Tereny Pierwotnych > Las

Las

<< < (342/342)

Ian:
Gareth ocknął się po jakimś czasie wgapiania się w klucze. Otrząsnął się, prychnął i zawiesił sobie naszyjnik z powrotem, manewrując przy tym ogonem. Rozejrzał się leniwie, przeciągając się przy tym, żeby rozprostować nieco zastałe przez ciągłe siedzenie w miejscu kości. Nagle uderzyło go, że siedzi w lesie zupełnie sam. Przez chwilę wydawał się nawet nieco zbity z tropu, co niewątpliwie chciałby ujrzeć każdy, kto kiedykolwiek miał wątpliwą przyjemność pożreć się z basiorem. Szybko jednak się opanował. Przyczyną takiego zdziwienia u niego było oczywiście ciche ulotnienie się białej wadery, nad którą Gari pastwił się jeszcze chwilę przedtem. Jak ona mogła wyjść całkowicie niezauważona przez Garetha? Toż to prawie niemożliwe... Podniósł się powoli, znów się przeciągając i ziewając przy tym. Już wyrzucił Nanę z głowy, a przynajmniej jej niespodziewane zniknięcie. Gdyż odpuścić jej nie zamierzał. Powęszył więc chwilę, złapał jej zapach i z szerokim, demonicznym uśmiechem ruszył za tropem, machając wokoło czarno-białym ogonem.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej