Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi
Park
Chrona:
Wchodzi, zaczaja się w krzakach i skaczę na jakiegoś samotnego człowieka. Zagryzła go, zanim ten wydał choć jeden odgłos, by nie zaalarmował innych. I kolejna dusza. Podkradła się do kolejnego człowieka, który drzemał na ławce i zrobiła to samo. Gdzieś dalej słyszała sporą grupę nastolatków i kilku niegroźnych pijaczków. Ruszyła w ich kierunku pozostawiając na swej drodze dusze ludzi dla Aszli.
Ashland:
-YEEAAA! - Wydał się najgłośniej jak się da a ludzie od razu zaczęli uciekać a Coranidev biegł za nimi co jakiś czas pomagał sobie ich zatrzymać poprzez macki z ziemi, wystarczyła jedna macka a wywali się śmiesznie. Od razu rzucał się wtedy na nich i gryzł centralnie w tętnice.
Chrona:
Już podkradała się do grupki ludzi, gdy usłyszała wrzask Aszli. Posłała mu oskarżycielskie spojrzenie, gdy ludzie odwrócili się w jej stronę i zaczęli uciekać. Kilkoma susami dogoniła ich i skoczyła między ich. Jeden przewrócił się i uderzył głową w kamień, więc dobiła go. Drugiemu skoczyła na plecy i ugryzła w kark, kolejny został owinięty roślinami, dzięki czemu go dopadła i zagryzła, i tak zabawa trwała. Kilka osób zaraziła chaosem, przez co zataczali się, a zabicie ich było dziecinną zabawą.
- Ile ich teraz jest? - ryknęła do Aszli i pognała za kolejną grupą ludzi, powtarzając całą akcję, tylko tym razem musiała się bardziej wysilić by ich dogonić.
Ashland:
-55! - Usiadł na środku parku, z ziemi wyrosła duża ilość macek, każda po po kolei przebijała każdego człowieka na jakiego trafi.
-To się nazywa rzeźnia! - Wstał i zaczął pożerać duszę na jakie trafi.
Chrona:
Cholera, dopiero 55, a tu już wielu ludzi uciekło. Zaczęła rzucać w nich ognistymi kulami, przez co spaliła kilka drzew. I nagle obok niej przebiegło kilku ludzi. Od razu skoczyła na jednego, ale zamiast w szyję ugryzła człowieka w ramię, a gdy ten się przewrócił zostawiła go i pognała na następnego. Ugryzła go w nogi, i pobiegła do kolejnego, i tak raniła ludzi by nie mogli uciekać, a czarną robotę zostawiała Aszli. Następnie przeszła do drugiej części parku, tutaj ludzie jeszcze nie uciekali, bo niczego nie słyszeli. I zabawa zaczęła się od nowa. Zabiła kilku kolejnych, ale większość tylko poraniła. Gdy już była pewna, że dusz będzie 99 usiadła i patrzyła jak Aszli zjada duszę.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej