Tereny Poza Watahą > Góry

Gejzery

<< < (40/43) > >>

Demon:
-Idę - oznajmił i zrobił dwa kroki w przód, jednak zaraz się znów cofnął.
Dobra, kiedy oni ci ten pysk zawiążą? Bo ten, miałem ciebie nie słyszeć, ale to mieli ci związać pysk, a ja ciebie nie słyszę (głupi ja, nie zauważyłem, że noo...) a ty pyska wciąż związanego nie masz...

Karoiiina:
Tak, i właśnie w tym momencie ktoś złapał ją od tyłu i brutalnie związał. Przewiesił przez ramię jak wór i powoli zaczął oddalać się skąd przybył.
Masz.

Wow, Demon odpisał O.O

Demon:
*To już robi się wkurzające* pomyślał i zakręcił. Szedł przed siebie, aż w końcu zobaczył jakiś większy dołek, teraz wszystko mu się rozjaśniło w głowie. Wskoczył tam i zgrabnie wylądował na czterech łapach, niczym kot. Poczuł wyraźny zapach Karo i jeszcze jakiś innych istot. Puścił się biegiem w jej stronę. Zaraz potem zobaczył ów istotki, a gdzieś tam waderę.
- Trzeba było krzyczeć - powiedział i zaraz potem rzucił się na stwory. Chciał je rozszarpać na strzępy.
Noo, po dwóch dniach raczyłem odpisać...

Karoiiina:
W międzyczasie te cośki zdążyły wepchnąć waderę do klatki. Ta spokojnie leżała sobie i patrzyła na całą akcję. Przewróciła oczami.
- No nie, w cale się nie darłam - westchnęła cicho, mówiąc zachrypniętym już głosem. Machnęła ogonem.
Wooooow O:

Demon:
Zignorował Karo przewróceniem oczami, miał teraz inne problemy na głowie, niż jej tam mruczenia pod nosem. Rzucił się na jednego stwora, to zaś 3 inne na nim już były. Rozłożył potężne skrzydła tym samym zrzucając je z siebie, jednak rany które im zadał strasznie szybko się goiły, tak szybko, że możnaby uznać, iż nie idzie ich zranić.
Sięgnął więc po czary, pierwsze iluzja, która nie zadziałała, potem podporządkowanie... również, na końcu magia, również nic. A to dziwne, gdyż zazwyczaj jego czarów nic nie może się oprzeć, jednak te stwory musiała chronić czarna, najpotężniejsza, starodawna magia, którą w sumie jakby ktoś pomógł mógłby pokonać, ale to wymagałoby również czasu, którego on aktualnie nie posiadał. Wkrótce i on był na przegranej pozycji, zagnany w kąt, warczący ze zjeżoną sierścią, co jakiś czas atakujący miniludki, chociaż to nie miało sensu, jednak Demon się nie podda, nigdy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej