Tereny Poza Watahą > Pustynia

Kanion

<< < (88/121) > >>

Dominique:
-Gorąco mi nie dokucza od bardzo dawna. - A dokładniej od czasu mojej śmierci sam sobie dopowiedział gdyż aż go korci żeby założyć swoje "państwo" i mieć własne terytorium zamek w ogóle wszystko co kiedyś miał a teraz? Jest zwierzęciem które nawet nie ma kciuków żeby chwycić na kufel z mocnym trunkiem czy za miecz i walczyć podczas wojen.

Vailins:
Wyszłam zza piaszczystej skały, ostrożnie stawiając łapy na spękanej, suchej ziemi. W oddali majaczyła wilcza sylwetka. Zaczęłam węszyć. Obcy. Przypadłam do podłoża, i mimo woli zaczęłam głucho warczeć. Spróbowałam użyć mocy, ale wilk był za daleko. Może mnie jeszcze nie wyczuł...

Isoschi:
- To tylko pozazdrościć, ja niby lubię ciepło, ale tu to już przesada... - mruknął i rozejrzał się wkoło czy przypadkiem znów jakaś żmijka nie namyślała go zaczepiać, jednak nic się nie ruszało, więc nie patrzył dalej, tylko się położył i oparł pysk na wyciągniętych przednich łapach.
===
Jakby co to możecie mnie zignorować itp. bo jak zniknę dzis to albo odpiszę jutro w nocy jak wrócę do domu, albo w czwartek po południu... czyli późno, więc nie czekać ;)

Vailins:
Spojrzałam na wilki, i w duchu modliłam się do gwiazd, aby tamte basiory mnie nie spostrzegły. Chociaż... Zaczęłam podkradać się do wilków. Tak. Chyba jestem wystarczająco blisko. Znów próbowałam wypuścić lepkie macki z umysłu, aby przejąć kontrolę nad wilkami. Do głowy jednego wkradłam się niepostrzeżenie ale... Drugi się opierał. W przypływie złości szarpnęłam lekko ciałem ciemnego basiora. Błąd. Teraz tylko mogę czekać na rezultat. Ze strachu moje oczy zaświeciły mocniej.

Isoschi:
Poczuł jakiś dziwny ból w skroniach więc zamknął oczu, uznając, że to z przemęczenia czy też przegrzania ten ból powstał. Jednak po chwili coś nim szarpnęło, i to nie był jakiś skurcz czy coś. Gwałtownie wstał a jego wzrok od razu skierował się na jakąś młodą waderę. Spiorunował ją złowrogim spojrzeniem, jakiś taki dziwny odruch, jednak szybko pojawiła się ta jego lepsza strona.
-Eee, hej? Co ty robisz? Nie wstyd ci się tak zakradać... i coś ze mną robić? - spytał z uśmiechem na pysku, jednak to ostatnie właściwie cicho wyszeptał, więc raczej tego nie słyszała. Nie był w końcu pewien czy to ona mu coś zrobiła czy to serio upał źle już działa na niego.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej