Tereny Pierwotnych > Jezioro

Błękitne jezioro

<< < (271/337) > >>

Rachil:
ziewnęła przeciągle, i poprawiła sobie siedzisko.
- podoba ci się tutaj? ogólnie w watasze?
-może być jest tu wiele uzdolnionych wilków ale to jeszcze nie to.
-wyruszymy?
-niee. czuję że jesteśmy blisko.
zaczęła gadać do siebie jak najęta, opowiadała o pogodzie o czasie o braku jakiejkolwiek wskazówki, gadała o przyszłości i teraźniejszosci marudziła że niedługo wiosna. itd. po pewnym czasie skończyła i wezwała Gellusa.
czarny wilkor wyszedł z krzaków i skłonił łeb.
-dobra dość tych ceremonii jestem głodna poszukaj czegoś do żarcia.
i odprawiła go łapą jakby była wielką królową

Concitus:
Consitus, jako, że lubił przechadzać się na łonie natury, postanowił odwiedzić pobliskie jezioro. Jednakże zwiedzanie nie było jedynym powodem wyprawy, przede wszystkim chciał znaleźć nowe ziele do swej kolekcji. Szedł wolnym krokiem, rozglądając się na wszystkie strony, mając nadzieję ujrzenia poszukiwanej rośliny. Wokół niego była tylko mała łąka, na której nie rosło nic, nawet zwykły mak. Zrezygnowany basior położył się w trawie. Ze swojej miejscówki miał widok na całe jezioro, i jego okolice. Przymknął oczy i zaczął nasłuchiwać dźwięków przyrody. Było, to jego ulubione zajęcie, nie licząc oczywiście szkicowania oraz uprawiania czarnej magii.

Michonne:
Delikatnymi kroczkami podeszłam do jeziora. Zamoczyłam łapę i przetarłam pyszczek, popatrzyłam na łapkę.
-Ale się zakurzyłam!
Uśmiechnęłam się. Było mi zimno w łapkę.

Concitus:
Basior przewrócił się na grzbiet. Miękka trawa, częściowo przykryta śniegiem, wspaniale pachniała jak na tę porę roku. Otworzył oczy. Jego wzrok przykuł, delikatny zarys szaro-białej wadery leżącej na drugim końcu jeziora.
- Canavar? - zapytał cicho.
Concitus wstał, i wolnym krokiem zmierzał ku swej siostrze.

Michonne:
Moja łapka już nie była mokra, a więc spokojnie mogłam ją położyć na zimnym śniegu.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej