Różności > Opowiadania, wiersze...

Historie Nany

(1/258) > >>

Nana:
                                            Narodziny "Jednej z Nich"

Wadera leżała i czekała spokojnie.Służki już zaopiekowały się białą,małą kulką.Do jaskini wszedł czarny basior.
Podszedł do leżącej wadery i spojrzał na nią troskliwie.Wadera odwzajemniła spojrzenie.
-Wszystko w porządku?-spytał kładąc się obok wadery.
-Wszystko w porządku...Tylko jak ją nazwiemy?-spytała wadera
-Też chciałbym żeby było to imię unikalne...-powiedział z nadzieją Logan.Ojciec małej kulki.
-A może by połączyć nasze imiona?-spytała Ana.
-Nana?-spytał.
Służki przekazały małą,puchatą,kulkę rodzicom.Szczeniak spojrzał na rodziców swoimi żółto-złotymi oczkami które wydawały się pod pewnym kątem topazowe.
Logan i Ana byli bardzo szczęśliwi ze szczeniaka.
-Wyrośnie na piękną wilczycę.Już jestem z niej dumny!-powiedział Logan.
Ana zaśmiała się.Przytuliła partnera i pocałowała go na pożegnanie.Gdy basior wyszedł i obiecał przychodzić i codziennie odwiedzać swoje wilczyce,Ana zwróciła się do szczeniaka.
-No Nana...Przed tobą długie lata przywództwa.A teraz śpij. -powiedziała układając szczeniaka i siebie do snu.

Arser:
Supeeeeeeeeeeeeer
Czekam na następnął część !!

whitedark:
Ciekawy początek  :o

Nana:
                                                     Żarty sobie robicie?

Gdy Nana biegała po łące ze swoimi rówieśnikami jej matka była po raz kolejny w jaskini szpitalnej a ojciec łapał się za głowę.Urodziły się trzy szczeniaki.I to sami samce.Jeden czarny jak węgiel z białą kropką na piersi,drugi biały z czarnymi łapami,ogonem i uszami a trzeci cały szary.
-Obawiam się że będą z nimi kłopoty.-powiedział Logan.
-Oj daj spokój....Mam nawet dla nich imiona.Są chyba odpowiednie.Biało-czarny będzie nosił imię Dex,czarny Boston a ten szary Skyte.-powiedziała spokojnie Ana.
-Ana spójrz!-krzyknął Logan podnosząc Skyta.
-On ma skrzydła!-pisnęła Ana.
-Dobra....to może ja pójdę po Nanę i pokażemy jej młodsze rodzeństwo.-Logan wyszedł i zaczął szukać Nany.

                                                                 ***
Nana odbywała bardzo ważny wyścig.Jej zwycięstwo znaczyło przywództwo grupy.Gdy już dobiegała do mety i miała dwumetrową przewagę,słońce zasłonił cień.Pozostali przyjaciele Nany gwałtownie spuścili głowy w dół oddając hołd.
*O co im chodzi?*-pomyślała Nana.
Odwróciła się i zobaczyła swojego tatę.Nieco się przestraszyła widząc Logana.
-Coś się stało tato?-spytała.
-Nana zaraz do was dołączy.Zaraz przyjdzie.-powiedział Logan do szczeniaków.
-Tato co się stało?-spytała nieco dalej Nana.
-Masz młodsze rodzeństwo.Trzech braci.-powiedział radośnie Logan
Nana zamarła.Jak to TRZECH braci?Jakim prawem się urodzili?Kto im w ogóle dał prawo do urodzenia się bez jej zgody?
-Chyba to jakiś żart?-spytała śmiejąc się.
-Nie,to nie jest żart.-odpowiedział Logan.
-Ale tato...Przecież mówiłeś że ja będę Alphą!Tato!-powiedziała z rozżaleniem Nana
-I nią będziesz!
-Tato,widzę że cię ktoś omamił.-powiedziała Nana łapiąc za brodę ojca.
-Patrz mi prosto w oczy.Oni nie mieli mojego pozwolenia na urodzenie się.Cieszę się że mam młodsze rodzeństwo ale NIKT NIE DAŁ IM MOJEGO POZWOLENIA.-mówiła z powagą Nana.
Logan wybuchł śmiechem.
-Nie muszą mieć twojego pozwolenia.-zaśmiał się Logan prowadząc córkę do jaskini szpitalnej.
Gdy Nana weszła zauważyła trzy małe kulki.Jedną czarną jak smołę,drugą która wyglądała jakby weszła w błoto a trzecią całą szarą tylko coś wystawało mu z grzbietu.
-I to są...-zaczęła Nana.
-Dex,Skyte i Boston.-dokończyła za Nanę Ana,wskazując kolejno na biało-czarnego potem na szarego a na końcu czarnego szczeniaka.
-Aha...-powiedziała Nana.
*Są jacyś dziwni!I dzicy...*-pomyślała.

Nana:
                                              Pierwsza rozróba


-Dobra obojniaki!Od tej pory słuchacie się mnie i tylko mnie!Powiem skakać macie skakać,powiem gdakać to macie gdakać!Jakieś pytania?-rzuciła Nana do braci.Szczeniaki z uwagą słuchały co mówi.Siedzieli na polanie gdzie Nana odbywała wtedy wyścig i przyszedł ojciec z nowiną.
-Nana.Chyba zrozumieli.-powiedział brudno szary szczeniak w wieku Nany.
-Racja Pisto.Zrozumieli.Pamiętacie swoje role?Skyte patroluje z powietrza,Dex biegnie z grupą A a Boston z grupą B.Do dzieła!-krzyknęła Nana.
-Nie wiem czy to dobry pomysł straszyć te jelenie.-powiedziała do Nany Pola.Siostra Pisto.
-Daj spokój!Tylko je trochę nastraszymy!-odpowiedziała Nana.
                                                     * * *

Jelenie zostały otoczone w łuk.Grupa A w której znajdowała się Nana,szefowa wszystkich grup miała zagonić jelenie do jeziora.Natomiast Grupa B miała pilnować by żaden jeleń nie umknął.Skyte który był zwiadowcą latał nad grupami i stadem jeleni patrolując czy wszystko jest w porządku.Przy okazji patrolował czy nikt nie idzie w ich stronę.
 Nagle można było usłyszeć długie wycie Nany.Był to znak do ataku.Grupa A ruszyła i zaczęła zaganiać jelenie w stronę jeziora.Grupa B biegła za Grupą A.Skyte patrolował wszystko z góry.Wszystko szło zgodnie z planem.Nagle jeden z byków wymknął się spod kontroli.Biegł w prawo nie w lewo.A za nim całe stado.
Grupa B rzuciła się w pogoń za jeleniem lecz zagonienie go w przeciwną stronę nic nie dawało.
Grupy wymieszały się.Nie chodziło o zagonienie go nad jezioro.Chodziło żeby stado zmieniło kurs!Inaczej wszyscy zginą.
-Nana!Nasze tereny!-zawołał Skyte z powietrza.
 Dopiero teraz doszło do Nany co się teraz wydarzy.Jelenie zaraz uderzą w obóz i jaskinię szpitalną!Co tam obóz!Uderzą w jaskinię rodziców!
 Było za późno na jakikolwiek manewr ruchu!Jelenie uderzyły w obóz tratując wszystko i wszystkich.Oddział Nany i Skyte z powietrza próbując tak zgonić stado by wyrządziło jak najmniej szkód przeszło przez obóz.Niestety nic nie udało się uzyskać.Jelenie pędziły jak oszalałe!
                                     * * *
Do jaskini nagle wbiegł jeden z posłańców Brown.
-Co się stało?-spytał Logan.
-Jelenie tratują obóz!Jest też tam Nana z Bostonem,Skyte'm i Dexem!-Logan stał jak wmurowany.
-Wezwij łowców,wojowników i obrońców!Migiem!-warknął Logan.
                                   * * *
-Nana nie zagonimy ich!Muszą przejść przez obóz!-próbował przekrzyczeć hałas Pisto.
-Zaganiać dalej!Nie mogą dojść do Centrum obozu!-wydała rozkaz Nana.
-Uwaga!Jakaś chmara leci w naszą stronę!-zawołał Skyte z góry.
-To wojsko!Przygotować się na gwałtowny zawrót!.....TERAZ!-krzyknęła Nana.Grupy A i B zaczęły zawracać.Razem z wojskiem ojca A i B zagonili z powrotem jelenie do lasu.Gdy jelenie dotarły do lasu wszyscy zawracali w biegu.Nana trzymała się jak najdalej od Logana i trzymała się swojej grupy.Gdy się rozłączyli Nana wróciła wraz z młodszym rodzeństwem do domu.
Logan nie był zachwycony co zrobili.any nie było bo była w jaskini szpitalnej i tam pomagała zielarzom po ataku jeleni w opatrunku rannych.
-Jesteście z siebie zadowoleni?!-warknął na czwórkę winowajców która siedziała ze spuszczonymi głowami.
-Co wam przyszło do głowy żeby zaganiać jelenie?!
-Chcieliśmy je zagonić do jeziora...-powiedziała cicho Nana.
-Żeby się potopiły?!A poza tym co ty sobie wyobrażałaś?!co ci strzeliło do głowy żeby zabierać ich ze sobą?!-Logan głośno warknął.Był wściekły.Przyszła przywódczyni stada naraża życie swoje i braci.Jego nieco starsza od chłopców,ukochana córka wyprawia coś podobnego!
-Macie 5 tygodniowy szlaban!Zakaz spacerów po lesie!Zakaz ruszania się gdzie kolwiek niż łąka,strumyk i droga z łąki do domu!A teraz do pokoi!-Logan wydał rozkaz którego Nana nie zamierzała łamać.
                                    * * *
-Super...5 tygodni więzienia!-Nana dąsała się za karę ojca.Skyte,Dex i Boston stwierdzili że należało im się za nieodpowiedzialność.Gdy się kładli na posłania zauważyli że nie ma Nany.Po chwili wyłoniła się z cienia.Położyła się na swoimi posłaniu.Bracia już spali ale ona nie mogła usnąć.
*Nigdy więcej jeleni bez dokładnej analizy gdzie jest obóz a gdzie jezioro!*-pomyślała Nana usypiając.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej