Tereny Poza Watahą > Zaświaty
Tajemnicza Droga
Dominique:
Basior którego imienia jeszcze nie znał odwrócił łeb w pewnym kierunku nie zainteresowało go to bo pewnie skradająca się istota nie chciała być zauważona. Stać w miejscu już mu się nie chciało a znów chłodzić się śniegiem tym bardziej więc wytworzył o słabej mocy puls który roztopił pod nim śnieg i dopiero wtedy usiadł.
Nero01:
-Eh... Dam trochę światła.-wywróciłam oczami na słowa basiora.
Wzniósł łapę i zapalił ogień. Potem znowu ją odstawił. Nie wiedział czego zachowywał się tak w stosunku tego szarego basiora, a on dla niego tak. Może to z powodu napięcie spowodowanego początkiem ich 'znajomości'. Westchnął i spojrzał jeszcze raz na sylwetkę wilka, który przypatrywała się im. Czuł jakby kiedyś wcześniej go spotkał.
Isoschi:
Antypatia od początku? Cóż, trzeba będzie zapamiętać by nie budzić wilka, bo tak to się kończy. Potrząsnął łbem wybijając sobie z głowy te niby trzaski, sapania itd. to zapewne jakaś schiza, skoro nikt inny nic nie zauważył, a nawet jeśli to nie reagowali, czyli to nic ważnego. Ale moment, od kiedy on ma urojenia? Noo, nwm, ale właściwie odkąd tu trafił nic nie jest normalne.
Nero01:
Patrzył tak jeszcze przez chwilę na sylwetkę wilka i nagle sobie przypomniał... To była Lajna. Tak to musiała być ta kochana Lajna. Laj, nażeczona jego brata. Uśmiechnął się delikatnie i po chwili przestał.
-Chodź Laj, dołącz do nas!-krzyknął.
Po chwili odwrócił się do basiorów.
Nero01:
-Tak w ogóle to jestem Nero.-powiedział.
Nie wiedział czego i po co zdradził swoje imię, ale to powiedział. Może to zakączy te niezręczną sytuacje i wszystko wróci na normalne obroty.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej