Tereny Poza Watahą > Las

Spalony Las

<< < (67/81) > >>

Razer:
-Cała i zdrowa?Nie wydaje mi się...-basior był zdziwiony,że choć tamta jest poobijana to się uśmiecha.Przeciągnął się i usiadł przy martwym jeleniu.
-I dzięki...za pomoc.-dodał

Michonne:
-Nie dziękuj, to był mój obowiązek. I tak w ogóle, no przecież normalnie się poruszam, może lekko kuleje, ale jestem cała i zdrowa.
Obgryzłam już kości i stwierdziłam, że to koniec mojej uczty.

Razer:
-Obowiązkiem by było zostawić samotnika na śmierć-powiedział pewnie.Tak w jego stadzie postępowano.Siedział tak przy jeleniu,lecz nawet go nie ruszył.

Michonne:
Podeszłam do jelenia i usiadłam obok basiora.
-Czego nie jesz?
Po chwili jednak zastanowiłam się nad słowami Razera.
-Może inni by tak zrobili, ale jak nigdy nie będę jak inni. Zawsze będę sobie Michonne.

Razer:
Razer siedział nieruchomo,jednak wysłuchał Michonne.
-Nie ma dwóch identycznych wilków.Każdy cechuje się czymś innym,jednak to nie zmienia faktu.-

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej