Tereny Poza Watahą > Las
Spalony Las
Razer:
-Cała i zdrowa?Nie wydaje mi się...-basior był zdziwiony,że choć tamta jest poobijana to się uśmiecha.Przeciągnął się i usiadł przy martwym jeleniu.
-I dzięki...za pomoc.-dodał
Michonne:
-Nie dziękuj, to był mój obowiązek. I tak w ogóle, no przecież normalnie się poruszam, może lekko kuleje, ale jestem cała i zdrowa.
Obgryzłam już kości i stwierdziłam, że to koniec mojej uczty.
Razer:
-Obowiązkiem by było zostawić samotnika na śmierć-powiedział pewnie.Tak w jego stadzie postępowano.Siedział tak przy jeleniu,lecz nawet go nie ruszył.
Michonne:
Podeszłam do jelenia i usiadłam obok basiora.
-Czego nie jesz?
Po chwili jednak zastanowiłam się nad słowami Razera.
-Może inni by tak zrobili, ale jak nigdy nie będę jak inni. Zawsze będę sobie Michonne.
Razer:
Razer siedział nieruchomo,jednak wysłuchał Michonne.
-Nie ma dwóch identycznych wilków.Każdy cechuje się czymś innym,jednak to nie zmienia faktu.-
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej