Tereny Poza Watahą > Las
Ukryty Las
Chrona:
Zrobiła minę w stylu "A jest inne wyjście?". Bieganie po terenach i szukanie jakiś innych wilków jej się nie uśmiechało, już lepiej wrócić na Wschód, może basiorowi się poszczęści i wróci do swej dawnej postaci. A nawet jeśli nie to ona sama zawsze mogła z nim iść i trochę tej magii pomóc. Czekała na reakcję wilka... znaczy się psa. Może on będzie miał jakieś inne pomysły.
Prowl:
Nie miałem lepszego pomysłu, więc przestałem na propozycję wadery. Trudno raz kozie śmierć...
Ruszyłem w kierunku Wschodniej Części Lasu, choć ze złymi przeczuciami... Przystanąłem na chwilę i spojrzałem na wilczycę pytającym wzrokiem.
Chrona:
Czyli on także nie miał pomysłów. Widząc wahanie wilka podniosła się i skierowała się w stronę lasu, oglądając się cały czas za Prowl'em. Wyszła.
Prowl:
Pobiegłem dalej za waderą. < wybiegłem >
Brulant:
Wszedł tu jakby to krótko ująć.. ponownie.
Rozejrzał się po lesie. Było tu zawsze tak przyjemnie cicho. Ptaków nie było, ćwierków nie było tylko czasem szelest w krzakach się podział. Pewnie w ucieczce przed wielkim, mocarnym wilkiem.
Powolutku podszedł do jednego z lepszych drzew i ułożył się pod nim dumnie.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej