Mirabilis!

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

         

~ZAPISY~
~REGULAMIN~
~WPROWADZENIE~
~DLA POCZĄTKUJĄCYCH~


Jeśli rejestrujesz się tu tylko po to, żeby nam umilić życie Twoim banem, nie rób nam tej przyjemności i się odwal C:

   


Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 28

Autor Wątek: Opowiadania  (Przeczytany 16961 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Demon

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #75 dnia: Marzec 25, 2013, 13:40:34 »

Na serio ty to napisałaś?   ???
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Kinga27

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #76 dnia: Marzec 25, 2013, 15:31:35 »

Wątpisz w moje umiejętności?
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Demon

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #77 dnia: Marzec 25, 2013, 15:51:53 »

Niee... ;)
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Karoiiina

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #78 dnia: Marzec 28, 2013, 13:24:24 »

"Smutek i Szczęście - przeciwności się przyciągają"

Biegłam ile sił w łapach. Z każdej strony słychać było strzały i piski zwierząt. Przystanęłam na chwilę na głazie i rozejrzałam się. Stukot kopyt jakby się oddalił. Odetchnęłam z ulgą, lecz nagle z krzaków wybiegło dwóch myśliwych ze strzelbami w ręku. Przełknęłam głośno ślinę i uciekłam. Lecz oni mnie gonili. Chciałam użyć czarów, lecz musiałabym się zatrzymać. Nie mogłam polecieć, gdyż wtedy "stawka za moją głowę byłaby większa". Biegłam dalej. Przed jeziorem potknęłam się o kamień i wpadłam do niego. Łowcy pomyśleli, że się utopiłam, więc odeszli. Nie wiedzieli, że umiem oddychać pod wodą. Gdy nikogo nie było, uciekłam do dżungli.
Mieszkałam na bardzo wysokim drzewie. Następnego dnia spakowałam rzeczy, wzięłam feniksa i udałam się za wodospad. Była tam dosyć duża jaskinia. W sam raz dla mnie. Wyleciałam, aby poszukać mchu i patyków. Gdy je znalazłam, zaniosłam do jaskini. Czarami złożyłam te przedmioty w łóżko. Z dużego głazu zrobiłam stolik. Pomyślałam "gdzie ja znajdę kociołek do mieszania eliksirów?" Wyleciałam z jaskini. Poszłam do sklepu i kupiłam kociołek. Gdy wróciłam, w mojej jaskini siedział Mike, który od dawna mi się podoba. Niestety... Mike woli taką jedną Kamę. Gdy weszłam do "nowego domu" zapytałam się:
- Co ty tu robisz?
- O! Sorka, nie wiedziałem, że to twoja jaskinia. Już lecę. - powiedział, spiesząc się gdzieś.
Dzięki czarom ulepszyłam kociołek, żeby mi nie przeciekał. Wieczorem zjadłam kilka ptaszków i usnęłam.
Następnego dnia siedziałam w jaskini i segregowałam składniki do eliksirów. Nagle rozległ się jakiś hałas. Gdy wyjrzałam zza wody zobaczyłam sokoła, który polował na... Mike`a. Kilka wilków goniło za sokołem, jednak nie mogli go złapać. Przygotowałam odpowiedni czar, wycelowałam w sokoła i rzuciłam w niego. Sokół obrócił się i spadł prosto do Oceanu. Mike również spadł, gdyż nie miał sił już lecieć. Podleciałam do niego. Był cały we krwi. Robił się coraz słabszy.
- Mike... - szepnęłam.
On zamiast mi coś odpowiedzieć - pocałował mnie i umarł. Zaczęłam płakać. Przeniosłam jego ciało do mojej jaskini i poleciałam powiedzieć przywódcy, że trzeba zrobić pogrzeb. Nie mogłam przestać płakać. Zaprowadziłam go do mojej jaskini, aby mógł się upewnić, że Mike nie żyje.Byłam roztrzęsiona.
- Zaraz, chwileczkę... - powiedział pod nosem.
Powiedział jakieś dziwne słowa, po czym z jego pyszczka wyleciała niebieska kulka. Weszła w Mike. Po chwili Mike stanął na łapach. Samiec Alpha wyleciał. Mike mi bardzo podziękował. Zapytał, czy zostaniemy parą.
Ta historia była prawdziwa. Razem z Mike jesteśmy szczęśliwą parą.
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Demon

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #79 dnia: Marzec 28, 2013, 13:29:46 »

Fajne nawet bardzo.
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Karoiiina

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #80 dnia: Marzec 28, 2013, 18:20:16 »

Dzięki, wymyślałam jak się nudziłam w szkole. Jak można dodać jaskinię na Stronę Główną?
Zgłoś do moderatora   Zapisane

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #81 dnia: Marzec 28, 2013, 18:23:28 »

Musisz poczekać na Rebekę.Ona ci ją założy.
« Ostatnia zmiana: Marzec 28, 2013, 18:42:39 wysłana przez Rossa »
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #82 dnia: Marzec 28, 2013, 18:24:31 »

Tak wogóle,to napisałam opowiadanie w wordzie xD
Jak na razie ma 9 stron,a to nie koniec.Chce ktoś duuuuuuuuuużo poczytać?
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Śnieżka (Blanka)

  • Medyczka
  • Powstaniec
  • Mentor
  • **********
  • Wiadomości: 14173
  • buahahaha Śnieżka zawitała :P
    • Kontynuowany bloog... już nie piszę o wilkach bardziej jest to pamiętnik :)
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #83 dnia: Marzec 28, 2013, 18:30:43 »

Rossa ja mogę... strasznie mi się ostatnio nudzi :P
Zgłoś do moderatora   Zapisane

[/color] Blan
~~ 5 lat~~
____________
- moce:
1.Czytanie w myślach,
2.Władanie żywiołami,
3.potrafi sprawić, że traci się zmysły. (dar może działać na wielu naraz),
4.wytwarza tarczę...
5.Teleportacja
6.Czary- magia
7.potrafi wytwarzać prąd.
8.Eksterioryzacja (nie kopiować!!))
9.Prapti (nie kopiować!!)
10.Wampiryzm (nie kopiować!!)
11*. Wizje (praca... :P
(*moc uzdrawiania- konkurs)
(*Moc chodzenia po wodzie- konkurs)
____________
- partner: Demon
- potomstwo: Znów Misty
Rodzeństwo: Karo
Wiek :
~~ Mam 5 lat/ dzień 2/ V część roku
____________
Siła: 810 (+ 20 do wszystkiego konkurs silkowy,+15 dzięki Fiolce Krwi Blackmoora. + 10 siła. Loteria, +100 Mantykora, +150 Bazyl))
Zręczność: 540
Czujność: 540
Odwaga: 520
Moce: 520
Szybkość: 520
HP: 150
____________
Towarzysze:

Feniks Tęczowy- Tami
Ma bardzo głośny głos który powoduje że przeciwnik mdleje

Mantykora- Paura (po włosku Strach)
Mantykora miała owłosione, rude ciało lwa, ale według Ktezjasza jej głowa przypominała ludzką. Głos miała melodyjny. Posiadała dziwny ogon, podobny do ogona skorpiona, na którym pełno było trujących strzałek. Mantykora strzelała nimi w różnych kierunkach, sięgając celów oddalonych aż o trzy tysiące metrów. Ofiara trafiona ostrym pociskiem ulegała działającej w błyskawicznym tempie truciźnie a mantykora przystępowała do dzieła. Pomagały jej szczęki osadzone od ucha do ucha, w których osadzone były trzy rzędy ostrych jak brzytwa zębów, doskonale nadających się do rozszarpywania ludzi na kęsy.

Smok cienia- Sjena

Bazyliszek- Bazyl xD
Do obrony służą mu kły oraz wręcz toksyczny oddech, przede wszystkim jednak znany jest ze swojego spojrzenia – kto spojrzy mu w oczy zamienia się w kamień.

handiel
____________
RZECZY!!!:
Fiolka Krwi Blackmoora - noszona na szyi
Amulet Methos'a - Jest to czarna bransoleta, z wygrawerowanymi czerwonymi znakami.
eliksir Dayli - Dzięki niemu nasz towarzysz ma +1 wybraną przez nas moc.
kolorowy kamyczek- Kamień ten przynosi niezwykłe szczęście. Jeśli zaciśniesz go w łapie, przez jeden dzień nie można na ciebie nic złego powiedzieć lub nic złego nie można zrobić...
amulet Denii- Służy wykrywaniu najskrytszych tajemnic, czyni też właściciela zupełnie niewidzialnym. Należy go trzymać przy uchu w lewej łapie. Odezwie się na to donośny głos, który wyjawi żądaną tajemnicę.
____________
WD: aktualnie mam 35 WD... yeyy!!
RESZTA W PROFILU !
Wilk:
http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2013/282/3/1/red_berries_by_hioshiru-d6pv2wg.png

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #84 dnia: Marzec 28, 2013, 18:32:18 »

Tylko wiesz....Ja to wrzucę bezpośrednio tutaj xD
I uprzedzam,że są tam użyte imiona:Rossa i Rautt xD
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #85 dnia: Marzec 28, 2013, 18:36:47 »

'(bez tytułu)'

Ostatnie, co pamiętam z mojego życia, to chęć popełnienia samobójstwa… Potem widziałam już tylko ciemny las dookoła mnie i słabe światło latarki. Ktoś krzyczał moje imię.
-Tutaj jestem! - krzyknęłam i zaczęłam machać rękami. Pomimo to, obcy mnie nie zauważył. Poderwałam się do góry. Zmierzając w stronę niezbyt jasnego światła, usłyszałam czyjś pisk. Automatycznie pobiegłam w kierunku wydawanego dźwięku i ujrzałam kolejne światło. Tym razem była to kobieta… Znałam ją bardzo dobrze. Niezbyt wysoka ,o ciemno-rudych, farbowanych włosach zawsze spiętych w koczek. Jak zawsze, pomimo nieprzyjaznych warunków, była ubrana w baleriny na niskim obcasie, długą, jasną spódnicę i ciemnozielony sweterek, a na jej szyi zwisała stonowana chustka. Tak, to była moja ulubiona nauczycielka włoskiego.
-Proszę pani, co się stało!? – krzyknęłam podbiegając do kobiety. Nic. Znów żadnej reakcji na moje krzyki. Po chwili przybiegło jeszcze kilka osób. Spojrzałam na wszystkich i w tłumie znalazłam moich rodziców. Co sprowadziło wszystkich do lasu, zwłaszcza o tak późnej porze!? Dopiero potem spojrzałam za ich wzrokiem.
Nie mogłam uwierzyć, w to co widziałam. Leżało tam ciało, poturbowane i rozdarte przez jakieś zwierzęta. Odeszłam parę kroków w tył, w ciężkim szoku. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego dźwięku… Ciało należało do mnie.
Nagle wszystko stało się jasne. Szukali mnie. Pomimo moich krzyków nie mogli mnie usłyszeć, bo już nie żyłam. Ale… co mnie zabiło? Nie wyglądało to na sprawkę dzikich zwierząt, ale na coś o wiele brutalniejszego. Nagle ktoś zaczął biec prosto na mnie. Odruchowo krzyknęłam i zamknęłam oczy, ale nic się nie stało. Osoba przebiegła jak przez powietrze. Zdziwiona przysiadłam na połamanym drzewie i zaczęłam to wszystko trawić. Byłam w strasznym szoku i nic z zewnątrz do mnie nie docierało.
Kiedy się ‘odetkałam’ i zbudziłam z ‘transu’ zaczęłam słyszeć przerażone krzyki zgromadzonych. Po chwili przybiegła policja i zaczęła zabezpieczać teren i moje szczątki.
Nie wiedziałam jednak, czym jestem. Duchem? A może to po prostu sen? Nie, to było zbyt realistyczne… Zemdlałam w ciężkim szoku.
Obudziłam się w łóżku. Nie był to mój pokój, ba!, wcale nie kojarzyłam tego miejsca! Podniosłam się powoli i rozejrzałam po pokoju. Niewielka, stara szafa stojąca przy drzwiach, stolik z dwoma krzesłami pod oknem, jakieś obrazy na ścianach i łóżko, w którym leżałam. Nic nadzwyczajnego…
Nagle do pokoju weszła jakaś dziewczyna. Dość długie, czarne włosy z czerwonymi końcówkami, schowane pod kapturem, czarne spodnie i ciemna bluzka… Do tego czerwone elementy, skórzane, lekko zakrywające dłonie rękawiczki i kolczyk w nosie niezbyt mówiły: ’Hej! Jestem miłą i fajną osobą! Zaprzyjaźnij się ze mną!’.
-Już wstałaś? Zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że będziesz dłużej regenerować siły.
-C-co się stało? Gdzie ja jestem!? – prawie krzyknęłam do dziewczyny.
-Spokojnie… Jesteś u mnie w domu. Przyniósł cię tu mój brat, który znalazł cię nieprzytomną w lesie.
Skrzywiłam się lekko. To ja w końcu żyję, czy nie!?
-Jestem Rossa. – przedstawiła się dziewczyna. Podeszła do mnie szybkim krokiem. Miałam wrażenie, że gdy podchodziła jej nogi się rozmazywały… Pomyślałam, że to przez to, że jeszcze przed chwilą leżałam nieprzytomna i machnęłam na to ręką.
-Avril.
-Co robiłaś w lesie o tak późnej porze?
-Ja… sama nie wiem. – powiedziałam szczerze. Zaraz potem poczułam mocne ukłucie w głowie. Odruchowo się za nią złapałam i poczułam bandaże. Miałam je również na rękach.
-Nie przejmuj się, do jutra powinno się zagoić.
-Jak to!? To będzie się goić co najmniej miesiąc!
-Wcale nie. Regeneracja niedługo po śmierci jest bardzo szybka. – zamarłam. Czyli jednak nie żyję! Ale co sprawia, że Rossa mnie widzi? Co więcej, jak to możliwe, że jej brat mnie tu przyniósł!?
-Czym ja jestem? I kim ty jesteś? Nikt w lesie mnie przecież nie widział… –spytałam całkiem poważnie i, o dziwo, spokojnie.
-To ty nie wiesz? Jesteśmy duchami. – Rossa zaśmiała się lekko.
-P-przepraszam, ale czy mogłabyś zostawić mnie samą?
-Pewnie. – dziewczyna wyszła, zamykając za sobą drzwi. Pusty i cichy pokój dawał idealną atmosferę do takich właśnie przemyśleń…
-BUM BADA BUM BADDA BUM BUM BUM!
KUPIE SE ZUPE I ROWER KUPIE! – drzwi nagle się otworzyły i do pokoju wszedł dość wysoki chłopak. Spod ciemnego kaptura sterczały krótkie, czarne włosy. Ich końcówki były czerwone, jak u Rossy. Ubrany też był podobnie. -Uppss… Kiedy ostatni raz cię nawiedzałem, byłaś nieprzytomna. Nawet moje wrzaski cię nie obudziły. – zaśmiał się. Spojrzałam  na niego trochę dziwnie.
-Jestem Rautt. Możesz mi mówić również Red, Rosso, Rood, Vermell albo coś… Byle Czerwony. Bo to oznacza moje imię po islandzku. – uśmiechnął się, odsłaniając białe zęby.
-Rouge? – zaśmiałam się. Po francusku chyba też mogę…
-Nie, tego wolę nie używać… - przewrócił oczami i znów się uśmiechnął. Jego uśmiech był taki urzekający… zaśmiałam się cicho i zapomniałam o bólu głowy.
-Ejj… gdzie tak dokładniej jestem? – spytałam.
-Dokładnie? Za lasem, w którym cię znalazłem.
-Aha. – zastanowiłam się chwilę.  -A nie wiesz, co mnie zabiło?
-Nie za bardzo… Ale sądząc po obrażeniach twojego ciała to był wampir.
-Wampir!? Zwariowałeś!? Nie wierzę w takie bzdury.
-A w duchy niby co? Nie wierzysz? Przecież sama jesteś duchem… Ale jeśli zabił cię wampir, to będziesz dhampirem…
-Dhampir? Co to takiego?
-Duch, który może żywić się  duszami, wysysać je itd. … Ale nie musi. To dodaje mu sił i powoduje zwiększenie reiatsu, czyli energii duchowej.
-Aha.
-Im większe reiatsu, tym duch jest silniejszy i trudniej go zabić.
-Aha.
-Co ty z tym ‘aha’!? Możesz przestać!?
-Ee… Sorry? Mam jedno pytanie…
-Tak?
-Wampiry tak rozszarpują swoje ofiary? Nawet w bajkach o tym nie słyszałam…
-Zazwyczaj nie… Możliwe, że to była już sprawka wilków lub wilkołaków… Albo kotołaków. Tego akurat nie wiem. – zapadła niezręczna cisza.
-A ty? Jak zginąłeś? – spytałam po chwili. Nie wiem, czy to nie było zbyt osobiste pytanie.
-Ja? Dawne czasy… Zabił mnie właśnie kotołak. Dzięki temu mogę porozumiewać się ze wszystkimi kotowatymi… Poza tym, wyglądam jak ‘ludzka forma’ kotołaków, ale wciąż jestem duchem. – Rautt zdjął kaptur, a z jego włosów wyrastały kocie uszy. W tym samym momencie ukazał się giętki, czarny ogon, schowany wcześniej pod bluzą.
-Wow…
-Rossę zabił wilkołak, więc ma ‘psie’ elementy. – zaśmiał się. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam w szoku. Znowu.  –Nie martw się. Za kilka dni dowiemy się, co cię zabiło. Na pewno nie było to normalne…
Znów niezręczna cisza. Kiedy Rautt wyszedł, pogrążyłam się w głębokim śnie. Moje życie i tak było do dupy, a teraz jestem niewiadomo czym. Po prostu pięknie!
Rano obudziłam się w tym samym pokoju. Przy łóżku, na krześle, stała tacka z przygotowanym śniadaniem. Bez namysłu sięgnęłam po talerz z kanapką, a potem po herbatę. Moje rany już się zagoiły, tak jak przewidziała Rossa. Jedząc kanapkę, coś mnie tknęło… To duchy też odczuwają głód!?
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Śnieżka (Blanka)

  • Medyczka
  • Powstaniec
  • Mentor
  • **********
  • Wiadomości: 14173
  • buahahaha Śnieżka zawitała :P
    • Kontynuowany bloog... już nie piszę o wilkach bardziej jest to pamiętnik :)
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #86 dnia: Marzec 28, 2013, 18:37:12 »

to może dodaj to w formie załącznika ? będzie łatwiej :P i nie zajmie tyle miejsca :P
Zgłoś do moderatora   Zapisane

[/color] Blan
~~ 5 lat~~
____________
- moce:
1.Czytanie w myślach,
2.Władanie żywiołami,
3.potrafi sprawić, że traci się zmysły. (dar może działać na wielu naraz),
4.wytwarza tarczę...
5.Teleportacja
6.Czary- magia
7.potrafi wytwarzać prąd.
8.Eksterioryzacja (nie kopiować!!))
9.Prapti (nie kopiować!!)
10.Wampiryzm (nie kopiować!!)
11*. Wizje (praca... :P
(*moc uzdrawiania- konkurs)
(*Moc chodzenia po wodzie- konkurs)
____________
- partner: Demon
- potomstwo: Znów Misty
Rodzeństwo: Karo
Wiek :
~~ Mam 5 lat/ dzień 2/ V część roku
____________
Siła: 810 (+ 20 do wszystkiego konkurs silkowy,+15 dzięki Fiolce Krwi Blackmoora. + 10 siła. Loteria, +100 Mantykora, +150 Bazyl))
Zręczność: 540
Czujność: 540
Odwaga: 520
Moce: 520
Szybkość: 520
HP: 150
____________
Towarzysze:

Feniks Tęczowy- Tami
Ma bardzo głośny głos który powoduje że przeciwnik mdleje

Mantykora- Paura (po włosku Strach)
Mantykora miała owłosione, rude ciało lwa, ale według Ktezjasza jej głowa przypominała ludzką. Głos miała melodyjny. Posiadała dziwny ogon, podobny do ogona skorpiona, na którym pełno było trujących strzałek. Mantykora strzelała nimi w różnych kierunkach, sięgając celów oddalonych aż o trzy tysiące metrów. Ofiara trafiona ostrym pociskiem ulegała działającej w błyskawicznym tempie truciźnie a mantykora przystępowała do dzieła. Pomagały jej szczęki osadzone od ucha do ucha, w których osadzone były trzy rzędy ostrych jak brzytwa zębów, doskonale nadających się do rozszarpywania ludzi na kęsy.

Smok cienia- Sjena

Bazyliszek- Bazyl xD
Do obrony służą mu kły oraz wręcz toksyczny oddech, przede wszystkim jednak znany jest ze swojego spojrzenia – kto spojrzy mu w oczy zamienia się w kamień.

handiel
____________
RZECZY!!!:
Fiolka Krwi Blackmoora - noszona na szyi
Amulet Methos'a - Jest to czarna bransoleta, z wygrawerowanymi czerwonymi znakami.
eliksir Dayli - Dzięki niemu nasz towarzysz ma +1 wybraną przez nas moc.
kolorowy kamyczek- Kamień ten przynosi niezwykłe szczęście. Jeśli zaciśniesz go w łapie, przez jeden dzień nie można na ciebie nic złego powiedzieć lub nic złego nie można zrobić...
amulet Denii- Służy wykrywaniu najskrytszych tajemnic, czyni też właściciela zupełnie niewidzialnym. Należy go trzymać przy uchu w lewej łapie. Odezwie się na to donośny głos, który wyjawi żądaną tajemnicę.
____________
WD: aktualnie mam 35 WD... yeyy!!
RESZTA W PROFILU !
Wilk:
http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2013/282/3/1/red_berries_by_hioshiru-d6pv2wg.png

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #87 dnia: Marzec 28, 2013, 18:37:59 »

cd.

-Twoje reiatsu znacznie się polepszyło. – znikąd pojawił się Rautt. – Wyraźnie czuć poprawę.
-To chyba dobrze, nie?
-Bardzo dobrze. Dzisiaj może wezmę cię na trening.
-Trening czego? – spytałam lekko zainteresowana.
-Samoobrony. Musisz nauczyć się bronić przed innymi ‘potworami’. – zaśmiał się.
-Zaraz… To nie wystarczy przez nie przenikać?
-Nie zawsze. Niektóre z nich potrafią zmaterializować duchy na moment, kiedy je dotkną. Niektórzy posługują się też czarami, inni alchemią i takie tam… Więc widzisz… Tylko ludzie tak naprawdę nic nam nie mogą zrobić. Niektóre ‘potwory’ są takimi idiotami, że też nie potrafią… - znów się zaśmiał.
-Aha. – Rautt spojrzał na mnie wilkiem. Zaśmiałam się i grzecznie przeprosiłam.
-Jak skończysz jeść, przyjdź do nas. Będziemy w salonie. – uśmiechnął się i wyszedł. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że trzymam kanapkę i kubek herbaty. Lekko zdezorientowana otrząsnęłam się i wróciłam do jedzenia.

Kiedy weszłam do salonu, zastałam siedzącą w głębokim fotelu Rossę i Rautta siedzącego na bujanym krześle. Zaśmiałam się delikatnie. Pod oknem, obok przeszklonych drzwi na taras zasłoniętych delikatną firanką, stał stary telewizor. Pomieszczenie przypominało raczej dom moich dziadków, niż mieszkanie dla dwójki młodych ludzi…
-Avril, chodźmy na łąkę. – zaproponowała Rossa. Potaknęłam tylko i wyszłam za rodzeństwem. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że Rossa nie ma na sobie kaptura… Faktycznie. Uszy wyglądały bardziej na psie niż na kocie, a ogon zdecydowanie wskazywał na psa. Kiedy szliśmy przez ogród, miałam wrażenie, że jestem u swoich dziadków na działce. Pełno kwitnących kwiatów, posadzonych w ładne kompozycje, idealna, zadbana trawa i kilka drzewek owocowych. Poza tym, moje ulubione wierzby. Nie było ich dużo, a dokładniej dwie. Pod jedną z nich znajdowała się ławeczka, a tuż obok niewielki staw. W rogu dość dużej działki zauważyłam ogrodzony ogródek warzywno-owocowy. Marchewki, pietruszki, sałata, ogórki, maliny, porzeczki… Tak, to wszystko zdecydowanie rosło u dziadków.
Przechodząc przez ogród wróciły te szczęśliwe wspomnienia z życia. Kiedy, jako kilkulatka, bawiłam się u dziadków…
Na samym końcu ogrodu znajdowała się furtka. Za nią było trochę pola, a dalej ciemny, gęsty las i wydeptana ścieżka, prowadząc do niego. Pomyślałam, że na tym polu będziemy ćwiczyć. Myliłam się. Rossa, nieprzerwanie idąc ścieżką, weszła do lasu. Lekko się przestraszyłam, ale wciąż było widać ścieżkę. Idąc bez słowa przez jakieś 20 minut, doszliśmy na cudowną łąkę. Niezbyt wysokie trawy pozwalały na swobodne poruszanie się, a spora ilość kwiatów dodawała wszystkiemu uroku. Nieopodal zauważyłam kilka saren. Byłam ciekawa, czemu przed nami nie uciekają… No tak, one też nas nie widzą.
-To tutaj. – stwierdził Rautt.  –Od czego chcesz zacząć?
-A co mamy do zrobienia? – spytałam.
-Podstawową, ludzką samoobronę i magia. – odpowiedziała Rossa.
-Aha. To może najpierw podstawy. Trochę się tego uczyłam za życia…
-To dobrze. Szybciej załapiesz. A na razie, zrób kilka okrążeń wokół łąki. – popatrzyłam na całą łąkę. Nie widziałam drugiego końca. Lekko się załamałam, ale posłusznie zaczęłam biec. Nie dobiegłam do 1/4 trasy, a już musiałam się zatrzymać. Zdyszana przysiadłam na chwilę. Z oddali słychać było krzyki Rossy, żebym się nie zatrzymywała. Wstałam i zaczęłam biec dalej. Kiedy zniknęłam im z oczu (a przynamniej tak myślałam), położyłam się na trawie. Nie dawałam już rady.
-Wstawaj. – powiedział kotołak, który nagle pojawił się znikąd. Przestraszona podskoczyłam do góry. Przecież  nikt za mną nie biegł, więc jak to możliwe, że Rautt znalazł się tu tak szybko!?  – Na twoje pytania odpowiem później, a na razie biegnij! – posłusznie zaczęłam biec. Kiedy się odwróciłam, żeby spojrzeć na chłopaka, nie było go. Zdziwiona biegłam dalej. Nie wiem jak, ale udało mi się dotrzeć do rodzeństwa bez większego zatrzymania.
-I co teraz? –spytałam zdyszana.
-Biegnij dalej. Miałaś zrobić kilka okrążeń. – powiedziała Rossa.
-Chcesz może słuchawki? – powiedział brat, zdejmując je z uszu.
-Nie, dzięki. Chcę słyszeć świergot ptaków. – powiedziałam i pobiegłam dalej.

Do domu zaniósł mnie Rautt. Po 7 okrążeniach byłam padnięta. Zasnęłam w jego ramionach… Był taki ciepły!
- Ej, nie przywiązuj się tak do niej. – powiedziała Rossa, kiedy zauważyła że Vermell się uśmiecha.
-Niby czemu? Jest urocza, kiedy śpi.
-Przecież wiesz, że jestem dobrą siostrą. Pozwoliłam jej tu zostać, ale tylko do końca wakacji. Potem niech radzi sobie sama.
-Mamy jeszcze dużo czasu…
-Tak, ale chciałeś ją wytrenować. Więc czas z nią skraca ci się o co najmniej połowę.
-Oj, nie trajkocz…
-Będziemy musieli wracać do szkoły, a nie ma szans, żeby ona się tam dostała.
-Czemu nie? Przecież nie jest taka głupia.
-Może i nie jest, ale nie ma żadnego doświadczenia. Ot! taka duszyczka, która na pewno nie ukończy tego twojego treningu do końca wakacji! – warknęła.
-Da radę. Wierzę w nią.

Znów obudziłam się w łóżku. Tym razem na śniadanie dostałam jajecznicę. Kiedy wzięłam talerz spostrzegłam Rautta siedzącego na drugim krześle, patrzącego w okno. Był lekko przygnębiony.
-Coś się stało? – spytałam zmartwiona.
-Nie, nic. – odpowiedział i spojrzał na mnie.  –Jedz.
Posłusznie zabrałam się za jedzenie. Jajecznica była jedną z najlepszych, jakie jadłam. Dopiero po tym, jak wstałam, zauważyłam że nie mam zakwasów. Hmm… Dziwne. Wchodząc do salonu, zauważyłam brak Rossy.
-Rautt, gdzie Rossa? – spytałam chłopaka wchodzącego za mną.
-Dzisiaj potrenujesz tylko ze mną. – uśmiechnął się.  –Rossa musiała wyjechać… Do sklepu.
-Aha. To idziemy?
-Tak. – Rautt otworzył drzwi i mnie przepuścił z lekkim ukłonem. Zaśmiałam się, podziękowałam i wyszłam. Pewnie przeszłam do furtki i, trzymając się ścieżki, dotarłam na łąkę.
-Tooo… Co dziś robimy? – spytałam zainteresowana.
-Dzisiaj? Jeśli chcesz, to możemy nic nie robić… - uśmiechnął się.
-Nie no, coś trzeba zrobić… Może pokażesz mi jak działa magia?
-Pewnie. – uśmiechnął się, wystawił rozłożoną, jak do przybicia piątki, rękę i zaczął po cichu coś mówić. Zaraz po tym, z jego ręki wystrzeliła niebieska kula, przypominająca trochę kulę ognia… Ale to nie był ogień. To było coś bardziej niszczycielskiego.  –Przed każdym takim atakiem, musisz wypowiedzieć odpowiednie słowa. Podobnych ataków jest więcej, ale nie musisz znać wszystkich. Tylko najlepsi potrafią wystrzelić czymś takim ‘bez zaśpiewu’, czyli bez tych słów początkowych.
-Aha. Czyli wypowiadają tylko nazwę zaklęcia i strzelają?
-Tak. – Rautt się uśmiechnął.  –To jak? Chcesz się nauczyć robić taką kulkę?
-Jeszcze pytasz? – uśmiechnęłam się.
-To tak. Wyprostuj rękę i powiedz: duszo nieczysta, która daje mi siłę do walki, przywołaj tu wszystkie demony, aby móc je pokonać. Niebiańskie anioły, które obserwować to będą, niech znikną w ogniu piekielnym, bo pomóc mi nie chciały. KULA ZNISZCZENIA NUMER 2! – grzecznie powtórzyłam wszystko, co Rautt mi podyktował. Z mojej ręki wystrzeliła podobna kulka do tej, którą strzelił chłopak. Tylko że moja była większa… Pisnęłam ze szczęścia, że mi się udało. Podskakiwałam jak małe dziecko, a potem jeszcze przytuliłam Rautta. Po chwili się opamiętałam.
-Sorry… - zaśmiałam się delikatnie. Rumieniłam się, tak samo jak kotołak.
-Dobrze ci idzie. – stwierdził. – Niedługo nauczysz się robić trudniejsze rzeczy.
-To dobrze. – uśmiechnęłam się.
-Zrób to jeszcze kilka razy, a potem ci coś pokażę…
-Co mi pokażesz? – spytałam zaciekawiona.
-Zobaczysz.
Kiedy powtórzyłam kulkę zniszczenia 6 razy, byłam bardzo zmęczona. Nie wiedziałam, że to takie wyczerpujące!
-Widzę, że się zmęczyłaś.
-Nie, wcale nie! Mogę jeszcze raz! Duszo nieczysta, która daje mi siłę do walki, przywołaj tu wszystk…
-Daj spokój. – opuścił moją rękę. – Dyszysz.
-No dobra… A teraz mi pokaż, co chciałeś mi pokazać.
-Dobra. Tak jak się umawialiśmy. Zamknij oczy.
-Czemu!?
-Zamknij. Zobaczysz. – posłusznie zamknęłam oczy. Poczułam tylko pewny chwyt Rautta i miałam wrażenie, że ziemia osunęła mi się spod stóp. Zaraz potem znów znalazłam grunt, ale był kompletnie inny od tego, na którym stałam wcześniej. –Już możesz otworzyć oczy.
Kiedy zobaczyłam widok, który roztaczał się dookoła, nie byłam pewna, co widzę. Staliśmy nad urwiskiem, wśród cudnego lasu. Widok był tak cudowny, aż wstrzymywałam oddech. Dość wysokie góry, pokryte piękną zielenią, naokoło nas pełno kwiatów i drzew… I moja ulubiona wierzba, a pod nią ławeczka.
-Usiądziemy? – kiwnęłam tylko głową i usiadłam. Tam było tak pięknie! –Wiedziałem, że ci się spodoba. – uśmiechnął się i również usiadł.
-A-ale jak my się tu znaleźliśmy?
-Teleportacja. To akurat potrafią tylko duchy i niektórzy madzy.
-Aha. Czyli ja też tak umiem?
-Tak, ale musisz się jeszcze dokładnie nauczyć, jak tego używać. Zajmiemy się tym kiedy indziej, a teraz podziwiaj widoki. – niepewnie mnie przytulił. Uległam mu i położyłam głowę na jego piersi.
Rautt, lekko zdziwiony drgnął. Pomimo to, było mi bardzo przyjemnie. Uśmiechaliśmy się.
-Tam, w dole, jest moja szkoła. Znaczy, moja i Rossy. To jest moje ulubione miejsce w tej szkole…
-A co robicie w tej szkole?
-Uczymy się, tak jak w normalnych szkołach. Jest to szkoła nie tylko dla duchów, więc jest dość ciekawie.
-Aha. A mogłabym do niej chodzić?
-Właśnie po to cię trenuję. Żebyś mogła się tu zapisać, musisz umieć obronić się przed innymi potworami, bo nie zawsze są przyjazne. Poza tym, jak z twoimi ocenami za życia?
-Dość dobre…3 z fizyki, 5 z chemii, matmy, biologii i angielskiego, 6 z włoskiego i wychowania fizycznego, muzyki, plastyki i religi…4 z geografii i techniki… i to chyba tyle.
-No to już masz możliwość zapisania się tutaj. To jest jedna z najlepszych szkół dla martwych. – zaśmiał się.
-Dziękuję za to, co dla mnie robisz. – zarumieniłam się pocałowałam chłopaka w policzek.
-N-nie ma za co… - również się zarumienił.
Przesiedzieliśmy tak, aż do zachodu słońca.

-Szybciej! – krzyczał Rautt, rzucając we mnie nożami treningowymi. – Chcesz, żebym cię trafił!? Za wolno!
-Robię co się da! – krzyknęłam. Faktycznie, ledwie wyrabiałam się z teleportowaniem. Kilka noży zahaczyło o moje ubranie, albo też musnęło moją skórę.  –Przerwa!?
-Nie ma czasu! Chcesz chodzić do tej szkoły, czy nie!?
-Chcę!
-To nie jęcz, tylko uciekaj! – rzucił kolejnym nożem, który zahaczył czubkiem o moje dość długie włosy, przefarbowane tak, że miałam głownie odrosty delikatnie różowe, a reszta była prawie platynowa. (http://28.media.tumblr.com/tumblr_ksz2kb7Zd31qzgk7so1_500.jpg)
Przestraszona pojawiłam się tuż za kotołakiem i złapałam za szyję. Rzuciłam nim delikatnie o ziemię.
-Prosiłam o przerwę. – powiedziałam zdecydowana.
-Dziewczyno, ale ty masz chwyt! O mało co mnie nie udusiłaś!
-Wcale nie! Przecież delikatnie cię złapałam!
-Delikatnie!? Pogięło cię!? – złapał się za głowę. Pokazał mi rękę całą w krwi. –To było delikatnie!? Tak grzmotnąłem o ziemię, że o mało co nie rozwaliłem sobie głowy!
-Uupss… Nic ci nie będzie! – stwierdziłam. –Przepraszam. – zaczęłam pomagać mu wstać.
-Nie no, spoko. Może i masz rację… Nie trzeba było cię tak cisnąć z tym treningiem…
-Idziemy do domu?
-Tak, chodźmy. – teleportowaliśmy się do salonu.

-Boże, Rautt! Co się stało!? – panikowała Rossa. Potem spojrzała na mnie.  –Co ty mu zrobiłaś!?
-Przewróciłam go… Ale nie chciałam zrobić mu krzywdy.
-Ale zrobiłaś! Wyjdź z tego domu, zanim cię zamorduję!
-Rossa! Daj spokój, ni-nic się nie stało… - próbował uspokoić ją Rautt. Po tym delikatnie oparł się o ścianę i osunął się na ziemię, zostawiając na ścianie smugę krwi.
-Stało się! Wyjdź! – krzyknęła, a ja natychmiast się wyteleportowałam z domu.

Usiadłam na ławce, jeszcze raz  oglądając cudowny widok. Popatrzyłam w dół, na duży budynek. Dopiero teraz zauważyłam coś interesującego… Szkoła z internatem!? Rautt już złożył tam moje papiery ,więc od września będę tam mieszkać… Ciekawe. Został już tylko miesiąc. Miesiąc, który muszę poświęcić na przygotowania. Jedyne, czego się nauczyłam przez ostatni tydzień to kilka rodzajów kul zniszczenia,  szybka teleportacja i podstawy samoobrony. Pomimo to, zrobiłam  się jeszcze bardziej wytrzymała.
-Wiedziałem, że tu będziesz. – powiedział głos za mną. Odwróciłam się nagle w jego kierunku.
-Rautt! Ale jak…? Rossa przecież by cię nie puściła…
-Bo nie puściła. Ogłuszyłem ją patelnią. – zaśmiał się i wyciągnął zza pleców patelnię. Również się zaśmiałam. Wstałam i podbiegłam do chłopaka. Przytuliłam go, ciesząc się, że nic mu nie jest.  –Avril… Daj spokój, nic się nie stało!
-Przepraszam.
-Nie masz za co. Jak już, to powinnaś przepraszać raczej Rossę, bo ci nie wybaczy. Jestem jej oczkiem w głowie.
-Nic dziwnego, skoro jesteście bliźniętami.
-A ja wiem? Nie miałem innego rodzeństwa, więc nie wiem, jak to powinno wyglądać.
-Ja wcale nie miałam rodzeństwa. Widzisz, każdy ma inaczej. – zapadła niezręczna cisza. Na chwilę się odwróciłam, a Rautt musnął mnie ogonem i złapał za rękę. Zachichotałam. Obróciłam się nagle, a chłopak mnie pocałował. Zarumieniłam się, tak samo jak on. To nie był specjalny pocałunek. Szybko się od niego odsunęłam, cała czerwona.
-W-wybacz. - wyjąkał.  –Ja nie chciałem. – był czerwony jak cegła.
-To moja wina. To powinnam przeprosić.
-Nie! Ni-nic się nie stało. Grunt, że Rossa nie widziała… Zamordowałaby cię. Nie wiem, czy wiesz, ale ona za tobą nie przepada. Od początku była do ciebie tak nastawiona.
-Wiem. Dało się to zauważyć.
-A odkąd twoje reiatsu mocno wzrosło…
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Rossa

  • Księżniczka WP Wojowniczka - Rekrut
  • WP
  • Ekspert
  • ****************
  • Wiadomości: 2052
  • "Sam musisz znaleźć własne szczęście!"~Lucy
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #88 dnia: Marzec 28, 2013, 18:38:41 »

Tsa...za późno xD
Poza tym,nie miałam zamiaru tego nigdzie umieszczać...
Piszę,bo mi się nudzi.
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Wiek:5 lata/dzień 16/część IV

Moce:
1.ogniste skrzydła
2.niewidzialność
3.oddychanie pod wodą
4.blokada cudzych umiejętności-wilk nie może używać swoich mocy,kiedy tego zechcę
5.przenikanie przedmiotów (i nie tylko)
6.zmiennokształtność

Siła: 65
Zręczność: 50
Czujność: 65
Odwaga: 80
Szybkość: 63
Moce: 35

Mama:Akira
Tata:Tadashi
Brat:Rautt

WD:150
Praca:Przewodnik

http://bibsy.pl/H70k8l78/bibsy-pl ^^

Rebeka

  • Gość
Odp: Opowiadania
« Odpowiedź #89 dnia: Marzec 28, 2013, 18:41:15 »

Musisz poczekać na Rebekę.On ci ją założy.
"On"?!
Ale to miłe hahaha
raczej "ona"
Zgłoś do moderatora   Zapisane
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 28
 

Polityka cookies