Tereny Poza Watahą > Dżungla
Dżungla
Demon:
Wszedł i sobie wędrował po dżungli, od początku jego ulubionym miejscu. Blablabla... w końcu trafił na znajomy kłębek futra, raczej żywe bo ruszało się w rytm oddechu... a na dodatek nie spała, ślepia otwarte.
*Misty? O kurde, ale ją wtedy zraniłem i wciąż nie przeprosiłem* pomyślał i sobie przypomniał tamtejsze zajście. Postanowił wreszcie naprawić relację z córką.
-Mistic? Cześć... - powiedział niepewnie i się uśmiechnął miło, aczkolwiek uśmiech szybko z pyska zniknął.
Mistic:
Leżałam tak sobie i leżałabym dalej, ale coś mi ściemniło obraz przede mną, a gdy usłyszałam jakiś głos, dobrze wiedziałam, do kogo należał.
- Cześć. - Mruknęłam, nie patrząc na Demona, nie podnosząc się i tak dalej. Po prostu go olałam, no ale kultura wymagała chociaż tego "cześć".
Kłębek futra? No wiesz? xD
Demon:
*Super, dalej wkurwiona* pomyślał i spojrzał na nią. I co mógł teraz zrobić, powiedzieć? Nienawidził takich sytuacji, jak się dało to unikał takich rzeczy, ale tutaj pasowało już to skończyć, tyle miesięcy już to przeciągał, nie długo już rok minie, a to tylko za szczerość i prawdę, którą teraz musi nazwać kłamstwem i przepraszać, ach jakże to trzeba nisko upaść, by odstąpić od swej racji dla dobra rodziny czy jakiegoś takiego.
-Nieco już czasu od tego minęło, ale sądzę że wiesz dlaczego i po co tu jestem, oraz mam nadzieję, że wiesz ile kosztuje mnie to wyznanie, przeproszenie. - powiedział półszeptem i na chwilę zamilkł.
-Przepraszam, że wtedy nazwałem cię złą matką. Naprawdę to byłaś lepszą matką niż ja ojcem dla ciebie. Ogółem jesteś bardzo dobrą matką i... no przepraszam za tamte słowa.
Mistic:
Uniosłam jedynie głowę. Szczerze, niecałkowicie pamiętałam tamto zajście, owszem te przeprosiny były miłe, jednakże tymi słowami, Demon jeszcze bardziej mnie zdołował.
- Savi’ego nie ma. - Jęknęłam jedynie i czułam jak łzy napływają mi do oczu.
________________________
Dobra, już wiem, jak zrobić, że Misiek odszedł z forum. xD
Demon:
Co, jak, dlaczego, kiedy...!? Demon otworzył szeroko oczy i pysk, po czym zamknął pysk, lecz oczy wciąż wydawały się tak wielkie, jakby zaraz miały się nie mieścić w oczodołach i najzwyklej w świecie wypaść, chociaż jak mu pierwszy szok przeszedł, stały się już normalne.
-O czym ty mówisz? - zapytał starając się nie wybuchać.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej