Tereny Poza Watahą > Góry

Nocne Wzgórza

(1/17) > >>

Demon:
Tuż u podnóża gór znajdują się dwa nawet dość wysokie wzgórza. Gdy nocna łuna je otuli przylatują tu czarne ptaki, a porywisty wiatr nieźle tu daje się we znaki, gwiżdże i odstrasza małe zwierzaki.

Razer:
Wylądował na jednym ze wzgórz.Usiadł i spojrzał na daleki horyzont.W oddali widział lasy,ocean,a nawet lodowiec.Wiatr o dziwo był teraz spokojniejszy niż zwykle.
-Wszyscy zwracają się przeciwko mnie.Klan,Samozwańcy...Stałem się ich wspólnym wrogiem.Mam się ukrywać do końca życia i czekać na zbawienie?
Nagle zobaczył lecącego w jego stronę ptaka.
-Vocis?-zawołał Razer. Faktycznie,tym ptakiem okazał się orzeł samotnika.Orzeł wylądował na grzbiecie Razera.
-Ty mnie nie opuściłeś,dlaczego?Przecież nie należysz już do mnie..-powiedział Razer.Orzeł spoglądał na niego ze zrozumieniem w oczach.
-Gdybyś wiedział przez co ostatnio przeszedłem.Chyba muszę opuścić krainę Mirabilis towarzyszu-rzekł do orła.

Razer:
-Ech..przecież ucieczka nie rozwiąże problemów.To zwykłe tchórzostwo.Oni tylko na to czekają.Wszyscy.Szamani,powstańcy ,samozwańcy i te paskudne plugastwo czymkolwiek jest.Vocisie,mam prośbę.Stań po mojej stronie-powiedział. Vocis zaskrzeczał cicho.
-Uznam to za zgodę.Chodźmy stąd.Nie przepadam za wiatrem-wyszeptał Razer i odleciał razem z towarzyszem.

Nemhain:
Visage wybrał do lądowania jedno ze wzgórz u podnóża gór. Nie widziałam, czy czerwony smok nas ściga, czy nie. Tu przynajmniej nie groziła nam lawina. Zapadał zmrok. Ziewnęłam.
-Może pójdziesz spać, a ja będę pilnował, czy krwawołuski nie leci. - zaproponował Visage, widząc moje zmęczenie.
-Czemu nazywasz go "krwawołuskim"?
-Jak to "czemu"? Przecież jest czerwony.
-Więc dlaczego nie "czerwonołuski"?
Visage pokręcił głową i powiedział:
-A dlaczego wilki nie mówią na samicę "wilczyca", tylko "wadera"? To tak samo inteligentne pytanie.
Ziewnęłam po raz drugi i, nie znajdując na to dobrej odpowiedzi, położyłam się i zasnęłam. Visage usiadł i zaczął rozglądać się dookoła.

Karoiiina:
Zgrabnie wylądowała i rozejrzała się. Podeszła spokojnie parę kroków w stronę wadery, w razie czego będąc przygotowaną na atak.
- Um.. Nemhain, wybacz. Nie wiedziałam, że to tak walnie - ciekawe, jak wyglądała głowa wilka w ciele smoka. Pancerza. Jeden pies, jak to mówią.
- Nie ostrzegłem jej przed tym, jakie duże może być uderzenie. To moja wina, przepraszam - odezwał się smok. Jej ręka zaświeciła, gdy Ddraig mówił.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej