Tereny Pierwotnych > Jezioro

Rzeka

<< < (143/145) > >>

Darkness:
- Nie wierć się, kruszynko, to potrwa tylko chwilę - wymruczał cicho i przesunął łapę z karku na łeb, który przygniótł jej do ziemi. Jakże uwielbiał takie akcje... już za niedługo będą tylko sami, a wtedy będzie miał pierwszą okazję by nauczyć innych strachu przed nim. Niestety tamte dwa basiory najwyraźniej nie chciały odejść. Słysząc ich rozmowę zapamiętał sobie kolejne imię. Gareth. Skinął mu tylko łbem na potwierdzenie.
- Zabawić się. Ty jako samiec musisz to dobrze rozumieć, przecież to właśnie my rządzimy tymi krainami - powiedział. Nie bał się go, a ogień nie zrobił na nim wrażenia. Sam nim władał. Spojrzał na obcego z zaciekawieniem, ale nie wyczuwał w nim demonicznej duszy, był zwykłym wilkiem, tyle że po prostu panował nad ogniem. Szkoda.

Karoiiina:
Czy on śmie nazywać ją kruszynką? Oj, przesadził. Niech wie, że z Karo się nie zadziera. Warknęła i mimo związania nieco uniosła się na łapach, zwalając łapę basiora z jej łba. No i się zaczęło.
- Nigdy.. ale.. to NIGDY.. nie.. nazywaj.. mnie.. KRUSZYNKĄ! - wydarła się, na co kilka ptaków zerwało się z okolicznych drzew. Walnęła go parę razy piorunami. Nie obchodziło ją, że jest związana. Boosted Gear teraz jej się nie przyda.. co tu robić, co tu robić.. Niech no ona się pozbędzie tej liny. Podreptała do Iana, wsadziła mu do pyska koniec liny, przekazując spojrzeniem, że ma jakiś plan. Ta, wymyśli coś w międzyczasie. Gariemu zrobiła tak samo i jakoś dzięki nerce i jego bratu (czy jak to tam się odmienia) wytegowała się z tej liny. Rozłożyła skrzydła i w aurze piorunów podeszła do Darknessa.
- Zapamiętaj - nigdy nie zadzieraj z Karo, bo to może się dla Ciebie źle, bardzo źle skończyć - warknęła i walnęła go parę razy piorunami, na tyle, by go chwilowo oszołomić. Po tym ataku stanęła koło Iana i wyprostowała się.

Ian:
Prychnąłem, ignorując wilka. Widząc, ze Karo ma plan, chwyciłem linę, a Gareth jej drugi koniec. Pociągnęliśmy. Zablokowałem swój umysł przez wszystkimi tu obecnymi, choć najwyraźniej nie było to zupełnie potrzebne, bo nowy kompletnie nie wyczuł, że jestem pół-demonem.
*Właściwie... Trzy czwarte lobo*, usłyszałem głos Garetha, który mimo wszystko zawsze potrafił wbić się jakoś do mojego umysłu.
*Odwal się. Ty jesteś Trzy czwarte demona, a jedna czwarta pozostaje pusta. I kto tu ma lepiej?*
- Ja, hermano. - Gareth odezwał się na głos. - Ponieważ ten tu wilczek może posłużyć mi jako przekąska. Wtedy będę miał wypełnione naczynie. Jednakże... Może warto zostawić go przy życiu. - wyszczerzył się niebezpiecznie, w oczach błysnęły iskry. Stanął na przeciwko nas, z drugiej strony Darknessa. Machał szaleńczo ogonem, niekiedy trafiając jego końcem w kamienie i patyki, które rozpryskiwały się w drobne odłamki pod wpływem siły ciosu.

Darkness:
No nie, ta mała szkarada jednak się uwolniła. Pieniądze trafił szlak, jak widać ta lina nie była aż tak dobra i wyrzucił pieniądze w błoto. Ze też zawsze ktoś mu musi przeszkodzić.
- Oj zamknij się w końcu, drzesz się jak moja babcia gdy jej... hehe~ - zaśmiał się krótko i stworzył wokół siebie ognisty cyklon, który pochłonął pioruny. Jako że piorunom do ognia nie daleko, to wyładowania elektrycznie bardziej zasiliły ogień niż go osłabiły. Darkness nie zamierzał przegrać, nigdy się nie poddawał, tamci musieliby go chyba skuć łańcuchami żeby unieszkodliwić basiora. Piekielny ogień go osłabiał, ale wytrzyma jeszcze jakiś czas. Woda w rzece wyparowała w ułamku chwili, trawa zamieniła się w popiół, pobliski kamień po prostu się stopił. Temperatura iście piekielna, a jaka niebezpieczna. Basior uformował kilka kul ognia, które skierował głównie na waderę i tego drugiego, Garetha zignorował. Wyczuwał w nim pokrewną duszę, przez co nie obawiał się ataku z jego strony. Taki atak mógł zabić, ale nie przejmował się tym. Skoro porwanie się nie udało, to nie będzie z nich już pożytku, a lepiej nie zachowywać świadków.

Karoiiina:
W ostatniej chwili użyła Boosted Gear, który osłonił Iana i częściowo ją przed zranieniem. Jej się nieco oberwało, no ale cóż, bywa.
- Oj, zamknij się idioto. Ian, Gareth, idziecie? - wyszczerzyła się w stronę nerki i jej brata.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej