Mirabilis!

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

         

~ZAPISY~
~REGULAMIN~
~WPROWADZENIE~
~DLA POCZĄTKUJĄCYCH~


Jeśli rejestrujesz się tu tylko po to, żeby nam umilić życie Twoim banem, nie rób nam tej przyjemności i się odwal C:

   


Autor Wątek: Nemhain  (Przeczytany 439 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Nemhain

  • Gość
Nemhain
« dnia: Czerwiec 05, 2015, 21:14:52 »

Imię: Nemhain
Płeć: wadera
Wiek: rok
Pozycja: Śledź
Przynależność: Wataha Pierwotnych
Charakter wilka: nieśmiała, uprzejma (czasem aż do przesady), kreatywna, bojaźliwa
Ulubione zajęcia: uczenie się od lepszych, bieganie
Ulubione miejsca: pusta pustynia, śmierdzące bagno
Moce: Mentalne Ostrze, Zwiększona Odporność
Visage ma moc Władca Umarłych
Historia wilka:
 Moja wataha nie była zbyt liczna, należało do niej jedenaście wilków. Wiodło się dobrze, zawsze było dużo jedzenia i innych do zabawy.
 Kiedy to się zdarzyło, miałam kilka miesięcy, chyba blisko siedmiu.
 Odpoczywaliśmy. Ja i Mori, moja rówieśniczka, spałyśmy po udanej zabawie. Nie wiem, co mnie obudziło. Może zapach, możę dźwięk. Uniosłam głowę i zobaczyłam, że starsze wilki otoczyły nas kręgiem i wyszczerzyły kły. Przestraszyłam się unoszącej w powietrzu woni, nigdy jeszcze jej nie czułam. Usłyszałam szczekanie, paskudne ujadanie psów gończych. Po chwili pierwszy wyłonił się zza drzew. Za nimi podążali ludzie, dwunogi - jak od razu o nich pomyślałam. Podjęłam decyzję. Nigdy nie byłam odważna.
 Prześlizgnęłam się pod nogami Ehsy, kilkuletniego basiora. Pewnie mnie zauważył, ale nie zwrócił uwagi. Miał ważniejsze rzeczy na głowie.
 Popędziłam prosto przed siebie. Drogę jednak zagrodził mi wielki pies z masywnym pyskiem. Mógłby mnie przegryźć na pół. Nagle zatrzymałam się, poczułam jego... umysł. Wściekły i przeraźliwe celowy. Uderzyłam weń bezpośrednio, omijając ciało - nie miałam wtedy doświadczenia, więc atak nie był potężny, ale ogar przez sekundę czy dwie był zdezorientowany. Znów pognałam prosto przed siebie. Jednak on mnie doganiał, ja zdążyłam się zmęczyć, a on był niezmordowany.
 Zatrzymałam się. Przede mną rozciągała się przepaść. Odwróciłam się, pies był ledwie dziesięć metrów ode mnie. Znów odwróciłam się w stronę urwiska i przelotnie zerknęłam w dół. Nagle ziemia pode mną zapadła się. Zawyłam, przerażona.
 Gdy się obudziłam, było jasno. Rozejrzałam się i ziewnęłam. Coś było nie tak. Znajdowałam się w niedużym pomieszczeniu. Przy stole siedział młody dwunóg. Był czymś zajęty. Po chwili odwrócił się i odezwał się:
 -Obudziłaś się, Ślicznotko?
 -Tak. -odparłam- Gdzie jestem?
 -Ty mówisz! -była wyraźnie zaskoczona. Po dłuższej chwili drżącym głosem odpowiedziała na moje pytanie- W domu taty. Jest myśliwym, musisz stąd uciec, zanim wróci.
 -I tak muszę odnaleźć moją watahę.
 -Nie... Oni nie żyją... Przykro mi. Mój tata na nich też polował, więc wiem.
Spuściłam głowę i odpowiedziałam:
 -Więc nie mam dokąd iść... -nie było mi aż tak szkoda, nie miałam tam krewnych, rodzice zginęli już jak byłam mała i nawet ich nie pamiętam.
 -Tak, ale tata cię zabije, jak zostaniesz.
 -Więc odejdę.
 Niedługo później, gdy piłam, ujrzałam w kałuży swe odbicie. Moja żuchwa była metalowa, delikatnie lśniła w świetle. Podobnie jak łapa - najwyraźniej straciłam je po upadku z urwiska, a dwunóg (chyba ichni odpowiednik wadery) zrobił mi protezę. To ciekawe, że do tej pory jej nie czułam.
 Podróżowałam długi czas, idąc po bezkresnych lasach. Polować pomagał mi instynkt.
 Pewnego dnia natrafiłam na wilczycę, przedstawiła się jako Nana. Należała do licznej watahy... Watahy Pierwotnych.

Rodzina: brak
Partner/partnerka: brak
WD: ---
Rzeczy: brak
Towarzysz: brak
Osiągnięcia: brak

Um.
Siła: 10
Zręczność: 20
Szybkość: 35
Czujność: 20
Odwaga: 5
Moce: 15

Praca: bezrobotna
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2015, 17:44:03 wysłana przez Nemhain »
Zgłoś do moderatora   Zapisane
 

Polityka cookies