Mirabilis!
Tereny Poza Watahą => Pustynia => Wątek zaczęty przez: Śnieżka (Blanka) w Marzec 30, 2013, 17:11:35
-
Stepy to tereny równinne pozbawione drzew, rzek i jezior. Step przypomina pod tym względem prerię, z tą różnicą, że preria jest z reguły zdominowana przez trawy....
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/91/Steppe_of_western_Kazakhstan_in_the_early_spring.jpg/300px-Steppe_of_western_Kazakhstan_in_the_early_spring.jpg)
-
weszłam.
-
Wszedłem
___________
a tutaj to co możemy szukać?
Pomysły mi się pomału wyczerpują.
-
Wbiegła.
Rozejrzała się swoimi świdrującymi oczami, obserwując wszystko dookoła.
-
Przyglądałem się bacznie nowej waderze.
-
popatrzyłam na nowo przybyłą waderę
hej- powiedziałam
___________________________________________
wiesz na stepach możemy szukać np zielonej trawy :P
-
Odpowiedziała przelotnym spojrzeniem, nie unikając jego wzroku. Jej oczy "świdrowały wszystkich na wylot", krępując i onieśmielając, analizując.
- Witaj - odpowiedziała waderze.
-
jestem Śnieżka- odpowiedziałam trochę niepewnie i na wszelki wypadek włączyłam niewidoczną tarczę
-
Uśmiechnęła się upiornie.
Tarcza? Typowe.
- Jestem Setra.
-
więc czego szukamy?- zapytałam patrząc na Demona
-
Dalej obserwowałem waderę podejrzliwie.
Nic się nie odzywałem.
___________
Już wymyśliłem ;P
-
* trochę dziwnie się czuję* pomyślałam
______________________________
no to mów !
-
Odpowiedziała równie podejrzliwym spojrzeniem.
-
Skończyłem się gapić na Setrę.
-Tak więc tu powinny rosnąć takie małe rośliny podobne do rzodkiewek tylko troche większe i całe brązowe, potrzebujemy ich aż 3... Tylko uwaga one plują jadę także lepiej uwaćać na oczy.
-
________________
No i powiedziałem XD
-
Dziwne zwyczaje, jak na wilki.
Nie powiedziała tego na głos.
-
-no dobrze... może z góry będzie lepiej widać- powiedziałam i wzbiłam się w powietrze....
-nic...- zleciałam na ziemię
-może trochę dziwne- powiedziałam do Setry przeczytawszy to w jej myślach
________________________
widzę ^^
-
- Owszem, lecz z dala od moich myśli - odwarknęła do jej umysłu.
Zamknęła swój. Bycie złotoustą daje możliwości.
-
nie chciałam czytać w twoich myślach ale czasem myśli są głośnie i nie do zlekceważenie- powiedziałam i zaczęłam szukać roślinek
-
Zacząłem poszukiwanie.
________________
Setro bo to takie wilki z dodatkiem fantasy
-
szłam z nosem przy ziemi...
_________________________________
czasami to tu jest za dużo fantasy :P
-
-A... i ten... aby nie pluły jadem trzeba wyrwać wszystkie listki, wtedy są bezbronne. W sumie to mi tylko te cebulki potrzebne.
-
- Mimo to nie radzę zaglądać w mój umysł. Melodia grozi szaleństwem - dodała znów w myślach do Śnieżki.
__________
Wiem.
-
no tak zapomniałam o jadzie...- mruknęłam i zobaczyłam czerwony korzonek
tu coś jest- powiedziałam i podeszłam bliżej...
-
-Jestem Demon -powiedziałem obojętnie do Setry dalej szukając chwasta.
-
- Moje imię jest ci znane. Setra - ton głosu miała melodyjny, lecz zimny i spokojny niczym toń jeziora.
Bardzo beznamiętny ton, dlatego jeszcze bardziej piękny,
-
podeszłam bliżej roślinki i oderwałam listki.
mam- krzyknęłam do Demona
-
-Tak znane -przytaknąłem.
-Mam! -warknąłem po znalezieniu pierwszego chwasta. Wyrwałem szybko liście i roślina była tak jakby martwa.
-
-No to jeszcze jedna.
-
- Stańcie przede mną - powiedziała do roślinek, których szukali.
Rośliny wyrosły tuż przed nią. Złotoustwo działa nie tylko na wilki.
Oberwała liście.
- Tego szukacie? - powiedziała do wilków.
-
no to mamy wszystkie- powiedziałam patrząc na Setrę
-
Uśmiechnęła się lekko, lecz nie było to skierowane do nikogo.
-
Spojrzałem na rośliny.
-Tak tego, potrzebujemy jeszcze tylko jednej, by przywrócić... A tam nie ważne -moje gadulstwo coraz bardziej zaczęło wychodzić.
-
Uśmiechnęła się przymilnie.
- Co przywrócić? - spytała - powiedz.
Musiał powiedzieć, moc dawała jej tą władzę.
-
-To teraz chodźmy do lecznicy, tam zrobi się wywar - powiedziałem i wybiegłem lekko stąpając po ziemi, właściwie można powiedzieć, że leciałem.
-
-Pamięć córce -mruknąłem wylatując.
-
ehh.- mruknęłam i wyleciałam
-
Wybiegła.
-
Wszedłem. Byłem tu pierwszy raz. Ale spodobało mi się.
-Choć Chrona.-powiedziałem do wadery.
-
Chrona nie przyszłą więc wyszedłem.
-
Wbiegłam. Rozejrzałam się.
-
Wybiegłam.
-
Wszedłem, chyba po raz drugi w swym życiu w to miejsce. Noc nadeszła więc, nie było tu zbyt parno. Zacząłem iść po ususzonej trawie... siano.
-
Czuł się jakoś tak nie swojo przez ostatnie kilka dni, nawet jak był w tajdze to taki jakiś dziwny był. Tak jakby coś w niego wlazło... albo on wylazł z siebie? Jakoś tak, ogółem głupio. Walnął się w suchą trawę jakby łapy pod nim zniknęły.
-
Leżał tak i patrzył na niebo, czarne, tam granatowe, tu pełnia i mnóstwo gwiazd...
-
*A może jak pośpiewa to mi przejdzie?* pomyślał i zaczął coś tam wyć pod nosem...
"I did my time and I want out, so effusive
Fade, it doesn't cut, the soul is not so vibrant
The reckoning, the sickening
Packaging Subversion, Pseudo-Sacrosanct Perversion
Go drill your deserts, go dig you graves
Then fill your mouth with all the money you will save
Sinking in, getting smaller again
I'm done, it has begun, I'm not the only one
And the rain will kill us all
If we throw ourselves against the wall
But no one else can see
The preservation of the martyr in me
Psychosocial, psychosocial, psychosocial
Psychosocial, psychosocial, psychosocial
There are cracks in the road we laid,
but where the tample fell, the secrets have gone mad
This is nothing new, but when we killed it all,
the hate was all we had
Who needs another mess'. We could start over
Just look me in the eyes and say I'm wrong
Now there's only emptiness... venomous, insipid
I think we're done, I'm not the only one
And the rain will kill us all
If we throw ourselves against the wall
But no one else can see
The preservation of the martyr in me
Psychosocial, psychosocial, psychosocial
Psychosocial, psychosocial, psychosocial
The limits of the dead!
The limits of the dead!
The limits of the dead!
The limits of the dead!"
I tak nie dokończył utworu, ale powstał na równe łapy i otrzepał się z trawy. Ziewnął i wybiegł, no chyba mu już przeszło.
-
Wleciała. Rozejrzała się. Stanęła pewnie na ziemi i zaczęła biec. Biegła długi czas. A dokąd? Nie wie.
-
W końcu dobiegła do końca terenów. Zatrzymała się. Nagle pojawił się znany jej basior.
- Czego tu szukasz? - warknęła
- Ciebie? - powiedział
- Co chcesz? - spytała
- Jest taki mały problemik.. - zaczął mi opowiadać ze szczegółami
-
- Trele morele. A teraz, jeśli łaska, uciekaj. - warknęła
Basior uciekł.
Rozłożyła skrzydła i wyleciała.
-
Weszła powoli. Westchnęła cicho.
- Tak. Samotność..
Słyszysz ten takt? Mieszasz się z serca biciem.
Gorzki wódki smak, mętny wzrok o świcie.
Słony łez potok, zapomnianych słów gorycz
Dziwnie miękki głos na wspomnienie twoich dłoni.
Zasłonięte okno, bit w tle, ściśnięte gardło
Brak snu, brak znów, bo czegoś w życiu zabrakło.
Chciałam tak bardzo tyle ci powiedzieć
Czemu znów nie umiałam? Naprawdę nie wiem.
Smutek rzuca na kolana mimo zaciśniętych pięści
Gdy przegrywasz życie nikt za tobą nie tęskni.
Wielcy byli samotni, bo łatwo jest się zgubić
W zasadzie „coś za coś” wyznawanej przez ludzi.
Ile trwać będzie to ludzkie piekło na ziemi?
Ile trzeba stracić, by coś w końcu docenić?
Ile razy muszę upaść, by się w końcu nie podnieść?
Ile drzwi mi zamknięto bezpowrotnie.
Samotność mimo pełnego serca.
Samotność mimo powszechnego szczęścia.
Samotność – noce w osobnych miejscach
Samotność, gdy patrzymy w inne nieba
Chcę oddać duszę tobie, bo jestem zbyt zepsuta
To jak znak potwierdzenia, że możesz mi zaufać.
Jesteś lepszy niż ja, nie wsiąknął w ciebie brud miasta
Mogę skonać tu na bruku w imię twoich zasad.
Tej czarnej świecy płomień nie rozgrzewa nas od dawna
Chłód świata co cierpi na drastyczny brak nas.
Muzyka w tle układa myśli jak puzzle
Od dziś jestem przy tobie gdziekolwiek nie pójdziesz.
Posłuchaj, kiedy dusza krzyczy milczę
Wsłuchuję się w odgłos twoich kroków, gdy idziesz.
Ty też chcesz być tu, choć to ściągnięcie gdzieś dalej.
Ten rytm co stale każe szukać ci i znaleźć.
Może jutro, wszystko będzie w innych barwach
Gdy musisz jechać – jedź, ale zawsze do mnie wracaj.
Tętno w rytm tego bitu wystukuje życia wieki
Jak mam zasnąć, kiedy wiem, że nie śpisz.
Samotność mimo pełnego serca.
Samotność mimo powszechnego szczęścia.
Samotność – noce w osobnych miejscach
Samotność, gdy patrzymy w inne nieba. - zanuciła
-
Wbiegłem ..
-
- Witaj Arserze.. - mruknęła
-
-Cześć Karoo..-uśmiechnąłem się pogodnie ...
-
- Na Czajkę dzisiaj? No to teoria na początek. Kogo wojownik będzie bronił najpierw?
-
- Nie ma tak ,ze wojownik może najpierw kogoś bronił .On musi bronić cała watahe jednoczeście ,by nikomu krzywda się nie stała ,gdyz jesteśmy jedną wielką wspólnością i musimy się chcronić jednak jakby trzeba było to oczywiście ,że alphe danej watahy -wymamrotałem..
-
- Tak, Alpha się nawet sama obroni, ale to mniejsza.. E.. Jest wielka wojna.. Spacerujesz po terenach i nagle widzisz kogoś chorego, powiedzmy waderę w ciąży. Z drugiej strony biegną obcy. Nie możesz używać mocy. Jak zareagujesz?
-
- Nie moge jej tak samej zostawić ..Probuje jej jakoś pomóc..Najpierw probuje znaleść jakieś bezpieczne miejsce dla ciężarnej po czym próbuje czymś zajac obce wilki ..Jeśli dojdzie do bitwy robie co w mojej mocy by obronic samice ,by była bezpieczna .-wypowiedziałem..
-
- Taak.. Jeszcze jedno pytanie i przejdziemy do praktyki.. - Więc powiedz mi.. czy wojownicy powinni mieć szacunek od innych członków watahy?
-
- Pewnie ..Chociaż jesteśmy z innych watach i tak praktycznie uznajemy się za wrogów jednak to nie znaczy ,że musimy być dla nich nietolerancyjni i nie mieć do nich szacunku..Do każdego czeba ,go mieć nawet do wilków ,ktore się szczerze nienawidzi ..To bardzo ważne ..-odpowiedziałem miotając się ..
-
- Wow, w teorii jesteś lepszy ode mnie.. - zaśmiała się - Praktyka. Pokonaj tych dwóch niedźwiedzi - tutaj stworzyła dwa niedźwiedzie - bez użycia mocy.
-
- No tak mogłem się spodziewać wielkich miśków -zaśmiałem się i szybko rzuciłem się na jednego z niedzwiedzi ..Wbiłem mu się pazurami w plecy po czym zacząłem nimi zjerzdzać w dół ..Misiek się wkurdzył i złapał mnie zębami za ucho ściągajac na ziemie ..Drugi rzucił się na mnie ,jednak zrobiłem unik łapą i wbiłem pazury w jego oczy ..
-
Usiadła. Wpatrywała się w poczynania basiora.
-
Misiek runą na ziemie ,glośno wyjąc z bólu ..Drugi zacisnał kly na mojej szyii..Zawyłem z bólu próbując się wyrwać ,kiedy nagle coś mi przyszło do głowy ..Podciąłem niedzwiedziowi łapy ,a on runął na ślepego ..Krew mi leciała strużkami po szyi...Korzystaąc z okazji rzuciłem się za poszkodowanego i sprzegryzłem mu tętnice zostawiając ślepego na później..
-
Uniosła jedną brew.
-
Misier wył z bólu próbując złapac równowage ..Nie miał bladego pojęcia gdzie się znajduje więc od razu szykowqłem się do ataku i reztką sił ,która mi została wskoczyłem na jego łeb i wykręciłem go używając przy tym ekstremalnej siły ,którą zgromadziłęm całym cialem ..Razem z miśkiem padłem na ziemie i rozcharatałem sobie łape..
-
- Dobra, starczy.. - mruknęła, widząc jego starania.. Zniknęła miśki.
- Brawo, Wojownik-Czajka. Życzę dalszych sukcesów.. - mruknęła z uśmiechem i wyszła
I do Demona xD
-
Wybiegłem..
-
Wbiegłam. Błąkałam się w te i we wte,bez sensu,tak se,taki miałam kaprys.
-
Przestałam dreptać,ponieważ zawiał wiatr i przyniósł zapch niebezpieczeństwa. Rozpoznałam zapach-to byo stado lwów.
-
Uśmiechnęłam się lekko. Byłam głodna. Przywołałam węża,jednego,bardzo wielkiego. Kazałam mu podążąć w cieniu za nią. Kiedy na horyzoncie ukazało się stado lwów zaczęłam biec prosto na nie.
-
Byli daleko,więc mogłam się rozpędzić na tylę by prześcignąć światło i dźwięk. Kiedy to zrobiłam,byłam już blisko stada,wtedy właśnie zrobiłam falę i rozbiłam stado na cały teren stepów.
-
Kazałam wężowy splunąć na wszystkie pobliskie lwy. Gdy już zdechły zaczęłam je jeść
-
Gdy zjadłam myszłam.
-
przyszła powłócząc nogami. była zmęczona aczkolwiek zadowolona w końcu osiągnęła swój cel.
no dobra może czubek góry lodowej. al to zawsze coś
położyła się na łące i ze zmęczenia zasnęła.
-
wstaje i wychodzi.
-
Rozejrzał się dokładnie-czy..tak wygląda dolina smutku?-spojrzał na wanere. xD
-
Weszłam za nim, rozglądając się.
- Yhm... Nigdy tam nie byłam, ale jakoś mi się nie wydaje, żeby to było to... - mruknęłam niepewnie.
-
-super..czyli się zgubiliśmy,a mi się chce pić..widzisz jakiś strumyk czy coś?-westchnął,rozglądając się-strasznie suche powietrze..
-
Wleciałam spokojnie i nieobecnym wzrokiem otaksowałam okolicę. Warknęłam, a węże zasyczały. Złożyłam i rozłożyłam skrzydła. Zaczęłam truchtać przed siebie wlokąc ogon po ziemi.
-
W oddali ujrzał sylwetkę-co to może być..-gdy ta była bliżej mógł stwierdzić iż to wilk,a dokładnie wadera.Nie do końca wiedział czy ma pokojowe,czy mniej pokojowe zamiaru,ale dla Marvela się nie przetłumaczy"To niebezpieczne nie idź",bo tym bardziej pójdzie.
Tak więc podbiegł do nowoprzybyłej -cześć!-zawołał radośnie.
-
Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Spojrzałam w dół i zobaczyłam szczeniaka. Zamrugałam. Zwidy mam? Pokręciłam łbem.
-Witam.-powiedziałam i machnęłam skrzydłami.
-
-ale masz fajne skrzydła! -zawołał podekscytowany-jak Razer..-stwierdził,wpatrując się w nią-jak masz na imię? łaadnaa jesteś-szczeniak pacza na nią,w sumie nie ma bardziej dosłownych i szczerych stworzeń niż dzieci xD z reguły,czy to ludzkie,czy to wilczę,czy nawet kozie xd
-
Z mojego gardła dobył się głuchy warkot, który po chwili ustał. Sięgnęłam skrzydłem pod szczeniaka i uniosłam.
-Lajna. Możesz mówić Ciocia Lajna-zaśmiałam się.
-
-serio?!-zawołał radośnie-ale super! -zaśmiał się,wpatrując w nią-mogę Cię przytulić,Ciociu Lajno?*-*
-
Taa..Niech Marvel przeniesie na Lajnę swoje pchły i kleszcze...xD
-
Skinęłam łbem z lekkim uśmiechem.
_______________________
A TERAZ PŁACZ! MVAHAHAHA
-
Wtulił się w nią,chłonąc ciepło które było taakie przyjemne.Podkulił uszka-ale miiło -stwierdził,po czym się zaśmiał-Razio też by pewnie chciał xD
___
Ja?XD
-
-Mhm-burknęłam i położyłam uczy po sobie.
______________--
Nie RAZOWY CHLEP xD
-
Zaśmiał się cicho-właściwie to znasz Razia?xd
-
-Znam-powiedziałam cicho
-
- i co lubisz go,lubisz?^ ^ chcesz zostać jego wybranką? bo on chyba takowej nie ma,wydaje się samotny,znaczy chyba jest-oczywiście Marvel bez paplania nie byłby sobą. xd
-
-Ja go tak on mnie nie. Mam już partnera.*Który znikną*(To w * to ona w myślach se mówi*) Niby MIAŁ, ale wątpię by z nią teraz był. -powiedziałam
-
-oo! masz? i jesteś szczęśliwa?-wpatruje się w nią-co do Razia to myślę że Cię lubi,po prostu ciężko u niego z okazywaniem uczuć,ale w waszym świecie to chyba rutyna jest-zaśmiał się-ale sądzę że potrzebuje ciepła,wiem na swoim przykładzie że bycie samotnym nie jest fajne,jest chłodne..dlatego trzeba dzielić się sobą z innymi!^ ^ by nie czuli tego..-zaśmiał się-no rozumiesz^ ^
-
Wiesz..ja się wychowałem w chłodnych klimatach i to futro mi wystarczyxD Nie potrzebuję ciepła!Nienawidzę go!xD
-
-Moja sprawa-syknęłam-Nie nie oto chodzi. Zawarłam umowę z nim i jej dotrzymam.-powiedziałam
-
-dobrze,przepraszam..Q.Q -podkulił uszka-ano..ale wiesz ! właściwie co tu robisz? bo wody tu chyba nie szukasz^ ^''
-
-Tak się przechadzam-powiedziałam
-
-a wiesz może czy znajdę tu wodę?q.q -wymruczał,wpatrując się w nią.
-
-A to jeziorko?-spytałam i popatrzyłam w wodę, w której teraz stałam. Oczywiście wyczarowałam je.(jeziorko)
-
Zamrugał zdziwiony,myśląc że to fatamorgana-wow! jak mogłem przeoczyć coś takiego?-zapytał,rzucając się do wodę,którą przez chwile zaspakajał pragnienie -cioociuu..a dlaczego się nie uśmiechasz?-zamrugał.
-
-Jak to nie?-spytałam zdziwiona i usiadłam.
-
Chwile potarzał się w wodzie,po czym wstał i otrzepał energicznie-no..właśnie nie..może to dlatego że nie znam cię długo i mi się tak wydaje..-podszedł do niej,ocierając się pyskiem o jej pierś.
-
___________________________
Użył cię jako ręcznika.Pozwolisz mu na to?xD
-
Westchnęłam.
_____________
Zostałam ręcznikiem :O
-
Spojrzał w górę,uśmiechnął się i podkulił uszka-wolałbym byś się uśmiechała,w końcu nic nie dodaje tak uroku i radości..Jesteś smutna? dlaczego? przytulić Cię? mamusia mówiła że to najlepsze lekarstwo na smutek..
-
Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go(O.e).
-
zaśmiał się-o! o! wiem! pobawimy się?*-* -zapytał trącając ją nosem,co chwile odbiegając i wracając do wadery.
-
-Eeeeeeeee no nie wiem-powiedziałam niepewna.
-
-no dalej!-zawołał wesoło,po chwili potknął się o swoje łapy i runął na ziemie-auuuu ;w; -jęknął żałośnie,po czym zauważył coś sunącego w jego stronę-co to jest..-przechylił łepek,wpatrując się syczącemu wężowi-zobacz ciociu!
-
Spojrzałam na szczeniaka. Czy tam jest wąż? Westchnęłam i wstałam. Z mojego ogona wysunęła się kość.
Złapałam ją w pysk i podeszłam do węża. Zasyczałam, a potem trzasnęłam węża w łeb. Kość przysunęłam do ogona, a ta znów wróciła na swoje miejsce.
-
-to było..dziwne ale..fajne!*-* -zawołał wesoło-jak to zrobiłaś? a nie bolało cię to?xD czy może bolało?q.q
-
Kilka metrów dalej pojawiła się dziwna brama z portalem.Była ogromna.Po chwili wyleciał z niej z ogromną prędkością wilk,który wylądował z głową w ziemi.Z portalu wyłoniły się trzy masywne łby psa,które wkrótce zniknęły wraz z bramą.
-Nigdy więcej takich środków transportu.Głupi kundel-powiedział próbując wyciągnąć łeb.
-
-Razeer!*-* -zawołał wesoło,podbiegając do wilka,wokół którego zaczął podskakiwać-co robisz?*-* jesz piasek?*-* smaczny?xD
-
-Może najpierw pomożesz mi się stąd wydostać?-powiedział niewyraźnie
-
Zaśmiał się ubawiony-hym..pytanie jak....spróbuje cię ...eee..wygrze..-i zaczął się śmiać-to serio komicznie wygląda..xd-padł na ziemie zanosząc się chichotem-uh..-po dłuższej chwili wstał i spróbował uwolnić go,jednak na marne-nieźle utknąłeś.. xD
-
-To nie jest śmieszne!-zawołał do niego i sam zaczął się szarpać próbując się uwolnić.Na innych nieszczęście,udało mu się(xD).
-Co to za miejsce?-powiedział rozglądając się dookoła-Przecież powinienem mieć teraz lekcję..Rachil mnie zabije..-
-
Marvel się zaśmiał zbliżając się do basiora i ocierając się o niego łepkiem-fajnie że wróciłeś! *-*-zawołał radośnie-gdzie jesteś..akurat ja ci tego nie powiem..Miałem iść z Jac na wyprawę do doliny smutku,ale chyba zbłądziliśmy.. xDD
-
Ocknęłam się. Jak to się dzieje, że zawsze jak na chwilę stracę kontakt z rzeczywistością, to się zaraz ze dwa wilki co najmniej pojawiają? Zastrzygłam uszami. Jeden z wilków to był Razer, ale drugiego - wadery - nie rozpoznałam.
-
-Jac ! zobacz!-zawołał wesoło szczeniak-Razer do nas przyszedł-zaśmiał się wesoło,podkulając uszami-ale fajnie,cooo?^ ^
-
- Ta, fajnie. - rozejrzałam się czujnie. Zawiesiłam wzrok na waderze. - Ym... Cześć.
-
-To Ciocia Lajna jest,Jac..-zawołał Marvel,machając ogonem-jest bardzo miła^ ^
-
- Ym... Ta? - mruknęłam.
-
Skierował swój wzrok na Lajnę.
-Co ona tutaj robi?-zapytał poddenerwowany
-
-Nie wiem,pojawiła się..-zaśmiał się,ocierając o łapkę Basiora,jednocześnie krążąc wokół niej-Ja i Jac wyruszamy w podróż,pójdziesz z nami Razer?^^
-
-Powinienem wrócić do Rachil...-powiedział z wyraźną niechęcią w głosie.
-
-nie zostawiaj naaas..-jęknął żałośnie-bez Ciebie wszystko jest znacznie trudniejsze,Razeer..-podkulił uszka,paczając na niego.
-
-No nie wiem czy powinienem..-
-
-proszę..-spojrzał na niego wielkimi ślepiami kota w butach.-nie sprawimy ci kłopotów..
-
Westchnął
-No dobrze,ale nie na długo
-
-wooohuu!-zakrzyknął radośnie,zaczynając skakać-ale będzie super! ja to wiem..-zaśmiał się,zaczynając się turlać po piasku-nauczyłem się czegoś suuuper,chcesz zobaczyć?^ ^
-
-Pewnie,zaskocz mnie-odpowiedział i usiadł,przyglądając się szczeniakowi
-
Zobaczyłam Razera i szczeknęłam. Zaczęłam machać ogonem. Podniosłam się i zaczęłam wycofywać. Spojrzałam na basiora. Odwróciłam się i wyszłam.
-
-ale super! Kiedyś będę tak silny jak ty!*-* zobacz co potrafię*-*-podskoczył,wskazał łapką na mały kamien-widzisz go?-pochylił się i skupił,kamyk okrążyło coś w rodzaju magicznego pyłu,po czym zamienił się w motylka(to takie krwiożercze xDDD) -widzisz?*-* super coo?-zawołał,a motylek krążył wokół nich.
-
Spojrzał złowrogo na odchodzącą Lajnę,lecz aby się opanować wziął głęboki wdech i spojrzał na szczeniaka,a raczej motyla.
-Em?Tak...Naprawdę niesamowite-powiedział udając zaskoczenie.
-
-co nie!-zaśmiał się wesoło,jednak motylek chwile później ponownie zamienił się w kamień,który padł bezwładnie na ziemie.-ou.. -podkulił uszy,po czym spojrzał na niego.-Jeszcze nie jestem w tym taki super..-westchnął i się rozejrzał-ciocia Lajna poszła?-spojrzał na Razera.
-
-Miała pewną sprawę do załatwienia-skłamał chcąc nie martwić szczeniaka.-Musisz jeszcze poćwiczyć-dodał
-
_________
JAAAKI KŁAMCAAA XD
-
_________________
Nie będę ranić dziecka!xD
-
-tak! będzie super!-zawołał wesoło-a ty się na tym znasz?-przechylił łepek w bok-o! o! naucz mnie polować proszę,prooooszeeee...-wyszczerzył białe ząbki.-może ciocia Lajna jak skończy to do nas dołączy^ ^
-
-Taaa..-burknął niechętnie słysząc o Lajnie.-Mogę nauczyć cię polować-
-
__________________
Lajna przylezie jak on ją przeprosi xD
-
..co nie nastąpi w tym stuleciuxD
-
-taaak! polujmy! -zawołał wesoło-ale chyba tutaj zwierzyny nie znajdziemy..-stwierdził ponuro-ale będzie super,będę polować z Razerem!-zawołał,po czym wtulił się w jego futerko. xd
_____
Właściwie...o co macie sprzeczkę?xD
Ja was połączę! XD przy dziecku kłócić się chyba nie będziecie XD
-
-Hmmm..Przyznam,że sam nie znam zbytnio tych terenów,ale może są gdzieś w pobliżu miejsca pełne zwierzyny?
__________
To są sprawy dorosłych drogie dziecko...-o-
-
_____________________
Raziu był zakochany Lajna chciął pomóc. Razer się fochną i stwierdził, żę jego miłość go nie bd kochać a i tak byli razem, bo Lajna była u Dev,a Raziu nadal Lajny nienawidzi ^^
-
-poszukajmy! coś czuje że zaczynam być głodny-pokiwał łepkiem,ruszając.-a tyyy...jesteś głodny? pewnie bardzo! w końcu nauka pobudza apetyt,tak mówiła mamusia.. xd
_____
Ale to takie trochę bezsensu xDD poza tym..powinniście się już pogodzić xD
-
-Ja się nie uczę,ja nauczam-
______________
A Dev potem zwiała za granicę i Razer został sam z sześciorgiem dzieci..no może bez tych dziecixD
-
___________________
Ale to on ma focha ;-;
Nje moja wina, żę zwiała!
-
_________________
Czuję się taki groźny.Alfa ode mnie uciekaxD
-
-oo! -zaśmiał się-ale chodźmy! chodźmy!-zawołał wesoło,a po chwili zaczął wspinać się na jego grzbiet.Gdy w końcu mu się udało się wspiąć,rozłożył się na tym futrzastym dywanie XD
___
To takie smutne..ale szkoda że ci dzieci nie zostawiła xDD
-
____________________
Nie ucieka xD Dopełnia obietnicy!
-
-Gotowy?-zapytał się i rozpostarł skrzydła,po czym wzbił się w powietrze z zawrotną prędkością.-Podoba ci się?-zawołał do Marvela.
Yhm:C
To jak?Zupełnie przypadkiem polecimy do kanionu,gdzie jest Lajna?xD
Ta jasne...
-
________________
A Lajna będzie miała Cię w dupie i tym razem się nie ruszy! O!
-
-waaaaa!Q.Q-zakrzyknął,wtulając się w niego,jednocześnie całkiem niechcący wbijając mu pazurki w grzbiet.-Jeny! jeny! jeny! -zerknął w dół-rajciu rajciu rajciu! -mamrotał szybko-jak wysoko!-zawołał i wtulił się w niego-nie spaść,nie spaść,nie spaść Q.Q xD
_____
no wiesz...takie przypadki się często zdarzają xDDD
widzisz..ciocia nigdzie nie ucieknie XD
-
-Teraz uważaj!-krzyknął i zaczął spadać w dół,a gdy znajdował się zaledwie kilka centymetrów nad ziemią uniósł się w górę i skierował się na południe(wyleciał.Oczywiście ze szczeniakiem..Chyba..xD)
____________
Kierunek:Kanion!xD
-
Ocknęłam się ponownie. Tym razem nawet pół wilka nie było. Rozejrzałam się z wyrazem pyska mniej wiecej takim "O.e'".
- Super. - mruknęłam do siebie. - Mają mnie gdzieś. A ja im zaufałam. Wiedziałam, nikomu nie można ufać. Lazłam z nimi, starałam się pomóc, być normalną, zmienić siebie dla innych. I co? Zostawili mnie na lodzie. - rozejrzałam się jeszcze raz. - W przenośni, oczywiście. - mrucząc coś do siebie tym schematem, wyszłam.