
Weszła. Usiadła.
-Hej. - powiedziała
-
ymm.. hej- odpowiedziałam Krystal.
-
Weszłam
-Cześć - powiedziałam i położyłam się na brzegu jeziora.
-
Patrzyłam się w wodę, rozkojarzyłam się i nawet nie wiem jak to było dalej ale wpadłam do wody.
-
Wszedł...
-
Weszłam cicho niezauważona. Schowałam się w krzakach i zaczęłam myśleć.
-
Wyszłam na brzeg cała mokra, wytrzepałam się i zobaczyłam Dahi'ego.
-Cześć -powiedziałam i się natychmiast rozweseliłam po tym jak wpadłam do wody.
Podeszłam do niego.
-
Ucieszył się na widok Rebeki.
- Hej - powiedział.
-
Wyskoczyłam nagle z krzaków. Wskoczyłam do wody i długo się nie wynurzałam.
-
Coś wpadło do woody robiąc przy tym plusk ale zbytnio nie zważałam na to uwagu.
-Co tam?
-
Zaczęłam czegoś gorączkowo szukać.
-
-Witaj. - powiedziała jak zwykle dość oschłym głosem, lecz nie do końca.
-
- Zniknęłaś z plaży... - mruknął.
-
-Achh tak, przepraszam... ale za to wpadłam na pomysł. - powiedziałam - chyba zrobię sobie akwarium w salonie, bo znalazłam taki super tęczowy koralowiec, chyba koralowiec nie wiem dokładnie.
-
Wyszła. Nie miała o czym gadać.
-
- Cieszę się że się cieszysz - uśmiechnął się.
-
-No będę się bardziej cieszyć jak już je zrobię ale na razie mi chęci odeszły hehe
-
- Mogę ci pomóc - zaproponował.
-
Wynurzyłam się. Wyszłam.
-
-No pewnie - ucieszyłam się.
-To kiedy?
-
- Kiedy chcesz... ja nie mam nic do roboty.
-
-Teraz? - zapytała niepewnie.
-
- Jeśli chcesz, to nawet teraz.
-
-Ok. To pierwsze chyba trzeba wyczarować coś takiego prześwitującego, akwarium, bo nwm czy można to zrobić bez czarów.
-
- Wiesz w jaki sposób to zrobić...? Ja nie mam pojęcia...
-
-Ja też nie... tak tylko się domyślam, raczej tak normalnie nie da rady zrobić bo nic nie jest prześwitujące... pozostają czary. Aaa chyba już wiem jak możemy to zrobić -powiedziałam radośnie gdy do głowy wpadł mi jakiś pomysł.
-Można by było zrobić taką wodną ścianę... taki kawałeczek tak wodę ustawić by się nie rozlała i by to wyglądało jak ludzkie akwarium, rybek by się nawrzucało, ten tęczowy, kopiący prądem koralowiec i jakieś tam roślinki.
-
- Można też je zrobić z czystego lodu, nietopniejącego..
-
-Ooo lepszy pomysł, to zrobimy z lodu.
-
- Raczej ty, ja nie umiem - westchnął.
-
-Ok. to ty jak będziesz chciał to pomożesz połapać mi rybki itp. do tego.
-
Uśmiechnął się.
- Dobrze.
-
-To idziemy działać? - zapytałam i wzięłam sporo ilość wody (niby moc władania nad żywiołami pozwala na takie coś).
-
Wyskoczyłam z wody na ląd.
-
-Hej Lajna - powiedziałam gdy zobaczyłam ją.
-
-Cześć-powiedziałam otrzepując się z wody.
-
- Idziemy...
Patrzył na wodę, jakby bał się że Akira ją "upuści".
-
weszłam
-Nie przeszkadzam?
zapytałam
-
-Oki - powiedziałam i wyszłam z uśmiechem rysującym się na pysku co jakiś czas zerkajac czy Dashi idzie.
-
-Gdzie?-zapytałam
________________-
Tedi ma przech;lapane!!!
PS. dopiero zauważyłam że jest samcem alpha.
ALe i tak ma przechlapane.
-
____________________________
Bo? :P
-
wyleciałam
-
Wyszedł za nią.
-
Wyszłam ich śledząc.
-
ale dziś gorąco- powiedziałam... i położyłam się w wodzie.
-
uniosłam wodę i zrobiłam z niej mgiełkę.. okrążona kroplami wody wyszłam.
-
-Pora by się napić-odrzekłam.
Gdy już zaspokoiłam swój głód i nawodniłam się, postanowiłam że może bym się ochłodziła w taki gorący dzień.
-Raz, dwa, trzy, hop!-krzyknęłam i z rozpędu wskoczyłam do wody. Poczułam wielką ulgę :)
-
Wbiegłam.Zobaczyłam jakąś waderę.Szczeknęłam przyjaźnie i zamerdałam ogonem.
-
Wybiegłam,nie mówiąc ani słowa,śmiejąc się.
-
Wszedł dość powolnym krokiem.
Usiadł nad wodą. Patrzył w taflę, która nie ukazywała jego odbicia.
-
Trochę tu zbyt ciepło . - mruknął, patrząc w wodę i wyszedł.
-
wbiebłam wesoło.usiadłam przy tafli wody
-
zrobiłam z łapek łudeczkę i nalałam w nią wodę.zaczarowałam ją.mieniła się wszystkimi barwami.
-
rozpłysnęłam kolorową wodę i zrobiłam z niej kolorową chmurkę.
-
nudziłam się.wyszłam
-
weszlam... wskoczyłam do wody
-
Wszedłem za Śnieżką, jednak pozostałem na brzegu.
-
aby jakoś rozweselić Demona chlapnęła go wodą
_______________________________
ale ci się nudzi
-
Starłem łapą wodę z pyska i za pomocą mocy -władanie nad żywiołami- zrobiłem taką wielką falę, która chlusnęła na Śnieżkę.
-
- i tak byłam mokra- powiedziała
-
-A tam nie mogłem nic innego wymyślić... jeszcze kiedyś zrobię taką opóźnioną ripostę - powiedział i chytrze się uśmiechnął.
-
taa... rób- powiedziała- i tak się nie boję
-
-A tam nie chce mi się teraz, hmn.. czyżby spać mi się chciało?
-
- wiesz... pamiętam jak zrobiłeś takie łódeczki z lodu- powiedziała- i mnie z niej zepchnąłeś...
-
-Oj przepraszam, teraz tego żałuję... chociaż... - chwilę się zastanowił.
-Chociaż to było zabawne a tobie się nic nie stało..
-
- no może i nic... a potem się zaczęło i wszyscy sobie dokuczali- powiedziała
-
-Nie pamiętam co potem się działo haha
__________________
Ej noo!
Ja na serio nie pamiętam... >:(
Jak możesz mieć tak db pamięć?
-
serio?- zapytała
________________________
no ja wiem?? zawsze tak miałam... pamiętam więcej od kuzyna starszego o 2 lata... (7 lat mieszkania z nim i ona nie pamięta prawi niczego)
*nie lata miesiące
-
-No serio, serio - powiedział.
-
- aha... to sobie przypomnij- powiedziała
-
-A tam , to przeszłość, nie ważne... hahaha -
-
- no czasem dobrze wspominać przeszłość- powiedziała
-
-Tak, chociaż to nie było tak dawno temu - powiedział.
-Sorry ale ja już muszę iść, ap - mruknał i wyszedł.
-
Weszłam
-Hey Blan-powiedziałam miło i wskoczyłam do wody kilka metrów dalej.
-
pa Demon...- powiedziała- i hej Ay :)
-
Podplynelam do Blan.
-Co robisz?
-
taplam się w wodzie- powiedziała
-
wyszła
-
Weszłam podskakując.
-
Usiadłam przy jeziorze.
-
Położyłam się.
-
wzrokiem przeniiosłam kropelki wody na moją łapę
-
wstałam.otrzepnęłam się i wyszłam
-
Weszłam. Wyciągnęłam eliksir żywiołów. Był niedobry ale w końcu przełknęłam...
__________________________________________________________
z/w
-
Wyszłam
-
Weszłam.Wciąż byłam lekko zdezorientowana,ale to nic.Napiłam się wody,a zaraz po tym do niej wskoczyłam.
-
Wyszłam z wody,wytrzepałam się i wyleciałam na skrzydłach.
-
Wszedłem po czym usiadłem ...
-
Wbiegłam za Arim.
-Jeziorko?-spytałam. Wzięłam rozpęd i wskoczyłam na bombe do wody.
-
- Jeszcze nie byliśmy tutaj nigdy ,wkońcu nie mieliśmy jak i pomyśłalem ...tak -wydukałem cicho..
-
-Super pomysł..-powiedziałam. Podbiegłam do Ariego i pociągnęłam do wody.
-
-Bo mnie udusisz -zaśmiałem się głośno..
-
-Nie uduszę-powiedziałam i go pocałowałam.
-
-No i trzytmaj się tego-pocałowałem ją
Ja lece bay !!!
-
___________________________
Oki
Bay :D
-
wy tu sie relaksujecie a je siedze w tej zasranej linie >:(
robcie tak dalej to napewno bd was kochać :P
-
Weszła i usiadła na brzegu.
-
-Witaj-powiedziałam do wadery
-
-Hej...
-
-CO tu robisz?-spytałam. Wyszłam z wody i usiadłam obok wadery.
-
_______________________
Sorry musze spadać ;P Bay
-
-Przyszłam popatrzeć na wodę
Pa ;___;
-
Skinęłam głową.
-Jestem Lajna-powiedziałam i wyciągnęłam łapę.
-
-Scarrece. -spojrzała na łapę Lajny.
-
Popatrzyłam pytająco na Scarrece.
-
-Nie mogę cię dotknąć.
-
-Czemu?-spytałam
-
-Klątwa...
-
-To nic...-powiedziałam nadal wyciągając łapę.
-Jak coś się stanie to na moją odpowiedzialność-powiedziałam
-
-No dobrze... -wyciągnęła łapę.
-
Złapałam ją za łapę. Poczułam jak jej krew płynie.
-Czymś się martwisz?-spytałam puszczając jej łapę.
-
-Dziwne. -zaczęła się jej przyglądać.
-Powinnaś być kostką lodu...
-
-No ale nie jestem-powiedziałam
-
-Ale czemu?
-
-Znasz jakieś rodzinne legendy?-spytałam
-
-Nie, a ty?
-
-Ja też nie....Ale coś mi nie pasuje-powiedziałam
-
-Mi też...
-
-Ale nic Ci nie świta?-spytałam
-
-Może i Coś mi świta, ale raczej to niemożliwe.
-
-Nooo to powiedz-powiedziałam
-
-Myślałam, że moje jesteśmy rodziną, ale myślałam, że wszystcy wygineli.
-
-A znasz dokładnie tą legendę?-spytałam
-
-Nie. Nie interesują mnie legedy.
-
-No trudno...No to co z tym fantem zrobimy?-spytałam
-
-Nie wiem. Trzeba coś wymyślić
-
-Przydało by się-powiedziałam
-
-To co teraz?
-
-Nie wiem... Chodź do mnie do jaskini.-powiedziałam
-Pa misiek. Później wrócę-wyszłam
-
Wyszła za Lajną.
-
Westchnąłem smutno po czym wyszedłem ..
-
Weszłam. Rozejrzałam się.
-A tego gdzie wcięło?-zastanowiłam się
-
-No dobra -powiedziałam i wyszłam
-
Weszłam znudzona i usiadłam koło wody.
-
Wyszłam jeszcze bardziej znudzona
-
-Wszedłem. Usiadłem na molu patrząc na wodę.
-
Weszłam i usiadłam przy basiorze.
-
-Hej...
-
-Dawno się nie widzieliśmy-Zaśmiałam się.
-
-No dawno...
-
-Tooo, co robimy?
-
Złapałem waderę i wskoczyłem z nią do wody.
-
Gdy zostałam "zaciągnięta" do wody, wypłynęłam. Wyglądałam jak jakaś mokra kura.
-
-Dlaczego wyszłaś? Spytałem pływając
-
-Bo tak-Powiedziałam i w tym momencie chlupnęłam do wody...
-
Zanużyłem się Pod wodę.
-
Również się zanurzyłam.
-
Ujrzałem Misty pod wodą. Uśmiechnołem się.
-
Zaczęłam pływać pod wodą.
-
Płynąłem za nią
-
Spojrzałam na Niewidzialnego.
-
Ponownie się uśmiechnąłem.
-
Płynęłam dalej, lecz po chwili wynurzyłam pysk.
-
Przybliżyłem się do Misty i wypłynołem. Mój pysk był blisko jej.
-
Spojrzałam basiorowi w oczy i liznęłam go delikatnie.
-
Zaczerwieniłem sie.
-Przepraszam
-
Usmiechnęłam się.
-
-Przepraszam... Powiedziałem że smutkiem w oczach.
_______
Net mi się ścioł
-
-Za co?
-
-Za to co zrobiłem...
-
-A dokładniej?-Powiedziałam lekko zdezorientowana.
-
-Za to że blisko podpłynąłem no i wiesz...
-
-Spokojnie, nic się nie stało.
-
-Dobrze... Powiedziałem i przytuliłem się do Misty.
-
Odwzajemniłam gest i dalej zaczęłam pływać.
-
Zanurzyłem się, podplynąłem pod Misty i wyskoczyłem przed nią.
-
Zatrzymałam się przed Niewidzialnym i po chwili zaczęłam płynąć w dół.
-
Wyszedłem na brzeg i się otrzepałem, po czym położyłem się na molu.
-
Fajnie się was czyta ^^
-
Wypłynęłam na powierzchnię.
_____________
To fajnie...xD
-
___________________
E tam! Cb fajniej się czyta na CoL :D
-
Nie pogrążaj mnie bardziej.
-
_________________
Wyznania!!! O Yeah!
-
__________
Heh XD
-
_____________________
Ach ten spamik...xD
-
_______
Niom... Xd
-
Wstałem i wskoczyłem na drzewo.
-
Wyszłam z wody.
-
Ujrzałem Misty. Zeskoczylem.
-
Cała ociekałam wodą, co wyglądało śmiesznie, otrzepałam się, jednak na wiele się to nie zdało.
-
-fajnie wyglądasz. Powiedziałem siadając na molu obok Misty.
-
-Tsa...-Mruknęłam.
-
Spojrzałem w niebo.
-
Otrzepałam się jeszcze raz, co i tak nie dało większych rezutatów.
-
Krople spadały na mnie.
-
Uśmiechnęłam się.
-
-Tio co robimy??
-
-Nie mam pojęcia. Może polowanie?
-
-Czemu nie??
-
-To gdzie? Dżungla?-Rzuciłam.
-
-Panie przodem.
-
Wyszedłem.
-
Wyszłam
__________
Znowu net...xD
-
Weszłam ,położyłam się na jakimś kamieniu, leżałam tak i rozmyślałam.
-
Wstała, zaczeła płakać, wyszła.
-
weszłam
-całkiem ładne miejsce na Pułapek -powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.
- tu nie ,tam nie , może tam -i podeszłam do brzegu
-OO jest - i ostrożnie podeszłam do pułapki zakleszczonej na Wiewiórce. Ostrożnie otworzyłam kleszcze wyjełam zwierzaka i zabrałam przedmiot zjadając wcześniej wiewiórkę.
-
wyszłam
-
Biegł przed siebie ile sił w łapach, nawet nie patrzył gdzie, dał się ponieść łapą i wyczuciu, jednak się przeliczył z tym wyczuciem terenu gdyż gdy dobiegł do brzegu to prawie wpadł do wody, w ostatniej chwili wbił pazury w ziemię i zahamował.
-
Weszła spokojnym krokiem. Nudziło jej się nieco, ziewnęła i zaczęła łazić.
-
Położył się na brzegu i wyjął mini prezencik, który dostał na Dniu Fons, zaczął je obracać w łapach i zastanawiać czy tworzyć czy nie, co może tam być... i takie tam inne pytania, którymi w obecnej chwili się zadręczał.
-
Wzbiła się w powietrze mocno muskając skrzydłami ten cały azot i inne pierwiastki. Obleciała jezioro.
-
Zauważył Karo i szybko schował swój mały prezencik.
_________________
O nie, nawet tu się chemia w postach kłania.
-
Zaczęła się zastanawiać nad czymś. W końcu rąbnęła w jakieś drzewo i "zsunęła" się na dół. Podniosła się.
- Kurde, coś ślepa jestem..
Cicho, nad angielskim siedzę, chemię dawno skończyłam :P
-
Patrzył jak Karo spada, szybko podbiegł do niej.
-Wszystko dobrze?
-
- Jak nigdy dotąd. Wszystko dobrze.. Ślepa jestem.. - zaśmiała się
-
-Hah, jak chcesz to mogę Ci wyczarować jakieś soczewki polepszające wzrok... czy tam nawet okulary... hahahaha nie wyobrażam sobie Ciebie w okularach. - zaśmiał się.
-
- Nie, zamyśliłam się..
Odeszła kawałek i spojrzała w wodę. Sięgnęła po coś łapą i wyłowiła perłę. Podeszła do Demona.
- Huh, skoro dzisiaj jest dzień basiora (xD) to pragnę Ci to ofiarować.. gdy ściśniesz mocno w łapie tą perłę, to ktoś na pewno Ci przyjdzie z pomocą.. ale to musi być, gdy na pewno będziesz potrzebował pomocy.. - uśmiechnęła się serdecznie
-
Spojrzał miło na Karo a następnie na perłę.
-W ogóle istnieje takie coś jak dzień basiora? Wow no nie wiedziałem, ale super! Mam taki jakby swój dzień, super... - zaczął nawijać jak opętany, cały podekscytowany. Potem znów spojrzał na Karo.
-Jeny, no dziękuję, ale nie musiałaś mi dawać prezentu... - rzekł.
-
- Wypadało coś.. Za te.. "przysługi"? Nie raz uratowałeś mi skórę.
-
-Aj tam... tak tylko mówisz bym przyjął prezent czy coś. Zresztą ja tam nie pamiętam kiedy Ci ocaliłem skórę... e tam kit mi wciskasz hehhe - zaśmiał się.
-
- Sklerotyk! - zaśmiała się i wskoczyła do wody, robiąc przy tym duże "CHLUP". Oblała Demona i nadal się śmiała.
-
-No co Wy macie z tym, co z kim jestem przy wodzie to zawsze... ale to zawsze(!) musicie mnie ochalapać wodą. Czy ja brudny czy co, że mnie tak wodą lejecie? - warknął chciał udawać oburzonego, wściekłego. Lecz zaraz zaczął się śmiać, i cała jego udawana powaga zniknęła. Wskoczył za Karo do wody i również zaczął ją ochlapywać wodą.
-
- Hehe.. trzeba jakoś się zabawić!
-
-Zabawić powiadasz... - mruknął i się chwilę zastanowił, po czym wyczarował takie ogromne, przeźroczyste kule, do których wsadził siebie i Karo.
-Skoro zabawa to mnie złap! = krzyknął i zaczął biec w kuli, która zaczęła się tulać/płynąć do środka wielkiego jeziora.
-
Rozejrzała się zdezorientowana, po czym zaczęła biec w kuli (xD).
Wczoraj na takim czymś byłam, tyle że na trawie.
-
-Hahahahahahah - zaśmiał się i zrobił za pomocą magii taką wielką fale (fala na jeziorze haha), która zatrzymała a nawet cofnęła kulę Karo.
_______________
Ja nigdy w tym nie byłem, ale miałem chęci by się na to wybrać.
-
Przewróciła się w kuli. Zaśmiała się.
Ręce potem bolą.
-
-Hahahahhaa co to już siły opadają czy co, że tak Tobą pierze w tej kuli? hahaha - zaśmiał się z Karo widząc jej wywrotkę a zaraz potem sam się wywalił, a co najdziwniejsze nie mógł wstać... a to chyba dlatego że nnadal śmiał jak oszalały.
-
- Łatwo ci mówić.. Te fale.. tak wyrzucają! - zaśmiała się, turlając kulę. W końcu dotarła do Demona i walnęła go swoją kulą.
-
-Hahaha... to jak ja mam łapać to się nie bawię - powiedział i wstał wreszcie. Jednak po chwili gd właściwie odpoczął, zaczął szybko przebierać łapami, usiłując złapać Karo.
-
Widząc, że Demon ją goni, sama zaczęła biec w tej kuli.
-
-Nie zmęczyłaś się jeszcze? - zapytał i dalej biegł w jej stronę, w tej kuli i neiznacznie się zbliżał, w końcu był szybszy.
-
- Nawet nie! - krzyknęła wesoło i nagle zawróciła, przyśpieszając nieco tempo
-
-Ja też nie... - powiedział i zaczął coraz szybciej biec, aż w końcu z rozpednu (w tej kuli) wpadł na kulę Karo. Zderzenie było tak silne, że aż go w tył odrzuciło i znów stracił równowagę. Szybko się podniósł i nie czekając na nic zaczął uciekać.
-
Zaśmiała się, bo przefikołkowała się w kuli.. Zaczęła biec, jednak z trudem, bo Demon był dla niej za szybki.
Coś duże to jezioro.
-
Zakręcił i o cal wyminął kule Karo, znów biegł przed siebie.
_____________________________
ogromniaste xD
-
Biegnąć, potknęła się o coś i wywróciła się w tej kuli.
- Ja się tak nie bawię! - powiedziała obrażonym tonem i wyteleportowała się z kuli - Zgłodniałam.. idziesz coś zjeść?
-
-No pewnie... - powiedział zadowolony, że Karo zakończyła tą zabawę bo zaczęła się już ona nieco nudzić. Czarami sprawił, ze kule zniknęły a sam zaczął iść za waderą.
-
Idzie na brzeg jeziora, jeśli tak na niego spojrzeć można odnieść wrażenie jakby wydobywała się z niego toksyczna aura. Spojrzał się w jezioro widząc swoje odbicie maski i demonicznych oczu, westchnął leniwie i zaczął mącić wodę swoim pierzastym ogonem.
-
- No to idziemy.. - wyszła.
-
Wychodzi biegiem.
-
Wyszedł za Karo.
-
Weszłam, rozglądnęłam się czy nikogo nie ma. Podeszłam do wody i usiadłam.
-
Zamoczyłam ogon w wodzie. Miałam mieszane uczucia co do wszystkiego wkoło.
-
Wleciała i zaczęła oglądać co się działo nad wodą.Za uwarzyła kłodę na której ktoś był bała - Bała się podlecieć
-
Położyłam się. Nie powinnam tu przebywać, powinnam być przy Savi'm, jednak nie chciałam się tam pokazywać.
-
Po chwili jednak wstałam i wyszłam.
-
zauważyła tam jakąś rybę wielką rybę a więc wzięła ją na ląd po czym rozpaliła ognisko i usmażyła ,zjadła rybę
-
wyszłam
-
Wszedłem i zacząłem sobie chodzić.
-
Wyszedł
-
Wychodząc z jaskini długo błądziła po terenach jej nie znanych. Trafiła tu, nad jezioro. Nie wiedziała, czy to jej tereny, ale po pięknym krajobrazie stwierdziła, iż nie. Rozejrzała się i podeszła do błękitnej wody, zaczerpnęła łyk. Uszy miała nastawione, aczkolwiek w każdej chwili była gotowa na atak. Westchnęła i usiadła.
-
Po drodze, rozłożył skrzydła. Miał nadzieję, że jest wystarczająco daleko od innych wilków. Wylądował. Słyszał tętniącą krew w żyłach zwierząt. Ostatnio zabita sarna, to było za mało. Szukał jakiegoś niedźwiedzia, może to by zaspokoiło żądzę krwi na jakiś czas. Miał już całe czerwone oczy, a jego kły były widoczne na zewnątrz. Jego futro było najeżone.
-
Wleciałam. Odetchnęłam. Woda... O tak.. Tu lubiłam. Machnęłam ogonem. W oddali zobaczyłam wilka. Podeszłam bliżej.
-Sharingan-szepnęłam. Ujrzałam wilka. A mianowicie basiora dalej i wilczycę bliżej. Podeszłam do wadery.
-Cześć
-
Odskoczyła, można by rzec, wystraszyła się. Pokazała kły w geście, że ona nie da się łatwo zaatakować. Spojrzała na waderę, która się do niej odezwała. Biała, ze skrzydłami. Pewnie miała wysoką rangę. Przymknęła paszczę, niepotrzebnie w sumie warknęła. W kung fu nie liczą się kły.
- Witaj - odrzekła sucho.
-
Wbiegłam,śledząc Brulanta...starałam się utrzymać "bezpieczny dystans",by mnie nie zauważył.
-
-Jest Lajna. Miło mi. A ty zapewne jesteś nowa z WM?-spytałam wesolutko. Humorek mi dopisywał i to się dało widzieć.
-
- Kamikadze - odrzekła krótko, nadal przypatrując się waderze.
-
Uśmiechnęłam się.
-Jak tu dotarłaś?-spytałam ciekawsko
-
__________
Ej,jak coś,to mogę nieco zamulać,bo oglądam MLP xD
-
- To tak ogólnie.. Urodziłam się w Japonii.. kiedy nie było tych wszystkich maszyn i tak dalej.. Było tylko Kung Fu. W ten dzień, gdy się urodziła, wiał bardzo mocny wiatr. Było zagrożenie tornadem, wszyscy mogli zginąć. I tak właśnie w jaskini, na uboczu tego pięknego kraju urodziło się kilka szczeniąt. Samiec, samiec, samica i ja, Kamikadze. Ostatnia z potomstwa jako pierwsza, i jednocześnie najmłodsza, otworzyłam oczy i nauczyłam się chodzić. Szybko nauczyłam się polować, szybko odkryłam swoje moce. Rodzice jednak żyli w strachu. Bo taka szybka nauka szybko prowadziła do zagłady. Dlatego wysłali mnie do Rubinowego Pałacu, abym tam nauczyła się pozytywnie wykorzystywać swoje moce. Tam też szybko się uczyłam, wszyscy chcieli, abym odeszła. Kiedyś, spacerując samotnie przy Alei Kwitnących Wiśni zagadałam jakiegoś ptaka, który mówił w języku wilków. Dowiedziałam się wszystkiego, głównie że chcą się mnie pozbyć. W nocy zostawiłam karteczkę i wymknęłam się. Uciekłam, mając 2 lata. Nikt mnie nie szukał. No i doszłam tu.
-
Ruszył w pościg za biciem serca. Słyszał jak płynęła krew. Biegł za głosem. Biegł tak szybko, że nie było go prawie widać.
-
Widząc biegnącego basiora szybko rozłożyłam skrzydła i poleciałam za nim,choć miałam problemy z nadążeniem...
-
Otworzyłam szeroko oczy z zdziwienia.
-Jak jest w Japonii?-powiedziałam zafascynowana. Siadłam.
-
- Zwyczajnie. Znaczy różni się wszystkim niż tutaj.. Popularne są wiśnie i tak dalej..
-
-Ja mam ogród w stylu japońskim... No nie do końca swój... ale mój-powiedziałam radośnie
-
- To spoko.. - powiedziała, poprawiając swą rozczochraną grzywę.
-
Machnęłam ogonem.
-
Westchnęła tylko, wpatrując się w wodę.
-
-Mam pytanko.... Zobaczysz czy dobrze urządziłam ogród?-popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.
-
- J-jasne.. - powiedziała, trochę niepewnie.
-
W końcu ujrzał niedźwiedzia. Rzucił się na niego. Pomimo tego, że misiek się na niego rzucał, on wysysał krew z jego szyi. Po chwili stworzenie padło na ziemię.
-
-To chodź!-powiedziałam radośnie i wyszłam
-
Wyszła za nią.
-
Przypatrywałam się polowaniu,po czym wylądowałam obok Brulanta...Uśmiechnęłam się.
-Nieźle...-stwierdziłam.
-
Wyjął długie kły z karku zwierzaka. Krew wyciekła z zębów. Dziwnie to wyglądało, jakby wilko-wampir. Otrząsnął się. Jego oczy były już złotawe. Futro oklapło. Na pysku miał jeszcze trochę krwi. Ujrzał tę samą samicę.
-Co tu robisz?! - mruknął.
-
-A nic,tak sobie latałam i cię zobaczyłam...-zaśmiałam się.
-
- Yhym. - mruknął i oblizał się z krwi. Usiadł.
-
Podeszłam bliżej...
-Opowiesz mi coś o sobie?
-
Wzruszył ramionami. Nie lubił opowiadać o sobie. Spojrzał na niebo.
-
Zaśmiałam się.
-Wiesz,już cię lubię.
-
Przekręcił oczyma.
- Co to znaczy lubić kogoś. - powiedział swym oschłym tonem. Brak uczuć czy jakichkolwiek objaw duszy, była u niego normalna. Przyjaciele, partnerki to nie dla niego.
Przecinki pisze się tu,
a nie ,tu
troche oczy od tego bola xd
-
-Lubić to znaczy myśleć o kimś w miły sposób.Jak się kogoś lubi,to się mu nie skacze do gardła...pomaga się mu.-zaśmiałam się.
_________
Heh,moja interpunkcja jest ok xD
Ja tam nie wiem,kto cię uczy/uczył polskiego...
Poza tym,interpunkcja często zależy od kontekstu
-
Wbiegł, pędząc przed siebie na oślep. Wpadł za Bruśia i schował się za jego ogonem.
-Schowaj mnie, zaraz tu będzie Mamodzilla -pisną udając przestraszonego.
-
Weszłam.
-Savi, to się zaczyna robić nudne.
____________________
Ja ci dam... .-.
-
Popatrzyłam zdziwiona na szczeniaka.
-
Zniknął, czyniąc swoje cząsteczki niewidzialnymi.
_____________
Jejku... Jak to na górze mądrze zabrzmiało c8
-
Westchnęłam tylko.
____________________
A to na dole już nie...xD
-
Popatrzyłam na Misty.
-Problem ze szczeniaczkiem?-zaśmiałam się.
-
-Skądże znowu, wszystko cacy…- Mruknęłam.
-
-Skoro tak,to gdzie on jest?-zaśmiałam się.
-
-Pewno się chowa, znowu...
-
Pojawił się w powietrzy tuż nad uchem Miss. Wskoczył na jej grzbiet gryząc je i powarkując zabawnie.
-
-Słodziak!-zaśmiałam się.
-
Usiadłam, wiązało się to z tym, iż Savi zjechał z mojego grzbietu.
-
Pisnął upadając na plecki. Zaśmiał się i zrobił "kołyskę".
-
Również się zaśmiałam.
__________________________
Jeny, na Lobo jestem wredna i muszę się tu na miłą przestawiać...
-
Rozejrzał się dookoła. Nagromadziło się tu wilków. Prychnął, gdy szczenię, PONOWNIE na niego wpadło. Cofnął się kilka kroków w tył.
-
Popatrzyłam na Brulanta...podeszłam do niego i usiadłam obok.
-
Zmierzył ją wzrokiem. Położył się na boku i spojrzał na niebo.
-
Uśmiechnęłam się....
-
Weszła, coś ją tu ciągnęło. Nie wilki, najprawdopodobniej jezioro. Wiedziała, że to nie jej teren, nie odezwała się. Była zamyślona.
- Nani mo nai. Tada nani mo nai - mruknęła w ojczystym języku.
-
Spojrzał na waderę. Od jakiegoś czasu nie spał. Był już zmęczony.
-Dobranoc. - burknął pod nosem i oddalił się jakiś kawałek chwiejnym krokiem. Położył się pod drzewem i zasnął.
-
Spoglądała tylko przed siebie. Spać jej się nie chciało, aczkolwiek potrafiła wytrzymać bez snu wiele, wiele dni. Westchnęła tylko i machnęła ogonem. Położyła się pod jakimś drzewem i wpatrywała się w gwiazdy.
-
Podniosła się. Przeciągnęła swe cielsko i wyszła.
-
Obudził się. Nudziło mu się siedzenie ciągle przy jeziorze. Bez słowa wyszedł.
-
Usiadł na swoim ogonie i spojrzał za Bruśiem.
-On mnie nie lubi!! -jęknął płaczliwie i podsunął się do przedniej nogi Miss, opierając o nią głowę.
Znów spojrzał za nim.
-W sumie ten gbur nikogo nie lubi -legł na plecki ze śmiechem.
-
Chwilę patrzyłam za Brulantem,po czym wyszłam.
-
-Savi, nie mów tak, to nie jest zbyt miłe.
-
-On też nie jest miły! -mruknął i położył się normalnie.
-
-Ale on jest dorosły, a ty nie.
__________________
Pf, muli i nie mam jak wgrać tego tego na to forum...
-
Prychnął.
Dorosły... Właśnie..!
-Nudzi mi się -jęknął próbując udać znudzonego.
-
-To to byś chciał porobić?
___________________________
Czy podsunęłam Ci pomysła?
Oj, to źle dla mnie się skończy...xD
-
-Hemm... Chcę żebyś mnie czegoś nauczyła!
Ano ;3;
-
-Czego?
_______________
Ło kurde...
-
-Nie wiem! Jestem przecież tylko dzieckiem -zrobił nadąsaną minę- Czegoś pożytecznego.
-
-To może... - Przerwałam i westchnęłam - Może moce?
-
-TAK!! -wyskoczył w powietrze z radosnym okrzykiem.
_____________
Hm... Ja na twoim miejscu wybrał polowanie, żeby mnie tak szybko nie uśmiercać... Jak Cię zamienię w żabę, to nie moja wina ._.
-
-To może na początek pokaż co umiesz? -Powiedziałam niepewnie.
___________________________
Nie, bo do polowania przydaje się orientacja w terenie, a Miss tego nie posiadła...xD
-
-Hmmm... -zastanowił się chwilę i rozejrzał dookoła.
W oddali zobaczył królika. Wyobraził sobie, że to mógłby być ptak i zamienił go w kolorową papugę. Szukał czegoś jeszcze jednak nic nie przykuło jego uwagi.
_____________________
Wiesz... Tak mnei teraz tchnęło... xD
Savi będzie homo XD
-
Zamrugałam tylko.
______________________
Powodzenia, Miss już próbowała i co wyszło? xD
-
Potrząsnąłem łebkiem. To było zbyt proste... Spojrzałem na kępkę trawy rosnącą obok mnie. Zmieniła ona kolor na niebieską, a potem zrobiła się z niej kałuża.
-Umiem tak zrobić na każdej rzeczy -powiedział i zamknął oczy.
Zmienił się. Jego plecy zgięły się, a uszy znacznie wydłużyły. Przednie łapki były krótsze, a tylne, opierały się na ziemi. Przednie ząbki wydłużyły się i tylko szara grzywka wciąż przesłaniała mu lśniące oczka. Był teraz królikiem.
-
Usmiechnęłam się.
-
Znów zmieniłem się w siebie.
-Na razie znam tylko jedną moc. -usiadł i westchnął.
-
-Z czasem odkryjesz i resztę.
-
Popatrzył na nią.
-A ty jakie masz moce?
-
-Takie w miarę zwykłe, a połowy nawet nie używałam - Stworzyłam niewielkie kulki białego światła, które wyglądały jak świetliki.
-
-Łoo! -roześmiał się i skoczył próbując łapać światełka.
-
Po chwili "świetlików" było o połowę więcej, dodatkowo ogon Saviour'a zaczął świecić białą poświatą.
-
-A właściwie -zaczął gonić za swoim ogonem- To na czym ta magia polega?
-
-To nie jest magia, to po prostu zdolność, która pozwala władać zimnym, inaczej białym, światłem.
-
Pokiwał łebkiem.
-A masz coś... Jakąś niebezpieczną moc?
-
-Niebezpieczną? Każda moc w nieodpowiednich łapach może stać się tą niebezpieczną…
-
Udał, że śmieję się jak psychopata i znów przewrócił się na grzbiet. Zaczął się kołysać i patrzeć w niebo, na którym pojawiły się pierwsze gwiazdy.
-Tam jest tata? -zapytał, a w jego dużych oczach odbiło się miliony światełek.
-
Również spojrzałam w niebo, nic jednak nie odpowiedziałam.
-
Cicho westchnął i podszedł do niej, przytulając się.
-
Położyłam się i przeniosłam wzrok na Sav'a.
______________________
Jak ja lubię, gdy mi muli w trakcie pisania... ._.
-
Wstał i staną, przed nią, tak, ze jego głowa była na wysokości jej głowy. Liznął ją w nos i położył pomiędzy jej łapami wtulając w ciepłe futro.
-
Uśmiechnęłam się i położyłam głowę , cały czas jednak spoglądając na Saviour'a.
-
-Ja cie nigdy nie zostawie -powiedzial jeszcze cicho i zasna.
-
Gdy dostrzegłam, iż Savi zasnął, wstałam i delikatnie go złapałam. Wyszłam z nim.
-
Wleciałam. Miałam nieobecny wzrok. Wylądowałam przy tafli jeziora,po czym napiłam się zinkej dobrej wody.
-
Wszedł rozglądając się dookoła.Było tu pięknie,jednak dla niego niebezpiecznie.W końcu znajdował się na obcych terenach i nie wiadomo jakby zareagowali właściciele,gdyby go zobaczyli.Podszedł do jeziora.Było słychać ćwierkające ptaki i panowała zupełna cisza.Nagle w oddali zobaczył młodą wilczycę.Ciekawość nakazała mu podejść.Szybko i niezauważalnie,przechodząc przez krzaki znalazł się blisko wadery.Obserwował ją.
-
Nagle usłayszałam szelest w krzakach. W razie niebezpieczeństwa przywołałam węże,i byłam gotowa by użyć prędkości światła.
-
Zawarczał cicho.Zauważył,że wadera posiada niezwykłe moce.Nie wiedział,czy po prostu odejść, czy wyjść z ukrycia.Siedział nadal czekając na jej reakcję.
-
Zaśmiałam się cicho. Wiedzialam,żę ktoś tam jest. Rozłożyłam skrzydła by zdawać się większą.
-
Spojrzał na nią podejrzanie. Zauważywszy jej skrzydła zrozumiał,że to ostrzeżenie, a nie żądza wylewu krwi.Nie chcąc pogorszyć sytuacji powoli i ostrożnie wyszedł z zarośli.
-
Westchnęłam i usiadłam przy brzegu ukazując blizny po ranach,po wspinaczce na górę. Zauwarzyłam małego szczurka,wysłałam po niego węża,b go zabił i m przyniósł. Tak zrobił i zjadłam go w całośći.
-
Otrzepał się z liści i usiadł.Zauważył u nieznajomej duże blizny.-Może wygnana?-pomyślał.-Dlaczego w ogóle nie zareagowała,gdy zobaczyła włóczącego się samotnika,przecież mógłbym ją równie dobrze zaatakować-zastanawiał się.
-
Zobaczyłam basiora,wyglądał na samotnika.Dyskretnie przyglądałam się mu.
-
Obserwował od bardzo dawna tutejsze wilki,ale dawno z żadnym wilkiem nie stanął twarzą w twarz.Uznał jednak,że to spotkanie trwa już zbyt długo i nie chcąc,aby opowiedziała wszystkim o nim powiedział szeptem-Nigdy mnie nie spotkałaś, nie było tego spotkania...-.W jego głosie dało się usłyszeć grozę.Wstał i powoli ruszył dalej(jeszcze tutaj jest xD).
-
-Niby dlaczego?-zapytałam się pustym glosem.
-
Zatrzymał się i odwrócił głową w stronę wadery.-Masz zrobić to co powiedziałem.Jeżeli powiesz komuś o mnie choć jedno słówko,nasze spotkanie będzie wyglądało inaczej..-.Był skrycie zadowolony,że spotkał spokojnego wilka.Wiedział już,że z jej strony raczej nic nie grozi,ale wiedział,że jeżeli tutejsza wataha się o nim dowie to będzie miał spore kłopoty.
-
-Co? Zbijesz mnie? pomścisz? Wtedy wgl nie będziesz lubiany w tej watahie...no chyba ,że przez moich wrogów,to tak.-powiedziała spokojnie,stanowczym tonem-A tak wgl,to lepiej nie być głupcem i nie kryć się po katach.-Zaczęłam wędrować w przeciwną stronę niż odchodzący basior.
-
sokół latający nad głowami dwóch wilków przyglądał się im z ciekawością przez chwilę szybował po czym skierował się w stronę odchodzącej wadery
zaskrzeczał oznajmiając wilczycy że tak jest tu i żeby nie odchodziła rzucił waderze wymowne spojrzenie " nie zdradzaj kim jestem"
po czym zrobił beczkę w powietrzu i poszybował dalej
-
Spojrzałam na sokoła i uśmiachnęłam się lekko jedną stroną pyska.... to miało znaczyć tyle co ''spoko''.
-
-Jeżeli będzie trzeba to tak-powiedział złowrogo,choć by tego nie zrobił,chciał ją nastraszyć.-Nie wiesz kim jestem-powiedziawszy to zdanie lekko posmutniał.Zauważył sokoła,jednak nie zwrócił na niego szczególnej uwagi.
-
ptak przysiadł na konarze obserwując wilcze postaci..
-
-Wilku...Pierwszy raz Cię widzę,a ty pytasz czy wiem kim jesteś...-powiedziałam trochę ze złoscią.
-
-Sokoły to bardzo ciekawe ptaki.Szybkie,pełne gracji,a zarazem niebezpieczne-pomyślał Razer patrząc na sokoła przesiadującego na konarze.Jego uwagę rozproszył głos wilczycy-i lepiej aby tak zostało-powiedział odwracając się w jej stronę.
-
-Gdybyś wiedział kim ja jestem tobyś się zaśmiał na śmierć... Ale na szczęście do tego nie dojdzie,więc jestem spokojna o to-powiedziałam smutno
-
Usłyszał smutek w jej słowach.To musiało być coś przykrego.Wiedział,jak to jest ukrywać coś przed innymi.
-
ptak zaskrzeczał.
-
Gwałtownie odwrócił się w stronę sokoła.Głośno zawył,chcąc odstraszyć ptaka.
-
sokół zaskrzeczał jeszcze raz po czym podleciał do drugiego drzewa znajdującego się bliżej wadery. i tam usiadł
-
Zaczynało go już denerwować,że jest obserwowany z góry.Podszedł do drzewa na którym siedział ptak i zaczął nim trząść.
-
ptak zaskrzeczał najwyraźniej urażony. mocniej wbił się pazurami w drzewo. basior nie zamierzał przestać trząść więc ptak wściekł się i zapikował z góry wbijając się basiorowi w plecy i gryząc jego futro
-
-Aaaa!-krzyknął basior.Odruchowo kręcąc się w kółko próbował zrzucić z siebie zwierze,jednak ptak nadal silnie trzymał się jego pleców.Razer zaczął turlać się po ziemi.
-
Ptak przesladowca dziobnal basiora w czolo po czym poscil sie go i odlecial skrzeczac dobitnie i wyzywajac roznymi ptasimi wyzwiskami. Ale nie odlecial za daleko sokol nindzia czuwal
sry za bledy ale pisze na tablecie xd
-
Razer marszcząc brwi spojrzał na sokoła z oburzeniem. Wstał i odszedł(wyszedł) bez słowa.
____________________________________________________________________________
Spoko.No dobra ja kończę,ponieważ jutro do szkoły...Koszmar jakiś...jeszcze się zemszczę za ten atak!buhahaha
-
-Haha...-saśmiałam się-Rachil...to nie było konieczne,ale dzięki za nieświadome poprawienie mi chumoru-powiedziałam uśmichając się.
-
-spoko.
odpowiedziała kiedy odmieniła się
-teraz wybacz idę poprześladowac jeszcze naszego gościa
tym razem królik morderca sadysta zachichotała po czym zmieniła się w białego królika i odkicała
-
Wszedł. Razer chwiejąc się usiadł pod pobliskim drzewem.Obraz mu się "rozmazywał".Czuł,że dzieje się z nim coś dziwnego.Nagle jego skórę przebiło skrzydło.Po chwili zjawiło się drugie.Basior zawył z bólu.Miał wrażenie,że jest rozrywany od środka.Padł na ziemię, a głowa i reszta ciała zmieniały kształt.Wilk był nadal przytomny i cierpiał.Słyszał okropne wrzaski,widział wspomnienia,aż w końcu jego oczy pochłonęła ciemność i stracił przytomność.
__________________________
Za chwilę wstawię avatar.
-
Obudził się.Wszystko wyglądało normalnie i nie czuł już bólu.Wstał i przeciągnął się. Podszedł do jeziora napić się.Zauważył w nim odbicie jakieś mrocznej bestii.
-Co jest!?-krzyknął.Szybko się zorientował się,że to jego odbicie.Przerażony wzbił się w powietrze i odleciał ledwo utrzymując się w powietrzu.(wyszedł/wyleciałxD)
-
(Wleciał).Razer leciał kilkanaście minut zanim dotarł tutaj.Szybowa nad jeziorem szukając zguby.Kilkaset metrów dalej zauważył błysk swoim "gryfim" okiem.To był jego hełm.Skierował się w jego stronę,lecz nagle poczuł,że jego ciało drętwieje.Ptasie szpony zmieniły się w pazury,głowa orła zmieniła się w wilczą.Całe jego ciało wracało do swojej pierwotnej postaci.
-Nie teraz!Nie teraz!-krzyknął basior będąc metry nad ziemią.-Tak mało brakuje!-
Skrzydła w jednej sekundzie przybrały czarną barwę i rozpłynęły się w powietrzu.
-Kurde!-rzekł Razer spadając coraz niżej poziomo(jak meteorytxD)
Basior runął w ziemię "turlając się" jeszcze przez kilka metrów i wpadł na drzewo,które przewróciło się w przeciwną stronę niż wilk,przewracając jeszcze kilka drzew rosnących dalej.
Razer przez chwilę leżał ogłuszony,wtem wstał i poczuł,że ma złamaną tylną lewą nogę.Rozejrzał się w poszukiwaniu hełmu.Zauważył go tuż obok.Założył go i odszedł jakby nic się nie stało.
___________________________________
Razer niszczy wszystko na swojej drodze,nawet przypadkiemxD
-
Zwiedzanie terenów postanowiła rozpocząć od jeziora. Niespiesznym krokiem przybyła na miejsce, w międzyczasie podziwiając tutejszą faunę i florę. Położyła się na brzegu i zmoczyła w wodzie swoje łapy. Zawsze uwielbiała patrzeć na wodę, chociaż nigdy się do tego nie przyznawała. Położyła pysk tuż przy niej, by oblewała delikatnie jej nos. Widziała w pewnej odległości czarnego basiora, jednak nie przejmowała się nim. Była zima, jej ulubiona pora roku, więc postanowiła nie zajmować się tak przyziemnymi sprawami. Przewróciła się na grzbiet i spojrzała w niebo. Przymknęła oczy, otworzyła lekko pysk i wsłuchiwała się w cichy szum tuż koło jej ucha. Był taki przyjemny...
-
rachil ziewnęła i przyszła nad jezioro śnieżek przyjemnie prószył więc rachil położyła sie. uważając na złamaną łapę w gipsie.
-
Biegła beztrosko, wpadając od czasu do czasu pyskiem w śnieg. W jednej chwili zatrzymała się, gdy spostrzegła obcą waderę. Należała do watahy, to było pewne. Ale Canavar nie mogła orzec, kto to taki.
- "Może jest niebezpieczna? Wygląda groźnie..." - pomyślała i podeszła bliżej.
- Wcale się nie boję - szepnęła do siebie.
Stała na środku, wpatrując się w wilka. Nie był w pełni sił. Miał gips.
- Biedna istota. - Położyła się, jednak wciąż nie spuszczała oczu z wadery.
-
ziewnęła przeciągle, i poprawiła sobie siedzisko.
- podoba ci się tutaj? ogólnie w watasze?
-może być jest tu wiele uzdolnionych wilków ale to jeszcze nie to.
-wyruszymy?
-niee. czuję że jesteśmy blisko.
zaczęła gadać do siebie jak najęta, opowiadała o pogodzie o czasie o braku jakiejkolwiek wskazówki, gadała o przyszłości i teraźniejszosci marudziła że niedługo wiosna. itd. po pewnym czasie skończyła i wezwała Gellusa.
czarny wilkor wyszedł z krzaków i skłonił łeb.
-dobra dość tych ceremonii jestem głodna poszukaj czegoś do żarcia.
i odprawiła go łapą jakby była wielką królową
-
Consitus, jako, że lubił przechadzać się na łonie natury, postanowił odwiedzić pobliskie jezioro. Jednakże zwiedzanie nie było jedynym powodem wyprawy, przede wszystkim chciał znaleźć nowe ziele do swej kolekcji. Szedł wolnym krokiem, rozglądając się na wszystkie strony, mając nadzieję ujrzenia poszukiwanej rośliny. Wokół niego była tylko mała łąka, na której nie rosło nic, nawet zwykły mak. Zrezygnowany basior położył się w trawie. Ze swojej miejscówki miał widok na całe jezioro, i jego okolice. Przymknął oczy i zaczął nasłuchiwać dźwięków przyrody. Było, to jego ulubione zajęcie, nie licząc oczywiście szkicowania oraz uprawiania czarnej magii.
-
Delikatnymi kroczkami podeszłam do jeziora. Zamoczyłam łapę i przetarłam pyszczek, popatrzyłam na łapkę.
-Ale się zakurzyłam!
Uśmiechnęłam się. Było mi zimno w łapkę.
-
Basior przewrócił się na grzbiet. Miękka trawa, częściowo przykryta śniegiem, wspaniale pachniała jak na tę porę roku. Otworzył oczy. Jego wzrok przykuł, delikatny zarys szaro-białej wadery leżącej na drugim końcu jeziora.
- Canavar? - zapytał cicho.
Concitus wstał, i wolnym krokiem zmierzał ku swej siostrze.
-
Moja łapka już nie była mokra, a więc spokojnie mogłam ją położyć na zimnym śniegu.
-
Nudziło mi się, a więc zaczęłam przenikać przez drzewa.
-
W końcu poczułam, że muszę iść. Nie śpiesząc się wyszłam.
-
Z uśmiechem na pyszczku weszłam. Usiadłam na tym samym miejscu co wcześniej.
-
Położyłam się przy jeziorze. Obserwowałam również otoczenie.
-
gellus odwrócił się i poszedł na polowanie, gdy wtopił się w zieleń lasu odmienił się z wilka w gellusa.
łeb wydłużył się trochę, ogon rozciągnął się jak u jaszczurki zakończony ostrymi piórkami.
samemu gellsuowi urosła kolejna para łap zakończona ostrymi gryfimi pazurami,
a reszta ciała ustąpiła kolejnym transformacjom.
wprawdzie nie zmienił się do końca bo był tak samo wysoki jak wilk..
postanowił się rozejrzeć więc wbiegł zwinnie na pobliskie drzewo.
-
Spojrzała bystrym wzrokiem na basiora o czarnej sierści z niebieską pręgą.
- Witaj, braciszku - szepnęła, wpatrując się w Concitusa jak w zwierzynę.
Podniosła się z wolna i podeszła do niego.
- Dawno się nie widzieliśmy, prawda? - Okrążyła uważnie samca.
Canavar rzuciła się na basiora i wtuliła łeb w jego aksamitną sierść.
- Szukasz czegoś? Jakieś ziółko? - Zaakcentowała ostatni wyraz, spoglądając wymownie na Concitusa.
-
Zaczęłam gryźć swój sznurek, popatrzyłam na jezioro. Nic się nie zmieniło. Położyłam łeb w łapy i czekałam aż coś się wydarzy wartego obserwowania.
-
Wleciałam. Zauważyłam Michonne i radośnie podleciałam do niej.
-Hej...Mici! Mam do Ciebie sprawę...
-
Wstałam.
-Hej Sierra, jaką masz do mnie sprawę?
-
-Więc tak...No...Heh...-nie wiedziałam jak zacząć-Podobno znasz imię basiora...Tego nowego,co się włóczy po watahie.
-
-Ale Sierra, wybacz mi nie mogę ci tego powiedzieć. Może sobie tego nie życzy.
Domyśliłam się od razu o co chodzi waderze, ale jednak to raczej źle jakbym jej powiedziała.
-Niech sam ci powie-uśmiechnęłam się.
-
-Ta...Weź,już grób jest od niego sympatyczniejszy. O coś go poprosić to już jest cud-usiadłam.-Proszę...Powiedz mi.
-
-Hmm... No nie wiem, raczej nie powinnam.
-
-A on moje może znać.. Co?-burknęłam
-
gellus w oddali zauważył stadko saren jego środkowe łapy w ułamku sekundy zmieniły się w okazałe skrzydła a on sam poszybował w stronę zwierząt.
-
-To nie jest mój problem.
-
-Aha...Czyli mi nie powiesz? Spoko,...Jesteś....-na usta cisnęły mi się brzydkie słowa,ale jakimś sposobem udało mi się powstrzywać i tylko warknęłam złowrogo i podeszłam do tafli jeziora.
-
stworzenie uznało że jest dość wysoko więc powróciło do swoich dawnych rozmiarów i zapikowało w stronę wybranej zwierzyny.
-
-Jestem? Co jestem? Kim jestem? No słucham-usiadłam.
-
-Nic... Naszczęście,Nic...-mruknęłam cicho
-
gellus wbił ogromne gryfie łapska w nieszczęsne stworzenie po czym z łatwością wzbił się z sarną w powietrze
i skręcił bezproblemowo kark.
kiedy zniżył się na wysokość drzew gwałtownie runął do wody. wywołując przy tym ogromny plusk.
-
-Wiedziałam-cicho mruknęłam pod nosem.
-
stworzenie podpłynęło do brzegu już z 2 parami przednich łap a nie skrzydłami. wielkości połowy dośc porządnego drzewka wydrapało się na wierzch trzymając w pysku martwą sarnę.
-
gellus przeszedł w kilka minut spory kawałek drogi strasząc przy tym pobliskie zwierzęta aż dotarł do brzegu gdzie leżała sobie jego pani.
-
-Niby co?-mruknęłam
-
-Coś na pewno-wstałam.
Kulejąc odeszłam od wadery, usiadłam gdzieś indziej.
-
-wróciłeś już? spytała zaskoczona
-nikt cie nie widział?
-nie.
-to dobrze.. możesz mi ukroić kawałeczek resztę pochłoń widzę że jesteś w kiepskim stanie oceniła patrząc na obwisłą skórę
stworzenie jednym szarpnięciem oderwało kawał mięsa które rzuciło rachil resztę pochłonęło w dwa kęsy.
gellus nieznacznie urósł a miejsca obwisłej skóry zastąpiła nowa. czysta i gładka.
-
Nad jeziorem pojawiło się dziwne niebieskie światło.Po chwili powstał portal.
-
gellus nie skończył wchłaniac tego co zostało z sarny
gdy zawarczał złowrogo patrząc na inny brzeg znajdujący się kilka metrów dalej.
-
Podniosłam łeb. Zauważyłam dziwne coś przypominające wielkiego niebieskiego pączka. (xD)
-
gellus podniósł się i najerzył udając jeszcze większego
teraz wyglądał jak dwa człowieki stojące na sobie i dwa leżące wilki
był dośc spory. chociaż ostatnio zapuścil sie z skarlał.
-
Nagle z portalu wyleciał Razer i spadając z zawrotną prędkością uderzył w taflę jeziora,wywołując przy tym wielką fale.
______________
Przybyłem z krainy pączków pączkiemxD
-
Szybko zwiałam przed wodą i zobaczyłam leżącego w piachy Raziera
-Znowu ty...Myślałam że zginąłeś!-podleciałam do niego kilka metrów od.
-
rachil zdziwiona przeszła pod łapami skarlałego gellusa i kazała mu się zmienic w wilka
ten wykonał szybko polecenie nabierając rzeczywistych wilczych form i rozmiarów
sama rachil zbliżyła się do tafli jeziora i powęszyła. z daleka zauważyła sierrę więc w panice spojrzała się na stworzenie za plecami.
-zdążył całe szczęście.
odwróciła się i podeszła do leżącego wilka.
-
dźgnęła go delikatnie łapą.
-coś ci się stało stary?
-
Wypluł wodę.Otworzył szeroko oczy i szybko wstał.Zauważył dwie wadery.
-Gdzie ja jestem?!-
-
*W czarnej dupe*-pomyślałam sobie
-Raczej...Dlaczego tu jesteś?
-
-echm na lądzie dokładniej na terenie błękitnego jeziora.
spojrzała na niego podejrzliwie,
-co to właściwie było?
-
-Jakiś dziwaczny portal...Lub Niebieski pączek żygający basiorem-zażartowałam.
-
-Nie mam pojęcia..wcale nie chciałem tutaj trafić!-
-To nie było śmieszne!-krzyknął na Sierre
-
-portal?
zdziwilła się
-portale są. dośc niebezpiecznei bardzo żadkie
zauważyła
-
-Właśnie że było! I śmieszne było to jak spadałeś w tą dziwaczną odchłań!-przypomniałam sobie i zaczęłam się śmiać
-
Pokazał kły ze złości
-
-Psinka się złości...O! Jak przykro...-powiedział sarkastycznie i wybuchłam śmiechem.
-
-kłócic bedziecie sie później. tak się zdaje że portal to bardzo poważna sprawa.
a więc opowiesz nam panie wilku jak to się stało że wypadłeś z tego portalu i jak on się tu znalazł
-
Upadłam na ziemię i turlałam się ze śmiechu.
-
teraz to rachil się wściekła warcząc podeszła do sierry i pacnęła ją w łapę
-będziesz sie tak tu turlac i lac?
czy może zamiast denerwowac tego tu wilka zamilkniesz i pozwolisz mi działac?
-
-A co mi innego zostało? Jemu nawet psycjhiatra nie pomoże...-wstałam i spojrzałam na basiora szyderczym wzrokiem
-
-rachil parsknęła zdegustowana. wierz mi czasami wydaje mi się że tobie też by psychiatra nie zaszkodził (ale pocisk xD)
podeszła do basiora
- a więc?
-
-Nawzajem!Poza tym o tym wiedzą już wszyscy żę nadaję się do psychiatryka,więc Ameryki ni odkryłaś!-odparłam-Ciekawe dlaczego Cię jeszcze w psychiatryku nie zamknęli...Co?-powiedzaiłam szyderczo
-
coś bąknęła pod nosem i zaczela przeszukiwac miejsce pojawienia sie portalu.
-
Spojrzał na Sierrę marszcząc brwi i po chwili odwrócił się do Rachil.
-A więc było tak...wszedłem do tej całej biblioteki w jakimś królestwie.Oglądałem książki i znalazłem księgę,zadbaną w porównaniu do innych.Nie było na niej druku.Czułem jeszcze czyjąś obecność.Książka podpaliła się niebieskim światłem,a potem ja stanąłem w płomieniach.Pojawił się na niej tytuł.Otworzyłem ją ponownie i była tym razem zapisana.Czytałem i oglądałem,dopóki nie pojawiło się w niej moje imię.Zrobiło się ciemno,pojawiły się dziwne jęki i wrzaski.Zawaliła się pode mną podłoga i...jestem tutaj.-spojrzał ponownie na denerwującą waderę.Nie mógł już siedzieć spokojnie i chciał ją zaatakować
____________________
Nie mogłem odpisaćxD
-
Ciągle śmiałam się i zaczęłam wędrować,mój chód był dziwny bo wyglądałam jak bym była na chaju,lub coś w tym stylu. Kiwałam się wte i we wte a po paru krokach upadłam.
-
-Idiotka..-mruknął pod nosem
-
-Słyszałam cwelu!-krzyknęłam.
-
ziewnęła
-och co za przejmująca opowieśc warknęła zirytowana
to mi wyglada na dosc powazna sprawę, muszę to zbadac ty r... wilku idziesz ze mną jeśli sierra chce niech też idzie. ale bez kłotni widząc że jest coraz gorzej..
-gellus! zawołała
a granatowo szary wilk wyłonił się z krzaków i podbiegł do wilków.
-
-Masz rację! Nie wypowiadaj tego imienia! Jest...-powstrzymałam się
-
Warknął ostrzegawczo na Sierrę.
-A dokąd idziemy?...-zapytał
-
Zbliżałam się noc. Zaszło słońce.Wstałam,byłam już normalna...jeżeli chodzi na umyśle,a jeżeli chodzi o tą całą resztę (czyli wygląd),zmieniłam kolory,na czerwony i czarny,a oko świeciło krwistą czerwienią. BYłam nieświadoma do tej pory co tu zaszłao więc jak gdyby nigdy nic podeszłam do jeziora.
-
rachil kiwnęła głową a gellus w formie wilka odkiwał.
-spróbuję odtworzyc portal. prychnęła.
-
-Em...co jest z tamtą?-wskazał łapą na waderę przy jeziorze.
-
Spojrzałam na Rachi
-Cześć Rachi! Miło,żę cię widzę!-odparłam przyjaźnie
-Ehh...jaka tamta...Sierra jestem.-powiedziałam i usiadłam przy jezorze.
''Wachania nastroju'' xD
-
westchnęła. i spojrzała na sierrę z politowaniem
-zostawię portal otwarty jak trochę otrzeźwieje to wejdzie a póki co postawię na straży gellusa
ponownie skinęła głową. a wilk zrozumiał
-
-Coś się stało?-zapytałam z uśmiechem,widząć spojrzenie Rachi.
-
Przechylił głowę i spojrzał na Sierrę ze zdziwieniem.-Co to za przedstawienie?Jakiś żart?-*pomyślał*
-Mogę już wejść?-zapytał basior powoli zbliżając łapę do portalu.
-
-jesteś jakby to nazwac
w stanie nie odpowiednim do dzialania i integracji z innymi istotami
zaczęła się krzątac przy wejściem do portalu.,
-
-Jakimi istotami?!-szybko zabrał łapę od portalu i odsunął się.
-
-Haha,zaspecjalnie nie rozumiem. Nie mój język...-powiedziałam i wstałam- A wgl...To co ja tu robię?
-
-Przestań się wygłupiać...-powiedział do wadery
-
Zaśmiałam się
-Przepraszm,ale nie zabardzo rozumiem o co Ci chodzi.-uśmiechnęłam się lekko
-
nie chciała odpowiadac kazała gellusowi pilnowac sierry a sama oznajmiła
- gotowe możemy iśc.
otworzyla portal i czekała aż basior wskoczy do środka.
-
-U...A co to za fajne coś? Czyżby poral? Wow...nigdy go jeszcze nie widziałam-przyglądłam mu się z zachwytem.
-
-Nie mam wyboru.Prawda?-zapytał Rachil
-
-Kiedy ktoś zamyka drzwi,otwierają się okna.-odparłam nie wiedząć o co chocdzi.
-
-tak nie masz wyboru musimy dowiedziec sie o co chodzi.
-
-A o co wgl chodzi?-zapytałam
-
Westchnął i zamknął oczy wchodząc do portalu.
-
-Nieważne...I ttak mam swoje sprawy...-odeszłam spuszczając łeb w dół.
-
Podniosłam łeb.
-Arreis...-szepnęłam-Arreis-warknęłam cicho.
-
Uśmichnęłam się złowieszczo i wybiegłam.
-
wlazla do portalu i zawołała gellusa po czym zamknęła portal i się teleportowała.
-
Popatrzyłam na swoją łapę.
-Już z nią wszystko dobrze-powiedziałam do siebie samej.-Idę na polowanie.
Wstałam i wyszłam.
-
Weszłam cicho nucąc piosenkę. Podniosłam łeb. Cisza, pustka takkk to coraz częstsze zdarzenie w moim życiu. Kopnęłam jakiś kamyk i położyłam się przy wodzie. Skrzydła rozłożyłam ogon podwinęłam.
-
Lajka...Btw...To ja jestem w lodowym lesie xD
-
_______________________
To chodź tu mi się na razie dupy ruszać nie chce >:3
-
Mi też xD
-
_____________________________
Rusz się, albo Lajenieczka nie będzie łagodna :>
-
Szantarzystka ... ::)
-
Weszłam.
-
Wyburczałam coś pod nosem zamykając oczy.
________________________
Też Cię Lubię ;*
-
Zobaczyłam Lajnę,serce kazało iść,ale rozum kazał zostać tu i być niewidoczną. Szłam blisko drzew.
-
Podniosłam łeb. Wyczułam zapach mojej córki.
-Sierra?-spytałam rozglądając się uważnie. Złożyłam skrzydła.
-
Zrobiłam minę al'a O.O i zatrzymałam się przy drzewie.
-
-Pewnie mi się tylko wydawało. Tak za nią tęsknię i za Arim-szepnęłam i znów się położyłam do poprzedniej pozycji.
-
Westchnęłam ciężko.
*Do odważnych świat należy...*-pomyślałam i szybko przeleciałam na Lajnę.
-
______________________
ŻE what? Przeleciałaś na mnie? XD
-
NIUE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
przeleciałam na Lajnę.
Przelecełam cię na xD
-
_______________________
Nie kumam ale OK XD
-
No pisz cuś,no xD
-
Otworzyłam oczy i spojrzałam leniwie dookoła. Poczułam dziwny dreszcz. Pokręciłam łbem.
-
Szybko przemieściłam się obok Lajny dotykając ją Lekko łapą
-
Znów ten dreszcz. Machnęłam ogonem.
-Co jest noo...-syknęłam cicho
-
Szybko zabrałam łapę.
-
Brak dreszczy. Coś lub ktoś tu był to było pewne. Warknęłam cicho.
-
Dmuchnęłam lekko w stronę Lajny. To prośba o uspokojenie.
Jaki przekaz xD
-
Westchnęłam. Położyłam łeb na łapach.
-
Wyleciałam.
W ilu ty miejscach na ra jesteś ? ???
-
__________________
Tylko 2 jak się nie mylę xD
-
._.
-
Tak idąc skądś tam biała wadera doszła tutaj. Machnęła ogonem, stanęła dumnie i rozejrzała się. Czuła czyjąś obecność. Lajna? Ciekawe. Przecież dawno jej nie widziała. Pewnie nic się nie zmieniła. A ona? Karo zbielała, nie ma łapy i oka. Nie, nic się nie zmieniła.
-
Podniosłam łeb i poczułam znajomą woń. *Karo* pomyślałam i się uśmiechnęłam.
-
Ziewnęła. Była zmęczona ciągłym łażeniem. No ale ona prędko się nie poddaje. Powoli zaczęła iść przed siebie.
-
Wstałam i zaczęłam wzrokiem szukać Karo. Dawno jej nie widziałam.
-
Idąc tak wadera wpadła w pajęczynę. Wypluła ją i strzepała z siebie. Nadal szła.
-
Zaczęłam iść nieświadomie w stronę wadery.
-
Nadal szła. W końcu wyszła na dobre 5 metrów przed waderą. Zamarła.
-
Przekrzywiłam łeb i wystawiłam kły. Pachniała znajomo, ale nie mogła to być ona! No błagam! Tamta wadera to była silna i mądra. Wątpiłam, że aż tak się zaniedbała i.....wybielała.
-
Spojrzała na nią. Uśmiechnęła się.
- No tak, to ja - jej prawe oko ciągle wpatrywało się w nią. Machnęła ogonem. Przecież ona dalej silna była. Nic się nie zmieniła.
-
-Karo?-spytałam nie dowierzając.
-
- Nie, Demon kurde. Jasne że ja.
-
-Wow, a Ciebie to tabun zwierząt poturbował?-spytałam siadając
-
- Nie, jeden ze starych znajomych. Dość długa historia.
-
-Dawaj mamy czas-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-
- A tam, nie ważne.
-
Wzruszyłam ramionami.
-
- A jak tam u Ciebie?
-
-Nie najlepiej-Przez mój pysk przeleciał grymas
-
Wyszła.
-
Weszłam, jak zwykle czujna i ostrożna. Byłam jeszcze szczeniakiem, ale nie zabawy i harce były mi w głowie. Rozejrzałam się uważnie, czy aby nikt mnie nie śledził. Nie, czysto. Przeszłam parę kroków przed siebie, po czym płynnie ugięłam łapy, wciąż poruszając się naprzód, ale teraz bardziej się czołgając niż normalnie idąc. Zerknęłam na boki, wdychając świerze powietrze przez nos. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, pomyślałby, że wyłączono głos; widać było, jak przedzieram się przez chaszcze i stąpam po zeschłych paprociach i roślinach, ale nie było słychać żadnego szelestu, nic. Jakby ktoś wyłączył dźwięk w telewizorze... Cichy, ledwo słyszalny trzask wyrwał mnie z rozmyśleń. Zganiłam się w myśli za tę chwilową nieuwagę, pamiętając, czego uczył mnie przyjaciel. Był w tym samym wieku co ja... Przypadłam do ziemi jeszcze bardziej i zastrzygłam uszami. Dźwięk był chwilowy, ulotny, nie zdążyłam rozpoznać jego źródła. Wpatrzyłam się przed siebie, nawet nie oddychając.
-
Powoli zaczęła mu powracać przytomność, a wraz z nią okropny ból w skroniach. Otworzył oczy i nie podnosząc nawet głowy zaczął się rozglądać. Nie pamiętał by szedł spać w jakiś krzakach... w ogóle nic nie pamiętał.
-O fuck, coo t... gdziee... - wymamrotał coś tam i przetarł łapą oczy. Wstał nieco się chwiejąc, gdyż coś mu się w głowie kręciło. *Nie fajnie, nie fajnie, ale gdzie ja do cholery jestem?*. Usiadł i chwilę czekał, aż się mu przestanie kręcić w głowie, a ból nieco ustanie. Całe szczęście stało się to dosyć szybko, więc zaraz potem postanowił wyturlać się z tych krzaków, robiąc przy tym wiele hałasu, ale zbytnio się tym nie przejmował.
-
Znowu szelesty. Zastrzygłam uszami, po czym położyłam je płasko przy czaszce. Przymknęłam oczy, wesząc i tym razem udało mi się ustalić położenie hałasującego obiektu. Wyjrzałam nieco z moich zarośli i wysokiej trawy w której się ukryłam. Basior. Dorosły. Wydawał się silny, acz nieco rozkojarzony. Świetnie, jeśli bedzie agresywny, dam mu radę. Zaszyłam się ponownie w swej kryjówce.
-
Silny, noo, mięśniaka takiego to nie spotkasz. Is przeciągnął się i podszedł do wody, a jak zobaczył swoje odbicie w tafli wody aż się z wrażenia cofnął. Jaki sponiewierany, jakiś robal do ucha chciał mu wskoczyć, ale szybko go złapał i wyrzucił. Oczy przekrwione, normalnie żywy trup, zmartwychwstały.
- Co ja zrobiłem? - zapytał sam siebie. Jasne, takie głośne myślenie na pewno pomoże mu znaleźć odpowiedź. Wskoczył do wody, tego błota przez które swędziała go skóra pasowało się pozbyć.
-
Drgnęłam, usłyszawszy głos. Do kogo on gadał? Czyżbym kogoś tu nie wyczuła? A może sam do siebie tak? Wyjrzałam z zarośli, rozglądając się. Nie, nie ma nikogo. A ten plusk? Woda pewnie. Wysunęłam się chyłkiem z zielska i podczołgałam się bliżej.
-
nagle rozległ się huk niebo zapłonęło na lodowaty błękit i wypluło z siebie niebieski meteoryt.
docierając do ziemi lekko zwolnił po czym wyhamował
lecz nadal odbijało się z niego błękitne światło.
-
No co za ulga, gdy kilogramy brudu wypłukały się z futra, aż z tego całego szczęścia zanurkował, choć nienawidził tego robić. Nagle coś jakoś jaśniej się zrobiło, dziwne. Przed chwilą słońce zaszło, a tu znów już jest? Chyba to sen, albo zarobił mocno w łeb bo to już coś nie tak jest. Wypłynął na brzeg i kątem oka zauważył jakiś zerkający z krzaków n niego wilczy łeb, jednak świecące wielkie coś było ciekawsze. Nigdy jeszcze takich rzeczy nie widział, owszem nieco się spłoszył przy tym huku, ale całe szczęście był jeszcze wtedy w wodzie, nikt nie widział. Uznał, że to pewnie tamta ukryta czarujesz.
-Nieźle, nauczysz mnie kiedyś takich rzeczy? - zapytał, jednak nie spojrzał na nią, wciąż wpatrywał się te niebieską magiczną skałę.
-
Wysoko na niebie, na wysokości chmur leciała szara wadera z czerwonymi oczami. Rozglądała się. Ominęła niewielki biały obłok i spojrzała w dół. Dostrzegła zagajnik i rozległe błękitne jezioro. Postanowiła zatrzymać się tutaj. Zaczęła już obniżać lot, gdy nagle usłyszała jakiś huk i oślepiło ją światło, a coś blisko niej przeleciało. Zaskoczona czymś takim gwałtownie wyhamowała machając dwoma parami skrzydeł. Co to było? Spojrzała w dół i zobaczyła coś w stylu meteorytu, który... świecił? Od kiedy meteoryty świecą? Podleciała bliżej tego zjawiska, które spadało teraz o wiele wolniej, trzymała się jednak w bezpiecznej odległości od niego. Nie zauważyła wilków w dole, całkowicie pochłonięta tym zjawiskiem.
-
był to niebieski kamień jarzył się błękitnie niczym jakaś ludzka machina
tyle że ona nie była ludzka.
była magiczna.
nie można przesuwać avków ;_;
-
Na razie nie otrzymał odpowiedzi, najwyraźniej wszyscy zagapili się na święcące, magiczne coś. Wkrótce w zasięgu jego wzroku pojawił się kolejny wilk, tym razem skrzydlata bestyja. No nieźle, z jego głową coraz gorzej. Dalej nie wiedział jak się tu znalazła, właściwie gdzie, na dodatek takie czary. *Podejrzane to zaczyna się robić, to coś ma jakieś chyba właściwości przyciągające, coraz więcej nas tu* pomyślał i cofnął się kilka kroków, starając się już tak w to nie wpatrywać. Zerkał co jakiś czas na pozostałe wilki, chcąc wiedzieć co one robią itp.
-
coś zaburczało i zaczęło się rozczłonkowywać.
rosło i rosło zaczęło przybierać najróżniejsze formy.
zastanawiało się co wybrać
stwierdziło najwyraźniej że ten ksztalt mu pasuje i zaczął być coraz bardziej szczegółowy.
po krótkiej chwili nad jeziorem stał tygrys z kamienia poprzecinany niebieskimi świecącymi szczelinami.
-
Najpierw meteoryt, a po chwili tygrys? To musiała być magia. Wylądowała miękko na trawie obok jeziora, zaledwie kilka metrów od magicznego kota.
- Kim jesteś? - zapytała Yennefer. O ile to coś... to stworzenie, czymkolwiek było w ogóle potrafiło mówić. Skoro najpierw spadło z nieba jako kometa. Wadera była ostrożna. Omiotła wzrokiem tygrysa, gotowa w każdej chwili do ucieczki, gdyby ten wykazywał jakieś oznaki agresji. Stworzenie bardziej przypominało figurę, posąg ze względu na swą... kamienną budowę i pasy, które świeciły błękitem. Może to jakiś dawny bóg? Wielu takich było, ale rzadko kiedy się ich spotykało. Zaniepokojona spojrzała w oczy przybysza.
-
Słysząc huk zerwał się,rozglądając spanikowany -coo to ma być ..-wymruczał nerwowo do siebie,a po chwili odetchnął.Ruszył powoli w stronę skąd usłyszał dźwięk.Chwile później już skitrany przyglądał się sytuacji -woo...co to jest..-szepnął,wpatrując się ze strachem i fascynacją w tygrysa,w sumie nigdy nie spotkał się z takim zwierzęciem.Po chwili przeniósł wzrok na wilka,bo..to wilk? taki..dziwny..i lata.
-
Wszedł powolnym i spokojnym marszem. Pogoda nawet dopisywała. Razer zadowolony ze swojego ostatniego zwycięstwa przechodził właśnie obok jeziora.Jego szczęście nie trwało długo.Przed sobą ujrzał wilki.Całą paczkę.Ominął wszystkich szerokim łukiem mając nadzieję,że zaraz wszyscy się rozejdą.Zignorował kamienną postać,miał już na dzisiaj dosyć wrażeń.Teraz chciał przede wszystkim odpocząć,lecz było to dla niego spore wyzwanie,ponieważ musiał znieść obecność wilków,a sam był zbyt zmęczony,aby iść dalej.
-
Dostrzegł kolejnego wilka.uh..dużo ich tu-pomyślał.Jednak ten był na tyle blisko by szczenie się na niego zaczaiło,naszła go nagła ochota na zabawę,a że nic nie wskazywało na to by było niebezpiecznie więc..
Młody cicho zbliżał się do nowo przybyłego wilka,jaaasne,ciicho,tak mu się tylko wydawało.Przyczaił się ponownie,po czym rzucił na niego,jednak się potknął o własne łapy i padł na ziemie-auu Q.Q
-
Razer spojrzał na leżącego szczeniaka z niesmakiem.
-Czego chcesz?-zapytał groźnie i podszedł do młodego wilka szczerząc kły.Basior z całą pewnością nie miał ochoty na zabawę.Już kilkakrotnie otarł się w ciągu ostatnich dni o śmierć,więc teraz pragnął jedynie spokoju.Nie skrzywdziłby szczeniaka,lecz chciał go nastraszyć
-
kamienne stworzenie nie odpowiedziało wilczycy,Skierowało się natomiast ku basiorowi i szczeniakowi.
Odsunęło najdelikatniej jak mogło szczenię i spojrzało na Razera.
-Przybyłem po ciebie odezwał się głos jakiegoś nieznanego basiora.
-Jesteś potrzebny, po chwili dodał.
-Musisz iść ze mną
-
Myślał,że po ostatnich wydarzeniach nic go już nie zdziwi,ale żeby kamienna postać prosiła go o pomoc?To było coś nowego. Razer podszedł do tego jednak z dystansem.Nie znał zamiarów tego stworzenia i nie zamierzał od razu wypełnić jego woli.
-W jakiej sprawie?Po co?Dokąd?-zapytał lekko zakłopotany.
-
-po prostu podążaj za mną.
dosłownie wylazł z ciała
kamienie rozsypały się po podłodze
a w górę uniosła się niebieska świecąca kulka.
-
Spojrzał na świecącą kulę z wyraźnym zdziwieniem.Miał inny wybór niż podążyć za nią?Co miał do stracenia? Nic go tutaj nie trzymało.Miał wątpliwości,to pewne,ale ciekawość podpowiedziała basiorowi,aby wypełnił polecenie.
-No..Dobrze-odpowiedział i ostrożnie podszedł do tajemniczego światła.
-
natychmiast się odsunęło
-Nnn nie tak warknęło najwyraźniej speszone masz skrzydła użyj ich? co cię trzyma przy ziemi?
nie możemy się tam teleportować. fuknęło.
-
Zdezorientowany basior skierował swój wzrok ku ziemi.
-Wybacz-powiedział i rozpostarł swe skrzydła,których wolał do tej pory nie używać. Machnął nimi kilka razy,lecz nie był pewny co do swojej umiejętności lotu. Nieporadnie uniósł się nad ziemię.Szybko zrozumiał jak one działają i poleciał wyżej.Widok jaki zastał był wspaniały,lecz trzeba było się skupić na zadaniu.
-
skręciła w stronę polany nad którą stała samotna sosna.
a pod nią siedziała brązowa wilczyca.
-
Kula bardzo szybko się przemieszczała.Basior chwilami ledwo za nią nadążał.Ujrzał sosnę,ale nie po to został tutaj przyprowadzony.Zauważył siedzącą pod nim znajomą sylwetkę.Wylądował 2 metry od wadery.
-
witaj Raziu.
musimy wiele omówić wiesz?
spojrzała na niego uśmiechajac się lekko.
zdążyła zaszyć czymś oko. lecz w kilku miejscach miała wytartą skórę i przypalone rany.
-udało mi się odparła nie czekając na pytanie
częściowo.
pozowliłam im się zmienić
więc można uznać to za sukces.
w każdym razie to nie po to cię ściągnełam prawda?
wiesz o co mi chodzi?
-
Razer przez chwilę myślał i przypomniały mu się nagle słowa dziewczynki.Uznał je jednak za bezpodstawne,ponieważ podobny wygląd mógł być zwykłym zbiegiem okoliczności.Sam nie był pewny.Wiedział o co chodzi waderze,lecz miał w sobie cichą nadzieję,że nie poruszy tego tematu.
-Nie wiem-skłamał
-
westchnęła i ułożyła się wygodniej.
-mnie też ta informacja zdziwiła.
odparła po krótkiej chwili.
-co więcej zmartwiła. Nigdy przez całe moje życie nie urodził się żaden inny szczeniak z jednego miotu.
zawsze był jeden
i byłam to ja.
-ale najwyraźniej zdarzył się wyjątek. spojrzała na niego jednym przenikliwym okiem
-ponieważ urodziłeś się ty.
westchnęła i oparła się o drzewo.
to też tłumaczy dlaczego posiadasz tak wielki potencjał i zdolności
można powiedzieć że mi je ukradłeś.
zaśmiała się pod nosem.
-
A jednak poruszyła ten temat,jednak wadera przyjęła bo bardziej pozytywnie niż się spodziewał.
-Tak..-odpowiedział uśmiechając się niepewnie.Sam nie wiedział co o tym myśleć.
-Dlaczego o tym nie wiedziałem?Dlaczego nie wiedziałem,że jesteśmy...rodziną? To znaczy,że byłem przez całe życie oszukiwany?Od jak dawna o tym wiedziałaś?
-
hmmm
ja? dowiedziałam się wczoraj
nie zdziwiło mnie to zbytnio ponieważ spodziewałam się że kiedyś to się stanie.
ale ty?
w moich oczach byłeś wlaściwie nikim
nikim który pachniał podobnie wyglądał podobnie i czuć było od niego aurę pomyślała
i co mam dalej z tym zrobić? zostawić i żyć tak jak wcześniej?
nieee tamto życie się już skończyło
załatwiłam swoje
teraz czas na wakacje.
dlatego zajmę się tobą
nauczę cię wszystkiego co wiem.
oczywiście jeśli się zgodzisz
-
Musiał podjąć słuszną decyzję.Decyzję,która mogła zmienić całe dotychczasowe życie.Miał zaszczyt zostać uczniem mistrza szamanów,a zarazem siostry.Sama wieść o tym,że nie jest sam znacznie poprawia mu humor.Basior nie zastanawiał się długo.Chciał odwdzięczyć się waderze,za pomoc nie tylko z ostatnich dni,ale i z ostatnich miesięcy.Wspierała go od samego początku i nie oczekiwała niczego w zamian,mimo że był wobec niej oschły.
-Oczywiście,że się zgadzam...Zostań moim mistrzem i przekaż mi swoją wiedzę,a ja wykorzystam ją do słusznych celów-wypowiadając te słowa pochylił łeb w geście szacunku.
-
klasnęła
dobrze więc zabieramy się do roboty, bądź jutro na lodowcu
ACH i nie kłaniaj mi się tu! nigdy tego nie lubiłam w szczególności że kłania mi się brat.
i ładne masz skrzydełka,, tyle że niebezpieczne no ale to jutro
ja zmykam ciao! posłała mu serdeczny uśmiech i odleciała razem z swoją kulką.
(wychodzi)
-
Podrapał się za uchem.Wciąż nie przywykł do tego,że to jego siostra i ten ukłon faktycznie był zbędny.Uśmiechnął się prawie niewidocznie.
-Jutro czeka mnie porządna nauka..-wyszeptał do siebie i pobiegł w głąb lasu(wyszedł)
-
Wszystko działo się tak szybko i było tak dziwne,iż zanim się zorientował,było po wszystkim-to rzeczywiście dziwne miejsce..-wymruczał cicho,kuląc uszy.Jednak z drugiej strony,gdzie są normalne? chyba tu takich nie ma i chyba będzie trzeba przywyknąć do tego..wszystkiego. Przeciągnął się- co to był za dziwny typ,przecież każdy lubi się bawić-wzdrygnął się na wspomnienie o basiorze(to się tak chyba piszę xd) .Rozłożył się na trawie,rozglądając się za żywymi osobnikami,oczywiście w każdej chwili gotów do ucieczki.
-
Nie wiedziała, gdzie jest, co robi. Przeszła obok jeziora i szła prosto. W okolicy było cicho. Jej towarzysz fretka siedział na jej głowie. Popatrzyła nie niego. Uśmiechnęła się. Fretka spółka wzrok. Wydawała się być smutna. Jej mina zrzędła.
-Wskakuje na mój grzbiet, pobiegniemy.-powiedziała cicho.
Towarzysz zrobił to co chciała. Ona zaś ruszyła biegiem. Ujrzała w oddali jakiegoś szczeniaka. Zwolniła i cichutko zaczęła do niego podchodzić.
-
Nieczego nie świadomy przekręcił się na grzbiet-taaakaa nuuda- westchnął. Nie cierpiał nudy,no ale cóż mógł poradzić.
-
Szła i szła. W końcu była 1 metr od szczeniaka. Wiedziała, że był to basior. Podeszła jeszcze krok. Zatrzymała się, gdy szczenię się przekręciło. Czekała na odpowiedni moment, by go przestraszyć i powiedzieć 'Hej'. Po kilku sekundach wyskoczyła w górę.
-Hej!-krzykneła.
Gdy opadła na ziemię, zaczęła się śmiać jak wariatka z małego wilka.
-
-woo! -zakrzyknął,zrywając się i odskakując spanikowany.Gdy dotarło do niego że sprawcą jego odruchu była mała..wadera?(tak to się pisało?xd przepraszam za błędy xd),skrzywił się-to nie było śmieszne!-zawołał,jednak to nic nie dawało,więc rzucił się na nią.Oboje przeturlali się kawałek,po czym się zatrzymali.Basior oczywiście na górze trzymał łapki na klacie wadery-ha ha ha..i komu teraz do śmiechu?-uśmiechnął się zadziornie,obniżając się delikatnie.
-
Wszystko działo się tak szybko... Nie zdążyłam nawet zarejestrować, co sie działo. Warknęłam głucho, pokazując kły, na widok tych wszystkich wilków. Zdołali mnie zaskoczyć. Co by powiedział Crake... Potrząsnęłam łbem, zrywając się na łapy i odbiegając bezszelestnie w wyższe zarośla. Nie byłam tu bezpieczna, nawet jeśli te wszystkie basiory i wadery nie były nastawione agresywnie. Spojrzałam na szczeniaki. Z tamtymi sobie poradzę, nie są tak silne jak ja, i do tego młodsze. Spojrzałam do tyłu, ale nie dostrzegłam nikogo, skierowałam zatem wzrok na pistolet przy lewej łapie. Zerknęłam na boki i wyciągnęłam go powoli zębami. Już dawno nauczyłam się go używać jako wilk, nie musiałam zmieniać się w człowieka. Nie lubiłam tego. Uważałam, że jako człowiek byłam powolniejsza, słabsza, łatwiej można było mnie zaskoczyć. Fakt faktem, że tylko jako człowiek mogłam bronić się i polować za pomocą łuku. Ale na te chwilę, wystarczy mi pistolet.
-
-Pff.-prychnęła.
Szybkim ruchem zwaliła basiora na ziemię i to ona była na górze. Uśmiechnęła się do niego. Spojrzała w poprzednie miejsce, nie było tam fretki. Spojrzała na grzbiet i tam była. Uśmiechnęła się do niej, a potem z powrotem spojrzała na szczeniaka.
-I kto teraz góruje?-spytała.
Fretka wyjrzała przez ramię. Była zaciekawiona nowym wilkiem. Zeskoczyła z grzbietu Ashe i podeszła do niego. Położyła łapkę na jego łapie i patrzyła na niego przekrzywiając główkę.
-
Zaśmiał się,podciągnął,powalając ponownie waderę,jednocześnie wracając do swojej poprzedniej pozycji-oczywiście że ja!-zachichotał złowieszczo.Zeskoczył z niej rozbawiony,powolnie krocząc-w końcu..nie da się nie zauważyć-podkulił uszy,unosząc dumnie łep.
Po chwili uśmiechnął się dziarsko,unosząc uszka-hah! -Rozejrzał się dokładnie,zauważając coś w zaroślach-eem..coś tam..jest?-przechylił delikatnie łep.
-
Spojrzałam znowu na szczeniaki z fretką, tym razem z niejakim żalem. Kiedy ja ostatnio się tak bawiłam? Wciąż byłam szczeniakiem, brakowało mi jeszcze drugie tyle mojego wieku do osiągnięcia pełnoletności... Usłyszałam wołanie tamtego szczeniaka, basiora chyba. Patrzył się prosto w moją kryjówkę. Przypadłam niżej do ziemi, naciskając językiem na spust. Ale nie strzeliłam. W końcu... Czemu by nie wyjść i nie pogadać? Podniosłam się powoli i wyszłam z zarośli. Stanęłam naprzeciw szczeniaków, chowając broń do kieszeni na lewej łapie. Wciąż byłam czujna.
- Ym... Hej.
-
-hym!-uśmiechnął się wesoło,skocznie zbliżając się do nowoprzybyłej - co się tak czaisz?-zaśmiał się,okrążając ją-Ja jestem Marvel,heej-przedstawił się,stając przed nią-a ty?-przechylił delikatnie łepek w bok.
-
Wstała patrząc na nowo przybyłą.
-Chodź tu.-zwróciła się do fretki.
Fretka szybko i zręcznie wskoczyła na jej głowę. Podeszła do wilków. Delikatnie się uśmiechnęła.
-Hej jestem Ashe, a to moja fretka Dakre.-przedstawiła ich.
A więc szczeniak miał na imię Marvel, ciekawie.
-
Zmrużyłam oczy, śledząc wzrokiem szczeniaka. Odezwałam się dopiero po chwili.
- Mów mi... Jacqui. - czułam się trochę nieswojo, mając wokół siebie taką dawkę optymizmu i radości. - Nie czaję się, kontempluję w ciszy piękno mojego otoczenia. - parsknęłam z irytacją, ale też z żalem. Nie umiałam już normalnie, przyjaźnie gadać z nikim. No, ale teraz właśnie miałam okazję. Spojrzałam na drugiego szczeniaka, waderkę.
- Yhm... Cześć. Jacqui.
-
Uśmiechnęła się.
-Miło mi.-odpowiedziała.
Spojrzała z żalem na basiorka. ~Jaka dziecinada~ pomyślała i usiadła.
-
-Super! rzeczywiście jest ładnie..-zaśmiał się,rozglądając.-to co..Jacqui! chcesz wyruszyć z nami po przygody?-uśmiechnął się wesoło-Asha jeszcze o tym nie wie,ale już wie-zaśmiał się-co wy na to?-minął wadery,dreptając-pomyślcie co to będzie za przeżycie!-zawołał,wskakując na dość sporawy kamień,jednocześnie przyjmując dumną pozę-będziemy odkrywcami!
-
Wszedł.Zmierzał w kierunku lodowca na lekcje i ku jemu zaskoczeniu nadal były wilki w tym miejscu.Chciał iść dalej,lecz nagle usłyszał burczenie swojego brzucha.Dawno niczego nie jadł,a te wilki na pewno wypłoszyły już całą zwierzynę.Szukał jakiegoś tropu pochylając łeb do ziemi w celu wyczucia jakiejkolwiek zwierzyny.
-
- Mm... - mruknęłam. - Mnie też. - przestąpiłam z łapy na łapę, nie wiedziałam jak się zachować. Kiedy ja ostatnio z kimś rozmawiałam? Chyba z Crake'iem, jakieś... 8 miesięcy temu? Podążyłam wzrokiem za Marvelem. Byłam pełna wątpliwości, czy nie zepsuję im zabawy swoją obecnością... Ale w sumie.
- Jasne. - uśmiechnełam się lekko. - No to prowadź. - spojrzałam na wchodzącego basiora, uśmiech mi zbladł.
-
Zeskoczył z kamienia-no weźcie..-zaśmiał się cicho-będzie suuuper,zobaczycie!-zawołał,ruszając truchtem.Nagle się zatrzymał,kitrając w trawie,gdyż zauważył kolejnego wilka-to on..-wymruczał,rozpoznając go,w końcu już raz mieli okazje się spotkać.Ponownie się przyczaił,zbliżając do niego bezszelestnie=a tak na serio..tak tylko mu się wydawało,bo robił straszny hałas. xd
-
Razer od razu usłyszał czającego się szczeniaka.Znowu to samo.Bez wahania skoczył na niego i powalił na ziemię warcząc.
-
-he..heee-uśmiechnął się nerwowo,kuląc uszka,w końcu jeny! to straszne.-heej..-zastygł w bezruchu,wolałby nie czuć jego kłów na własnej skórze.
-
Ugięłam łapy, spogladając na tamtego basiora. Uszy położyłam płasko na czaszce. Był o wiele silniejszy ode mnie, wyczuwałam to. Nie dałabym mu rady. Nagle usłyszałam hałas, jakby coś się nieudolnie przedzierało o chaszcze. Jęknęłam w duchu. Ten szczeniak, Marvel.
- Ei, młody! Ciszej nieco! - syknęłam do niego ledwo słyszalnie. Na nic, basior go usłyszał. Pozostawało tylko albo się ukryć, albo odbić szczeniaka. Wstałam. Podeszłam bliżej, ale na tyle, żeby basior nie mógł mnie zaatakować. Warknęłam głucho. - Puść go.
-
-Bo co?Sam się prosi.Skończcie te wasze szczenięce wygłupy.Nie są zabawne-warknął i wyszczerzył kły.
-
-Jacqui shhh!-kazał jej być cicho-idź..uciekaj,nic mi nie będzie-zaśmiał się nerwowo i zaczął wymachiwać łapkami-ej..patrz na mnie..jej tu nie ma,wiesz..zobacz jakie mam piękne oczy-rzeczywiście,młody basior miał heterochromie i jedno jego oko było błękitne,zaś drugi zielone.-jeej..nie chciałem cię zezłościć..prze pana..hee..^ ^''
-
Zignorowałam Marvela. Towarzyszy bron i się nie opuszcza.
- Szczenięce wygłupy? Młody tylko szedł. To, że zbliżył się akurat do ciebie, to zwykły zbieg okoliczności. - prychnęłam, również odsłaniając kły. - I co? Zabijesz szczeniaka? Bo podpadł ci czymś, co jest równie naturalne, co oddychanie? Może to akurat ty jesteś przewrażliwiony, co?
-
Strzelił facepalma-boże..czy wszystkie wadery tu są takie uparte,czy to tylko ty? -spojrzał na nią.
-
Razer puścił szczeniaka i usiadł.
-Nie zabiję,to będzie nauczka na przyszłość
-
Nie spuszczałam wzroku z wilka.
- Nie wiem, młody, znam tu tylko ciebie i ją. - machnęłam łbem w stronę Ashe. - Ale nie lubię zostawiać spraw niedokończonych. Nigdzie nie idę. - spojrzałam na wilka, a gdy puścił Marvela, zamknęłam pysk, chowając kły. - Cho no tu, Marvel.
-
Odetchnął wstając-hee..nie żebym się baał- to oczywiste że się bał xd - ale tak jest o wiele...wygodniej..^ ^''-zaśmiał się podchodząc do wadery-nie chmurz się tak..sądzę że z uśmiechem wyglądałabyś ładniej-przeniósł wzrok na wilka- i...dzień dobry xD
-
-Dzień dobry...-odpowiedział poważnie.
-
-noo wiidziisz..czy tak nie jest przyjemniej-uśmiechnął się delikatnie-Ja jestem Marvel,a pan panie grrrroźny drr wilku..-dalej wpatrywał się w basiora.
-
- Marvel... - mruknęłam półpyszczkiem (że tak powim xD). - Ty już się nie odzywaj. - rozluźniłam się jednak, widząc, że basior odpowiada już nieco bardziej uprzejmie i nie wykazuje złych zamiarów. Usiadłam.
-
-Razer,samotnik-dokończył.
-
Zaśmiał się cicho na słowa wadery-no już..nie martw się tak..-przeniósł wzrok na basiora-ale suuper,bo my też..właściwie to nie..a właściwie to tak-namieszał trochę,nadal się na niego gapiąc-myślę że..nas polubisz xD-pokiwał energicznie głową-jesteśmy tacy uroczy xD
-
- Jak nie wiem... - mruknęłam pod nosem z ironią. - Tacy słodcy, że aż zęby bolą.
-
-ale ty jesteś pesymistką..-zaśmiał się cicho-trochę wiary,ej..-szturchnął ją delikatnie.
-
Pokiwał głową na słowa wadery.Słodkie szczeniaczki,kociaczki,kaczuszki nie rozczulały go.Nie przywykł do takiej radosnej atmosfery.Czuł się nieswojo i rozglądał się za możliwością opuszczenia tego miejsca.
-
Wstał-ej mogę dotknąć twojego futra,co co?-pytał wesoło,wpatrując się w wilka prosząco,jednocześnie podkulając uszy.
-
Spuściłam wzrok, a potem spojrzałam na niego.
- Myślisz, że nie wiem? Ale spokojna głowa, szybko mnie tym swoim optymizmem zarazisz. - odparłam z lekkim niesmakiem. Spojrzałam na Razera. Zachowywał się tak jak ja, nadmiar optymizmu też pewnie na niego działał.
-
Razer spojrzał na młodego ze zdziwieniem.
-Żartujesz,tak?-
-
Zaśmiał się cicho-oj Jacqui..Jaqui..mam nadzieje,bo serio chciałbym to zobaczyć..-przeniósł wzrok na basiora-no pewnie że nie! więc..mogę? Q.Q
-
Zerknęłam na Marvela z niejakim przerażeniem.
- Co ty dajesz?
-
-wyluzuj,Jacqui..-uśmiechnął się ciepło-nie ma co się spinać..
-
-Ymm..No dobrze...czemu nie?-powiedział niepewnie
-
Jeszcze czego, szczeniak udzielający jej porad?
- Młody, ty się trzymaj własnego ogona, niech cię nie interesi cudze futro. - spojrzałam na Razera z miną mniej wiecej: "O.e".
-
Razer był równie zdziwiony postawą szczeniaka i pokiwał jedynie głową do wadery.
-
Uśmiechnął się,podreptał do niego-ale super!-zawołał,trącając basiora łepkiem-ale masz dużo futra..-zaśmiał się,wtulając w niego łep(tak urooczoo xD),po chwili się odsunął-mogę ci wskoczyć na grzbiet,proszę Q.Q -wymruczał,trącając go łapką.Spojrzał na Jacqui-powinnaś spróbować..jest grrroźny,ale taki miękki xDDD
-
-Nie przeginaj młody...-powiedział,lecz niegroźnie.
-
- Właśnie, nie przeginaj... - powtórzyłam niemrawo. - Yyy... Nie, dzieki.
-
Zaśmiał się cicho-oj noo...przecież nie jestem ciężki..-położył się grzecznie przed nim,merdając ogonem-pobawisz się z nami?xD
-
-Ym..nie dzięki-powiedział i zrobił krok w tył.
-
-szkooodaa..-westchnął cicho-a co masz zamiar robić?-zawołał wesoło,wstając.
-
Śledziłam ich wzrokiem, nie odzywając się. Co się będę wtryniać.
-
-Polować.Nie jadłem od dobrych paru dni-odpowiedział i również wstał.
-
-o! jak super! możemy pójść z tobą,możemy możemy?Q.Q-wpatrywał sie w niego-nie będziemy przeszkadzać,proosiiimy..
-
Spojrzałam na swoje łapy. W gruncie rzeczy, też dawno nie jadłam.
- A gdzie będziesz polował? Nie chcemy ci przeszkadzać. - spojrzałam z ukosa na Marvela.
-
-W pobliżu,lecz z dala od tamtych wilków.Tylko wypłoszą zwierzynę.O ile dobrze pamiętam,gdzieś tutaj żyje stado jeleni,więc możemy ich poszukać.
-
Ziewnęła. Podeszła do jeziora i napiła się chłodnej wody. Kątem oka zauważyła grupkę wilków. Basior
z okresem, szczenię, jakaś młoda wadera i chyba kolejny basior. Postanowiła im nie przeszkadzać. Ominęła ich i ruszyła w stronę drzew, gdzie zamierzała odpocząć. Podeszła do rozłożystego, wysokiego drzewa i wdrapała się na nie pomagając sobie skrzydłami. Położyła się na gałęzi, oparła łeb o łapy i patrzyła w dół. W którymś momencie będzie musiała wreszcie zabrać się za zbieranie ziół, które już odkładała od tygodni. Westchnęła pod nosem. Tu na pewno coś się znajdzie.
-
Śledziłam przez chwilę wzrokiem waderę, ale ta chyba nie zamierzała się wtrącać. Spojrzałam na Marvela i Razera.
-
Raziu czyżbyś miał zamiar zostać przedszkolanką ? xD
-
-Jelenie! Jelenie!-wołał wesoło podskakując-będziemy polować,ale super..-zaśmiał się-co niee,Jacqui?-spojrzał na wadere.
-
-Nie my,a JA będę polować-poprawił szczenię.
To moje marzenie!Pamiętasz ofertę Niańka razinka?xD
-
-oh no ...-westchnął,wlazl pod niego,łażąc wokół jego łapy-niech będzie..-podkulił uszy-ale Jelenie będą!-zawołał wsoło-ale super,bo mama mówiła że jelenie są zdrowę,ale jak taki cię złapie na rogi to ojeju bój się Boga!
-
Nawet nie zauważył kiedy tu się tyle ludu zebrało. Normalnie by się cieszył, jednak teraz jakoś nie miał dobrego na stroju na takie rzeczy, łeb wciąż coś nawalał, także korzystając z okazji, że był w dość sporej odległości od nich i nikt na niego uwagi nie zwracał wycofał się jeszcze dalej, po czym zniknął w zaroślach, wyszedł.
-
Usłyszała krzyki szczeniaka. "Jelenie", czyli zapewne udadzą się na polowanie. To nawet lepiej, będzie cisza i spokój, a Yenn będzie mogła swobodnie pozbierać roślinki, które nadawałyby się do lecznicy. Zazwyczaj wolała, by nikt nie widział skąd bierze swoje lecznicze składniki, chociaż było to czysto irracjonalna zachcianka. Inny medycy i tak wiedzieli co gdzie rośnie, a resztę wilków to po prostu nie interesuje. Zauważyła, że jeden z wilków zniknął w zaroślach. Czekała, aż reszta pójdzie za jego przykładem.
-
-Miała racje.Jelenie są zdrowe,a do smaczne.To jak?Idziemy?
-
Spojrzałam na Razera.
- Więc... Mogę polować gdzies niedaleko ciebie?
Dajcie posta wysłać >.<
-
-Ale będzie super! -zawołał,po czym się zaśmiał-chodźmy chodźmy..-ruszył biegiem,po chwili się zatrzymał i zawrócił-właściwie..gdzie to?-zapytał skołowany,nie znał tych terenów,właściwie to nie znał żadnych terenów. xD
-
-Oszczędź sobie energii.Zdobędę 3 młode sztuki dla każdego z nas-powiedział do wadery.-Za mną młody-zawołał do Marvela.
-
Zamierzałam się kłócić, ale w sumie po kiego?
- Ok, dzięki. - mruknełam i ruszyłam za Razerem.
-
-wuuhuu! ku jedzeniu!-zawołał wesoło,grzecznie,a zarazem pospiesznie dreptając za wilkiem,w końcu jego jeden krok,to trzy kroki Marvela.-ale będzie super,ja to wiem,a wy? jak myślicie..ale będzie super! xD
-
- Yhm... Ta. - mruknęłam, drepcząc za nimi. - Super.
-
-oh! aż mam ochotę śpiewać..-zawołał-o! czy to motylek?-spojrzał w bok-ale fanjny..-spojrzał na Razera-widziałeś motyla? dla Jacqui pewnie się podobał! bo mi bardzo,śmieszne miał zygzaki..
-
-Ciszej bo za chwilę niczego nie znajdziemy-zwrócił się do szczeniaka.Przedzieranie się przez gęste krzewy w miarę bezszelestnie było sporym wyzwaniem.W tym momencie zdał sobie sprawę,że Marvel nie potrafi się czaić,więc był problem.Nagle stanął nieruchomo i nasłuchiwał.Usłyszał szelest i skierował się w tamtą stronę.Znaleźli się po drugiej stronie jeziora,przy którym nim odpoczywało całe stado jeleni.
-
Marvel cicho się położył,uznał że tak będzie najlepiej w końcu to był jedyny sposób by być cicho.Najgorsze dla niego było to że nie mógł się odzywać,a on tak bardzo kochał gadać xD
-
Dostrzegłam jelenie nieco później niż Razer. Automatycznie ugięłam łapy, opadając na ziemię. Zaczęłam się skradać do najbliższego drzewa, by mnie nie zauważyły. Robiłam to bezszelestnie, jakby ktoś wyłaczył dźwięk, byłam w końcu bardzo lekka i wyćwiczona.
-
Razer gwałtownie wzbił się w powietrze wypłaszając całe stado.Wszystkie skierowały się w stronę lasu.Basior szybował nad nimi szukając słabszych osobników.Gdy znalazł się wystarczająco blisko jednego z nich,chwycił go i powalił na ziemie.Szybkim szarpnięciem zabił zwierzę.Chwile po tym znowu rozpostarł skrzydła i poleciał w kierunku kolejnej zdobyczy.
-
Wyjrzałam zza drzewa, by zobaczyć jak sobie radzi Razer.
-
Uniósł sie delikatnie,w końcu stado już zniknęło,więc nie miał co spłoszyć -Jacqui?-zapytał cicho,dreptając w stronę gdzie stracił ją z oczu.
-
Prychnęła z rozdrażnieniem widząc, że wilki wcale nie odeszły tak daleko. Dalej słyszała piski i krzyki szczeniaka. Z niezadowoleniem rozwinęła skrzydła i odleciała w poszukiwaniu spokojniejszych miejsc.
-
Nie ruszyłam się z miejsca, ale obejrzałam się do tyłu, spogladając na Marvela.
- Tu jestem. - mruknełam równie cicho jak on.
-
Wyrównał lot z kolejnym jeleniem.Był obok niego.W jego pysku pojawił się czarny miecz i rozciął bok zwierzęcia.Ofiara od razu padła na ziemię.Został ostatni cel.Młody jelonek.
-
Szczenie przykucnęło,zamykając oczy,po chwili zniknął,pojawiając się przy niej-jej..-dyszał cicho,szczęście odległość między nimi nie była duża.-stąd nic nie widzę..-stwierdził niezadowolony.
-
Wyjrzałam spomiędzy korzeni i dostrzegłam Razera. Odsunęłam się, przepuszczajac Marvela.
- Stad spróbuj. Trochę widać.
-
Przecisnął się,wytężając wzrok-jeeeenyy *-* też tak chcę,Jacqui! ty też tak potrafisz?-zapytał podekscytowany.
-
Pokręciłam głową.
- Ni dy rydy, nie mam skrzydeł. - wyjrzałam zafascynowana zza Marvela. - Jak on to robi?
-
-suuuperr..-zaśmiał się,wymachując ogonem-nie mam pojęcia,ale też tak chce-spojrzał na nią-może nas nauczy! jak go się..ładnie..poprosi.. xD
-
Z jelonkiem nie było większego problemu.Spadł na niego i wbił ostrze z szyje.Broń zniknęła,a Razer usiadł zmęczony.
-
- Ja też. Ale nas nie nauczy, póki nie dostaniemy skrzydeł, inaczej się nie uda. Skrzydła chyba nie są tu dość powszechne. Może tylko ci ważni je mają.
-
-pewnie masz racje..chodźmy do niego!*-*-zawołał i ruszył,trzeba było przyznać że mimo iż mały,ale skubany był szybki.Chwile później podskakiwał już przy basiorze-niesamowite! to było niesamowite!-wykrzykiwał podekscytowany-te jelenie i ty..grr...-padł na grzbiet chichotając -suuuper..-oznajmił,wpatrując się w niego z tej pozycji.
-
Wyskoczyłam z kryjówki za nim i również podeszłam do Razera.
-
-Tak tak.Wszystko fajnie,macie obiad i dajcie mi odsapnąć-wskazał łapą ułożone w jedno miejsce jelenie.
-
Podbiegł do niego,ocierając się o niego łepkiem-dzięki..-zaśmiał się i poleciał do mięska,zabierając się za jedzenie.-chodź Jacqui*-*
-
- Dzięki. - mruknęłam, mijając Razera i idąc w kierunku jeleni i Marvela. Wgryzłam się w bok jednego z nich. (Jelenia znaczy, nie Marvela xD)
-
(ahahahahah xD boże xD leże xD)
-mm..-zamruczał szamiąc mięsko,jednocześnie machając wesoło ogonkiem-pycha! -zaśmiał się,dość szybko napełnił brzuch(w końcu to małe wiele nie zje xd ),po czym rozłożył się na trawię -oh...-zamknął oczy,jeju wilki cieszcie się tą niesamowitą ciszą,do puki Marvel znowu nie zacznie gadać xD
-
Wszamałam z pół jelenia. Ta, aż tyle, taka mała i tyle aż. Ale cóż, jakżem nie jadła od kilku tygodni. Pacnęłam na trawę obok Marvela.
-
Zaśmiał się cicho,wtulił w jej futerko,przymknął ślepia przysypiając.
-
W końcu i on zabrał się za posiłek.Obserwował kątem oka poczynania towarzyszy.
-
Zerknęłam na niego, ale nic nie powiedziałam. Zaczęłam się wiercić, nieco niewygodnie było mi leżeć na łuku i kołczanie pełnym strzał. Przekręciłam się na brzuch, układajac łeb na łapach i obserwując Razera.
-
Gdy zaczęła się wiercić,basior uchylił delikatnie ślepia-hee?-ziewnął,siadając taki przymulony,z pewnością nie ogarniał co się dzieje,ponieważ się nie odzywał,tylko tępym wzrokiem wpatrywał sie w pustą przestrzeń xD
-
Spojrzałam na Marvela.
- Hm...? Nic. Możesz spać. - wróciłam do obserwowania Razera.
-
Ledwo co tknął jelenia.Wziął tylko kilka kęsów i wstał.
-Skąd pochodzicie?-zapytał z ciekawości
-
-wydaje mi się..-wymruczał sennie-że widziałem tam..coś..-ziewnął,dalej wpatrując się w pustą przestrzeń.Po chwili wstał i się przeciągnął-wyśpię się w nocy...-wymruczał spokojnie,jeszcze zamroczony,co było skutkiem uśnięcia.-jestem..za duży na spanie w dzień już-ziewnął głośno.Spojrzał na wilka-nie mam pojęcia..czy to też jest odpowiedź?-wymruczał trochę zmartwiony.
-
Zamyśliłam się.
- A ja... Też nie wiem. Tak szczerze mówiąc. A ty?
-
Westchnął.
-Kraina Noseva. Daleko stąd..-odpowiedział z lekkim smutkiem,lecz szybko zmienił temat-Macie jakieś zainteresowania?-
-
-No pewnie! całą masę !-zawołał radośnie,podbiegając do niego-jest aż tyle że ciężko zliczyć..-zaśmiał się,włażąc mu między przednie łapy-a ty?-uniósł pyszczek ku górze.
-
Kiwnęłam głową.
- Ja np. strzelanie z łuku... Takie różne.
-
-Ciekawe...Ja natomiast jak zapewne zauważyliście interesuję się polowaniami i walką.Czasem jakieś fajne przygody też nie zaszkodzą.
-
-o! nigdy nie widziałem prawdziwego łuku!-zakrzyknął-chce zobaczyć! -zaśmiał się cicho,przenosząc wzok na basiora-oh przygody! kocham przygody!*-*
-
-Właśnie,może pokażesz nam swoje zdolności strzeleckie?
-
Przeniosłam wzrok z jednego na drugiego.
- No... Nie wiem...
-
-tak tak! pokaż nam!^ ^-zawołał radośnie,opierając się o wewnętrzną część łapy basiora.-prosimy!
-
- Ymm... Dobra. - zdięłam łuk i spojrzałam na nich. - Ale muszę zamienić się w człowieka.
-
-co to człowiek?-zapytał cicho,zerkając w górę na wilka.
-
-W człowieka?-jego uśmiech zniknął z pyska
-
-no powiedzcie co to jest..-wymruczał,niecierpliwiąc się.
-
- A jak mogę strzelać, będąc wilkiem? - odpowiedziałam pytaniem. - Z pistoletu mogę jako wilk, wystarczy wziąść go bokiem w pysk i nacisnąć na spust językiem, ale z łuku muszę jako człowiek.
-
Westchnął,czując się całkowicie zignorowany-Razeer...co to jest człowiek?
-
-Człowiek to jedna z najokrutniejszych bestii.Przemieszczają się na dwóch nogach i jedzą ,sprzedają,zabijają takie stworzenia jak my.Posiadają dziwne urządzenia i broń taką jak Jac.Ona jest jedną z nich!-zawarczał
-
-co ty mówisz..Jacqui w-wygląda jak my..-wymruczał,przenosząc wzrok na wanere.Po chwili podkulił uszy-dlaczego ludzie są tacy źli? zrobiliśmy im coś? -zapytał cicho,ponownie patrząc na Razera.
-
-Nic im nie zrobiliśmy.Ich żądza krwi i władzy nakazuje im zabijać.Jac może być człowiekiem zmieniającym się w wilka..
-
-a jeśli nie jest? przecież jest z nami..-westchnął cicho-gdyby była człowiekiem..miała by..złe..zamiary-wymruczał,sam gubiąc się w tym wszystkim-a przecież nas lubi.
-
na niebie pojawił się niebieski promień lecący chyba z prędkością światła zakręcił koła nad nimi po czym zleciał w stronę Razera
duch spłaszczył się wyglądał jak krążek
a w tym krążku pojawiła się znudzona twarz Rachil
-spóźniasz się stwierdziła
-
-Może to być zwykła sztuczka,chociaż..faktycznie już przesadzam..Pamiętaj,że należy unikać spotkań z ludźmi-wyszeptał.Nagle ujrzał światło.
-Zupełnie o tym zapomniałem...-powiedział zaskoczony.-Wybacz młody,ale muszę już lecieć.
-
-lecieć? ale gdzie?-zapytał pośpiesznie,obserwując światło.Spojrzał na Basiora.
-
-Na lekcje-odpowiedział z lekkim uśmiechem
-
-ou..wrócisz kiedyś?-przechylił delikatnie łepek w bok.
-
-O ile nie zanudzę się na śmierć to tak-odpowiedział i odleciał.
-
-pa..-Wycofał się.Wskoczył na jeden z większych kamieni,na którym się położył,ciesząc się promieniami słońca.
Skołowany,tak właśnie się czuł. W końcu..czy Jacqui mogłaby być złą bestią? -pomyślał,wzdychając cicho.Jednak szybko odpędził te myśli od siebie.Nie lubił zostawać sam,jednak teraz często do tego dochodziło.Zamknął ślepia,próbując wrócić do swojej drzemki.
-
Była tak pogrążona w myślach o przeszłości, że niczego nie zauważyła. Przed jej oczami widniał obraz walki z aplhą, której tak nie znosiła. Nagle po uchu znów zaczął przeszywać ją ból. Był to moment robienia blizny. Krzyknęła. Pokręciła głową. Wstała i podeszła do wilków.
-Przepraszam, zamyśliłam się.-powiedziała speszona.
Spojrzenie przeniosło się na łapy. Jej głowę przeszywał tragiczny ból. Nie wiedziała co robić. Blizna (tak właściwie rana, ogromna) zaświeciła na czerwono. Upadła.
-
Słysząc oskarżenia Razera, podkuliłam ogon i położyłam płasko uszy. Wycofałam się nieco. Spojrzałam na basiora, a potem na Marvela.
- Nie jestem człowiekiem. Jestem wilkiem. Mam moc zmiennokształtu. Wiem, jacy są ludzie, dlatego nienawidzę zmieniać się w jednego z nich. - warknęłam, jednak nie na nich, lecz na wspomnienie pewnych ludzi. - Jedna ich grupa zabiła większość naszej grupy. Tylko ja zdołałam uciec, dzięki Crake'owi. I chyba jeszcze Nara, Dym i Janar, ale nie jestem pewna. Ale widziałam jak zabijają Durazena i Kiyę, nigdy nie mogłabym być jedną z nich. - nie wytłumaczyłam podanych imion, nie bardzo chciałam rozmawiać o mojej grupie, z którą od dawna nie miałam kontaktu. - Ale pod latarnią najciemniej, tylko dzięki temu, że byłam człowiekiem, udało mi się wzbudzić w nich zaufanie i wykonać na nich wyrok śmierci.
-
Widziała przed sobą cały czas tą walkę, jedną walkę, która tak bardzo zmieniła jej życie. Nie potrafiła z tego stanu wyjść, ani go kontrolować. On przychodził niespodziewanie i boleśnie. Te wspomnienia, wspomnienia jej zostały. Nadzieja, że jeszcze kiedyś odnajdzie ją. Zaginioną siostrę. Nie było to możliwe, ale jednak może się oda. Nagle przed oczami pojawiła się ciemność.
-
Zeskoczył z kamienia,podszedł do Jacqui i otarł się o nią-przykro mi..ale cieszę się że jesteś z nami-uśmiechnął się,wtedy przeniósł wzrok na drugą młodą wadere-Asha!-zawołał,podbiegając do niej,pochylił się trącając ją noskiem-ej..ej q.q Jacqui zrób coś q.q
-
Podbiegłam do Marvela i Ashe.
- Hej, co jest?
-
-nie wiem..-wymruczał cicho-myślisz że zasnęła?-spojrzał na Jacqui.
-
- Tak poprostu? Wątpię. Zemdlała?
-
Zdawało jej się to nie raz. Wstała jakby nic się nie stało. Spojrzała na zdziwione miny wilków. Była sposzona. Wszyscy się na nią patrzyli. Pochyliła głowę.
-Czasami tak mam.-powiedziała bardzo cicho.
-
-no wiesz..ja tak czasem zasypiam..-wyznał,w sumie z jego nadpobudliwością jego poziom energi kończy się tak nagle że szczeniak po prostu pada.Uśmiechnął się gdy Asha jednak się ocknęła-Jacqui! mam pomysł!-spojrzał ponownie na wadere.
-
- Czyli nic ci nie jest? - spytałam. - Od dawna ci się to zdarza? - spojrzałam na Marvela. - Tak? Jaki? - musiałam przyznać, że naprawdę byłam zainteresowana. To coś nowego. - A, i możesz mnie nazywać Jac, wszyscy mi tak mówią.
-
Spojrzała na starszą wilczycę.
-Nic mi nie jest, spokojnie. Zdąża mi się to od kiedy opuściłam poprzednią watachę.-przyznała się.
Spojrzała na szczeniaka. ~O co mu chodzi?~ pomyślała.
-
-Chodźmy przeżyć przygodę..znaczy..nie znam zbytnio wszystkich terenów,a chciałbym je poznać-uśmiechnął się-poza tym może spotkamy gdzieś tam Razera..-zamachał ogonem.
-
- To może być dobry pomysł...
-
-Ja muszę coś zrobić.-mrugnęła.
Podniosła się i wytrzepała.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś, obiecuję.-powiedziała i szybciutko wybiegła.
-
- Cześć - rzuciłam za nią.
-
-mam nadzieje!^ ^-zawołał wesoło,po czym spojrzał na wadere-to co..ruszamy? ^ ^-uśmiechnął się ciepło.
-
- Ok. Od czego zaczniemy?
-
-ehh..sam nie wiem..nie znam terenów..może...Dolina smutku..co ty na to?-spojrzał na nią.
-
- Okieu. W sam raz dla mnie, jako pesymisty.
-
-oj oj..-zaśmiał się wesoło-to pierwsza wielka podróż..nasza..trochę optymizmu-uśmiechnął się rodośnie-więc..prowadź?xd wiesz..nie znam drogi tak...trochę ^ ^-podrapał się po pyszczku zakłopotany.
-
- Też nie znam, leźmy przed siebie. - uśmiechnęłam się niepewnie.
-
Skinął głową-do smutnej doliny! -zawołał i ruszył biegiem-ku przygodziee! xD-zawołał. Wyszedł (tak to się piszę? xd to niech idą na stepy xD w końcu błądzą xD)
-
Wyszłam za nim.
______________________
Ta, to ja lezę za tobą xD
-
Wleciała. Przystała pod wielkim drzewem czekając na matkę.
-
Z wściekłością wylądowałam między drzewami. Zawsze musiałam palnąć coś głupiego, a potem żałowałam. Prychnęłam gniewnie i zobaczyłam inną waderę.
-Czy tu już nigdzie nie można zaznać odrobiny samotności?-powiedziałam do obcej przewracając oczami. Przysiadłam na ziemi i prychnęłam.
-
-Przepraszam bardzo,ale ja tu byłam pierwsza...-odparła łagodnie półszeptem. Nie miała siły się kłócić o byle głupotę.
-
Ponownie prychnęłam.
-Ech. Nieważne.-uważnie przyjrzałam się obcej. Dużo już takich wader widziałam...
-Jak cię zwą?-zapytałam od niechcenia. Jak już mam z kimś siedzieć, to przynajmniej przy rozmowie.
-
-Sierra...chyba.odparła.-Będę miała zaszczyt poznać Twoje imię?-zapytała.
-
Weszłam cicho. Usiadłam kawałek dalej nie chcąc przeszkadzać Si i Vail.
-
-Moje imię piękne nie jest, a brzmi ono Vailins. Zresztą, i tak wszyscy mówią mi Vaili.-na moim pysku pojawiło się coś na kształt uśmiechu, a w oczach pojawił się cień wesołości.
-
-Vailins...Ładne nawet...-Odparła. Zawsze miała zwyczaj mówić pełnymi imionami.-Mogę wiedzieć skąd pochodzisz?-zapytała. Odparła delikatnym uśmiechem.
-
Westchnęłam. Był to dla mnie dość trudny temat, ale skoro pytają, to należy odpowiedzieć.
-Pochodzę z pustyni. Miejsce dość melancholijne, dziwię się, że wytrzymałam tam sama...-mruknęłam, przewracając oczami. Tylko piach i piaskowce. Ja pragnęłam czegoś więcej, to teraz mam za swoje. Totalna beznadzieja... Machnęłam ogonem, i spojrzałam w niebo.
-
-Wiem coś o tym....-mruknęła grzebiąc łapą w ziemi. Widziała, że Vailins nie chce poruszać dalej tego tematu,więc nie zapytała się czego ona tak pragnęła. Poczuła lekki podmuch wiatru. Przeczesywał jej chude futro powodując lekkie dreszcze.
-
Przypatrywałam się z cienia. Położyłam się i zamknęłam oczy.
-
Westchnęłam cicho, kiedy targnął mną podmuch wiatru. Nie odczułam zimna.
-Byłaś kiedyś na pustyni?-może ona znała czarnego wojownika? Jest jeszcze szansa na zemstę! Choćbym miała go szukać całe życie, to znajdę go i zabiję. Pojawiła się we mnie determinacja. Chociaż... Nie mam szans na znalezienie mordercy. Nie czekając na odpowiedź Sierry, po prostu zmieniłam się w kruka, i zwyczajnie odleciałam...
-
Weszła i rozejrzała się. Podeszła pod drzewo i zdrzemnęła się.
-
Weszłam i powoli podeszłam do jeziora, wpatrując się w taflę wody. Rozejrzałam się umysłem, wyczuwając ryby. Jedna przepływała tuż koło miejsca, w którym stałam. Uderzyłam umysłem, dekoncentrując ją, jednocześnie pochylając się i chwytając ją w zęby. Podniosłam głowę, postąpiłam krok do tyłu i... poślizgnęłam się, wpadając do wody. Mruknęłam przekleństwo przez zaciśnięte szczęki. Podpłynęłam kawałek dalej do wygodniejszego wyjścia na ląd i wygrzebałam się z wody. Odeszłam kawałek od jeziora i położyłam rybę na trawie. Zjadłam ją, a potem położyłam się, aby wyschnąć.
-
Naszła mnie ochota popływać. Trochę bez sensu, bo przed chwilą wyschłam.
-Trudno.-mruknęłam.
Wlazłam powoli do wody i zaczęłam płynąć w kierunku drugiego brzegu. Popłynęłam kilkadziesiąt metrów i zawróciłam.
-
Wypluskałam się w wodzie i wyszłam. Nie chciałam czekać aż wyschnę i po prostu wyszłam.