Tereny Poza Watahą > Las
Ukryty Las
Chrona:
Odprowadziła wilki spojrzeniem. No cóż, przyszła, więc od razu wszyscy się rozchodzili - norma. Jednakże w tym samym momencie usłyszała szelest, trzask łamanej gałązki i z krzaków wyszedł... owczarek? Pies? W środku lasu? Chociaż pachniał wilkiem, a nie psem. Chyba, że to jakiś zbłąkanych duch, aczkolwiek to również było nieco nieprawdopodobne, duchy nie hałasują, ani nie zostawiają po sobie śladów. Cóż, zapewne to po prostu jakaś magia, w końcu to nie jej sprawa.
Prowl:
Zobaczyłem tę samą wilczycę, co tego dnia, kiedy tu zawitałem po raz pierwszy. Poczułem tak jakby ulgę... W końcu była nie była kimś całkiem obcym... Zbliżyłem się, mając nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi i pomoże znaleźć jakieś rozwiązanie. Otworzyłem pysk, lecz z mojego gardła wydobyło się tylko psie szczekanie. Załamałem się.
Chrona:
Powstrzymała się, by nie zaatakować psa. Spojrzała w jego oczy, były wilcze, a i zachowanie na to wskazywało. Zwierzę zbliżyła się do niej z opuszczonym ogonem i... zaczęło szczekać. Nie poznawała tego osobnika, ale musiała go kiedyś spotkać, wydawał się uspokojony na jej widok. Chociaż mogło być i tak, iż tamten cieszył się, że w ogóle kogoś spotkał. Próbowała coś zrozumieć, w końcu psi był przybliżony do wilczego języka, ale... No tak trochę słabo jej to szło.
- Co Ci się stało? - zapytała, mając na myśli, że tamten spróbuję jej jakoś przekazać co się stało, albo przynajmniej gdzie był, może jeśli się dowie to spróbuję jakoś pomóc.
Prowl:
Nie uciekła, okazała zainteresowanie, jest dobrze.. myślałem. Jako, że byłem zdenerwowany, nie myślałem racjonalnie. Dopiero po dłuższej chwili wpadłem na pewien pomysł. Nadrapałem na ziemi pazurem swoje imię... Ale wtedy zdałem sobie sprawę, że nie przedstawiłem się wcześniej, więc spróbowałem zrobić "autoportret"... Oczywiście nie byłem jakoś szczególnie zdolny, więc wyszło to tak strasznie, że zacząłem wątpić, że wilczyca mnie zrozumie...
Chrona:
Przeczytała napis na ziemi. "Prowl". Imię - bo zapewne było to imię - nic jej nie mówiło niestety lecz tamten zaczął coś rysować, a gdy skończył przyjrzała się dziełu. Był to trochę krzywy wilk, z blizną na oku i jakby medalionem na szyi.*
I wtedy sobie przypomniała, czarny basior w lesie, który spał i Lajna, która myślała, iż tamten nie żyję. Las... Czyli to tam musiało się coś stać, tylko nie wiedziała gdzie. Może w ruinach, kośccu, czy na wschodzie. Skinęła łbem na znak, że zrozumiała, a nie wiedziała czy tamten ją rozumie w takiej postaci. I tak o to zaczęła się zabawa na migi, bądź jakieś rysunki, musiało to dziwnie wyglądać z boku, ale i tak tu nikogo nie było.
----------------
Wzorowałam się na avie, jak coś xD.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej