Tereny Poza Watahą > Dżungla

Dżungla

<< < (497/525) > >>

Lajna:
-O Bosh. Nie za ciekawie. No cóż. Niedługo pójdę im do rozumu przemówić, a jak nie to siłą ich wypędzę-powiedziałam mrużąc oczy. Błysnęłam czarnym światłem i spojrzałam na basiora. Uśmiechnęłam się tak słabo, że wyglądało to tak jakbym próbowała zjeść głaz.

Razer:
-To nic nie da.Wątpię,aby Rachil czy samozwańcy ciebie wysłuchali...

Lajna:
-Pfy. Moje tereny, a Rachil musi. Albo wypada z watahy.-powiedziałam chodź mówiąc to miałam gulę w gardle.

Menma:
Nagle rozpędzony szczeniak wbiegł pod Razera,chowając się za jego przednią łapą,skamlając niemiłosiernie=był to Marvel.-Musicie uciekać! uciekać!-krzyczał panicznie-o-oni tu są! patrzą!-mamrotał gorączkowo,zalewając się łzami,kolejne jego słowa były chaotyczne i zbyt wiele z nich wyczytać się nie dało.Oczywiście zasada Marvela się nie zmieniła i widzi go tylko Razer.
-AA!-krzyknął,kładąc się pod nim-z-zabierz ciocie Lajne! to tam jest! to tu idzie! To za nią stoi! -wykrzykiwał,jednak Ani basior,ani Lajna nie mogli niczego zobaczyć,za to mogli odczuć nagły spadek temperatury i smród stęchlizny.

Razer:
Spojrzał zdziwiony między swoje łapy,przy których było szczenię.
-Marvel?Kto tutaj jest?Spokojnie!-powiedział i rozejrzał się zaniepokojony słowami Marvela.Niczego nie zauważył.Już miał zamiar wyśmiać Marvela i wmówić mu,że to jego wyobraźnia,lecz poczuł okropny smród,a temperatura gwałtownie spadła.
-Lajna..Coś tutaj jest-powiedział przestraszony.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej