Tereny Poza Watahą > Góry

Gejzery

<< < (30/43) > >>

Karoiiina:
//Pffyyyy... leniu jeden xD//

- A ja niby nie chcę - burknęła. Sierść jej nieco poczerniała, po chwili wróciła do normalnych odcieni. Pokręciła głową.
- Nauka nauką, ale zauważ, iż praktykujemy też magię.. zauważ, że nie jesteśmy u siebie.. Ale u kogoś innego.. idziemy do tego domu? - spytała, mając nadzieję, że Demon pójdzie pierwszy..

Demon:
Nagle oczy zaszły mu mgłą, chyba tu pod gejzerami brakowało powietrza... chociaż nie płuca go ściskały lecz wnętrzności. Nagle przeszył go ból, ale taki jakby go coś bolało.
-O cholera, zaraz... muszę... zaraz wracam - coś mu się działo i nie chciał by Karo go widziała jak zaraz będzie wył z bólu jak nie wytrzyma. Mocno zacisnął zęby i chwiejnym krokiem poszedł gdzieś tam. Jednak nim zdążył jej zniknąć z pola widzenia, poczuł jak mutują się jego kości, sierść wypada. Warknął groźnie i nagle spowiła go wielka czarna chmura. Chwilę trwał ten jego koszmar a zaraz potem jak chmura zniknęła już nie było Demona, że Demona wilka... teraz był Demon z piekła rodem prawdziwy. Chwilę kręciło mu się w głowie i stracił równowagę, upadł na kolana.
*O cholera, dwie nogi, gdzie cztery łapy?* To była jego pierwsza myśl, potem się skapnął iż to teraz jakoś wypada wolf spirits, ale... czy to nie spóźniło się?
-Możemy iść, chociaż wątpię by się ucieszyli na mój widok - powiedział i wstał podchodząc znów do Karo.
-To co, idziemy im napędzić stracha? - powiedział i ruszył pewnie w stronę domu.

Karoiiina:
Spojrzała na Demona osłupiała. Wybuchnęła śmiechem.
- No super, się odstawił. Ja tam się nie zmieniam, coś mnie jeszcze nie bierze na to - mruknęła. Zadumała się.
- Ty, że ja mam grać Twojego psa? Zróbmy scenkę, że Ty panikujesz, bo Twemu psu łapę coś odgryzło i ich tam wyzabijamy - powiedziała, machając ogonem.

Demon:
-Pies i pan? Hahaha spoko, skoro chcesz być tylko moją suczką, nie ma sprawy, a więc szykuj się. Wyzabijamy? A przecież mogą być fajni. - powiedział i ruszył do domku. Zapukał do drzwi, odchrząknął i czekał aż ktoś przyjdzie.
W końcu drzwi się zaczęły otwierać.
-Pomocy, ratunku, pomóżcie mi. Mój pies, moją naukochańszą suczkę coś zaatakowało, biedactwo łapy nie ma, ratunku, ratunku! - wrzeszczał nim drzwi w pełni się otworzył, starał się mieć jakiś histeryczny babski głos, tak by było śmieszniej. A na dodatek dziwnie wymachiwał rękoma gdy to mówił, starał się wczuć w rolę.
W końcu drzwi się otworzyły i nie wyszedł wcale człowiek, Demon od razu zaniemówił.

Karoiiina:
Słysząc jego słowa starała się nie roześmiać. Gdy to coś otworzyło drzwi, schowała się za jego nogami. Oko, bo tylko jedno miała, było rozwarte szeroko.
*Co to kurde jest?* - wysłała Demonowi myśl.
- Nie co, tylko kto - burknął stwór.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej