Żarty sobie robicie?
Gdy Nana biegała po łące ze swoimi rówieśnikami jej matka była po raz kolejny w jaskini szpitalnej a ojciec łapał się za głowę.Urodziły się trzy szczeniaki.I to sami samce.Jeden czarny jak węgiel z białą kropką na piersi,drugi biały z czarnymi łapami,ogonem i uszami a trzeci cały szary.
-Obawiam się że będą z nimi kłopoty.-powiedział Logan.
-Oj daj spokój....Mam nawet dla nich imiona.Są chyba odpowiednie.Biało-czarny będzie nosił imię Dex,czarny Boston a ten szary Skyte.-powiedziała spokojnie Ana.
-Ana spójrz!-krzyknął Logan podnosząc Skyta.
-On ma skrzydła!-pisnęła Ana.
-Dobra....to może ja pójdę po Nanę i pokażemy jej młodsze rodzeństwo.-Logan wyszedł i zaczął szukać Nany.
***
Nana odbywała bardzo ważny wyścig.Jej zwycięstwo znaczyło przywództwo grupy.Gdy już dobiegała do mety i miała dwumetrową przewagę,słońce zasłonił cień.Pozostali przyjaciele Nany gwałtownie spuścili głowy w dół oddając hołd.
*O co im chodzi?*-pomyślała Nana.
Odwróciła się i zobaczyła swojego tatę.Nieco się przestraszyła widząc Logana.
-Coś się stało tato?-spytała.
-Nana zaraz do was dołączy.Zaraz przyjdzie.-powiedział Logan do szczeniaków.
-Tato co się stało?-spytała nieco dalej Nana.
-Masz młodsze rodzeństwo.Trzech braci.-powiedział radośnie Logan
Nana zamarła.Jak to TRZECH braci?Jakim prawem się urodzili?Kto im w ogóle dał prawo do urodzenia się bez jej zgody?
-Chyba to jakiś żart?-spytała śmiejąc się.
-Nie,to nie jest żart.-odpowiedział Logan.
-Ale tato...Przecież mówiłeś że ja będę Alphą!Tato!-powiedziała z rozżaleniem Nana
-I nią będziesz!
-Tato,widzę że cię ktoś omamił.-powiedziała Nana łapiąc za brodę ojca.
-Patrz mi prosto w oczy.Oni nie mieli mojego pozwolenia na urodzenie się.Cieszę się że mam młodsze rodzeństwo ale NIKT NIE DAŁ IM MOJEGO POZWOLENIA.-mówiła z powagą Nana.
Logan wybuchł śmiechem.
-Nie muszą mieć twojego pozwolenia.-zaśmiał się Logan prowadząc córkę do jaskini szpitalnej.
Gdy Nana weszła zauważyła trzy małe kulki.Jedną czarną jak smołę,drugą która wyglądała jakby weszła w błoto a trzecią całą szarą tylko coś wystawało mu z grzbietu.
-I to są...-zaczęła Nana.
-Dex,Skyte i Boston.-dokończyła za Nanę Ana,wskazując kolejno na biało-czarnego potem na szarego a na końcu czarnego szczeniaka.
-Aha...-powiedziała Nana.
*Są jacyś dziwni!I dzicy...*-pomyślała.